Dr Piotr Naimski: Umowa z USA przewiduje, że w ciągu 18 miesięcy powstanie propozycja budowy elektrowni atomowej

Dr Piotr Naimski o odchodzeniu od węgla na rzecz gazu i atomu, polsko-amerykańskiej umowie dotyczącej energii jądrowej, umowie na budowę elektrowni i tym kiedy może zostać otwarty pierwszy reaktor.


Dr Piotr Naimski zdradza, czego dotyczy umowa podpisana między Polską a Stanami Zjednoczonymi o współpracy w zakresie cywilnej energetyki jądrowej. Otwiera ona możliwość firmom amerykańskim i rządowi USA składania propozycji ws. budowy elektrowni atomowej w Polsce:

Umowa przewiduje, że w ciągu 18 miesięcy taka propozycja powstanie.

Ze swej strony reorganizujemy spółkę EJ, dotychczasową spółkę-córkę PGE. Przejąć ma ją Skarba Państwa. Następnie działać ma na zasadach joint-venture- udział drugiego partnera będzie wynosił do 49 proc.

Francja dysponuje poważnym i historycznie ugruntowanym kapitałem w technologiach nuklearnych. Francuzi nie są w stanie skończyć rozpoczętych przez siebie nowoczesnych elektrowni jądrowych u siebie i w Finlandii.

Nasz gość mówi, że w przyszłym roku będzie gotowy raport lokalizacyjny, wskazujący, gdzie mogłaby powstać elektrownia atomowa. Wskazuje, że poparcie dla jej budowy wynosi

Przewidujemy, że pierwszy reaktor ruszy w 2033 r. […] Najdrobniejsze opóźnienie teraz może skutkować dużym opóźnieniem w przyszłości.

Polityk stwierdza, że budowana elektrownia nie ma służyć innym państwom Trójmorza. Unijne plany uwspólnienia rynku energetycznego to daleka przyszłość. Tymczasem musimy zbudować nowe gałęzie gospodarki na Śląsku.

Będziemy stopniowo zmniejszał się udział energii pochodzącej z elektrowni węglowych na rzecz elektrowni gazowych, a w dalszej perspektywie atomowych.

Rząd stara się znaleźć drogę do transformacji energetycznej, która zachowywałaby naszą suwerenność.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wiech: Polityka Nowego Zielonego Ładu będzie ambitniejsza, niż nam się wydawało. Biometan może być stabilizatorem OZE

Jakub Wiech mówi o coraz ambitniejszych planach klimatycznych zaproponowanych przez Ursule von der Leyen, rozwoju energetyki jądrowej w Polsce i biometanie, jako paliwie stabilizującym OZE.


Redaktor portalu „Energetyka24”, Jakub Wiech wskazuje, że proponowane przez przewodniczącą Komisji Europejskiej zwiększenie celów redukcji emisji do 2030 roku to „próba narzucenia nowej dynamiki” w rozmowach na temat Nowego Zielonego Ładu, po okresie pandemii koronawirusa, gdy uległy one zawieszeniu.

Dla nas jest to sygnał, że polityka Nowego Zielonego Ładu będzie jeszcze ambitniejsza, niż myśleliśmy.

Dodaje, że z punktu widzenia Polski, spełnienie 30% warunku ograniczenia emisji w stosunku do roku 1990 będzie dużym sukcesem dla naszego kraju. Odejście od węgla i rozbudowa jednostek zeroemisyjnych będzie niezwykle trudne technologicznie, tym bardziej, że należy wziąć pod uwagę konieczność utrzymania w ryzach cen energii w Polsce.

Gość Radia Wnet podkreśla, że rozbudowa energetyki jądrowej w Polsce, jeśli zostanie zrealizowana wedle planów ministerstwa klimatu, zacznie przynosić korzyści dekarbonizacyjne dopiero po 2033 roku. Wtedy do miksu energetycznego wejdą pierwsze bloki jądrowe, a do 2043 roku powstaną kolejne, które łącznie zapewnią nam od 6 do 9 gigawatów czystej energii.

Do tego momentu powinniśmy rozwijać farmy wiatrowe na Bałtyku i inwestować w fotowoltaikę, która obecnie przynosi nam już 2 gigawaty zeroemisyjnej energii. Wyzwanie stanowią także magazyny energii, które obecnie nie są jeszcze na odpowiednim poziomie rozwoju, by mogły gromadzić duże zasoby czystej energii. Z tego powodu OZE muszą być stabilizowane np. gazami, czemu może pomóc nie tylko gaz konwencjonalny, ale również biometan.

O tym dużo mówi PGNiG, który przewiduje produkcję kilku milionów metrów sześciennych biometanu do roku 2030 […] ale też Orlen, który buduje bloki gazowe i w ten sposób przyczynia się do tworzenia parku jednostek, które mogą współpracować z mocami odnawialnymi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Prof. Kleiber: Trzeba powiedzieć, że Polska ws. migrantów konsekwentnie zajmowała stanowisko przyjmowane teraz w UE

Prof. Michał Kleiber o kryzysie migracyjnym, zielonej polityce energetycznej, rozwoju energetyki jądrowej, innowacyjności i koronawirusie.

Jesteśmy skazani na to, że ludzie z krajów biednych, rządzących często autorytarnie będą chcieli się dostać do krajów o lepszym standardzie życia.

Prof. Michał Kleiber mówi, że kampania wyborcza powinna skupić się na polityce energetycznej i migracyjnej, ponieważ są to najistotniejsze kwestie dla naszego kraju. Odnośnie kryzysu migracyjnego zaznacza, że

Z satysfakcją trzeba powiedzieć, że Polska konsekwentnie zajmowała stanowisko […] przyjmowane teraz w Unii.

Były prezes PAN zauważa, że „nierówności na świecie zawsze istniały, ale nie były tak oczywiste dla ludzi” jak teraz. Odnosi się do problemy polityki klimatycznej. Krytykuje nawoływania do zbyt szybkich i gwałtownych zmian w tej mierze oceniając je jako naiwne.

Mam wrażenie, że to wpływ tego biednego dziecka Grety Thunberg, które nawołuje do takich raptownych działań. […] To ma jedno dobrą stronę. Pokazuje, że mamy problem, ale sugeruje rozwiązania szkodliwe i nieprzemyślane.

Nasz gość chciałby, aby rząd miał przygotowane kilka scenariuszów prowadzenia polityki energetycznej. Mówiąc o energetyce jądrowej trzeba odpowiedzieć na pytanie: „energetyka jądrowa, ale jaka”. Technologia ta bowiem dynamicznie się rozwija. Podkreśla, że powinniśmy stawiać na innowacyjność. Zwraca uwagę na problem realizacji długoterminowych obietnic złożonych przez polityków. Tych ostatnich zajmują bowiem aktualne wyzwania odwracające ich uwagę od projektów, których efekty będzie widać dopiero po latach. Tymczasem te ostatnie są potrzebne.

Prof. Kleiber sądzi, że epidemia COVID-19 nie będzie zastraszająco wielka, ale wpłynie na konsensów na niwie polityki prozdrowotnej.

Wierzę w rozsądek polityków w tej sprawie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Zasztowt: Nie dojdzie do polityki otwartych granic. Urkosta: Erdoğan walczy nie z powstańcami, a z syryjską armią

Dr Konrad Zasztowt i Ridvan Bari Urkosta o reakcji Turcji na śmierć swych żołnierzy w Idlib, jej negocjacjach z Rosją , stosunkach obydwu krajów i o tym, na co Erdoğan nie może sobie pozwolić.

Znaczny wzrost w liczbie zabitych tureckich żołnierzy to szok dla rządu w Ankarze.

Dr Konrad Zasztowt komentuje sytuację w Idlib, gdzie w czwartkowym nalocie wojsk syryjskich zginęło 33 żołnierzy tureckich. Jest to, jak mówi wykładowca Wydziału Orientalnego UW, „incydent porównywalny do zestrzelenia rosyjskiego samolotu przez tureckie siły”. Po tamtym wydarzeniu przez następne 10 miesięcy obydwa kraje znajdowały się w stanie „zimnej wojny”. Również teraz można się spodziewać ochłodzenia stosunków Ankary ze wspierającą Damaszek Moskwą. Prezydent Erdoğan nie może jednak sobie pozwolić na zbyt radykalne zerwanie z Rosją w sytuacji, gdy jego kraj właśnie zakupił od niej rakiety S-400 i współpracuje w dziedzinie energetyki jądrowej oraz przy budowie gazociągu Potok przez Morze Czarne.

Rosjanie tłumaczą, że był to przypadek.

Strona rosyjska stwierdziła, że wojsk tureckich nie powinno było być w miejscu, które zostało wybrane za cel nalotu. Turcja w odpowiedzi na śmierć swych żołnierzy ogłosiła, że nie będzie już blokować emigracji uchodźców z Syrii. Zdaniem dr Zasztowta:

To nie będzie polityka liberalnego wpuszczania uchodźców.

Dodaje, iż „nie dojdzie do polityki otwartych granic”. Zauważa, że „dyplomaci gorączkowo szukają rozwiązania”. To ostatnie może zostać wypracowane w negocjacjach wielostronnych, o których mówi Ridvan Bari Urkosta. Specjalista z Strategy&Future zauważa, że „na początku marca musi być spotkanie”. To ostatnie może mieć jedną z dwóch form: spotkania w Soczi, gdzie spotkali się przywódcy Iranu, Rosji i Turcji lub rozmów poróżnionych krajów z udziałem przedstawicieli Francji i Niemiec.

Trzeba rozumieć, że Erdoğan walczy nie z powstańcami, tylko z syryjską armią, która, przez ostatnie 5 lat […] walczyła przeciw dżihadystom.

Ridvan Bari Urkosta dodaje, że syryjska armia nie jest słaba, gdyż zyskała dużo doświadczenia w ciągu trwającej wojny domowej. Tłumaczy, jakie cele chce zrealizować Erdoğan  w Syrii. Turecki prezydent chce się pokazać jako ten, który dba o sunnitów. Zależy mu też na ekspansji kosztem swego wschodniego sąsiada. Nie może sobie jednak pozwolić na zbyt wiele.

Nie może iść w stronę Damaszku, bo to byłaby już aneksja.

Otwarte dążenie do aneksji Syrii musiałoby się, zdaniem eksperta, spotkać z reakcją NATO i Europy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Girzyński: Prezydent Macron dostał od Polski szansę. Francji powinno bardziej zależeć na dobrych relacjach z Polską

– Na osi Warszawa-Berlin-Paryż będzie się decydować przyszłość naszego kontynentu – prognozuje poseł PiS, prof. Zbigniew Girzyński.

 

 

Poseł PiS, prof. Zbigniew Girzyński mówi o wizycie prezydenta Emmanuela Macrona w Polsce. Krytykuje oskarżenie Polski, w zasadzie na równi z Rosją, o rewizjonizm historyczny. Francuski prezydent stwierdził, że w Polsce była obecna „cząstka antysemityzmu”:

Jeśli pan prezydent Macron ma zamiar zająć się tropieniem antysemityzmu i ciemnych kart historii Europy, to bardzo byłoby dobrze, gdyby zaczął od swojego kraju. Francja w 1940 r., po przegranej kampanii,podpisała rozejm z Niemcami, zgodziła się na haniebne warunki dotyczące okupacji niemieckiej. Jednocześnie legalne, mające demokratyczny mandat władze Francji podjęły kolaborację  z Niemcami. Przybierała ona m.in. formę haniebnego zaangażowania w zakresie eksterminacji Żydów.

Parlamentarzysta przypomina, że we Francji, w przeciwieństwie do Polski, nie obowiązyła kara śmierci za pomoc w ratowaniu Żydów:

Prezydent Macron nie powinien po raz kolejny wpisywać się w propagandzie rosyjskiej.

Gość „Popołudnia WNET” zwraca uwagę, że Emmanuel Macron nie dostąpił zaszczytu zabrania głosu na forum polskiego Sejmu, w przeciwieństwie do poprzedników: Nicolasa Sarkozy’ego i Francois Hollande’a:

Wypowiedzi prezydenta Francji powodują, że dzisiaj relacje polsko-francuskie nie są dzisiaj takie, o jakich byśmy marzyli, i jakie bywały w przeszłości. Prezydent Macron niepotrzebnie tworzy nowe ogniwa sporu.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego ocenia, że pozycja Francji w Europie w ostatnim czasie mocno słabnie. Sugeruje, że prezydent Macron w obliczu nowych wyzwań związanych z brexitem powinien ostrożniej ważyć słowa. Ubolewa nad faktem, że francuska głowa państwa idzie śladem byłego prezydenta Jaquesa Chiraca, który swego czasu stwierdził, że „Polska nie skorzystała z szansy, żeby siedzieć cicho”:

Francji powinno bardziej zależeć na relacjach z Polską, bo ma u nas ważne interesy polityczne i gospodarcze, m.in. związane z energetyką atomową. W polityce należy potrafić zachować umiar, zwłaszcza, jeżeli reprezentuje się kraj, w którym na codzień dochodzi do aktów antysemickich.

Zbigniew Girzyński odnotowuje liczne we Francji dewastacje żydowskich nagrobków oraz agresję ludności arabskiej w stosunku do Żydów. Krytycznie ustosunkowuje się do wypowiedzi prezydenta Macrona nt. reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości:

 Próba rozstrzygania sporu między siłami politycznymi w Polsce jest rzeczą absolutnie niedopuszczalną.

Poseł PiS pozytywnie ocenia zaproszenie prezydenta Francji do naszego kraju oraz sposób uprawiania dyplomacji przez polski rząd:

Pan prezydent Macron dostał od Polski ogromną szansę. Śmiem wątpić, czy ją wykorzystał.

Gość „Popołudnia WNET” wyraża zadowolenie z faktu, że Trójkąt Weimarski, platforma współpracy między Polską a Francją i Niemcami, powoli odżywa:

Warszawa, Berlin i Paryż to trzy najważniejsze miasta Unii Europejskiej. Na tej osi będzie się decydować przyszłość naszego kontynentu. […] Być może z czasem pan prezydent Macron dojrzeje i przemówią do niego jego doradcy, że relacje z Polską powinny być budowane w bardziej umiejętny  sposób. Dobrze, że jakieś lody zostały przełamane. […] Lepiej jest prowadzić dialog, niż zamykać się na argumenty drugiej strony.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Polska otrzymuje szansę czerpania korzyści z eksportu mocy z własnych źródeł energii i z pośrednictwa w handlu energią

Polska ma szansę skorzystać na tzw. rencie zacofania i przyjąć takie rozwiązania organizacyjno-prawne, które przygotują ją na pojawienie się inwestorów w obszarze energetyki jądrowej,

Mariusz Patey

Państwa członkowskie Unii Europejskiej mają dowolność decyzji co do rozwijania energetyki jądrowej. W październiku 2007 r. Parlament Europejski podjął uchwałę wspierającą rozwój tej gałęzi energetyki (Rezolucja Parlamentu Europejskiego 2007/2091 z 24 października 2007 roku o źródłach energii konwencjonalnej oraz technologiach energetycznych). Po ujawnieniu się możliwych problemów z dostawami gazu w 2009 r., Komitet Przemysłu przy KE zarekomendował Komisji Europejskiej przygotowanie ramowego planu dla rozwoju rynku energetyki jądrowej ze zdefiniowaniem celów dla sektora.

Według danych z 2013 r., w UE pracowało 128 reaktorów o mocy całkowitej 119 Gwe. Udział energii pochodzącej z atomu w rynku producentów energii elektrycznej w 2012 roku wynosił 27%.

Elektrownie jądrowe pracują w 14 państwach Unii. Wiele państw buduje lub planuje budowę nowych bloków jądrowych. Także państwa europejskie nienależące do UE rozwijają swoją energetykę w oparciu o atom, na przykład Federacja Rosyjska czy Białoruś (która jest oskarżana przez sąsiednią Litwę o niedopełnienie warunków bezpieczeństwa dla tej inwestycji). (…)

Obecnie jedną z poważniejszych przeszkód w rozwoju energetyki jądrowej są koszty inwestycji. W niektórych krajach Europy podjęto decyzje o ograniczeniu bądź likwidacji tej gałęzi energetyki pod wpływem działań organizacji skupiających aktywistów ekologicznych (Greenpeace, partie Zielonych).

Niemcy, mimo czerpania niewątpliwych korzyści z istnienia energetyki jądrowej, wskutek politycznej presji zadecydowały o zamknięciu wszystkich elektrowni atomowych. (…)

Oparcie energetyki kraju tylko na tzw. OZE, mimo nierozwiązanych problemów z tanim składowaniem energii elektrycznej, może prowadzić do wielu komplikacji, m.in. do wzrostu kosztów wytwarzania i przesyłu, a w efekcie końcowym do podniesienia cen energii elektrycznej dla odbiorców końcowych. (…)

Także nasz północny sąsiad, Szwecja, na skutek presji swoich organizacji ekologicznych, może też pod wpływem Niemiec, zdecydowała się na ograniczenie produkcji energii elektrycznej z siłowni jądrowych. Decyzją rządu szwedzkiego zostaną zamknięte szwedzkie elektrownie atomowe: Ringhals 2 (o mocy 904 MW) już pod koniec 2019 r. oraz Ringhals 1 (o mocy 880 MW) do końca 2020 r.

Według raportu Svenska kraftnät z 28 czerwca 2018 r. – instytucji odpowiedzialnej za zapewnienie, by szwedzki system przesyłu energii elektrycznej był bezpieczny, przyjazny dla środowiska i opłacalny – prezentującego analizę szwedzkiego bilansu mocy, w ciągu najbliższych czterech lat mogą pojawić się okresowe deficyty mocy, spowodowane wyłączeniem pracujących obecnie reaktorów. (…)

Szwecja przy dużym poparciu społecznym rozwija energetykę wiatrową. Przyrost mocy z tego źródła prawdopodobnie będzie się zwiększał dzięki korzystnym pod tym względem warunkom klimatycznym i geograficznym Szwecji. Energia wiatrowa nie może jednak zastąpić energii jądrowej pod względem mocy w okresach zimowych, właśnie ze względu na uwarunkowania klimatyczne. (…)

Polska konsumpcja energii per capita jest niemal dwukrotnie niższa niż np. w Szwecji. W Polsce liczącej 38 mln mieszkańców roczne zużycie wynosi 165 TWh energii elektrycznej, a w Szwecji, w której mieszka 9,8 mln osób – 150 TWh. Według danych z 2016 r. w Polsce konsumpcja energii elektrycznej na jednego mieszkańca wyniosła 3937 kWh, w Niemczech 7017 kWh, w Wielkiej Brytanii 5407 kWh, a w Finlandii 15 509 kWh.

Kluczowy dla naszego regionu jest tu rynek niemiecki. Zapowiedzi niemieckich polityków jednoczesnego odejścia od energetyki opartej na atomie i węglu, wobec wciąż nierozwiązanych problemów z przewidywalnością uzysku mocy z OZE, jak i braku możliwości technicznych dla taniego składowania energii elektrycznej sugerują, że nastąpi wzrost zapotrzebowania na bloki gazowe w Niemczech. Będzie to prowadzić do zacieśniania współpracy energetycznej między Federacją Rosyjską a Niemcami. Można się obawiać, że współpraca taka będzie miała niekorzystny wpływ na bezpieczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy bowiem, mając na względzie swój interes ekonomiczny, mogą być w przyszłości mniej empatyczne w stosunku do swoich sojuszników i partnerów z tej części Europy.

Przewidując, że polska gospodarka będzie rozwijać się w tempie 3%–4%, uwzględniając także wzrost popytu ze strony użytkowników pojazdów elektrycznych i gospodarstw domowych, możemy dużą dozą pewności przewidzieć stały wzrost konsumpcji energii. W związku z restrykcyjną polityką klimatyczną Komisji Europejskiej polski rząd szuka możliwości obniżenia emisji CO2, robiąc miejsce także dla energetyki jądrowej. Planując politykę rozwoju gospodarczego, Polska musi brać pod uwagę negatywny wpływ wzrostu cen energii na gospodarkę. Według Banku Światowego wzrost kosztów energii spowodowany polityką klimatyczną może przekroczyć 20%.

W polskich warunkach klimatycznych oparcie źródeł energii tylko na OZE prowadziłoby, prócz wzrostu cen, do uzależnienia od importu energii elektrycznej. (…)

Wobec sytuacji zaistniałej w Szwecji czy w Niemczech, pojawia się unikalna możliwość, by – zanim powstaną w Polsce nowe jądrowe bloki energetyczne – przenieść istniejące instalacje ze Szwecji czy Niemiec. Przy odpowiedniej umowie ze stronami mielibyśmy możliwość znacznie tańszego pozyskania technologii i gwarancje zbytu energii.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Konsekwencje dla Polski polityki wygaszania energetyki jądrowej w Niemczech i Szwecji” można przeczytać na s. 19 październikowego „Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Konsekwencje dla Polski polityki wygaszania energetyki jądrowej w Niemczech i Szwecji” na s. 19 październikowego „Kuriera WNET”, nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prof. Grzegorz Karwasz: Polska powinna zakupić jedną, dwie elektrownie jądrowe. Nie jest to kwestia pieniędzy

Dzień 63. z 80/ Szczecin / Poranek WNET – O tym, jak powinna wyglądać polska polityka względem energetyki jądrowej, czy kupować gotowe technologie, czy też je tworzyć – w rozmowie z profesorem fizyki.

Profesor Grzegorz Karwasz, zajmujący się od wielu lat energią termojądrową, gościł u Aleksandra Wierzejskiego w dzisiejszym Poranku WNET. Jest ekspertem reprezentującym Polskę w panelu dotyczącym energetyki atomowej przy budowie najnowszego reaktora badawczego we Francji. Reaktor buduje Unia Europejska, ale uczestniczy w tym też wiele krajów z całego świata – Kanada, Korea Południowa, Brazylia, Rosja.

Reaktor kosztować będzie „na początek” 13 miliardów euro, co profesor skomentował, mówiąc: – Musimy prowadzić pracę w tym kierunku. Energii jądrowej starczy, jak powiem, że starczy na zawsze, to będzie nieprawda, ale starczy na dwa tysiące lat, może trzy tysiące lat.

Na uwagę Aleksandra Wierzejskiego, że raczej w tym dziesięcioleciu w Polsce reaktor jądrowy nie powstanie, prof. Karwasz opowiedział o pomyśle jednego z noblistów, aby wybudować nowy typ reaktora, wykorzystujący nie uran, którego zaczyna brakować, ale tor. Jest to inny, podobny ciężki pierwiastek, którego jest bardzo dużo w piaskach bałtyckich.

Profesor uważa, że gdyby Polska wykształciła specjalistów, skierowała odpowiednio kierunki ich badań, a następnie „zaabsorbowała” know-how, które ci specjaliści przywiozą ze świata, można by mówić nie o postawieniu własnego reaktora, nie o kupieniu gotowego, ale – jak to ujął profesor – można by „włączyć się w nurt prac”. [related id=35752]

W tej chwili pojawiają się oferty przedsiębiorstw, które chcą sprzedać Polsce gotowe rozwiązania. Profesor mówi, że na to musimy mieć specjalistów, którzy odpowiednią technologię „przyswoją”. Oczywiście gotowy reaktor można kupić. Tutaj gość Poranka opowiedział historię niedokończonej budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu, która miała być oparta na technologii radzieckiej z lat 50. Profesor był jednym z głównych przeciwników tej budowy. Zostały wydane wszystkie fundusze, a zbudowano jedną trzecią. Po prostu nie należało tej elektrowni budować.

Polska powinna – zdaniem profesora – postawić jedną, dwie elektrownie jądrowe i w tym celu zakupić technologie. Pytanie – od kogo. Nie jest to w jego opinii kwestia pieniędzy, ale tego, z kim chcemy mieć ustabilizowane stosunki handlowe, przemysłowe i naukowe – z USA, z Rosją (ta buduje „całkiem niezłe reaktory”), czy z Francją.

Profesor Karwasz podał przykład Korei Południowej, która najpierw zakupiła reaktor, potem rozwijała go przez 20 lat, a dzisiaj reaktory eksportuje. Nie musimy, jak mówi, być na czele stawki jak Koreańczycy, ale „mamy być w peletonie, mamy widzieć, co się dzieje”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w Poranku WNET ze Szczecina w części pierwszej.

JS