Ukraina: Kilka tysięcy osób protestowało przed siedzibą prezydenta Wołodymyra Zełenskiego

Paweł Bobołowicz prosto z Kijowa opowiadał o masowych protestach, które odbywają się w Kijowie w związku z przyjęciem przez Ukrainę tzw. formuły Steinmeiera.

Paweł Bobołowicz w audycji Jerzego Głuszyka relacjonował przebieg protestów przed siedzibą prezydenta Zełenskiego. Chodzi o podpisanie tzw. formuły Steinmeiera w sprawie konfliktu w Donbasie.

[related id=”86657″]O tej propozycji rozwiązania sporu na wschodzie Ukrainy nasz korespondent zwracał uwagę już we wrześniu. Formuła zakłada przeprowadzenie wyborów samorządowych na okupowanych terenach obwodów ugańskiego i donieckiego, i nadania tym terenom szczególnego statusu, który w przypadku uznania wyborów za uczciwe zostałby zmieniony w stałą autonomię:

„Kilka tysięcy osób zgromadziło się w proteście przeciwko podpisaniu przez przedstawicieli Ukrainy tzw. formuły  Steinmeiera(…) Rano protesty zgromadziły kilkaset osób, dziś może być ich już ponad pięć tysięcy (…) Ludzie krzyczeli: „Zeleński precz”, oraz „Wowa wychodź”


Paweł Bobołowicz komentował również poranne protesty na Ukrainie przed siedzibą Radą Najwyższą Ukrainy

Choć protesty przed siedzibą prezydenta już się na dzisiaj zakonczyly, to na Majdanie zostar rozbity symboliczny namiot, przy którym jest grupa protestujących.

JN/AP

 

USA: Wszczęto oficjalne postępowanie w sprawie postawienia Donalda Trumpa przed sądem Kongresu

We wtorek Nancy Pelosi, spiker Izby Reprezentantów ogłosiła wszczęcie przez komisje Izby dochodzenia ws. zasadności postawienia Prezydenta USA przed sądem Kongresu.

Działania rządów Trumpa ujawniły haniebny fakt prezydenckiej zdrady jego urzędowej przysięgi, zdrady naszego bezpieczeństwa narodowego i zdrady uczciwości naszych wyborów.

W tych słowach, cytowanych przez Washington Post, Nancy Pelosi zapowiedziała we wtorek rozpoczęcie przez sześć komisji Izby Reprezentantów „oficjalnego dochodzenia” w celu ustalenia, czy uzasadnione jest postawienie prezydenta Donalda Trumpa przed sądem Kongresu, czyli rozpoczęcie jego impeachmentu.

Bezpośrednią przyczyną zarządzenia śledztwa jest ujawnienie nacisków, jakie prezydent USA wywierał na swojego ukraińskiego odpowiednika. Zgodnie z relacjami mediów Trump chciał, aby Ukraina zbadała legalność interesów Huntera Bidena, syna Joe Bidena, kandydata na nominata Demokratów w wyborach prezydenckich w 2020 r. Śledztwo ma ustalić, czy Donald Trump zabiegał o pomoc władz Ukrainy w poszukiwaniu informacji, które mogłyby zaszkodzić jego potencjalnemu rywalowi w wyborach prezydenckich w 2020 roku.

Taki ważny dzień w Narodach Zjednoczonych, tyle pracy i tyle sukcesów, a Demokraci z rozmysłem musieli to zniszczyć i poniżyć kolejnym polowaniem na czarownice.

Tak wszczęcie procedury impeachmenty  komentował we wtorek na Twitterze Trump  z Nowego Jorku. Prezydent przebywa tam w związku z 74. sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Amerykański prezydent jeszcze przed wystąpieniem Pelosi zapowiedział ujawnienie całości zapisu jego telefonicznej rozmowy z Wołodymirem Zełenskim. Według Trumpa nieprawdą jest, że wywierał na ukraińskiego prezydenta presję przez wstrzymanie transzy blisko 400 mln $ pomocy USA dla Ukrainy. Decyzja o wstrzymaniu wypłaty tych pieniędzy miała wypływać wg Trumpa z jego obaw, że Stany bardziej wspierają Ukrainę, niż robią to inne kraje europejskie.

A.P.

Bobołowicz: Ukraiński oligarcha Dmytro Firtasz wspierał Wołodymyra Zełenskiego w czasie ostatniej kampanii wyborczej

Co łączy ostatnie wybory prezydenckie na Ukrainie, rosyjską agresję na Krym i wydobycie gazu łupkowego w Polsce? Odpowiada Paweł Bobołowicz.

Paweł Bobołowicz komentuje sprawę ekstradycji ukraińskiego biznesmena Dmytro Firtasza z Austrii do Stanów Zjednoczonych. Zatrzymany w Austrii na prośbę Ameryki w związku z łapówką, jaką miał dać w Indiach w sprawie związanej z Boeingiem, od 2014 r. ma zakaz opuszczania Wiednia.

Firtasz realizuje interesy Gazpromu nie tylko na Ukrainie, ale realizował je też w Europie Zach. Działał na Węgrzech, Niemczech, Austrii, Szwajcarii. Pojawia się też wątek polski.

Jak informuje nas Bobołowicz miał on za pośrednictwem spółek: cypryjskiej i węgierskiej posiadać przez spółkę córkę w Polsce DPV Service 21 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Firtasz jest także twórcą Agencji Modernizacji Ukrainy, z którą związani byli polscy politycy tacy jak Waldemar Pawlak i Włodzimierz Cimoszewicz.

Związki ukraińskiego potentata z polityką sięgają dalej. Jak podaje gość „Poranka WNET”, Firtasz mimo swoistego aresztu domowego w Wiedniu miał patronować porozumieniu między Poroszenką a Kliczką, w ramach którego pierwszy został prezydentem Ukrainy a drugi merem Kijowa.

W styczniu część ukraińskich mediów twierdziła, że doszło do wielkiego porozumienia oligarchów, w którym brał udział właśnie Firtasz, Kołomojski, Lowoczkin i efektem tego porozumienie było wsparcie kandydata kandydującego przeciw Poroszence.

Należąca do Firtasza telewizja Inter wyraźnie wspierała w kampanii wyborczej Wołodymira Zełenskeigo.

Działalność Dmytra Firtasza miała też olbrzymie znaczenie w przygotowaniu gruntu pod aktywną fazę agresji rosyjskiej na Ukrainie […] W 2004 r. w gazowych relacjach rosyjsko- ukraińskich pojawiła się nowa struktura z Firtaszem w jednej z ról głównych i to ta struktura w latach 2005-2006 odegrała bardzo ważną rolę w głównej wojnie gazowej z Rosją. […] M.in. jej rezultatem i tych nacisków gazowych […] było zmuszenie Ukrainy do podpisania umów charkowskich przedłużających stacjonowanie Floty Czarnomorskiej na Krymie.

Również w polityce międzynarodowej ukraiński biznesmen odegrał istotne znaczenie. Bobołowicz zwraca uwagę, że kiedy w 2014 r. Firtasz wpłacił kaucję w wysokości 125 mln euro, to pieniądze te pochodziły z Rosji. W Stanach Zjednoczonych grozi mu 70 lat więzienia, ale jak przypuszcza korespondent, Amerykanie obniżą mu wyrok w zamian za jego cenną wiedzę. W 2013 r. Firtasz był  czwartym z najbogatszych ludzi na Ukrainie z majątkiem wycenianym na 4 mld dolarów.

A.P.

Wielu dało się przekonać, że ukraińscy wyborcy nie potrafili odróżnić komika od granej przez niego w serialu postaci

Ta druga Ukraina jest mało znana. Nigdy nie była niemym tłumem – ma swoich wspaniałych analityków, naukowców, dziennikarzy, ale przegrywa z rozbudowaną machiną propagandową stworzoną przez Poroszenkę.

Swietłana Fiłonowa

Za Poroszenki powstały dwie Ukrainy. Ukraina pierwsza przeprowadzała reformy demokratyczne i walczyła z korupcją. Powoli, nie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale przeprowadzała i walczyła. W Ukrainie drugiej można było mówić jedynie o imitacjach reform, które żadnych problemów nie rozwiązywały, raczej stwarzały nowe i potęgowały stare. Pierwsza nie chciała w tym życiu nic oprócz armii, mowy, wiary (przedwyborcze hasło Poroszenki). Druga takoż była na to wrażliwa, ale dodawała „i dla wszystkich coś choćby trochę do jedzenia” (żart Kwartału 95). Nękała ją plaga ubóstwa. Co rok około 15 milionów Ukraińców wyjeżdżało do pracy (do różnych krajów, w tym do Polski), żeby przetrwać.

W Ukrainie pierwszej ciągle mówią o pogorszeniu stosunków polsko-ukraińskich. Ukrainę drugą zamieszkują ludzie, którzy, o dziwo, o wsparciu i pomocy płynącej z Polski teraz pamiętają lepiej niż o krzywdach, których doznali przodkowie części ich rodaków w okresie dwudziestolecia międzywojennego, czyli 80–100 lat temu. Uparcie twierdzą, i to wynikało z sondażów, że ze wszystkich obcokrajowców najbardziej sympatyzują z Polakami.

Ta pierwsza przy szosie do Europy wybrała jako drogowskaz dla wszystkich (bo bohaterowie narodowi są po to, żeby być drogowskazami) ideologię nielicznej grupy. Ci, którzy byli tym zbulwersowani, zostali nazwani zdrajcami ojczyzny, separatystami i agentami Kremla. Zresztą nazywano tak wszystkich, którym cokolwiek nie podobało się w kraju – nawet podwyżka czynszu.

Ta druga Ukraina jest mało znana. Oczywiście nigdy nie była niemym tłumem – ma swoich wspaniałych analityków, naukowców, dziennikarzy, ale przegrywa z rozbudowaną machiną propagandową stworzoną przez Poroszenkę, która – według ukraińskiego filozofa Sergeja Dacuka – była nawet mocniejsza od putinowskiej. W każdym razie tej drugiej Ukrainy nie było widać na zewnątrz.

Proszę zwrócić uwagę na wyniki wyborów poza granicami kraju. Im bliżej Ukrainy, czyli więcej możliwości bezpośredniej obserwacji, tym większe poparcie miał Zełenski. W Gruzji uzyskał on w drogiej turze 50,37 proc. głosów, na Węgrzech 50,56 proc., w Armenii 67, 64 proc., na Litwie 52, 83 proc., na Łotwie 61, 54 proc., w Polsce 50,65 proc., w Estonii aż 72,29 proc. Natomiast Poroszenko miał najwyższe poparcie wśród Ukraińców w Australii, Irlandii, Holandii, Kanadzie, USA i Szwajcarii, czyli tam, gdzie na decyzję wyborców w znacznym stopniu wpływają nie doświadczenia osobiste, lecz informacja medialna.

Ale europejska, w tym polska prasa patrzy na Ukrainę i na Zełenskiego oczami zwolenników Poroszenki.

Nawiasem mówiąc, czy nikogo nie dziwi ten fakt, że zarówno „Gazeta Wyborcza”, jak i „Rzeczpospolita” zazwyczaj odwołują się do tych samych źródeł, do tych samych ludzi? Jaskrawy przykład – iście wszechobecny Witalij Portnikow: politolog pierwszej klasy, świetny publicysta, złote pióro, diament w koronie Poroszenki; temu nie sposób zaprzeczyć.

Lecz i dojść do prawdy, omijając zasadę „niechaj druga strona też zostanie wysłuchana”, bardzo trudno.

Ta jednomyślność już trochę nudzi. Na temat Zełenskiego napisano mnóstwo analiz, prognoz i komentarzy, ale rzadko można wyczytać coś, co odbiega od spotów wyborczych Poroszenki, czasami dziwacznych, bardzo rzadko zaopatrzonych w logiczne argumenty. Do tej chwili Zełenski nie zrobił i nie powiedział nic takiego, co mogłoby zwiastować zbliżenie z Rosją i rezygnację z kursu zachodniego. Wprost przeciwnie. To skąd te ciągle powtarzane obawy? (…)

Wielu dało się przekonać, że pomylono fikcję z rzeczywistością – ukraińscy wyborcy nie potrafili odróżnić komika od postaci granej przez niego w serialu „Sługa narodu” i tak naprawdę głosowali na Gołoborodkę, a nie na Zełenskiego.

W rzeczywistości serial „Sługa narodu” nie miałby nie tylko żadnego wpływu na wyborców, ale i żadnych szans na aż taką popularność, gdyby w jego obsadzie nie znaleźli się wszyscy aktorzy „Kwartału 95” – kultowego kabaretu ukraińskiego, który przez wiele lat specjalizował się w satyrze politycznej.

Nie zauważyć różnicy to jest trochę tak, jakby ktoś powiedział, że wszystko jedno, czy koń stoi przed wozem, czy wóz przed koniem. Wiadomo, że zawsze i wszędzie zaufanie do władzy jest odwrotnie proporcjonalne do miłości do komików. Nie chodzi tylko o źródło pozytywnych emocji, choć i to jest ważne, lecz istotą rzeczy jest to, że nieustanne ośmieszanie kogoś jest sposobem podważania jego powagi, a w efekcie moralnej i społecznej delegitymizacji. A więc co tydzień aktor Zełenski razem ze swoim zespołem stawał przed wypełnioną po brzegi widownią i zaczynał rozmowę o tym, o czym z Ukrainą nikt nie rozmawiał (każdy występ transmitował kanał 1+1). Każdy aktor wyczuwa co do drobniejszych szczegółów nastrój widowni, więc doskonale wie, co ludzi boli i o co im chodzi.

Jasne, że państwo to nie widownia. Ale Zełenski usiłuje utrzymać ten bezpośredni kontakt w nowym formacie. Sprytnie korzysta z nowych mediów. Program wyborczy Zełenskiego pod hasłem „Ukraina moich marzeń” był również tworzony online, uzupełniany przez wszystkich chętnych.

Cały artykuł Swietłany Fiłonowej „Przeciętny Kowalenko vs dwóch Poroszenków” znajduje się na s. 4 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Swietłany Fiłonowej „Przeciętny Kowalenko vs dwóch Poroszenków” na s. 4 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Bobołowicz: Zełenski likwiduje absurdalne regulacje swoich poprzedników, żeby ułatwić życie ukraińskim przedsiębiorcom

O tym, jak prezydent Zełenski chce odróżnić się od swych poprzedników i co się dzieje w ukraińskim prawosławiu opowiada Paweł Bobołowicz.

Paweł Bobołowicz informuje, że ukraiński Sąd Konstytucyjny uznał dekret o rozwiązaniu parlamentu Wołodomyra Zełenskiego za zgodny z konstytucją. 12 z 17 sędziów SK uznało, że prezydencki dekret nie narusza ukraińskiej ustawy zasadniczej, pięciu było odmiennego zdania.

 Według sądu, przez brak jasnych norm prawnych, doszło do konfliktu konstytucyjnego między prezydentem a Radą Najwyższą i nie ma prawnej możliwości jego rozwiązania.

Deputowany Mykoła Kniażycki, który zaskarżył decyzję prezydenta, ironizował w mediach społecznościowych, że nie pojmuje „głębi podstaw filozoficznych, prawnych i logicznych” decyzji sędziów. Stwierdza, że jeśli stwierdzili oni, że dekret prezydenta jest bezprawny, ale jednocześnie zgodny z konstytucją, to na Ukrainie „albo nie ma konstytucji, albo Sądu Konstytucyjnego”.

Wobec takiej decyzji sędziów wybory odbędą się już w lipcu. W sondażach ogromną przewagę ma partia prezydenta Sługa Ludu, która może dostać nawet do 50% głosów. Pozostałe ugrupowania mają nie więcej niż 10 %.

Prezydent Zełenski zaznacza swoimi decyzjami, że jego rządy będą inne niż poprzedników. Zlikwidował Administrację Prezydencką, tworząc w jej miejsce Biuro Prezydenckie z inną, odchudzoną strukturą. Skasował także 61 dekretów swoich poprzedników, likwidując regulacje utrudniające prowadzenie działalności gospodarczej na Ukrainie. Jak mówi Bobołowicz, prezydent również w warstwie symbolicznej chce zaznaczyć nową jakość swojej prezydentury przez przeniesienie swojej siedziby.

Ponadto Bobołowicz mówi o czwartkowym soborze św. Włodzimierza w Kijowie, zwołanym przez patriarchę Filatrata. Doszło na nim do faktycznego rozłamu w Prawosławnym Kościele Ukrainy i odnowienia Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK), a także zakwestionowania tomosu przyznanego PKU przez Patriarchę Konstantynopola.

Teraz się okazało, że wewnątrz Cerkwii i to wprost ze strony osoby, która była inicjatorem procesu integracji […] nastąpił bardzo poważny i silny atak. Widać jednocześnie po wczorajszym soborze, że partiarcha Filaret nie cieszy się poparciem duchowieństwa.

Jest to zaskoczenie, gdyż patraircha wcześniej popierał zjednoczenie ukraińskiej cerkwii. Gość Poranka WNET podkreśla, że na soborze z 40 biskupów, których miała UKP PK przed rozłamem, stawiło się tylko dwóch, i to z diecezji biełgorodzkiej, leżącej na terenie Federacji Rosyjskiej. Motywem decyzji patriarchy mogą być kwestie finansowe, gdyż domagał się in na soborze zwrotu majątku UKP PK.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

TO OSTATNIE DNI NASZEJ ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Bobołowicz: Nowy prezydent Ukrainy fotografuje się z weteranką UPA

Paweł Bobołowicz mówi o obchodzeniu przez prezydenta Wołodomyra Zełenskiego rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej oraz o stosunku nowo wybranego prezydenta do kwestii historycznych i ideowych.


8 maja w Dzień Pamięci i Pojednania w rocznicę zakończenia II wojny światowej Wolodymyr Zełenski zamieścił na swoim Facebooku zdjęcie, na którym znalazł się z weteranem Iwanem Załuznym, który dziś obchodzi 101 urodziny. Załużny walczył w czasie II wojny światowej, był kapitanem morskiej piechoty Związku Sowieckiego, a jego jedyny wnuk zginął w rosyjsko – ukraińskiej wojnie, którą na facebooku Zełeński nazwał „wojną na Donbasie”. Na zdjęciu Załużny ściska dłoń Parasacewy Zełenczuk, która w wieku 13 lat była łączniczką UPA.

Nowoobrany prezydent napisał:

„W Dniu Pamięci i Pojednania oddajemy cześć i kłaniamy się przed wszystkimi, którzy walczyli z nazizmem i zginęli za Ukrainę podczas II wojny światowej. Przed wszystkimi, którzy oddali życie za pokój”.

Ten wpis na swoim profilu pochwalił Wołodymyr Wiatrowycz szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, który niejednokrotnie wcześniej okazywał krytyczny stosunek do Zełenskiego. Tym razem Wiatrowycz napisał „Gratuluję Wołodymyrowi Zeleńskiemu właściwego podejścia do upamiętnienia Dnia Pamięci i Pojednania”.

Wczoraj w obchodzonym dniu zwycięstwa nad faszyzmem Zełenski opublikował kolejne zdjęcie, tym razem przy cmentarnym pomniku:„Dziś jestem przy grobie mojego dziadka Siemiona Iwanowicza Zelensky’ego. Przeszedł całą wojnę i pozostał na zawsze w mojej pamięci jednym z tych bohaterów, którzy bronili Ukrainy przed nazistami. Szkoda, że ​​rzadko wspominamy weteranów”
„Powinniśmy być im wdzięczni każdego dnia.” napisał nowo obrany prezydent

Zełenski nazwał 9 maja „dniem podziękowań”.
„Dzisiaj – 9 maja. To nasz Dzień Podziękowań. Dziękuję za to, że nieludzka ideologia nazizmu na zawsze przeszła w przeszłość. Podziękowanie dla tych, którzy walczyli z nazizmem – i wygrali. Po prostu dziękuję wszystkim – za możliwość urodzenia się i życia.”

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Przydacz: Zełeński w przeciwieństwie do Poroszenki nie jest oligarchą, dajmy mu szansę [VIDEO]

Marcin Przydacz, wiceszef MSZ o wyborach na Ukrainie, gdzie, jak stwierdza, obywatele zagłosowali przeciwko oligarchom oraz o priorytetach polskiej polityki wschodniej i relacjach polsko-rosyjskich.

Gość Poranka Wnet mówi, że kluczową kwestią w tegorocznych wyborach prezydenckich na Ukrainie był fakt, że przebiegły spokojnie:

Obserwatorzy zewnętrzni zgodnie powtarzają, że wybory przebiegły zgodnie ze standardami międzynarodowymi, co świadczy o dojrzałości społeczeństwa ukraińskiego. Nie odnotowaliśmy większej ilości fałszerstw, które na obszarze postsowieckim często się zdarzają. Z drugiej strony mamy zaskakujący wynik wyborczy, Zeleński otrzymał aż 73% głosów. Nie było jeszcze w historii Ukrainy prezydenta z tak wysokim poparciem.

Jak dodaje wiceminister MSZ, ważny jest fakt, że obaj kandydaci w wyborach prezydenckich charakteryzowali się prozachodnią orientacją:

Cieszy nas fakt, że obaj prezydenci w sensie deklaratywnym kierują się na zachód.

Mówi również o relacjach polsko-ukraińskich, które historycznie nie należały do najlepszych:

Zależy nam na pewnego rodzaju progresie w dialogu historycznym i mam nadzieję, że prezydent Zełeński będzie uwzględniać w swoich działaniach Polską wrażliwość.

Jak zauważa gość Poranka Wnet, ważny będzie wynik najbliższych wyborów parlamentarnych.

Pamiętajmy, że Ukraina wchodzi dopiero w proces wyborczy. Wygrał Zalenski, ale dopiero jesienią zostanie wyłoniony nowy rząd (…) wtedy będziemy wiedzieć, kto z kim będzie rozmawiał przez następne cztery lata.

Wiceminister MSZ komentuje również zarzuty dotyczące prezydenta Zełenskiego, jakoby był on popierany i korzystał z pomocy jednego z największych oligarchów Ukraińskich – Ihora Kołomojskiego.

Chciałbym, żebyśmy jednak spojrzeli na to troszkę w inny sposób, dali szansę Załenskiemu, który w przeciwieństwie do Poroszenki nie jest oligarchą (…) nie ma bezpośrednich interesów ekonomicznych.

Wiceszef MSZ mówi, że prezydent Andrzej Duda nawiązał już kontakt z nowym prezydentem Ukrainy:

Andrzej Duda jako pierwszy porozmawiał z nowym prezydentem Ukrainy, udało się również nawiązać już relacje na niższych szczeblach.

Gość Poranka Wnet mówi również o trudnych relacjach polsko-rosyjskich:

Mamy zasadnicze rozbieżności w postrzeganiu otaczającej nas rzeczywistości. Polska promuje współpracę z sąsiadami. Realizujemy naszą politykę zagraniczną poprzez dialog i kontakty gospodarcze, tak jak cały zachodni świat. Rosja realizuje swoją politykę zagraniczną przy pomocy twardej i militarnej siły, łamie prawo międzynarodowe, inkorporuje konkretne terytoria. Dla Polski i świata zachodniego jest to nie do zaakceptowania.

Marcin Przydacz mówi również, że w najbliższych latach nie spodziewa się poprawy w relacjach polsko-rosyjskich, ponieważ Moskwa podejmuje szereg decyzji, które te relacje obciążają, jako przykład wiceszef MSZ przywołuje sprawę katastrofy smoleńskiej:

Samolot prezydencki, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia, w sposób nieuprawniony i niezgodny z prawem jest przetrzymywany przez Rosję. Ambasadora Rosji w Warszawie powiedział, że dopóki nie zakończy się śledztwo rosyjskie, wrak samolotu Tu-154 nie zostanie nam zwrócony. Rosyjski ambasador dodał, że śledztwo nie zakończy się, dopóki w Polsce będą pojawiać się domniemane teorie dotyczące przyczyn katastrofy.

Na zakończenie rozmowy gość Poranka Wnet mówi o relacjach polsko-białoruskich. Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Isakowicz-Zaleski: Oligarcha stojący za Zełenskim, dorobił się 6-7 miliardów dolarów przed 60-tką. [VIDEO]

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o stosunkach polsko-ukraińskich po wyborach prezydenckich, w których wygrał komik Wołodymyr Zełenski.

Duchowny nie ma wątpliwości, że relacje z naszym wschodnim sąsiadem będzie trzeba budować od zrębów. Ocenia również prezydenturę poprzedniego prezydenta, wskazując na kontrowersje, które pojawiały się wokół niego:

Nasz sąsiad, większy od Polski, który przeżywa ogromne wewnętrzne konflikty i który to sąsiad jest nieprzewidywalny. Same wybory pokazały przede wszystkim totalną porażkę Petro Poroszenko, oligarchy równocześnie też gloryfikatora ludobójców z UPA, którego to Polska wspierała bezkrytycznie. Najpierw prezydent Komorowski i jego ekipa i poprzedni rząd i następny rząd. […] to człowiek, który nie jest godzien takiego poparcia, jest człowiek, który dorobił się gigantycznego majątku w sposób bardzo nieuczciwy, co więcej, prowadząc wojny z Rosją, prowadzi również interesy gospodarcze z Rosją i na nich się wzbogacił.

Gość Poranka WNET stwierdza, iż nieuczciwe interesy Poroszenko były głównym powodem jego porażki. Jednak, jak wspomina, nowy prezydent prawdopodobnie również nie należy do ludzi zupełnie „czystych”:

Przychodzi całkowicie ktoś nowy, człowiek znikąd, za którego plecami stoją kolei oligarchowie, w tym jeden z najbogatszych ludzi […].

Przedstawia w Poranku WNET sylwetkę Ihora Kołomojskiego, miliardera, oligarchy, który stoi za sukcesem Zełenskiego:

To jest postać niesłychanie ciekawa, można powiedzieć filmowa. Jest to człowiek, który nawet nie osiągnął chyba 60 roku życia, ile dobrze pamiętam, urodzony był w 1965 roku i co jest ciekawe, dorobił się, właśnie pytanie jakimi metodami, w jaki sposób, majątku w granicach od 6 do 7 miliardów dolarów. To jest nierealne w cywilizowanym świecie.

Isakowicz-Zaleski uważa także, że wystawienie komika Zełenskiego było strzałem w dziesiątkę i na stałe wpisze się do książek tyczących się tematów socjologicznych:

Wystawienie Żeleńskiego to jest, no moim zdaniem, mistrzostwo świata. To jest przypadek, który długo będzie omawiany i opisywany również w badaniach naukowych czy socjologicznych, pokazujący, w jaki sposób ten człowiek potrafił zdobyć 75% głosów […] to są rzeczy niewyobrażalne dla cywilizacji europejskiej.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!

 

Garść refleksji po niedzielnych wyborach na Ukrainie. Czy nasi sąsiedzi odrobili polską lekcję z 1990 roku?

Wynajęcie aktora niezwiązanego wcześniej z polityką, mogło dać sukces w zmęczonym polityką społeczeństwie tym, którzy nie mogliby liczyć na powrót do rządów w otwartym starciu z ekipą pomajdanową.

Ukraińskie wybory prezydenckie przypominają mi bardzo te z 1990 r w Polsce, kiedy to Lech Wałęsa, legendarny przywódca Solidarności (nikt wtedy nie wiedział o jego powiązaniach z komunistycznymi służbami), najpierw stoczył wewnątrzśrodowiskowy bój z solidarnościowym premierem Tadeuszem Mazowieckim, by potem stawić czoła nikomu nieznanemu emigrantowi Stanisławowi Tymińskiemu.

Wtedy Lech Wałęsa walkę wygrał. Ciekawe, czy gdyby zaplecze polityczne Stanisława Tymińskiego poczekało 4 lata, nie wygrałby w cuglach emigrant z Kanady? Z jednej strony rozbudzone nadzieje ekonomiczne społeczeństwa, kryzys wynikający z procesu transformacji, a z drugiej – żywa jeszcze pamięć o patologiach PRL-u.

Tak, Stan Tymiński miał szansę wygrać i z prezydentem Lechem Wałęsą, i postkomunistycznym pretendentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Zwolennicy teorii spiskowych sugerują, że na Ukrainie być może odrobiono polską lekcję.

Niezakończony konflikt zbrojny, brak widocznych postępów w walce z patologiami i zubożenie społeczeństwa – w przekonaniu wyborców z winy urzędującego prezydenta – dały możliwość „nowej twarzy”. Stary establishment związany z byłą Partią Regionów w otwartym starciu nie miałby jednak szans. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że wynajęcie aktora, człowieka niezwiązanego wcześniej z polityką, mogło dać sukces w zmęczonym polityką społeczeństwie tym, którzy nie mogliby liczyć na powrót do rządów w otwartym starciu z ekipą pomajdanową. Twierdzą, że nad tym scenariuszem pracowano parę lat.

Lubiany aktor był nawet lepszym wyborem niż nikomu nie znany biznesmen z Kanady. Potrafił lepiej wygłaszać swoje kwestie, lepiej panować nad mimiką, gestami.

Jakkolwiek by oceniać prezydenturę Petra Poroszenki, osiągnął on wiele w trudnym dla kraju okresie. Mimo wielu nierozwiązanych problemów organizacji państwa i prawa, wojny, presji gospodarczej ze strony agresora – udało się jego ekipie zanotować wzrost gospodarczy i rozpocząć przekierowanie gospodarki w stronę rynków europejskich. Wiele także zrobiono dla wzmocnienia tożsamości ukraińskiej i ukraińskiego języka.

Czy prezydent Zełeński utrzyma ten kierunek polityki? Jeśli zechce przejść do historii jako pozytywny bohater Ukrainy, a nie ten, co zablokował jej marsz ku niepodległości i Europie, to mam nadzieję, że będzie kontynuował zmiany zapoczątkowane protestami na Majdanie. Pytanie, czy będzie potrafił i mógł…

I taka konkluzja: czy czasem dla aktorów nie otwiera się i w Polsce szansa na nowe role – polityków?

Mamy już przecież Wojciecha Olszańskiego, znanego także jako Aleksander Jabłonowski. Aktor ten wygłasza ze swadą postulaty polityczne, interpretuje historię i osiąga całkiem dobrą oglądalność w internecie. Niewykluczone, że ktoś wyciągnie wnioski i z tego eksperymentu.

Mariusz Patey

W czasie kampanii prezydenckiej Zełenski nie przerwał występów kabaretowych i niewiele mówił o programie politycznym

41-letni aktor nie angażował się wcześniej w politykę. Na Ukrainie jest znany głównie jako komik. Nikt nie przypuszczał, że zostanie politykiem, gdy zaczynała się produkcja serialu „Sługa narodu”.

Paweł Bobołowicz

Ukraińcy 31 marca br. wybierali prezydenta spośród rekordowej liczby 39 kandydatów. Ale to dopiero było preludium walki, która będzie się toczyć w II turze wyborów z finałem 21 kwietnia br. Pierwszą turę z ponad 30% poparciem wygrał komik i aktor Wołodymyr Zełenski. O prezydenturę walczy z nim Petro Poroszenko, który zdobył w pierwszej turze niecałe 16%. (…)

Poroszenko musi pokonać Wołodymyra Zełenskiego – człowieka, o którym jeszcze niedawno było wiadomo tylko to, że jest komikiem, który stał się popularny dzięki zagraniu roli ukraińskiego prezydenta w filmie Sługa narodu.

Nie ulega jednak wątpliwości, że chcąc go pokonać, przede wszystkim uderzy w Ihora Kołomojskiego, swojego głównego konkurenta politycznego i biznesowego, który jest cieniem, a może właściwie prawdziwym obliczem Zełenskiego.

Fenomen wyniku Zełenskiego nie da się zamknąć stwierdzeniem, że jest to tylko efekt sprytnej technologii wyborczej. Po pierwsze Ukraińcy chcą zmiany politycznej elity, chcą nowych twarzy. Na razie, pomijając naiwność próby realizowania tego oczekiwania poprzez wybór osoby, która do tej pory nie miała nic wspólnego z polityką i która jednocześnie jest w nią dramatycznie uwikłana, trzeba zauważyć, że ukraińskie elity od lat na to pracowały. Dziś olbrzymia część elektoratu powiedziała politykom: dość. (…)

Zełenski nie jest jednak tylko komikiem i aktorem, ale też współwłaścicielem firmy producenckiej Kwartał 95, a jak się okazało w czasie kampanii, także udziałowcem firm producenckich w Rosji i zarejestrowanych na Cyprze (m.in. Green Family LTD). W 2017 roku, według oficjalnych deklaracji, zarobił 7,3 mln UAH (ponad milion złotych). Na kontach bankowych ma 434 tys. USD i 1,2 mln UAH. W gotówce trzyma 285 tys. USD, 50 tys. euro i 220 tys. UAH. Pod Kijowem ma dom o powierzchni 353 m2, w Kijowie 132-m mieszkanie, jest współwłaścicielem jeszcze dwóch mieszkań w Kijowie (255 i 199 m2). Oprócz tego mieszkania w Kijowie i w Jałcie ma jego żona. W deklarację wpisał jeszcze mieszkanie wynajmowane w Londynie i jedno w Kijowie, należące do cypryjskiej firmy. Jak przystało na ukraińskiego biznesmena, posiada też dobre zegarki firm: Rolex, Breguet, Bovet, Piaget, Tag Heuer i samochód land rover o wartości 4,7 mln UAH, a jego małżonka jeździ mercedesem klasy S za 1,8 mln UAH. Ukraińscy dziennikarze znaleźli też 15-pokojowy dom aktora we włoskim kurorcie Forte dei Marmi o wartości 3,8 mln euro. Zełenski nie wpisał go do deklaracji majątkowej, bo jak twierdzą jego sztabowcy, dom należy do firmy, a nie bezpośrednio do aktora. Produkcja filmowa Zełenskiego stanowi lwią część zawartości kanałów należących do Kołomojskiego. Dlatego też należy uważać, że w tym sektorze Zełenski jest partnerem biznesowym oligarchy. Jednak patrząc na skalę interesów, nie ma wątpliwości, kto od kogo w tym układzie zależy.

41-letni aktor nigdy wcześniej nie angażował się w politykę. Na Ukrainie jest znany przede wszystkim jako komik. I nikt nie mógł przypuszczać, że zostanie politykiem, gdy zaczynała się produkcja serialu Sługa narodu w 2015 r. Jednak już rok później powstał pierwszy wariant partii, która w 2017 r. zmieniła nazwę na tożsamą z tytułem serialu, a w styczniu 2019 r. partia Sługa narodu wysunęła na kandydata na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, aktora, który w serialu gra główną rolę. Czy zatem serial od początku był politycznym projektem?

Serial opowiada historię ukraińskiego nauczyciela, który zostaje sfilmowany przez swoich uczniów w momencie, kiedy w niewybredny sposób krytykuje ukraińską rzeczywistość. Wideo podbija sieci społecznościowe, a nauczyciel Wasyl Hołoborodko (grany przez Zełenskiego) w efekcie wygrywa wybory prezydenckie. Hołoborodko to zwyczajny Ukrainiec, mieszkający w typowym ukraińskim bloku, z rodziną i problemami przeciętnego Ukraińca. W zderzeniu ze światem polityki stara się pozostać sobą i prowadzić dalej zwyczajne, uczciwe życie.

Kampania Zełenskiego wykorzystuje jego popularność jako aktora i komika. W czasie kampanii prezydenckiej Zełenski nie przerwał swoich występów kabaretowych, ale właściwie nie spotykał się w klasyczny sposób ze swoimi wyborcami. Niewiele mówił o programie politycznym. Starsza część elektoratu znała go dzięki mediom Kołomojskiego i transmisjom kabaretu Kwartał 95 i wspomnianego serialu. Do młodzieży trafił poprzez media społecznościowe. Jego profil na Instagramie ma 3 mln obserwujących. Pomijając konta bootów, media społecznościowe rzeczywiście docierały do młodych ludzi, czego dowodem jest, że Zełenski cieszył się w tej grupie największym uznaniem spośród wszystkich kandydatów.

W I turze wyborów poparli go głównie mieszkańcy centralnych i południowych regionów Ukrainy, ale dobre wyniki uzyskiwał wszędzie, nawet w specjalnych komisjach, gdzie głosowali żołnierze walczący na wschodzie Ukrainy. Na co dzień posługując się rosyjskim, po ogłoszeniu wyników I tury Zełenski do dziennikarzy starał się mówić po ukraińsku, ale na Instagram wrzucił nagranie w języku rosyjskim, które rozpoczął od „Priwiet riebiata” (Cześć, dzieciaki; tu w znaczeniu: koledzy, przyjaciele). Zełenski przede wszystkim mówi swoim wyborcom, że są świetną drużyną, że są niesamowici, zapewnia ich, że wygrają. Bardziej przypomina to treningi motywacyjne niż polityczne przemówienia. I zapewne o to chodzi. Przyparty do ściany, musiał jednak wypowiedzieć się na poważniejsze tematy, np. czy spotka się z Putinem. Z odpowiedzi wynikało, że spotka się tylko wtedy, gdy Putin zwróci Krym i Donbas, a na spotkaniu ustali wysokość rekompensaty za straty Ukrainy. Taka odpowiedź musi satysfakcjonować szeroki elektorat.

Jednak krytycy Zełenskiego uważają, że w rzeczywistości z Rosją łączy go o wiele więcej sympatii i dziwnych powiązań, które wypłyną po wyborach. Jedni wskazują, że jego włoska willa stoi w miasteczku faktycznie zarezerwowanym dla putinowskiej elity, a jego główny sztabowiec Dmytro Razumkow jeszcze niedawno nie krył prorosyjskich sympatii. Inni po prostu uważają, że Zełenski będzie takim prezydentem, jakiego będzie potrzebować Kołomojski.

(…) Również Iwan Łenio – artysta estradowy, muzyk, lider grupy Kozak System – w przededniu I tury apelował, żeby Zełenski wycofał się z wyborów. Łanio starał się pokazać, jaką osobistą krzywdę wyrządzi Zełenskiemu wybór na prezydenta. Krytycy zwracają uwagę, że jest on po prostu słaby merytorycznie, nie zna języków (rodzimy ukraiński też zna słabo) i jego prezydentura to będzie wielki blamaż. Jednak nie brakuje takich, którzy tej sytuacji odnajdują szansę dla siebie. Jednoznacznie poparł Zełenskiego Michael Saakaszwili, któremu ukraińskie obywatelstwo odebrał Poroszenko. Silnego wsparcia udzielił mu Anton Heraszczenko, najbliższy człowiek z otoczenia ministra spaw wewnętrznych Arsena Awakowa. Ten ostatni nie kryje swoich sympatii do Zełenskiego, a wystąpienie Heraszczenki zostało uznane za głos samego ministra, który przecież jest jednym z liderów Frontu Ludowego, koalicjanta w Radzie Najwyższej Petra Poroszenki. Pikanterii dodaje sprawie fakt, że Awakow to też nieformalny sponsor i organizator zarówno pułku Azow, partii Nacjonalny Korpus, jak i Drużyn Narodowych. Wszystkie te formacje mają ostre zabarwienie nacjonalistyczne, a zwolennicy Poroszenki uważają, że minister wykorzystuje ukraińskich nacjonalistów przeciwko prezydentowi. Często ukraińskich nacjonalistów oskarża się o prowokowanie Rosji, psucie wizerunku Ukrainy, tworzenie wręcz ustawionych sytuacji dla rosyjskich mediów.

Zełenski zatem, choć nowy polityce, od początku tkwi absolutnie w starych i jak najgorszych schematach ukraińskiej polityki. Czy będzie potrafił wyjść ze swojej aktorskiej roli, stać się mężem stanu, który spełni ukraińskie oczekiwania? Tak mogłoby się wydarzyć w filmowym serialu, ale życie okaże się raczej bardziej prozaiczne. No i przed Zełenskim jeszcze ostre starcie z Poroszenką, który łatwo się nie podda.

Cały artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Zełenski – kandydat z cieniem oligarchy” znajduje się na s. 1 i 4 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Zełenski – kandydat z cieniem oligarchy” na s. 1 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego