Polscy przewoźnicy planują strajk na granicy z Ukrainą. Powodem brak wymogu uzyskania zezwoleń przez Ukraińców

Granica polsko-ukraińska / Foto: Tomasz Baart Bartecki

Zamierzamy całkowicie zablokować ruch na przejściach granicznych. Nikt nie będzie przepuszczany – mówi Dominik Mateńko.

Przez niższe koszty pracy na Ukrainie nie jesteśmy w stanie konkurować z tamtejszymi przewoźnikami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

Paweł Jabłoński: musimy wykorzystywać wszystkie możliwości do wzmacniania pozycji Polski

Paweł Jabłoński / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

W Unii Europejskiej widać duże rożnice interesów. Sztuką jest porozumieć się niezależnie od nich – mówi wiceminister spraw zagranicznych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Mazurek: państwa Trójmorza muszą pracować nad skracaniem łańcuchów dostaw

Program Wschodni: Siódma rocznica ukraińskiej rewolucji godności

W najnowszym „Programie Wschodnim” wspominamy wydarzenia tzw. Euromajdanu; ukraińskiej rewolucji z 2014 roku i fali protestów zainicjowanej przeciwko osobie Wiktora Janukowycza.

Prowadzący: Paweł Bobołowicz;

Realizacja: Michał Mioduszewski, Wiktor Timochin;


Goście:

Marek Sierant – obserwator wydarzeń ukraińskiej rewolucji z 2014 r., publicysta, dziennikarz;

Monika Kapa – Cichocka – ambasadorowa Polski na Ukrainie;


20 lutego 2014 roku doszło do kulminacji wydarzeń powszechnie znanych pod nazwą „ukraińskiej rewolucji godności”, kiedy doszło m.in. do masowego użycia broni przeciwko protestującym w Kijowie przeciwnikom reżimu Janukowycza. W tym samym dniu, demonstrujący w zachodniej Ukrainie przejmowali budynki służby bezpieczeństwa Ukrainy, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i prokuratury.

Marek Sierant, który w czasie wydarzeń Euromajdanu współtworzył telewizję relacjonującą przebieg ukraińskiej rewolucji, wspominał na antenie wydarzenia zapoczątkowane 20 lutego 2014 r.:

 Obudzili mnie moi koledzy z Telewizji Polsat, którzy zadzwonili do mnie jako pierwsi i powiedzieli: „Marek, tam w Kijowie dzieje się coś strasznego, czy ty wiesz co się dzieje?”. (…) Wyciągnął mnie z łóżka telefon, włączyłem telewizor, włączyłem Internet, zacząłem dzwonić do wspólnych znajomych, których mam na Majdanie i dziennikarzy ukraińskich i dowiedziałem się, że doszło do rozstrzelania ludzi w biały dzień.

Zwrócił także uwagę na niespodziewany charakter zbrojnej reakcji Janukowycza, której skali i gwałtowności prawie nikt wówczas nie przewidywał:

Wielu komentatorów patrzyło się na mnie w Polsce ze zdziwieniem, kiedy mówiłem, że to się tak po prostu nie zakończy, że wcześniej czy później dojdzie do przesilenia. I za tym przesileniem nie będą stali demonstranci; będzie stał Janukowycz i za nim Rosja, a dokładnie Vladimir Putin i jego służby specjalne.


Monika Kapa – Cichocka opowiedziała akcjach charytatywnych organizowanych przez polską ambasadę na Ukrainie, w tym o swojej ostatniej wizycie w Centrum św. Marcina De Porres w Fastowie:

Miałam przyjemność we wtorek, przekazać na ręce ojca Michała Romaniva koncentrator tlenu. Urządzenie, które w tych czasach kojarzy nam się z wiadomą chorobą, ale w centrum będzie służyło do rehabilitacji dzieci.


Marek Sierant mówił o obecnej sytuacji rynku medialnego na Ukrainie i niedawnym zakupieniu kanału telewizyjnego Primy przez Petro Poroszenkę:

Kanał Primy był na celowniku obecnych władz Ukrainy i żeby wyprzedzić krok obecnej władzy Petro Poroszenko ten kanał oficjalnie kupił, dlatego, że to już jest trochę inny kaliber.  (…). Tym bardziej, że i Kanada i Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i kilka innych państw, delikatnie mówiąc, „poprosiło” prezydenta Zeleńskiego żeby nie szedł tą drogą, w stronę Petra Poroszenki i go nie zaczepiał – więc jest też to próba obrony kanału Primy przed jego przejęciem.


Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

NN

Zatrzymano funkcjonariuszy CBŚP podejrzanych o współpracę z ukraińskimi sutenerami

Prokuratura w Rzeszowie oskarża wysokich funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji o torpedowanie śledztwa przeciwko ukraińskim gangsterom prowadzącym agencje towarzyskie na Podkarpaciu.

Jak podaje „Rzeczpospolita”, we wtorek prokuratura postawiła 4 byłym funkcjonariuszom podkarpackiego oddziału Centralnego Biura Śledczego Policji zarzuty współpracy z gangsterami z Ukrainy, prowadzącymi na Podkarpaciu agencje towarzyskie – Jewgienijem R. i Aleksiejem R. Zatrzymani to: Piotr J. – obecny naczelnik zarządu CBŚP w Rzeszowie, i dwaj byli naczelnicy tutejszego CBŚP – Damian W. oraz Krzysztof B.  Ponadto – Robert P., były szef delegatury rzeszowskiego CBA (również wywodzący się z policji).  Zatrzymania to efekt śledztwa  przeciwko innemu funkcjonariuszowi tej formacji Danielowi Ś., który w zamian za „ochronę” dostawał m.in. usługi prostytutek.

Bracia R. przez wiele lat prowadzili na Podkarpaciu swoją działalność. Jak się okazuje, ich nietykalność wynikała z faktu, iż oferowali oni funkcjonariuszom CBŚP korzyści majątkowe i osobiste. Ukraińcy umożliwiali im bezpłatne korzystanie z usług zatrudnianych przez siebie prostytutek. Dodatkowo zapewniali darmowe posiłki i alkohol.

W zamian, funkcjonariusze blokowali rozwój śledztwa przeciwko braciom R.  Co więcej, ujawniali gangsterom poufne informacje. Proceder miał miejsce w latach 2014-2016 ( warto dodać, że Ukraińcy prowadzili swoje agencje przez 20 lat). „To niebywały skandal” – ocenia jeden z wysoko postawionych policjantów Biura. Proceder R. był odrażający – od ukraińskich sutenerów kupowali kobiety w trudnej sytuacji i kazali im za darmo odpracowywać „dług”. Dwukrotnie w związku ze swoim postępowaniem usłyszeli wyroki sądowe, ostatni raz w 2018 r. Kary jednak nie odsiedzieli.

Jak piszą dziennikarze „Rzeczpospolitej”, do zintensyfikowania działań przeciwko braciom R. nakłonili polską prokuraturę śledczy ukraińscy. Prokuratura z kraju naszego wschodniego sąsiada zainteresowała się sprawą, ponieważ bracia R. prowadzili handel kobietami z sutenerami działającymi na terytorium Ukrainy.

A.W.K

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy: Tematem ekshumacji powinni zajmować się eksperci, nie politycy

Wasyl Bodnar o zniesieniu moratorium na polskie prace ekshumacyjne na Ukrainie, o tym, czemu było ono uzasadnione i o pojednaniu polsko-ukraińskim.

Wasyl Bodnar mówi o zniesieniu moratorium na polskie prace ekshumacyjne na Ukrainie.

Ministerstwo jest skłonne wspomóc, żeby temat ekshumacji został zdjęty z agendy politycznej i był dyskutowany na forum eksperckim.

Polscy badacze będą mogli prowadzić badania w porozumieniu z badaczami ukraińskimi, którzy otrzymaliby od władz odpowiednie pozwolenia. Jak mówi wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy, moratorium było uzasadnione, gdyż miało powstrzymać niszczenie przez stronę polską ukraińskich pomników w Polsce. Kwestia pomników ukraińskich w Polsce to  jego zdaniem „problem tak naprawdę techniczny”.

Odpowiadając na pytanie o odwołanie szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wjatrowycza, stwierdza, że nie miało to nic ze sprawą ekshumacji wspólnego. Dodaje, że to zasłużony człowiek i choć jest on różnie oceniany, to nie należy zapominać, że „zasłużył się swego czasu dla Polski”.

Oczywiście, że to otwiera nowe możliwości. Rozmawiali o tym nasi prezydenci, żeby wzmocnić partnerstwo strategiczne takimi konkretami.

Bodnar odwołuje się do spotkania prezydenta Polski i Ukrainy, w którego czasie od strony ukraińskiej wyszła propozycja budowy Pomnika Przyjaźni Polsko-Ukraińskiej. Stanąłby on na granicy obu państw i  upamiętniałby zarówno ofiary dwóch wielkich totalitaryzmów, jak i ofiary wzajemnych walk i konfliktów polsko-ukraińskich. Pomnik zaprojektowany tak, by nikogo nie urażał, służyłby zbliżeniu Polski i Ukrainy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

W. Jankowski o obchodach rocznicy Rzezi wołyńskiej: Żądamy prawdy, gdy mówimy o przeszłości [WIDEO]

Relacja Wojciecha Jankowskiego z 76 rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. Czy uda się uzyskać zgodę na ekshumację ofiar?

Wojciech Jankowski obecny niedawno na Polsko-Ukraińskich obchodach 76 rocznicy ludobójstwa na Wołyniu, nawiązuje do krwawej niedzieli 11 lipca 1943 roku, która była, punktem kulminacyjnym rzezi wołyńskiej.  Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery dokonała wtedy masowej eksterminacji polskiej ludności cywilnej. Wczoraj w Łucku odbyła się uroczysta msza święta, po której uczestnicy przejechali do Janowej Doliny, w której w ramach akcji UPA wymordowano ponad 600 polaków.

O randze samej uroczystości może, opowiedzieć nam lista gości, na której znalazła się wicemarszałek sejmu Małgorzata Gosiewska, wicemarszałek senatu, wiceminister MSZ, ambasador Rzeczypospolitej w Kijowie i wielu, wielu innych. Natomiast ze strony Ukraińskiej obecni byli przedstawiciele władz lokalnych oraz część miejscowej ludności.

Podczas uroczystości zaakcentowano wszystkie ważne kwestie tj. pamięć o pomordowanych, kto i z jakich przyczyn jest odpowiedzialny za to ludobójstwo oraz podkreślono odwagę  uczciwych mieszkańców Ukrainy, którzy narażając swoje życie, ratowali  polskich sąsiadów. W przemówieniach wielu najważniejszych polityków mogliśmy usłyszeć apel o zezwolenie na ekshumację i prace poszukiwawcze ofiar rzezi, które od dwóch lat jest blokowane.

Wojciech Jankowski udostępnia również słuchaczom fragment przemówienia Małgorzaty Gosiewskiej:

I tak miejsce, które mogło być symbolem rozwoju, stało się jedną z setek mogił.

M. Gosiewska zaznacza, że podczas tych okrutnych mordów nie zważano na wiek i płeć ofiar, część z nich została żywcem spalona, a zbrodni dokonano przy bezczynności niemieckiego garnizonu:

Po latach powracamy pamięcią do tych dni z niezmiennie wielkim bólem, bo wiemy, że ofiary wciąż pogrzebane są w bezimiennych mogiłach, a wiele miejsc pochówku pozostaje nieodnalezionych.

Wicemarszałek sejmu podkreśla, że nikt dziś nie obarcza winą współczesnego Państwa Ukraińskiego, z którym Polska chętnie współpracuje na arenie międzynarodowej i wzajemnie się wspiera, szczególne w walce przeciwko rosyjskiej agresji:

Tak jak i w bieżącej polityce, tak i w relacjach historychnych fundamentem naszego postępowania musi być prawda.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./M.K.

Bereza: Ukraińcy kontynuują narrację historyczną stworzoną przez weteranów OUN-UPA

Dlaczego OUN-UPA dokonała ludobójstwa na Polakach? Dlaczego dzisiaj Ukraińcy stawiają pomniki tym, którzy odpowiadają za tą zbrodnię i co Polska powinna zrobić w tej sprawie? Odpowiada Tomasz Bereza.

Tomasz Bereza, historyk Instytutu Pamięci Narodowej odnosi się do tragicznych wydarzeń, które miały miejsce 11 lipca 1943 roku.

Właściwie 11 lipca to jest już w zasadzie apogeum ludobójstwa. W ciągu kilku godzin UPA zaatakowała 99 miejscowości, mordując 3000 ludzi w powiecie włodzimierskim i Horohowcu. Ta faza ludobójstwa, które podjęło OUN, ten etap już się zaczął w lutym 1943 r.

Polacy wcześniej pod okupacją sowiecką stracili kadrę oficerską, zamordowaną przez okupantów. Gość „Poranka WNET” mówi o faktycznych przyczynach, dlaczego Ukraińcy zdecydowali się do tego, żeby dokonać ludobójstwa na Polakach mieszkających na Wołyniu. W latach 20. i 30. kształtowała się idea ukraińskiego nacjonalizmu integralnego, którego głównym ideologiem był Dmytro Doncow. Mychajło Kołodziński opracował teorie walki o niepodległą Ukrainę, w której zawarł tezę, że z terytoriów ukraińskich ludność obca etnicznie musi być usunięta, przy użyciu wszelkich, nawet najbrutalniejszych metod.

W zasadzie od dwóch lat nie ma żadnego dialogu, został on jednostronnie zerwany przez stronę ukraińską. Ukraina jest teraz w fazie zmian politycznych. […] Strona polska stawia tutaj jasne warunki.

Historyk ma cichą nadzieję, że wraz ze zmianami politycznymi na Ukrainie otworzy się możliwość powrotu do dialogu. Warunkiem wstępnym strony polskiej jest pozwolenie na wznowienie ekshumacji ofiar zbrodni. Jak podkreśla Bereza, mamy do czynienia ze 130 tys. ofiar, które nie zostały należycie pochowane.

Strona ukraińska chciałaby wprowadzić jakąś symetrię. […] Trudno mówić o symetrii, jeśli z jednej strony mamy 130 tys. pomordowanych, a z drugiej strony koło 13-15 tys. Ukraińców, którzy zginęli w latach 1943-1947.

Ukraińcy chcieliby mówić o wojnie polsko-ukraińskiej, jak gdyby był to konflikt regularnych armii, w którym ludność cywilna ginęła jedynie przypadkowo. Przeczą temu jednak same liczby ofiar. Dostęp do źródeł w sprawie zbrodni UPA jest utrudniany ostatnio przez stronę ukraińską, która utajniła poświęconą im część sowieckich akt partyjnych.

Ukraina jest państwem suwerennym, teoretycznie może wybierać na pomniki takie osoby, jakie odpowiadają społeczeństwu. We mnie osobiście budzi to sprzeciw. W czerwcu w Stanisławowie był odsłonięty pomnik Romana Suchewicza, głównego architekta ludobójstwa Polaków.

Jak podkreśla Bereza, obecna polityka historyczna Ukrainy, to linia wypracowana w latach 60. i 70. przez emigrantów do Ameryki Płn., po części weteranach OUN zbiegłych wraz z armią niemiecką. Strona polska powinna, jak mówi historyk, przedstawić swoje racje jasno i wyraźnie, gdyż bez wyjaśnienia zaszłości z przeszłości nie będzie mowy o prawdziwej współpracy i dialogu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Przydacz: Zełeński w przeciwieństwie do Poroszenki nie jest oligarchą, dajmy mu szansę [VIDEO]

Marcin Przydacz, wiceszef MSZ o wyborach na Ukrainie, gdzie, jak stwierdza, obywatele zagłosowali przeciwko oligarchom oraz o priorytetach polskiej polityki wschodniej i relacjach polsko-rosyjskich.

Gość Poranka Wnet mówi, że kluczową kwestią w tegorocznych wyborach prezydenckich na Ukrainie był fakt, że przebiegły spokojnie:

Obserwatorzy zewnętrzni zgodnie powtarzają, że wybory przebiegły zgodnie ze standardami międzynarodowymi, co świadczy o dojrzałości społeczeństwa ukraińskiego. Nie odnotowaliśmy większej ilości fałszerstw, które na obszarze postsowieckim często się zdarzają. Z drugiej strony mamy zaskakujący wynik wyborczy, Zeleński otrzymał aż 73% głosów. Nie było jeszcze w historii Ukrainy prezydenta z tak wysokim poparciem.

Jak dodaje wiceminister MSZ, ważny jest fakt, że obaj kandydaci w wyborach prezydenckich charakteryzowali się prozachodnią orientacją:

Cieszy nas fakt, że obaj prezydenci w sensie deklaratywnym kierują się na zachód.

Mówi również o relacjach polsko-ukraińskich, które historycznie nie należały do najlepszych:

Zależy nam na pewnego rodzaju progresie w dialogu historycznym i mam nadzieję, że prezydent Zełeński będzie uwzględniać w swoich działaniach Polską wrażliwość.

Jak zauważa gość Poranka Wnet, ważny będzie wynik najbliższych wyborów parlamentarnych.

Pamiętajmy, że Ukraina wchodzi dopiero w proces wyborczy. Wygrał Zalenski, ale dopiero jesienią zostanie wyłoniony nowy rząd (…) wtedy będziemy wiedzieć, kto z kim będzie rozmawiał przez następne cztery lata.

Wiceminister MSZ komentuje również zarzuty dotyczące prezydenta Zełenskiego, jakoby był on popierany i korzystał z pomocy jednego z największych oligarchów Ukraińskich – Ihora Kołomojskiego.

Chciałbym, żebyśmy jednak spojrzeli na to troszkę w inny sposób, dali szansę Załenskiemu, który w przeciwieństwie do Poroszenki nie jest oligarchą (…) nie ma bezpośrednich interesów ekonomicznych.

Wiceszef MSZ mówi, że prezydent Andrzej Duda nawiązał już kontakt z nowym prezydentem Ukrainy:

Andrzej Duda jako pierwszy porozmawiał z nowym prezydentem Ukrainy, udało się również nawiązać już relacje na niższych szczeblach.

Gość Poranka Wnet mówi również o trudnych relacjach polsko-rosyjskich:

Mamy zasadnicze rozbieżności w postrzeganiu otaczającej nas rzeczywistości. Polska promuje współpracę z sąsiadami. Realizujemy naszą politykę zagraniczną poprzez dialog i kontakty gospodarcze, tak jak cały zachodni świat. Rosja realizuje swoją politykę zagraniczną przy pomocy twardej i militarnej siły, łamie prawo międzynarodowe, inkorporuje konkretne terytoria. Dla Polski i świata zachodniego jest to nie do zaakceptowania.

Marcin Przydacz mówi również, że w najbliższych latach nie spodziewa się poprawy w relacjach polsko-rosyjskich, ponieważ Moskwa podejmuje szereg decyzji, które te relacje obciążają, jako przykład wiceszef MSZ przywołuje sprawę katastrofy smoleńskiej:

Samolot prezydencki, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia, w sposób nieuprawniony i niezgodny z prawem jest przetrzymywany przez Rosję. Ambasadora Rosji w Warszawie powiedział, że dopóki nie zakończy się śledztwo rosyjskie, wrak samolotu Tu-154 nie zostanie nam zwrócony. Rosyjski ambasador dodał, że śledztwo nie zakończy się, dopóki w Polsce będą pojawiać się domniemane teorie dotyczące przyczyn katastrofy.

Na zakończenie rozmowy gość Poranka Wnet mówi o relacjach polsko-białoruskich. Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Prof. Andrzej Pityński: Ukraińskie lobby blokuje w Polsce postawienie pomnika upamiętniającego ofiary rzezi wołyńskiej

prof. Andrzej Pityński rzeźbiarz mieszkający w USA o pozytywnym finale walki o Pomnik Katyński w Jersey City oraz o pomniku Ofiar Rzezi Wołyńskiej, który od roku nie może stanąć pod polskim niebem.

Przymnijmy, że Rada Miejska Jersey City chciała zmienić lokalizację Pomnika Katyńskiego, który miał zostać przeniesiony o 60 metrów w pobliże nabrzeża rzeki Hudson przy York Street. Polonia nie zgodziła się na ten pomysł:

„Pomnik stoi tam, gdzie stał (…) nie pierwszy raz zrobiła się wokół niego zawierucha. Zamieszanie wprowadził burmistrz Jersey City, ale Polonia zareagowała bardzo ostro i udało się cofnąć jego decyzję”- zaznaczył prof. Andrzej Pityński.

Gość Poranka Wnet opowiada także o stworzonym przez siebie pomniku Ofiar Rzezi Wołyńskiej, który miał stanąć w którymś z polskich miast, oraz o blokującym ten projekt lobby ukraińskim działającym w Polsce:

„Ten pomnik stoi od roku w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych przy ul. Robotniczej. Na początku zainteresowana była nim Stalowa Wola, w pewnym momencie się przestraszyła i wycofała, ja chciałem postawić pomnik w Rzeszowie, ale nie dostałem zgody burmistrza, później była wola, aby pomnik stanął w Jeleniej Górze, ale tam także się przestraszyli. Pomnikiem zainteresowany był również o. Rydzyk, ale zatrzymał go Biskup, ponieważ wszedł on w porozumienie w Biskupami ze Lwowa i pod wpływem nacisków  się wycofał.

Prof. Andrzej Pityński podkreśla, że „Pomnik mówi prawdę, a prawda jest taka, że na Wołyniu wymordowano 200 tys. niewinnych ludzi tylko dlatego, że byli Polakami. Łącznie z kobietami i niewinnymi dziećmi […] Ci, którzy ufundowali ten pomnik, chcieli uczcić pamięć swoich najbliższych, którzy nawet nie mają grobów, nagle okazało się, że nie można postawić pomnika pod Polskim niebem” Zdaniem gościa Poranka Wnet istnieje w Polsce bardzo mocne lobby, które blokuje polskie projekty patriotyczne:

„Widzę, że następuje u nas jakaś transfuzja krwi z polskiej na ukraińską”. Gość Poranka Wnet apeluje, aby Polacy się opamiętali, ponieważ „możemy się obudzić za późno, a jeżeli nie będziemy walczyć o prawdę i tej prawdy akceptować „.

Ponadto gość Poranka Wnet opowiada o amerykańskiej Polonii.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Ukraina planuje prace poszukiwawcze ofiar w Hucie Pieniackiej. Polska będzie mogła uczestniczyć w badaniach

Komunalne przedsiębiorstwo Lwowskiej Rady Obwodowej „Dola”, którego szefem jest Swiatosław Szeremeta, planuje przeprowadzenie prac poszukiwawczych i badawczych w Hucie Pieniackiej.

 

 

Zgodę na prace 4 lutego nadało ukraińskie Ministerstwo Kultury. Taką informację podało ukraińskie Radio Swoboda.
Szeremeta twierdzi, że o konieczności zbadania miejsca zbrodni z polską stroną rozmawiano w 2017 roku, ale od tamtego czasu polska strona nie zwróciła się do Ukrainy y z takim wnioskiem
Według Szeremety na podstawie informacji od mieszkańców i według ukraińskich badaczy pomnik w Hucie Pieniackiej jest postawiony w odległości 100- 200 metrów od faktycznego miejsca, w którym spoczywają szczątki pomordowanych. W wypowiedzi dla Radia Swoboda Szeremeta stwierdził, że „jednoznacznie tam będzie znacznie mniejsza liczba szczątków niż podaje to polska wersja. Chociaż mówi się, że ludzie zostali spaleni, ale powinny być tam nadpalone kości i pozostałości szkieletów”.
Według Szeremety polska storna „gra w polityczną arytmetykę, zawyżając liczbę ofiar”. Jednocześnie Szeremeta nie wykluczył, że w pracach mogą brać udział polscy obserwatorzy i w wypowiedzi dla Radia Wnet podkreślił, że nie są to ekshumacje, lecz prace poszukiwawcze.
W tym roku przypada 75 rocznica zbrodni w Hucie Pieniackiej. 28 lutego 1944 roku wymordowano w niej ponad 800 osób. Pacyfikacji miejscowości dokonali ukraińscy żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS 14 Dywizji SS „Galizien”, pod niemieckim dowództwem,  wspierani przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i członków paramilitarnego oddziału ukraińskich nacjonalistów.

Zapraszam do wysłuchania całej korespondencji.

JN