Nowe kopalnie w RFN i UK. Wiech: Niemcy nadal są największym na świecie konsumentem węgla brunatnego

„Czy mamy renesans węgla na Zachodzie? Nie, bo ten węgiel na Zachodzie „nigdy nie zniknął”. Jakub Wiech o roli węgla w RFN i UK, niemieckich planach odejścia od węgla do 2038 r. i ich realności.

Jakub Wiech komentuje doniesienia o planowanej budowach kopalni węgla kamiennego w Wielkiej Brytanii i w Niemczech.

Jeżeli chodzi o kopalnię w Wielkiej Brytanii, to chodzi o kopalnie węgla koksującego, to paliwo wykorzystywane w przemyśle metalurgicznym. […] Przemysł stalowy jest dość istotny, bo powstają dzięki niemu turbiny wiatrowe i obudowy reaktorów jądrowych.

Ekspert zauważa, że z brytyjskiej energetyki wyparto węgiel. Obecne otwarcie kopalni wiąże się z chęcią zmniejszenia importu węgla na rzecz własnych surowców, które i tak są potrzebne w przemyśle. Ten ostatni przygotowuje się na Brexit, po którym nie będą go dotyczyć unijne rygory środowiskowe.

Niemcy są cały czas największym na świecie konsumentem węgla brunatnego, spalają mnóstwo węgla kamiennego.

Wiech zwraca uwagę, że nie można mówić o powrocie węgla nad Odrą, gdyż w rzeczywistości on „nigdy nie zniknął”. Niemcy zużywają 3 razy więcej węgla niż Polska. Odnosząc się do budowy w Zagłębiu Ruhry elektrowni węgla kamiennego Datteln IV, stwierdza, że o jej powstanie toczył się długo spór między operatorem tej elektrowni Uniperem a rządem federalnym Niemiec.

Podpięcie tej elektrowni byłoby niekorzystne z kilku powodów, zadawałoby to cios polityce energetycznej zakładającej odejście od węgla do 2038 r., które na pewno wykorzystaliby Zieloni zagrażający pozycji chadeków jako najsilniejszej partii za Odrą.

Dziennikarz portalu Energetyka24.pl sceptycznie odnosi się do niemieckich planów całkowitego usunięcia węgla jako źródła energii do 2038 r. Zwraca uwagę na rozbieżność między dokumentem przedłożonym Unii Europejskiej a krajowym planem, z którego wynika, że węgiel będzie spalany w Niemczech jeszcze w 2050 r. Ta druga data wydaje się prawdopodobniejsza, zwłaszcza, że Niemcy wygaszają swoje elektrownie jądrowe, a węgiel brunatny jest jedynym surowcem, którego nie muszą importować. Dziennikarz przytacza słowa ministra Petra Altmeiera, który na spotkaniu komisji węglowej ustalającej datę odejścia Niemiec od węgla, „zauważył, że Republika Federalna powinna mieć dłuższy deadline wyjścia z węgla, jeśli jednocześnie wychodzi z atomu”. Odchodzenie Niemiec od bezemisyjnej energii atomowej (w grudniu ma być wygaszona elektrownia jądrowa o podobnej mocy do Datteln, czyli koło 1100 kw) Wiech uważa za największy problem dla niemieckiej energetyki.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Stefanik o brexicie: Być może nadchodzi przełom

Korespondent Radia WNET komentuje zawirowania wokół sprawy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

 

Zbigniew Stefanik mówi o nadchodzących wyborach w Wielkiej  Brytanii:

Od tych wyborów będzie zależał los brexitu.

Są one, twierdzi Stefanik,  jedyną szansą na podjęcie przez brytyjski parlament jakiejkolwiek decyzji w tej sprawie.

Możemy być pewni jednego: niczego nie możemy być pewni.

Korespondent we Francji nie przypuszcza, żeby UE miała się sprzeciwić przedłużenia terminu wyjścia Wielkiej Brytanii, sądzi jednak, że nie zgodziłaby się na jego ewentualne odwołanie.

Trudno wyobrazić sobie, że Francja zgodzi się na krok w tył.

Dziennikarz wyraża opinię, że Unia Europejska, trawiona wieloma problemami, chętnie pozbędzie się z grona swoch członków głęboko podzielonego wewnętrznie Zjednoczonego Królestwa.

Jak mówi Stefanik, Francja postrzega brexit jako  szansę na wzmocnienie swojej pozycji w Unii, w przeciwieństwie do pełnych niepokoju Niemiec.

Niemcy obawiają się perturbacji gospodarczych.

zwraca uwagę Stefanik.

Wysłannik Radia WNET omawia również sytuację wewnętrzną we Francji, między innymi kłopoty, jakie sprawia francuskiemu państwu bardzo liczna mniejszość muzułmańska.

 

Przyspieszone wybory w Wielkiej Brytanii. Partia Konserwatywna Johnsona ma przewagę, jednak nie może być pewna wygranej

– Jeśli opozycja zgodzi się na wspólnych kandydatów w poszczególnych okręgach, ma dużą szansę pokonania partii rządzącej – dodaje dr Przemysław Biskup.

 

Dr Przemysław Biskup, politolog z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych mówi o przyspieszonych wyborach w Wielkiej Brytanii:

Zapowiada się, że to będzie bój o wszystko. Partia rządząca będzie w tych wyborach startować z platformą ratyfikacji, porozumienia, które udało się wynegocjować Borisowi Johnsonowi. Natomiast partie opozycyjne […] chcą startować ze zobowiązaniem do skasowania brexitu. […] Można powiedzieć, że te wybory zdecydują o utrzymaniu albo odrzuceniu tego kursu realizowanego przez ostatnie kilka lat.

Johnson i jego partia, są w tej chwili faworytami do wygranej, ale jak zaznacza gość „Poranka WNET”, nie jest to przewaga niedająca się zniwelować podczas ostrej kampanii:

Musimy zdać sobie sprawę, iż w Wielkiej Brytanii bardzo dużo zależy od geografii wyborczej. System wyborczy przypomina system wyborczy do Senatu w Polsce. Istnieje możliwość tworzenia bloków wyborczych w poszczególnych okręgach. Jeśli opozycja zgodzi się na wspólnych kandydatów w poszczególnych okręgach, ma dużą szansę pokonania partii rządzącej.

Dr Przemysław Biskup przypomina sytuację z ostatnich wyborów parlamentarnych, które odbyły się w Wielkiej Brytanii w 2017 roku:

Partia rządząca w trakcie kampanii straciła poparcie z poziomu 20 punktów procentowych na 2%, co się skończyło uzyskaniem bardzo dobrego wyniku mierzonego głosami, ale utratą samodzielnej większości w parlamencie.

Wielką Brytanię zamieszkuje 65 milionów ludzi, lecz jak zaznacza Politolog, o wyniku wyborów przesądziło kilkadziesiąt tysięcy wyborców w 70 okręgach, w których różnica pomiędzy partią, która wygrała mandat, a tą, która była druga, wynosiła maksymalnie kilkaset głosów. Takich okręgów było kilkadziesiąt. To składa się na nieprzewidywalność tego systemu:

Tego nie da się jednoznacznie przewidzieć metodami statystycznymi, to zbyt małe różnice, które konkretnie wykrzywiają wynik całych wyborów.

Partia Brexitu Nigela Farage’a bardzo się stara, aby Boris Johnson zgodził się na zawarcie paktu, mającego na celu wystawianie wspólnego kandydata w określonych okręgach, co jest taktyką stosowaną przez opozycyjne partie:

Jeśli nie dojdzie do podpisania paktu, to będzie to jeden z punktów, na których partia Nigela Farage’a będzie budować swoją kampanię i w tym jest spora szansa na to, że konserwatyści utracą częśc głosów wyborców brexitowych.

Negocjacje odnośnie Brexitu zakończyły się 18 października. Powstała umowa o wyjściu, jednak jak uważa dr Przemysław Biskup, nie jest ona jeszcze wiążąca:

Pamiętajmy, że generalna zasada w prawie międzynarodowym polega na tym, że wszystkie umowy są podpisywane, a później ratyfikowane. Wchodzą w życie dopiero z momentem ratyfikacji […] w tej chwili mamy tylko podpis, więc jeśli nie będzie ratyfikacji to umowa o wyjściu może nigdy nie wejść w życie.

A.M.K.

39 zwłok w ciężarówce. Makabryczne odkrycie w Wielkiej Brytanii

Ciała 39 osób odkryto w naczepie ciężarówki w Grays (hrabstwo Essex) kilkanaście kilometrów na wschód od Londynu. Pojazd został porzucony na terenie magazynów.

Ok. 1:40 w nocy z wtorku na środę policja została wezwana do Waterglade Industrial Park w Grays, gdzie zabezpieczyła kontener, w którym znaleziono 39 ciał, w tym jeden nastolatek. Kierowca ciężarówki – 25-latek z Irlandii Płn. został zatrzymany pod podejrzeniem morderstwa.

Policja informuje, że kierowca z ludzkim ładunkiem wjechał na teren Wielkiej Brytanii w sobotę. Zjechał z promu w walijskim Holyhead, które jest drugim po Dover terminalem portowym w Wielkiej Brytanii. Ciężarówka trafiła tam z Bułgarii. Wszystko wskazuje na to, że wcześniej pokonała na pokładzie promu trasę z francuskiego Calais do Dublina.

Chociaż nie ma potwierdzenia, że ofiary były imigrantami, to tragiczne znalezisko łączy się z nielegalnym przemytem ludzi. Richard Burnett z  Road Haulage Society powiedział, że:

Ta tragedia naświetla niebezpieczeństwo przemytu ludzi przez gangi w ciężarówkach.

W podobnym tonie wypowiadał się, cytowany przez The Telegraph, konserwatywny poseł z Thurrock, który podkreślił, że przemyt ludzi to „niegodziwy i niebezpieczny biznes”. Na to, że może się to wiązać z nielegalnym przemytem ludzi, wskazują podobne wydarzenia z przeszłości. W 2014 roku w Tilbury Docks znaleziono 35 osób w stanie skrajnej hipotermii i odwodnienia. Jedna z nich nie przeżyła.

Rodzinom ofiar kondolencje złożył brytyjski premier Boris Johnson, zapewniając, że służby zrobią wszystko, by wyjaśnić przyczyny tragedii.

Jak przypomina portal wiadomości.wp.pl, jest to największa taka tragedia w Wielkiej Brytanii, od kiedy w 2000 r. znaleziono ciała 58 Chińczyków w ciężarówce w Dover.

A.P.

Czarnecki: Brexit najpewniej znowu zostanie odłożony w czasie. Prawdopodobna data to 31 stycznia 2020 r.

– W każdym wypadku Boris Johnson będzie zwycięzcą, nawet w przypadku niedotrzymania terminu 31 października i tak ogłosi wybory i je wygra – analizuje Ryszard Czarnecki.

 

Ryszard Czarnecki ze Strasburga mówi o głosowaniu brytyjskiej Izby Gmin nad zgłoszonym przez rząd Borisa Johnsona projektem ustawy ws. brexitu:

Po raz pierwszy premier jej królewskiej mości wygrał głosowanie w sprawie brexitu. Jego poprzedniczka, Theresa May przegrała 3 razy i to czasem nawet 150 głosami. Johnson wygrał 30 głosami […] wygrał i jednocześnie przegrał, ponieważ ta sama izba gmin, która zaakceptowała umowę rozwodową, jednocześnie sprzeciwiła się, aby procedować ją w trybie ekstra pilnym.

W pierwszym czytaniu za głosowało 329 posłów, przeciwnych było 299. Następnie Izba Gmin odrzuciła wniosek o zakończenie w ciągu trzech dni prac nad ustawą o porozumieniu ws. brexitu:

Za było 308 posłów, przeciwko – 322.

Jak mówi eurodeputowany, 31 października najprawdopodobniej nie nastąpi rozwód Wielkiej Brytanii z Unią Europejską, wystosowana zostanie prośba o odłożenie brexitu. Zapewne to się wydarzy 31 stycznia 2020 r.

Jak mówi Ryszard Czarnecki, cokolwiek by się nie działo, Boris Johnson i tak będzie wygranym tej rozgrywki:

Boris Johnson może ogłosić wcześniejsze wybory i wtedy zapewne je wygra […] w każdym wypadku Boris Johnson będzie zwycięzcą, nawet w przypadku niedotrzymania terminu 31 października i tak ogłosi wybory i je wygra.

K.T. / A.M.K.

Sławiński: Premier Boris Johnson prosi Donalda Tuska o przedłużenie terminu brexitu aż do lutego!

Alex Sławiński analizuje ostatnie wydarzenia w związku z umową brexitową. Pojawia się próba wydłużenia czasu na wprowadzenie umowy oraz propozycje kolejnego referendum w tej sprawie.

 

Alex Sławiński ze studio WNET w Londynie mówi o „zaciętym boju” o przepchnięcie przez parlament umowy Brexitowej, przywiezionej przez Borisa Johnsona z Brukseli:

Premier Boris Johnson nie mogąc przepchnąć umowy przez parlament, wysłał list do Donalda Tuska, prosząc go o przedłużenie terminu Brexitu aż do lutego.

Okazuje się, iż powstały dwa listy, z których jeden był podpisany przez premiera Wielkiej Brytanii, a drugi nie:

Są one przeglądane przez prawników, aby dociec, czy premier miał w ogóle prawo napisać i wysłać tego typu listy.

Jak dodaje nasz korespondent, takiego obrotu spraw w związku z przedłużaniem wprowadzenia w życie umowy Brexitowej można było się spodziewać. Przypomina słowa Borisa Johnsona, który powiedział, że Brexit się odbędzie, czy z umową, czy bez. Te słowa swojego czasu wywołały ogromną wrzawę w izbie. Jeremy Corbyn, przewodniczący Partii Pracy, głośno mówi, iż nie poprze tego projektu:

Jeśli miałoby dojść do kolejnego przedłużenie aż do lutego, laburzyści mówią, iż mogliby poprzeć nowy projekt, jeśli tylko można byłoby przeprowadzić drugie referendum. Moim zdaniem mogłoby być ono przegrane przez przeciwników wyjścia z Unii Europejskiej.

Jak dodaje Alex Sławiński, istnieje niewielka szansa, iż dziś odbędzie się kolejne głosowanie w sprawie przegłosowania tego projektu:

Prawdopodobnie speaker odrzuci ten projekt, gdyż wg prawa nie można tego samego projektu przegłosowywać podczas tego samego posiedzenia, a przypomnę, że dzisiejsze będzie kontynuacją sobotniego posiedzenia. […] Z jednej strony wszyscy chcą zakończyć ten impas, a z drugiej strony, nie widać końca tej przepychanki.

A.M.K.

Saryusz-Wolski: Bez Wielkiej Brytanii Unia stanie się słabsza, a Polska straci ważnego sojusznika

Jacek Saryusz-Wolski o tym, czym się różni wynegocjowana przez Borisa Johnsona umowa brexitowa od tej poprzedniej, czy ma szansę być przyjęta i co brexit będzie oznaczał dla Polski i UE.

Powstaje granica celna, częściowa i rozproszona kontrola celna, na morzu irlandzkim, między Irlandią Płn. a Wielką Brytanią, będzie dotyczyła niekoniecznie wszystkich produktów. Partia unionistów północnoirlandzkich jest przeciw.

Jacek Saryusz-Wolski mówi o porozumieniu w sprawie brexitu między rządem Borisa Johnsona a Unią Europejską. Wynegocjowana umowa jest łagodniejszą wersją tej wynegocjowanej przez Theresę May. Premier Zjednoczonego Królestwa ustąpił w sprawie specjalnego statusu Irlandii Płn., które formalnie pozostanie w brytyjskim obszarze celnym, ale w praktyce granica celna będzie na Morzu Irlandzkim między Ulsterem a Wielką Brytanią. Umowę zaakceptowali unijni przywódcy oraz rząd JKM, ale wciąż musi wyrazić na nią zgodę brytyjski parlament.

Boris Johnson nie ma większości, brakuje mu poparcia DUP, torysów, których wyrzucił z partii.

Demokratyczna Partia Unionistów uznała umowę za zdradę północnoirlandzkich lojalistów. Według ekspertów polityki brytyjskiej Johnsonowi brakuje poparcia w Izbie Gmin. Europoseł zauważa, że gdyby rząd Borisa Johnsona upadł, to nowy mógłby chcieć rozpisać nowe referendum w sprawie wyjścia w Unii, w którym tym razem wygraliby raczej zwolennicy pozostania.

Konsekwencją wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będzie, jak mówi nasz gość, osłabienie się tej organizacji europejskiej, a pośrednio także NATO i Polski. UE bez Wielkiej Brytanii, pierwszej armii w Unii, będzie słabsza militarnie. Nasz kraj traci zaś wewnątrz UE ważnego sojusznika ws. ochrony swobód dobrego rynku czy zachowania dobrych relacji z Amerykanami.

Saryusz-Wolski komentuje nowy skład Komisji Europejskiej. Zauważa, że wciąż nie jest on w pełni ustalony. Stwierdza, że „bardzo słaba na wejściu von der Leyhen walczy o to, by utrzymać się w siodle” podczas, gdy „Francuzi obrazili się prawie tak jak kiedyś” i wciąż nie wystawili swojego kandydata na komisarza. Dodaje, że obecnie to „Polska jest zdrowym człowiekiem Europy”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Michał Wypij, Tomasz Machura, Marek Jurek – Popołudnie WNET – 17 października 2019 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Łukasz Jankowski.

Goście Popołudnia WNET:

Michał Wypij – poseł PiS;

Maciej Jastrzębski – przegląd prasy arabskiej;

Tomasz Machura – ekonomista mieszkający w Wielkiej Brytanii;

Marek Jurek – historyk, publicysta i polityk prawicy;


Prowadzący: Łukasz Jankowski

Wydawca: Jan Olendzki

Realizator: Piotr Szydłowski


Część pierwsza:

Michał Wypij / Fot. Luiza Komorowska, Radio Wnet

Pierwszym gościem Łukasza Jankowskiego w Popołudniu Wnet był poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Wypij. Polityk Porozumienia Jarosława Gowina komentuje sytuację w polskim parlamencie i trwające przygotowania do nowej kadencji. Zwraca szczególną uwagę na obecne relacje między koalicjantami w ramach zjednoczonej prawicy. Odnosi się również do wypowiedzi Patryka Jakiego na łamach Rzeczpospolitej, m.in. w sprawie prezesa NIK Mariana Banasia.

 

 

 

Maciej Jastrzębski relacjonuje najważniejsze wydarzenia z Maghrebu i Bliskiego Wschodu opisywane w prasie arabskiej w ostatnich dniach. Zwraca uwagę w szczególności na spotkanie Mike’a Pence’a, Mike’a Pomeo i Roberta O’Brian’a w Ankarze, gdzie prowadzone są rozmowy o zakończeniu ofensywy tureckiej na północy Syrii.

 

Fot. PAP/EPA/WILL OLIVER

Pozostając przy sprawach międzynarodowych połączyliśmy się z Tomaszem Machurą- ekonomistą mieszkającym w Wielkiej Brytanii. Gość Popołudnia Wnet analizował postępy w osiągnięciu porozumienia między Wielką Brytanią a Unią Europejską w sprawie Brexitu. Mimo wstępnego porozumienia zawartego dziś między Borisem Johnsonem a Jean-Claudem Junckerem, Machura zwraca uwagę, że to nie koniec. Teraz ustalenia te muszą obronić się przed parlamentem brytyjskim. W rozmowie pojawił się także wątek polaków mieszkających na wyspach i skutki jakie Brexit może na nich wywrzeć.


Część druga:

W drugiej części Popołudnia Wnet Łukasz Jankowski rozmawia z Markiem Jurkiem, historykiem, publicystą i wieloletnim politykiem prawicy. Mówi on o kwestii zawiązujących się obecnie koalicji powyborczych, potrzebie twardego postawienia się postawom lewicowym i zwraca uwagę na istotność wyboru odpowiedniej osoby na stanowisko marszałka Senatu. Twierdzi, iż powinien nim zostać polityk koncyliacyjny, który potrafiłby współpracować rzeczowo z Sejmem.

 

 

 

Wróbel: Polaków do powrotów z Wielkiej Brytanii zachęciłyby „wakacje podatkowe”

Sławomir Wróbel o zmniejszającej się liczbie Polaków w Wielkiej Brytanii, tym jak zachęcić ich do powrotów do Polski i o Kongresie 590.

Sławomir Wróbel odnosi się do przemówienia Mateusza Morawieckiego na Kongresie 590.

[Jego fragmentów możesz posłuchać tutaj.]

To było bardzo energetyczne wystąpienie, odnosiło się wrażenie, że nie było ono wyuczone. Było dla mnie ważne i bliskie dlatego, że odniósł się do kwestii demograficznych i powrotów z Wielkiej Brytanii.

Stwierdza, iż premier rozumie, jak działają mechanizmy jego polityki, z czego jest zadowolony. Mówi także o przekonywaniu migrantów do powrotu do Polski. Zaznacza, że już ponad 100 tysięcy Polaków wyjechało z UK (ich liczba spadła z ponad miliona do 916 tys.). Nie wszyscy z nich, jak przyznaje sam premier, musieli wrócić do Polski. Gość „Poranka” Sądzi, iż brexit oraz powstawanie nowych miejsc pracy przyczynią się do migracji wtórnej. Opowiada o inicjatywach mających skłonić Polaków na emigracji do powrotu do Polski. Przywołuje rządowe targi pracy w Queen Elizabeth II Centre, dzięki którym, jak mówi, mogli się pokazać w samym centrum Londynu. W planach są targi rządowe Work for Poland.

Zaproponowaliśmy rozwiązanie wakacji podatkowych i pan premier jasno wtedy określił, że jest to dobry pomysł, ale trzeba pracować, żeby reszta społeczeństwa to zaakceptowała.

Dodatkową zachętą do powrotów zdaniem przedstawiciela organizacji Great Poland, byłyby przywileje podatkowe dla powracających. Podkreśla, że takie rozwiązanie „będzie się na dłuższą metę opłacało”. Dodaje, że „Polska staje się coraz atrakcyjniejszym miejscem do życia”.

Kongres 590 staje się z roku na rok coraz bardziej potrzebnym wydarzeniem.

Na kongresie 590, jak podkreśla Wróbel, było „mniej polityków i posłów, dużo więcej ekonomistów i przedsiębiorców”, co wyróżnia go na tle innych takich wydarzeń.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Zapotoczny: Trzeba popchnąć ludzi do oszczędzania

Robert Zapotoczny o tym, czemu trzeba „szturchnąć” ludzi do oszczędzenia w programach rządowych, czym się różni PPK od OFE i czym była decyzja nacjonalizacji środków z tego ostatniego.

Robert Zapotoczny mówi, czemu potrzebne są Pracownicze Plany Kapitałowe.

Każdy człowiek jest wyjątkowy, niektórzy robią to [oszczędzają] sami, ale jak ostatnie lata pokazują, często potrzebujemy szturchnięcia. Przy długotrwałym oszczędzaniu ktoś musi nas nie tyle przekonać, ile szturchnąć, podjąć decyzję za nas.

Stwierdza, że celem PPK jest to, żeby człowiek miał swoje własne pieniądze. Nie wystarczy jednak dać ludziom wolnej ręki w tej kwestii, gdyż statystyki pokazują, że jedynie kilka tysięcy na 16 mln pracujących decyduje się na korzystanie ze wspieranych przez rząd programów oszczędnościowych. Podkreśla, że system analogiczny do PPK działa w takich krajach jak: Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone, czy Wielka Brytania.

Gość Poranka „WNET” tłumaczy czym się różnią Pracownicze Plany Kapitałowe od OFE.

OFE były zasilane z części podatkowej podatkowych, rzeczywiście decyzja podjęta przez poprzedni rząd i ukonstytuowana przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego w I połowie 2015, stwierdziła, że są to środki publiczne, ponieważ stanowią część systemu emerytalnego.

O nacjonalizacji środków z OFE przez rząd PO-PSL stwierdza, że „trudno nazwać to oszustwem, to była naiwność i niedokończenie reformy emerytalnej”. Przypomina o działaniu pracowniczych programów emerytalnych, które stanowią zapomnianą część reform emerytalnych lat 90. Podkreśla, że „z pół miliona osób, które w nich oszczędzało, nikt nie jest niezadolowolny”. Udało się jednak tylko „1200 takich programów udało się zarejestrować”. Problemem jest jego zdaniem nadmiar formalności i konieczność podjęcia decyzji przez samą osobę zainteresowaną. Rozwiązaniem jest uproszczenie procedur i wprowadzenie domyślnego uczestnictwa w programie. Pracownik zostanie więc z marszu zapisany do programu, ale ma prawo się z niego wypisać.

Na razie przystępują wszyscy zatrudniający powyżej 250 osób- 4 tys., część już wprowadziło pracownicze programy emerytalne

Prezes spółki PFR mówi, że trwają kolejne etapy wprowadzania PPK w życie, do którego w I połowie 2021 r. włączone mają zostać osoby zatrudniające od 1 do 19 osób. W ramach programów 1,5% z wynagrodzenia pracowników ma odkładać a pracodawca, a resztę pracownik.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.