Pracownik Pentagonu: Biały Dom przekazał talibom listę ludzi do zabicia

Dyrektor analiz portalu Strategy & Future o ewakuacji z Afganistanu, amerykańskich rozmowach z talibami oraz o podróży Kemali Harris po Dalekim Wschodzie.


Według piątkowych doniesień Washington Post z Afganistanu ewakuowano już ponad 100 tys. osób. Chodzi nie tylko o Amerykanów, ale też o ich sojuszników. Albert Świdziński zauważa, że w komunikatach Białego Domu dotyczących ewakuacji

Amerykanie często zdają sobie przypisywać zasługę, jeśli chodzi o ewakuowanie wszystkich tych ludzi. Natomiast w tych ewakuacjach oczywiście udział Brytyjczycy, Polacy, czy też Niemcy.

W zeszły poniedziałek dyrektor CIA William Burns spotkał się z jednym z talibskich dowódców, Abdulem Ghanim Beradarem. Amerykańskie media informują, że głównym tematem rozmów jest przedłużenie czasu ewakuacji.

Głównym tematem rozmów była przede wszystkim próba przedłużenia wyznaczonego przez talibów na tego 31 sierpnia terminu wycofania się sił USA do Kabulu.

Talibowie nie zgodzili się na przedłużenie terminu, podkreślając, że wydłużenie ewakuacji będzie postrzegane jako przekroczenie czerwonej linii. W środę, jak wskazuje Świdziński,

Amerykanie zdecydowali się na prawdziwie desperacki krok i przekazali talibom listę swoich obywateli oraz afgańskich posiadaczy zielonej karty oraz […] współpracowników Stanów Zjednoczonych podczas wojny w Afganistanie licząc najwyraźniej, że dzięki temu zostaną oni przepuszczają przez kontrolowane przez talibów posterunki graniczne.

Politico poinformowało o tym jako pierwsze zamieszczając też komentarz  jednego z pracowników Pentagonu, który stwierdził, że

Biały Dom przekazał talibom listę ludzi do zabicia.

Administracja Joe Bidena broni swojej decyzji, argumentując, że współpraca z talibami jest konieczna do przeprowadzenia ewakuacji. Tymczasem w piątek doszło do zamachu lotnisku w Kabulu. Przyznało się do niego Państwo Islamskie Prowincji Chorasan.

Ekspert Strategy & Future mówi także o wizytach dyplomatycznych wiceprezydent USA Kemali Harris. Podróż Harris rozpoczęła się w Singapurze, w którym spotkała się z jego liderem. Rozmawiano na temat współpracy gospodarczej i wojskowej. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w środę wylądowała w Hanoi, gdzie rozmawiał z nią prezydent Wietnamu Nguyễn Xuân Phúc.

Harris zapowiedziała przekazanie Wietnamowi kolejnego miliona szczepionek. Łącznie kraj ten miałby otrzymać ich 6 mln. Podkreśliła dążenie do utrzymania prawa międzynarodowego i wolności żeglugi, także na Morzu Południowochińskich. Na tym ostatnim Hanoi ma spór graniczny z Pekinem. Wietnam nie pali się jednak do dołączenia do budowanego przez USA obozu antychińskiego.

Na dzień przed wizytą Harris do Wietnamu przybył wysłannik Pekinu i podobnie jak wiceprezydent Harris wykorzystał szczepionki jako kartę przetargową.

Przedstawiciel ChRL obiecał w rozmowie z wietnamskim premierem przekazanie dwóch milionów szczepionek. Szef wietnamskiego rządu Phạm Minh Chính, stwierdził, że

Wietnam nie zamierza zawierać sojuszy wymierzonych w inne państwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Radosław Pyffel: Afganistan właściwie wpada w ręce Chinom

Co łączy Taliban z Pekinem? Kierownik studiów „biznes chiński” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie o tym, co zwycięstwo talibów w Afganistanie oznacza dla Państwa Środka.

Radosław Pyffel zauważa, że choć Pekin w zasadzie nic nie zrobił, to ich zachodni sąsiad wpada w orbitę jego wpływów.

Pakistan stał się właściwie krajem korytarzem-podporządkowanych Chinom w sensie takim gospodarczym ekonomicznym infrastrukturalnym. Teraz mamy wycofanie się z Afganistanu cały region tworzy teraz próżnię, którą mogą wypełnić Chińczycy i prawdopodobnie to zrobią.

Warunkiem jest utrzymanie stabilności w regionie. Kierownik studiów „biznes chiński” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie przypomina, że już w lipcu delegacja talibów była na zaproszenie Chin w Tiencinie. Warunkiem chińskiej pomocy infrastrukturalnej dla Afganistanu ma być dopilnowanie przez talibów, aby w Afganistanie nie prowadził działalności Islamski Ruch Wyzwolenia Wschodniego Turkiestanu [Wschodni Turkiestan to inne określenie Sinciangu- przyp. red.].

Pyffel zaznacza, że Afganistan był centralnym punktem oryginalnego Jedwabnego Szlaku. Obecnie może stać się nieodłączną częścią jego nowej wersji.

Jest też scenariusz pesymistyczny, czyli taki, że jednak talibom nie uda się doprowadzić do uspokojenia sytuacji.

Nie wiadomo przy tym, jak zauważa nasz gość, czy talibom uda się zachować stabilność w swym kraju. Możliwe, że do zamieszkanego przez muzułmańskich Ujgurów Sinciangu będą przenikać grupy islamistyczne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Rafał Brzeski: administracja USA nie wie, ilu Amerykanów zostało w Afganistanie

Czy Joe Biden jest mentalnie niezdolny do sprawowania swojego urzędu? Ilu obywateli USA zostało w Afganistanie? Kto kieruje ewakuacją? Politolog o nasuwających się w kontekście Afganistanu pytaniach.

Dr Rafał Brzeski mówi, że administracja Joe Bidena coraz częściej nazywana jest „administracją nieudaczników”.

Coraz głośniej słychać w Waszyngtonie opinie, że prezydent jest […] mentalnie niezdolny do sprawowania swojego urzędu.

Republikańska kongresmanka Marjorie Taylor Greene poinformowała, że jej prawnicy przygotowują dokumenty potrzebne do złożenia wniosku o impeachment prezydenta.

Dr Brzeski zaznacza, że władze USA nie znają dokładnej liczby obywateli amerykańskich, którzy przebywają w Afganistanie. Nie wiadomo, kto odpowiada za kierowanie ewakuacją.

Według nocnego briefingu Pentagonu od początku ewakuacji wywieziono 7 tysięcy osób cywilnych. Tyle że nie podano czy tylko samolotami amerykańskiego lotnictwa czy też wszystkich krajów uczestniczących w ewakuacji.

Politolog wskazuje, że według szacunków w Afganistanie przebywa jeszcze 10 tys. Amerykanów, głównie poza Kabulem.

Departament Stanu nie potrafi zagwarantować im bezpiecznego dojazdu do lotniska.

Nieznana jest sytuacja poza stolicą kraju. Zgodnie z umową z talibami ewakuacja ma trwać do końca miesiąca. Zdaniem eksperta zakończenie ewakuacji do 31 sierpnia jest niemożliwe. Nie wiadomo, co się stanie z Afgańczykami, którzy współpracowali z Amerykanami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Szeremietiew: To jest ciężki cios w prestiż Stanów Zjednoczonych oraz ich reputację międzynarodowego protektora

Gościem „Popołudnia Wnet” jest prof. Romuald Szeremietiew – były wiceminister obrony narodowej, który udziela krytycznego komentarza na temat wycofania się amerykańskich wojsk z Afganistanu.

Prof. Romuald Szeremietiew komentuje niedawną akcję wycofania oddziałów amerykańskiej armii z terytorium Afganistanu, zwracając uwagę na chaotyczny charakter całej operacji, która dodatkowo okazała się niekompletna – w Afganistanie pozostawiono spore ilości sprzętu oraz prawdopodobnie bliżej nieznaną ilość cywilów. Sama akcja wycofywania sił zbrojnych nie została jeszcze zakończona.

Operacje tego typu przeprowadza się w pewnej kolejności – dysponując odpowiednią siłą wycofuje się wszystko to, co należy wcześniej – rzeczy cenne, cywilów, którzy nie powinni się znaleźć na linii ognia, różne dokumenty. Czego nie jest się w stanie zabrać – to się niszczy.

Na podobnych zasadach miała początkowo odbyć się cała akcja, lecz tutaj czynnikiem krytycznym – zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” była zmiana prezydenta. Autora początkowej koncepcji – Donalda Trumpa – zastąpił ostateczny wykonawca, czyli Joe Biden.

Zdaje się, że taki modus operandi został uzgodniony, gdy decyzję podjął prezydent Trump. Potem przyszedł jego następca, który doszedł do wniosku, że zrobi coś spektakularnego. Doszedł też do wniosku, że Afgańczycy mają dostatecznie zaawansowaną siłę militarną, aby się bronić, a ci faceci w turbanach w liczbie 275 tysięcy nie są w stanie im zagrozić – będzie więc sporo czasu, aby wszystkie dobra z Afganistanu zabrać.

Raporty na jakiś czas przed opisywanymi wydarzeniami zakładały, że w takiej formie armia Afganistanu będzie mogła bronić się przez okres do 2 lat – rzeczywistość jednak szybko i dość brutalnie je zweryfikowała. Przejęcie władzy w kraju zajęło Talibom 9 dni. Prof. Szeremietiew zapewnia, że tego typu wpadki nie mają prawa mieć miejsca w kraju, który spełnia podobną funkcję w światowym układzie sił – reputacja Stanów jako międzynarodowego protektora wisi – zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” – na włosku.

To jest ciężki cios w prestiż Stanów Zjednoczonych. Ludzie zaczną się zastanawiać, czy Stany mogą być gwarantem bezpieczeństwa. Niestety jest to sukces tych sił na świecie, które dążą do zmiany układu międzynarodowego.

Były wiceminister obrony narodowej mówi również o czysto militarnej sile armii Stanów Zjednoczonych – ta jest bardzo duża, lecz i ona może zostać osłabiona przez pewne nieoczywiste czynniki zewnętrzne, które mogą osłabić morale.

Pojawiły się różnego rodzaju czynniki rozkładające te morale – np. dopuszczenie homoseksualistów, czy transseksualistów do wojska. Jeśli tego typu rozwiązanie jest wprowadzane w siłach Stanów Zjednoczonych, to każdy, kto rozsądnie myśli wie, że to marnie wpływa jeśli chodzi o morale żołnierzy i sił zbrojnych.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy![related id=151981 side=right]

PK

Jan Parys: Ameryka toczyła 20 lat wojnę z talibami po to, by oddać im władzę i nowoczesny sprzęt wojskowy

Gościem „Popołudnia WNET” jest Jan Parys – socjolog, publicysta, były minister obrony narodowej, który przybliża sytuację w Afganistanie.

We wtorek rzecznik talibów oznajmił, że po wypędzeniu obcokrajowców Taliban wyzwolił kraj. Ekspert wątpi w zapewnienia talibów o zaprzestaniu stosowania przemocy. Jego zdaniem sytuacja w Afganistanie powinna skłonić Amerykanów do bardzo głębokiej refleksji.

Jest faktem, że Ameryka toczyła 20 lat wojnę z talibami po to, by oddać im władze i sprzęt wojskowy nowoczesny. Po 20 latach właśnie oddać w ręce talibów, więc to pokazuje klęskę polityki Stanów Zjednoczonych – wskazuje Jan Parys.

Amerykańscy politycy czują się ojcami i krzewicielami demokracji, co jak wskazuje gość „Popołudnia WNET” jest błędnym rozumowaniem. Wprowadzanie na siłę swoich rozwiązań w innych krajach okazuje się niewykonalne. W Afganistanie próbowano wymusić amerykański styl życia i stworzyć eksperymentalny twór państwowy.

Tam próbowano zbudować nowoczesne, laickie , świeckie państwo w społeczeństwie które jest bardzo głęboko tradycyjne, sakralne i islamistyczne. No i to się mówiąc krótko nie udało – relacjonuje socjolog.

Eksperyment w Afganistanie przyniósł negatywne skutki, które możemy odczuwać przez lata, ponieważ talibowie weszli w posiadanie bardzo nowoczesnych broni.

W tej chwili talibowie mają nie tylko supernowoczesną broń, jakiej nie ma większość krajów europejskich ale mają bardzo nowoczesną strukturę telekomunikacyjną, szkoły, mają drogi, mają szpitale (…) to wszystko być może będzie wykorzystane przez talibów do jakiejś ekspansji terrorystycznej. Tego nie wiemy – mówi były minister obrony narodowej.

Publicysta odnosi się także do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Zaznacza, że  migranci z Azji, wypychani na polską stronę przez władze Białorusi, są elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez Łukaszenkę.[related id=152347 side=right]

J.L.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Maciej Kożuszek: Bidena trzeba było wyciągać za ręce i nogi, żeby powiedział coś o Afganistanie Amerykanom

Gość „Popołudnia WNET” Maciej Kożuszek – dziennikarz z tygodnika „Gazeta Polska” komentuje sytuację w Stanach Zjednoczonych po wycofaniu wojsk amerykańskich z Afganistanu.

Joe Biden planował użyć wycofania wojsk amerykańskich do kształtowania swojego wizerunku. W swoich działaniach wykazał się brakiem szacunku dla ekspertów, ignorując ich rady.

Amerykańskie służby ostrzegały przed takim właśnie scenariuszem ale Joe Biden im nie uwierzył. I mamy paradoksalną sytuację, że coś czego się mieliśmy spodziewać po Donaldzie Trumpie, czyli kompletny brak szacunku dla ekspertów, dla specjalistów, dla ludzi którzy byli na miejscu (…) a tu mamy podczas prezydentury Joe Bidena – mówi Maciej Kożuszek.

Sama administracja Bidena zbłaźniła się, przy fatalnym pod względem taktycznym, wycofaniu wojsk amerykańskich. Amerykanie mają wiele pytań dotyczących podjętych przez Bidena działań.

Są bardzo istotne pytania, które zadają ludzie którzy nie są ekspertami. Chociażby dlaczego ewakuowano bazę w Bagram, która mogła być idealnym sposobem, idealna baza, dobrze zabezpieczona do projekcji siły i  zabezpieczenia tego odwrotu – relacjonuje dziennikarz.

Duża część wojsk amerykańskich została wycofana przed cywilami. Brakowało wojska do zabezpieczenia odwrotu. W Afganistanie zostało jeszcze wielu obywateli amerykańskich. Katastrofą wizerunkową było zachowanie i przemówienie Bidena. Prezydenta trzeba było na siłę wyciągać z Camp David, żeby przemówił do ludzi.

Ale to co powiedział, dla mnie  było żenujące. Tym bardziej, że wrzucił jak to się mówi pod pociąg Afgańczyków. Oczywiście tutaj jest tak, ze ta armia afgańska sporo pozostawiała do życzenia ale pamiętajmy, że amerykanie wycofali amerykańskie przedsiębiorstwa, które były odpowiedzialne za serwisowanie samolotów (…) i to tak naprawdę ich uziemiło – informuje

Samoloty nie tylko nie były w stanie wystartować, ale potem wpadły w ręce Talibów. Przemówienie Bidena było nieadekwatne i nawet przychylne mu media skrytykowały jego postępowanie. Zdaniem komentatora jest to moment w którym cały świat dowiaduje się kim tak naprawdę jest Joe Biden. Uwydatniły się cechy które posiadał przed wyborami: nieznoszenie krytyki i mania wielkości.

J.L.[related id=152291 side=right]

 

Marek Budzisz: Stany Zjednoczone nie będą już angażowały się w konflikty poprzez wysyłanie kontyngentów wojskowych

Gość „Popołudnia WNET” Marek Budzisz – ekspert ds. wschodnich, członek Strategy & Future mówi o konsekwencjach wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu.

W Moskwie wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu, przyjmuje się z nieskrywaną satysfakcją. Szczególnie wyjątkowa chaotyczność w jakiej było przeprowadzane.

Jeśli chodzi o punkt widzenia rosyjski, to mamy taką mieszankę nieskrywanego zadowolenia z tego, że strategiczny rywal poniósł znaczącą porażkę prestiżową, ale tez jest pewien poziom niepokoju dlatego, że obiektywnie rzecz biorąc, amerykanie przez swoją obecność, stabilizowali sytuację na południowej granicy – informuje Marek Budzisz.

Rosjanie przygotowują się na przenikanie bojowników islamistycznych do krajów na południowej granicy Rosji. Ekspert zaznacza, że istotna w wystąpieniu Joe Bidena odnośnie wycofania wojsk z Afganistanu, była wizja jaką będzie realizował w polityce zagranicznej.

Po pierwsze powiedział, że Ameryka nie będzie angażowała się w postaci wysyłania kontyngentów wojskowych w oddalone regiony świata tam, gdzie jest zagrożenie terrorystyczne. Co nie oznacza oczywiście, że nie będzie reagowała (…) ale to nie jest to samo, co obecność wojskowa na miejscu – mówi ekspert.

Stany Zjednoczone będą redukować liczbę baz wojskowych na świecie. Drugim ważnym elementem wystąpienia jest zapowiedz rywalizacji Ameryki z Chinami i Rosją. Ciężar obrony własnego państwa należy do owego państwa. Stany nie będą bronić sojuszników, jeśli nie udowodnią, że chcą się bronić i mają na to środki. Ameryka nie będzie bronić sojuszników ale pełnić funkcje wspierające.

Biden mówi, że Ameryka musi się skupić na głównych obszarach. Będzie reagowała zza linii horyzontu, z pewnego oddalenia. Nie będzie obecna wojskowo na miejscu w tych regionach zapalnych a sojusznicy muszą, pokazać własną determinację w kwestii własnego bezpieczeństwa. To jest wizja relacji sojuszniczych – relacjonuje gość „Popołudnia WNET”.

Ekspert zaznacza, że taka wizja pomocy może dotyczyć wszystkich sojuszników, w tym Polski. Amerykanie będą ograniczać swoje interwencje do działań dyplomatycznych. Ryzykowne może być budowanie przez Talibów gospodarki opartej na opium oraz uwolnienie bojowników islamistycznych, którzy do tej pory tkwili w więzieniach Afganistanu. Jest to kilkanaście tysięcy osób.

J.L.[related id=145108 side=right]

Marcin Krzyżanowski: Armia afgańska nie powinna rozsypać się w przeciągu tygodnia

Gość „Popołudnia WNET” Marcin Krzyżanowski – dyplomata, były konsul RP w Kabulu komentuje przejęcie przez Talibów władzy w Afganistanie.

Tępo w jakim  Talibowie przejęli władzę w Afganistanie zaskoczyło nawet mieszkańców. Ludność żyje w niepewności. Talibowie wysyłają niejednoznaczne sygnały odnośnie tego, w jaki sposób będą rządzić krajem.

Na chwilę obecną nie ma doniesień, aby Talibowie nie przestrzegali swoich deklaracji. Przypomnę deklarowali, że nie chcą rządzić siłą, że będą dążyć do utworzenia rządu reprezentatywnego dla całego społeczeństwa afgańskiego. Deklarowali, że udzielają pełnej amnestii wszystkim członkom administracji publicznej – relacjonuje Marcin Krzyżanowski.

Talibowie zadeklarowali również, że umożliwią kobietą większy udział w życiu publicznym. Sytuacja w Kabulu nadal jest napięta.  Poza lotniskiem w Kabulu, gdzie stacjonują wojska Amerykańskie poza kontrolą Talibów pozostają jeszcze niewielkie obszary.

W tym momencie Kabul zaczyna bardzo powoli i bardzo nieufnie wracać do życia. Coraz więcej osób wychodzi na ulicę, jednakże większość mieszkańców wciąż pozostaje w domach. W szczególności dotyczy to kobiet – informuje dyplomata.

Przemieszczanie się między lotniskiem a resztą miasta odbywa się bez przeszkód. Armia afgańska rozproszyła się w bardzo krótkim czasie, co świadczy o słabym przygotowaniu obrony.

Oczywiście armia afgańska była pełna niedociągnięć. Sama koncepcja stworzenia afgańskiej armii w oparciu o model zachodni była dość chybiona. Nie zmienia to faktu, że była to zwarta i relatywnie dobrze wyszkolona siła zbrojna, która nawet jeśli nie była w stanie powstrzymać Talibów, to nie powinna rozsypać się w przeciągu tygodnia z okładem – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Na  szczególną krytykę zasługuje zachowanie prezydenta Ghaniego, który uciekł z Afganistanu po uprzednim wyalienowaniu sprzyjających rządowi sił. Możliwe, że w najbliższym czasie Afgańczyków czeka kryzys gospodarczy. Talibowie nie są w stanie oprzeć całej gospodarki na uprawie maku i handlu opium. W kraju są jednak potężne złoża kamieni szlachetnych, miedzi i węgla, jednak nie są one wydobywane. Wybudowanie i utrzymanie kopalni wymaga nie tylko specjalistycznej wiedzy, której Talibom brakuje ale i finansów których nie mają.

J.L.[related id=152147 side=right]

Ryszard Czarnecki: Waszyngton pokazuje, że sojusznicy Ameryki są dobrzy, dopóki jest takie widzimisię Białego Domu

Gość „Popołudnie WNET” Ryszard Czarnecki – europoseł PiS mówi o wycofaniu amerykańskich wojsk z Afganistanu i ustawie lex TVN.

Wyjście amerykańskich wojsk z Afganistanu osłabiło wizerunek obecnej administracji Stanów Zjednoczonych. Europoseł porównuje z sytuacją jaka miała miejsce wokół śledztwa ws tajnych więzień CIA w Polsce. Stany Zjednoczone odwróciły się wówczas od krajów europy środkowej. Obecnie pokazują, że nie są poważnym sojusznikiem.

To co się dzieje teraz, to jest sygnał dla Ameryki i dla Zachodu fatalny, bo Waszyngton pokazuje, że w zasadzie jest sojusznicy Ameryki są dobrzy, dopóki jest takie widzimisię Białego Domu a jak coś się odmieni to tych sojuszników zostawia się na pastwę losu – mówi Ryszard Czarnecki.

Niespełna dwa miesiące wcześniej administracja Joe Bidena zapewniała, że oddziały amerykańskie które pozostały Administracja Bidena wydaje się być o wiele bardziej nieprzewidywalna od poprzednich. Podczas ostatniej wizyty w Rosji, prezydent Stanów Zjednoczonych, został zdominowany przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Wycofanie wojsk z Afganistanu krytykują nawet przychylne mu media amerykańskie.

Nie ma żadnych gwarancji, że Ameryka, także gdy chodzi o Europę Środkowo-Wschodnią, o Międzymorze szeroko rozumiane, będzie w dalszym ciągu partnerem poważnym i przewidywalnym – informuje europoseł.

Europoseł uważa jednak, że nawet najgorsza prasa nie zaszkodzi Bidenowi. Na pogorszeniu wizerunku Stanów skorzystają natomiast rywalizujące mocarstwa.

Na tym skorzystają Chiny myślę, że na tym może skorzystać Rosja (…) co do korzyści Rosji to mnie, jako Polaka, martwi – relacjonuje gość „Popołudnia WNET”.

Działania wokół lex TVN mogą, zdaniem europosła, spowodować ochłodzenie stosunków i sceptycyzm polaków względem Stanów. Podwójne standardy stosowane przez amerykanów pogarszają wzajemne stosunki Polski i Stanów Zjednoczonych. Działania dyplomatyczne zmierzają w kierunku relacji coś za coś. Zachowania Izraela wydają się zmierzać ku dyplomatycznemu konfliktowi. Szczególnie ostatnie wypowiedzi wiceministra Lapida.

J.L.[related id=144044 side=right]

Witold Kołodziejski: W 2015 roku kontrolę nad wartym miliardy TVN przejęła spółka zarejestrowana na lotnisku w Holandii

Gość „Kuriera w samo południe” Witold Kołodziejski – przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji komentuje spór wokół lex TVN.

Poprawki do Ustawa o radiofonii i telewizji wzbudzająca w ostatnim czasie liczne i skrajne emocje, dlatego Tomasz Wybranowski zaprosił do programu Witolda Kołodziejskiego, przewodniczącego KRRiTV. Co ciekawe, wspomniana ustawa nie czyni zagrożenia dla stacji TVN, jak się to powszechnie powtarza się w mediach komercyjnych stojących w kontrze do obozu obecnej władzy. Ustawa Lex TVN utrudnia jedynie nadawanie jednego z programów satelitarnych – TVN24, który może być bez najmniejszego problemu nadawany w oparciu o inną licencję.

Rzeczywiście sprawa dotyczy to jednego z programów TVN-u: TVN24, ale programu satelitarnego. Programu który stosunkowo łatwo wykonywać na różnych koncesjach. Niekoniecznie polskich i tak na prawdę, ciężko się przebić z informacją, że w najmniejszym stopniu dotyczy to właśnie TVN24 – mówi Witold Kołodziejski.

Wprowadzana nowelizacja nie stanowi zatem zamachu na wolność słowa, ale jest próbą uporządkowania i doprecyzowania przepisów które obowiązują w Polsce od 1992 roku. W myśl tych przepisów koncesja udzielana jest nadawcom polskim, w przypadku gdy jest udział zagraniczny nie może być on większy niż 49%.

W 2004 roku wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej dodano rozwiązanie wymagane przez rynek europejski. Ograniczenie to nie stosuje się do spółek z Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG), ponieważ spółki europejskie mają być traktowane tak jak spółki polskie.

Z czasem zaczęto nadinterpretować ten przepis ustawowy twierdząc, że skoro europejskich spółek to nie obejmuje, to znaczy, że europejskie spółki mają pełną dowolność dysponowania swoimi udziałami.I tak na prawdę rynek otwiera się w kompletnie niekontrolowany sposób – mówi przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Spowodowało to, że kupno udziałów następowało z pominięciem krajowego regulatora od spraw mediów. Przez to każdy kto tylko chciał mógł kupić takie udziały za pośrednictwem jakiejś spółki zarejestrowanej w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Efektem była kuriozalna sytuacja, gdzie w 2015 roku kontrolę nad miliardowym przedsiębiorstwem przejęła spółka zarejestrowana na lotnisku.

Tak się stało w 2015 roku, spółka która jest spółką całkowicie fasadową, zarejestrowaną na lotnisku w Holandii. Gdzie czynsz kosztuje 99 euro, nagle kontroluje, niby kontroluje, przedsiębiorstwo warte 2 albo 3 miliardy dolarów – informuje gość „Kuriera w samo południe”.

Sytuacja wymaga doprecyzowania. Wirold Kołodziejski powiedział Tomaszowi Wybranowskiemu na naszej antenie, że KRRiT proponowało, by wyłączyć z zapisów ustawy (i od tych ograniczeń) programy satelitarne i kablowe, ponieważ dużo łatwiej jest uzyskać koncesję na te programy.

Natomiast programy naziemne, gdzie jest ograniczona liczba koncesji, spowodowana ograniczonymi zasobami częstotliwości przepisy mają zastosowanie. Ustawa ma zostać poprawiona w senacie. Niepokojące słowa płyną natomiast ze Stanów Zjednoczonych, które stosują podwójne standardy dotyczące wolności słowa.

Umowa polsko-amerykańska, ten traktat handlowy z 1994 roku był podpisywany z pewnymi wyjątkami. Aneks 4 mówi, że wyjątkiem we wzajemnych relacjach jest np. próba nadawania sygnału telewizyjnego i radiowego. i ten wyjątek już od 1994 roku istniał – tłumaczy Witold Kołodziejski.

Uderzający jest duży brak symetrii między stronami. Od analiz i woli Federalnej Komisji Łączności (FCC) w Stanach zależy, czy zostaną wydane koncesje dla mediów posiadających większy kapitał zagraniczny od przewidywanego w przepisach. Z drugiej strony żąda się od Polski bezwarunkowego otwarcia na wszystkie ryki medialne w imię rzekomej „dobrej współpracy”. Przewidywane jest wprowadzenie poprawek do ustawy medialnej w senacie. Przewodniczącego martwi jednak poprawka, która mówi, że członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji powołuje: sejm, senat lub prezydent. Jego zdaniem, takie rozwiązanie może być niekonstytucyjne, gdyż prezydent może stracić władzę nad powoływaniem członków a także prowadzić do nadużyć.

J.L.[related id=149666 side=right]