Szeremietiew o Cudzie na Wisłą i święcie Wojska Polskiego: Niech żyje polski żołnierz – nasza największa wartość!

Nie pokazujemy światu i Europie, że wtedy Polacy uratowali przed bolszewizmem Zachód, który nie zdaje sobie sprawy, jakie to było wielkie i ważne dla jego przyszłości zwycięstwo.

fot. Radio Wnet

– W 1920 roku wygraliśmy najważniejszą wojnę XX wieku, w której pokonaliśmy Rosję – powiedział Romuald Szeremietiew. – Gdybyśmy przegrali, nie wiadomo, co by się stało z Europą, a być może nawet ze światem. Niestety tej świadomości w ogóle nie ma.

Przypomniał, że świętując zwycięstwo 1920 roku, powinniśmy również pamiętać o drugiej bitwie, która de facto przesądziła o tamtym zwycięstwie, a jest praktycznie pomijana milczeniem: bitwie nad Niemnem (20-26 września 1920 r.). Trzeba bowiem pamiętać, że zwycięstwo wojsk polskich w Bitwie Warszawskiej w sierpniu 1920 r. zadało strategiczny cios Armii Czerwonej i pozwoliło przejąć inicjatywę stronie polskiej, ale nie zakończyło wojny ani nie przesądziło o jej wyniku.

Marszałek Piłsudski pogonił rosyjskiego bolszewika nad Niemnem

– Po Bitwie Warszawskiej Tuchaczewski wcale nie sądził, że został pokonany, i zaczął odbudowywać siły. Lenin zresztą skierował nowe jednostki na front polski. W okolicach Grodna odtwarzała się duża sowiecka armia i dopiero jej rozbicie przez Piłsudskiego sprawiło, że odtąd Sowieci mogli już tylko uciekać – zwrócił uwagę Szeremietiew. Była to właśnie bitwa nad Niemnem, która zakończyła kontrofensywę wojsk sowieckich, a o której mało kto dziś pamięta.

– Co najgorsze, nie ma w Warszawie śladu upamiętnienia tego wielkiego zwycięstwa – podkreślił Szeremietiew. – Nie pokazujemy światu i Europie,  że wtedy Polacy uratowali przed bolszewizmem Zachód, który nie zdaje sobie sprawy, jakie to było wielkie i ważne dla jego przyszłości zwycięstwo.

Przypomniał, że zwycięstwo w 1920 roku odnieśliśmy nad nie lada przeciwnikiem. Była to duża armia pod dowództwem oficerów wykształconych jeszcze w szkołach carskich, które stały na bardzo wysokim poziomie, w odróżnieniu od armii polskiej, gdzie mieliśmy do czynienia ze zlepkiem najróżniejszych formacji, z których każda miała swoje uzbrojenie, do tego stopnia, że nawet rodzajów karabinów było kilkanaście (u Rosjan jeden), a oficerowie byli kształceni zarówno w szkołach zaborców, jak i na zachodzie Europy, w dodatku, z oczywistych powodów, nie mieli doświadczenia dowódczego.

– Generał Brusiłow, a więc naczelny wódz armii carskiej, podczas I wojny światowej zaapelował do oficerów byłej armii carskiej, by wstępowali do armii bolszewickiej, ponieważ wojna z Polską to jest wojna rosyjsko-polska – powiedział Szeremietiew. – 40 tysięcy carskich oficerów, w tym tysiąc generałów, tego apelu posłuchało i poszło do bolszewików. A więc mieliśmy naprawdę poważnego przeciwnika pod Warszawą i nad Niemnem.

fot. PAP/Radek Pietruszka 15.08.2017 Defilada w Warszawie

Problem również stanowiło zaopatrzenie, bo w Polsce ówczesnej nie było żadnych wytwórni produkujących uzbrojenie. Dostarczali nam je w znikomych ilościach Francuzi i Brytyjczycy, ale w pewnym momencie nie było nawet tego, ze względu na blokadę Niemiec i Czech, które nie przepuszczały transportów z amunicją do Polski.

– Gdyby pod Warszawą nie zjawił się duży transport z amunicją, którą przekazali nam Węgrzy, to nasi żołnierze nie mieliby w tej bitwie czym strzelać  – przypomniał Romuald Szeremietiew. Jego zdaniem polskie dowództwo z naczelnikiem Piłsudskim na czele genialnie poprowadziło te bitwy. Odniósł się również do kontrowersji w związku z dowodzeniem Bitwą Warszawską, które przypisują zwycięstwo generałowi Tadeuszowi Rozwadowskiemu. Podkreślił, że jeśli chodzi o bitwę nad Niemnem, „to tu już nie ma żadnych wątpliwości, że główna zasługa należy się marszałkowi Piłsudskiemu i bardzo zasłużonemu w niej generałowi Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu”.

Polska szkoła matematyczna w służbie konrtwywiadu

Jak podkreślił prof. Szeremietiew, rzeczą jeszcze ważniejszą było złamanie przez polski kontrwywiad szyfrów sowieckich, w związku z czym „nasze dowództwo wiedziało, jakie rozkazy wydaje strona przeciwna”.

– Nad tym wszystkim górował jeszcze patriotyzm, wola walki polskiego żołnierza, który nawet boso szedł do ataku, bo nie było zaopatrzenia – powiedział poseł, podkreślając, że dopiero te wszystkie elementy razem sprawiły, że zwycięstwo było po naszej stronie.

– Trzeba koniecznie pokazać Europie, co wtedy się stało, i nie tylko ograniczyć się do tego, że powiemy o Bitwie Warszawskiej jako o 18. bitwie decydującej o losach świata – zaapelował Szeremietiew. Jak mówił, zwycięstwo ’20 roku „złamało już wtedy możliwości zbudowania sowieckiego supermocarstwa”. Jego zdaniem, gdyby Sowieci opanowali Niemcy i połączyli swoje potencjały, to „powstałoby supermocarstwo, które byłoby w stanie opanować świat”.

– Jeżeli jesteśmy zjednoczeni i potrafimy nasz potencjał właściwie zorganizować i wykorzystać, to jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo z najtrudniejszym nawet przeciwnikiem, no bo Rosja jest takim przeciwnikiem – ocenił prof. Szeremietiew.

Znaczenie dla Europy Środkowej i Wschodniej

– Bitwy Niemeńska i Warszawska zadecydowały nie tylko o odzyskaniu niepodległości i utrzymaniu państwowości przez Polskę, ale również sprawiły, że narody Europy Środkowej odbudowały swoje państwowości. Jedne reaktywując państwa, inne je budując, jak chociażby narody nadbałtyckie.

[related id=34445]Zdaniem Romualda Szeremietiewa trzeba wciąż przypominać naszym sąsiadom o roli Polski w budowaniu ich państwowości. Jest to również wspaniały argument historyczny, jakim mógłby się posłużyć zaangażowany w budowę Trójmorza prezydent Andrzej Duda. Dowodnie pokazał to przykład II wojny światowej i okresu powojennego – w jak dużym stopniu niepodległość państw bałtyckich czy środkowej Europy zależy od istnienia niepodległej Polski.

Prof. Szeremietiew przypomniał, że w 1920 roku Polska podpisała sojusz z przedstawicielstwem niepodległej Republiki Ludowej Ukrainy, na czele której stał wówczas ataman Petlura. Wówczas po stronie polskiej walczyły bardzo dzielnie również jednostki ukraińskie. Słynną defiladę w Kijowie przyjmowali wspólnie Petlura i Śmigły-Rydz. Jego zdaniem wspaniałym nawiązaniem do tej idei jest dzisiejszy  udział reprezentacji wojsk Ukrainy w defiladzie z okazji święta Wojska Polskiego, a jest to tradycja warta kultywowania i pokazywania zwłaszcza na Ukrainie, gdzie częste są odniesienia do zbrodniczej UPA, a o tak wspaniałym przykładzie współpracy polsko-ukraińskiej zapomina się.

– Aktualnie toczy się wielka gra imperialna prowadzona przez Rosję i istotnym jej elementem jest Ukraina, która ma stać się częścią imperium. Żeby osiągnąć ten cel, Rosja robi wszystko. Czasami zastanawiam się, gdy dochodzi po stronie ukraińskiej do działań odbieranych w Polsce jako wrogie nam, czy nie stoi za tym Rosja.

Szeremietiew uważa, że w rosyjskim interesie leży, aby między Polską i Ukrainą narastała wrogość i żebyśmy nie byli w stanie podjąć współpracy, bo w takiej sytuacji wygra Rosja. Przypomniał, że niebawem odbędą się manewry Zapad 2017, które „nie wiadomo do końca, jak tym razem będą wyglądały i przebiegały i „co się wydarzyć może” (Z informacji estońskiego wywiadu wynika, że w tym roku obsługa transportowa ćwiczeń jest kilkakrotnie większa niż zazwyczaj i dotyczy w znakomitej większości tylko dowiezienia na dane terytorium zaopatrzenia wojskowego – przyp. red. Więcej na ten temat, kliknij tutaj).

[related id= 34564]Zdaniem posła tylko od Polski zależy, czy zdołamy przeciwdziałać destrukcyjnej sile Rosji na region środkowej Europy, bo tylko my dysponujemy w miarę dużym potencjałem, aby się jej przeciwstawić. Nie przeceniałby jednak roli sojuszników w kwestii obronności Polski, bowiem pod tym względem w XX wieku odebraliśmy już nader bolesną lekcję.

– To, co zawsze ma wartość dla nas, to polski żołnierz, który nawet marnie uzbrojony – jak było w ’20 roku – jest patriotą, kocha ojczyznę i wie, że warto o nią walczyć, i potrafi zwyciężać – powiedział Szeremietiew. – Niech żyje polski żołnierz, nasza największa wartość, jeśli idzie o polski system militarny!

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Orban o stawce wyborów parlamentarnych na Węgrzech w 2018 roku: zachowanie ogrodzenia na granicach i wzmocnienie V4

Europa Środkowa jest przyszłością Europy oświadczył Orban, a stawką wyborów parlamentarnych na Węgrzech w 2018 roku będzie m.in. zachowanie ogrodzenia na węgierskich granicach i wzmocnienie V4.

Węgierski premier mówił o tym uczestnikom uniwersytetu letniego i obozu dla młodzieży węgierskiej w Baile Tusnad w Rumunii. Jego przemówienie transmitowała na żywo węgierska telewizja.

Orban zapewnił, że dopóki on jest szefem rządu, dopóty ogrodzenie graniczne pozostanie na swoim miejscu i granice zostaną obronione. Według Orbana opozycja węgierska otwarcie zapowiada likwidację ogrodzenia i wpuszczenie do kraju imigrantów.

Premier nawiązał w ten sposób do wypowiedzi Laszlo Botki kandydata Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) na premiera, który zapowiedział, że jeśli będzie dobrze działała unijna kontrola granic i uspokoi się sytuacja na Bliskim Wschodzie, to zlikwiduje on ogrodzenie wzniesione na granicy z Serbią przez obecne władze Węgier.

Węgierskie wybory będą miały – według Orbana – wielkie znaczenie dla krajów środkowoeuropejskich, gdyż brukselscy biurokraci, którzy zawarli – jak powiedział – sojusz z Goergem Sorosem chcą osłabić Europę Środkową, widząc w niej przeszkodę w urzeczywistnianiu planów amerykańskiego finansisty.

„Przygotowują teraz Europę do tego, żeby przekazać jej terytorium nowej, zmuzułmanizowanej Europie” – oświadczył, wyrażając przekonanie, że trwa dechrystianizacja Europy, a zamiast dowartościować tożsamość narodową daje się teraz pierwszeństwo tożsamości zbiorowej.

Orban zapewnił, że jeśli pozostanie premierem, to Węgry będą nadal miejscem, gdzie „zachodnioeuropejscy chrześcijanie zawsze będą mogli czuć się bezpiecznie”. Zapowiedział również, że w polityce zagranicznej będzie kierować się interesami węgierskimi, a nie „Trumpem, Putinem czy Merkel”.

W jego ocenie przyszłoroczne wybory będą szczególne także dlatego, że to Węgry z pomocą Grupy Wyszehradzkiej zatrzymały „inwazję migrantów” na Europę.

Jego zdaniem są takie siły w Europie, które chcą, by na czele Węgier stanął inny rząd, bo wtedy mogłyby osłabić Grupę Wyszehradzką. Jej wzmocnienie było zaś w jego przekonaniu najważniejszym wydarzeniem minionego roku. Ocenił, że to, iż „gorący Polacy, zawsze rozważni Czesi, trzeźwi Słowacy i romantyczni Węgrzy” potrafią mówić jednym głosem, to wielka rzecz.

Wyraził też przekonanie, że Węgry od zawarcia Traktatu Trianon z 1920 roku, po którym straciły 2/3 terytorium, nigdy nie były tak bliskie stania się znów silnym i kwitnącym państwem jak teraz. Jeśli nastałby „znów rząd służący globalnym interesom”, Węgrzy mogą ponownie stracić „tę historyczną szansę na dziesięciolecia”.

Orban zachęcał również mieszkających w krajach ościennych Węgrów dysponujących węgierskim paszportem, by głosowali w wiosennych wyborach, bo najważniejszym warunkiem przetrwania wspólnoty węgierskiej za granicami są silne Węgry.

Wśród 10 warunków silnego państwa Orban wymienił m.in. wzrost gospodarczy, unikanie zagranicznych kredytów i zachowanie strategicznych sektorów gospodarki w rękach państwa, a także bezpieczeństwo publiczne, wiążące się z ochroną granic. Warunkiem silnego państwa jest według niego także biologiczne przetrwanie i dlatego węgierski rząd realizuje program wspierania rodzin. I wreszcie, warunkiem silnych Węgier jest też to, że „jeśli w dowolnym zakątku świata ktoś nadepnie Węgrowi na nogę dlatego, ze jest Węgrem, to w Budapeszcie musi zapalić się czerwona lampka”.

Swoje przemówienie zakończył tak: „27 lat temu wierzyliśmy tu, w Europie Środkowej, że naszą przyszłością jest Europa. Dziś czujemy, że to my jesteśmy przyszłością Europy”.

Koalicja Fidesz-KDNP rządzi na Węgrzech od 2010 roku, kiedy to pokonała skompromitowanych skandalami korupcyjnymi i złym zarządzaniem krajem socjalistów.

W sondażach popularności niezmiennie prowadzi z dużą przewagą Fidesz. Badanie instytutu Nezoepont, którego wyniki opublikowano na początku czerwca, pokazuje, że na rządzącą koalicję chce głosować 29 proc. badanych, na skrajnie prawicowy Jobbik 10 proc., a na MSZP 7 proc.

PAP/MoRo

Konrad Szymański dla Radia Wnet: Musimy zasypywać różnice dzielące Europę i Amerykę. To jest sens szczytu Trójmorza

O tym, jak wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa i szczyt państw Trójmorza w Warszawie wpisują się w polską wizję naprawy Unii, rozmawialiśmy z Konradem Szymańskim, wiceministrem spraw zagranicznych.

Zdaniem Konrada Szymańskiego, rozpoczynający się jutro szczyt w Warszawie, na którym pojawi się 12 delegacji z regionu Europy Środkowej oraz prezydent USA, wpisuje się w polską politykę naprawy i rewitalizacji Unii Europejskiej.

– Związek szczytu państw Trójmorza z polityką europejską jest bardzo silny, ponieważ mówimy o 12 krajach, które pragną odgrywać znaczącą rolę w Unii; chcą także, aby ten projekt uległ rewitalizacji – podkreślił wiceszef MSZ. – Z punktu widzenia polityki europejskiej zależy nam na tym, aby promować jedność Europy i Ameryki. Bez względu na to, jakie są między nami różnice, w interesie obu partnerów jest, aby te podziały zasypywać, a nie je pogłębiać.

Mam nadzieję, że żaden poważny europejski polityk nie myśli, że nasz dobrobyt i bezpieczeństwo mogą być realizowane w kolizji z jakimkolwiek krajem Zachodu, także z USA – podkreślił minister Szymański, odnosząc się do wypowiedzi polityków z Europy Zachodniej, którzy nieprzychylnie patrzą na obecną administrację w Białym Domu.

Wiceminister powiedział też, że szczyt Trójmorza stanowi także ważny element w toczącej się debacie nad przyszłym kształtem wspólnoty europejskiej po Brexicie. – Dzisiaj Unia Europejska wchodzi w fazę przemian, więc jest oczywiste, że każda forma regionalnej koordynacji jest ważna, tak aby wszystkie kraje mogły brać udział w dyskusji o reformie wspólnoty. Państwa naszego regionu rozumieją, że wszelkie koncepcje podziału Unii osłabiają Europę.

Konrad Szymański podkreślił, że polski rząd przykłada dużą wagę do koncepcji Trójmorza i będzie organizował w jej ramach dalsze współdziałanie. – Chcemy inwestować we wszelkie formy współpracy regionalnej, ponieważ widzimy wyraźnie, że ta grupa państw powinna być bardziej widoczna i słyszana w systemie unijnym. Zamierzamy temu pomagać i każdy, kto zauważy ten pomysł i nasze czyste intencje, będzie chciał, aby takie formaty przetrwały. To zależy od wszystkich stolic, czy uwierzą, że warto w ten sposób współpracować. To jest nasz własny wkładu do procesu europejskiego – podkreślił wiceminister.

Zdaniem Konrada Szymańskiego sprawa rozwiązania kryzysu imigracyjnego zależy od rozsądku wszystkich stolic europejskich. – Możemy to napięcie polityczne kontynuować, możemy wyznaczyć drogę ku kompromisowi. Warszawa jest gotowa do kompromisu i proponuje rozwiązania kryzysu imigracyjnego – powiedział w rozmowie z Radiem Wnet Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych odpowiedzialny za politykę europejską rządu.

ŁAJ

Państwa naszego regionu zyskują stanowisko podmiotowe. Niemcy i Francja będą się z tym musiały pogodzić

Własny interes państw zachodnich i rozsądek polityczny będą im nakazywały przyjęcie do wiadomości samodzielności Polski i sąsiadów – w Popołudniu Wnet mówił prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Z politologiem i członkiem Narodowej Rady Rozwoju, profesorem Żurawskim, w kontekście nadchodzącego szczytu Trójmorza, który w lipcu odbędzie się w Warszawie, rozmawialiśmy o autonomii naszego regionu oraz rozmaitych sojuszach, które Polska może budować dla wzmocnienia swojej suwerenności i bezpieczeństwa. [related id=”25187″]

Przemysław Żurawski vel Grajewski zauważył, że uświadomienie sobie pełnej samodzielności krajów Europy Środkowo-Wschodniej może być trudne dla państw zachodnich, przyzwyczajonych do „koncertu mocarstw” w naszym regionie. Taka optyka jest już, zdaniem naszego rozmówcy, anachroniczna. – Stabilna i dobrze prosperująca, bezpieczna Europa Środkowo-Wschodnia leży także w interesie Niemiec i tamtejsze elity przywódcze to rozumieją – konstatował.

Jak podkreślał politolog, tworzenie lokalnych porozumień i sojuszy nie oznacza wycofywania się z większych projektów geopolitycznych. – Wzajemne wzmocnienie nie polega na wygłaszaniu wspólnych deklaracji o strategicznym partnerstwie, lecz na zawieraniu konkretnych porozumień dotyczących konkretnych kwestii. A te decyzje mogą być wdrażane, o ile będą wdrażane w konkretnych strukturach. Proszę pamiętać, że Trójmorze nie jest konstrukcją zamiast czegoś czy przeciw czemuś, tylko jest konstrukcją wzmocnienia oddziaływania państw naszego regionu w łonie NATO i UE.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego argumentował także, że pragmatyczna natura procesów decyzyjnych administracji amerykańskiego prezydenta Trumpa, przynajmniej dotychczas, jest dla naszego kraju korzystna.

 

aa

Doradca Marszałka Sejmu: Dzisiejszy szczyt przerodzi się w regularne spotkania szefów parlamentów z całego regionu

Dzisiaj zostanie ogłoszone, że szczyt będzie odbywał się cyklicznie co rok. Zakładamy, że ten format będzie umacniany, ale nie ulegnie rozszerzeniu o nowe państwa – podkreślił prof. Waldemar Paruch.

Jak podkreślił doradca marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego po dzisiejszym spotkaniu nie należy się spodziewać żadnych konkretnych postanowień:

– To jest element dyplomacji parlamentarnej, więc nie należy się spodziewać podjęcia żadnych twardych decyzji. W tym spotkaniu chodzi o to, żeby stworzyć dobrą atmosferę polityczną, podjąć pewne idee i pomysły, które następnie przerodzą się w konkretne działania polityczne.

Dodał, że wśród najważniejszych tematów kluczowym będzie szeroko rozumiane bezpieczeństwo regionu, od energetyki po bezpieczeństwo kulturowe. Zwrócił też uwagę, że szczyt nie zamierza wyłonić żadnej struktury, która miałaby być konkurencyjna dla Unii Europejskiej. Prof. Waldemar Paruch zaznaczył, że istotną kwestią rozmów będzie problem rozbudowy infrastruktury w naszym regionie.

– Wysłaliśmy zaproszenie do 31 parlamentów państw położonych na osi północ-południe, między Niemcami a Rosją. Zaproszenia zostały wysłane od państw skandynawskich po kraje z południa Bałkanów – powiedział w rozmowie z Radiem Wnet prof. Paruch, jednocześnie wskazując, że były państwa, które nie przyjęły zaproszenie. „Brakuje przedstawicieli parlamentów krajów skandynawskich, ale poczekajmy cierpliwie, może za rok, kiedy to spotkanie przyniesie efekty, to przewodniczący tych parlamentów” zmienią zdanie.

Minimalnym polem porozumienia wszystkich państw regionu, o jakim w rozmowie z Radiem Wnet mówił prof. Waldemar Paruch, jest przekonanie, że rozwój gospodarczy będzie zależał od realizacji wielkich międzynarodowych  projektów infrastrukturalnych, co przyniesie korzyści dla wszystkich krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Zdaniem profesora obszaremwspólnym wszystkich 22 państw może być również jednolite stanowisko w obliczy kryzysu migracyjnego.

 

ŁAJ

Nowy format w integracji krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Dzisiaj w Sejmie szczyt przedstawicieli parlamentów

W Poranku Wnet dr Maciej Szymanowski – wykładowca na uczelni katolickiej w Budapeszcie, współpracownik marszałka Kuchcińskiego – mówił o znaczeniu spotkania, w którym uczestniczą aż 24 państwa.

W Sejmie odbędzie się drugi dzień szczytu przewodniczących parlamentów z krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Na zaproszenie marszałków Sejmu i Senatu do Warszawy przyjechało ponad dwadzieścia delegacji z regionu.

Obecni są szefowie parlamentów z: Węgier, Ukrainy, Gruzji, Turcji, Litwy, Słowacji, Chorwacji, Serbii, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Turcji, Czarnogóry, Albanii, Mołdawii, Azerbejdżanu oraz Rumunii.

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim nasz gość dr Maciej Szymanowski – hungarysta, wykładowca na uczelni katolickiej w Budapeszcie, współpracownik marszałka Kuchcińskiego, mówił o znaczeniu spotkania, w którym uczestniczą aż 24 państwa. Na pytanie, jak to możliwe, skoro „tyle państw nie ma w Europie Środkowo-Wschodniej”, wyjaśnił, że akces w szczycie zgłosiły także kraje nienależące geograficznie do tej strefy, jak Austria, zainteresowana tematami, które będą poruszane podczas spotkania, czy np. Armenia, która poczuwa się do przynależności kulturowej do naszego regionu. „Cieszy mnie to” – podkreślił dr Szymanowski. Mówiąc o zadaniach szczytu, powiedział, że ważnym obszarem rozmów będą sprawy dotyczące inwestycji transportowych, m.in. kolejowych i wodnych, regionu. Kolejnym – to kwestie bezpieczeństwa, co jest szczególnie istotne w aktualnej sytuacji, gdy UE, a szczególnie strona niemiecka, zaczyna zajmować się swoimi priorytetami, a Europa Środkowa i Wschodnia nie chce znaleźć się w „czarnej dziurze”.

Rano marszałkowie Mark Kuchcińskie i Stanisław Karczewski otworzą uroczyście obrady szczytu, po których nastąpią obrady i panele tematyczne przeprowadzane w sali plenarnej polskiego Sejmu. Przedstawiciele delegacji parlamentów będą debatować o roli paramentów we współtworzeniu polityki międzynarowej, bezpieczeństwie Europy Środkowej i Wschodniej, a także o współpracy w tworzeniu połączeń infrastrukturalnych. Obrady szczytu zakończą się dzisiaj wspólnym oświadczeniem marszałków Sejmu i Senatu.

Wczoraj uczestnicy szczytu byli z wizytą w Pałacu Prezydenckim, gdzie spotkali się z prezydentem Andrzejem Dudą. – Dziś jednym z naszych największych zadań i największych obowiązków jest przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa, to, czego społeczeństwa we wszystkich naszych krajach oczekują. Wszyscy mamy świadomość, że jest wiele niepokojów; mamy naruszenie integralności terytorialnej państw, mamy niestety agresję, mamy niestety w efekcie zamrożone konflikty – powiedział prezydent.

 

ŁAJ

Wczoraj, 17 maja, w Warszawie rozpoczęło się spotkanie przewodniczących parlamentów państw Europy Środkowej i Wschodniej

Cieszę się, że naszą odpowiedzią na problemy, które pojawiają się na arenie międzynarodowej, jest zacieśnianie współpracy w regionie – mówił prezydent RP do uczestników szczytu szefów parlamentów.

W wystąpieniu skierowanym do uczestników rozpoczynającego się w środę szczytu szefów parlamentów państw Europy Środkowej i Wschodniej prezydent Andrzej Duda podkreślił, że współpraca między krajami regionu jest „niezwykle ważnym elementem tej wielkiej polityki międzynarodowej”. Przede wszystkim jednak – dodał – „jest ważnym elementem budowy więzów między naszymi państwami, między naszymi społeczeństwami”.

– To rola bardzo ważna przede wszystkim z jednego względu, a mianowicie z uwagi na powagę mandatu, który państwo posiadacie. To jest mandat uzyskany od wyborców; to społeczeństwa w państwa krajach dały wam tę moc do tego, aby ich reprezentować, a więc także moc do tego, aby budować więzi międzynarodowe – mówił prezydent zwracając się do zgromadzonych.

– Jako prezydent Rzeczpospolitej, jako człowiek, któremu bezpieczeństwo, stabilność i dobrobyt Rzeczpospolitej, mojego narodu, ale także całej Europy leży ogromnie na sercu, cieszę się niezwykle, że odpowiedzią na wszystkie trudności, odpowiedzią na wszystkie problemy, które pojawiają się w przestrzeni międzynarodowej, odpowiedzią często na agresję, odpowiedzią na nieufność, jest zacieśnianie współpracy pomiędzy naszymi państwami – realizowane na szczeblu prezydenckim, realizowane na szczeblu premierów, na szczeblu ministrów, ale także i właśnie przewodniczących parlamentów – kontynuował Andrzej Duda.

W środę oprócz spotkania z prezydentem szefowie parlamentów prowadzą rozmowy bilateralne, a w czwartek zaplanowano obrady z ich udziałem w sali plenarnej Sejmu. Szczyt Przewodniczących Parlamentów Państw Europy Środkowej i Wschodniej to inicjatywa marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. W szczycie uczestniczą przewodniczący parlamentów: Azerbejdżanu, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Chorwacji, Czarnogóry, Gruzji, Kazachstanu, Litwy, Łotwy, Mołdawii, Rumunii, Serbii, Słowacji, Turcji, Ukrainy i Węgier.

O przebiegu tego wydarzenia będziemy mówili w jutrzejszym Poranku WNET.

pap/ax

Poranek Wnet z Zagrzebia/Igor Dekanić: Europa Środkowa musi współpracować dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego

Konieczne jest połączenie energetycznej infrastruktury państw Europy Środkowej – powiedział w Poranku Wnet profesor Igor Dekanić z Instytutu Górnictwa, Geologii i Ropy Uniwersytetu Zagrzebskiego.

– Do niedawna  Chorwacja aż w 70 procentach zaspokajała  zapotrzebowanie na gaz własnym wydobyciem, ale złoża są coraz mniejsze. Dlatego coraz mniejszy jest udział chorwackiego gazu w rynku – powiedział gość Poranka Wnet nadawanego z Zagrzebia.  Dodał przy tym, że zużycie gazu stale się podnosi między innymi ze względu na niskowęglową unijną strategię, która nakłada pewne wymogi chociażby na przemysł.

– Chorwacja jest zmuszona do importu węgla kamiennego ze względu na dwie istniejące elektrownie węglowe – powiedział rozmówca Tomasza Wybranowskiego. Zauważył przy tym, że strategia europejska, która ruguje węgiel z energetyki, wiąże się z bardzo wysokimi kosztami.

–  Cała środkowa i wschodnia Europa importuje gaz, dlatego musimy się zabezpieczyć, aby całości gazu nie sprowadzać z Rosji – powiedział profesor Dekanić. Jego zdaniem konieczna w tej sytuacji jest dywersyfikacja. Jednym z wyjść jest sprowadzanie gazu skroplonego. Przypomniał, że na północy Europy mamy terminale LNG, chociażby w Świnoujściu, na południu również takowe się znajdują. Jego zdaniem Chorwacja również potrzebuje takiego terminala.

Gość Poranka Wnet stwierdził, że państwa tej części Europy nie tylko mogą, ale muszą się dogadać, bo tylko harmonijna współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej zapewni bezpieczeństwo regionu.

O chorwackich problemach dotyczących energetyki, a także o bezpieczeństwie energetycznym – więcej w audycji Tomasza Wybranowskiego z Zagrzebia.

MoRo

Gazprom umożliwi swobodny przepływ gazu po cenach rynkowych w Europie Środkowej i Wschodniej po konkurencyjnych cenach.

Zainteresowane państwa regionu, w tym Polska, mają 7 tygodni na przesłanie komentarzy do propozycji Gazpromu. Po ich przeanalizowaniu KE zdecyduje, czy zobowiązania monopolisty są satysfakcjonujące.

Według dzisiejszego komunikatu Komisji Europejskiej rosyjski koncern Gazprom zobowiązał się do ułatwienia reeksportu gazu i zlikwidowania jego ograniczeń. Ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej mają odzwierciedlać ceny rynkowe.

Uważamy, że zobowiązania Gazpromu umożliwią swobodny przepływ gazu w Europie Środkowej i Wschodniej po konkurencyjnych cenach. Są odpowiedzią na nasze zastrzeżenia i zapewniają rozwiązanie na przyszłość, zgodne z zasadami UE. Pomogą łatwiej zintegrować rynek gazu w regionie – oświadczyła unijna komisarz ds. konkurencji, Margrethe Vestager.

Jednocześnie Bruksela zwróciła się do zainteresowanych państw regionu, w tym Polski, o komentarze na temat propozycji Gazpromu. Czas na przesłanie komentarzy to siedem tygodni. Dopiero po ich przeanalizowaniu KE podejmie decyzję, czy zobowiązania Gazpromu wystarczą, by zamknąć postępowanie.

W 2015 roku Komisja formalnie zarzuciła rosyjskiemu koncernowi, że łamie unijne zasady konkurencji, realizując strategię zmierzającą do podziału rynku gazu w krajach członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, np. poprzez ograniczanie odbiorcom możliwości reeksportu gazu. W ocenie KE rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.

 

PAP/jn

 

Istnieje potencjał na większą integrację międzymorza pod kierownictwem Warszawy – podkreślił dr Piotr Ukielski

Jest potencjał na podmiotowość naszego regionu, ale trzeba jasno zdefiniować Polska może zaoferować krajom regionu a dopiero potem z nimi rozmawiać – powiedział w Południu Wnet dr Piotr Ukielski

Czasem mamy tendencję do narzekania że Grupa Wyszehradzka nie jest takim forum jakim byśmy chcieli. To i tak okazuje się, że to Grupa Wyszehradzka jest jedynym właściwie takim wciąż żywotnym ugrupowaniem w regionie – podkreślił dr Paweł Ukielski.

[related id=”410″]

Zastępca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego wskazywał, na podstawowe trudności w upodmiotowieniu naszego regionu – Państwa środkowoeuropejskie raczej się orientują na dużych graczy na arenie międzynarodowej, co jest powodem tak znacznych kłopotów z utworzeniem jakiegokolwiek bardziej trwałego sojuszu środkowoeuropejskiego bo zawsze ostatecznie wygrywają relacje z Niemcami, czy ze Stanami Zjednoczonymi.

Elementy spójnej strategii pojawiały się chociażby za prezydentury Lecha Kaczyńskiego gdzie tym spoiwem było bezpieczeństwo energetyczne – wskazywał w Południu Wnet dr Paweł Ukielski autor raportu „Mapa Trójmorza”

ŁAJ