Program wschodni 20.04.24: Rosjanie wychodzą z Górskiego Karabachu. Protesty w Gruzji

• Na zdjęciu: Kościół Świętego Jana Chrzciciela. Klasztor Gandzasar. Górski Karabach, autor: Marcin Konsek, CC-BY-SA 4.0, Wikimedia Commons:

Na zdjęciu: Kościół Świętego Jana Chrzciciela. Klasztor Gandzasar. Górski Karabach, autor: Marcin Konsek, CC-BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

PW skupił się na Kaukazie, w Gruzji weszło „prawo o agentach”, jednocześnie kończy się ostatni rozdział Górskiego Karabachu.

Dr Konrad Zasztowt, Wydział Orientalistyczny UW, skomentował wycofanie rosyjskiego kontyngentu wojskowego z Górskiego Karabachu:

Formalnie Rosjanie mogli tam jeszcze pozostać do przyszłego, do przyszłego roku, bo zgodnie z tym porozumieniem, które zakończyło drugą wojnę o Górski Karabach w 2020 roku, rosyjski kontyngent mógł tam pozostać na pięć lat, do momentu, kiedy obie strony, czyli Armenia, Azerbejdżan, mogłyby się zgodzić na przedłużenie jego tam obecności bądź nie. Ale oczywiście w sytuacji, kiedy na jesieni, we wrześniu zeszłego roku. Azerbejdżan przeprowadził kolejną operację wojskową, w rezultacie której zajął stolicę Górskiego Karabachu. W rezultacie wszyscy Ormianie ponad sto tysięcy Ormian, którzy zamieszkiwali ten region, wyjechali. No to obecność tego kontyngentu rosyjskiego, tych tak zwanych sił pokojowych straciła sens, bo oni głównie po to tam byli, żeby chronić właśnie tą cywilną ludność ormiański. Stąd też tu jest ten główny. No i główny zarzut ze strony Armenii pod adresem Rosji także. Rosjanie czy ci rosyjscy żołnierze nie obronili jej. Wygląda na to, że sami Rosjanie uznali, że ta sytuacja jest absurdalna. Siły pokojowe w regionie, gdzie już pozostaje tylko jedna strona, czyli Azerbejdżan. A Ormianie? Ormian już tam nie ma.


Ambasador Batu Kutelia, pracownik naukowy Foreign Policy Research Institute, były ambasador w USA, były szef Służby Wywiadu Zagranicznego Gruzji, członek zarządu Atlantic Council of Georgia oraz profesor na Uniwersytecie Alte w Tbilisi i Webster University. W rozmowie z Piotrem Mateuszem Bobołowiczem opowiedział on o zawłaszczeniu państwa według rosyjskiego wzorca, które odbywa się aktualnie w Gruzji pod rządami oligarchicznych elit podległych Iwaniszwilemu. Całość rozmowy jest dostępna tutaj:


Olga Siemaszko przedstawiła wiadomości białoruskie.


Audycję realizował Filip Kwiatkowski, prowadził Wojciech Jankowski.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program wschodni 13.04.24: Łukaszenka w Moskwie. Benzyna w górę. Amerykanie nie eskalują

Spotkaniu Putina i Łukaszenki. Honczar uderzeniach w infrastrukturę rosyjską a cenią benzyny. Budzisz o Rosji i Ukrainie.

Marek Budzisz, Strategy and Future, między innymi o amerykańskiej koncepcjo dotyczącej wojny na Ukrainie:

Stany Zjednoczone nadal realizują tak zwaną doktrynę, która w największym skrócie rzecz ujmując sprowadza się do tego, ażeby unikać działań mających charakter potencjalnie skazujący. I w tym sensie te ataki na rosyjską infrastrukturę przetwórstwa ropy naftowej. One są potencjalnie eskaluje. To dlatego, że spada podaż na rosyjskim rynku. Rosja już wystąpiła do Kazachstanu o sprzedaż benzyny w ramach takiego planu budowy zapasów. Więc w tym sensie ten element wpływu na ceny światowe on jest dość ograniczony, Ale zapewne jest, bo tu też liczą się emocje, te emocje traderów, przede wszystkim tych, którzy kupują i sprzedają na rynkach kontraktów terminowych partie paliwa. I te emocje, jeśli osiągną taki poziom zaniepokojenia, iż sytuacja w świecie zmierza w złym kierunku, to niezależnie od tego, czy rzeczywiście te ataki powodują takie zmiany, no już sam ten stan nastrojów może spowodować wzrost cen giełdowych, a wzrost cen giełdowych jest impulsem dla producentów na lokalnych rynkach, ażeby też myśleć o podniesieniu cen realizacji swojej produkcji. Ponadto tematem rozmowy były m. in: demografia ukraińska, ewentualny atak rosyjski na Charków, wizyta Siergieja Ławrowa w Rosji, przewidywany pobór na Ukrainie.


Mychajło Honczar, redaktor naczelny „Bezpieczeństwa czarnomorskiego”, prezes Centrum Globalistyki „Strategia XXI” w rozmowie z Pawłem Bobołowiczem m. in. o braku zależności między ceną światową benzyny a atakami ukraińskimi na rosyjską infrastrukturę Całość rozmowy tutaj:

 


Artur Żak o spotkaniu Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki:

Faktycznie się zebrało dwóch starszych panów i przez dwa dni o czymś rozmawiali. A oto o czym rozmawiali. Ja się opieram na komunikatach oficjalnych zarówno Kremla, jak i kancelarii Łuku Łukaszenki. Rozmawiali oczywiście na temat wojny na Ukrainie. Obaj satrapowie doszli do wniosku, że jak najbardziej są za pokojem, jak najbardziej są za rozmowami pokojowymi, oczywiście na zasadach rosyjskich. Putin po raz kolejny zaczął opowiastkę o tym, że to nie Rosja rozpoczęła tę wojnę, a to Ukraina, czy też NATO.


Audycję realizował Jan Jagodziński, prowadził Wojciech Jankowski.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program wschodni 06.04.24: Czeskie doniesienia o Voice of Europe. Wybory w Turcji, Emir Kusturica chce do Rosji

Petr Bystroň - AfD, Foto: Achim Melde, Bundestag

Omówiliśmy aktualne wydarzenia białoruskie, ukraińskie i rosyjskie. Porozmawialiśmy o aferze dotyczącej portalu Voice of Europe i odwiedziliśmy Turcję.

Olga Siemaszko przedstawiła białoruskie informacje.


Artur Żak przedstawiał wiadomości ukraińskie i rosyjskie.


Pavel Havlíček, pracownik naukowy Towarzystwa Stosunków Międzynarodowych w Pradze w Romowie z Piotrem Mateuszem Bobołowiczem o sieci wpływu rosyjskiego w Europie.


Dr. Konrad Zasztowt, Wydział Orientalistyczny UW o wyborach lokalnych w Turcji


Prowadził Wojciech Jankowski, audycję realizował Filip Kwiatkowski.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program Wschodni 23.03.24: Atak terrorystyczny w Rosji. Audycja specjalna

Audycję specjalną prowadzili Paweł Bobołowicz, Józef Skowroński, Adrian Grałek i Wojciech Jankowski w Warszawie, Artur Żak we Lwowie i Dmytro Antoniuk z Kijowa.

Gośćmi byli:

Witold Repetowicz – Akademia Sztuki Wojennej (Warszawa)

Marek Budzisz – Strategy & Future (Warszawa)

Wojciech Konończuk –  dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (Warszawa)

dr Jakub Olchowski – Instytut Europy Środkowej (Lublin)


Audycję realizował Jan Jagodziński, prowadził Wojciech Metody Jankowski i Paweł Bobołowicz.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program Wschodni 16.03.24: Coś na kształt wyborów w Rosji

Władimir Putin i pracownicy zakładu przemysłu zbrojeniowego, fot kremlin.ru

W Federacji Rosyjskiej trwa coś na kształt wyborów, czy może raczej wybory Putina na Putina.

prof. Agnieszka Legucka, PISM, Akademia Vistula opisała coś na kształt wyborów w Rosji:

Już od końca lutego do 14 marca można było głosować w Rosji, w tak zwanych trudnych regionach albo oddalonych regionach, do którego załączono między innymi tereny okupowane przez Federację Rosyjską. I tam urny przyjeżdżały do wyborców i próbowano w ten sposób zwiększyć frekwencję w tym wyborach, a jednocześnie zabrać, dać taki sygnał, że Rosja czy tam, że Ukraińcy popierają Rosję w tamtym regionie. To jest bardzo niedobry sygnał, a jednocześnie pokazujący, że te wybory nie powinny być uznane przez społeczność międzynarodową ze względu na chociażby fakt głosowania na terytorium innego państwa. Natomiast rzeczywiście same wybory jest takie, są takim momentem przełomowym, takim crash testem całego systemu, który, no właśnie, przeżywam pewne trudności związane z wojną, związane z trudnościami życia codziennego dla obywateli rosyjskich. No i właściwie Władimir Putin potrzebuje dwóch rzeczy. Po pierwsze rzecz to jest wzmocnienie systemu, czyli pokazanie, że każdy ten element machiny wyborczej w ramach tego systemu zadziała. . A druga rzecz, żeby pokazać, że Rosjanie popierają wojnę i jego działania, w związku z czym można by było tak powiedzieć, że Władimir Putin stał się prezydentem wojny, takiej, która może być prowadzona w Ukrainie, ale też w innych miejscach, bo on wykorzystuje to na mobilizację wojenną do tego, żeby właśnie przekształcać obecny system z takiego twardego autorytaryzmu na neo-totalitarny system


Artur Żak opowiedział o trwającym czymś na kształt wyborów na terenach okupowanych Ukrainy, o atakach dronowych na rosyjskie rafinerie i rosyjskich formacjach walczących po stronie Ukrainy, który przyszły do Rosji by… głosować. Ponadto Artur Żak wytłumaczy, czemu nie warto palić…


Olga Siemaszko, szef białoruskiej redakcji Radia Wnet przybliżyła wiadomości białoruskie i opowiedziała o sytuacji białoruskiej redakcji Radia Unet, której MSZ nie przedłużył finansowania. Ponadto Olga Siemaszko opowiedziała, jak białoruska propaganda cieszy się z Sytuacji TV Belsat i Radia Unet.


Audycję realizował Jan Jagodziński, prowadził Wojciech Metody Jankowski.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program Wschodni 09.03.24: Dziesięć lat temu Rosjanie bezprawnie anektowali Krym

Agnieszka Lichnerowicz i Ernest Sulejmanow – Program Wschodni, Warszawa 10.03.2024 r., fot.: Chrystyna Nikołajczuk.

Jak było 10 lat temu na Krymie? Jak Rosjanie traktowali przeciwników aneksji? Czy była to rosyjska operacja specjalna?

Ernest Sulejmanow był liderem protestów, które odbywały się w parku pod pomnikiem Tarasa Szewczenki w Symferopolu. Musiał ukrywać się w marcu 2014 roku, gdyż był poszukiwany przez prorosyjskich działaczy (czy raczej bojówkarzy). Dwa tygodnie po „referendum” opuścił półwysep.

Jak przyjechałem na Krym, od razu od dworcu zobaczyłem dużo obcych ludzi (bo mieszkańcy Krymu mają taki zrelaksowany wygląd). Duży takich ludzi i były kobiety starsze i oni byli taki bardzo agresywni od razu. I jak wyszedłem z pociągu, szedłem po ulicach Symferopolu. Pamiętam, że było dużo ludzi, który był już taki bardzo podnieceni,  bardzo agresywni. Nie mogę zrozumieć, skąd tu tylu tych ludzi – wspomina przyjazd z Kijowa na Krym Ernest Sulejmanow.

Agnieszka Lichnerowicz (Tok FM) była w tym okresie na Krymie, tak między innymi wspomina marzec 2014 roku:

Rozmawialiśmy wtedy pod pomnikiem Tarasa Szewczenki. To był chyba jeden z ostatnich manifestacji Czy był sens w ogóle wyjść i zaprotestować, Chociaż wtedy właśnie wszyscy się bali schodzić z tego placu. Nie było wiadomo, kto i jak  zaginie. Pamiętam taką manifestację prorosyjską na Placu Lenina i taką nieprawdopodobną histerię, że ja nie wiedziałam, czy te kobiety żartują, czy one naprawdę myślą, że ukraińscy faszyści są za krzakiem. To były zupełnie surrealistyczne hasła o takim poczuciu zagrożenia ze strony. To siły idą na Krym i trzeba tego Krymu bronić. Z jednej strony chyba o sile rosyjskiej propagandy to świadczy, która jest w stanie rozkręcić tak nieprawdopodobne emocje. Przypuszczam, że część tych ludzi była podstawiona, którzy opowiadali o tym zagrożeniu, ale brzmiało to zupełnie kosmicznie. To znaczy one twierdziły, że zaraz po prostu tutaj jacyś faszyści, naziści przyjadą. I to był zupełnie surrealizm.

Konrad Zasztowt (Wydział Orientalistyczny UW) opisał sytuację polityczną dziesięć lat temu i obecną sytuację Tatarów krymskich.


Najciekawsze fragmenty są do odsłuchania. Polecamy


Audycja została nadana w restauracji Krym, przy ul. Belwederskiej 44.  Uczestnicy umówili się na kolejne spotkanie z okazjo rocznicy deportacji Tatarów krymskich w 1944 roku


Audycję prowadził Wojciech Metody Jankowski, fot. restauracja Krym.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program Wschodni 02.03.2024: Marek Budzisz: Rosja może kreować trwały antagonizm między Ukrainą a Polską na tle zbożowym

Marek Budzisz (Strategy and Future)

Kwestia zbożowa a relacje z Ukrainą. Czy apel Naddniestrza nie miał znaczenia? Wypowiedź Macrona może nie była pozbawiona sensu.

Marek Budzisz (Strategy and Future) poruszył następujące kwestie:
– apel Zgromadzenie Komisarzy Ludowych w Tyraspolu (Naddniestrze) o pomoc;
– kwestia zbożowa w stosunkach Ukrainy z państwami Zachodu i rola Rosji w kryzysie zbożowym;
– pogrzeb Aleksieja Nawalnego;

Nie ma żadnej wątpliwości co do tego, iż Rosja używa swojego eksportu żywności w kategorii broni. Mówi się, że zwiększa swój eksport, szczególnie na rynki państw trzecich afrykańskich i arabskich, wypierając w ten sposób produkcję ukraińską. Historycznie rzecz biorąc, też na tych na tych rynkach. W tym sensie producenci Ukrainy tracący tradycyjne swoje rynki zbytu, przynajmniej częściowo chcą sobie to zrekompensować, wykorzystując sytuację na rynku europejskim. Po pierwsze dlatego, że rynek europejski jest rynkiem chronionym, a po drugie dlatego, że na tym rynku realizuje się wyższe marże.


Jan Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby gospodarczej:

Naszym problemom jest to, że emocje sięgają zenitu. W tych warunkach każdy fake news, każda niesprawdzone wiadomości, a wpisująca się w ten nurt krytyki Ukrainy robi swoje. Dzisiaj myślę, że szeregi rosyjskich trolli siedzą i ciężko nad tym nad tym pracują. No bo blokada granicy ukraińskiej to jest blokada prowadzona w interesie rosyjskim, to jest w interesie rosyjskiej federacji bez. Bez dwóch zdań.


Olga Siemaszko – przegląd wiadomości białoruskich.


Audycję prowadził Wojciech Metody Jankowski, audycję realizował Jan Jagodziński.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Były premier Estonii: program klimatyczny zerowej emisji w UE obecnie jest nierealny

Juhan Parts mówi o o bezpieczeństwie energetycznym w Europie Środkowej. Estonia, jako kraj dotknięty skutkami wojny na Ukrainie, staje w obliczu trudności związanych z bezpieczeństwem energetycznym.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Aktualny układ rynku energetycznego wymaga przemodelowania, ponieważ nie odpowiada na wyzwania związane z transformacją energetyczną i celami klimatycznymi. Konieczne są inwestycje i większa przejrzystość procesu podejmowania decyzji, aby osiągnąć zrównoważoną przystępność cenową, konkurencyjność i bezpieczeństwo dostaw – tłumaczy rozmówca Piotra Mateusza Bobołowicza.

Posłuchaj także:

„Kronika Paryska” Piotra Witta: Projekt pozbawienia państw europejskich suwerenności. Francja pierwszą ofiarą?

Chcielibyśmy być tygrysami Europy, mówi Marlena Gołębiowska, st. analityk w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej

Konferencja prasowa po Szczycie Inicjatywy Trójmorza w Bukareszcie we wrześniu br. Premier Chorwacji Andrej Plenković, Prezydent RP Andrzej Duda, gospodarz szczytu – prezydent Rumunii Klaus Iohannis i, prezydent Litwy, Gitanas Nausėda | Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Widzę dwa główne cele Inicjatywy Trójmorza: współpraca wewnątrz regionu i wizerunek, nie pojedynczych państw, biedniejszych niż państwa Europy Zachodniej, ale regionu, który bardzo szybko się rozwija.

Co będziemy z tego mieli?

O trójmorskiej gospodarce z Marleną Gołębiowską, starszym analitykiem w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej z siedzibą w Lublinie, rozmawia Piotr Mateusz Bobołowicz.

 

Ideą Inicjatywy Trójmorza było połączenie infrastrukturalne Europy Środkowej, mające pomóc jej nadgonić zaległości w rozwoju gospodarczym, które nas dzielą od państw starej Unii. Skąd wziąć na to pieniądze?

Zacznę od tego, jak Inicjatywa Trójmorza podchodzi do kwestii finansowania i co chciałaby finansować. W 2018 r. na szczycie w Bukareszcie stworzono listę najważniejszych projektów i inwestycji. Wpisano na nią 48 pozycji, które miały przyczynić się lepszego rozwoju regionu. Do dzisiaj lista powiększyła się do 91, które mają kosztować około 168 mld euro.

Jak je sfinansować? Aż 40% środków ma pochodzić z Unii Europejskiej, zwłaszcza z programu „Łącząc Europę”. 24% mają zapewnić państwa członkowskie.

Kilka procent pokryje Europejski Bank Inwestycyjny i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Czyli duża część jest finansowana poza Inicjatywą Trójmorza. Natomiast 9% tych 168 mld euro ma zapewnić instrument, który Inicjatywa Trójmorza stworzyła, czyli Fundusz Inwestycyjny Inicjatywy Trójmorza. To oznacza, że fundusz miałby dołożyć do tych 91 inwestycji ok. 15 mld euro. Do dziś nie zebrał nawet jednego miliarda, na razie dysponuje 913 mln euro.

Mamy też deklarację wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych, wspomniano o nim podczas szczytu w Rydze w ubiegłym roku. Nie zostało ono jeszcze przekazane, ale już sama deklaracja tego, że Amerykanie chcą inwestować w Fundusz Trójmorza, była nam wtedy bardzo potrzebna, bo kiedy szczyt się odbywał, od kilku miesięcy trwała wojna w Ukrainie i oznaczało to duże zagrożenie dla całego regionu, jeśli chodzi o potencjał inwestycyjny, dlatego że dla globalnych inwestorów nasz region stał się po prostu niebezpieczny. Więc zapowiedź zasilenia funduszu, która pojawiła się w Rydze, była pozytywna. Była mowa o kwocie 300 mln dolarów, czyli około 280 mln euro, dzięki czemu przekroczylibyśmy ten pierwszy miliard euro, jeśli chodzi o środki zgromadzone w Funduszu Trójmorza. To sporo, ale wobec planów Inicjatywy Trójmorza mamy jeszcze trochę pieniędzy do zebrania.

Jaki jest pomysł na ich zgromadzenie? Kto ma dać te pozostałe 14 miliardów?

Dotąd na Fundusz Trójmorza przekazało środki 9 z 12 państw regionu – właściwie Banki Rozwoju z tych państw. Nie ma wśród nich na razie Austrii, Czech i Słowacji. Natomiast liczymy na to, że Funduszem Trójmorza zainteresują się globalni inwestorzy, że będzie on ściągał kapitał zagraniczny, ponieważ jest funduszem komercyjnym, czyli takim, który obiecuje zyski tym, którzy wkładają do niego środki.

Aktualnie fundusz inwestuje w spółki, które prowadzą działalność w zakresie kluczowych dla Inicjatywy Trójmorza elementów, czyli transportu, energetyki albo cyfryzacji. Kupuje udziały w tych spółkach z nadzieją, że spółki te dobrze się rozwiną i przyniosą zysk inwestorom, a równocześnie przyczynią się do rozwoju regionu. Czyli to nie są przypadkowe inwestycje, tylko takie, które mają rozwijać region.

Takich inwestycji na razie dokonano już – lub dopiero – pięć. Pierwszą firmą, której akcje zakupiono, była Cargo United, która działa na rynku wynajmu lokomotyw, czyli mamy część transportową. Drugą firmą była Green Energy, która buduje centrum danych w Estonii, i to jest inwestycja w cyfryzację. Kolejna inwestycja to jest firma Energy z Austrii, która zajmuje się odnawialnymi źródłami energii. To trzy z kluczowych dla Trójmorza sektorów. I kolejne dwie inwestycje: akcje operatora portu w Burgas w Bułgarii i najnowsza, całkiem świeża inwestycja: R.Power – firma, która buduje instalacje fotowoltaiczne.

Początki są zawsze trudne, ale spodziewamy się, że to i zaangażowanie amerykańskie plus, miejmy nadzieję, większe zaangażowanie środków z państw regionu spowoduje, że fundusz będzie wzrastał i będzie jeszcze o nim głośno.

Co zyskają państwa regionu na tych inwestycjach? I czy Trójmorze ma wspólne interesy gospodarcze?

Każda inwestycja funduszu ma dać korzyści przynajmniej dwom państwom regionu, bo ciężko jest znaleźć firmy, które działają na wszystkich dwunastu rynkach naraz. I widzimy różnicowanie kierunków tych inwestycji: firma z Austrii, z rynku polskiego i z rynku estońskiego. Co do potencjału współpracy w regionie: w założeniach twórców inicjatywy jest on ogromny i mają oni na to argumenty.

Często konferencje Trójmorza zaczynają się wielkimi liczbami: że państwa Inicjatywy Trójmorza to 30% ludności i 30% powierzchni Unii Europejskiej. Ale zwykle nie mówi się, ile to procent PKB Unii Europejskiej, podając inną wartość – aktualnego wzrostu gospodarczego. Dlaczego? Bo gospodarki zrzeszone w Inicjatywie Trójmorza generują zaledwie około 15% PKB unijnego, ale bardzo prężnie rozwijały się w ostatnich latach. Przed pandemią znacząco wyprzedzały, jeśli chodzi o poziom osiąganego wzrostu gospodarczego, Europę Zachodnią. Pandemia, a później bardzo bliska dla tego regionu wojna w Ukrainie spowodowały spowolnienie, ale te zawirowania uznawane są za chwilowe i mamy nadzieję wrócić na ścieżkę szybkiego wzrostu. Już teraz mówi się, że wpływ wojny na Ukrainie jest mniejszy niż spodziewano się na początku, więc liczymy na to, że przyspieszenie nastąpi.

Ja osobiście widzę dwa główne cele, jakie Inicjatywa Trójmorza mogłaby osiągnąć. Po pierwsze: rozwinięcie współpracy wewnątrz tej inicjatywy, chociażby pod względem wymiany handlowej.

Np. udział państw Inicjatywy Trójmorza w wymianie handlowej Polski to zaledwie 15%, podczas gdy Niemiec – dwadzieścia kilka procent, co dowodzi, że mimo bardzo dużej liczby ludności i dużego potencjału gospodarczego, przedsiębiorcy w regionie środkowoeuropejskim chętnie kierowali się wzdłuż osi wschód–zachód, a nie północ-południe.

Podobno cechą wspólną wszystkich państw Inicjatywy Trójmorza jest to, że głównym ich partnerem handlowym są Niemcy. Czy Polska ma ambicję, żeby Niemcy pod tym względem zastąpić w regionie?

Jako ekonomistka muszę powiedzieć, że są na to proste wzory: im bliżej i im większe państwo, tym chętniej z nim handlujemy. Niemcy są największą gospodarką w całej Unii Europejskiej, z ogromnym rynkiem i potencjałem rozwoju, więc nic dziwnego, że państwa Inicjatywy Trójmorza po wstąpieniu do Unii Europejskiej zwróciły się w ich kierunku, bo to dawało największe możliwości przedsiębiorcom. Ale potencjał regionu jest widoczny i wynika właśnie ze wspólnoty rynków i rozszerzenia tej współpracy na oś północ-południe. To jest pierwszy bardzo ważny aspekt, jeśli chodzi o inicjatywę Trójmorza.

Jest też drugi, nawet ważniejszy:

Celem inicjatywy Trójmorza jest to, żeby duży globalny gracz miał przed oczami nie tylko małe, pojedyncze państwa: Estonię, Litwę, Łotwę, Chorwację, którym trudno walczyć o globalny kapitał, ale postrzegał nasz potencjał jako regionu, w który warto angażować kapitał.

Więc widzę dwa główne cele Inicjatywy Trójmorza: współpraca wewnątrz regionu i wizerunek – nie pojedynczych państw, biedniejszych niż państwa Europy Zachodniej, ale regionu, który bardzo szybko się rozwija.

Pojawiały się kiedyś sformułowania o tygrysach Europy, trochę na wzór tych azjatyckich tygrysów, o których się wiele mówiło. Chcielibyśmy być takimi tygrysami Europy. Dla Polski to nie jest aż tak duży problem, bo wytwarzamy ok. 28% PKB całego regionu Trójmorza. Druga jest Austria – około 19%. Tak więc na tym, że bylibyśmy postrzegani jako region gospodarczy, a nie pojedyncze gospodarki, najwięcej mogłyby skorzystać małe państwa Inicjatywy.

A czy nie ma ryzyka, że największe państwa Inicjatywy Trójmorza dostaną dużo większy kawałek tortu?

Tak, i z tej przyczyny te mniejsze państwa niekiedy mniej się angażują. Niekiedy, bo np. w państwach bałtyckich ten problem nie występuje. Te państwa bardzo zaangażowały się w Inicjatywę Trójmorza, w fundusz inwestycyjny, organizowały szczyty. Prawdopodobnie po tegorocznym szczycie w Rumunii stery przejmie Litwa, a wtedy wszystkie państwa bałtyckie będą miały ten szczyt u siebie. Ale w Europie Środkowej, rozumianej wąsko jako państwa Grupy Wyszehradzkiej, ten problem się pojawia.

Podczas rozmów z ekspertami z Czech, Słowacji, bardzo często pada pytanie: co będziemy z tego mieli? I w interesie wszystkich nas jest tłumaczenie, że w miarę rozwoju naszego regionu wzrost będzie promieniował na wszystkie państwa.

Polska jest największą gospodarką w regionie, więc pewnie najbardziej zależy jej na rozwoju tej inicjatywy, co zresztą widać, bo jest jej bardzo aktywnym uczestnikiem, była jednym z jej współtwórców, zaangażowała się kapitałowo, nasz polski BGK rozkręcał Fundusz Inicjatywy Trójmorza. Polska podejmuje mnóstwo działań, które mają na celu spopularyzowanie tej inicjatywy.

Początkowo, kiedy pojawiło się sformułowanie ‘Inicjatywa Trójmorza’, pytano, czy jest ona w kontrze do Unii Europejskiej, co np. w Czechach czy na Słowacji budziło pewien niepokój. Ale inicjatywa nie jest wymierzona przeciw Unii. Nawet pojawiają się głosy, aby stała się jej wewnętrznym elementem. Wypłynęło to podczas szczytu w Rydze, kiedy Ukraina, w której toczyła się wojna, zgłosiła chęć uczestniczenia w Inicjatywie Trójmorza. Powiedziano wtedy jasno, że do inicjatywy Trójmorza należą tylko państwa unijne, a Ukraina otrzymała status partnera uczestniczącego.

Co do „dzielenia tortu”, miejmy nadzieję, że w innych państwach również zostanie dostrzeżony potencjał tej inicjatywy. Może szczególnie przekona małe państwa rozwój wzajemnych stosunków w regionie.

Bardzo często w ramach Inicjatywy mówimy, że się nie znamy, że brakuje połączeń. Gdyby udało się to poprawić i mielibyśmy tuż obok większe, bliskie sobie rynki, biznes mógłby się całkiem dobrze w ramach regionu kręcić.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmowa Piotra Mateusza Bobołowicza z Marleną Gołębiowską, starszym analitykiem w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej z siedzibą w Lublinie, pt. „Co będziemy z tego mieli?” znajduje się na s. 6 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego Kuriera WNET” nr 111/2023.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Rozmowa Piotra Mateusza Bobołowicza z Marleną Gołębiowską, starszym analitykiem w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej z siedzibą w Lublinie, pt. „Co będziemy z tego mieli?”, na s. 6 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego „Kuriera WNET” nr 111/2023

Tomasz Zieliński (PiS): musimy dążyć do tego, by wszyscy w Europie liczyli się z Polską. Zbrojenia są dzisiaj kluczowe

Tomaszów Lubelski/fot. Wikimedia

Poseł partii rządzącej komentuje również stan relacji polsko-ukraińskich. Stwierdza, że postawa Kijowa wobec Warszawy jest obecnie niewłaściwa. „Wyłożyliśmy serce dla Ukraińców i oczekujemy szacunku”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!