Głośny proces w USA zakończony. Kyle Rittenhouse oczyszczony z zarzutów

Dobiegł końca trwający od 3 tygodni proces, w którym nastoletni obywatel USA Kyle Rittenhouse oskarżony był o spowodowanie śmierci 2 osób w trakcie publicznych protestów w sierpniu 2020 roku.

18-letni Kyle Rittenhouse oskarżony był o dokonanie zabójstwa, nieumyślnego zabójstwa oraz próby zabójstwa – został z tych zarzutów oczyszczony, a ława przysięgłych po zapoznaniu się z faktami oraz wysłuchaniu relacji światków zgodnie stwierdziła, że młody człowiek działał w zakresie dopuszczalnej samoobrony.

W sierpniu 2020 r. w Kenoshy w stanie Wisconsin doszło do protestów, które z czasem przerodziły się w zamieszki – doszło wtedy do serii poważnych wykroczeń i licznych aktów zniszczenia mienia, w tym podpaleń i grabieży. Wydarzenia miały miejsce w reakcji na incydent, w którym biały policjant postrzelił podczas interwencji czarnoskórego mężczyznę, George’a Floyda. Podczas zamieszek 17-letni wówczas Kyle Rittenhouse zastrzelił Anthony’ego Hubera i Josepha Rosenbauma oraz poważnie ranił Gaige’a Grosskreutza.

P.K.

źródło: New York Times, The Guardian

 

Olivier Bault: Według „The Telegraph” Joe Biden jest irlandzkim nacjonalistą z antybrytyjskim resentymentem

Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” przedstawia komentarze europejskiej prasy na temat wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w Europie.

„The Daily Telegraph” krytykuje działania amerykańskiej dyplomacji, która oskarża Zjednoczone Królestwo o zagrażanie procesowi pokojowemu w Irlandii w związku z Brexitem. Przypomniane zostały groźbyBaracka Obamy w sprawie Brexitu dotyczące stosunków handlowych po opuszczeniu przez UK Unii Europejskiej. Prezydentowi USA pochodzenia irlandzkiego Brytyjczycy zarzucają sentyment antybrytyjski i irlandzki nacjonalizm. Olivier Bault zauważa, że

Joe Biden ma korzenie irlandzkie i nie krył, że ma sentymentalny stosunek do Irlandii. Kiedyś nawet powiedział, że jego przodkowie wyjechali z Irlandii uciekając przez brytyjskim jarzmem.

W artykule z „Telegraph” wskazane zostało, że Waszyngton i Londyn dzieli nie tylko podejście do Irlandii Płn., ale także ideologia. Rząd torysów nie podziela poparcia administracji Bidena dla „obudzonych” (ang. woke) ruchów, takich jak Black Lives Matter, które obciążają białego człowieka winą za całe zło świata. Według artykułu The Guardian opublikowanego po spotkaniu Bidena z Johnosonem.

Obaj liderzy starali się [nastroje] uspokajać, powiedzieć, że mają bardzo dobre relacje.

Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” zauważa, że francuska prasa przychylnie pisze o europejskiej wizycie amerykańskiego prezydenta. Le Figaro zauważa, że Waszyngton pragnie stworzyć sojusz przeciwko Chinom.

Bardziej niż Rosja jego głównym zmartwieniem pozostają Chiny.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!


A.P.

USA: Anthony Blinken zezwolił amerykańskim ambasadom na całym świecie na wywieszanie flagi Black Lives Matter (BLM)

Jak podaje „Foreign Policy” Sekretarz Stanu USA upoważnił wszystkie ambasady Stanów Zjednoczonych do wywieszania flag i banerów BLM. Dekret został przygotowano w rocznicę śmierci George’a Floyda.

Nowowprowadzona dyrektywa Departamentu Stanu USA ma ilustrować zmianę priorytetów administracji prezydenta Joe Bidena, która położyć nacisk na realizację idei promocji „sprawiedliwości rasowej” i „różnorodności oraz integracji” na całym świecie.

Komunikat Departamentu Stanu USA zapewnia szefom misji dyplomatycznych, kierujących ambasadami Stanów Zjednoczonych na całym świecie, „ogólne pisemne upoważnienie” do wywieszania flag i banerów ruchu Black Lives Matter. Wprowadzona dyrektywa zezwala na wspomnianą identyfikację wizualną, lecz nie nakazuje takich działań.

Jak czytamy na stronie amerykańskiego portalu „Foreign Policy”:

Najnowsza depesza w tej sprawie odzwierciedla rosnącą świadomość Departamentu Stanu na temat tego, jak niesprawiedliwość rasowa w Stanach Zjednoczonych może wywołać reperkusje za granicą. Amerykańscy dyplomaci wyrazili zaniepokojenie, że ich wysiłki na rzecz promowania praw człowieka za granicą mogą zostać zniweczone przez wyzwania związane z systemowym rasizmem w kraju.

W rozmowie „Foreign Policy” jeden z amerykańskich dyplomatów opisał nową dyrektywę zezwalająca na umieszczanie symboli BLM w ambasadach USA jako „pozytywny sygnał i historyczny krok we właściwym kierunku”. Jak dodaje anonimowo dyplomata:

Będziemy jednak musieli zobaczyć znacznie więcej niż flagi BLM, aby zasygnalizować, że departament w istotny sposób godzi rozdźwięk między naszą krajową walką z niesprawiedliwością rasową a globalną retoryką dotyczącą praw człowieka.

N.N.

Źródło: foreignpolicy.com

USA: Wyrok w sprawie śmierci George’a Floyda. Derek Chauvin uznany winnym wszystkich trzech zarzutów

Sędziowie przysięgli badający sprawę zabójstwa Afroamerykanina George’a Floyda ogłosili werdykt w procesie byłego oficera policji Dereka Chauvina. Mężczyzna został uznany winnym wszystkich zarzutów.

Obrady trwały ponad 10 godzin. Nad werdyktem obradowało 12 sędziów. Były funkcjonariusz został uznany za winnego wszystkich trzech zarzutów, dotyczących nieumyślnego morderstwa drugiego stopnia, zabójstwa trzeciego stopnia i zabójstwa drugiego stopnia. Wymiar kary poznamy za ok. 8 tygodni. Za najpoważniejszy zarzut Chauvinowi grozi do 40 lat więzienia.

Linia obrony

Ława przysięgłych przeanalizowała zeznania 45 świadków. Pokazano im nagrania wideo incydentu, w którym zginął  46-letni Floyd. Prokuratorzy powołali 38 świadków, w tym  lekarzy oraz policyjnych ekspertów ds. użycia siły.

Siedmiu świadków zostało natomiast powołanych przez obronę, która utrzymywała, że to choroba serca Floyda oraz zażyte przez niego narkotyki były główną przyczyną jego śmierci. Prokuratura wskazywała natomiast na sposób, w jaki mężczyzna został obezwładniony

Sam Chavin odmówił zeznań, powołując się na piątą poprawkę do konstytucji.

Zamieszki powrócą?

Przypomnijmy, że tragiczna śmierć Georga Floyda, do której doszło 25 maja 2020 roku przyczyniła się do powstania ruchu Black Lives Matter (BLM), który organizował masowe protesty w całej Ameryce. Protesty w wielu przypadkach zamieniły się w zamieszki.

Część obserwatorów, polityków i publicystów obawia się, że ogłoszenie werdyktu może przyczynić się do ponownego wybuchu manifestacji. W poniedziałek gubernator Minnesoty Tim Waltz zwrócił się do stanów Ohio i Nebraska o pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa przed wydaniem wyroku.

 

Źródło: CTV News/ Twitter

WJB/JS/AN

Kryzys kolebki demokracji i powstanie socialmediokracji

Niekontrolowany, przypominający rewoltę szturm na Kapitol przypieczętował niechwalebne harakiri dla trumpizmu oraz republikanizmu, a samego Trumpa skazując na polityczną banicję.

Ameryka od dłuższego czasu jest polem bitwy między dwoma coraz bardziej wrogimi sobie obozami. Dlatego możemy przypuszczać, iż bez względu na to, kto wygrałby wybory w USA, nie zapobiegłoby to wywołaniu zamieszek w kraju. Wówczas zmieniłaby się tylko retoryka mediów głównego nurtu, gdyby demonstracja została wszczęta tym razem przez zwolenników demokratów i opisywana byłaby – jako demonstracja uzasadnionego gniewu obywateli.

Przypomnę tylko, że wspierane przez demokratów protesty, które przerodziły się w brutalne zamieszki, połączone z plądrowaniem sklepów związane z ruchem Black Lives Matter, wybuchły w 140 amerykańskich miastach. Efektem tego są wypłacone odszkodowania, z tytułu ubezpieczeń, na kwotę od 1 do 2 mld dolarów, co kosztowało branżę ubezpieczeniową więcej niż jakiekolwiek inne demonstracje w historii.

Ostatnie wydarzenia spowodowały na pewno kryzys wizerunkowy USA. Kraj uważany za nową ,,ziemię obiecaną” dla ludzi szukających bezpieczeństwa i wolności, niebezpieczne pogrąża się w chaosie przypominającym symptomy wojny domowej. Opanowanie protestów w miastach to jedna rzecz, ale niewystarczające zabezpieczenie drugiego, jak nie najważniejszego budynku Ameryki – symbolu jej potęgi, jest oznaką słabości i utraty autorytetu. Wskutek powyższych wydarzeń prezydent USA został wykluczony z debaty publicznej poprzez działania podjęte przez dwa największe amerykańskie portale społecznościowe – Twitter oraz Facebook. Oficjalnym powodem jest nawoływanie przez niego do agresji i aktów przemocy.

Warto wspomnieć, że kiedy Donald Trump blokował użytkowników tych portali na swojej stronie, skierowano przeciwko niemu oraz sekretarzowi prasowemu pozew za złamanie wolności słowa, którą gwarantuje pierwsza poprawka do Konstytucji USA. Zatem w rzeczywistości motywy postępowania rzeczonych podmiotów jawią się jako antypatia personalna, na co wskazywać może chociażby fakt, że po zaognieniu sytuacji Donald Trump nawoływał do zachowania spokoju i rozejścia się protestujących.

Wydarzenie to wprowadza nas w rozdział w historii rozumiany jako nowy wspaniały świat, w którym zapoczątkowano dyktat wielkich koncernów i korporacji. Obecnie są one niemalże monopolistami w obszarze social media, który wraz z rozwojem technologii wyparł klasyczne media i stał się niejako istotnym miejscem głoszenia poglądów, niemalże jak starożytne Forum Romanum. Od tej chwili to wielki kapitał będzie decydował kto ma, a kto nie ma prawa do wolności słowa przy wciąż nieklarownych procedurach.

W tym miejscu należy postawić pytanie, czy media społecznościowe zmierzały do zaplanowanej inżynierii myślowej w stosunku do społeczeństwa? Czy władza algorytmów podkopuje idee wolności jednostki?

Współczesny izraelski historyk Yuval Noah Harari uważa, iż dla tych handlarzy naszej uwagi nie jesteśmy klientami tylko produktami, tyle że – dodam od siebie – certyfikowanymi według ich własnych standardów poprawności politycznej. Cenzura ze strony mediów społecznościowych może przynieść jednak odwrotne skutki od tych zamierzonych. Część reklamodawców, których fundusze stanowią gros zarobków mediów społecznościowych, już wycofuje się ze współpracy z nimi, odcinając się jednocześnie od działań portali, które ich zdaniem wykorzystują swoją dominującą pozycję w sieciach społecznościowych w celu zduszenia konkurencji. Miało to miejsce w przypadku sprawy usunięcia serwisu Parler m.in. z AppStore i Google oraz serwera Amazon co per se stanowi praktyki monopolistyczne.

Być może obecne wydarzenia dadzą bodziec do powstania nowych konkurencyjnych przedsiębiorstw informatycznych mogących rozbić obecnych monopol ewentualnie spowodują też rozpoczęcie prac nad wprowadzeniem uregulowań prawnych dla platform społecznościowych, które coraz większym zakresie organizują nasze życie.

Koniec zażegnania konfliktu w USA na pewno nie jest bliski. Radykalizm działań zawsze wzmacnia też radykalizm po drugiej stronie, a postępowanie wielkich korporacji oraz wszczęcie procedury impeachmentu wobec ustępującego prezydenta tylko niepotrzebnie go zaognią. Co, wbrew deklarowanym wartościom, będzie pewnie na rękę mediom społecznościowym, które prowadzą do tworzenia światopoglądowych „baniek”. Na tę chwilę możemy stwierdzić, że Donald Trump wchodził do polityki jako outsider i tak samo z niej odchodzi, jednak mając wciąż za sobą potężną siłę społeczną i kapitał, co może być zapowiedzią budowania nowego dziedzictwa-mitu dla konserwatywnej części społeczeństwa USA.

Paulina Czarnowska

Prof. Karłowicz: System, w którym media społecznościowe decydują o słuszności określonych poglądów, nie jest demokracją

Filozof analizuje zjawiska, które miały największy wpływ na kształt porządku społeczno-politycznego na Zachodzie.

Profesor Dariusz Karłowicz wskazuje, że wolność słowa, którą społeczeństwo oferowały sieci społecznościowe, jest  bardzo pozorna. Widać to bardzo wyraźnie w kontekście zablokowania ont prezydenta USA Donalda Trumpa na najważniejszych portalach społecznościowych:

Okazało się, że użytkownicy Facebooka i Twittera znaleźli się w rzeczywistości, gdzie władza ludu tak naprawdę nie istnieje, i ogranicza się do prawa uczestnictwa w wyborach. Do czego odwołują się ci, którzy wykluczają z tych nowoczesnych polis, jakimi są portale społecznościowe.

Blokując Trumpa zlekceważono głosy 70 milionów wyborców – mówi prof. Karłowicz.

Obecnie funkcjonujący system trudno w ogóle nazwać demokracją – mówi filozof. Władza bowiem w dużej mierze znajduje się w rękach ludzi i struktur, których nikt nie wybierał. Często chodzi o instytucje, które na sztandarach mają społeczeństwo obywatelskie, podczas gdy w istocie służą interesom wielkiego biznesu.

O wolności słowa decydują ludzie, którzy często są drapieżną stroną walki publicznej.

Gość Łukasza Jankowskiego podkreśla przy tym, że swoboda wypowiedzi nie jest wartością samą w sobie, podlega wielu ograniczeniom.  Ubolewa ponadto nad zawłaszczaniem życia społecznego wielu państw przez niekontrolowane przez nikogo organizacje społeczne.

Odnosząc się do protestów organizowanych przez ruch Black Lives Matter, filozof stwierdza, że:

Mamy etap politycznie kontrolowanej kontrrewolucji, tak należy to nazwać w obliczu szybkiego wygaśnięcia tych protestów. Obecnie występuje, skazana na niepowodzenie próba powrotu do status quo ante.

Trwające obecnie na Zachodzie zawirowania społeczne, rozmówca Łukasza Jankowskiego interpretuje jako „wypalanie się” porządku, jaki uformował się po II wojnie światowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Prof. Prokopowicz: Większość członków Kongresu to osoby uwikłane. Demokraci wykorzystują skorumpowany system

Prof. Adam Prokopowicz o protestach pod Kongresem, śmierci Ashley Babbitt, atakach na Donalda Trumpa oraz o skorumpowanym systemie, z jakiego korzystają Demokraci.


Prof. Adam Prokopowicz mówi, że uczestniczył pokojowych środowych manifestacjach  zwolenników prezydenta Donalda Trumpa w Waszyngtonie. Było tam ok. 300 tys. ludzi.

Pan prezydent Trump wzywał do pokojowego przekazania informacji Kongresowi, jaki jest stosunek ludzi do niewątpliwych nieprawidłowości, jakie zaszły w czasie wyborów.

Stwierdza, że części osób puściły nerwy i dlatego wtargnęły na salę obrad. Mówi, że postrzelona w szyję kobieta, która później zmarła, służyła w armii amerykańskiej i była uczciwą osobą popierającą Donalda Trumpa. Postrzelić ją miała ponoć osoba z ochrony Kongresu, nieubrana w ubranie policyjne. O ile Ashley Babbitt była zdecydowaną zwolenniczką obecnego prezydenta, to obok niej:

Nagle znajduje się w Kongresie osoba powiązana z Black Lives Matter, która nigdy pana prezydenta nie popierała.

Prezes Instytutu Globalnych Innowacji, Ekonomii i Logistyki zaznacza, że nie ma czegoś takiego jak alternatywni elektorzy dopóki obecni nie zostaną uznani za nielegalnych. Mówi, że wiele zastrzeżeń budzi postawa wiceprezydenta USA. Jednak nie miał wielkiego wyboru zgodnie z literą Konstytucji. Prof. Prokopowicz mówi, że Demokraci wykorzystują skorumpowany system.

Zrobili taki system, że pani Stacey Abrams ma swoją siostrę, która jest sędzią federalnym w stanie Georgia i ta sędzia potwierdza wszelkie decyzje jakie podejmie, Stacey Abrams, niedoszła gubernator stanu Georgia.

Przypomina, że Donald Trump był szykanowany od samego początku. Nasz gość podkreśla, że jesteśmy świadkami upadku amerykańskiego systemu. Obcy kapitał wykupuje amerykańskie firmy. Milionerzy realizują swoje prywatne cele polityczne. Prof. Prokopowicz dodaje, iż należy obserwować na najbliższe wydarzenia, ponieważ wiele graczy na arenie międzynarodowej będzie próbowało wykorzystać kryzys w USA.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Tomasz Wybranowski: ogłoszenie zwycięstwa Joe Bidena rozpocznie eskalację. Ameryka spłonie ogniem

Tomasz Wybranowski mówił o ostatnich wydarzeniach w USA, wyborze Joe Bidena, eskalacji konfliktu w amerykańskim społeczeństwie i poprawności politycznej.


Tomasz Wybranowski przybliżył postać kobiety, która została postrzelona w środę w siedzibie Kongresu. Nie udało się jej uratować.

Wiemy też kim była ta legendarna już kobieta, która zginęła w Kapitolu. Ashely Babbit została zidentyfikowana jako zastrzelona w środę. Pochodziła z San Diego – przekazał Tomasz Wybranowski.

Jak ujawnił Fox New Babbit była weteranką. Przez 14 lat służyła w Siłach Powietrznych USA. Pełniła służbę na wysokim szczeblu w służbie bezpieczeństwa.

Jej mąż w rozmowie z KUSI-TV mówił, że była zdeklarowaną zwolenniczką Donalda Trumpa oraz wielką patriotką. Dzień przed śmiercią napisała na Twitterze: „Nic nas nie powstrzyma… mogą próbować i próbować, ale burza już tutaj jest i zstępuje na DC (Waszyngton – przyp. red.) za mniej niż 24 godziny ciemność przejdzie w światło”.

Wybranowski wskazywał, że część komentatorów w USA  rozważa jak wyglądałaby sytuacja, jeśli to Donald Trump miałby być ogłoszony zwycięzcą wyborów.

Są komentatorzy którzy dają takie porównanie, że gdyby miało być liczenie głosów i ogłoszenie, że to Donald Trump wygrał to wtedy Black Lives Matter  i Antifa ruszyłyby się a wtedy lewicowe media mówiłyby wprost, że oto „mamy słuszny protest podrażnionego i słusznie zdenerwowanego narodu, który idzie na Kapitol, aby wyrzucić dyktatora Trumpa – zaznaczył.

Zwróćmy uwagę, że nie został spalony żaden samochów, uszkodzono żadnej witryny sklepowej, ale zginęły cztery osoby sposoby. Warto zapytać ile osób zginęło, gdy BLM czy Antifa  wszczynało zadymy – mówił Wybarnowski.

To już jest fakt. Jeżeli temperatura konfliktu się utrzyma, to Ameryka spłonie ogniem. Teraz dopiero się zacznie. Ogłoszenie Joe Bidena prezydentem dopiero zacznie falę kolejnych eskalacji niezadowolenia i protestów – dodał.

 

 

 

 

Maciej Kożuszek: W Stanach Zjednoczonych dawne konflikty osiągnęły punkt szczytowy, doszło do ich intensyfikacji

Maciej Kożuszek na antenie Radia Wnet przeanalizował najważniejsze wydarzenia mijającego roku w Stanach Zjednoczonych. Zwrócił uwagę na eskalację konfliktów na amerykańskiej scenie politycznej.

Maciej Kożuszek podsumowując rok 2020 w Stanach Zjednoczonych, ocenił, że większość zjawisk, które można było zaobserwować za Oceanem to eskalacja dawnych konfliktów.

To był rok bezprecedensowy nie tylko ze względu na to co się wydarzyło pod koniec roku między 3 listopada a dniem dzisiejszym i tym co się wydarzy do 6 stycznia, czyli całym procesem wyborczym i powyborczym – zaznaczył.

Konflikty polityczne, które były mocno zarysowane zintensyfikowały się, (…) osiągnęły punkt szczytowy – stwierdził.

Działania ruchu Black Lives Matter, zdaniem publicysty, są kolejną odsłoną marksistowskiej walki z kulturą Zachodu.

To cały proces, dotyczący rewizjonizmu amerykańskiej historii. Pojawiają się glosy, że Abraham Lincoln, który był jednym z symboli walki z niewolnictwem, który zaryzykował wojną, by znieść niewolnictwo, (…) teraz uważany jest za kogoś, kto nie pokazał, że czarne życia mają dla niego znaczenie.

Korespondent wskazywał także na upolitycznienie pandemii.

Przypomnijmy, że szczepionka była zła, dopóki była szansa, że pojawi się za prezydentury Donalda Trumpa.  Z resztą decyzja koncernów wydaje się upolityczniona i  to, że ogłoszono wprowadzenie szczepionki tuż po wyborach, wydaje się nieprzypadkowe. Teraz szczepionka jest wspaniała, bo prezydentem elektem został Joe Biden.

Chcesz wiedzieć więcej? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Cisza przed burzą. Koniec kampanii wyborczej, kandydatom zostaje już tylko czekanie

W wielu miejscach w stanach i miastach rządzonych przez tzw. demokratów powiewają flagi Black Lives Matter mające odstraszyć wyborców Trumpa od głosowania.

 

W dzisiejszym porannym briefie, który otrzymałem z „New York Times”, raczej nie sympatyzującego z Trumpem, dziennikarz specjalizujący się w ocenie sondaży twierdzi, że margines błędu w tym roku jest znacznie większy niż w 2016.
Ponieważ sondażowni jest sporo, wybrałem do obserwowania tendencji jedną, która wydaje mi się dość rozsądną. Jak to wyglądało?
Rasmussen Reports: kilka tygodni temu Biden +10, od 2 tyg. +5%, od soboty +3%, dzisiaj w nocy +1. Tendencja jest pozytywna dla Trumpa, ale oczywiście czas pokaże.

Po ostatnim wiecu w Michigan prezydent wrócił do Białego Domu o 1.30 w nocy. Naprawdę morderczy wysiłek. Wydaje się, że nic więcej już nie można było zrobić. Teraz pozostaje tylko czekanie, które wydaje się dla człowieka czynu i ekstrawertyka jak Donald Trump nieznośne.
Na dzisiaj zaplanowana jest jedynie rano wizyta w Arlington, w siedzibie sztabu wyborczego jego kampanii reelekcyjnej skąd wróci do Białego Domu około południa, aby oczekiwać na wynik wyborów, który powinien być pokłosiem morderczej pracy wykonanej w ostatnich tygodniach. Zaplanowane jest wieczorne przyjęcie dla 400 osób w Białym Domu. Wszyscy zaproszeni zostali poddani testom na obecność wirusa.

Trump planował wcześniej dużą imprezę w swoim hotelu Trump International w Waszyngtonie, ale z powodu restrykcji COVID ograniczających zebrania do 50 osób, musiał zrezygnować.
Część sztabu spędzi wieczór wyborczy z Trumpem w Białym Domu, część w jego hotelu.

Biden spędzi wieczór wyborczy w Wilmington, w jego stanie rodzinnym Delaware.
Podoba mi się ostatni tekst Melanii Trump, która skomentowała wypowiedź Bidena mówiącego, że jest pewien wygranej: „Najwyraźniej, kiedy ktoś chowa się cały czas w piwnicy, nic nie zakłóca jego myślenia życzeniowego!”.

Policja zablokuje wiele ulic zarówno wokół hotelu, jak i Białego Domu, spodziewając się rozruchów. Podobnie jak w Nowym Jorku i zapewne wielu innych amerykańskich miastach, wiele restauracji, sklepów i firm zabezpiecza okna i witryny płytami OSB.

W Nowym Jorku  doszło znów do zamieszek pomiędzy policją i przeciwnikami Trumpa, którzy usiłowali zakłócić przebieg parad organizowanych przez zwolenników Trumpa. 11 osób zostało aresztowanych.
Nasilenie rozruchów spodziewane jest po ogłoszeniu wyników wyborów. Coraz bardziej oczywiste wydaje się więc być to, że USA ogarną olbrzymie zamieszki niezależnie od ich wyniku.

W wielu miejscach w stanach i miastach rządzonych przez tzw. demokratów przy punktach oddawania głosów za zgodą władz powiewają flagi Black Lives Matter mające odstraszyć wyborców Trumpa od głosowania.

W Nowym Jorku stwierdzono już kilka przypadków „oddania” głosów korespondencyjnie przez osoby nieżyjące.
Jedną z takich osób jest Frances Reckhow, której głos ten został uznany za ważny 08.10 zgodnie z zapisem rejestru. Pani Reckhow, zarejestrowana jako Demokratka ze Staten Island otrzymała jakoby swoją kartę do głosowania 24 września. Problem w tym, że Frances Reckhow urodzona 6 lipca 1915 roku, zmarła w 2012 zgodnie z aktem zgonu w archiwum stanowym. Miałaby dziś 105 lat. To niejedyny taki przypadek w Staten Island.
Republikanie ze Staten Island domagają się śledztwa policji i prokuratury.
Przewodniczący GOP ze Staten Island, Brendan Lantry uważa, że stwierdzone dotąd przypadki to tylko wierzchołek góry lodowej!
Głosowanie przez kogokolwiek za osobę nieżyjącą jest oszustwem wyborczym i podlega karze. Niedawno o takie oszustwo oskarżono mężczyznę z Long Island, który podał dane swojej nieżyjącej matki na karcie do głosowania. Przypominam, że głosy oddane korespondencyjnie będą w Nowym Jorku zaliczane w trakcie napływania przez 6 dni po dniu wyborów, co stwarza naprawdę spore możliwości nadużyć.

W „New York Post” pojawił się bardzo sensowny komentarz dotyczący Joe Bidena, autorstwa Michaela Goodwina, dziennikarza z olbrzymim stażem, współpracownika NYP i FOX News, laureata Pulitzera, czyli dziennikarskiego Nobla. Goodwin pisze, że wieloletni burmistrz Nowego Jorku Ed Koch miał zwyczaj reagować zawsze na najdrobniejsze zarzuty, nawet najbardziej absurdalne, które pojawiały się na jego temat w mediach, nawet niszowych. Twierdził, że jeżeli nie będzie jego reakcji, ludzie będą myśleli, że zarzuty te są prawdziwe, „ponieważ milczenie jest potwierdzeniem oskarżenia”.

Joe Biden uparcie udaje, że nic się nie dzieje, więc do coraz większej ilości osób dociera fakt, że był osobiście mocno „umoczony” w całej aferze.

[related id= 128617 side=left]Jednym z powodów, dla których Bidena popierają/wspierają/ratują media, są zapewne środki, jakie przeznacza w mediach na reklamę. Tylko w ostatnim tygodniu Demokraci wydali na reklamę w mediach 62 mln $ przeciwko 15,5 mln Trumpa. Kampania na FB: 9,9mln: 4,7mln.
Wczoraj przeczytałem komentarz jednego ze słuchaczy Radia Wnet pod moim nagraniem, że obawia się jednak przegranej Trumpa, ponieważ, co prawda przed wyborami 2016 sondaże też były dla niego niekorzystne, ale pokazywały tendencję wyraźnie malejącej przewagi Hillary na 2-3 dni przed końcem kampanii, a teraz utrzymuje się wyraźna i stabilna przewaga Bidena. Odpowiedziałem, że wtedy lewackie media i bigteki może i nie lubiły Trumpa, ale jeszcze nie bały się go tak jak teraz, bo nie znały prawdziwej stawki gry. Teraz gra idzie o wszystko, o przeżycie po prostu!

Don Lemon, który ponoć ma być jednym z filarów CNN, powiedział w rozmowie w gubernatorem Nowego Jorku Cuomo, że „był zmuszony usunąć zwolenników Trumpa spośród grona swoich znajomych”. Klasyczny przykład tolerancji lewicy walczącej dzielnie z problemami, które tworzy, czyli podziałami społecznymi i tzw. mową nienawiści.

Niewątpliwie prawdą jest to, co Tucker Carlson mówi o mediach: media współpracują z Demokratami, ze służbami wywiadowczymi, które bezkarnie szpiegują amerykanów, współpracują z firmami big tech, które dławią dostęp obywateli do prawdziwych informacji. Są wrogiem ludzi, wprowadzają ich celowo w błąd/prowadzą na manowce. A może to zadziała, może Joe Biden zostanie następnym prezydentem, nie będąc nawet pytanym o podstawowe sprawy. To może zadziałać. Co wtedy? Wtedy wielu z tych ludzi zacznie pracować dla Bidena oficjalnie.

Dzieje się tak, ponieważ przewietrzenie tego systemu przez Donalda Trumpa spowodowałoby, że ten model biznesowy załamałby się, a wielu weteranów z telewizji informacyjnych padłoby razem z nim.

Z kolei Trumpowi niewątpliwie pomogło uwolnienie amerykańskiego obywatela przez Navy Seals przetrzymywanego przez uzbrojonych bandytów w Nigerii. 27-letni Philip Walton został porwany ze swojej fermy w Nigrze przez uzbrojonych napastników i przewieziony do sąsiedniej Nigerii. Zażądano za niego okupu i istniała obawa, że może zostać przekazany/sprzedany terrorystom islamskim. Ok. 30 Fok zostało zrzuconych na spadochronach kilka km od ustalonego dzięki namierzaniu telefonów porywaczy miejsca przetrzymywania zakładnika. Szybki rajd i krótka wymiana ognia, w której zginęli wszyscy porywacze (6 osób), bez strat własnych. Kolejna brawurowa i popisowa akcja amerykańskich sił specjalnych.

Przekaz dla świata jest jasny: USA będą chronić swoich obywateli i swoje interesy na całym świecie! W trakcie prezydentury Trumpa uratowano 55 zakładników w 24 krajach. 3 dni przed decydującym dniem wyborów prezydent znajduje czas by koordynować akcję sił specjalnych i rajd Navy Seals przez Śr. Afrykę!

Powinny mu też pomóc dane dotyczące gospodarki. Według Associated Press odnotowano znaczący wzrost produkcji, której indeks wzrósł we wrześniu o 3,9% do 59,3% w porównaniu do 55,4% we wrześniu. Raport stwierdza najlepszy wynik od 2 lat, mimo fatalnego wpływu tzw. pandemii na gospodarkę i twierdzi, że to świetny prognostyk pokazujący ozdrowienie gospodarki po zapaści spowodowanej COVID.

W Wenezueli Nicolas Maduro zachwala „comrade Biden”. Mam nadzieję, że to podziała otrzeźwiająco na ostatnich niezdecydowanych, którzy może przypomną sobie słowa Trumpa mówiącego, że jeżeli Demokraci wygrają, za dekadę USA będą jak Wenezuela.

Mam też nadzieję, że dotrze do Amerykanów, że na zwycięstwo Bidena liczą bardzo Niemcy, którzy przegrywają teraz z USA już drugą wojnę.

Niezależnie od kampanii wyborczej administracja Trumpa nieustannie prowadzi działania, które mają na celu ograniczenie ekspansji Chin. Sekretarze, stanu Esper i obrony Pompeo odbywają podróż po Azji, odwiedzając Malediwy, Sri Lankę, Indonezję i Indie, umacniając relacje handlowe, ale także wojskowe przede wszystkim z Indiami.

To też miód na moje serce, ponieważ od kilku lat przewiduję całkowite zdławienie ekspansji gospodarczej Chin, co doprowadzi do olbrzymich niepokojów w Chinach, sprawiając, że przez dekady Chiny nie będą mogły odgrywać liczącej się roli na arenie światowej.

Opublikowany niedawno raport budżetowy Manhattan Institute przynosi alarmujące informacje odnośnie do jego planów wydatków budżetowych w przypadku elekcji, uznając je „zagrażające, a właściwie pogrążające gospodarkę USA na wiele lat”, co potwierdza ostrzeżenia Trumpa. Propozycje Demokratów zwiększą wydatki budżetowe o 11 bilionów dolarów w ciągu najbliższych 10 lat, co radykalnie zwiększy dług publiczny. Według raportu planowany jest wzrost podatków o ok. 3,6 biliona dolarów, czyli deficyt zwiększy się o 7,4 biliony dolarów do 2030 (to tak około 13 PKB Polski w dobrym 2019 roku!).

Propozycje te długoterminowo zagrażają ekonomii, a planowany przychód podatków o prawie 4 biliony dolarów to największy wzrost podatków od czasów II wojny światowej! To oraz planowane wydatki w wysokości 11 bilionów dolarów, zapewne nowe regulacje, takie jak choćby pensja/stawka minimalna osłabią gospodarkę.

Hakerski atak na system informatyczny systemu opieki Healhtcare, szczególnie niebezpieczny w sytuacji paniki spowodowanej tzw. pandemią.

Grupa zwolenników Trumpa protestowała przed domem prokuratora generalnego Williama Barra, domagając się aresztowania Joe Bidena. Protestujący ubrani w koszulki z napisami „Crooked Hillary” i „Biden Lies Matter” przyprowadzili pod dom Barra białego konia.

Adam Becker

Pozostałe korespondencje Adama Beckera znajdują się tutaj