„Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Roszczenia wynikające z niemieckich zbrodni utraciły moc, gdy zawarto traktat 2+4

Eksperci Bundestagu twierdzą, że polskie roszczenia reparacyjne za straty podczas drugiej wojny światowej są nieuzasadnione – podał FAZ opinię sporządzoną przez służby niemieckiego parlamentu.

Z ekspertyzy wynika, że ewentualne roszczenia wynikające z niemieckich zbrodni popełnionych podczas drugiej wojny światowej utraciły moc najpóźniej w momencie zawarcia traktatu 2+4 w 1990 roku, ponieważ „Polska w ramach negocjacji traktatowych co najmniej milcząco zrezygnowała z ich dochodzenia” – czytamy w piątkowym wydaniu „FAZ”, dostępnym dla prenumeratorów od czwartku wieczorem w internecie.

Panowała wówczas zgodność co do tego, że traktat (o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec z 12 września 1990 r. – PAP) „blokuje do dziś wszelkie roszczenia reparacyjne przeciwko Niemcom”. W dodatku potencjalne roszczenia byłyby przedawnione – pisze „FAZ”.

Polscy politycy wielokrotnie już przypominali tę kwestię, bowiem w 1990 roku nie dopuszczono Polski i jej przedstawicieli do negocjacji i podpisania traktatu 2+4, a więc Polska nie była stroną.

Wiceprzewodniczący Bundestagu Johannes Singhammer, który zlecił naukowcom w parlamencie przygotowanie opinii, powiedział „FAZ”, że „po pełnej cierpień przeszłości między Niemcami a Polską rozwinęły się dobrosąsiedzkie relacje”. „Polskie żądania reparacji, skazane z prawnego punktu widzenia z góry na niepowodzenie, są zaprzeczeniem wspólnego, skierowanego w przyszłość projektu między Niemcami a Polską, a wręcz przeciwnie mogą spowodować niebezpieczne skutki” – zaznaczył polityk bawarskiej CSU.

Singhammer przypomniał list polskich biskupów do ich niemieckich braci z 1965 roku zawierający słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, podkreślając, że nie wypominanie sobie krzywd, lecz taka postawa odniosła skutek.

W ekspertyzie służb naukowych Bundestagu przytacza się stanowisko niemieckiego rządu z roku 1999, w którym mowa jest o upływie ponad 50 lat od końca wojny oraz o traktacie „2+4”.

To stanowisko, czytamy w ekspertyzie, „dotyczące nieistnienia państwowych roszczeń reparacyjnych w stosunkach Niemiec i Polski jest najprawdopodobniej zgodne z obowiązującym prawem międzynarodowym”. Roszczenia indywidualne ze strony Polaków też zdaniem Bundestagu nie istnieją: prawo międzynarodowe „nie zna roszczeń z tytułu zadośćuczynienia za szkody lub odszkodowań ze strony osób indywidualnych przeciwko państwom”.

Autorzy opinii zastrzegają, że indywidualne roszczenia odszkodowawcze za szkody wojenne można sobie co prawda w związku z ewolucją pojmowania praw człowieka „wyobrazić”, jednak „ta tendencja nie utorowała sobie drogi ani w praktyce stosunków między państwami, ani też w teorii prawa międzynarodowego”.

W zamieszczonym osobno komentarzu „FAZ” pisze, że między Niemcami a Polską „nie ma otwartych rachunków”. Zdaniem gazety prawo międzynarodowe jest w sprawach odszkodowań jednoznaczne, dlatego Niemcy nie powinny obawiać się roszczeń. Autor przypomina, że Polska, „swego czasu napadnięta i podzielona przez Niemcy i Związek Sowiecki”, jest obecnie partnerem Niemiec w UE i NATO. „Jak można ponad 70 lat po zakończeniu wojny ręczyć za siebie, gdy jedna strona wymachuje ciągle ogromnymi rachunkami” – pyta autor komentarza.

 

PAP/MoRo

Putin: wyłączne zwiększanie presji na KRLD mylne i bez perspektyw. BRICS-ku nowym horyzontom strategicznego partnerstwa

„Zdaniem Rosji, rachuby, że uda się zahamować próby rakietowo-jądrowe KRLD wyłącznie poprzez presję na Pjongjang, są mylne i pozbawione perspektyw”-napisał Putin przed szczytem BRICS w Chinach.

[related id=36289]Artykuł ten został opublikowany w piątek na oficjalnym portalu Prezydenta Federacji Rosyjskiej oraz w czołowych wydaniach prasowych w krajach należących do ugrupowania BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki).

W tekście podpisanym przez przywódcę Rosji podkreślono, że sytuacja na Półwyspie Koreańskim „balansuje na grani zakrojonego na szeroką skalę konfliktu”. Kreml, podobnie jak Pekin, jest zaniepokojony rozwojem sytuacji wokół KRLD i stoi na stanowisku, że „problemy regionu można rozwiązać bez stawiania warunków wstępnych, poprzez dialog wszystkich zainteresowanych stron”.

„Prowokacje, naciski, wojownicza i obraźliwa retoryka wobec Pjongjangu” nie przyniesie pozytywnych rezultatów. „To droga donikąd” – zaznaczył Putin.

Rosyjski prezydent przypomniał, że Chiny i Rosja opracowały mapę drogową wskazującą na porządek działań. które powinny być wdrożone, aby stopniowo zmniejszyć napięcie i uruchomić mechanizmy „trwałego pokoju oraz bezpieczeństwa”.

Tekst Putina został opublikowany w przededniu spotkania na szczycie przywódców ugrupowania BRICS, jakie odbędzie się w dniach 3-5 września w Chinach.

Problemy poruszone w artykule dotyczą zasadniczo tego spotkania, m.in idei stworzenia platformy BRICS do badań nad energią (BRICS Energy Research Platform) czy rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości.

Spośród zagadnień międzynarodowych Putin odniósł się jedynie do sytuacji wokół Korei Płn. oraz do konfliktu Syrii, które to problemy stanowią też ważne zagadnienia dla gospodarzy spotkania – władz Chin.

Jeśli chodzi o konflikt w Syrii, Putin zaznaczył, że „między innymi dzięki wysiłkom Rosji terroryści otrzymali potężny cios”, a sytuacja w tym kraju „ulega stopniowej poprawie”. Wezwał do kontynuacji walki z międzynarodowym terroryzmem i „stworzenia szerokiego, antyterrorystycznego frontu działającego w oparciu o uznawane ogólnie normy prawa międzynarodowego z centralną rolą ONZ”.

PAP/MoRo

Grupa Wyszehradzka chce dalszego rozwoju Partnerstwa Wschodniego i dalszych inwestycji zgodnych z ideą Trójmorza

Państwa Grupy Wyszehradzkiej przywiązują strategiczne znaczenie do rozwijania przez Unię Europejską sojuszu w kierunku wschodnim- oświadczył węgierski szef dyplomacji po spotkaniu szefów MSZ V4 i PW.

Peter Szijjarto opowiedział się na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu za przyjęciem na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Brukseli decyzji mającej na celu „jak najambitniejsze i najodważniejsze budowanie sojuszu”.

Jak zaznaczył, Grupa Wyszehradzka opowiada się też za tym, by w następnym 7-letnim budżecie UE nie obcinano funduszy przeznaczonych na ten cel.

Podkreślił, że państwa Partnerstwa Wschodniego pomagają stawiać tamę napływowi migrantów i że bez tych państw trudniej byłoby dotrzeć na rynki Dalekiego Wschodu.

Minister spraw zagranicznych Polski Witold Waszczykowski wyraził nadzieję, że na listopadowym szczycie przywódcy państw UE i PW opowiedzą się za pogłębieniem współpracy i „wyznaczą jasne kierunki rozwoju w relacji Unii ze wschodnim sąsiedztwem na przyszłość”.

„Liczymy na rozwój infrastruktury łączącej kraje Partnerstwa Wschodniego z Unią, zarówno energetycznej, jak i transportowej. Są to realne, przede wszystkim widoczne więzi pomiędzy naszymi krajami” – zaznaczył.

Wyraził też nadzieję, że wkrótce z ruchu bezwizowego do UE będą mogli korzystać – obok Mołdawian, Gruzinów i Ukraińców – także obywatele innych państw PW.

„Myślę, że powinniśmy także bardziej rozszerzyć ofertę dla młodzieży z krajów Partnerstwa Wschodniego. Forum młodzieżowe PW zorganizowane w Warszawie w czerwcu tego roku pokazało, że współpraca w tym obszarze ma potencjał, który powinniśmy wykorzystać” – ocenił Waszczykowski.

Szef dyplomacji Ukrainy Pawło Klimkin podkreślił, że jego kraj pragnie budować europejskie społeczeństwo i chce usunąć wszelkie bariery między Ukrainą a UE. Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej podkreślił zaś znaczenie rozwijania struktury energetycznej oraz więzi gospodarczych w PW.

Wiceminister spraw zagranicznych Słowacji Lukasz Parizek podkreślił, że UE powinna powiedzieć, jakich konkretnych kroków oczekuje od krajów Partnerstwa. Jak dodał, kraje te zapewniły, że zrealizują reformy, których się podjęły.

Program Partnerstwa Wschodniego UE powstał ze wspólnej inicjatywy Polski i Szwecji, przedstawionej w 2009 roku. Obejmuje sześć krajów: Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzję, Mołdawię i Ukrainę.

PAP/MoRo

Dyskusja w PE na temat praworządności w Polsce. Eurodeputowani PiS: Jesteśmy atakowani, bo nie przyjmujemy uchodźców

Rząd PiS jest atakowany w Brukseli, bo nie zgodził się na przyjmowanie uchodźców – mówili deputowani PiS po posiedzeniu komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych PE.

„Dziś byliśmy świadkami bezprzykładnego ataku na Polskę. Chciałam podkreślić z pełną odpowiedzialnością, że Polska jest praworządnym i demokratycznym krajem, krajem proeuropejskim” – powiedziała na konferencji prasowej w Brukseli europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska.

„Głównym powodem haniebnego ataku na Polskę jest to, że nie wyrażamy zgody na relokację, na przyjmowanie imigrantów” – dodała. Jej zdaniem zastanawiające jest, dlaczego Komisja Europejska, a szczególnie jej wiceszef Frans Timmermans postawił sobie za cel „tłumienie proeuropejskości w Polakach”. „Polacy to dumny naród. Nie życzy sobie, aby w taki sposób traktowano ważny kraj członkowski w UE. To ciągłe pohukiwanie na Polskę, to ciągłe pouczanie staje się naprawdę bardzo przykre” – zaznaczyła Wiśniewska.

Europosłanka przypomniała, że UE została ufundowana na wartościach chrześcijańskich. „Głównym kryzysem, z jakim powinna odważnie zmierzyć się KE i instytucje unijne, jest kryzys migracyjny” – oceniła.

Odrzucając tezę, że Polska jest niesolidarna, Jadwiga Wiśniewska wskazała, że „solidarność została zakopana na dnie Bałtyku wraz z Nord Streamem”. Jej zdaniem „po raz kolejny totalna opozycja atakuje Polskę poza granicami i jeszcze bezczelnie odwołuje się do chlubnego dziedzictwa Solidarności”.

Wiceszef PE europoseł Ryszard Czarnecki ocenił z kolei, że podczas tej kolejnej już debaty na temat Polski w Europarlamencie nie padło nic nowego, a „jedynie te same mity, półprawdy i pełne kłamstwa”.
„Rozwiązania, które proponujemy w ramach reformy tego, co do tej pory było wymiarem niesprawiedliwości, a teraz będzie wymiarem sprawiedliwości, wszystkie te rozwiązania są w prawodawstwie krajów członkowskich UE” – mówił.
Jego zdaniem, to, że KE nie protestuje przeciwko tym samym rozwiązaniom w innych krajach UE, świadczy o podwójnych standardach. Przypomniał przy tym, że w 2008 r. KE oświadczyła, że nie będzie ingerować w wymiar sprawiedliwości w naszym kraju.

Zdaniem Czarneckiego polskie władze są „solą w oku” dla wielu środowisk politycznych w Europie Zachodniej, bo udowadniają, że można prowadzić mądrą politykę imigracyjną i dbać o bezpieczeństwo własnych obywateli.

„To jest wyrzut sumienia dla różnych partii politycznych rządzących w wielu krajach Europy Zachodniej. Dzisiaj ich przedstawiciele na (posiedzeniu) tej komisji atakowali nas, ponieważ bronią własnej skóry. Bronią błędnej polityki migracyjnej, ponieważ Polska jest przykładem, że można prowadzić inną politykę” – podkreślił polityk PiS.

Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę praworządności od początku 2016 roku. W połowie lipca KE ostrzegała, że jest bliska uruchomienia dopuszczającego sankcje art. 7 traktatu unijnego w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie. Później jednak prezydent zawetował dwie z czterech kwestionowanych przez Brukselę ustaw. Nie zmieniło to nastawienia KE, która cały czas podkreśla, że w Polsce istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności.

PE nie pierwszy raz zajmuje się Polską. W ubiegłym roku odbyło się kilka dyskusji na ten temat podczas sesji plenarnej. Sama komisja wolności obywatelskich dyskutowała o poszanowaniu państwa prawa w Polsce 22 marca.

PAP/MoRo

Justyna Gotkowska z OSW: Finlandia i Szwecja wobec rosyjskiego zagrożenia. Współpraca czy członkostwo w NATO?

Za dwa tygodnie w rejonie Morza Bałtyckiego odbędą się duże manewry, w których udział biorą poza Szwedami i Finami wojska USA, Francji i Niemiec – powiedziała Gotkowska z Ośrodka Studiów Wschodnich.

– Trzeba przede wszystkim powiedzieć, że ani Szwecja, ani Finlandia nie są członkami NATO – podkreśliła Justyna Gotkowska z Ośrodka Studiów Wschodnich, koordynatorka projektu „Bezpieczeństwo i obronność w Europie Północnej”. Zwróciła uwagę, że oba kraje do Sojuszu zbliżały się i od 2013 roku stale ją zacieśniają. Nawet na poziomie wojskowym, bowiem kraje te coraz częściej biorą udział w manewrach NATO.

– Za dwa tygodnie w rejonie Morza Bałtyckiego odbędą się duże manewry, w których udział biorą poza Szwedami i Finami wojska USA, Francji i Niemiec – powiedziała Gotkowska, zaznaczając przy tym, że mimo tak intensywnej współpracy nie można Skandynawów nadal nazwać sojusznikami, którzy „mogliby pomóc nam wojskowo z dużymi siłami” w razie ataku na Polskę.

[related id=36204]Przełomowa dla zmiany polityki obronnej tych obydwu państw była aneksja Krymu przez Rosję. Wówczas Finlandia wyłączyła wydatki obronne z programu oszczędności budżetowych i zintensyfikowała działania na rzecz wzmocnienia potencjału obronnego.

– Finlandia nadal balansuje swoje stosunki z Rosją i NATO – powiedziała Gotkowska. Jej zdaniem Finowie mają specyficzny stosunek do Rosji, bowiem uznają ją za kraj zagrażający ich suwerenności, a jednocześnie za sąsiada, z którym – z uwagi na łączącą ich ponad 1000-kilometrową granicę i wspólne sprawy gospodarcze -„musza się układać”.

– Ponad 60 procent społeczeństwa jest przeciwna udziałowi Finlandii w NATO i opowiada się za równoważeniem relacji politycznych i wojskowych – stwierdziła Justyna Gotkowska.

[related id=36073]Fińska strategia wobec Rosji polega na łączeniu militarnego odstraszania z dążeniem do utrzymywania dobrych stosunków politycznych i gospodarczych z Moskwą, w celu zmniejszenia ryzyka napięć w relacjach dwustronnych. Finlandia chce odgrywać rolę pragmatycznego państwa-eksperta w sprawach rosyjskich i pośrednika między Zachodem a Moskwą. Prezydenci i premierzy Rosji i Finlandii odbywają regularne rozmowy telefoniczne i bilateralne spotkania (ostatnie spotkanie prezydentów miało miejsce w lipcu br. z okazji stulecia fińskiej niepodległości).

– Szwecja to 10-milionowy kraj, który produkuje własne myśliwce, okręty podwodne i korwety – mówiła Gotkowska. Szwecja dopiero od wojny gruzińsko-rosyjskiej postrzega Rosję jako zagrożenie. – Szwedzi bardzo alarmistycznie podchodzą do rosyjskich działań wojskowych w regionie.

[related id=36106]W ostatnich latach byli narażeni na wiele wojskowych prowokacji ze strony Rosji – zaznaczyła rozmówczyni Poranka, przypominając m.in. sprawę poszukiwań „obcej łodzi podwodnej w okolicach Sztokholmu”.

– Rosja zrobi wszystko, aby Szwecja nie weszła do NATO – powiedziała.

MoRo

Chcesz wysłuchać Poranka Wnet, kliknij tutaj. 

Opracowanie, którego współautorką jest Justyna Gotkowska, na stronach OSW:

Współpraca czy członkostwo? Szwecja i Finlandia wobec NATO

Ławrow rozmawiał z Tillersonem o próbie rakietowej Korei Płn. Prezydent Donald Trump odrzucił możliwość rokowań z KRLD

Szef rosyjskiej dyplomacji w rozmowie telefonicznie z sekretarzem stanu USA o niedawnej próbie rakietowej przeprowadzonej przez Koreę Północną Przestrzegał USA przed działaniami militarnymi.

Według rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow akcentował, że nie ma alternatywy dla poszukiwania polityczno-dyplomatycznej drogi przezwyciężenia napięć na Półwyspie Koreańskim, i podkreślał konieczność powstrzymywania się od wszelkich działań o charakterze militarnym, grożących nieprzewidywalnymi konsekwencjami.

Szef dyplomacji Rosji powiedział też, że Moskwa uważa, iż nasilanie presji sankcji na Koreę Północną byłoby kontrproduktywne i niebezpieczne.

 

Wcześniej, tego dnia prezydent Donald Trump odrzucił możliwość jakichkolwiek rokowań dyplomatycznych z Koreą Północną, zaznaczając, że „rozmawianie nie będzie odpowiedzią” na najnowszą północnokoreańską próbę rakietową, która wzburzyła opinię międzynarodową.

„USA rozmawiały z Koreą Północną i wypłacały jej haracze przez 25 lat. Rozmawianie nie będzie odpowiedzią!” – napisał Trump na Twitterze.

PAP/MoRo

 70 okrętów Rosyjskiej Floty i ponad dwa tysiące żołnierzy na Bałtyku w ramach sprawdzianu gotowości bojowej

Rosyjska Flota Bałtycka prowadzi planowy sprawdzian gotowości bojowej; w morze wypłynęło ponad 70 jednostek bojowych i pomocniczych – poinformował rzecznik floty Roman Martow.

[related id=31585]W ramach sprawdzianu „zgrupowania i jednostki wojskowe Floty Bałtyckiej wypełniają zadania szkoleniowo-bojowe na poligonach morskich i lądowych” – powiedział Martow. Udział w sprawdzianie biorą siły z dwóch baz marynarki wojennej: Bałtyckiej (w Bałtyjsku w obwodzie kaliningradzkim) i Leningradzkiej (obejmującej m.in. Petersburg).

Jak poinformował Martow, załogi okrętów przeprowadziły ćwiczenia i szkolenia z przygotowania okrętu do walki i przemarszu morzem, prowadzenia walki o utrzymanie żywotności okrętu przy jego postoju przy nabrzeżu oraz ochrony przeciwdywersyjnej okrętów w punktach bazowania.

Wśród ponad 70 okrętów, które wyszły w morze, są korwety, małe okręty rakietowe i duże okręty desantowe.

Należący do sił zbrojnych Rosji kanał telewizyjny Zwiezda podał, że w środę ćwiczy na Bałtyku piechota morska. Przyłączyły się do niej duże okręty desantowe Korolow i Aleksandr Szabalin. Elementem ćwiczeń było m.in. odparcie ataku z powietrza z wykorzystaniem środków walki radioelektronicznej.

Ponadto również w środę na Morze Barentsa wypłynęły w ramach ćwiczeń okręty rosyjskiej Floty Północnej.

PAP/MoRo

Czytaj również: Waszczykowski: Polska jest gotowa na kompromis w sprawie pracowników delegowanych, warunkiem są ustępstwa drugiej strony

Szef Sztabu Generalnego WP rozmawiał o manewrach Zapad-2017 na Ukrainie

Bezpieczeństwo regionalne w kontekście rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad-2017 było jednym z tematów rozmów przeprowadzonych przez szefa Sztabu Generalnego WP generała Leszka Surawskiego we Lwowie.

Generał Surawski odwiedził Narodową Akademię Wojsk Lądowych Ukrainy we Lwowie oraz polskich instruktorów wojskowych w Międzynarodowym Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa w Jaworowie w obwodzie lwowskim. Spotkał się też z szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy generałem Wiktorem Mużenką.

„Poruszono m.in. kwestie bezpieczeństwa w regionie pod kątem rozpoczynających się niebawem ćwiczeń białorusko-rosyjskich Zapad-2017 oraz rozmawiano o intensyfikacji szkoleń między stroną polską i ukraińską w wymiarze wojskowym” – powiedział PAP zastępca rzecznika Sztabu Generalnego WP ppłk Sławomir Ratyński.

Strona ukraińska poinformowała, że podczas rozmów zastanawiano się nad możliwymi scenariuszami rosyjsko-białoruskich manewrów. „Rozpatrzono możliwe zagrożenia związane z tymi ćwiczeniami oraz sposoby reagowania na nie ze strony Wojska Polskiego, jak i Sił Zbrojnych Ukrainy” – oświadczył generał Mużenko.

„Po doświadczeniach z minionych lat widzimy, że Rosjanie z każdymi kolejnymi manewrami angażują w nie coraz większe siły. Rosjanie mówią, że przeprowadzają te manewry w celach obronnych, jednak zmobilizowali 100 tysięcy żołnierzy” – powiedział generał Surawski, cytowany przez służby prasowe ukraińskiej armii.

Polska jest jedynym krajem, który podpisał w 2016 roku z Ukrainą umowę o współpracy wojskowej. Współpracę tę prowadzą przemysły obronne dwóch krajów oraz m.in. żołnierze ze wspólnej litewsko-polsko-ukraińskiej brygady LITPOLUKRBRIG.

W ubiegłym tygodniu wizytę w Kijowie złożył minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który był gościem obchodów Dnia Niepodległości Ukrainy. Na trybunie honorowej wraz z nim zasiedli: szef Pentagonu James Mattis oraz ministrowie obrony Litwy, Łotwy, Estonii, Turcji, Czarnogóry, Mołdawii i Gruzji, a także przedstawiciele Rumunii, Kanady i Wielkiej Brytanii.

W defiladzie wojskowej z okazji Dnia Niepodległości, prócz wojsk ukraińskich, uczestniczył 24 sierpnia pododdział wydzielony z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich afiliowany do Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady z dowództwem w Lublinie, a także pododdziały z Gruzji, Kanady, Wielkiej Brytanii, Mołdawii i USA oraz poczty sztandarowe z Estonii, Łotwy i Rumunii.

PAP/MoRo

Wiceminister obrony Wlk. Brytanii Mark Lancaster z wizytą w Polsce: polsko-brytyjski traktat obronny przed końcem roku

Lancaster powiedział, że spodziewa się podpisania przed końcem roku polsko-brytyjskiego traktatu o relacjach obronnych. „To podkreśla, że nasza relacja z Polską będzie się nadal rozwijać”.

Lancaster przyleciał do Polski we wtorek, a w środę spotka się z wiceministrem obrony narodowej Tomaszem Szatkowskim i pojedzie do siedziby batalionowej grupy bojowej NATO w Orzyszu. W trakcie wizyty w Europie odwiedzi również Estonię i Ukrainę.

W wywiadzie dla PAP przed przyjazdem do Polski Lancaster podkreślił, że celem wizyty jest odwiedzenie stacjonujących w tych krajach brytyjskich żołnierzy.

Jak ocenił, ich obecność „demonstruje zobowiązanie Wielkiej Brytanii do ochrony wspólnego, europejskiego bezpieczeństwa”, pomimo planowanego wyjścia kraju z Unii Europejskiej, a także „głęboką wiarę, że członkostwo w NATO jest fundamentem naszej polityki bezpieczeństwa”.

Minister dodał, że dotychczasowe funkcjonowanie wschodniej flanki NATO wyraźnie wskazuje, że to „bardzo pozytywny krok w rozwoju Sojuszu”. Brytyjscy żołnierze są obecni w Estonii (ok. 800) i Polsce (ok. 150), a także w Rumunii, gdzie brytyjskie lotnictwo bierze udział w misji obserwacyjnej nad Morzem Czarnym.

Zdaniem Lancastera, obecność w Polsce żołnierzy rozpoznawczego pułku pancernego Light Dragoons, który działał wcześniej m.in. w Bośni, Iraku i Afganistanie, świadczy o sile sojuszu polsko-brytyjskiego, „który – mówił – mam nadzieję będziemy rozbudowywać w kolejnych miesiącach i latach”.

„Nasi premierzy mają regularne spotkania bilateralne i liczymy na podpisanie jeszcze w tym roku traktatu o relacjach obronnych, co pokazuje, jak nasza relacja będzie się rozwijać w przyszłości” – tłumaczył.

Zapowiedź podpisania traktatu pojawiła się podczas wspólnej konferencji prasowej brytyjskiej premier Theresy May i polskiej szefowej rządu Beaty Szydło w trakcie konsultacji międzyrządowych w Londynie w listopadzie ub.r. Nowy dokument ma zastąpić istniejące memorandum polsko-brytyjskie z 1995 roku.

Dokładny zakres tematyczny traktatu nie jest jasny, ale według ubiegłorocznej zapowiedzi ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza może obejmować m.in. współpracę wojskową (w tym dotyczącą obrony terytorialnej), a także wspólne działania przemysłu obronnego i konsultacje w zakresie zamówień dla armii obu państw.

Lancaster uniknął odpowiedzi na pytania o szczegółowe zapisy porozumienia, ale podkreślił, że w ciągu ostatniego roku „wykonano znaczący postęp” w tej sprawie.

„Wielka Brytania i Polska zgadzają się co do bardzo wielu kwestii. Oba państwa realizują swoje zobowiązanie do ponoszenia wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB, a w tym roku Polska miała swój wkład w formie zmechanizowanej grupy bojowej w działanie Very High Readiness Joint Task Force (tzw. szpicy NATO – PAP), za co odwzajemnimy się w przyszłości, kiedy Polska stanie na czele szpicy w 2020 roku” – tłumaczył wiceminister.

Pytany o brytyjskie obawy związane z rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami Zapad 2017, Lancaster powiedział, że rząd w Londynie „będzie się im przyglądał bardzo uważnie, ale nie widzimy w tym na razie nic nadzwyczajnego, bo to coroczne ćwiczenia wojskowe Rosji”.

Jak zapewnił, konieczne jest jednak naciskanie na większą transparentność w działaniach Rosji i Białorusi, w tym jeśli chodzi o deklarowanie realnej liczby żołnierzy biorących udział w manewrach i ewentualnej wymaganej obecności międzynarodowych obserwatorów, co jest „ściśle uregulowane” za pomocą umów międzynarodowych.

„Powiedzmy sobie jednak jasno, że (…) nasze relacje z Rosją nie są takie, jakby nic się nie działo – tak nie jest. Istnieją obszary, w których zdecydowanie się różnimy, np. w naszym podejściu do Ukrainy i tego, co uważamy za ich destabilizujące podejście do Ukrainy (…) oraz w Syrii. To nie oznacza jednak, że nie powinniśmy mieć konstruktywnej relacji z Rosją i próbować sprawić, żeby nasze interesy były zbieżne, i współpracować w tych obszarach, gdzie tak jest” – powiedział.

Jednocześnie brytyjski wiceminister zapewnił, że Wielka Brytania nadal będzie wspierała rząd w Kijowie w zakresie treningu defensywnego, m.in. logistyki i pierwszej pomocy, „zapewniając, żeby Ukraina mogła sama siebie bronić”.

„Nie chcemy widzieć przeprowadzanych przez inne państwa prób destabilizacji Ukrainy. To nie jest pozytywne ani nie jest dobrą drogą naprzód i dlatego wspieramy ukraiński rząd” – tłumaczył.

Pytany jednak o to, czy Wielka Brytania jest gotowa naśladować USA po tym, gdy szef Pentagonu James Mattis nie wykluczył przekazania Ukrainie broni ofensywnej, Lancaster powiedział: „na tym etapie nie bierzemy tego pod uwagę”. „Mamy otwartą głowę i będziemy rozmawiali o tym z Ukraińcami” – zaznaczył.

47-letni pułkownik rezerwy Lancaster jest od czerwca 2017 r. brytyjskim wiceministrem obrony ds. sił zbrojnych, a wcześniej był w tym resorcie wiceministrem odpowiedzialnym za sprawy weteranów, rezerw i personelu.

PAP/MoRo

RB ONZ potępiła ostatni test rakietowy KRLD. Japonia i Korea Południowa domagają się ostrzejszej reakcji od ONZ

Rada Bezpieczeństwa ONZ  „ostro potępiła” ostatni „oburzający test rakietowy” Korei Płn. i zażądała wstrzymania dalszych tego rodzaju testów oraz programów zbrojeń rakietowych i nuklearnych Pjongjangu

[related id=36298]W opublikowanym oświadczeniu Rada Bezpieczeństwa podkreśliła, że sprawą o „żywotnym znaczeniu” jest aby Korea Północna niezwłocznie podjęła konkretne kroki zmierzające do obniżenia napięcia i wezwała wszystkie państwa do przestrzegania uchwalonych już sankcji ONZ wobec tego kraju.

Rada zaakcentowała, że „podjęte przez KRLD działania stanowią nie tylko zagrożenie dla regionu, ale dla wszystkich państw członkowskich ONZ”.

Oświadczenie, którego projekt przedstawiła delegacja USA, potwierdza „zaangażowanie ONZ na rzecz pokojowego, dyplomatycznego i politycznego rozwiązania” kryzysu na Półwyspie Koreańskim.

Obserwatorzy zwracają uwagę, że oświadczenie nie wspomina o nowych sankcjach wobec Pjongjangu. Ambasador Japonii w ONZ Koro Bessho wyraził jedynie wobec dziennikarzy nadzieję, że „będziemy mieli, po tym oświadczeniu, ostrą rezolucję”.

Premier Japonii Shinzo Abe i prezydent Korei Płd. Mun Dze In uzgodnili w środę podczas rozmowy telefonicznej, że będą domagać się od ONZ ostrzejszej rezolucji wobec Korei Płn. po dokonanej przez ten kraj ostatniej próbie rakietowej.

Obaj przywódcy zgodzili się, że wystrzelenie przez Pjongjang pocisku średniego zasięgu, który przeleciał nad Japonią, stanowi „akt przemocy” wobec sąsiedniego kraju. Dlatego nacisk na Koreę Północną powinien zostać podniesiony „do maksymalnego poziomu” aby kraj ten nie miał innego wyboru poza powrotem do stołu rokowań.

[related id=35738]Ambasador USA w ONZ Nikki Haley oświadczyła, że „świat jest zjednoczony przeciwko Korei Północnej i nadszedł czas aby kraj ten zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, na który się naraża”. Dodała ogólnikowo, że „Stany Zjednoczone nie pozwolą aby to bezprawie było kontynuowane”.

Jednak przedstawiciele Rosji i Chin wypowiadali się bardziej pojednawczo. Ambasador Chin Liu Jieyi wezwał wszystkie strony konfliktu do wykazania powściągliwości i 'unikania wzajemnie prowokacyjnych działań”.

Ambasador Rosji Wasilij Nebenzija podkreślił, że „nie może być militarnego rozwiązania problemów Półwyspu Koreańskiego”.

Obaj wezwali USA do wstrzymania rozmieszczania w Korei Południowej systemu obrony przeciwrakietowej THAAD a Nebenzija dodatkowo wezwał do zmniejszenia skali odbywających się obecnie manewrów wojsk USA i Korei Południowej. Chiny i Rosja są też przeciwne wprowadzaniu jednostronnych sankcji wobec osób i firm związanych z Koreą Północną.

Według źródeł dyplomatycznych cytowanych przez Reutera, dysponujący prawem weta stali członkowie Rady Chiny i Rosja zazwyczaj opowiadają się za dalszymi sankcjami jedynie w przypadku prób Pjongjangu z pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu, lub prób nuklearnych.

Sankcje ONZ wobec Pjongjangu obowiązują już od 2006 r. Na początku sierpnia Rada Bezpieczeństwa uchwaliła jednomyślnie nowe sankcje, które mogą kosztować Pjongjang nawet 3 mld dolarów rocznie utraconych dochodów z eksportu.

PAP/MoRo