Poranek Wnet 27 września 2017

Zapraszamy państwa na środowy Poranek Wnet!

Marek Jakubiak – poseł Kukiz’15;

Bartłomiej Wróblewski – poseł PiS;

Tomasz Sakiewicz – redaktor naczelny „Gazety Polskiej’;

Piotr Witt – korespondent Radia Wnet z Francji;

Hanna Shen – korespondentka Radia Wnet na Tajwanie;

Rafał Brodnicki – historyk, Muzeum Powstania Warszawskiego;
Tomasz Pernak – korespondent Radia Wnet z Anglii;


Prowadzący: Antoni Opaliński i Łukasz Jankowski

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Antoni Opaliński i Łukasz Jankowski

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


Część pierwsza:

Redaktorzy Radia Wnet wykonali przegląd prasy codziennej oraz tygodników.

Przemówienie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z Litwy.

Rafał Brodacki o obchodzonej 27 września rocznicy utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego. Struktury militarne PPP powstały już w 1939 r. Kilka miesięcy później zaś włączono do tej organizacji struktury cywilne. W PPP działało ponad 300 tys. osób. Jest to fenomen na skalę światową.

 

Część druga:

Cykl ekonomiczny w Radiu Wnet – polityka gospodarcza w zaborze pruskim.

Bartłomiej Wróblewski skomentował poniedziałkową zapowiedź prezydenta RP Andrzeja Dudy, dotyczącą propozycji projektów ustaw o KRS. Zdaniem posła PiS niektóre rozwiązania zaproponowane przez prezydenta są „nietypowe”.

Piotr Witt o drodze do dechrystianizacji Francji.

Bartłomiej Wróblewski o potrzebie zmian w KRS.

 

Część trzecia:

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część czwarta:

Marek Jakubiak o propozycjach zmian w ustawie o KRS zapropnowane przez prezydenta RP. Mówił również o napiętej relacji pomiędzy Andrzejem Dudą a szefem MON Antonim Macierewiczem. Ponadto podjął temat powołania komisji ws. przestępstw vat-owskich. Stwierdził, że wielu dygnitarzy z czasów rządów PO-PSL należałoby postawić pod Trybunał Stanu.

 

Część piąta:

Hanna Shen przedstawiła najnowsze wydarzenia na Tajwanie.

Tomasz Sakiewicz o braku doświadczenia młodych polityków PiS-u. Mówił również o ludziach wywodzących się z WSI, którzy obecnie pracują w publicznych instytucjach.

Tomasz Pernak skomentował ostatnie wystąpienie premier Wielkiej Brytanii Theresy May.

 


Posłuchaj całego Poranka Radia Wnet!

Wystąpienie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w Wilnie podczas uroczystości z okazji 630. rocznicy chrztu Litwy

Strategiczne partnerstwo Polski i Litwy powinno oznaczać także poszanowanie praw mniejszości, m.in. w zakresie własności, kultury, oświaty i języka – powiedział marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

[related id Strategiczne partnerstwo Polski i Litwy powinno oznaczać także poszanowanie praw mniejszości (…) Polacy mieszkający na Litwie, tak samo jak Litwini mieszkający w Polsce, są dziedzicami naszego wspólnego, wielkiego państwa (….) tym obywatelom należy się poszanowanie praw w zakresie własności, kultury, oświaty, języka, obecności w przestrzeni publicznej.

Stojąc przed państwem, w parlamencie Litwy, (…) chciałbym zaapelować do państwa posłów, abyście podejmując decyzje w sprawie obywateli Polski, wzięli pod uwagę ich oczekiwania i nasze wspólne interesy, także geopolityczne. W imię przeszłości i przyszłości apeluję o odwagę, jaką mieli nasi przodkowie (…), o dobrą wolę i życzliwe zrozumienie.

To król Jagiełło przybyły z Litwy nadał liczne prawa, które stały się podstawą parlamentaryzmu w Polsce. Za rok będziemy obchodzić 550. rocznicę powstania dwuizbowego Sejmu. Chciałbym, abyśmy razem świętowali tę rocznicę i serdecznie na nią zapraszam.

Decyzje podjęte w Winie i w Krakowie pod koniec XIV wieku trwale zmieniły losy Polaków i Litwinów oraz wszystkich mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej , które różniły się wyznaniem, obyczajami, językami oraz kulturą. Ale połączyło ich jedne państwo, prawa oraz wspólny szacunek i tolerancja. Tworzono wtedy wielką historię, której symbolem są unie Polski z Litwą, konstytucja 3 maja, powstania w XIX w. oraz walka z komunizmem.

Nasi przodkowie mieli wspólne państwo będące potęgą na cały kontynent. Związki polsko-litewskie okazały się tak silne, że upadek wspólnego państwa nie zniszczył wspólnoty losów, takich jak walka z nazizmem i komunizmem.

W mowie na 20. rocznicę odzyskania niepodległości przez Litwę Lech Kaczyński zdefiniował zasadę współpracy Polski i Litwy, opartą na przeszłości. Zasadą współpracy są te z  UE i NATO. Nasze państwa stoją przed takimi samymi wyzwaniami, takimi jak rosyjski imperializm, który dotknął już Gruzję i Ukrainę.

Na polu UE potrzebna jest koordynacja naszych działań, która ochroni nasze interesy i pozwoli mieć skuteczny wpływ na reformę wspólnoty.

Drugą zasadą jest zasada – wolni z wolnymi, równi z równymi. Jeśli będziemy coraz lepiej prowadzić wspólne działania w regionie Europy Środkowej, to będziemy mogli lepiej chronić wspólnotowy charakter Unii.

Trzecią zasadą jest solidarność miedzy dwoma narodami. Od 200 lat nie ma wspólnoty państwa, ale pozostała ona w wymiarze strategicznym. Strategiczne partnerstwo wymaga rozwiązania kwestii mniejszości. Więc pamiętajmy, że Polacy mieszkający na Litwie, tak jak Litwini w Polsce, są spadkobiercami wielkiego państwa polsko-litewskiego. Dlatego należy im się szacunek dla rozwoju kulturalnego i narodowego. W imię przeszłości i przyszłości apelują o odwagę i dobrą wolę w sprawie mniejszości polskiej na Litwie.

Czwartą zasadą jest współpraca regionalna. Polska i Litwa są ważnym elementem rozwoju regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Za najważniejsze uważam rozwinięcie trzech formatów współpracy. Format bałtycki, Trójmorze i Europa Karpat. Ostatnie lata przyniosły realizację dwóch formatów.

 

 

Ekspert Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa i Obrony: Świadomość geopolityczna Estonii każe śledzić poczynania Rosji

Gościem Poranka WNET był amerykański ekspert ICDS Emmet Tuohy, który mówił o niekorzystnym położeniu geopolitycznym Estonii oraz o braku jedności państw UE w kwestii bezpieczeństwa energetycznego.

[related id=36810]- Bezpieczeństwo energetyczne z punktu widzenia Estończyków to przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa dostaw, a także samowystarczalność, dlatego bardzo ważną rolę w produkcji energii odgrywają odnawialne źródła – powiedział Emmet Tuohy, ekspert do spraw bezpieczeństwa energetycznego ośrodka analitycznego w Tallinie, International Center for Defence and Security.

– Estończycy nie są z natury przeciwni energii atomowej i nie ma tu ideologicznego sprzeciwu, ale sami nastawieni są głównie na wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii – powiedział Emmet Tuoh, pytany o ewentualne umiejscowienie w Estonii elektrowni atomowej. Wyjaśnił, że współpraca z litewskimi elektrowniami tego typu, które dostarczają energię do Estonii, przebiega w sposób harmonijny. Jednak dla Estonii drogą ku samodzielności energetycznej są odnawialne źródła energii, które, jak przyznaje, w fazie budowy są drogie, ale w późniejszym okresie korzyści z tego typu elektrowni przeważają.

według eksperta nie ulega wątpliwości, że rosyjska polityka energetyczna to narzędzie imperializmu Moskwy wobec krajów ościennych. Przypomniał tutaj tzw. wojnę pomnikową w Estonii, gdy spierano się o to, jakie pomniki powinny pozostać. Chodziło zwłaszcza o te dotyczące armii sowieckiej. Wówczas Estonia została poddana atakowi cybernetycznemu, który dotyczył również energetyki i infrastruktury służącej do importu energii.

Przypomnijmy, że konflikt między Estonią a Federacją Rosyjską z 2007 r. odbił się głośnym echem na arenie międzynarodowej. Przez kilka dni trwały manifestacje i starcia zarówno w Tallinie, jak i w innych miastach Estonii, przede wszystkim we wschodniej części kraju zdominowanej przez mniejszość rosyjską. Do historii przejdą zapewne protesty przed estońską ambasadą w Moskwie. Bezpośrednią przyczyną sporu było przeniesienie na cmentarz wojskowy z centrum Tallina pomnika oraz grobów poległych żołnierzy Armii Czerwonej.

Przeniesienie tzw. Brązowego Żołnierza oraz ekshumowanych szczątków odbyło się z zachowaniem należnego zmarłym szacunku. Nie powstrzymało to jednak ani obrońców pomnika przed starciami z policją, niszczeniem mienia, manifestacjami, ani władz Kremla, by na arenie międzynarodowej domagać się potępienia władz estońskich, przywrócenia stanu poprzedniego, wreszcie przed wprowadzeniem różnorodnych sankcji i utrudnień wobec „estońskich faszystów”.

Kilka dni po zamieszkach w Tallinie rozpoczęły się zmasowane ataki cybernetyczne na strony estońskich instytucji rządowych i prywatnych. J. Aaviksoo, profesor fizyki, a w tamtym czasie minister obrony Estonii oświadczył, że do ataków zostało użytych ponad milion komputerów na całym świecie. Poinformował także, że o związek z atakami Estonia podejrzewała władze rosyjskie, aczkolwiek nie znaleziono na to wystarczających dowodów. W internecie były rozpowszechniane instrukcje w języku rosyjskim na temat tego, jak zablokować działanie stron internetowych instytucji estońskich.

Rosja postanowiła wówczas wypróbować ideę europejskiej „jedności” i zobaczyć, jak Zachód zareaguje na działania Moskwy wobec niewielkiego i stosunkowo nowego członka Wspólnoty. Bardzo szybko zareagował Lech Kaczyński. Prezydent Polski w rozmowie telefonicznej przekazał prezydentowi T.H. Ilvesowi wyrazy solidarności z władzami estońskimi w związku z wydarzeniami w Estonii. Jak już było wspomniane, Federacja Rosyjska posłużyła się dodatkowo szantażem energetycznym wobec Estonii.

– To nie tyle strach przed Rosją, co świadomość położenia geopolitycznego Estonii, która przez cały czas musi się oglądać za siebie i bacznie śledzić poczynania Moskwy – powiedział ekspert, który wyjaśnił, że Estonia z tego powodu stara się dążyć do jak największej niezależności i to nie tylko od strony Rosji, ale również Białorusi, państwa zależnego do Rosji niemal całkowicie w kwestiach energetycznych.

– Nord Stream 2 to bardzo popularny temat w Estonii ze względu na fakt omijania przez ten rurociąg państw Europy Środkowej, takich jak chociażby Polska, Ukraina czy Słowacja – powiedział Emmet Tuohy.  – Jest zgoda co do tego, że tylko wspólna polityka energetyczna może uwolnić Europę od rosyjskich metod  uprawiania polityki w regionie, m.in. szantażu, chociaż należy sobie zdawać sprawę, że to uzależnione jest od polityki konkretnych państw Unii, o czym świadczy chociażby budowa Nord Stream 2 – powiedział, pytany, czy istnieje wspólna polityka energetyczna Unii Europejskiej.

International for Defence and Security (Międzynarodowe Centrum Bezpieczeństwa i Obrony) to ośrodek analityczny ulokowany w Estonii przy współpracy z estońskim rządem i prezydentem, który ma na celu rozwijanie strategicznego myślenia o wspólnocie transatlantyckiej w odpowiedzi na wyzwania związane z bezpieczeństwem w krajach skandynawskich i bałtyckich, od agresji i zagrożeń cybernetycznych do spójności społecznej i bezpieczeństwa energetycznego.

Cały Poranek WNET

Wywiad z Emmetem Tuohy, ekspertem od spraw bezpieczeństwa energetycznego ośrodka analitycznego w Tallinie International Defence and Security,  w części szóstej Poranka WNET

[related id=38779]Emmet Tuohy pracuje jako naukowiec w ISED od czerwca 2012 roku. Jego zainteresowania badawcze obejmują cyberprzestępczość, politykę energetyczną i kwestie obrony regionalnej. W minionym okresie w spektrum jego zainteresowań pozostawały przede wszystkim problemy polityki i bezpieczeństwa krajów czarnomorskich (Gruzja, Mołdowa i Ukraina), ale również sytuacja w Azji Centralnej i islam polityczny.  Jako członek amerykańskiej Fundacji Fulbrighta Touhi pracował w Kijowie w Międzynarodowym Centrum Niezależnych [related id=38779]Badań Politycznych oraz prowadził prace badawcze w Mołdawii, Symferopolu i Kijowie, a także Lwowskim Instytucie Historii Miasta (Instytut Historii Miejskiej).

Zanim przystąpił do ISED, pracował w Waszyngtonie w Instytucie Hudsonów, gdzie był jednym z liderów Centrum Polityki Eurazji. Jest autorem książki „Islam Obywatelski: Przyszłość muzułmańskiej integracji na Zachodzie”. W Instytucie Hudsona Tuohy zaangażował się między innymi w organizację seminariów i wysyłanie delegacji naukowych do takich krajów jak Holandia, Singapur i Turcja. Wcześniej Tuohy pracował także w Washington Nixon Center.

Monika Rotulska

 

O. Artur Modzelewski: Estonia to najbardziej ateistyczny kraj Europy, dzisiaj dominuje w niej kultura pogańska [VIDEO]

O religijności i mentalności Estończyków, a także Łotyszy, opowiedział w Poranku WNET dominikanin ojciec Artur Modzelewski, który od 12 lat pracuje w Estonii, a wcześniej pracował 12 lat na Łotwie.

Estonia jest krajem o kulturze i tradycji luterańskiej. Ojciec Modzelewski twierdzi jednak, że dziś raczej dominuje tu kultura pogańska. Procentowo najwięcej jest luteranów, potem prawosławnych (głównie Rosjan). Kościół katolicki jest „bardzo malutki”, ale „rosnący, świeży, dynamiczny, zwłaszcza na tle innych Kościołów”.

Jak wygląda religijność Estończyków? Estonia jest, zdaniem gościa Poranka, najbardziej ateistycznym krajem w Europie. Wyprzedza w tym Czechy, o których zwykło się tak mówić. Wpłynął na to nie tylko czas komunizmu, ale cała historii tego kraju od XIII wieku. Estończycy praktycznie nie mieli okresów niepodległości. Byli pod panowaniem Niemców, Szwedów, Polaków, Rosjan. Kościół, czy to katolicki, czy luterański, zawsze był nieestoński. To ukształtowało religijność Estończyków, która zwraca się teraz raczej ku korzeniom pogańskim. Chrześcijaństwo kojarzy im się z najeźdźcami, okupacją, z jakąś formą ucisku. Jest to postawa niekoniecznie uświadamiana przez współczesnych Estończyków, ale na pewno obecna. [related id=38779]

Skąd biorą się katolicy w Tallinie? Zauważalne jest zjawisko przychodzenia katolików do Kościoła katolickiego. Najczęściej są to ludzie, którzy wcześniej w nic nie wierzyli i poczuli boleśnie pustkę życia bez żadnych wartości, mają tego dosyć, mają narastające problemy z sobą lub z dziećmi. Potrzebują pokarmu duchowego, a nie tylko komórki i pieniędzy. Przychodzą do Kościoła z powodu różnych kryzysów. Zadają nieśmiałe pytania i krok po kroku zbliżają się do wiary. Część z nich przyjmuje potem chrzest. Są to zazwyczaj ludzie, dorośli, w wieku 25-40 lat. Młodzież i studenci najczęściej nie są jeszcze gotowi, żeby poczuć pustkę w sercach i umysłach.

Estonia i Łotwa to kraje różne, choć są też podobieństwa, a ich mentalność jest jakoś zbieżna. Nie można jednoznacznie ustalić ich podobieństw i rozbieżności. Ludzie są raczej zamknięci, pozostają pod wpływem kultury skandynawskiej i protestanckiej. Cechuje ich poprawność, szacunek i posłuszeństwo dla prawa, potrzeba bezpieczeństwa wyznaczanego przez prawo, podporządkowanie schematom, a w relacji do innych ludzi – raczej nieufność. Ich zamknięcie nie jest zupełne, jest to „otwartość inaczej”. Mają swoje kanały i swoje kody, którymi  się komunikują w rodzinach. Są też ciepli, ale okazują to na inne sposoby niż my.

Całej rozmowy z ojcem Arturem Modzelewskim można posłuchać w części piątej Poranka WNET z Tallina.

JS

 

Jacek Bartosiak: Manewry Zapad 2017 to test na potęgę NATO i USA. Byt państw bałtyckich zależy od woli Polski

Państwa bałtyckie przyjmowane u szczytu potęgi do NATO jako jego wschodnie rubieże stały się przedmiotem w rozgrywkach testującej potęgę Stanów Rosji. Czy jest powód do obaw przed agresją rosyjską?

 

[related id=38645]Manewry Zapad 2017 aktualnie przeszły w tak zwaną fazę aktywną ćwiczeń i odbywają się w całej zachodniej części Rosji i na Białorusi. Według oficjalnych komunikatów ta faza trwa od niedzieli do dzisiaj.

– To jest najciekawsza część ćwiczeń. Pewnie też pokaz zdolności, gotowości wojsk Federacji Rosyjskiej i Białorusi – powiedział Jacek Bartosiak, ekspert ds. geopolityki. Gość Poranka nie ma wątpliwości, że manewry są skierowane przeciwko państwom NATO, w tym Polsce. Jego zdaniem trudno oszacować liczbę wojsk biorących udział w ćwiczeniach, bowiem zostały one podzielone i rozlokowane na kilku poligonach, częściowo na terenie Białorusi, a częściowo – zachodniej Rosji. Według różnych szacunków mówi się o liczbie od 70 do 100 tysięcy.

Jego zdaniem manewry Zapad 2017 są rozgrywane bardzo blisko państw bałtyckich, które stanowią wysuniętą flankę NATO, i to ich polityczna przyszłość jest zagrożona ewentualną akcją rosyjską. Bartosiak uważa, że przedłużenie Zapad 2017 o jakąś akcję wojskową mogłoby dotyczyć któregoś z państw bałtyckich. Zauważył, że kierunek białoruski tych manewrów faktycznie odcina te państwa od reszty NATO i okrąża. Z punktu widzenia geostrategicznego jest to położenie bardzo niekorzystne.

– Możliwość obrony państw bałtyckich sprowadza się do udziału Polski w ewentualnej wojnie i pomocy sprowadzanej tą drogą  – powiedział Bartosiak. – Z punktu widzenia wojskowości przyszłość państw bałtyckich i ich istnienie zależy od woli politycznej Polski.

[related id=38779]Również analitycy amerykańscy dostrzegają problem państw bałtyckich, które połączone są z NATO jedynie wąskim przesmykiem suwalskim i ich los zależny jest od Rzeczpospolitej. Bartosiak zwrócił uwagę, że kluczowe są jednak kwestie polityczne, ponieważ państwa te były przyjmowane do NATO w szczycie potęgi Stanów Zjednoczonych i w szczycie rozwoju świata konstruktywistycznego, z dominującą rolą Zachodu.

Aktualnie mamy recesję tej potęgi i ta siła na wysuniętych rubieżach – a takimi są państwa bałtyckie – jest właśnie kwestionowana i testowana.

MoRo

Cały poranek WNET

Wywiad z Jackiem Bartosiakiem w części pierwszej Poranka WNET

 

Wiceminister obrony narodowej o manewrach Zapad 2017 na terenie Białorusi: To musi budzić zaniepokojenie

W Poranku WNET z Tallina Antoni Opaliński rozmawiał z wiceministrem obrony narodowej Michałem Dworczykiem o nietransparentności ćwiczeń Zapad 2017 oraz o nieporozumieniach między prezydentem a MON.

Zapad 2017

Minister zapewnił, że Ministerstwo Obrony Narodowej i odpowiednie służby monitorują przebieg odbywających się na Białorusi manewrów Zapad 2017. Podobnie NATO i inne kraje Sojuszu. Ich przedstawiciele zwracają uwagę na przynajmniej dwie kwestie.

Ćwiczenia te odbywają się w sposób nietransparentny. Nie wiadomo, ilu żołnierzy w nich uczestniczy. Na pewno jest ich więcej niż oficjalnie deklarowane 12,5 tysiąca. Prawdopodobnie jest ich ok. 100 tysięcy. Drugą rzeczą jest to, że rzekomo ćwiczony jest scenariusz obronny. Jednak wiele wskazuje na to, że ćwiczenia mają charakter ofensywny, gdyż trenowane są przerzuty oddziałów na duże odległości, wykorzystywane są wojska powietrzno-desantowe. „To musi budzić zaniepokojenie” – stwierdził minister. [related id=38779]

Rola państw bałtyckich

Jak powiedział Michał Dworczyk, cała flanka wschodnia NATO zainteresowana jest tym, by Sojusz poważnie traktował zagrożenia płynące ze Wschodu. Rosja jest bowiem krajem nieprzewidywalnym, co pokazała w ostatnich latach w Gruzji i na Ukrainie. Odpowiedzią NATO jest rozmieszczenie jego wojsk w Polsce i krajach bałtyckich. Sytuacja jest jednak daleka od ideału – trzeba zacieśniać współpracę w ramach NATO oraz między Polską a krajami bałtyckimi.

Nieporozumienia między obozem prezydenckim a MON?

Michał Dworczyk oświadczył, że jest ostrożny w formułowaniu opinii o nieporozumieniach na linii prezydent – MON dotyczących modelu dowodzenia armią. Jest pewna różnica zdań. Minister zachęca przy tym do roztropności. Poglądy o nieporozumieniach głoszą bowiem przede wszystkim opozycja i media nieprzychylne rządowi.

Normalne jest, że w różnych ośrodkach są wypracowywane różne stanowiska, które trzeba „dotrzeć”. Jednak problemy i diagnozy dotyczące polskiej obronności są definiowane tak samo przez prezydenta i przez MON.

Wizyta Antoniego Macierewicza we Francji

Minister uważa, że ta wizyta zadaje kłam twierdzeniom, jakoby Polska była izolowana na arenie międzynarodowej i że Francja się na Polskę obraziła za rezygnację z zakupu caracali.

Rolą rządu jest, by siłom zbrojnym dostarczać jak najlepszego sprzętu po dobrej cenie. Francuskie koncerny zbrojeniowe nadal biorą udział w przetargach organizowanych przez MON. Chcą sprzedać Polsce okręty podwodne. MON musi wybrać najlepszą ofertę.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części czwartej Poranka WNET.

JS

 

 

 

19 września 2017 / Zapraszamy na Poranek WNET z Tallina, stolicy Estonii

W naszej letniej podróży nie zabrakło również europejskich stolic. Pierwszą z nich na naszym szlaku jest Tallin.

Goście audycji:

Michał Dworczyk – wiceminister obrony narodowej;

Jacek Bartosiak – ekspert ds. geopolityki;

Keit Pentus-Rosimannus – wiceszef Estońskiej Partii Reform, poseł do parlamentu Estonii, była minister spraw zagranicznych;

Maria Przełomiec – dziennikarka; autorka programu „Studio Wschód”;

Ewelina Szeratics – dziennikarka mieszkająca w Tallinie;

O. Artur Modzelewski – dominikanin;

Mariusz Gubała – członek Związku Polaków w Estonii;

Emmet Tuohy – analityk energetyczny;

Trivimi Velliste – były minister spraw zagranicznych Republiki Estonii, były przedstawiciel Estonii w ONZ.


Prowadzący: Antoni Opaliński

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Łukasz Jankowski

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


Część pierwsza:

Mariusz Gubała przedstawił cechy charakterystyczne Tallina oraz powiedział o wpływie komunizmu na życie społeczne w Estonii. Mówił także o Polonii żyjącej w tym północnoeuropejskim państwie.

Keit Pentus-Rosimannus o koncepcji gospodarczej Estonii wdrożonej po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. Gospodarka od tamtego momentu zaczęła opierać się na rozwoju nowoczesnych technologii.

Jacek Bartosiak o manewrach Zapad 2017, które w opinii eksperta ds. geopolityki są ćwiczeniami w potencjalnej wojnie Rosji przeciwko krajom bałtyckim.

 

Część druga:

Cykl ekonomiczny w Radiu Wnet – Milton Friedman.

Ewelina Szeratics o cechach charakterystycznych Estończyków. Przykładowo, większość z mieszkańców tego państwa to introwertycy. Większość jego obywateli potrafi rozmawiać w języku angielskim. Przedstawiła również stosunki społeczne między Estończykami a Rosjanami. Zaprezentowała także rynek medialny w Estonii.

Mariusz Gubała stwierdził, że Polacy w Estonii nie są zjednoczeni.

Maria Przełomiec mówiła o fali alarmów telefonicznych w Moskwie. Nikt na razie nie przyznaje się do wywoływania tych alarmów. Najprawdopodobniej fala alarmów telefonicznych związana jest z częścią manewrów Zapad 2017.

 

Część trzecia:

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część czwarta:

Michał Dworczyk o białorusko-rosyjskich ćwiczeniach Zapad 2017, które, jak to określił wiceminister obrony narodowej, mają one charakter nie tylko militarny, ale również polityczny. Mówił również o dalszych losach przetargu na Caracale.

Keit Pentus-Rosimannus o kontrowersyjnym planie budowy gazociągu Nordstream 2. Oznajmiła, że Estonia sprzeciwia się budowie podmorskiego rurociągu.

 

Część piąta:

O. Artur Modzelewski o wpływie luteranizmu i ateizmu (czasy socjalizmu) na mentalność Estończyków. Co ciekawe, obywatelom tego kraju chrześcijaństwo kojarzy się z najeźdźcami, agresorami. Stwierdził również, że Estończycy nie są otwarci wobec innych oraz szukają bezpieczeństwa w rozbudowanym systemie prawnym.

Ewelina Szeratics opowiedziała o tym, jak Estończycy przygotowują się do obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez swój kraj (2018 r.).

 

Część szósta:

Emmet Tuohy scharakteryzował główne gałęzie gospodarcze Estonii; opowiedział o stosunkach estońsko-rosyjskich oraz zanegował europejską solidarność energetyczną, wskazując na projekt rurociągu Nordstream 2.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet!

Jerzy Targalski: Ekspansja finansowa Rosji to jest wymysł medialny. Może tylko destabilizować, bo jedynie na to ją stać

Dzień 73. z 80 / Puławy – W Poranku WNET o manewrach Zapad 2017, kryzysie koreańskim, rosyjskich możliwościach ekspansji finansowej oraz o tym, czy doszło do zerwania między PiS-em a prezydentem.

W Poranku WNET nadawanym z Puław Antoni Opaliński rozmawiał z historykiem, doktorem Jerzym Targalskim.

Rozmowa zaczęła się od pytania, czy mamy się czego obawiać w związku z rosyjsko-białoruskimi manewrami Zapad 2017. Zdaniem gościa Radia WNET nie ma czego. Uważa on, że ze strony Rosji od co najmniej pół roku trwa badanie reakcji na wypuszczenie informacji, że wojska rosyjskie będą na Białorusi, i obserwowanie, jak NATO i Stany Zjednoczone odpowiedzą.

– Jest to po prostu badanie reakcji przeciwnika, prężenie muskułów. Rosja chce coś uzyskać, pokazać, jaka jest groźna, co może zrobić. To stała taktyka rosyjska – powiedział dr Jerzy Targalski o manewrach Zapad 2017.

[related id=37507]Przyznał przy tym, że oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, iż na Białorusi zostanie jakaś grupa żołnierzy rosyjskich. Tego obawiają się przede wszystkim kraje bałtyckie. Nadal jednak sądzi, że „wszytko to jest raczej testowanie”. Odpowiedź USA była taka, że sekretarz generalny NATO Stoletenberg potwierdził obowiązywanie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Silniejszą odpowiedzią jest obecność Amerykanów na Ukrainie.

Jerzy Targalski wypowiedział się także na temat awantury wokół Korei. Jest to konfrontacja USA nie z Koreą Północną, ale z Chinami. Korea Północna jest tylko instrumentem chińskim do testowania odpowiedzi amerykańskiej. Uważa, że Stany Zjednoczone wpadły w pułapkę. Prezydent Trump się zagalopował. Powiedział, że użyje broni, a wie, że tego nie zrobi, bo Korea nie jest miejscem izolowanym, w którym można „sobie walczyć” bez wpływu na sytuację na świecie. Według dr. Targalskiego należało tutaj reagować spokojniej. Zapowiadanie, że się użyje broni, a potem nierobienie tego, kompromituje tak postępujące państwo.

Kluczową rolę w sprawie koreańskiej odrywają Chiny. Donald Trump myślał, że będzie w stanie się z nimi dogadać, tymczasem Chiny każdą sytuację wykorzystują do sprawienia kłopotu przeciwnikowi. Jerzy Targalski podkreśla, że USA mają problem – muszą reagować adekwatnie, a nie mogą użyć broni, bo byłoby to zbyt niebezpieczne ze względu na bliskość Seulu. Dlatego pewnie użyją broni ekonomicznej. Sankcje jednak samej Korei Północnej nie zagrożą, gdyż ona z nikim nie handluje z wyjątkiem Chin i w niewielkim stopniu z Rosją. Odpowiedź USA musiałaby więc uderzyć w Chiny.

Ostatnio odbyło się spotkanie grupy BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA). Jerzy Targalski uważa, że ta grupa to raczej działanie tylko medialne, ponieważ kraje te mają sprzeczne interesy, zwłaszcza Indie i Chiny, które są rywalami. [related id=37343]

W związku z tym, że Poranek WNET nadawany jest z Puław, siedziby Grupy Azoty, której mniejszościowym udziałowcem jest rosyjska spółka, Antoni Opaliński zapytał gościa o możliwości finansowej i gospodarczej ekspansji Rosji w Polsce.

Żeby to było możliwe, Rosja musiałaby mieć pieniądze, a ich nie ma. Zdaniem Jerzego Targalskiego Rosja nie ma pieniędzy ani na prowadzenie wojny w dwóch miejscach jednocześnie – na Ukrainie i w Syrii – ani na inwestycje. Sektor bankowy w Rosji przeżywa kryzys. Banki padają jeden po drugim. Mówienie o ekspansji finansowej to „jakaś komedia”.

– Ekspansja finansowa Rosji to wymysł medialny. Może tylko przeszkadzać, destabilizować, uruchamiać agenturę, wysyłać terrorystów. Rosja może tylko destabilizować, bo tylko to potrafi i tylko na to ją stać – tak dr Jerzy Targalski podsumowuje kwestię możliwości finansowej ekspansji Rosji w Polsce.

Twierdzi natomiast, że destabilizacją sytuacji w Polsce na razie zajmuje się Berlin, a nie Moskwa. Rosja raczej „gra na dłuższą metę”. To Berlin zajmuje się finansowaniem akcji mających obalić rząd PiS-u w Polsce.

W związku z tym gość Poranka został także poproszony o wypowiedź na temat relacji wewnątrz obozu władzy w Polsce.

– Nastąpiło ostateczne zerwanie między PiS-em a prezydentem, który usiłuje zbudować własny obóz. Oficjalnie obie strony deklarują współpracę. Ze względów propagandowych nie mogą inaczej, dlatego że przegra ta, która pierwsza się określi i oficjalnie powie o konflikcie. Sprawy poszły tak daleko, że prezydent chce stworzyć własny obóz, w skład którego wchodziliby przeciwnicy PiS-u. Ja nie widzę już żadnych możliwości porozumienia. Pytanie, kiedy zerwanie zostanie oficjalnie zadeklarowane, jak długo będzie trwało takie udawanie czy też zawieszenie broni – powiedział Jerzy Targalski o sytuacji na linii prezydent – Prawo i Sprawiedliwość.

Czy zatem za tym stoją jakieś interesy w tle, czy podział jest czysto ambicjonalno-polityczny? Jerzy Targalski twierdzi, że „z punktu widzenia prezydenta jest to działanie ambicjonalne i polityczne. Jednak przeciwnicy jakichkolwiek zmian w Polsce, sojusznicy Niemiec i same Niemcy widzą w tym swój interes, dlatego będą popierać prezydenta. Stąd pomysły na budowanie bloku prezydenckiego w oparciu o siły, które są poza PiS-em”.

Jego zdaniem w „nowym rozdaniu” część polityków PO nie jest przewidziana, np. Grzegorz Schetyna. Będzie to raczej obóz tzw. sił umiarkowanych, które zamiast realnych zmian proponują „pudrowanie ubekistanu”. Nie znajdą się jednak w tym obozie osoby takie jak Borys Budka czy Michał Szczerba.

Rozmowy z doktorem Jerzym Targalskim można wysłuchać w piątej części Poranka WNET z Puław.

JS

 

Posłuchaj również tego, jak i innych wywiadów na YouTube Radia Wnet:

8.09/ W 80 dni dookoła Polski/ Dzień 73. z 80/ Zapraszamy na Poranek WNET z Zakładów Azotowych w Puławach

Dziś odbiliśmy nieco od trasy wzdłuż Wisły i znaleźliśmy się w Puławach.

 

Goście Poranka Wnet:

Jacek Janiszek – prezes zarządu Grupa Azoty, Zakłady Azotowe Puławy SA;

Marek Zatorski – dyrektor produkcji w Zakładach Azotowych Puławy SA;

Sławomir Wręga – związek zawodowy pracowników ruchu ciągłego Puławy SA;

Artur Soboń – poseł PiS;

Paweł Bobołowicz – korespondent Radia Wnet z Ukrainy;

Michał Mulawa – rzecznik prasowy Grupy Azoty;

Dr Jerzy Targalski – historyk;

Zbigniew Kiełb – historyk, Muzeum Czartoryskich w Puławach;

Kpt. Mariusz Pielaciński – Żegluga Płocka;

Krzysztof Romaniuk – Tor Wyścigowy Służewiec w Warszawie.

 


Prowadzący: Antoni Opaliński/Łukasz Jankowski

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Łukasz Jankowski/Antoni Opaliński

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski/Jan Brewczyński


Część pierwsza:

Sławomir Wręga pozytywnie ocenił nowy zarząd w Zakładach Azotowych Puławy SA po „dobrej zmianie”. Ponadto stwierdził, że obecne działanie zakładów jest rewelacyjne.

Kpt. Mariusz Pielaciński opowiedział o pływaniu na Wiśle na odcinku płockim.

Zbigniew Kiełb o historii Puław, gdzie niegdyś znajdował się tam ważny punkt przeładunkowy na Wiśle. Ponadto historyk wspomniał, że Puławy były kiedyś mocnym konkurentem Warszawy. Przedstawiał również zbiory puławskiego muzeum.

 

Część druga:

Marek Zatorski wytłumaczył, w jaki sposób jest wytwarzany amoniak.

Paweł Bobołowicz o sytuacji na Ukrainie, która obawia się działań wojsk białoruskich i rosyjskich podczas corocznych manewrów Zapad 2017. Spostrzegł również, że większa działalność dyplomatyczna Rosji i wzmożona aktywność Korei Południowej, może mieć przykre implikacje dla Ukrainy.

Krzysztof Romaniuk o najważniejszych gonitwach tego weekendu na Torze Wyścigowym Służewiec w Warszawie.

Michał Mulawa o swoim zawodzie oraz działalności Zakładów Azotowych.

 

Część trzecia

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część czwarta:

Jacek Janiszek przedstawił zmiany w Zakładach Azotowych, jakie miały miejsce w okresie transformacji i zmiany władzy w Polsce z rządów PO na PiS. Mówił także o sprawie budowy bloku energetycznego oraz imporcie nawozów do Polski, które głównie przybywają z Rosji. Stwierdził, że firma nie ma problemu ze znajdowaniem nowych pracowników, ponieważ pensje wzrastają razem ze wzrostem PKB.

 

Część piąta:

Jerzy Targalski komentował relacje Stanów Zjednoczonych z Koreą Północną oraz Chinami. Jego zdaniem prezydent Donald Trump popełnił błąd, grożąc użyciem broni masowego rażenia, wiedząc, że nie może jej użyć z powodu ryzyka porażenia Seulu. Stwierdził również, że sankcje wobec Korei Północnej są nieskuteczne, ponieważ jej gospodarka jest uzależniona od Chin i praktycznie tylko z tym krajem prowadzi wymianę handlową. Przenosząc się na polskie podwórko, ocenił iż konflikt między obozem prezydenta oraz obozem rządzącym jest realny, a politycznie przegra ten, kto pierwszy powie o nim głośno.

Artur Soboń, tłumacząc przeniesienie Specjalnych Stref Ekonomicznych w całej Polsce, wyraził chęć zakończenia procesu wyprowadzania pieniędzy z Polski, których sumę szacuje się na 538 miliardów złotych. Zapytany o słowa Krzysztofa Łapińskiego, uznał, że nie widzi w nich nic niestosownego, ponieważ zarówno każdy członek partii, jak i prezydent mają swoje zadania. Pytany o militarne potrzeby polskiej armii zaznaczył, że Polska w wyposażeniu ma śmigłowce, więc nieprawdą jest mówienie o ich braku. Zarazem trwają już postępowania przetargowe na nowy sprzęt.

 


 

Cała audycja:

 

 


 

O. Leon Knabit: Dziękuję Panu Bogu bez zadzierania nosa, że mogę jeszcze komuś trochę radości przynieść

Dzień 71. z 80/ Tyniec/ 63. kilometr Wisły – O. Leon Kanbit o młodzieży, nauce i wierze, a także swoich spotkaniach z księdzem, który „przypadkiem został papieżem”, i o dowcipach prymasa Wyszyńskiego.

Antoni Opaliński: Znaczna część audytorium słuchaczy ojca to są młodzi ludzie. W jaki sposób dociera się do młodych ludzi z przekazem benedyktyńskim?

Ojciec Leon Knabit: Sam się dziwię temu, dlatego że od początku mojej pracy w kapłaństwie i gdy wstąpiłem po pięciu latach do benedyktynów, miałem wiecznie do czynienia z młodzieżą. Lękam się do dzisiaj, bowiem to wielka odpowiedzialność przekazywać tak ważne treści młodym ludziom, a zwłaszcza dzieciom. Jestem w Tyńcu patronem przedszkola samorządowego. Trzeba by zapytać mych słuchaczy, dlaczego na Leona się idzie i Leona się słucha. Sam sobą nie jestem zachwycony, chociaż uważam, że nie jest tak źle. Innym się podobam, a sobie nie muszę. Gorzej z ludźmi, którzy sobie się podobają, a innym się nie podobają.

Po mojej mamusi, która była bardzo otwartym człowiekiem, mam to, że nie boję się ludzi. Kiedyś pytano się mnie o hobby. Moje hobby to człowiek. Każdy człowiek warty jest zainteresowania. Każdy człowiek jest umiłowanym dzieckiem bożym, w każdym widzę Jezusa czy to będzie małe dziecko, czy stara babcia. Do każdego mogę podejść, tylko muszę uważać, żeby kogoś nie uszczęśliwiać na siłę swoją obecnością.

Przed wejściem na antenę rozmawialiśmy. Ojciec opowiadał o tym, jak musiał jednego dnia podpisać trzysta książek.

Przez trzy dni targów podpisałem 800 książek i wcale nie czułem się zmęczony, ale wewnętrznie rozradowany, że miałem z tymi ludźmi kontakt, mogłem uśmiechnąć się, kogoś tam pogłaskać, przytulić. „Proszę ojca, nie mam żadnej książki, niech mnie choć ojciec przytuli”, prosili mnie. No to, dawaj! Cieszyło mnie, że jeszcze stary człowiek się przyda, aby komuś trochę radości przynieść. Dlatego dziękuję Panu Bogu za to bez zadzierania nosa.

Ojciec zajmuje się pracą z młodzieżą, z dziećmi od samego początku posługi kapłańskiej. Czy ta młodzież jest dzisiaj inna niż była kilkadziesiąt lat temu, czy teraz trzeba inaczej do niej przemawiać?

Powiedziałbym, że na dnie duszy jest wciąż taka sama, tylko że oprawa czy ramka zmieniła się całkowicie. Gdy zaczynałem, w biurach i urzędach były liczydła, i to jest symboliczne. Dzisiaj w przedszkolach dzieci mają komórki, a u urzędnika stoi komputer i obok leży komórka. A kiedyś był jeden jedyny telefon na korbkę i to na cały Tyniec. Świat idzie bardzo do przodu, ale benedyktyni – tak jak się zna historię – zawsze szli z postępem.

Jeden z mnichów, opisując opactwo benedyktynów w Cluny w XI wieku, zachwycał się pięknem budynków i wspaniałością biblioteki, kościoła, refektarza, ale to, co przykuło jego uwagę, to była „dziwnym sposobem doprowadzona bieżąca woda w ścianie”. W XI wieku wodociąg! Jak to zrobili, nie mam pojęcia. U nas w Tyńcu dopiero w latach 60. doprowadzili do cel bieżącą wodę. Była jedna wanna na dole, jeden kran i koniec.

Benedyktyni, jako współbudujący Europę, potem z cystersami, wprowadzili kulturę rolną, szkolnictwo – nie było kiedyś szkolnictwa świeckiego. Benedyktyni dziś starają się nie zwalniać tempa i współtowarzyszyć rozwojowi techniki, a nawet go czasami wyprzedzać.

Jan Paweł II i wielu innych zwracali uwagę na to, że konflikt między wiedzą a wiarą jest często konfliktem pozornym. To są dwie rzeczywistości, które się uzupełniają. Jeżeli jest dobra wola z jednej i drugiej strony, znajdują one wspólna płaszczyznę. Czego objawienie nie wie, to sięga do nauki, zwłaszcza w zakresie stworzenia, a czego nauka nie wie… no chociażby to, że był wielki wybuch. A skąd się wziął? Co było przed nim jeszcze nie wiemy, a wiara mówi, że jest sobie taki Pan Bóg, który to wykombinował i rządzi wszystkim dla dobra ludzi. W każdym bądź razie to taka doskonała symbioza.

Czyli nauka nie jest zagrożeniem dla wiary.

A co dla niej dzisiaj jest zagrożeniem?

Pycha człowieka. Powiedzenie – ja jestem ważniejszy, dla mnie Pan Bóg niepotrzebny, bo sobie sam daję radę. A to jest strasznie krótkowzroczne, nawet jeśli będę żył 110 lat. A potem co? Garstka prochu.

Jeśli ten człowiek będzie buddystą, to się rozpłynie w energii wszechświata albo będzie reinkarnacją innego człowieka, albo zamieni się w zwierzątko. Jedna buddystka, miła dziewczynka, mówiła koleżance, że „może będę chomikiem, to bardzo miłe stworzonko”, i mówiła to na serio. A katoliczka na to, bo się przyjaźniły,” to ja wolę siedzieć z Jezusem po prawicy Ojca jego, niż być chomikiem”. Ty wierzysz w to, a ja wierzę w to.

Często Pascal mówił – „trochę wiedzy oddala od Pana Boga, a więcej wiedzy przybliża go na nowo”. Proszę, człowiek wydawałoby się wszystkie rozumy zjadł i twierdzi, nie ma Boga, „w swej pysze imię Boga przez małe 'b’ pisze, wielkiego Boga”, jak to poeta powiedział. Potem widzi, że to nie bardzo ma sens, i powoli w późniejszym wieku – może z lęku, może na skutek przemyśleń – wraca.

Ojciec spotkał na swej drodze wielu ludzi, także ludzi świętych, m.in. św. Jana Pawła II. Kiedy po raz pierwszy?

W 1957 roku. Dlatego że byłem wciąż słaby i chorowity musiano mnie wyświęcić. Biskup zamiast wyrzucić zdechlaka z seminarium, to wyświęcił go wcześniej o pół roku, w 1953 roku, a moich seminaryjnych kolegów w 1954 roku. Wtedy też trzeba było trochę odpocząć od pełnej pracy duszpasterskiej, dlatego byłem przez jakiś czas w Gronkowie na Podhalu.

Wiadomo, że słabe płuca i trzeba pooddychać górskim powietrzem. A potem w Pewli Małej koło Żywca, gdzie był punkt rekolekcyjny. Byłem tam kapelanem. Mili ludzie wciąż przyjeżdżali tam na jakieś warsztaty, spotkania, wypoczynek. Tam też między innymi przyjechał Karol Wojtyła. Taki „wujek Karol”, ze swymi studentami. W zimie zjeżdżał na nartach, a w lecie robił te słynne chodzone rekolekcje. Wędrowali sobie po okolicznych górkach, mieli konferencje, chwile milczenia, trochę humoru, pogody wieczorem. Ja byłem kapelanem i pełniłem rolę gospodarza.

Wszyscy bardzo cenili księdza Wojtyłę i kiedy on został profesorem, to nie „sprofesorzał” – bo wielu po pewnym czasie nosa zadziera – ale pozostał normalnym dobrym człowiekiem, dobrym księdzem, jakim był przedtem, i był bardzo lubiany. Gdy zebrali się ludzie w kuchni, która była w jakimś baraku, bo wtedy nie było jadalni, to zawsze mówił o czymś bardzo mądrze. Nigdy nie opowiadał kawałów (prymas Wyszyński lubował się w opowiadaniu kawałów), tylko czasem wtrącał jakieś sensowne słówko z odrobiną ironii. Już wówczas wyczuwałem, że to nieprzeciętny człowiek. A potem ja wstąpiłem do Tyńca, a on został biskupem. No i masz! Ja zostałem proboszczem i wtedy relacje stały się bardziej żywe.

On lubił korespondencję, odpisywał na każdy list, pisał na imieniny itd. Nie miałem kontaktu z papieżem, bo to jest za wysoko dla mnie, ale miałem kontakt z księdzem Karolem Wojtyłą, który przypadkiem został papieżem. Cenię to sobie bardzo i pamiętam. Kontakt z nim wywarł na mnie wielki wpływ.

Ojciec powiedział, że Karol Wojtyła nie opowiadał dowcipów w przeciwieństwie do prymasa Wyszyńskiego. To jest chyba nieznane szerzej oblicze prymasa Wyszyńskiego, bo raczej w odbiorze publicznym uchodził za osobę posągową, bardzo poważną. Proszę powiedzieć nam jakiś dowcip opowiadany przez prymasa Wyszyńskiego.

Ci, którzy go znali, pamiętają jeszcze, że zgrywę taką robił. Miał kartkę przed sobą i niby czytał jakieś opowiadanie z kartki przez 20 minut. Zerknąłem mu przez ramię i widzę, że miał na niej trzy zdania napisane. Po prostu miał zdolność opowiadania, opowiadał m.in. o góralu, który miał śmierć kliniczną.

W Tyńcu, gdy Wyszyński przyszedł do celi opata, powiedział: „Ojciec ma piękny widok, żaden biskup nie ma tak pięknego widoku. Wisła, ta rzeka, jest niczym aktyw partyjny”. A ojciec przeor pyta się: „Jak to?”. Na to Wyszyński odpowiada: „Bo płytkie nurty i trzyma się koryta”. Albo jeszcze inny dowcip. Wyszyński: „Czy wiecie, że ze Związku Radzieckiego otrzymaliśmy cały wagon butów?”. Słuchacze: „To niemożliwe, to jest coś niebywałego”. Wyszyński: „No tak, do podzelowania”.

Gdy ojciec przeor przedstawiał mnie prymasowi Wyszyńskiemu, to powiedział: „Ojciec Leon, najbardziej złośliwy mnich w naszym klasztorze”. Prymas się uśmiechnął i odpowiedział: „Ja też jestem złośliwy, ale się hamuję”

Oficjalnie był bardzo majestatyczny i poważny, nie rzucał słów na wiatr, nie mówił wyuczonych formułek, ale patrzył i widział, co się dzieje, i zazwyczaj reagował. Kiedyś wygłaszał kazanie i dziecko płakało o misia, który mu spadł. Ksiądz prymas w pewnym momencie przerwał i powiedział: „No dajcie temu dziecku tego misia, nie słyszycie, jak płacze!” i kontynuował kazanie.

Czego ksiądz życzyłby naszym słuchaczom, słuchaczom Radia WNET?

[related id=37045]Życzę wszystkim słuchaczom, aby mieli radość słuchania dobrych rzeczy, rozum i umieli odróżniać rzeczy dobre od mniej dobrych, a zwłaszcza złych, i żeby słuchali tego, co naprawdę warto słuchać. Jeśli się słucha tak jak leci, byle czego, to często sam człowiek nie wie, kiedy nasiąka treściami, które właściwie nie są jego treściami. Był u nas taki ojciec Michał, który mawiał: „Drogie dzieci, nie czytajcie dobrych książek, czytajcie tylko bardzo dobre, bo na dobre szkoda czasu”. Na złe słuchanie szkoda czasu. Miejmy nadzieję, że to słuchanie jest i będzie dobrym. Szczęść Boże wszystkim. Dziękuję.

Dziękujemy za rozmowę. Szczęść Boże.

MoRo

 

 O. Leon Knabit znany i lubiany, młody duchem benedyktyn, publicysta, którego poczucie humoru i kpiarstwo nie ma sobie równych.

Ojciec Leon Knabit, jako gość honorowy, oraz – jak piszą sami organizatorzy – jako ceniony duszpasterz, rekolekcjonista i spowiednik, autor wielu książek, artykułów i felietonów, weźmie udział w pierwszej edycji Targów Seniora w Krakowie. Dzisiaj na specjalnym stoisku Wydawnictwa Benedyktynów TYNIEC o. Leon będzie podpisywał książki i czekał na chętnych do rozmowy.

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.