Piotr Gliński: Dzisiaj spotyka się zespół, który zweryfikuje rekompensaty. Wprowadziliśmy sprawiedliwy algorytm

Kto dostaje rekompensaty od Ministerstwa Kultury i na jakiej zasadzie? Piotr Gliński o wsparciu dla sektora kultury, kontrowersjach wokół niego, mechanizmie przyznawania pomocy i możliwych zmianach.

Wstrzymaliśmy ten fundusz i zweryfikujemy wszystkie kwestie budzące wątpliwość. Przyznaliśmy 2064 rekompensaty dla instytucji kultury […] oraz dla firm, w większości scenotechnicznych.

Piotr Gliński informuje, że wciąż rozważane są różne warianty odnośnie wsparcia Ministerstwa Kultury dla sektora kultury, który szczególnie ucierpiał w skutek lockdownu. Kontrowersje wzbudził fakt, że na listach podmiotów, które otrzymały pomoc pojawiają się nazwiska osób znanych i dobrze sytuowanych.

Myśmy wprowadzili po prostu taki sprawiedliwy algorytm, taki sam dla wszystkich. Dlatego ci, którzy mieli duże przychody w poprzednim roku, a w tym roku niewielki, otrzymali duże rekompensaty.

Zgodnie z algorytmem można było uzyskać od 40 w przypadku instytucji samorządowych, do 50 proc. utraconych przychodów. Wicepremier zaznacza, że jest to wsparcie dla sektora polskiej gospodarki, jakim jest kultura. Podkreśla, że Polsce ratowanie gospodarki idzie najlepiej w Europie. Uratowanych zostało 5 mln miejsc pracy. W związku z kontrowersjami wokół rządowej pomocy sprawdzone zostaną takie rzeczy jak to, czy dana firma jest faktycznie związana ze światem kultury. Dotąd dokonywana była wstępna weryfikacja na podstawie deklaracji firm.

Z tych 2064 [rekompensat] ponad połowa to są prywatne firmy scenotechniczne.

Wypłaty dla nich, podobnie tak jak dla instytucji samorządowych, być może jeszcze dzisiaj ruszą ponownie. Ocenia, iż część argumentów, jakie się pojawiły w tej sprawie jest racjonalnych. Niektórzy są niezadowoleni z tego, ile dostali.

To są pieniądze dla ich firm, dla ludzi, których zatrudniają.

Pojawiają się komentarze, że dany celebryta schowa otrzymane pieniądze do kieszeni. Za to jednak nie odpowiada już minister. Przyznaje, że część ludzi kultury wyraża swoje opinie polityczne za pomocą niekulturalnego języka. Nie chce odnosić się do konkretnych wypowiedzi artystów. Apeluje do nich, aby pięć razy się zastanowili, zanim kogoś obrażą. Wypowiedzi niektórych osób przekraczają wobec wszystkie granice- wskazuje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

IV etap odmrażania gospodarki: Zniesione limity w sklepach i kościołach, a od 6 VI otwarcie wszystkich branż

Premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Piotr Gliński i minister Łukasz Szumowski o kolejnym etapie odmrożenia gospodarki: otwieraniu instytucji kultury, zniesieniu ograniczeń w sklepach i kościołach.

  • Od 30 maja zniesiony zostanie obowiązek zasłaniania twarzy na ulicach przy zachowaniu dystansu społecznego. Jednocześnie przestaną obowiązywać ograniczenia w handlu i gastronomii.
  • Najbliższej niedzieli nie będzie już obowiązywać ograniczenie wiernych w kościołach.
  • Trwają rozmowy rządu z PZPN na temat możliwości uczestnictwa kibiców w meczach piłkarskich.

Dane świadczą o tym, że zapanowaliśmy nad epidemią w sposób bardziej sprawny niż kraje Europy Zachodniej.

Premier Mateusz Morawiecki polemizuje ze stwierdzeniami, że można było wybrać lepszy model postępowania wobec epidemii, taki jak np. w Szwecji. Wskazuje na liczbę zgonów na milion mieszkańców na Covid-19 w tym i innych krajach prowadzących podobną politykę.

Prezes Rady Ministrów oznajmia, że zasłanianie twarzy nie będzie już obowiązkowe na ulicach.  Jeśli dwie osoby będą iść blisko siebie to dalej zalecane jest, by nosiły wtedy maseczki. Obowiązek ten pozostanie w środkach komunikacji, czy np. w kinach. Te ostatnie podobnie jak teatry, cyrki i filharmonie od 6 czerwca będą mogły na powrót się otworzyć. Wicepremier Piotr Gliński zaznacza, że decyzja o otwarciu konkretnych instytucji zależy od samych ich dyrektorów. Zaznacza, że

Widownie kin i teatrów mogą być wypełnione maksymalnie w 50%.

Konieczne będzie także  zakrywanie ust i nosa. Szef rządu informuje o zniesieniu od 30 maja ograniczeń w handlu i gastronomii. Nie będą obowiązywać w nich już limity klientów przebywających jednocześnie w lokalach. W restauracjach pozostanie konieczność noszenia maseczek w drodze od i do stołu. Premier podkreśla, że maseczki to obok dezynfekcji i dystansu społecznego jeden ze środków ograniczania zachorowań.

Już od tej niedzieli nie będzie obowiązywać ograniczenie wiernych w kościołach.

Zachowany przy tym powinien być dystans dwumetrowy między wiernymi, podobnie jak wszędzie indziej. Przywrócona zostanie możliwość organizowania zgromadzeń publicznych do 150 osób. Oznacza to, jak zauważa minister kultury, także możliwość organizowania koncertów plenerowych. Postanowienie to odnosi się również do wesel, w których będzie mogło uczestniczyć do 150 osób.

6 czerwca zdejmujemy też ograniczenia ze wszystkich branż sektorów gospodarczych w których obowiązywały restrykcje.

Oznacza to poza wymienionymi instytucjami kultury otwarcie obiektów sportowych, klubów fitness, czy salonów masażu. Premier Morawiecki wskazuje, że w innych krajach ogniska zachorowań tworzyły się nieraz w klubach i dyskotekach. Z tego powodu

Wyjątek będą stanowiły dyskoteki i kluby.

W odpowiedzi na pytanie dziennikarza informuje, że trwają rozmowy z PZPN na temat umożliwienie kibicom obserwowania rozgrywek na stadionach:

Pracujemy nad protokołem gęstości z PZPN, który umożliwiłby jakąś obecność kibiców na meczach.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski na konferencji tłumaczy, czemu rząd wprowadził nakaz zasłaniania twarzy, kiedy było mniej zarażonych, a teraz, gdy jest ich więcej wycofuje się z niego. Wynika to, jak mówi, z faktu, że obecnie jest już mniejsze ryzyko, że zarazimy się od kogoś na ulicy:

Ogromna większość Polski ma już tendencję spadkową w przebiegu epidemii. Jeszcze trzy województwa tego nie osiągnęły: śląskie, łódzkie i wielkopolskie.  Jeszcze przez parę dni spływające wyniki będą stosunkowo wysokie. Te osoby są już w kwarantannie. Transmisji poziomej wirusa jest już niewiele.

Zapowiada zmniejszanie nastawienia szpitali na chorych na Covid-19 i przywracania łóżek przeznaczonych dotąd dla zarażonych do normalnego obiegu. Zaznacza przy tym, że

Epidemia się nie skończyła.  Mogą się pojawiać ogniska, dlatego ten dystans społeczny lub maseczka.

Z tego też powodu wojewodowie będą mieli możliwość z powodów epidemicznych ograniczać przywrócone prawo do zgromadzeń, tam, gdzie będzie to uzasadnione ze względu na obecność ogniska choroby.

Premier Morawiecki na pytanie o publikacje uchwały PKW i to, czy ktoś zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za wydruk niewykorzystanych kart wyborczych za 70 mln zł odpowiada, że

Dzisiaj cały czas ustawa [o wyborach prezydenckich] nie może być włączona do polskiego systemu prawnego.

Wzywa Senat do nie opóźniania procedowania ustawy o kodeksie wyborczym.

A.P.

Jastrzębski: Robert Gliński, brat wicepremiera zasiada w Radzie Stowarzyszenia ZAiKS. Czy to nie konflikt interesów?

Grzegorz Jastrzębski o tym, czy przeciwnicy opodatkowania smartfonów i tabletów są opłacani przez koncerny, tym, czemu nowa opłata zostanie przerzucona na konsumentów i o postulatach Stop ACTA 2.

Chcielibyśmy również rozpocząć dyskusję na temat tego na temat sensowności opłat reprograficznych od innych urządzeń, nie tylko nie tylko cechy smartfonów i tabletów, ale również produktów, za które płacimy już teraz.

[related id=112795 side=left]Grzegorz Jastrzębski odnosi się do rozmowy z Piotrem Iwickim na temat rozszerzenia opłat od czystych nośników na smartfony i tablety. Jego twierdzenie, że smartfony nie podrożeją, bo można je kupić nawet za złotówkę „jest od czapy”, gdyż w takich przypadkach kupno aparatu odbywa się przy okazji umowy z abonamentem. Na stwierdzenie, że we wszystkich innych krajach są już takie opłaty, mówi, iż może to właśnie one powinny naśladować Polskę, a nie odwrotnie. Zauważa z przekąsem, iż chętni do robienia porównań z Europą Zachodnią w przypadku nowych podatków, nie chcą już porównywać sytuacji, jeśli chodzi np. o kwotę wolną od podatku.

Przedstawiciel inicjatywy Stop ACTA 2 zwraca uwagę na niskość marż pobieranych przez importerów i producentów sprzętów mulitmedialnych w Polsce. W rezultacie:

Nie ma takiej możliwości, aby ta opłata nie została przeniesiona na klienta końcowego.

To, że ceny w innych krajach, w których obowiązuje podatek od tych urządzeń, przypisuje stałemu spadkowi ich ceny na dynamicznym rynku. Odpowiada na zarzuty Jana Młotkowskiego z ZAIKS-u, który stwierdził, że środowiska przeciwne nowemu podatkowi to boty i ludzie opłacani przez wielkie firmy. Zauważa, iż nieprawdą jest jakoby na profilu Nie płace za pałace treści pojawiały się tylko od poniedziałku do piątku, co można łatwo zweryfikować.

My nie jesteśmy opłacani, a jeżeli tak jest to bardzo byśmy prosili o jakiekolwiek dowody natomiast.

Fakt, że są grupy interesu, w które nowy podatek uderzyłby w szczególny sposób nie jest, jak wskazuje Jastębski, powodem, by nie protestować przeciwko kolejnym opłatom. Zaznacza, że nie ma dowodu na powiązania między inicjatywą, której jest członkiem, a firmami. Jest za to silne powiązanie między urzędującym ministrem kultury a ZAIKS-em, na które zwrócili uwagę użytkownicy portalu Wykop.pl:

Brat pana ministra Piotra Glińskiego, Robert Gliński zasiada w Radzie Stowarzyszenia ZAiKS-u.

Pojawiają się opinie, że takie powiązanie między ministrem mającym wpływ na ustawodawstwo podatkowe a organizacją, która z nowego podatku skorzysta stanowić może konflikt interesu. Rozmówca Adriana Kowarzyka podkreśla, że postulaty wysuwane przez Stop ACTA 2 są efektem kompromisu wielu środowisk i osób, w tym samych twórców. Wśród popierających ich można znaleźć libertarian, Partię Piratów, a także polityków Konfederacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

15 mln zł dla instytucji kultury, 5 mln bezpośrednio dla artystów. Dyrektor NCK: Myślę, że pobijemy następny rekord

Profesor Rafał Wiśniewski o grancie „Kultura w Sieci”, tym dla kogo jest przeznaczony i jakie problemy pojawiły się w związku z natłokiem wniosków oraz o rekordowym rozpatrywaniu wniosków przez NCK.

 

Zawsze jest tak, że ostatnie dwa dni to jest wielkie zainteresowanie beneficjentów, żeby składać wnioski, co powoduje trudności o charakterze technicznym, ponieważ serwery też mają swoją przepustowość.

Rafał Wiśniewski wyjaśnia jak wyglądają ostatnie dni zgłaszania się po grant „Kultura w Sieci”,  który jest inicjatywą wicepremiera Piotra Glińskiego. W ciągu doby liczba wniosków wzrosła z 860 do 1680. Dyrektor Narodowego Centrum Kultury zaleca aplikującym by uzbroili się w cierpliwość i zapowiada, że rozwiązania problemu są już opracowywane.

Ten program składa się z dwóch komponentów to jest 20 milionów złotych.

5 mln zł przeznaczonych jest bezpośrednio dla artystów- osób fizycznych. Pozostałe 15 mln przeznaczone jest dla osób prawnych- prywatnych i publicznych instytucji kultury.

Myślę, że pobijemy następny rekord, który Narodowe Centrum Kultury wyznacza w szybkości sprawdzania i oceny wniosków.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

Piotr Gliński: Walczymy o to, żeby spłaszczyć zagrożenie. Polska gospodarka ma się świetnie. Nie ma żadnego kryzysu

Piotr Gliński o walce rządu z Covid-19, zabezpieczeniach dla polskiej gospodarki, tym jak mogą z nich skorzystać artyści oraz o wsparciu dla świata twórców kultury.

  • „Żaden system zdrowia nie wytrzyma takiego naporu, jaki się stał w północnych Włoszech czy Chinach”- zauważa Piotr Gliński.
  • Artyści skorzystają na ogólnych zapisach zawartych w „tarczy antykryzysowej”.
  • Ministerstwo Kultury przewiduje także dodatkowe wsparcie  postaci dofinansowań i ułatwień prawnych.

Mamy poważną sytuację. […] Jako jeden z nielicznych krajów podjęliśmy tą rękawicę wystarczająco wcześnie.

Piotr Gliński apeluje do rodaków o rozsądek i stosowanie się do zaleceń. Przypomina tragiczne skutki nieodpowiedzialnego zachowania 31. zarażonej w Korei Płd., która zaraziła multum innych ludzi. Wicepremier tłumaczy czemu ma służyć tzw. tarcza antykryzysowa, proponowana przez rząd:

Specjalna ustawa ma za zadanie podtrzymać polską gospodarkę. Polska gospodarka ma się świetnie- jesteśmy liderem europejskim. Musimy używać specjalnych narzędzi, które pobudzają gospodarkę.

Dzięki współpracy z Narodowym Bankiem Polskim, zachowana jest płynność finansowa. Nie mamy więc, jak mówi, żadnego kryzysu. Minister kultury i dziedzictwa narodowego wyjaśnia, jak na rządowych propozycjach skorzystają ludzie kultury. Dotyczą ich te same przepisy jak innych przedsiębiorców i pracowników. Oznacza to, że pracują na umowę-zlecenie artyści czy technicy skorzystają z 40% dopłat do pensji i ulg na kredyty.

To jest dla wszystkich na umowach o dzieło.

[related id=101551 side=right]Nasz gość dodaje, że poza tym twórcom dedykowane są specjalne programy ministerialne. Zwiększony ma zostać zakres puli Ministerstwa Kultury na pomoc socjalną. Zapowiada zmiany w ustawie o kinematografii. Zmieniona ma zostać definicja premiery filmu, tak by obejmowała także zamieszczenie go na platformie VOD. Przewidywane jest też wsparcie dla producentów filmowych przez szereg udogodnień związanych z realizacją i rozliczeniem projektów dofinansowywanych przez Ministerstwo. W prowadzonych przez to ostatnie teatrach zrekompensowane zostaną straty płynące z utraty wpływów z biletów. Polityk wyraża nadzieję, że na podobne działanie zdecydują się samorządy wobec prowadzonych przez siebie placówek.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Oświadczenie twórców filmu „Zdarzyło się w Polsce”. Żądają w nim m.in. odwołania ministra kultury Piotra Glińskiego

Film „Zdarzyło się w Polsce” napotkał na bariery nie do przebycia w momencie odmówienia zgody na poddanie się pasożytniczym układom pozostawionym w branży filmowej przez poprzedni system.

(…) Paradoksalnie, w nowej rzeczywistości politycznej, po zwycięstwie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku „dobrej zmiany”, niosącej na swych sztandarach przywrócenie elementarnych zasad sprawiedliwości społecznej, ale i realizację polityki historycznej przywracającej honor bohaterom walki o Wolną Polskę, gdy profesor Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej odkopuje z anonimowych dołów śmierci szczątki zamordowanych żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego, niezwykle ważny film o powojennej walce drugiej konspiracji i jej zbrodniczym wymordowaniu przez komunistów zostaje zablokowany mimo wcześniejszych deklaracji i zobowiązań ze strony premiera, jego kancelarii i resortu kultury.

Czy piętrzące się przed twórczością Jerzego Zalewskiego problemy mają charakter trwały, niezależnie od zachodzących zmian w życiu politycznym kraju?

Czy raczej zachodzące zmiany polityczne mają wciąż charakter powierzchowny i napotykają na mur utrwalonych i nienaruszalnych od 30 lat, po niesławnej pamięci umowie okrągłego stołu, zakonserwowanych układów polityczno-biznesowych i personalnych, które zagwarantowała „gruba kreska” i jej skutki w postaci braku lustracji i dekomunizacji we wszystkich kluczowych instytucjach państwa, ale również na wyższych uczelniach, w obszarze edukacji i szeroko pojętej kultury, gdzie, wprost, spadkobiercy komunistycznego systemu stali się z dnia na dzień zarządcami, właścicielami pokomunistycznego majątku oraz właścicielami III RP. (…)

[Film] „Zdarzyło się w Polsce” napotkał na bariery nie do przebycia w momencie odmówienia zgody na poddanie się pasożytniczym układom pozostawionym w branży filmowej przez poprzedni system, który systematycznie sprzeniewierza przeznaczone na kulturę społeczne pieniądze, przepuszczane tymi samymi skorumpowanymi kanałami.

Jedną z czołowych pozycji w opisanej i, niestety akceptowanej przez obecny aparat władzy, strukturze zajmuje Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, której niezniszczalnym dyrektorem związanym zawodowo i pełniącym w niej od 1970 roku kierownicze funkcje jest niejaki Włodzimierz Niderhaus (…), który legitymuje się pokaźnym dorobkiem i zasługami w branży filmowej oraz, za przyzwoleniem i w pełnej komitywie z resortem kultury, jest finansowym dysponentem środków publicznych, został w roku 1983 zarejestrowany przez III Wydział SB jako tajny współpracownik służby bezpieczeństwa o pseudonimie „Włodzimierz”. (…)

[C]złowiek ten przez kolejne dekady, bez jakiejkolwiek lustracji, kontroli ze strony nowo mianowanych organów państwa, pozostaje współpracownikiem resortu kultury kierowanego przez wicepremiera Piotra Glińskiego, który zdecydował się poświęcić film Jerzego Zalewskiego na rzecz hołdowania postkomunistycznym reliktom w polskiej kinematografii. Mimo pełnej wiedzy o poniesionych nakładach i wysiłku ludzi zaangażowanych w przedsięwzięcie, nie bacząc na straty finansowe, a zwłaszcza moralne, wolał zachować dotychczasowe relacje z agentem komunistycznych służb specjalnych.

(…) Domagamy się dlatego podjęcia przez obecne władze, deklarujące dziś naprawę państwa, stanowczych kroków w celu zapobieżenia podobnym sytuacjom w przyszłości i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za zaistniały stan rzeczy, w tym usunięcia ze stanowiska szefa resortu kultury ministra Piotra Glińskiego, który nie gwarantuje naszym zdaniem oczekiwanych zmian.

„Kłopotliwy reżyser, kłopotliwe filmy” – oświadczenie twórców filmu i opinia prof. Andrzeja Nowaka o filmie Jerzego Zalewskiego „Zdarzyło się w Polsce” znajdują się na s. 2 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

„Kłopotliwy reżyser, kłopotliwe filmy” – oświadczenie twórców filmu i opinia prof. Andrzeja Nowaka o filmie Jerzego Zalewskiego „Zdarzyło się w Polsce” na s. 2 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Witt: Francuscy pracownicy boją się, że zostaną oszukani. Niektórzy już wiedzą, że nauczyciele stracą 300-400 euro

Piotr Witt o tym czemu Francuzi uważają Polaków za faszystów i antysemitów i jak rząd de facto wspiera taki przekaz. Także o tym czemu Francuzi protestują i jak przebiegają negocjacje ws. reformy.

Piotr Witt o stosunku Francuzów do Polaków. Tak jak kiedyś tamten naród nas lubił za upór wobec komunizmu i za wielkie postacie (np. Jan Paweł II), tak teraz nas nienawidzi.

Czy mamy się kryć ze swoją polskością?

Francuzi sądzą, że jesteśmy antysemitami i faszystami. Nie jest to ich wina, gdyż skoro, jak zwraca uwagę korespondent, przekonują ich o tym polska noblistka Olga Tokarczuk czy polski naukowiec Jan Tomasz Gross, to czemu mieliby im nie wierzyć. Witt zarzuca Prawu i Sprawiedliwości propagowanie takiego wizerunku Polaka. Wszakże MKiDN dotuje artystów, którzy przypinają Polakom łatkę antysemity, a także patronuje wydarzeniom, gdzie padają fałszywe informacje na temat naszego narodu. Dziennikarz w rozmowie z Piotrem Glińskim, szefem wspomnianego resortu, zapytał się o cel takiej polityki kulturalnej. Ten odpowiedział:

Ja nie jestem ani faszystą, ani antysemitą. W ogóle nie rozumiem pańskiego przesłania.

Wicepremier, co smutne, nie dostrzegł problemu. Ponadto nasz korespondent mówi o złej sytuacji gospodarczej we Francji z powodu strajku generalnego, który trwa już drugi tydzień. Teatry, kina i inne placówki kulturalne są opustoszałe. Metro nie funkcjonuje. Do sklepów nie są dowożone świąteczne towary.

Mamy dosyć siły żeby znieść cudze cierpienie. Zróbcie to, gnębcie lud.

Utrudnienia dla zwykłych Francuzów to poświęcenie na jakie rząd Édouarda Philippe’a jest gotów. Witt tłumaczy, dlaczego we Francji związki zawodowe strajkują. Rząd chce wdrożyć w życie reformę emerytalną; związki jej nie chcą i zaczynają protestować.  Reforma polega na tym, że pracownik przez lata pracy będzie kumulował punkty, które odpowiadają pewnym wartościom pieniężnym. Nikt jednak nie wie, jaka będzie wartość owego punktu (biorąc pod uwagę chociażby inflację):

Pracownicy boją się , że zostaną oszukani. A niektórzy już wiedzą, że nauczyciele stracą 300-400 euro przyszłej emerytury miesięcznie.

Dziennikarz mówi, że w dotychczasowym systemie, „w ciągu 10 lat wartość punktu obniżyła się już trzykrotnie”. Dodaje, że „powoli punkt ciężkości negocjacji przesuwa się na wiek emerytalny”. Tymczasem jak ocenia Witt „sprawa wieku najmniej istotna”, gdy pracodawcy i tak zwalniają starych ludzi pod byle pretekstem, aby pozbyć się kosztów. Przykładem może być zwolnienie pracownika Auchan za zjedzenie dwóch bułeczek z czekoladą (udało mu się skutecznie odwołać od tej decyzji). Zwolnienie to było dziełem ówczesnego personalnego firmy, Laurenta Pietraszewskiego. Francuz w trzecim pokoleniu, wiceprzewodniczący grupy przyjaźni francusko-polskiej, zastąpił Jean-Paula Delevoye’a na stanowisku pełnomocnika rządu do reformy emerytalnej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Krzysztof Masłoń: Tokarczuk mówi o polskim antysemityzmie i kolonializmie. To mi zakłóca odbiór jej nagrody

Publicysta tygodnika „Sieci” analizuje dorobek literacki laureatki Nagrody Nobla Olgi Tokarczuk. Zwraca uwagę na wczesny etap jej działalności, krytykuje obecne lewicowe zaangażowanie polityczne.


Krytyk literacki Krzysztof Masłoń komentuje wczorajsze odebranie przez Olgę Tokarczuk Nagrody Nobla:

Chciałbym powiedzieć, że czułem dumę […] i tak by pewnie było, ale wsłuchałem się w laudację Pera Waestberga […] Tam zostały wybite dwie sprawy: antysemityzm,  druga- to jakoś dziwnie zabrzmiało, że Olga Tokarczuk reprezentuje  kraj najeżdżany przez nazistów i stalinistów, który jednocześnie miał własny kolonializm, a Olga Tokarczuk nie boi się mówić nam niewygodnych prawd […] Pretekstem do tego wszystkiego była książka „Księgi Jakubowe” […] To mi bardzo zakłóciło odbiór.

Gość „Poranka WNET” mówi, że spodziewał się Nobla dla Tokarczuk od paru lat, szczególnie od przyznania jej nagrody Bookera za książkę „Bieguni”. Opowiada, że bardzo ceni wczesną twórczość noblistki, szczególnie jej opowiadania. Ubolewa nad tym, że jej literatura poszła w kierunku publicystyki negującej tradycyjne wartości.

Krzysztof Masłoń krytykuje postawę wicepremiera Piotra Glińskiego, który jeszcze niedawno wyśmiewał książki Tokarczyk, a obecnie, koniunkturalnie, ją wychwala. Krytyk zwraca uwagę, że w kolejnych latach Komitet Noblowski powinien bardziej pochylić się nad literaturą czeską i węgierską.

K.T / A.W.K.

Zalewski: Zostałem oszukany. Pan Gliński ma lepsze przełożenie na urzędników KPRM niż pan premier

Jerzy Zalewski o tym, jak odebrano mu produkcję nad filmem, bo chciał go zrobić zbyt tanio i jak urzędnicy KPRM wmanewrowali go, by zainwestował własne pieniądze w film na który nie dostał dotacji.

Jerzy Zalewski o filmie „Zdarzyło się w Polsce”. Miał on opowiedzieć historię braci Kowalczyków i zamach na aulę w Opolu. W tej auli miało się odbyć wręczenie medali dla zomowców, rok wcześniej pacyfikujących Wybrzeże. Jednym z podejrzanych w śledztwie jest żołnierz wyklęty z oddziału „Bartka”, „co nas przenosi w tamten czas”. Różne czasy się ze sobą zlewają i w finale się łączą. Projektem zainteresował się premier Mateusz Morawiecki. Film otrzymał dotację w wysokości 6,5 mln zł.

Miałem zapewnienia dyrektora PISF-u, że z puli dyrektorskiej dostanę. Ta pula była na rok poprzedni, 2018 r.

Żeby jednak ją wykorzystać musiał jak najszybciej zacząć zdjęcia. Przez ten pośpiech do ekipy filmowej wziął tych ludzi, którzy byli wolni, co się zemściło. Ekipa okazała się „nieodporna na defraudację”. W związku z tym jak mówi, „po czterech dniach zdjęciowych przerwałem i zwróciłem pieniądze, których nie wydałem”. Zauważa, że nikt go nie pytał wtedy, czemu tak szybko przerwał zdjęcia. Paweł Lewandowski, wiceminister kultury , obiecał mu, że w lutym otrzyma pieniądze z kolejnej dotacji, do KPRM może wystąpić o pieniądze przez Ministerstwo Kultury i jednocześnie rozliczyć wydane już pieniądze.

Kierownicy produkcji […] widzą jak próbuję ciąć koszty. Widzą np. jak kaskader, którego wynajmuje jest tańszy o 70% niż inni, który oferowali swoje usługi.

Do czerwca udało mu się rozliczyć. Stwierdza, że w jego projekcie koszta były potanione o 30-40%. Było to jak mówi, nie do przyjęcia dla branży, która dba by koszta, nie były zbyt niskie.  Z tego powodu produkcja filmu została przekazana Włodzimierzowi Niderhausowi, „postać z bajki o komunistach starych”. Niderhaus pracuje od lat 70. w  Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie. Okazało się, że to on ma przejąć zarządzanie pieniędzmi z dotacji. Na dodatek okazało się, że pieniędzy nie będzie dopóki Zalewski nie podpisze umowy z PISFEM. Tymczasem żeby to zrobić musiałby mieć już budżet filmu zapięty.

Napisałem list, że nie zgadzam się na taką formułę. […] Zgłosiłem się do KPRM o inną drogę przepływu tych pieniędzy.

Najpierw otrzymał od urzędników Kancelarii informację, że jest inna droga jaką mógłby otrzymać pieniądze. Odbyłoby się to za pośrednictwem stowarzyszenia lub fundacji. Po zapewnieniu tym i przy świadomości, że projekt cieszy się poparciem premiera przystąpił do prac nad filmem. Musiał przed końcem roku zrealizować 31-35 dni, żeby rozliczyć dotację, z której pieniędzy jeszcze nie otrzymał. Z tego powodu z własnych oszczędności sfinansował przygotowania do zdjęć.

Ja mam wszystko, wykupione kostiumy, aktorów. Jesteśmy po próbach, po treningach jazdy konnej, próbach kaskaderskich,  jesteśmy gotowi do zdjęć. […] Tych pieniędzy nie otrzymuję.

9 października otrzymał informację, potwierdzoną dzień później przez oficjalne pismo, iż pieniędzy nie otrzyma oraz że nic nie było mu obiecywane. Reżyser uważa, że został wpuszczony przez urzędników Kancelarii Premiera w pułapkę, co traktuje jako zemstę za krytykę ministra  Piotra Glińskiego, którego posądził o złą wolę. Stwierdził bowiem, że „utrzymywanie w polskiej kinematografii Niderhausa jest złą wolą”.

Pan Gliński ma lepsze przełożenie na urzędników KPRM niż pan premier.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej mówi, że tym czego żąda jest „zwrot kosztów i moich zobowiązań przez usunięcie pana Niderhausa i ministra Glińskiego”.

Borowski: „Legiony” to film światowego formatu

Czemu warto zobaczyć „Legiony”, kto przyczynił się do jego powstania i czym się różni od „Piłsudskiego”? Odpowiada Adam Borowski.

Adam Borowski mówi o wchodzącym w piątek do kin filmie „Legiony”, którego jest jednym z producentów.

Zebranie 27 mln przez człowieka spoza branży wydaje się sytuacją niemożliwą, ludzie uwierzyli, że to wspaniały film.

Podkreśla, że zebranie potrzebnych na jego produkcję środków to były „cztery lata ciężkiej pracy”. Wyraża wdzięczność dla ludzi, którzy uwierzyli w ten projekt, w tym do premiera Mateusza Morawieckiego, ministra kultury Piotra Glińskiego i Radosława Śmigulskiego, dyrektora PISF. Podkreśla, że szczególne podziękowania należą się prywatnemu sponsorowi, Andrzejowi Senkowskiego, prowadzącemu firmę Pol-Car. Biznesmen, oglądając film, miał przyznać, że „czuje zobowiązany wobec ludzi, którzy sto lat temu wywalczyli dla niego niepodległą Polskę”.

To jest film, jakiego w ostatnich latach nie było. Jesteśmy w okresie stulenia odzyskania niepodległości i warto zobaczyć ten film, bo jest hołdem dla chłopaków i dziewczyn, którzy „na stos rzucili swój życia los”.

Gość „Kuriera WNET”, podkreśla, że „takiej batalistyki w polskim kinie jeszcze nie było”. „Legiony” określa jako film o światowej klasie. To „wejście na światowe salony”-mówi. Dodaje, że ma nadzieję, że film ten będzie tak jak „Potop” czy „Pan Wołodyjowski” oglądany przez kolejne pokolenia Polaków.

Borowski odnosi się także do wyjścia w zbliżonym czasie, co „Legiony” filmu „Piłsudski”.

Film [„Piłsudski”-przyp. red.] miał mieć premierę w listopadzie. W chwili, gdy producenci się dowiedzieli, że 20 września wchodzą „Legiony” przełożyli na tydzień wcześniej.

Stwierdza, że dystrybutor  filmu o Naczelniku Państwa, chciał konfrontacji między filmami. Stwierdza, że „ludzie wybiorą jeden z tych filmów, bo uznają, że są podobne, a nie są”. Pierwszy film opowiada o rewolucyjnej i niepodległościowej działalności Józefa Piłsudskiego do początku I wś, a drugi jest filmem typowo wojennym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.