„Zachęcamy do oddawania do muzeum pamiątek po naszych przodkach” – Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

Rozmowa z dr Robertem Andrzejczykiem Dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Muzeum przybliża, przywraca i propaguje pamięć o życiu, dokonaniach i dziedzictwie Marszałka

Rozmowa z dr Robertem Andrzejczykiem Dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

Muzeum przybliża, przywraca i propaguje pamięć o życiu, dokonaniach i dziedzictwie Marszałka poprzez działalność naukową, wystawienniczą, wydawniczą oraz programy edukacyjne i społeczne. Jest przestrzenią, w której historia i tradycja inspirują do dyskusji na tematy ważne i aktualne dla Polaków. Muzeum gromadzi zabytki i przedmioty związane z Józefem Piłsudskim, a także z epoką, w której żył i działał. Zbiory obejmują okres od powstania styczniowego do końca życia Piłsudskiego, a także świadectwa pamięci o Marszałku, aż po dzień dzisiejszy. 

 

Dmytro Antoniuk: W Kołomyi na polskim memoriale powieszono tabliczki ukraińskich żołnierzy

Paweł Bobołowicz i Dmytro Antoniuk o wizycie w Stanisławowie, roli pociągów pancernych w 1920 r. i cmentarzu w Kołomyi.

Paweł Bobołowicz mówi o kolejnych miejscach, jakie odwiedził w ramach akcji „Rok 1920. Pamięć w czasach zarazy”. Jednym z nich był cmentarz w Stanisławowie, który, jak wskazuje Dmytro Antoniuk był niszczony w czasach Związku Radzieckiego. Nie ma tam upamiętnienia żołnierzy wojny z bolszewikami, choć można się domyślać, że tam leżą. Bobołowicz zwraca uwagę na udział pociągów pancernych w wojnie polsko-bolszewickiej.

Innym cmentarzem jaki odwiedzili jest nekropolia w Kołomyi. Znajduje się tam zaniedbany memoriał poświęcony polskim Legionom. Antoniuk zauważa, że na grobach polskich w latach 90. Ukraińcy zawiesili tabliczki ukraińskich żołnierzy. Są tam groby poległych w czasie I wojny światowej, wojny polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Borowski: Konfederatów łączy chęć bycia w Sejmie i umieszczanie na listach ludzi, którzy wprost są agenturą Putina

Adam Borowski o filmie „Legiony” i swej pracy jako wydawca, reformach Dobrej Zmiany, które w sądownictwie są niepełne oraz o Konfederacji, jej pro-rosyjskości i o tym czemu nam nie grozi ustawa 447.

Adam Borowski podsumowuje rok 2019 z perspektywy swojej pracy zawodowej. Choć jego start w wyborach parlamentarnych z listy PiS, nie przyniósł mu mandatu, to jako wydawca jest zadowolony.

Pozostanę wydawcą, to bardzo szlachetny zawód.

Szczególnie dumny jest z filmu „Legiony”, który, jak przewiduje, stanie się klasykiem oglądanym przez kolejne dziesięciolecia, takim jak „Pan Wołodyjowski”.

Komentuje także najważniejsze wydarzenia ubiegającego roku. Jest zadowolony z działania Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ walczy z mafiami vatowskimi, a odebrane złodziejom pieniądze przekazuje ludziom w ramach programów socjalnych. Stwierdza, że utrata Senatu na rzecz opozycji to wina błędów w kampanii. Gdyby przyłożyć się bardziej np. w podwarszawskiej kampanii prof. Żaryna, to wynik wyborów mógłby być inny.

Działacz opozycji czasów PRL przyznaje, że PiS wycofał się z niektórych założeń reformy sądownictwa, takich jak instytucja „skargi nadzwyczajnej” czy z posłania na emeryturę wielu sędziów o komunistycznej przeszłości (np. Józefa Iwulskiego). Mówi też o hipokryzji lewicy, która solidaryzuje się z dziećmi z Zespołem Downa, a jednocześnie popiera aborcję eugeniczną, której głównymi ofiarami są właśnie ludzie z tym schorzeniem. Nasz gość ocenia również Konfederację. Podkreśla, że nie jest to jednolite środowisko.

Narodowcy z tzw. wolnościowcami mają ze sobą niewiele wspólnego, łączy ich chęć bycia w Sejmie, pewna pro-rosyjskość.

Zarzuca Konfederacji „umieszczanie na listach ludzi, którzy wprost są agenturą Putina”. Zwraca uwagę na hasła jakie podają na manifestacjach Konfederacji, gdzie mówi się, że „należy zrezygnować z niesłusznej krytyki Rosji”. Nie obawia się, że Polska jest zagrożona roszczeniami żydowskimi w związku z amerykańską ustawą 447, o czym mówią posłowie Konfederacji.

To dotyczy to wyłącznie majątku spadkowego.  […] Co nas obchodzi amerykańska ustawa, gdzie nie ma ani słowa o Polsce.

Podkreśla, że „to nas nie dotyczy”. Gość „Poranka WNET” jest niezadowolony, że Lewica weszła do parlamentu. Zarzuca ludziom z opozycji antykomunistycznej takim jak Antoni Mężydło, czy Grzegorz Schetyny, dawny członek Solidarności Walczącej, że:

W imię ślepej nienawiści do przeciwnika politycznego reaktywowali postkomunistyczną lewicę.

Partię Razem nazywa komunizującą. Zarzuca jej, że odżegnuje się od związków z polskością podkreślając jedynie swą europejskość. Wobec informacji, że dwudziestolatkowie chętniej niż trzydziestolatkowie lub starsze pokolenia wybierają Lewicę, pociesza Borowskiego fakt, że to młodzież wypromowała kult żołnierzy wyklętych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Paweł Lewandowski: Polacy nie chcą płacić abonamentu, bo uważają go za kolejny podatek

Paweł Lewandowski o decentralizacji i repolonizacji mediów, lustracji w świecie kultury, abonamencie i tym czym go zastąpić, kwestii filmu Zalewskiego i o Polskiej Fundacji Narodowej.

Z Pawłem Lewandowskim powracamy do tematu filmu „Zdarzyło się w Polsce”, o którym mówiliśmy dwa tygodnie temu.

Żeby zrobić film trzeba znaleźć ekipę, podpisać z nią umowę, zbierać faktury i rachunki by rozliczyć się z dotacji.

180 tys. nierozliczonych pieniędzy zostało zwróconych przez Jerzego Zalewskiego. Lewandowski mówi, że ze względu „niejasności w rozliczeniu” film został skierowany do zaufanej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie. W przeszłości realizowała ona „Legiony” i kończyła „Smoleńsk”. podkreśla, że:

To jest największa wytwórnia w Polsce.

Jerzy Zalewski musi w jego ocenie współpracować z Włodzimierzem Niderhausem, jeśli chce dokończyć swój film. Lewandowski nie ma żadnych informacji nt. agenturalnej przeszłości szefa WFDiF, i jak mówi, nie ma możliwości i prawy by sprawdzić, czy ktoś współpracował z SB czy nie. Dodaje, że jest zwolennikiem wprowadzenia przepisów, które by na to pozwalały.

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego mówi o tym nad czym pracuje ministerstwo i o dekoncentracji mediów. Stwierdza, że przepisy dotyczące mediów są w gestii ministra kultury.

Tak naprawdę chodzi o jedno- zapewnienie rzetelności i pluralizmu medialnego.

Jest to istotne żebyśmy mogli wypracować sobie zdanie. Większy pluralizm to także, jak mówi, lepsza walka z fake newsami. Tłumaczy różnicę między dekoncentracją a repolonizacją. Stwierdza, że jeśli chodzi o repolonizację to wywłaszczania kogoś, zwłaszcza mediów jest utrudnione przez ustawę i  konstytucję.

Polacy nie chcą płacić abonamentu, bo uważają go za kolejny podatek.

Lewandowski dodaje, że nie ma planów by znieść abonament. Jednocześnie jak mówi państwo dopłaca do telewizji z budżetu. Są to pieniądze, jak mówi, płacone za tych, którzy są zwolnieni z opłat. Uważa, że powinien być jeden system, w miarę niezależny od polityków. Powinien być on automatyczny. Winien to być albo jakiś rodzaj opłaty albo. Na Zachodzie Europy jest opłata audiowizualna. Podkreśla, że sposób poboru abonamentu w Polsce jest nieskuteczny. Nasz gość dodaje, iż wystarczyłoby żeby każda pracująca osoba płaciłaby 8 zł miesięcznie i mielibyśmy 2,5 mld rocznie, co wystarczyłoby na utrzymanie wszystkich mediów publicznych.

Polska Fundacja Narodowa bardzo dużo dobrych rzeczy zrobiła.

Polemizuje z krytyką lewicy, która zarzuca PFN, że marnuje pieniądze podatników. To, że Polacy w Polsce nie dostrzegają jej działań wynika z tego, że działa ona za granicą, by tam promować nasz kraj.  Dofinansowała ona film o Witoldzie Pileckim, ze swoich 200 mln zł jakie dostaje.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Borowski: „Legiony” to film światowego formatu

Czemu warto zobaczyć „Legiony”, kto przyczynił się do jego powstania i czym się różni od „Piłsudskiego”? Odpowiada Adam Borowski.

Adam Borowski mówi o wchodzącym w piątek do kin filmie „Legiony”, którego jest jednym z producentów.

Zebranie 27 mln przez człowieka spoza branży wydaje się sytuacją niemożliwą, ludzie uwierzyli, że to wspaniały film.

Podkreśla, że zebranie potrzebnych na jego produkcję środków to były „cztery lata ciężkiej pracy”. Wyraża wdzięczność dla ludzi, którzy uwierzyli w ten projekt, w tym do premiera Mateusza Morawieckiego, ministra kultury Piotra Glińskiego i Radosława Śmigulskiego, dyrektora PISF. Podkreśla, że szczególne podziękowania należą się prywatnemu sponsorowi, Andrzejowi Senkowskiego, prowadzącemu firmę Pol-Car. Biznesmen, oglądając film, miał przyznać, że „czuje zobowiązany wobec ludzi, którzy sto lat temu wywalczyli dla niego niepodległą Polskę”.

To jest film, jakiego w ostatnich latach nie było. Jesteśmy w okresie stulenia odzyskania niepodległości i warto zobaczyć ten film, bo jest hołdem dla chłopaków i dziewczyn, którzy „na stos rzucili swój życia los”.

Gość „Kuriera WNET”, podkreśla, że „takiej batalistyki w polskim kinie jeszcze nie było”. „Legiony” określa jako film o światowej klasie. To „wejście na światowe salony”-mówi. Dodaje, że ma nadzieję, że film ten będzie tak jak „Potop” czy „Pan Wołodyjowski” oglądany przez kolejne pokolenia Polaków.

Borowski odnosi się także do wyjścia w zbliżonym czasie, co „Legiony” filmu „Piłsudski”.

Film [„Piłsudski”-przyp. red.] miał mieć premierę w listopadzie. W chwili, gdy producenci się dowiedzieli, że 20 września wchodzą „Legiony” przełożyli na tydzień wcześniej.

Stwierdza, że dystrybutor  filmu o Naczelniku Państwa, chciał konfrontacji między filmami. Stwierdza, że „ludzie wybiorą jeden z tych filmów, bo uznają, że są podobne, a nie są”. Pierwszy film opowiada o rewolucyjnej i niepodległościowej działalności Józefa Piłsudskiego do początku I wś, a drugi jest filmem typowo wojennym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Maciej Pawlicki, Piotr Śmiałowski – Popołudnie WNET – 30.08.2019 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Angelika Cudna.

Goście Popołudnia WNET:

Maciej Pawlicki – polski producent telewizyjny i filmowy, reżyser, scenarzysta, publicysta i polityk;

Piotr Śmiałowski – specjalista od hippiki i scen batalistycznych.


Prowadzący: Angelika Cudna

Wydawca: Jan Oledzki

Realizator: Piotr Szydłowski


Część pierwsza:

Maciej Pawlicki opowiada o polskich filmach historycznych. „Reguła stała się taka, że robie film dla siebie i mam prawo, aby opowiedzieć swoja wewnętrzna historie” – mówi gość „Popołudnia WNET”. Maciej Pawlicki mówi również o filmie „Legiony”, który 20 września ma wejść na ekrany kina. Film kosztował 27 mln zł, a trwał 57 dni zdjęciowych. Jak dodaje rozmówca: „Nie wzbudzimy emocji mówiąc o bitwach, tylko o konkretnych historiach ludzi, aby móc podążać za ich emocjami”. 

Film jest o pokoleniu, w którym każdy człowiek przyszedł z innej strony. Na wieść o tym ze wybucha wojna, mała grupa zapaleńców wypowiadają wojnę Rosji i stają na przeciwko wielkiego mocarstwa. Głównym bohaterem jest chłopak, który jest dezerterem z cesarskiego wojska, którego rolę zagra Sebastian Fabijański.

Ta historia jest bardzo uniwersalna, gdzie człowiek z nizin społecznych przekonuje się, że aby być szczęśliwym człowiekiem trzeba wejść do wspólnoty i pozbyć się swojego egoizmu- mówi Maciej Pawlicki.

Piotr Śmiałowski mówi o batalistycznych scenach jeździeckich występujących w filmie „Legiony”. „Są to trudne sceny, które zostały zrobione zawodowo. Polskie kino nie ma się czego wstydzić”. Wielka historia w filmie jest tłem, dla rozgrywającej się na pierwszym miejscu historii miłosnej, w którą uwikłani są Józek i Ola – agentka wywiadu I Brygady z Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego. Ich spotkanie rozpocznie burzliwy romans, który wystawi relacje bohaterów na wielka próbę. Obok postaci fikcyjnych, których historie wzorowano na życiorysach prawdziwych legionistów, w filmie pojawia się szereg osobistości znanych z kart historii.

Przegląd prasy arabskiej autorstwa Macieja Jastrzębskiego.


 

Dmitrowicz: Ciągle czekamy na superprodukcję o rotmistrzu Witoldzie Pileckim

O kinie patriotycznym, obchodach Stulecia Niepodległości i konieczności dekomunizacji polskich ulic opowiada reżyser i historyk Piotr Dmitrowicz

Gość Radia WNET, reżyser Piotr Dmitrowicz opowiada o możliwościach, jakie ma do wyeksplorowania polskie kino historyczne, „ciągle czekamy na superprodukcję o rotmistrzu Pileckim i o Legionach”. Wyraża też zdegustowanie, że filmy o Żołnierzach Wyklętych nie dostają większych budżetów i muszą być tworzone w warunkach, nomen omen, partyzanckich. Krytykuje też decyzję władz Warszawy o cofnięciu dekomunizacji polskich ulic.

Dmitrowicz pozytywnie ocenia wygląd obchodów stulecia niepodległości. Szczególnie to, że nie było centralnych obchodów, które kojarzą się z poprzednim ustrojem. Chwali szczególnie oddolne inicjatywy – na przykład te, które proponowały grupy rekonstrukcyjne.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf