Chiny mogą czekać dłużej niż Rosja, bo uważają, że są wieczne / Jaśmina Nowak, prof. Jakub Polit, „Kurier WNET” 105/2023

Chiński mur | Fot. J. Hałun, CC A-S 3.0, Wikimedia.com

W Rosji i w Chinach pamięć o swoim dziedzictwie jest nieskończenie silniejsza niż w krajach Zachodu, które składają się z przybyszów, jak USA, albo stają się społeczeństwami wielokulturowymi.

Chiny wystawią Rosji rachunek

Rozmówcą Jaśminy Nowak jest profesor Jakub Polit, historyk specjalizujący się w historii Chin i Japonii, autor książki Smutny kontynent. Epizody z dziejów Azji Wschodniej w XX wieku.

Proszę spróbować nakreślić krótko relacje japońsko-chińskie.

Te relacje są bardzo stare i bardzo zawiłe. Można powiedzieć, że zaczynają się wraz z początkiem dziejów Japonii, gdyż Chiny w jakimś sensie Japonię stworzyły swoją kulturą, literaturą, sztuką, swoim niealfabetycznym pismem. I to był w gruncie rzeczy proces jednostronny, aż do czasów niemalże najnowszych. Przy czym Japończycy nie byli dla Chin szczególnie ważni. Znajdowali się przecież za morzem, a morze nie wzbudzało nigdy w Chińczykach większego entuzjazmu ani większej ciekawości. Zupełnie inaczej wyglądało to z drugiej strony.

Pamięć o krwawo odpartym najeździe mongolsko-chińskim w wieku XIII, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Polska poznała straszliwych jeźdźców stepowych, pozostała w pamięci Japończyków bardzo żywa. Tym bardziej, że dzięki pewnym przypadkowym okolicznościom i męstwu Japończyków ten najazd udało się odeprzeć. Potem wielokrotnie Chiny utrzymywały, że sprawują nad Japonią zwierzchnictwo lenne.

Trzeba jednak pamiętać, iż Państwo Środka twierdziło, że takie zwierzchnictwo sprawuje nad wszystkimi krainami, nawet takimi, o których istnieniu w Pekinie czy w Nankinie, czy w innych ośrodkach chińskich jeszcze nie wiedziano. Po prostu cały świat był ex definitione chińską strefą wpływów.

Rzecz stała się dramatyczna dopiero w wieku XIX z powodu zupełnie różnej odpowiedzi obu państw na zewnętrzną agresję – na pojawienie się imperializmu zachodniego – europejskiego i amerykańskiego, a także rosyjskiego; w końcu, zwłaszcza z perspektywy Chin i Japonii, Rosja to jest Zachód. Wówczas to okazało się, z przyczyn bardzo zawiłych, niemniej jednak z szokującym rezultatem, że małe wyspiarskie państwo potrafi sobie radzić z tym wyzwaniem o wiele lepiej niż olbrzymie Chiny. O tyle lepiej, że samo wkrótce dołączyło do grona potencjalnych agresorów.

A jeżeli chodzi o wyścig o hegemonię między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, w którym uczestniczy także Rosja, dużo mówi się o tym, że punktem zapalnym może być Półwysep Koreański, który jest także bardzo ważnym, strategicznym miejscem dla Japonii.

Niewątpliwie, chociażby dlatego, że jest to obecnie chyba jedyny punkt na świecie, gdzie się przecinają interesy aż czterech wielkich mocarstw, z których Chiny, Rosja i Japonia są w pobliżu, a Stany Zjednoczone wprawdzie geograficznie są daleko, ale wojskowo stoją pewną stopą na Półwyspie Koreańskim w Korei Południowej.

Dla Japonii Korea jest symbolem bardzo niebezpiecznej pokusy wdarcia się przez tych wyspiarzy na kontynent. Pokusy stania się wielkim imperium lądowym, połykania kontynentu – a to zawsze, niestety, rodzi następstwo niestrawności.

Taki pierwszy epizod miał miejsce jeszcze w wieku XVI. Wtedy wybitny japoński zjednoczyciel tego państwa, Hideyoshi Toyotomi, najechał Półwysep Koreański z wielką armią. Chińczycy zareagowali wówczas, broniąc swojego koreańskiego wasala i wysyłając własną wielką armię. Tutaj analogia z Polską wydaje się oczywista. Zresztą dostrzegali ją też sami Koreańczycy. Korea, bynajmniej nie z własnej woli, stała się polem bitwy dla swoich żarłocznych sąsiadów i ucierpiała z tego powodu najwięcej.

Sytuacja powtórzyła się w wieku XIX. Tym razem w roli nieproszonych obrońców Korei wystąpili Rosjanie; Chińczycy byli zbyt słabi ze swoimi pretensjami. Japończycy zajęli cały półwysep i poczynali sobie z Koreańczykami okrutnie i brutalnie. Ale to im nie wystarczyło. Uczynili Koreę furtką, a potem szeroko otwartą bramą do agresji na Chiny. Od tych czasów minęło już ponad stulecie. Data aneksji Korei to był rok 1910, ale nadal się to Japończykom w Korei pamięta.

I sytuacja jest paradoksalna, dlatego że o ile Korea Północna jest właściwie wrogiem całego cywilizowanego świata, a dla Chin ogromnym kłopotem, to Korea Południowa jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się, choć niestety nie demograficznie, państw naszego globu i zarazem tym, które ma w sposób oczywisty wspólne interesy z Japonią. Wrogość jest jednak tak wielka, że pretensje Polaków do Niemców czy do Rosjan wyglądają wobec niej na błahe i bez znaczenia.

Dlatego też, chociaż Korea Południowa utrzymuje zaawansowaną współpracę wywiadowczą i wojskową z Japonią, jest to z konieczności współpraca tajna. W takim sensie tajna, w jakim np. Izrael oficjalnie nie posiada dzisiaj broni jądrowej, chociaż wszyscy wiedzą, że ją ma. Oficjalne ogłoszenie o tej współpracy wywołałoby ogromny sprzeciw mieszkańców Korei Południowej, Północnej zresztą też. A wszystko to budzi żywy niepokój Chinach.

Skoro wspomnieliśmy o Chinach, zostańmy przy nich. O relacjach chińsko-rosyjskich mówi się, że to małżeństwo z rozsądku. Mija rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Czy z perspektywy roku postawa Chin wobec tej wojny jest dużym zaskoczeniem?

Mój młodszy kolega, znakomity znawca polityki tych obu państw, prof. Michał Lubina, oznajmił kiedyś, że paradoks polega na tym, że o ile Chiny i Stany Zjednoczone mają pewne wspólne interesy, choć nie ma między tymi państwami przyjaźni, odnośnie do stosunków rosyjsko-chińskich dowcip polega na tym, że tam jest wprawdzie niesłychana przyjaźń, ale wspólnych interesów brak.

Była to, jak w każdej paradoksalnej wypowiedzi, przesada. Istnieją wspólne interesy chińsko-rosyjskie. Problem polega na tym, że mają one charakter negatywny. To znaczy: spoiwem tych stosunków jest wspólna niechęć do polityki Stanów Zjednoczonych, natomiast nie ma rzeczywistych interesów o charakterze win-win, jak to mówią Anglosasi, czyli korzystnych dla obydwu stron. Oba te państwa szczerzą zęby, żeby zastraszyć Waszyngton. Pokazują, że zwierają szeregi. No i teraz, jeśli chodzi o agresję na Ukrainę: wydaje się, że jej przebieg był dla Chin, podobnie zresztą jak i dla Rosji, bardzo nieprzyjemnym zaskoczeniem.

Okazało się, że Rosja nie jest tak skuteczna ani tak potężna, jak się wydawało; że nawet gdyby w najkorzystniejszej dla Rosji wersji stwierdzić, że Rosja nie użyła jeszcze wszystkich swoich sił, tylko ich drobnej części, to prestiż rosyjski w Pekinie niesłychanie podupadł, a Rosja, coraz bardziej izolowana w świecie, stała się w jeszcze większym stopniu uzależniona od swojego południowego partnera. Staje się powoli czymś w rodzaju surowcowego zaplecza Chin. To największe terytorialnie państwo świata, mocarstwo nuklearne liczbą głowic nie tylko dorównujące Stanom Zjednoczonym, ale bodajże nieznacznie je przewyższające, nie jest w stanie swojego potencjału użyć.

Chińczycy mają też stare pretensje terytorialne wobec Rosji o utracone w XIX wieku terytoria – 1,5 mln km2, półtora tysiąca razy tyle, ile np. odebrała Chinom Wielka Brytania.

Do tego dochodzi w Rosji odwieczny strach przed Chińczykami, przed żółtą agresją; strach podsycany w latach Chruszczowa, Breżniewa: że przyjdą niezliczone masy żółtych ludzików i zajmą Syberię. Ten strach jest absurdalny, ponieważ Chińczycy nie chcą się osiedlać na północy, ale staje się o tyle uzasadniony, że sami Rosjanie masowo uciekają z Dalekiego Wschodu. Nie mówiąc o tym, że Rosja przeżywa kryzys demograficzny.

Wydaje się, że perspektywy stosunków chińsko-rosyjskich z tego punktu widzenia rysują się bardzo mrocznie. Podsumowując: następuje stała i coraz bardziej dramatyczna zmiana stosunku sił między Rosją a Chinami. Nie wygląda na to, żeby miała się ona odwrócić.

Często dziś stawiamy analitykom czy publicystom, którzy starają się opisać Rosję, Chiny, czy ogólnie Azję, zarzut, że przykładają do nich schematy pasujące raczej do Zachodu. Może miałby Pan na to, jako znawca historii tamtych rejonów, jakąś radę?

Zarówno w Rosji, a już na pewno w Chinach, refleksja nad przeszłością, pamięć o swoim dziedzictwie jest nieskończenie silniejsza niż w krajach Zachodu, które albo składają się z wczorajszych przybyszów, jak Stany Zjednoczone, albo z rozmaitych względów stają się społeczeństwami wielokulturowymi, których władze starają się nie mówić o historii.

W Rosji czynnikiem historycznym jest nieustanne poczucie zagrożenia. W sensie zdroworozsądkowym jest to absurdalne.

Musimy pamiętać, że w czasach późnego średniowiecza, kiedy Rosja miała rozmiary dzisiejszego amerykańskiego stanu, dokonywała inwazji na swoich sąsiadów, bo chciała mieć bezpieczne granice. Kiedy połknęła tych sąsiadów, znowu czuła się zagrożona.

Starała się ekspandować i tak doszła do Pacyfiku. Przekroczyła go, pojawiła się na Alasce. Przy tym sposobie myślenia Rosja byłaby bezpieczna tylko osiągając granice Eurazji, jeżeli nie naszego globu. Natomiast w Chinach jest to myślenie o sobie w kategoriach państwa-cywilizacji, istniejącego właściwie przez czas nieokreślony.

A teraz podsumowanie.

Kiedy w roku 1949 ministrowi Chin Ludowych Stalin narzucił bardzo niekorzystny traktat, ów minister odpowiedział, że jest to upokarzające dla Chin i Rosji zostanie za to wystawiony rachunek. Na pytanie, kiedy Chińczycy wystawią ten rachunek?, odpowiedział bez najmniejszego uśmiechu – bo to wcale to nie był dla niego dowcip: przy najbliższej okazji, w ciągu najbliższych pięciuset lat.

Rosja może czekać, ale Chiny mogą czekać znacznie dłużej. Uważają bowiem, że są wieczne.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Wywiad Jaśminy Nowak z prof. Jakubem Politem, pt. „Chiny wystawią Rosji rachunek”, znajduje się na s. 12 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Jaśminy Nowak z prof. Jakubem Politem, pt. „Chiny wystawią Rosji rachunek”, na s. 12 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

W razie wojny pełnoskalowej komunistycznym Chinom groziłaby wojna domowa i rozpad państwa, jaki obecnie grozi Rosji.

Tajwan Fot. Mapy Google zrzut ekranu

Jedyne państwa, na które ChRL może liczyć, to Korea Północna i Rosja. A jaką wartość bojową ma rosyjski sprzęt wojskowy, Chińczycy oceniają po tym, jak Rosja przegrywa na Ukrainie.

Sławomir Matusz

Od kilku lat stratedzy od polityki ekscytują się wybuchem wojny między Chinami i USA, która może się zacząć od aneksji Tajwanu przez Chiny. (…) USA nie stać na prowadzenie jednocześnie wojny z Rosją (na Ukrainie) i Chinami. Można się z tym twierdzeniem zgodzić, ale trzeba zauważyć, że Chiny nie są zdolne do aneksji Tajwanu i są militarnie i technologicznie za słabe na konfrontację z USA, którą by przegrały w kilka tygodni. Dlatego żaden amerykański żołnierz nie postawi stopy w kontynentalnych Chinach i żaden chiński żołnierz z kontynentu nie postawi stopy na amerykańskiej ziemi. Rozróżnienie pomiędzy kontynentem i wyspą Tajwan jest istotne dlatego, że są dwa państwa chińskie. Republika Chińska, czyli Tajwan, i Chińska Republika Ludowa – czyli kontynentalne Chiny komunistyczne. Choć Tajwan jest uznawany przez zaledwie 14 państw na świecie, to jako Republika Chińska był w 1945 jednym z 51 członków założycieli ONZ, reprezentując całe Chiny.

Stało się tak dlatego, że w czasie, kiedy powstawała Organizacja Narodów Zjednoczonych, w kontynentalnych Chinach trwała wojna domowa i komunistycznego państwa chińskiego jeszcze nie było. Rząd chiński przeniósł się do Tajpej, powołano nowy parlament i uchwalono odrębną konstytucję. Tajwan uniknął rewolucji kulturalnej i gospodarczej Mao Tse Tunga, więc wyspę ominęły gospodarcze, kulturalne i naukowe, tragiczne w skutkach eksperymenty i mogła się rozwijać niezależnie od komunistycznych Chin, wspierana cały czas militarnie przez Stany Zjednoczone.

Republika Chińska (czyli Tajwan) straciła członkostwo w ONZ na rzecz ChRL w 1971 r., kiedy prezydent Richard Nixon, za radą ówczesnego sekretarza stanu Henry’ego Kissingera, zdecydował się poprzeć Chiny w ONZ, by poróżnić je ZSRR. (…)

Można zostawić myśliwiec F-35 na lotnisku w Pekinie i minie 10 lub więcej lat, zanim komunistyczne Chiny wprowadzą podobne rozwiązania. Ale nie będą miały tej wiedzy i doświadczenia, co Amerykanie. W tym czasie USA rozwiną swoje technologie, daleko wyprzedzając komunistyczne Chiny. Dlatego Japonia, Korea Południowa czy Republika Chińska, które kupują zachodnie licencje i dostają legalną, pełną dokumentację, zawsze będą wyprzedzały chińskich naśladowców. Kopie zawsze będą gorsze od oryginałów. Komunistyczne Chiny sprzedają swoją broń do skonfliktowanego z Indiami Pakistanu, Tajlandii i najbiedniejszych państw Azji i Afryki, takich jak Bangladesz, Nigeria, Sudan, a wcześniej Iran i Irak. Żadne z rozwiniętych państw Azji nie kupuje broni od nich. Wytrawny strateg polityczny powinien dostrzec takie niuanse, a nie szukać fałszywych aluzji historycznych, by straszyć społeczeństwo. (…)

Mówienie możliwej o wojnie między USA i ChRL przez różnych strategów-celebrytów ma jedynie na celu zwrócenie uwagi na nich, by mogli pobłyszczeć trochę w mediach, poprawić sprzedaż książek i zarobić parę złotych. Na razie dajmy spokój analogiom historycznym, pozwólmy spać spokojnie Napoleonowi i pomóżmy Ukrainie wygrać wojnę z Rosją.

Na Pacyfiku żadnej wojny nie będzie. Kontynentalne Chiny są zbyt przerażone po kompromitacji Rosji w wojnie na Ukrainie. Najwyżej Amerykanie strącą kilka chińskich myśliwców, zatopią jakiś okręt. O wojnie światowej nie ma mowy.

Cały artykuł Sławomira Matusza pt. „Chiny kontra Chiny, kontra USA” znajduje się na s. 17 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 99/2022.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Sławomira Matusza pt. „Chiny kontra Chiny, kontra USA” na s. 17 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 99/2022

Korea Południowa liczy na rozwiązanie historycznych sporów z Japonią

Prezydent Republiki Korei Lee Myung-bak i premier Japonii Taro Aso na szczycie Korea-Japonia w Seulu, 2009 r./Fot. Korea.net / Korean Culture and Information Service/CC BY-SA 2.0

W przyszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Republiki Korei odwiedzi Japonię. Seul liczy, że wizyta ta przyniesienie przełom w relacjach z Tokio.

W latach 1910-1945 Korea była posiadłością Cesarstwa Wielkiej Japonii. Korea Południowa i Japonia znormalizowały swoje stosunki w 1965 r., jednak zaszłości historyczne nie przestały ich dzielić. W obliczu zagrożeń ze strony Korei Północnej i Chin na poprawienie wzajemnych relacji Seulu i Tokio naciska Waszyngton.

Czytaj także:

Moon Jae In: Korea Południowa nie powinna mieszać problemów historycznych do współpracy z Japonią, która jest niezbędna

W maju prezydentem Republiki Korei został Yoon Suk-yeol, który zapowiadał, że będzie dążyć do poprawy relacji z Japonią. Według jednego z południowokoreańskich urzędników Yoon może zdecydować o wysłaniu delegacji na uroczystości upamiętniające śmierć w zamachu byłego premiera Japonii Shinzō Abego.

Były premier Japonii Shinzō Abe zmarł po postrzale

Południowokoreański prezydent chętnie skorzystałby z tegorocznych obchodów Dnia Wyzwolenia (15 sierpnia), aby wystosować pojednawczy przekaz w stronę Tokio.

A.P.

Źródło: Reuters

Korea Płd. inwestuje w CPK. Horała: lotnisko Incheon jest w czołówce rankingów obsługi pasażerów

Pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego o współpracy z południowokoreańskim lotniskiem Seul-Incheon, wariancie inwestorskim i protestach mieszkańców Baranowa.


Marcin Horała komentuje wejście kapitału południowokoreańskiego w budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wskazuje, że kraj ten ma doświadczenie w budowaniu dużych portów lotniczych i zarządzaniu nimi. Podkreśla, że zostanie zachowana kontrola właściciela polskiego Skarbu Państwa. Stwierdza, że poza parametrem czysto biznesowym jest także kwestia możliwości.

Południowokoreańskie lotnisko Seul-Incheon rozbudowuje się do stu milionów pasażerów. Przoduje pod kątem jakości obsługi tych ostatnich.

Lotnisko Incheon jest w czołówce rankingów obsługi pasażerów.

Wiceminister infrastruktur wyjaśnia, czemu zmienił się wariant inwestorski. Wynika to z prowadzonych prac środowiskowych. Dodaje, że

Jesteśmy w trakcie budowania masterplanu lotniska.

Rozmówca Jaśminy Nowak odnosi się do protestów mieszkańców Baranowa. Zauważa, że w przypadku każdej dużej inwestycji

Nigdy nie ma takiej lokalizacji z której wszyscy byliby zadowoleni.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Studio Tajpej: W Korei jest mała mobilność społeczna, zmusza się ludzi do pędzenia w wyścigu szczurów

Ryszard Zalski o poparciu Tajwanu przez Australię oraz rosnącej popularności serialu Squid game

Ryszard Zalski w Studiu Tajpej opowiada o pobycie byłego premiera Australii w Tajwanie, który publicznie poparł Tajwan i obiecał pełne poparcie ze strony swojego państwa. Na te słowa ostro zareagowała ambasada Chińska:

Zjechali go publicznie, przy czym on tu był prywatnie. Określili go żenującym politykiem, mimo, że za swoich rządów był w stosunku do Chin bardzo w porządku.

Tłumaczy również popularność najnowszego koreańskiego serialu Squid game, który od swojej premiery na Netflixie bije rekordy popularności:

Serial opisuje beznadzieją sytuację mieszkańców Korei, beznadziejne położenie niektórych osób. Wiele osób się z nim identyfikuje, czują się jak chomiki w kołowrotku. W  Korei jest mała mobilność społeczna przez co zmusza się ludzi do pędzenia w wyścigu szczurów.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.B.

Fumio Kishida nowym premierem Japonii

W poniedziałek japońskie Zgromadzenie Narodowe przegłosowało wybór Fumio Kishidy na następcę Yoshihide Sugi na stanowisku szefa rządu. Jest 35. powojennym premierem Japonii.

Po nieco ponad roku urzędowania ustąpił Yoshide Suga, krytykowany za sposób radzenia sobie z pandemią Covid-19. Ustępujący premier stwierdził, że

Odpowiedzieliśmy na wiele wyzwań i poparliśmy różne reformy jako gabinet, który służy ludziom.

Zachęcił do poparcia nowego premiera. Głosowanie nad wyborem Kishidy było formalnością, gdyż już 29 września zastąpił on Sugę na stanowisku przewodniczącego Partii Liberalno-Demokratycznej.  Wyjąwszy Yōhei Kōno i Sadakazu Tanigakiego, każdy z 28 przewodniczących PLD pełnił funkcję premiera Japonii.

Nowy rząd złożony będzie w większości z nowych twarzy- 13 z 20 jego członków będzie pełniło funkcję ministerialną po raz pierwszy. Swoje stanowiska zachowali dwaj ministrowie z poprzedniego rządu- szef MZS Toshimitsu Motegi i minister obrony Nobuo Kishi.

Fumio Kishida będzie musiał się zmierzyć z trudną sytuacją pandemiczną i gospodarczą Japonii, a także z wyzwaniami w polityce międzynarodowej- rosnącą rolą Chin i zbrojeniami w Korei Płn.

Źródło: The Asashi Shimbun, Bankier.pl, Kyodo News

Iran uwolnił zatrzymany południowokoreański tankowiec. Seul pomoże w odmrożeniu irańskich funduszy w Republice Korei

Zatrzymany 4 stycznia w Zatoce Ormuz tankowiec z Republiki Korei został w piątek uwolniony. Korea Płd. ma pomóc w uwolnieniu zablokowanych wskutek sankcji USA funduszy Iranu w koreańskich bankach.

[related id=134169 side=right]4 stycznia irański Korpus Strażników Rewolucji zatrzymał w Zatoce Ormuz południowokoreański tankowiec z etanolem. Oficjalnym powodem jest zanieczyszczenie wód, jakiego rzekomo miał się dopuścić „Hankuk Chemi”. W lutym uwolniono załogę tankowca, zatrzymując dalej kapitana. Teraz irańskie MSZ ogłosiło potwierdziło uwolnienie tankowca i jego kapitana  po zakończeniu śledztwa przeprowadzonego na wniosek właściciela „Hankuk Chemi”.

Prawdziwym powodem zatrzymania tankowca z Republiki Korei może być chęć zmuszenia Seulu do odblokowania irańskich środków zamrożonych w południowokoreańskich bankach. Chodzi o siedem miliardów dolarów, które zostały zablokowane w ramach amerykańskich sankcji na Teheran. Ten wielokrotnie upominał się o cofnięcie tej decyzji grożąc sankcjami.

Urzędnik południowokoreańskiego MSZ przekazał dziennikarzom, że obie strony zgodziły się, iż sprawa tankowca i uwolnienia funduszy nie są ze sobą powiązane. Dodał, że

Wyraziliśmy naszą zdecydowaną wolę rozwiązania problemu funduszu.

Zamrożenie funduszy jest wynikiem sankcji nałożonych przez administrację Donalda Trumpa na Islamską Republikę Iranu w 2018 r. Obecnie trwają nieoficjalne rozmowy na temat możliwości powrotu do zerwanego przez Waszyngton porozumienia z Teheranem z roku 2015.

A.P.

Marcin Horała: Niedawno podpisaliśmy umowę z doradcą strategicznym CPK. Będzie to koreańskie lotnisko Seul-Inczon

Marcin Horała o budowie CPK: programie dobrowolnych nabyć, konsultacjach społecznych, finansowaniu projektu i jego zaletach.

Marcin Horała relacjonuje przygotowania do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Inwestycja jest sprawnie kontynuowana pomimo pandemii koronawirusa.

Niedawno podpisaliśmy umowę z doradcą strategicznym. Będzie to koreańskie lotnisko Seul-Inczon.

Trwają prace nad studium środowiskowym projektu. Rozpoczęły się także negocjacje z właścicielami nieruchomości. Część mieszkańców postanowiła sprzedać swą własność.

Trwa program dobrowolnych nabyć.

[related id=129998 side=right] Wiceminister infrastruktury wskazuje, że są już po dwóch turach konsultacji społecznych. Pokazywali w czasie nich ewentualny przebieg linii. Mogą się zapoznać dzięki temu z uwagami ludzi, uwzględniając wskazane przez nich problemy przy ostatecznych konsultacjach przebiegu tras.

Informuje, że CPK będzie finansowana ze środków unijnych,  budżetu państwa oraz środków uzyskanych z obligacji Skarbu Państwa. Przewiduje, że dzięki budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego PKB Polski zwiększy  się o bilion złotych.  Wyraża nadzieję, że ewentualna zmiana władzy w naszym kraju nie zatrzyma prac.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Korea Południowa bada przypadki dwóch zgonów po podaniu szczepionki AstraZeneca

Południowokoreańskie władze ogłosiły w środę, że zbadają sprawę śmierci 50- i 67- latka, którzy zmarli po podaniu im szczepionki na koronawirusa koncernu AstraZeneca.

[related id=”136766″ side=”right”] Koreańska Agencja Kontroli i Zapobiegania Chorobom (KCDA) przybliżyła w czasie briefingu prasowego okoliczności śmierci dwóch pacjentów. Pierwszy to 67-latni mężczyzna  z chorobą naczyniowo-mózgową. W sobotę podano mu szczepionkę, a następnego dnia zaczął cierpieć z powodu wysokiej gorączki i bólu całego ciała. We wtorek wobec pogorszenia jego stanu zdrowia został on przetransportowany do szpitala, jednak nie udało mu się pomóc. Zmarł wykazując objawy zakażenia krwi i zapalenia płuc.

Drugi zmarły to 50-kilkulatek z licznymi chorobami podstawowymi (cukrzycą, problemami z sercem itd.), który zmarł w szpitalu po otrzymaniu we wtorek szczepionki. Miejscowi urzędnicy z prowincji Gyeonggi (gdzie znajduje się stolica państwa) stwierdzili, że to pierwsze przypadki tak ostrej reakcji na szczepionkę przeciw SARS-CoV-2.

KCDA bada przyczynę obu zgonów, jednak dotąd nie potwierdziła związku między szczepieniami, a śmiercią mężczyzn. Wcześniej agencja ogłosiła, że wypłaci odszkodowanie w wysokości 430 mln wonów (ok. 1,4 mln zł) w przypadku śmierci z powodu szczepionka na koronawirusa. Jak powiedział cytowany przez Reuters dyrektor Agencji Jeong Eun-kyeong:

KDCA prowadzi badania epidemiologiczne z odpowiednimi władzami lokalnymi … w celu potwierdzenia jakiegokolwiek związku z inokulacją.

Źródło: Reuters, Yonhap News Agency

A.P.

Świdziński: Przemysł USA nie jest przygotowany na wojnę z Chinami

Ekspert Strategy & Future omawia druzgocący raport nt. sił zbrojnych USA. Wskazuje, że Stany Zjednoczone powinny zmodernizować również swoją cywilną infrastrukturę.

Albert Świdziński mówi, że inauguracja Joe Bidena była chroniona przez rekordowo duże siły policyjne i wojskowe. więcej funkcjonariuszy pracowało przy takiej uroczystości za czasów Abrahama Lincolna.

20 stycznia cały Waszyngton został otoczony zasiekami z drutu kolczastego.

Ekspert komentuje serię pierwszych decyzji amerykańskiej głowy państwa. Wycofanie udziału USA w budowie rurociągu Keystone wywołało niezadowolenie premiera Kanady Justina Trudeau. Do tej pory oba państwa współpracowały przy realizacji projektu.

W opinii gościa „Kuriera w samo południe”, władze USA powinny mocno zainwestować w rozwój infrastruktury. Podczas, gdy amerykański rząd nie ma takich planów, w Państwie Środka rusza program inwestycyjny o wartości 1,6 bln dolarów.

Albert Świdziński informuje również, że rząd Korei Południowej zadeklarował, że nie będzie wybierał, czy współpracować z Chińską Republiką Ludową, czy też z USA.

Między Waszyngtonem i Seulem istnieje poważna różnica odnośnie oceny zagrożenia płynącego z Chin.

Omówiony zostaje ponadto raport, z którego wynika, że Stany Zjednoczone nie są sprzętowo przygotowane do pełnoskalowego konfliktu zbrojnego.

W najgorszym stanie znajduje się amerykańska marynarka wojenna.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.