Bogatko: CDU zaczęła wyraźnie skręcać w lewo, co oczywiście sprawiło, że ludzie przestali odróżniać CDU od SPD

Gościem „Poranka Wnet” jest Jan Bogatko – dziennikarz, korespondent Radia WNET, który komentuje wybory do Bundestagu, które odbyły się w dniu wczorajszym – zwycięska okazała się partia SPD.

Jan Bogatko komentuje wynik wyborów w Niemczech. Zwraca uwagę, że pomimo wyraźnego spadku poparcia, partia CDU wciąż ma szansę pozostać u władzy – zależy to od ostatecznego wyniku ugrupowań SDP oraz Zielonych.

Teoretycznie, mimo przegranej CDU w tych wyborach istnieje możliwość, że ta partia będzie sprawować władzę. Zależy to od dwóch języczków u wagi – SDP (liberałów) oraz Zielonych.

Gość „Poranka Wnet” stwierdza też, że gdyby kampania wyborcza potrwałaby jeszcze kilka tygodni, chadecy nadrobiliby stratę do socjalistów.

Przed wyborami wydawało się, że nadrabiają straty do SPD.

Jan Bogatko zaznacza również, że wśród społeczeństwa niemieckiego istniała pewna obawa związana z potencjalnym połączeniem się w marszu po władzę SPD z Cielonymi i patią komunistyczną.

Ludzie zastanawiali się co będzie, jeśli SPD dojdzie do władzy wraz z Zielonymi i komunistami. Wtedy mielibyśmy drugą izbę ludową, po Chinach – do tej koalicji jednak nie dojdzie.

Korespondent „Radia WNET” z Niemiec zauważa także, że w ostatnim czasie różnica między dwoma najpopularniejszymi ugrupowaniami niemieckimi zdaje się zacierać.

CDU zaczęła wyraźnie skręcać w lewo,, co oczywiście sprawiło, że ludzie przestali odróżniać CDU od SPD.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Dr Sławomir Ozdyk: pan Olaf Scholz staje się bardziej politykiem takim opatrznościowym. On chce być nowym Panem Merkel

Specjalista do spraw bezpieczeństwa o protestach w Lipsku oraz nadchodzących wyborach do Bundestagu.

Doktor Sławomir Ozdyk o wydarzeniach w Lipsku, związanych z zatrzymaniem grupy osób z ekstremistycznej formacji Antify. Wśród zatrzymanych  jest przywódca tej formacji, którą jest 25-letnia studentka Lina E. Specjalista do spraw bezpieczeństwa zaznacza, że jest to jedna z najbrutalniejszych organizacji, jakie Niemcy widziały w ostatnich czasach. Jak wskazuje gość narracja, którą partie lewicowe przyjmują, pokazuje ich hipokryzję

Pani poseł tak jak i inni mówią, że faszyzm należy zwalczać, że rząd mamy faszystowski w Niemczech  i że, aby zwalczać faszyzm trzeba wychodzić na ulice. Tylko dystansuję się od tych rozrób, od tych zadym i oczywiście od nawoływania do morderstwa na szefie tej grupy antyekstremistycznej.

Doktor Sławomir Ozdyk ukazuje relacje medialne, które wskazują na niemalże cierpiętniczą postawę młodej ekstremistki, co zdaniem gościa pokazuje tragiczną kondycję mediów niemieckich

Lina E, szefowa tej grupy młotkowców jest uważana za świętą, za bohaterkę, za tą która cierpi za miliony.

Gość komentuje debatę polityczną pomiędzy kandydatami na stanowisko kanclerza. Zdaniem doktora, dzięki niej Olaf Scholz ugruntował swoją pozycję, jako kandydat z pomysłem na przyszłość. Media niemieckie zarzucają Arminowi Laschetowi z CDU pewnego rodzaju matowość, która objawia się w jego relacjach oraz programie.

Olaf Scholz – kandydat na kanclerza, jest bardziej wyrazisty. Pan Laschet […] jest bardzo matowy, nie jest wyrazisty. Pan Scholz ma klarowne przesłanie. Taki light motivem jego przesłania jest płaca minimalna 12 euro […] który staje się bardziej politykiem takim opatrznościowym, on chce być nowym Panem Merkel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

K.J.

Amarendra Roy: Biznes stoczniowy to sinusoida. Rynek jest obecnie bardzo dobry

Wiceprezes stoczni remontowej Gryfia o tym, jak przybył do Europy oraz o produkcji nowych statków i sytuacji na rynku.

Człowiek jest w domu tam, gdzie czuje się najlepiej.

Amarendra Roy wspomina, że wyjechał na studia do Niemiec korzystając z indyjskiego stypendium. Do naszego kraju przybył w 1985 r. Zauważa, że zarówno w Polsce, jak i w jego ojczyźnie jest wielu indywidualistów, co utrudnia rządzenie tymi krajami.

Sentyment do Polski też mam, bo moja druga połowa jest z Polski.

W Polsce się odnalazł, ponieważ spotkał tu towarzyszkę życia. Od 2020 r. jest wiceprezesem stoczni remontowej Gryfia. Odpowiadając na pytanie o sytuację finansową stoczni stwierdza, że

Biznes stoczniowy to jest sinusoida.

Nasz gość wskazuje, że rynek jest obecnie bardzo dobry. Zdradza, że Gryfia pracuje obecnie nad napędem hybrydowym. Roy mówi, że stocznia spłaca swoje kredyty. Obecnie Gryfia pracuje nad remontem czterech statków. Jest do przodu jeśli chodzi o realizację planu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Marczak: okazało się, że USA nie są w stanie kontrolować procesów politycznych w tak odległych krajach jak Afganistan

Co zamiast dominacji Stanów Zjednoczonych? Geopolityk o wyjściu wojsk amerykańskich z Afganistanu i projektach podważenia amerykańskiej hegemonii.


Tadeusz Marczak zachęca, aby spojrzeć na amerykańską ewakuację z Afganistanu z szerszej perspektywy. Przypomina, że Stany Zjednoczone wygrały zimną wojnę. Wówczas były niekwestionowanym hegemonem. Zauważa, że francuski autor Henri de Grossouvre oceniał na początku obecnego wieku, że amerykańska hegemonia potrwa jeszcze 10-15 lat. Pisał on o osi Paryż-Berlin-Moskwa. Dwa tygodnie po zamachach na WTC Władimir Putin zaproponował na forum Bundestagu zjednoczenie Unii Europejskiej i Rosji.

Tam miał owacje niemal na stojąco.

Propozycja została przykryta przez zamach. W 2010 r. na łamach Suddeutsche Zeitung prezydent Rosji proponował „wspólną przestrzeń od Władywostoku do Lizbony”. Nasz gość przypomina poglądy niemieckiego geopolityka Karla Haushofera.

 Karl Haushofer głosil koncepcję bloku kontynentalnego: Mitteleuropa (Trzecia Rzesza), Eurazja (Rosja) i Japonia.

Marczak zauważa, że rozpoczęciu wojny z terroryzmem towarzyszyła Inicjatywa Wielkiego Bliskiego Wschodu. Polegała ona na demokratyzacji i sekularyzacji społeczeństw muzułmańskich od Maroka do Indonezji.

Jakie sprawy wchodziły w grę? Równouprawnienie kobiet, dostęp do edukacji, walka z bezrobociem no i oczywiście ustanowienie demokratycznych reżimów.

Jak mówi, efektem tego być może były rewolucje w krajach arabskich, które jednak nie doprowadziły do demokratyzacji [za wyjątkiem Tunezji -przyp. red.].

Okazało się, że Stany Zjednoczone mimo wydawałoby się nie przebranych środków zwłaszcza medialnych nie są w stanie kontrolować procesów politycznych lub wpływać na procesy polityczne w tak odległych krajach jak Afganistan.

Konkurentem dla hegemonii amerykańskiej jest idea zjednoczenia całego muzułmańskiego świata pod sztandarami nowego kalifatu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wizyta Angeli Merkel w Warszawie. Kanclerz Niemiec: nie byłoby jedności Niemiec, gdyby nie Solidarność

Featured Video Play Icon

lorem ipsum

Jak możemy przeczytać na stronie gov.pl, spotkanie szefów rządów Polski i Niemiec „będzie okazją do podsumowania aktualnych kwestii dwustronnych i odnotowania problematycznych kwestii we wzajemnych relacjach”.

 Z niemiecką kanclerz nie spotka się prezydent Andrzej Duda, która miał już wcześniej zaplanowaną wizytę na Śląsku. Centrum Informacyjne Rządu podaje, że

Spotkanie będzie też okazją do poruszenia tematów związanych z polityką klimatyczną UE i rozmów o kwestiach wschodnich w kontekście ostatnich wizyt kanclerz A. Merkel w Moskwie i w Kijowie.

Angela Merkel zgodnie z planem wizyty złożyła kwiaty pod Grobem Nieznanego Żołnierza.

Prezes Rady Ministrów powitał szefową niemieckiego rządu w Łazienkach Królewskich.

Jak informuje Wirtualna Polska, strona niemiecka ogłosiła spotkanie kanclerz Merkel z prezydentem Dudą, bez wcześniejszych konsultacji z Pałacem Prezydenckim. Dopiero później niemiecka ambasada zwróciła się do Kancelarii Prezydenta, w celu umówienia spotkania.

Po zakończonym spotkaniu odbyła się wspólna konferencja prasowa.

Na konferencji prasowej niemiecka kanclerz wyraziła nadzieję na dojście do porozumienia w kwestiach spornych między rządami obu krajów. Przypomniała, że nie byłoby jedności Niemiec, gdyby nie Solidarność. Angela Merkel apeluje do strony białoruskiej, aby pozwoliła międzynarodowym organizacjom, takim jak Czerwony Krzyż na dostęp do ludzi koczujących przy granicy.

To są osoby, które są wykorzystywane jako środek nacisku.

Angela Merkel odnosi się do kwestii tranzytu gazu z Rosji. Zauważa, że rozmawiała o tym, z prezydentem Ukrainy. Dodaje, że Komisja Europejska przedstawi własną ocenę certyfikacji umów gazowych.

Jesteśmy w okresie transformacji, bo musimy przejść do neutralności klimatycznej.

A.P.

„Brzydko rzecz ujmując: nowe nabory jakościowo były coraz niższe”. Dzieje dziennika „Nowiny Rzeszowskie”

Pod zarządem dwóch poprzednich właścicieli (Orkla, Mecom) nie czuło się światopoglądowej presji wywieranej na dziennikarzy, ich myślenie nie było jeszcze formatowane tak jak pod zarządem Polska Press.

Andrzej Klimczak

(…) Dziennik „Nowiny Rzeszowskie” ukazał się po raz pierwszy we wrześniu 1949 r. jako organ prasowy Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Rzeszowie. Na stronie tytułowej widniało hasło: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”. Po raz ostatni z tym sloganem ukazało się wydanie z 27–28 stycznia 1990 r., redaktorem naczelnym był do tego czasu Henryk Pasławski. Następnego dnia dziennik ukazał się jako „Nowiny” – gazeta codzienna, a p.o. redaktora naczelnego został w tym dniu Jan Filipowicz. Pierwszy numer pisma ukazał się w nakładzie 8100 egzemplarzy, w ciągu trzech kolejnych miesięcy osiągając nakład 53 000. Do roku 1956 gazeta ukazywała się siedem razy w tygodniu. Dopiero od roku 1975 drukowano pięć wydań tygodniowo. W roku 1980 „Nowiny” mogły się pochwalić już 200 tysiącami egzemplarzy.

Przełomowy dla „Nowin” był rok 1989, gdy rozpoczęły się procesy transformacji ustrojowej. (…) Udziałowcami spółki R-press zostali: zarząd Regionu NSZZ Solidarność (30%), PSL Solidarność (25%) Editions „Spotkania” (20%), Spółka Dziennikarz (20%), Jan Kopka (3%) i Andrzej Przybyło (2%). (…)

W roku 1993 jednym z udziałowców „Nowin” została norweska Orkla Press International, holding przemysłowy, działający głównie w Skandynawii, przede wszystkim w branży chemikaliów oraz na rynku finansowym, a do roku 2006 także na mediowym. Swoje udziały sprzedał Orkli Jan Kopka – chyba nieświadomie inicjując proces przejmowania gazety przez obcy kapitał. W 2001 r. Orkla stała się największym udziałowcem spółki wydającej „Nowiny”, odkupując udziały Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. W roku 2001 Orkla posiadała 65% udziałów, a właścicielem 35% był Zarząd Regionu NSZZ Solidarność w Rzeszowie. W roku 2005 Orkla została jedynym właścicielem „Nowin”, kupując udziały od „Solidarności”, która uznała, że jako udziałowiec mniejszościowy ma coraz mniejszy wpływ na kierunek rozwoju gazety. Ponadto plany inwestycyjne przedstawione przez Orklę wymagałyby podobno od związku zaangażowania dodatkowych funduszy.

Sprzedaż udziałów przez Solidarność skomentował w rozmowie z Jaromirem Kwiatkowskim z „Forum Dziennikarzy” Wojciech Buczak, ówczesny szef Zarządu Regionu tego związku:

(…) Zanim tak się stało, próbowaliśmy wykupić udziały od Spółki Dziennikarz i SKL-u – mówi Wojciech Buczak. – „Dziennikarze” powiedzieli, że choćbyśmy nie wiem jakie pieniądze oferowali, to oni „solidaruchom” swoich udziałów nie sprzedadzą (w Spółce Dziennikarz zdecydowanie dominowali dziennikarze jeszcze z epoki PRL i blokowano wejście do niej niemal wszystkim, którzy przyszli do „Nowin” w latach 90. – przyp. aut.).

– Jeżeli chodzi o udziały SKL-u – dodaje Buczak – Orkla powiedziała nam: bez względu na to, jaką przedstawicie kwotę, my zaproponujemy wyższą. I możemy tak w nieskończoność. Wobec naszej firmy jesteście „krasnoludkiem” i nie macie żadnych szans.

Jan Musiał, były dziennikarz „Nowin”, redaktor naczelny w latach 1993–1994 i przez pewien czas prezes R-Press, ma odmienne zdanie na temat sprzedaży „Nowin”. – Kondycja finansowa wydawnictwa i gazety była wówczas dobra – twierdzi – Wiem, o czym mówię. Wcale nie było przymusu, aby się tego pozbywać.

W 2006 r. „Nowiny” ponownie zmieniły właściciela. Grupę Orkla Media kupił brytyjski fundusz inwestycyjny Mecom z siedzibą w Londynie, notowany na Alternative Investment Market (londyńskiej części giełdy), działający głównie na rynku mediów. (…) Mecom sprzedał Media Regionalne grupie Polskapresse, która w ten sposób została właścicielem m.in Gazety Codziennej „Nowiny”. (…)

Proszący o anonimowość dziennikarz „Nowin” tak wspomina moment zakupu ich gazety przez Niemców:

„Kiedy właścicielem gazety została Verlagsgruppe Passau, wśród większości dziennikarzy zapanowały optymistyczne nastroje. Wiadomo, właścicielem stała się grupa o mocnych finansach, na dodatek Niemcy słynący z solidności, więc będą pozytywne zmiany! Rozczarowanie przyszło szybko.

Zderzaliśmy się za to z coraz większymi wymaganiami, ze zwolnieniami dziennikarzy w ramach oszczędności i coraz większą liczbą obcych tekstów na łamach naszej gazety. To powodowało osłabianie redakcji, samej gazety i coraz większą frustrację zespołu. Atmosfera w redakcji bywała nie do wytrzymania. To dotyczyło większości zespołu z wyłączeniem kilku osób stanowiących najbliższe otoczenie redaktora naczelnego i jego zastępcy”. (…)

„Palącym problemem było uśmieciowienie umów o pracę. Część dziennikarzy pracowała na umowie wydawniczej, która była odmianą umowy o dzieło. Umowa ta nie zapewniała ubezpieczenia zdrowotnego, o emerytalnym nie mówiąc. Dziennikarze w różny sposób radzili sobie z tym problemem. Niektórzy byli ubezpieczani przez pracującego współmałżonka, inni ubezpieczali się w KRUS, gdzie sami opłacali składki. Wynagrodzenie było tylko wypłatą wierszówki za napisane artykuły. Taka pensja była bardzo niska – czasami nie pozwalała nawet na przetrwanie miesiąca. Dziennikarze zatrudnieni na podstawie umowy wydawniczej pracowali de facto na pełny etat. Niektórzy funkcjonowali w ten sposób nawet przez kilka lat”.

Inny z ankietowanych dziennikarzy pogorszenie się sytuacji żurnalistów wiąże m.in. z pozbawianiem gazety kontaktu z czytelnikami oraz z malejącą liczbą tekstów dotyczących regionu podkarpackiego. (…)

Oceny czytelników przełożyły się na spadek nakładu. W regionie istniało od dziesięcioleci przyzwyczajenie do „Nowin”, które tak jak świeże bułeczki, każdego ranka towarzyszyły w sposób naturalny mieszkańcom. Konsekwentne pozbawianie gazety treści i regionalnego charakteru spowodowało, że wierni czytelnicy przestali kupować „Nowiny”, a zaczęli kupować inne tytuły dostępne na Podkarpaciu. Ci, którzy jeszcze są nabywcami „Nowin”, stwierdzają, że kupują je z przyzwyczajenia, bo tak naprawdę niewiele treści można w nich znaleźć. Inni kupują dlatego, że są zainteresowani ogłoszeniami, a jeszcze inni wyznają, że czytają tylko publikowane w gazecie wyniki sportowe.

(…) „Siłą takiej gazety jak »Nowiny« jest umiejscowienie w regionie na poziomie zarówno informacji, jak i publicystyki, w której debatuje się o ważnych sprawach. Taka debata powinna nadawać ton takiej dyskusji w skali województwa. Niestety rzeczywistość tej gazety zdominowała przewaga myślenia biznesowego nad prawdziwym dziennikarstwem”.

(…) „Jeżeli na początku było jeszcze pod tym względem nie najgorzej, to z biegiem czasu sytuacja zmieniała się na gorsze. Priorytet miały poglądy politycznie poprawne (gołym okiem było widać, że mają one pełne wsparcie kierownictwa), a inne były zaledwie tolerowane, a później to już nawet o tym nie było mowy. Podobnie było z widzeniem Kościoła – z biegiem lat coraz wyraźniej dochodziły do głosu tendencje antyklerykalne”. (…)

„Jeśli za dwóch poprzednich właścicieli grupy (Orkla, Mecom) można mówić o otwartości łamów gazety na wielość poglądów, tak po przejęciu przez Polska Press ta otwartość się skurczyła na rzecz polityków partii rządzących (PO, PSL przyp. aut.). (…) Coraz częściej zaczęła pojawiać się także retoryka antyklerykalna oraz szukano skandalizujących tematów w tym obszarze. Jeśli chodzi o politykę miejską, faworyzowany był urzędujący prezydent miasta. (…) Oczywiście można mówić o zapotrzebowaniu społecznym na takie teksty, ale nie sposób było pozbyć się wrażenia, że wiele z nich pokrywało się z polityką informacyjną Ratusza”.

(…) „Na początku mojej pracy pozycja płacowo-socjalna dziennikarza była nie najgorsza. Z biegiem lat zmieniała się na gorsze: płace coraz bardziej traciły siłę nabywczą, zatrudniano ludzi niemal z ulicy, by płacić im mniej, na śmieciówkach.

Pewnych rzeczy ze sfery socjalnej – trzeba przyznać – pilnowano: nie było problemów z urlopami płatnymi, istniała komisja socjalna, która udzielała nieoprocentowanych pożyczek remontowych itd.

Ubezpieczenie zdrowotne, składka emerytalna, płatne urlopy były określone prawem pracy, niezależne od polityki kadrowej spółki. Natomiast określone w umowie o pracę warunki płacy nie zmieniały się latami. Mimo podnoszonej w ostatnich latach tzw. najniższej krajowej, mimo corocznej inflacji średnio 3,5 proc. każdego roku. Przykład: umowa o pracę podpisana w 2014 r. mówiła o poziomie wynagrodzenia rzędu 3,6 tys. zł brutto, włączając w to pensję zasadniczą i ryczałt honorariów autorskich. Wówczas tzw. najniższa krajowa wynosiła niespełna 1,5 tys. zł brutto. W 2021 r. wynagrodzenie dziennikarza pozostało na poziomie 3,6 tys. zł, podczas gdy płaca minimalna wynosiła 2,8 tys. zł. Wzrost wynagrodzeń w innych branżach gospodarki, w innych sektorach zatrudniania, zupełnie ominął dziennikarzy PPG.

Efekt takiej polityki był katastrofalny dla jakości tytułu i warunków pracy. Chętnych do pracy w redakcji nie było, niemal każda inna branża na niemal każdym stanowisku oferowała atrakcyjniejsze warunki płacowe. Brzydko rzecz ujmując: nowe nabory jakościowo były coraz niższe, bo nikt o wysokich kwalifikacjach nie chciał pracować za stawki, które wydawały się (i były) niegodne”.

(…) „Nie przypominam sobie, aby w ostatnich latach ktoś odmówił wykonania polecenia służbowego – część dziennikarzy przyjmowała punkt widzenia kierownictwa, na dodatek czuła się spętana np. kredytami, więc wszystkie polecenia skwapliwie wykonywała. O mnie kierownictwo wiedziało, że mam poglądy odbiegające od politycznie poprawnych, ale moja pozycja w redakcji była wtedy na tyle mocna, że pewnie nawet kierownictwo nie zaryzykowałoby zaproponować mi temat, który łamałby moje sumienie. Oprócz mnie było jeszcze kilka takich osób. W redakcji miał miejsce podział na tych, którzy mieli swoje poglądy i potrafili je artykułować w dyskusjach (nie zawsze pozwalano im to robić na łamach), bo ich pozycja w redakcji była mocna, i na tych, którzy swoich poglądów nie artykułowali, bo albo ich nie mieli, albo nie musieli, bo mieli poglądy takie same jak kierownictwo, albo bali się to robić”.

„Wolność słowa ograniczała się do tolerancji, jeśli poglądy głoszone przez dziennikarza były zbieżne z poglądami redaktora naczelnego i jego świty. Odmienne zdania nie były tolerowane, a dziennikarz, który odważył się na dyskusję, natychmiast odczuwał to w dostępie do publikacji, w wycenie tekstów i wadze zlecanych materiałów”.

Andrzej Klimczak jest byłym dziennikarzem Gazety Codziennej „Nowiny”, obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego „Forum Dziennikarzy”.

Cały artykuł Andrzeja Klimczaka pt. „»Nowiny« (od)nowa” znajduje się na s. 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Andrzeja Klimczaka pt. „»Nowiny« (od)nowa” na s. 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kanclerz Niemiec Angela Merkel odwiedzi Warszawę

11 września Angela Merkel spotka się w Warszawie z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Będzie to jej ostatnia wizyta w Polsce jako kanclerz RFN.

Podczas spotkań z polskimi władzami omawiane mają być: wymiana gospodarcza oraz kwestie dotyczące bieżących wydarzeń w Europie i na świecie. Będzie to ostatnia wizyta Angeli Merkel w naszym kraju w roli kanclerza Niemiec.

A.P.

Źródło: Onet.pl

Dr Sławomir Ozdyk: tak jak Unia Europejska rozmawiała z Erdoganem, tak my musimy rozmawiać z Łukaszenką

Czego nauczył Europę Zachodnią kryzys migracyjny 2015 r.? Czemu musimy dogadać się z Mińskiem? Ekspert ds. bezpieczeństwa o sytuacji na polskiej granicy i narzędziach, jakie mamy do jej obrony.


Dr Sławomir Ozdyk komentuje obecny kryzys migracyjny. Zauważa, że nie jest on tak poważny jak ten sprzed sześciu lat.

W 2015 r. pani kanclerz podjęła jednostronną decyzję o otwarciu granic.

W kolejnych latach pojawiało się coraz więcej informacji o tym, że migranci wnosili ze sobą broń i amunicję. Wśród imigrantów byli ludzie powiązani z ISIS i Al-Kaidą. Obecnie sytuacja jest inna.

Sytuacja polega tu […] na zasadzie wojny pomiędzy panem Łukaszenką a Unią Europejską.

Białoruś podążyła drogą Turcji. Czy Polska ma wystarczające narzędzia do ochrony swych granic? Specjalista ds. terroryzmu i ekstremizmu politycznego zauważa, że

Nigdy nie da się dobrze bronić granic państwa w naszym przypadku jest to również zewnętrzne granice Unii Europejskiej tylko z jednej strony jeżeli nie możemy dogadać się ze stroną drugą, czyli w tym przypadku z Białorusią to musimy mieć narzędzia, aby tę granicę państwową chronić.

Do narzędzi tych należą funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy nie są w stanie sami ochronić granicy. Poza nimi są zabezpieczenia techniczne, takie, jakie Grecja postawiła na swojej granicy z Turcją.

To nie jest tylko mur płot. To są także odpowiednie zabezpieczenia elektroniczne, które pozwalają precyzyjnie kontrolować granicę.

Strażnica graniczna jest co 15 km. Dr Ozdyk zachęca, aby nie wierzyć narracji mediów głównego nurtu.

W 2015 r. też wszyscy byli z Syrii, też wszyscy byli z Aleppo i byli bez dokumentów.

Arabskie klany przestępcze przybyłe wtedy do Niemiec do dziś tam przebywają mając status bezpaństwowców. Tymczasem z Afganistanu ucieka według wyliczeń nawet kilka milionów ludzi.

Sytuacja, która nastąpiła po 2015 roku w Niemczech pokazała wyraźnie, iż kod kulturowy osób, który przyjeżdża do Europy jest całkowicie inny niż kod kulturowy i w ogóle do siebie nie pasujemy.

Europa cierpi na syndrom roku 2015 r. Ekspert ds. bezpieczeństwa przypomina, że byliśmy wówczas pod ogromną presją Europy Zachodniej, aby przyjąć do siebie uchodźców. Stwierdza, że nie możemy liczyć na pomoc z Brukseli, podobnie jak nie mogła Europa Południowa, gdzie

Pan Erdogan robił sobie co chciał. Wysyłał pod lufami karabinów uchodźców za granicę.

Stwierdza, że rząd powinien przewidywać różne scenariusze. Wskazuje, że poza imigrantami pojawia się kwestia importu narkotyków. Rozmówca Jaśminy Nowak zaznacza, że

Tak jak rozmawiała Unia Europejska z Erdoganem, tak my musimy rozmawiać z Łukaszenką.

Inaczej bowiem, jak stwierdza, zostaniemy zostawieni sami z problemem nielegalnych imigrantów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Ozdyk: Niemcy cierpią na syndrom 2015 r. Nie chcą widzieć zmieniania parków i szkół w ośrodki dla uchodźców

Obawa Niemców przed nowym kryzysem migracyjnym i paszporty Covidowe w Niemczech. Ekspert ds. bezpieczeństwa o tym, czym żyją nasi zachodni sąsiedzi.

Dr Sławomir Ozdyk przypomina wpuszczanie przez Angelę Merkel potoków imigrantów do Niemiec w 2015 r.

Była to imigracja niekontrolowana.

Jak się później okazało rzekomi uchodźcy z Syrii nawet nie wiedzieli, gdzie Syria leży. Politycy głównych niemieckich partii głośno mówią, że nie będzie powtórki z 2015 r. Najbardziej wstrzemięźliwie na temat migracji wypowiada się niemiecka Lewica. Zawsze przeciwko imigracji była AfD.

Niemcy nie chcą widzieć w budowaniu w parkach ośrodków dla uchodźców, zajmowania dla uchodźców sal gimnastycznych, szkół.

Ekspert ds. bezpieczeństwa wskazuje, że w Niemczech wzrasta przestępczość, a handel narkotykami osiąga ogromne rozmiary. Obecnie dochodzi do tego pandemia koronawirusa.

Niemcy cierpią na syndrom 2015 r.

Nasi zachodni sąsiedzi nie chcą powtórki sprzed sześciu lat. Żaden niemiecki polityk nie może sobie teraz pozwolić na poparcie dla masowego przyjmowania imigrantów.

Dr Ozdyk odnosi się także do nowych obostrzeniach sanitarnych w RFN. Za Odrą mówi się o zasadzie 3 G [Getestet, Geimpft, Genesen- przetestowany, zaszczepiony, ozdrowiały – przyp. red.].

Jest to zasada wprowadzająca tylnymi drzwiami przymus szczepień.

Do szeregu miejsc nie będzie można wejść bez paszportu covidowego. Chodzi o zarówno o szpitale i domy starców, jak i o kina, hotele, czy restauracje.

To jest już poważna segregacja sanitarna.

Dotychczasowe próby zachęcania ludzi do szczepienia się nie zdały oczekiwanych przez rząd federalny rezultatów. Pojawiają się więc takie pomysły jak wprowadzenie odpłatności dotychczas darmowych testów na Covid. Dodatkowo niektórzy proponują, aby bez paszportu covidowego nie można było wejść nawet do sklepu spożywczego. Jak komentuje nasz gość:

Szczepisz się albo umierasz z głodu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Marcin Roszkowski: ceny ogrzewania wzrosły przez politykę klimatyczną

Wzrastające ceny za ogrzewanie komentuje gość „Poranka WNET” Marcin Roszkowski – prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Działania Rosji powodują powiększające się deficyty gazu w Europie, co powoduje wzrost cen. Dodatkowo sytuację pogorszyła ostatnia sroga zima, uszczuplając znacząco ilość zapasów. Polityka klimatyczna również wywiera wpływ na wzrost cen ogrzewania.

W Europie jest po prostu mniej gazu w magazynach. Główny dostawca doskonale o tym wie i ceny gazu wzrosły. Natomiast ceny ogrzewania wzrosły przez politykę klimatyczną – informuje Marcin Roszkowski.

Gaz, będący paliwem kopalnym również emituje CO2, przez co ma wpływ na opłaty związane z emisją dwutlenku węgla. Wzrost cen ogrzewania może być nawet o połowę.

Jest ryzyko, że o 50 %, może być drożej (…)  jeszcze tego na dzisiaj nie wiemy – mówi prezes Instytutu Jagiellońskiego.

[related id=148075 side=right]Wpływ na wzrost cen gazu wywiera również wychodzenie z recesji światowej, szczególnie przez Chińczyków, co powoduje bardzo dużą konkurencję na LNG – informuje prezes. Ceny LNG również wzrosły, ponieważ LNG płynie głównie do Chin, z którymi Europie trudno konkurować na rynku. Polska przygotowuje się na rok 2023 i uniezależnienie się od gazu rosyjskiego. W magazynach jest jeszcze zapas gazu.

Polska jest w troszeczkę innej sytuacji, w tym wypadku akurat lepszej.  Chociaż jak ceny wszędzie wzrosną to nas też to dotknie. Jeśli chodzi o dostępność surowca to wygląda na to, że jesteśmy bezpieczni – relacjonuje gość „Poranka WNET”.

Prezes zaznacza, że ceny energii będą stale rosły co spowodowane jest wydarzeniami na rynkach światowych. Ceny można obniżyć przez własną produkcję energii i ocieplanie domów. Na takie działania przewidziane są środki w Funduszu Ochrony Środowiska.

Wzrosty cen można niwelować np. poprzez własną generację energii, można też przez ocieplenia domów, żeby po prostu trzeba było mniej tej energii zużywać, żeby ona była lepiej wykorzystywana i na to z różnych środków np. Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska są pieniądze, więc jest kilka polityk rządowych które temu przeciwdziałają – informuje Marcin Roszkowski.

Jak zauważa prezes Instytutu Jagiellońskiego rurociąg Baltic Pipe ma służyć temu, by w Polsce w ogóle był gaz. Aby można było kupować gaz z innych źródeł niż od Gazpromu. Niemcy i Rosja mogą w przyszłości używać Nord Stream 2 do szantażu politycznego.

J.L.