Bault: Francuska elita obawia się obywatelskich referendów. Dlatego Macron organizuje wielką debatę [VIDEO]

Wciąż nie ma i nie zanosi się na porozumienie z rządem, a brutalność francuskiej policji, używanie gumowych kul, tylko oddala porozumienie – tak wydarzenia we Francji komentuje Olivier Bault.


Olivier Bault opowiada o kulisach rozmów Emmanuela Macrona z prezydentem Egiptu Abdelem Fattahem al-Sisi, z którym zamierza podpisać umowy o wartości setek milionów euro, które dotyczą takich działów gospodarki jak transport, energia odnawialna i rolnictwo. Egipt jest też sporym rynkiem zbytu dla francuskiego przemysłu zbrojeniowego.

– Problemem jednak jest łamanie praw człowieka przez egipski rząd, co Macronowi może odbić się czkawką – mówi Bault.

Oliver Bault komentuje również zapowiedź wizyty francuskiej minister ds europejskości Natalie Loiseau w Polsce, która zacznie się 4 lutego. W kuluarach spekuluje się, że jeśli spotkanie wypadnie korzystnie, oznacza to wizytę prezydenta Macrona w Warszawie. Jak twierdzi pochodzący z Francji dziennikarz oznacza to, że „jupiteriański prezydent”, który jeszcze pół roku temu otwarcie wzywał do zmiany rządów w Warszawie i Budapeszcie spokorniał, na co wpływ miał konflikt z nowo wybranym włoskim rządem oraz – rzecz jasna – protesty żółtych kamizelek.

Żółte kamizelki są, według Baulta, poważnym zagrożeniem dla tamtejszego establishmentu, gdyż  „Francuska elita obawia się obywatelskich referendów. Dlatego Macron organizuje wielką debatę”. Wciąż nie ma porozumienia z rządem, a brutalność policji, jak używanie gumowych kul tylko oddala możliwość porozumienia. Za największego wygranego obecnej sytuacji jest Marine Le Pen, ale jak pokazują sondaże, i ten sukces nie jest szczególnie spektakularny.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Ardanowski: Kołodziejczykowi, „młodemu Lepperowi” nie o rolnictwo chodzi. Jestem przekonany, że ktoś musi za nim stać

Rolnicy mówią, że zapowiadane reformy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zostały spełnione, przez co upadają. Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa w Poranku WNET odpowiada na ich postulaty


Jan Krzysztof Ardanowski o proteście rolników w poniedziałek, którzy od godziny 8:00 zaczęli blokować ponad 20 krajowych dróg. Według ministra lider protestu nie ma czystych intencji.

– Kołodziejczykowi o rolnictwo nie chodzi. Ktoś musi za nim stać – twierdzi Ardanowski, dodając, że szefa tych protestów już dzisiaj nazywa się „młodym Lepperem”.

Rolnicy mówią, że zapowiadane reformy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zostały spełnione, przez co oni coraz częściej muszą ogłaszać upadłość.  Ardanowski odpowiada im, że rolnikom bardziej opłaci się wspieranie ministerstwa oraz dokładniejsze wyrażanie swoich postulatów niż obecne, dość ogólnikowe i abstrakcyjne żądania, które trudno jest spełnić.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

Witt: Satyrycy uważają Macrona za klauna, ja widzę w nim raczej akrobatę. Wystawia na deskach francuskiej sceny spektakl

W tym odcinku „Kroniki Paryskiej” Piotr Witt recenzuje dziewięciogodzinny monodram prezydenta Macrona oraz inne jego działania podjęte w celu uspokojenia nastrojów w społeczeństwie.

Nasz francuski korespondent Piotr Witt o politycznych akrobacjach Emmanuela Macrona. Prezydent Francji nie chce korzyć się przed obywatelami w żółtych kamizelkach na ramionach, którzy są wściekli z powodu wysokich cen paliw (co w konsekwencji wpływa na wzrost cen wszystkich produktów). W zamian za nowelizacje ustaw obniżających ich ceny, Macron „wystawia na deskach francuskiej sceny spektakl”, przedstawiający jego perfekcyjną elokwencję, w którym satyrycy widzą raczej popis cyrkowego klowna. Witt porównuje go raczej do Gomółki i Fidela Castro. – Z pewnością, jeśli chodzi o umiejętność wygłaszania wielogodzinnych przemówień bez przerwy – mówi Witt.

Piotr Witt przypomina również, że „napięcie między Francją a Włochami rośnie, i to jak!”. Salvini oświadczył w Libii, że „Francja nie jest zainteresowana ustabilizowaniem sytuacji w regionie, gdyż ma swe interesy, sprzeczne z interesem Włoch”. Di Maio z Ruchu Pięciu Gwiazd zarzuca, że związane gospodarczo z Francją kraje afrykańskie to w gruncie rzeczy „kolonie” i bez nich Francja miałaby problem ze spłatą długu publicznego, i spadłaby z piątej gospodarki świata na piętnastą. W tej sytuacji najnowszy traktat niemiecko-francuski wygląda jak pusty gest; Witt retorycznie pyta, „co to za zjednoczona Europa bez Włoch i Anglii?”

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Witt: Obecną formą radzenia sobie Emmanuela Macrona z protestującymi „żółtymi kamizelkami” jest brutalna walka

W „Kronikach Paryskich” Piotr Witt przedstawia najnowsze doniesienia z frontu walk prezydenta Emmanuela Macrona z protestującymi „żółtymi kamizelkami”.


Piotr Witt opowiada o ostatniej walce „Żółtych kamizelek” z siłami prewencji. Jak mówi Witt, obecną formą rządu radzenia sobie z niezadowolonymi obywatelami, którzy wychodzą na francuskie ulice, jest brutalna walka z nimi. Po tym starciu prezydent Francji postanowił zwrócić się do obywateli listownie i zapowiada też wielką „Narodową Debatę”, która ma dotyczyć wszystkich problemów kraju.

Dalej Witt wymienia skandale ekipy Emmanuela Macrona: dymisję ministra sprawiedliwości Hulota, za „zatrudnianie martwych dusz” w unii, dymisja minister kultury wyrzucona za oszustwa podatkowa, i inne; łącznie od powołania rządu z powodu skandali wyleciało już 11 ministrów. Zaufanie społeczne wobec polityków, a w szczególności wobec Macrona jest rekordowo niskie, mówi Witt.

Więcej w porannej audycji Radia WNET

mf

Bault: „Żółte kamizelki” zmieniły swoje postulaty przez niechęć do migrantów. Żądają wprowadzenia referendum [VIDEO]

Ogromna rzesza Francuzów nie chce imigrantów, ale nie ma na to wpływu, stąd chęć wprowadzenia demokracji bezpośredniej – mówi Olivier Bault, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”.

Olivier Bault, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”, komentuje najnowsze posunięcia ruchu „żółtych kamizelek” we Francji. Przypomina, że tworzący go protestujący nie stanowią jednolitej grupy – część z nich nie żąda już obniżenia podatków, a wprowadzenia instytucji referendum. Postulat ten jest częściowo motywowany niemocą wpływu na postawę rządu w kwestii migrantów.

Ogromna rzesza Francuzów nie chce imigrantów, ale nie ma na to wpływu, stąd chęć wprowadzenia demokracji bezpośredniej.

Dodatkowo niedosyt demokracji wywołuje działalność lewicowców, którzy doprowadzili do zepchnięcia głównego centroprawicowego kandydata w wyborach prezydenckich z 2017 r. François Fillona na margines życia politycznego.

Dziennikarz zaznacza, że trudno określić, ilu protestujących tworzy ruch „żółtych kamizelek”. W dużej mierze przyczynia się do tego francuski rząd i policja, które nagminnie przekłamują statystyki. Ponadto gość Poranka stwierdza, że działalność ruchu ogranicza się jedynie do dużych miast.

Nie przyłączają się do protestów ludzie z przedmieść. Uogólniam, ale ludzie z przedmieść przyjeżdżają na protesty żółtych kamizelek, aby kraść (…). Na przedmieściach nie ma poczucia jedności narodowej (…). Tak więc to, czego się obawia władza, to to, aby nie doszło do rozrób na przedmieściach, bo jest za mało policji i wojska. A tam ludzie są bardzo uzbrojeni.

Jedyna zyskująca w sondażach partia, Zjednoczenie Narodowe, upatruje rozwiązania problemu nieustających protestów w rozwiązaniu parlamentu. Podobny postulat wnosi Partia Lewicy, która jednak nie odnotowuje wzrostu poparcia. Kompletnie niewiarygodna pozostaje z kolei partia François Fillona – Republikanie, której ufa jedynie 7-8% Francuzów.

Dziennikarz mówi także o byłym ochroniarzu prezydenta Francji Alexandre Benalla. Wyjaśnia, że swoją szybką karierę zawdzięcza wcześniejszej przynależności do loży masońskiej. Gość Poranka zaznacza, że członkostwo w tej strukturze jest warunkiem sine qua non sukcesu we francuskiej polityce.

Bault odnosi się również do spotkania prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego z wicepremierem Włoch Matteo Salvinim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Hejj: Nie wiadomo, czy po reformie Orbána pracownicy na Węgrzech dostaną pieniądze za nadgodziny. Stąd spór z rządem

O przyczynach społecznego niezadowolenia na Węgrzech, czym jest prawo o niewolnictwie opowiada gość Radia WNET, dr Dominik Hejj, politolog i dziennikarz.

Dominik Hejj mówi o genezie społecznego niezadowolenia na Węgrzech. Przyczyny protestów są głównie ekonomiczne, tak jak w przypadku francuskich „żółtych kamizelek”, różnica jednak polega na tym, że Węgrzy nie protestują przeciwko wysokim podatkom, a przeciw nowelizacji kodeksu pracy zwiększającej limit godzin nadliczbowych.

Mieszkańcy Węgier boją się, że po wprowadzeniu reformy przez rząd Viktora Orbána podejście pracodawców do pracowników będzie niesprawiedliwe. Zgodnie z nowymi przepisami limit nadgodzin został zwiększony z 250 do 400 rocznie przy czym ich rozliczanie w formie dodatkowego wynagrodzenia bądź dni wolnych będzie następować w ciągu trzech lat, a nie, tak jak dotąd, w ciągu jednego roku.

Gość Poranka WNET wyjaśnia również, że protestujący nie są jeszcze tak zradykalizowani jak „żółte kamizelki”, a jedyną osobą, która domaga się odejścia Orbana jest…były premier Ferenc Gyurcsány, którego rząd był tak skorumpowany, że doprowadził do masowych protestów w 2006, które wyniosły do władzy Fidesz i Viktora Orbana

mf

 

 

Bunt francuskiego społeczeństwa rozlewa się na kolejne kraje Zachodniej Europy. Przykład Francji staje się zaraźliwy

Prezydent Francji Emmanuel Macron ugiął się pod ogromną presją manifestujących od miesiąca rodaków i przemówił pojednawczo do swojego narodu. Jednak odbiór społeczny jego wolty jest negatywny.

W powszechnym odczuciu społecznym było to wystąpienie mocno spóźnione i wymuszone gwałtownością protestów ulicznych, a więc niewiarygodne. Prezydent stracił zaufanie swojego społeczeństwa i będzie mu niezwykle trudno sprawować dalej swój urząd. Ludzie nie mają przekonania, że reprezentuje on ich interesy, a deklarowane wobec narodu ustępstwa odbierają jako chęć przypodobania się i utrzymania za wszelką cenę władzy.

Francuzi nie wybaczą swojemu prezydentowi, że ich słuszne protesty spotkały się z niebywałą wręcz brutalnością policji i deklaracją Macrona, że jeśli ta nie poradzi sobie z manifestantami, to „porządek” w państwie zaprowadzi wojsko; armia miała rozprawić się z „chuliganami” naruszającymi porządek publiczny. Buńczuczne zapowiedzi prezydenta tylko dolały oliwy do ognia i rozsierdziły protestujących ludzi walczących o godne warunki życia i poszanowanie ich jako obywateli.

Macron zupełnie nie przewidział w swoich posunięciach, że wezwane do pacyfikacji społeczeństwa wojsko wyrazi ustami przedstawicieli generalicji sprzeciw wobec polityki władz państwa, które – jak określiło to w liście otwartym kilku generałów – prowadzi nieodpowiedzialną politykę migracyjną prowadząc do podważenia podstaw bezpieczeństwa państwa. Publiczne wystąpienie najwyższych rangą wojskowych odbiło się szerokim echem społecznym, gdyż armia niezwykle rzadko występuje w podobnej roli. Widać społeczne napięcia mają także swój wydźwięk we francuskich siłach zbrojnych, a absurdalność sytuacji, kiedy wojsko zamiast strzec bezpieczeństwa państwa i obywateli stawia się na szali rozgrywki prezydenta z własnym narodem musiała przynieść podobne skutki.

List generałów zbiegł się w czasie z zamachem terrorystycznym w Strasburgu, w którym zginęło pięć niewinnych osób, a kilkanaście zostało rannych. Atak ten przypomniał Europie Zachodniej, że poprzez błędną politykę migracyjną „siedzi dzisiaj na beczce prochu”. Poszczególne państwa UE, które borykają się z problemem niekontrolowanej migracji, zbyt późno zdały sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie masowy napływ przybyszów obcych kulturowo naszemu kontynentowi.

Koniec końców społeczeństwa Zachodniej Europy zaczynają się buntować; mają dość liberalnych establishmentów, które zamiast reprezentować interesy swoich społeczeństw, gardzą własnymi obywatelami – bunt  francuskich „żółtych kamizelek” staje się zaraźliwy. Znalazł już swoich naśladowców w Belgii, Holandii i Włoszech. Z drugiej zaś strony społeczeństwa mają dość błędnej polityki migracyjnej, która doprowadziła do sytuacji, że nie mogą czuć się bezpiecznie na własnej ziemi, a zagrożenie terrorystyczne wydaje się być niemożliwe do opanowania dla wyspecjalizowanych służb.

Te dwa zasadnicze elementy będą zarzewiem kolejnych niepokojów społecznych, które mogą wstrząsnąć Zachodnią Europą i doprowadzić do spektakularnych przemian polityczno-społeczno-gospodarczych.

 

Anna Tokarska

 

Stefanik: Bartosz Niedzielski, Polak który zmarł po zamachu, był wyjątkowo lubiany przez lokalną społeczność

Sylwetkę Bartosza Niedzielskiego, Polaka, który zginął próbując ratować ludzi przed śmiercią z rąk terrorysty podczas zamachu w Strasburgu, przedstawia nasz francuski korespondent, Zbigniew Stefanik

Nasz francuski korespondent Zbigniew Stefanik mówi na antenie Poranka WNET o śmierci 36-letniego Polaka, Bartosza Niedzielskiego, który został ciężko ranny podczas próby powstrzymania zamachowcy odpowiedzialnego za atak  terrorystyczny w Strasburgu. Polak zmarł w szpitalu w niedzielę wieczorem, po pięciu dniach walki o życie. Niedzielski był piątą ofiarą śmiertelną zamachu. W szpitalu znajduje się jeszcze dziewięć osób, które zostały ranne w ataku terrorystycznym. Stefanik chwali postawę Niedzielskiego, wspomina, że był zaangażowany społecznie, cieszył się sympatią wśród lokalnej Polonii. Stefanik dodaje z niejakim rozgoryczeniem, że francuskie media piszą niestety bardzo mało o bohaterskim Polaka.

Ponadto nasz korespondent komentuje dalsze losy ruchu „żółtych kamizelek”, które w sobotę nielicznie protestowały na ulicach Paryża. Fala protestów na razie osłabła, w całej Francji w protestach udział brało jedynie 66 tysięcy. Emmanuel Macron zapowiedział konsultacje obywatelskie w celu rozwiązaniu kryzysu. Stefanik dodaje, że Francuzi wchodzą w okres świąteczny, idzie zima, więc skala protestów będzie słabnąć.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!

mf

Sachajko: Musimy iść do przodu. Nie możemy dreptać w miejscu i myśleć ciągle o działaniach powierzchownych [VIDEO]

Poseł Sachajko z Kukiz 15 wczorajsze wotum zaufania wobec rządu Morawieckiego nazywa „robieniem cyrku w Sejmie”. Komentuje również wczorajszy protest polskich „żółtych kamizelek” na A2.


Gościem Poranka WNET jest Jarosław Sachajko, członek Klubu Kukiz 15, który we wczorajszym głosowaniu głosował przeciwko udzieleniu wotum zaufania obecnej Radzie Ministrów.

– Bilans obecnego rządu oceniam jako ujemny, mimo, że to wciąż postęp w stosunku do działań poprzedniej ekipy (PO-PSL  – przyp. red.) – wyjaśnia. I dodaje: – Mamy ważniejsze sprawy na głowie, niż kolejne wotum. To jest robienie cyrku z sejmu. Weszliśmy do sejmu w celu przeprowadzenia głębokich reform, tymczasem jedyne zmiany w przeciągu ostatnich trzech lat są czysto kosmetyczne. Po czym kolejno wymienia nie ma obniżki podatków, nie ma nawet próby zmiany konstytucji, nie ma podwyższenia kwoty wolnej od podatku, nie ma zmiany ordynacji wyborczej, partie dalej żyją z pieniędzy publicznych, nie ma żadnych realnych działań.

Sachajko wczorajszą debatę i głosowanie uważa za „cyrk”.

Co chwila ogłaszane są wota nieufności. Mieliśmy wczoraj rozmawiać o budżecie, a jednak przesunięto tą ważną sprawę przez kolejne wotum – mówi.

Poseł Kukiz 15 wypowiada się także na temat protestu „żółtych kamizelek” na A2. – Rolnicy zablokowali wczoraj drogę, ponieważ domagają się między innymi odszkodowań za świnie wybite w związku z walką z wirusem ASF. Ich ubiór wskazuje na inspirację protestami we Francji – przekonuje.

mf

Francuski dżihadysta otworzył we wtorkową noc ogień na jarmarku świątecznym w Strasburgu. Nadal znajduje się na wolności

Zbigniew Stefanik, francuski korespondent Radia WNET, ujawnia szczegóły mającego miejsce nocą we wtorek zamachu na targu świątecznym w Strasburgu. Mówi też o wpływie ataku na ruch „żółtych kamizelek”.

Nocą we wtorek zamachowiec dokonał ataku terrorystycznego podczas dorocznego jarmarku bożonarodzeniowego w centrum Strasburga. W jego wyniku trzy osoby zmarły, a dwanaście zostało rannych, w tym sześć ciężko. Napastnik został postrzelony przez żołnierzy, jednak udało mu się uciec. Do jego poszukiwania zaangażowano wówczas trzystu policjantów.

Zamachowiec ma 29 lat, urodził się i mieszkał z Strasburgu, lecz nie wiadomo, czy był powiązany z organizacjami terrorystycznymi. Wpisuje się jednak w profil typowego francuskiego dżihadysty – jest obywatelem francuskim, przebywającym w przeszłości w niemieckich i francuskich zakładach karnych. Charakteryzuje go również wyjątkowa brutalność i fanatyzm religijny. Cechy te sprawiły, że otrzymał on najwyższą notę w kategorii zagrożenia terrorystycznego.

Policja próbowała ująć dżihadystę już we wtorek rano, na długo przed przeprowadzonym przez niego zamachem. Powodem był napad z bronią w ręku, w związku z którym po przeprowadzonej rewizji znaleziono w mieszkaniu napastnika kilka granatów. Domniemywa się, że przy zatrzymaniu agresora użyto wtedy zbyt małych środków.

Po ataku na jarmarku odbyły się dwa spotkania kryzysowe – w jednym z nich brał udział prezydent Francji Emmanuel Macron. W ich wyniku powołano dwie komórki kryzysowe – jedną w Paryżu i drugą w Strasburgu.

Napastnik nadal jest poszukiwany, a śledztwo w jego sprawie prowadzi prokuratura antyterrorystyczna i inne struktury antyterrorystyczne. Miejsce, w którym przebywa pozostaje nieznane, jednak poszukiwania skoncentrowały się na Strasburgu i jego okolicach. Wdrożony został również plan terrorystyczny.

Podejrzewa się, że w związku z zamachem w sobotę odwołane zostaną protesty ruchu „żółtych kamizelek” we wszystkich większych francuskich miastach.

A.K.