Prezes IPN: Ten polski dzień się zaczął 1 lipca 1980 r. Chcemy by pamięć sierpnia ’80 była też obecna w małych miastach

Jarosław Szarek o początkach Solidarności, znaczeniu lipca 1980 r. i tym, jak Instytut Pamięci Narodowej chce je przypominać.

Jarosław Szarek opowiada o działaniach Instytutu Pamięci Narodowej w związku z 40. rocznicą powstania „Solidarności”. 1 lipca zostaną otwarte wystawy w 17 miejscowościach w całej Polsce, od Mielca po Koszalin. Drugie tyle wystaw zostanie otwartych za trzy tygodnie. Kolejne 17 miast doczeka się swych wystaw w połowie sierpnia. Więcej informacji na temat tych wydarzeń znajdziecie na stronie IPN (TUTAJ).

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej pokrótce opowiada, jaka byłą geneza powstania „Solidarności”. Przypomina, że to 1 lipca 1980 r. zaczęły się pierwsze strajki przeciwko podwyżkom cen żywności. Zwraca uwagę na film „Robotnicy ’80”. Pada tam pytanie jednego z robotników- weterana AK na temat znaczenia porozumienia z Sierpnia. Odpowiedział on wówczas, że „taki polski dzień się zaczął. Będziemy mieć trochę wolności”. Nasz gość wskazuje, że

Ten polski dzień się zaczął 1 lipca 1980 r. i to chcemy opowiadać, żeby ta pamięć o sierpniu 1980 roku nie była tylko pamięcią obecną w tych największych miastach centrach w Szczecinie, Gdańsku, Wrocławiu, Jastrzębiu, Dąbrowie Górniczej ale w tych dziesiątkach miasteczkach których rodziła się „Solidarność”.

Zauważa, że lipcowe strajki miały charakter spontaniczny. Pod ich wpływem władze musiały się wycofać z podwyżki. Niski urzędnik ministerialny ogłosił w prasie małym drukiem przeprowadzenie regulacji cen. Szarek tłumaczy, że ludzie mieli dość rzeczywistości w której Polska była oficjalnie 10. potęgą gospodarczą świata, a jednocześnie w sklepach brakowało towarów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Audycja specjalna poświęcona mjr. Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze” – zaprasza Tadeusz Płużański

Mjr „Zapora” został zamordowany 7 marca 1949 r. w Warszawie. Gośćmi Tadeusza Płużańskiego są: krewna mjr Dekutowskiego Grażyna Chojecka i Marcin Krzysztofik, dyrektor oddziału IPN w Lublinie.

 

Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych na cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie / Fot. Adrian Grycuk, Wikipedia

Marcin Krzysztofik tłumaczy rolę mjr. „Zapory” w historii Polski i zasługi dla Lubelszczyzny. Hieronim Dekutowski był w tym regionie dowódcą sił partyzanckich w okresie II wojny światowej. Po zakończeniu okupacji niemieckiej, kierował również partyzantką antykomunistyczną. Był również jednym z „cichociemnym”.

Zapora to postać legendarna, w najbardziej pozytywnym znaczeniu. Po tym, jak ostatni żyjący zaporczycy wyrażają się o swoim dowódcy, doskonale widać charakter postaci, o której mówimy.

Naukowiec mówi o okolicznościach śmierci mjr. Hieronima Dekutowskiego. Dzięki badaniom prowadzonych przez zespół pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka został on zamorodowany jednym strzałem w tył głowy.

Marcin Krzysztofik ocenia, że brak wyciągnięcia jakiejkolwiek odpowiedzialności przez ludzi, którzy doprowadzili do śmierci mjr „Zapory” jest konsekwencją polityki „grubej kreski” po 1989 r.

Przedstawiciel IPN zwraca uwagę, że mjr Zapora był sądzony m.in. przez byłego żołnierza Armii Krajowej, Józefa Badeckiego.

Jak mówi rozmówca Tadeusza Płużańskiego, życiorys mjr Dekutowskiego należy analizować w świetle celu, do którego dążył, a była to wolna i niepodległa Polska. Został on ukształtowany w niepodległym kraju, dlatego chciał, by pokolenia, które przyjdą po nim, też miały taką możliwość.

Marcin Krzysztofik przypomina reakcję mjr Zapory na propozycję objęcia amnestią:

Amnestia jest dla złodziei. My jesteśmy Wojsko Polskie.

Zdaniem dyrektora lubelskiego IPN próby deprecjonowania mjr „Zapory” są prostym powrotem do komunistycznej propagandy.

 

Grażyna Chojecka mówi o tym, że wielu członków jej rodziny stara się kultywować pamięć o zasłużonym przodku. Wspomina, że w czasach młodości nic o nim nie wiedziała. Walka o dotarcie do miejsca pochówku mjr 'Zapory”, jak mówi rozmówczyni Tadeusza Płużańskiego, była bardzo długa i trudna. Znane od początku było za to miejsce jego zamordowania. Jeżeli chodzi o miejscowość, w której urodził się mjr. Dekutowski, istnieją w tej kwestii sprzeczne koncepcje. Potajemne pochówki bohaterów podziemia antykomunistycznego zdaniem Grażyny Chojeckiej miały zniszczyć jakąkolwiek pamięć o nich. Gość audycji opowiada o tym, że rozważała zmianę miejsca pochówku mjr. „Zapory”, tak by nie leżał on  w bliskim sąsiedztwie swoich oprawców. Jak mówi Grażyna Chojecka:

Gdyby zginął w czasie wojny, byłby bohaterem, a tak, PRL uznała go za bandytę.

Rozmówczyni Tadeusza Płużańskiego wspomina wręczenie noty identyfikacyjnej mjr. Zapory. Było to dla niej „niezwykłe przeżycie”. Uroczystość odbyła się w IPN-owskim ośrodku edukacyjnym „Przystanek Historia”.

Prof. Dudek: Podczas konkursu na Książkę Historyczną Roku doszło do niedopuszczalnej ingerencji w prace jury

Historyk mówi o kontrowersjach wokół najnowszej książki Piotra Zychowicza, walce o prawdę historyczną oraz o zmianie nazwy ulicy Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” w Białymstoku.

Profesor Antoni Dudek wypowiada się w sprawie afery wokół konkursu na Książkę Historyczną Roku. Historyk uważa, że podane przez organizatorów formalne przyczyny wykluczenia książki Piotra Zychowicza są niewystarczające:

Doszło do niedopuszczalnej  ingerencji w prace jury.

Były  przewodniczący konkursu na Książkę Historyczną Roku rozumie żal pozostałych uczestników z powodu jego odwołania, zaznacza jednak:

Nie czuję się autorem ich krzywdy.

Następnie Prof. Dudek opowiada o kulisach obrad jury, na których omawiano kwestie wykluczenia książki „Wołyń zdradzony”.

Profesor Dudek polemizuje z zarzutami o „antypolskość” i „proniemieckość” wysuwanych wobec autora książki „Wołyń zdradzony”, mimo krytycznego stosunku do tez przez niego wysuwanych. Mówi, że to subiektywna opinia Piotra Gursztyna. Dalej historyk dokonuje oceny publicystyki autora „Paktu Ribbentrop-Beck” nazywając jego twórczość „pornografią historyczną”:

Zychowicz jedzie bez trzymanki. […] Ta książka w atmosferze skandalu wiele zyskała.

Mówi gość „Popołudnia WNET” twierdząc, że Piotr Zychowicz jest w istocie beneficjentem całego skandalu:

Sprawa wymaga wyjaśnień, liczę że takowe nastąpią.

W dalszej części rozmowy, prof. Dudek komentuje odebranie Zygmuntowi Szendzielarzowi „Łupaszce” ulicy w Białymstoku.

Zmierzamy do coraz silniejszego konfliktu. […] Nie potrafimy rozmawiać o własnej przeszłości.

Dudek zwraca uwagę na pewne rysy na życiorysie ”Łupaszki”, oceniając  mimo to jego bilans jako pozytywny. Wskazuje na potrzebę zachowania rozsądku i umiaru w sprawach historycznych.

Poruszony został również wątek walki z polonofobią. Prof. Dudek nie pozostawia złudzeń:

Ta walka jest trudna, nie będzie w niej łatwo o sukcesy, i, co więcej, ona się nigdy nie skończy.

Historyk wyraża pogląd, że również w tej sprawie w ostatnich latach brakowało zdrowego rozsądku.

Mam dość użalania się.

odpowiada Dudek osobom przypominającym o wykluczeniu Polski z debaty historycznej w okresie PRL.  Historyk przypomina że ten czas skończył się już 30 lat temu.

Mówiąc o stosunkach polsko-izraelskich Dudek stwierdza:

Ustawa 447 jest w Polsce demonizowana.

Profesor Dudek mówi o szkodliwości działań posła Arkadiusz a Mularczyka na rzecz uzyskania reparacji od Niemiec.

Zachęcam posła Mularczyka, by zaczął domagać się reparacji od Federacji Rosyjskiej.

mówi historyk.  Kontynuując ten wątek ostrzega:

Nie jest dobrze dla państwa, gdy wysuwa żądania, których nie jest w stanie później wyegzekwować, bo to ośmiesza to państwo.

 

 


A.W.K

 

Prof. Żaryn o Zychowiczu: Pyszałkowatość młodych historyków nie jest dla mnie w cenie [VIDEO]

Prof. Jan Żaryn o Zychowiczu, jego twórczości i wykluczeniu jego książki z konkursu Książka Historyczna Roku, oraz o tym, jak demokrację i politykę historyczną rozumie PiS.

Profesor Jan Żaryn mówi o wykluczeniu książki Piotra Zychowicza z konkursu Książka Historyczna Roku, rezygnacji części członków kapituły i ostatecznym anulowaniu konkursu. Wspomina zamysł inicjatora nagrody, śp. Janusza Kurtyki, by nadać jej jak największy prestiż. Zauważa, że wyeliminowana z konkursu pozycja w ostatnim czasie zyskiwała w głosowaniu internautów. Stwierdza, iż organizatorzy powinni przewidzieć taką sytuację. Śledzi on kolejne publikacje Zychowicza, a z nim samym ma poprawne relacje.

Jestem zainteresowany pracami Zychowicza. Uważam, że jego twórczość jest cenna jako kierunku badawczego kontestującego ten główny nurt patriotyczny i niepodległościowy.

Dodaje, że „Instytut Pamięci Narodowej w ogóle nie został poinformowany” o sytuacji. Profesor Żaryn niekoniecznie zgadzając się z niektórymi tezami red. Zychowicza, a zwłaszcza z formą, w jakiej stawia swoje zarzuty np. dowódcom powstania warszawskiego („obłęd”), nie chce odmawiać mu prawa do wyrażania własnych poglądów. Profesor zwraca uwagę na celowość krytycznej refleksji nad historią, podkreślając, że ważny jest sposób, w jaki ona się odbywa.

Pan Zychowicz jest jednym z tych autorów, którzy doszli do wniosku, trzeba weryfikować zastane tezy i ustalenia. Niestety moim zdaniem, z pozycji wszystkowiedzącego w 2019 r. może sobie pozwolić na skrytykowanie wszystkich.

Historyk zarzuca swojemu koledze po fachu anachronizm [od którego sam Zychowicz się w swych książkach mocno odżegnuje, podkreślając opieranie się na ówcześnie znanej wiedzy i opiniach- przyp. red.], krytykując przy tym język, w jakim pisze. „tak się nie powinno nazywać zjawiska w którym ginie 150 tys. ludzi”, stwierdza prof. Żaryn, odnosząc się do tytułu książki „Obłęd 44”. Dodaje, że „pyszałkowatość młodych historyków nie jest w cenie dla mnie”.

Mówiąc o polityce historycznej Prawa i Sprawiedliwości, ustępujący senator podkreśla dążenia do przywrócenia pamięci o wszystkich współtwórcach polskiej niepodległości.

Polska piłsudczyzna podobnie jak w II RP chciała wkluczyć jakichkolwiek innych współtwórców niepodległości. Takie próby wykluczenia są uznawane za niewłaściwe, obniżające możliwość nauczenia się czegoś […] Jeśli mówimy, że tylko jedna postać, marszałek Józef Piłsudski zdobył niepodległość dla Polski, to obrażamy Polaków.

Profesor Żaryn sposób sprawowania rządów przez PiS nazywa mianem „demokracji prawdziwej”. Polega ona na realizowaniu obietnic wyborczych, czego nie robiły poprzednie koalicje rządzące.

Mówiąc o wyjątkowości narodu polskiego, upatruje jej w chrześcijańskich korzeniach. W rozmowie pojawia się również wątek generała Francisco Franco i wojny domowej w Hiszpanii. Szczątki hiszpańskiego dyktatora zostały przeniesione decyzja socjalistycznego rządu z Doliny Poległych na zwykły cmentarz.

Gen. Franco jest odzyskiwany w pamięci jako osobą, która jest w tej podzielonej Hiszpanii jako postać, nad którą trzeba się pochylić, jest synonimem człowieka szukającego odpowiedzi na pytanie o dobro swej ojczyzny.

Nasz gość podkreśla, że regent Królestwa Hiszpanii chciał ocalić swój kraj przed najgorszą formą totalitaryzmu, jaką jest bolszewizm.

Senator PiS ubolewa również nad powrotem postkomunistów do parlamentu. Krytykuje również brak działań władz Warszawy na rzecz dekomunizacji przestrzeni publicznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

An.K./A.P.

Ukraina zgadza się na polskie ekshumacje. Komentarz Pawła Bobołowicza i dr Witalija Perkuna

Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Wasyl Bodnar poinformował o pozwoleniu na wznowienie poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar konfliktów.

W ubiegłym tygodniu Bartosz Cichocki, ambasador Polski na Ukrainie, przekazał wniosek na prace ekshumacyjne. W rozmowie z polskimi dziennikarzami w Kijowie powiedział: Przekazaliśmy naszą pozytywną odpowiedź stronie polskiej, więc idziemy dalej dobrą drogą.

Odpowiedź władz Ukrainy zawiera spis podstaw prawnych, a także opisuje procedurę, którą musi wypełnić wykonawca prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych, czyli Instytut Pamięci Narodowej.

Bodnar oświadczył, że można będzie przystąpić do pracy wraz z polskimi ekspertami. Początek procesu, czyli to na czym zależało stronie polskiej już mamy; z naszej strony jest odpowiedź pozytywna.

Przed chwilą skończyłem rozmowę z wiceministrem spraw zagranicznych Ukrainy. Ministerstwo Kultury przekazało odpowiednie pismo do Polski, które zawiera spis podstaw prawnych, a także opisuje procedurę, którą musi wypełnić wykonawca prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych, czyli Instytut Pamięci Narodowej – mówi Paweł Bobołowicz.

„Wiceminister zapewnia, że nie ma aktualnie zakazu ze strony ukraińskiej. Ukraiński wiceminister zwraca uwagę, że jest to owoc spotkania prezydentów obu krajów” – podkreśla nasz korespondent

Witalij Perkun stwierdził, że zgoda na polską ekshumację to bardzo dobra wieść. Dodaje, że jest to bardzo ważny sygnał ze strony Ukrainy w ramach szeroko pojętych relacji obu państw. „Nieporozumienie, które zaszło można uznać za nieudane. Cieszę się, że te prace będą wznowione” – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Nie odnajduje jednoznacznej odpowiedzi wobec wcześniejszego stanowiska ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, która budziła we mnie niepokój i w związku z tym oczekiwałem jej zmiany. Na dobrych stosunkach wygrywa każdy kraj i jest to najlepszą recaptą na rozwiązywanie problemów oraz budowaniu sąsiedzkiej przyszłości. Mimo wielorakich wymian wciąż potrzebujemy dogłębnej znajomości kultury polskiej, jak i ukraińskiej – podkreśla dr Witalij Perkun. Nie ukrywam, że to bardzo trudny okres, jeśli chodzi o relacje między Polską, a Ukrainą. Nie da się jednak ukryć, że Polska wspiera aspiracje Ukrainy i zawsze była wzorem transformacji dla tego państwa – dodaje Witalij Perkun.

Posłuchaj całej rozmowy z Pawłem Bobołowiczem już teraz!

Posłuchaj całej rozmowy z Witalijem Perkunem już teraz!

M.N.

Hajdasz: Wierzę, że IPN w końcu przyzna, że abp Baraniak był prześladowany przez ubecję. Pokazuję, że są na to dowody

– Od blisko 10 lat wspieram świadków prześladowań abp. Antoniego Baraniaka. Mam nadzieję, że m.in. dzięki filmowi „Powrót” IPN przyzna, że był on prześladowany przez komunistów – mówi Joanna Hajdasz.

 

 

Joanna Hajdasz, redaktor naczelna wielkopolskiego wydania „Kuriera WNET”, opowiada o XXXIV Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów „KSF Niepokalana 2019”. Do konkursu nadesłano 64 tytuły z 12 krajów, m.in. z USA, Szwecji, Wenezueli czy Hong Kongu. Hajdasz przedstawiła na nim film pt. „Powrót”. Opis produkcji z katalogu wydarzenia: „O biskupie Antonim Baraniaku i jego gehennie w ubeckim więzieniu oraz niezłomności. Według słów kardynała Karola Wojtyły Kościół w naszym kraju nie może nigdy zapomnieć o tym, co abp Antoni Baraniak uczynił dla Kościoła w najtrudniejszym dla niego czasie. Pośmiertnie został odznaczony Orderem Orła Białego”. Film redaktorki naczelnej wielkopolskiego wydania „Kuriera WNET” został na festiwalu nagrodzony drugą nagrodą w kategorii dokumentu historycznego.

Gość Poranka wyjaśnia, co zmotywowało ją do nakręcenia „Powrotu”.

„Powrót” to film o arcybiskupie Antonim Baraniaku, pokazujący kolejnych świadków jego prześladowania. Ja ich wspieram po prostu od blisko 10 lat, bo wierzę, że w końcu zakończy się prowadzone po wznowieniu śledztwo prokuratorów IPN-u i będzie przyznane czarno na białym, że jest to człowiek, który był prześladowany zarówno psychicznie, jak i fizycznie przez system komunistyczny. Przy umorzeniu tego procesu po prostu stwierdzono, że brak dowodów na to i czekam, żeby ktoś się podpisał pod tym, że te dowody jednak są.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bartosz Kownacki, Wojciech Zabłocki, Jerzy Lelwic – zapraszamy na Poranek WNET z Bydgoszczy – 3 września 2019 r.

Radio WNET na szlaku Kampanii Wrześniowej, po 80 latach od propagandy Gebelsa, która doprowadziła do rzezi Polaków i Niemców na ulicach Bydgoszczy.

Goście Poranka WNET:

Bartosz Kownacki – poseł PiS, były wiceminister MON;

Piotr Dmitrowicz – wicedyrektor muzeum im. Jana Pawła II;

Ks. Stanisław Kotowski – proboszcz parafii katedralnej pw. Św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy;

Jerzy Lelwic – kustosz Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy;

Mirosław Sprenger – IPN delegatura w Bydgoszczy;

Wojciech Zabłocki – radny sejmiku województwa mazowieckiego;

Katarzyna Sudak – Studio 37 Dublin,

Waldemar Bujny – Muzeum Mydła i Historii Brudu.

 


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Jan Olendzki

Realizator: Paweł Chodyna

Multimedia: Jan Brewczyński

Wydawca techniczny: Adrian Kowarzyk


 

Część pierwsza:

Wnętrze katedry p.w. św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy /Fot. Pit1233 / CC0

Piotr Dmitrowicz w ramach Kalendarza Kampanii Wrześniowej przypomina wydarzenia trzeciego dnia Kampanii Obronnej 1939 roku.

Ks. Stanisław Kotowski,  proboszcz parafii katedralnej pw. Św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy opowiada o wspaniałym katolickim kościół zbudowany w XV w. w stylu gotyckim. Jest to najwartościowszy zabytek staropolskiej architektury Bydgoszczy oraz doskonale wpisuje się w nadrzeczny klimat miasta. Gość „Poranka WNET” mówi o zawiłej historii tego kościoła opowiadając choćby historie z czasów II wojny światowej, o tym jak po wojnie rosła ranga tego miejsca aż do czasu, kiedy w 1996 roku prymas Stefan Wyszyński ukoronował wizerunek Madonny z Różą, nadając jej tytuł Matki Bożej Pięknej Miłości.

 

Część druga:

Mydlane Lody / Fot. Jan Brewczyński

Waldemar Bujny z Muzeum Mydła i Historii Brudu opowiada o tym oryginalnym przedsięwzięciu. Jest to miejsce gdzie podróż przez historię trwa wespół z barwnymi historiami, kąpielą w średniowiecznej balii, praniem na tarze, wizytą w Kolonialce oraz łazience rodem z PRL. W ramach działalności obiektu prowadzone są warsztaty mydlane. Zapytany o to, skąd muzeum bierze swoje eksponaty opowiada że większość pochodzi ze strychów czy piwniczek lokalnej ludności. Muzeum bardzo często dostaje zabytkowe przedmioty, takie jak choćby papiery toaletowe z czasów PRL-u, czy kultowe mydła Bambino. W przybytku znajduje się wieża ułożona ze 107 sztuk tego kultowego mydła.

Jerzy Lelwic pełniący funkcję kustosza Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy porusza temat historii miasta i tożsamości mieszkańców. Historia Bydgoszczy jak i całego regionu to dwa duże konflikty zbrojne. Miasto przechodziło z rąk do rąk, zaczynając od zaborów i okupację, przez I wojnę światową a następnie II wojnę światową. To pociągnęło za sobą ogromne przemieszczenie ludności. Jak dodaje Jerzy Lewic „dużo ludzi napłynęło tutaj z centralnej czy wschodniej Polski. To spowodowało, że ludność jest mocno wymieszana i nie obyło się oczywiście również bez żadnych konfliktów”.

 

Część trzecia:

Bartosz Kownacki / Fot. Jan Brewczyński

Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister MON, opowiada o wyjątkowości Bygdoszczy i całego województwa kujawsko-pomorskiego, które w dużej części było pod zaborem pruskim, co miało konsekwencje w chwili wybuchu II wojny światowej. Te tereny zamieszkiwała mocno wymieszana ludność „ludzie żyli przez dziesiątki setki lat razem obok siebie i kiedy wybuchła II wojna światowa, to z dnia na dzień, ci którzy chodzili razem do szkoły, razem pracowali, stali się wrogami. To oni tworzyli listy osób  listy polskiej elity, która miała zostać wymordowana.”

Gość „Poranka WNET” przypomina także historię pierwszego w Polsce rozstrzelania cywili w trakcie II wojny światowej. Na rynku zostało rozstrzelanych od 600 do 800 Polaków. Mieszkańcy Bydgoszczy dobrze znają również historię tzw. Doliny Śmierci, czyli miejsca masowego mordu i jednocześnie grobu mieszkańców Bydgoszczy i okolic wymordowanych jesienią 1939 r. przez członków pomorskiego oddziału Selbstschutzu oraz SS-manów z oddziału Einsatzkommando 16. Fordońska „Dolina Śmierci” jest największą mogiłą zbiorową na terenie Bydgoszczy. Bartosz Kownacki ten mord nazywa wprost „Bydgoskimi Palmirami”.

W drugiej części rozmowy poseł porusza temat zbrojeń. Wysoko ocenia decyzję związaną ze zwiększeniem wydatków na obronność do dwóch i pół procent PKB. Jak dodaje, należy wydawać tyle, aby czuć się bezpiecznym oraz realizować największą ilość zleceń przez Polski przemysł zbrojeniowy „trzeba myśleć o tym, żeby zakupy w jak największej części były jednak realizowane w Polsce. To jest wyznacznik dla każdego Ministra Obrony Narodowej”.

Bartosz Kownacki podkreśla, że nie ma sensu kupowanie najnowocześniejszego sprzętu, jeśli nie będziemy w stanie serwisować go w Polsce „to jest kwestia nie tylko tego, że ten sprzęt jest wyprodukowany, ale później, w przypadku wojny, serwisowany w kraju. Co z tego, że będziemy mieć nawet najlepszy sprzęt, skoro nie będzie gdzie go serwisować, gdy dojdzie do konfliktu”.

 

Część czwarta:

Pomorskie Muzeum Wojskowe w Bydgoszczy 2008 / Fot. Pit1233 / Domena publiczna

Mirosław Sprenger z delegatury IPN w Bydgoszczy mówi o armii Pomorze, która odebrała ogromną rolę w wojnie obronnej Polski 1939 roku. Głównym założeniem armii Pomorze było to, aby jak najdłużej utrzymywać siły niemieckie, aby wojska polskie, które znajdowały się dalej w centralnych obszarach, mogły się zmobilizować i przygotować do kolejnych działań.

Gość „Poranka WNET” negatywnie ocenia działania Edwarda Rydza-Śmigłego, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych. Jak mówi „miał on jedną wadę – chciał rządzić wszystkimi i decydować o wszelkich sprawach. To też później zaowocowało tym, że pewnie dowódcy faktycznie bali się samodzielnie podejmować decyzje.”

Mirosław Sprenger mówi również o bardzo ciężkich warunkach Polaków na terenie Pomorza. Ogromny terror ze strony Niemców i prześladowanie Polaków, szczególnie inteligencji, było na porządku dziennych. Jak dodaje, Hitler wcale nie krył się ze swoimi planami, które szeroko opisał w Mein Kampf.

 

Część piąta: 

Rabunek dzieł sztuki – kadr z filmu nieznanego autora

Wojciech Zabłocki opowiada o premierze filmu pochodzącego z 1939 roku nieznanego autora. Przedstawia on Warszawę w październiku i listopadzie 1939 roku. To nigdy nie publikowane sceny z życia miasta w pierwszych dniach okupacji: zbombardowane domy, parking skonfiskowanych aut oraz warszawskie ZOO.

Najważniejszym momentem filmu jest uwiecznienie akcji grabieży zbiorów z Państwowego Muzeum Zoologicznego przy Wilczej 64 przez Sonderkommando Paulsen.

W drugiej części rozmowy radny mówi o kłamstwach Warszawskiego Ratusza w kontekście bezpieczeństwa oczyszczalni Czajka. Jak dodaje, ozonowanie przeprowadzane w ramach ratowania wizerunku prezydenta miasta nie jest w stanie w pełni oczyścić brudnej wody  „to co mówią władze miasta jest niedopuszczalne i uważam, że tutaj naprawdę trzeba interweniować i głośno mówić. […] w warszawskim ratuszu po prostu igrają z naszym zdrowiem.”

Katarzyna Sudak mówi o swoich wspomnieniach z czasów nauki w Bydgoszczy.

 


Posłuchaj całej audycji z Bydgoszczy!


 

Dr hab. Karol Sacewicz: Delegatura IPN w Olsztynie posiada prawie 400 m.b. akt bezpieki. Nie znamy dobrze treści całości

– Stopień przebadania dokumentów bezpieki w Olsztynie jest różny. Wiadomo dużo o latach 80. na Warmii i Mazurach, jednak wciąż nie poznaliśmy wystarczająco lat 60. i 70. – mówi dr hab. Karol Sacewicz


Dr hab. Karol Sacewicz, dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Olsztynie, opowiada o książce, którą współredaguje wraz z Piotrem Kurdelą. Jest nią „Antykomunizm Polaków w XX wieku”, która za niecałe dwa tygodnie ukaże się jako nowość wydawnicza IPN. W publikacji tej poddano analizie zjawisko antykomunistycznych postaw Polaków, rozpoczynając od publicystyki, poprzez działania organizacyjne, a kończąc na akcjach zbrojnych. Do współpracy zaproszono kilkadziesiąt osób z ponad 13 ośrodków akademickich, w tym prof. Andrzeja Nowaka i prof. Włodzimierza Suleję. Omawiany fenomen potraktowano bardzo szeroko – w pracy przeczytać będzie można o działaniach przeprowadzanych zarówno w kraju, jak i na emigracji. Uwadze autorów nie umknęły również postawy obywateli II Rzeczypospolitej o pochodzeniu innym niż polskie oraz aktywność grup etnicznych. W tym miejscu ks. dr Bogumił Wykowski przybliża treść swojego rozdziału traktującego o postawach antykomunistycznych Mazurów i Marmiaków.

Sacewicz mówi także o tym, jakie zbiory znajdują się w rękach delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Olsztynie. Posiada on 400 metrów bieżących akt wytworzonych przez miejscowy aparat bezpieczeństwa. Stopień ich przebadania jest zróżnicowany – wiadomo dużo o latach 80. na Warmii i Mazurach oraz o gospodarce rolnej na tym terenie w latach 1945-1956. Trochę słabiej natomiast znane są wydarzenia lokalne i warunki życia lat 60. i 70.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bereza: Ukraińcy kontynuują narrację historyczną stworzoną przez weteranów OUN-UPA

Dlaczego OUN-UPA dokonała ludobójstwa na Polakach? Dlaczego dzisiaj Ukraińcy stawiają pomniki tym, którzy odpowiadają za tą zbrodnię i co Polska powinna zrobić w tej sprawie? Odpowiada Tomasz Bereza.

Tomasz Bereza, historyk Instytutu Pamięci Narodowej odnosi się do tragicznych wydarzeń, które miały miejsce 11 lipca 1943 roku.

Właściwie 11 lipca to jest już w zasadzie apogeum ludobójstwa. W ciągu kilku godzin UPA zaatakowała 99 miejscowości, mordując 3000 ludzi w powiecie włodzimierskim i Horohowcu. Ta faza ludobójstwa, które podjęło OUN, ten etap już się zaczął w lutym 1943 r.

Polacy wcześniej pod okupacją sowiecką stracili kadrę oficerską, zamordowaną przez okupantów. Gość „Poranka WNET” mówi o faktycznych przyczynach, dlaczego Ukraińcy zdecydowali się do tego, żeby dokonać ludobójstwa na Polakach mieszkających na Wołyniu. W latach 20. i 30. kształtowała się idea ukraińskiego nacjonalizmu integralnego, którego głównym ideologiem był Dmytro Doncow. Mychajło Kołodziński opracował teorie walki o niepodległą Ukrainę, w której zawarł tezę, że z terytoriów ukraińskich ludność obca etnicznie musi być usunięta, przy użyciu wszelkich, nawet najbrutalniejszych metod.

W zasadzie od dwóch lat nie ma żadnego dialogu, został on jednostronnie zerwany przez stronę ukraińską. Ukraina jest teraz w fazie zmian politycznych. […] Strona polska stawia tutaj jasne warunki.

Historyk ma cichą nadzieję, że wraz ze zmianami politycznymi na Ukrainie otworzy się możliwość powrotu do dialogu. Warunkiem wstępnym strony polskiej jest pozwolenie na wznowienie ekshumacji ofiar zbrodni. Jak podkreśla Bereza, mamy do czynienia ze 130 tys. ofiar, które nie zostały należycie pochowane.

Strona ukraińska chciałaby wprowadzić jakąś symetrię. […] Trudno mówić o symetrii, jeśli z jednej strony mamy 130 tys. pomordowanych, a z drugiej strony koło 13-15 tys. Ukraińców, którzy zginęli w latach 1943-1947.

Ukraińcy chcieliby mówić o wojnie polsko-ukraińskiej, jak gdyby był to konflikt regularnych armii, w którym ludność cywilna ginęła jedynie przypadkowo. Przeczą temu jednak same liczby ofiar. Dostęp do źródeł w sprawie zbrodni UPA jest utrudniany ostatnio przez stronę ukraińską, która utajniła poświęconą im część sowieckich akt partyjnych.

Ukraina jest państwem suwerennym, teoretycznie może wybierać na pomniki takie osoby, jakie odpowiadają społeczeństwu. We mnie osobiście budzi to sprzeciw. W czerwcu w Stanisławowie był odsłonięty pomnik Romana Suchewicza, głównego architekta ludobójstwa Polaków.

Jak podkreśla Bereza, obecna polityka historyczna Ukrainy, to linia wypracowana w latach 60. i 70. przez emigrantów do Ameryki Płn., po części weteranach OUN zbiegłych wraz z armią niemiecką. Strona polska powinna, jak mówi historyk, przedstawić swoje racje jasno i wyraźnie, gdyż bez wyjaśnienia zaszłości z przeszłości nie będzie mowy o prawdziwej współpracy i dialogu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Krzysztofik: Cud lubelski był wydarzeniem całkowicie niekontrolowanym przez władzę

Dziś 70-ta rocznica Cudu lubelskiego, wielkiego wydarzenia społeczno-religijnego, opowie o nim gość „Poranka WNET” – Marcin Krzysztofik.

 

 

Dyrektor działu lubelskiego IPN – Marcin Krzysztofik, goszcząc w „Poranku WNET” opowiada o cudzie lubelskim mającym miejsce 70 lat temu. Jak podkreśla rozmówca:

Cud lubelski było to wielkie wydarzenie społeczno-religijne, jakie miało miejsce w Lublinie na początku lipca 1949 roku.

Siostra Barbara Sadkowska dnia 3 lipca na obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej dostrzegła łzy, po czym udała się z tą wiadomością do księdza. Cud trwał przez cały okres lipca i sierpnia. Wieść o cudzie rozległa się po całym Lublinie, jednak zanim doszło do potwierdzenia tego wydarzenia skończyła się legalnie działająca opozycja, komuniści przystąpili do rozprawy z kościołem katolickim.

Tłumy mieszkańców Lublina, jak także mieszkańców innych miast, odbywały pielgrzymki do lubelskiej katedry. Niepokojące dla rządu było to, że wśród pielgrzymów znajdowali się również członkowskie PZPR i działacze ZNP. Działacze komunistyczni dążyli do zmniejszenia napływu tłumów do miejsca cudu. Cud lubelski był wydarzeniem całkowicie niekontrolowanym przez władzę dodatkowo stał się oddolnym ruchem nieinspirowanym inspirowany przez nikogo. W związku z cudem zostało zatrzymanych i skazanych ok. 600 osób.

Jak podkreśla nasz rozmówca, za okazji 70-lecia cudu lubelskiego, na rynku Lublina będzie można zobaczyć wystawę poświęconą temu wydarzeniu. Dodatkowo Instytut Pamięci Narodowej przygotował publikację Marioli Błasińskiej – współorganizatorki wystawy.

Gość „Poranka WNET” na koniec rozmowy powiedział o działalności IPN w Lublinie oraz o wydarzeniach, które będą miały miejsce w lipcu oraz w sierpniu. Jednym z nich będzie rajd brygady pancerno-motorowej pułkownika Stefana Roweckiego.

M.N.