Wójt Roman Miedziak: Praca dla mieszkańców gminy Rachanie to mnie zaszczyt, ale i odpowiedzialność. Opinie samorządowe

Mieszkańcy gminy w wyborach samorządowych 7 kwietnia 2024 ponownie oddali stery samorządowe panu wójtowi Romanowi Miedziakowi.

 Sam Roman Miedziak skromnie podkreśla, że zwycięstwo w pierwszej turze wskazuje na fakt, że obrany kierunek pracy jego zespołu z zaangażowaniem mieszkańców całej gminy jest doceniany i akceptowany.

 

Dworek Atrium nocą.

Z panem wójtem Romanem Miedziakiem rozmawiałem także o II turze wyborów samorządowych, które odbędą się w niedzielę w Tyszowcach, Ulhówku i Łaszczowie. Rozmawialiśmy także o wyzwaniach inwestycyjnych i demograficznych gminy, ale także o szansie w turystyce.

Gmina Rachanie z pięknym i historycznym Wożuczynem, Dworek Atrium i działalnością, która śmiało wykracza poza granice powiatu Izby Historycznej Stowarzyszenie Miłośników Wożuczyna i Okolic pani Barbary Typek to kilka tylko niezwykłości tego najpiękniejszego miejsca pod niebem Roztocza, Grzędy Sokalskiej i Padołu Zamojskiego.

Zapraszam do wysłuchania rozmowy – Tomasz Wybranowski:

Mimo braku zakładów pracy gminie udaje się realizować sporo inwestycji. O minionej kadencji w budynkach szkół w Michalowie i Rachaniach wykonano pełną termomodernizację.

Inwestycja ta powstała za ok. 3 mln zł, z czego udało nam się pozyskać dofinansowanie na poziomie 2 mln zł. Przeprowadzone zostało m.in. gruntowne docieplenie budynków, wymieniono instalacje elektryczną, kaloryfery itd. Obecnie dzieci uczą się w warunkach o wiele lepszych niż poprzednio. Otrzymaliśmy także dofinansowanie z Ministerstwa Sportu i Turystyki na wykonanie boiska wielofunkcyjnego przy szkołach podstawowych w Rachaniach i Wożuczynie.

Wójt Miedziak i jego ekipa kładli też nacisk na remonty świetlic wiejskich, które są bardzo ważne dla lokalnych społeczności. Od bardzo dawno, co sam mogę stwierdzić, nie były one remontowane.

Termomodernizacja objęła zatem pięć świetlic: w Siemierzu, Werechaniach, Pawłówce, Siemnicach i Grodysławicach, które ocieplono, wymieniono pokrycia dachowe z jednoczesnym zabezpieczeniem ścian i fundamentów.

 

 

Gmina Rachanie ma charakter rolniczy z wielkim wachlarzem klas gleby od piątej aż do klasy pierwszej. Na terenie gminy Rachanie funkcjonowała kiedyś cukrownia Wożuczyn, jeden z najważniejszych zakładów regionu od roku 1912.

Bandycka prywatyzacja i złe decyzje liberalnych i lewicowych rządów sprawiły, że po cukrowni – która przetrwała I i II Wojnę Światową i czasy komuny nie został nawet przysłowiowy „kamień na kamieniu” (historyczne budynki wysadzono w powietrze – przypomina Tomasz Wybranowski).

Podobnie stało się ze znakomicie prosperującą niegdyś Cegielnią Wożuczyn, którą poprzedni włodarze gminy oddali w niegospodarne ręce.

Cukrownia została zlikwidowana ponad dziesięć lat temu. Efekt? W przeszłości główną uprawą na terenie gminy były buraki i zboża. Obecnie na terenie byłej cukrowni powstał inny zakład – biogazownia. Tam znalazło zatrudnienie kilkanaście osób. Okoliczne uprawy zmieniły wówczas swoją strukturę.

Obecnie nasi rolnicy, którzy są pracowici  i oddani tej ziemi, oprócz owoców miękkich, warzyw, pszenicy, rzepaku czy kukurydzy na ziarno produkują także kukurydzę na zieloną masę dla biogazowni. Powstała też suszarnia w której odprowadzany nadmiar ciepła służy do suszenia jabłek. Z nich powstają chipsy. – opowiada Roman Miedziak.

Gmina Rachanie położona najbardziej malowniczo w Polsce, pomiędzy Tomaszowem Lubelskim i Zamościem, leży przy ważnych szlakach drogowych. Niedaleko są także przejścia graniczne z Ukrainą.

Myślę, że inwestorzy takie atuty dostrzegą a ja w tej kadencji te atutu będę zachwalał, bowiem myślę o stworzeniu. podstrefy ekonomicznej w gminie. – dodaje wójt Miedziak.

Przepiękny barokowy kościół w Wożuczynie pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Fot. Parafia Wożuczyn

A gdyby tak zaprosić do stołu wigilijnego przodków, zaangażować młodzież – i przywrócić trochę dawnego ducha świąt?

Fot. domena publiczna, Wikipedia

Przed świętami można poprosić o pomoc we wspólnym przygotowaniu starego rodzinnego przepisu. Smak potrawy zostanie zapamiętany dużo silniej niż czegoś idealnego, ale kupionego w sklepie.

Marcin Niewalda

Zaproś przodków na Wigilię

To niezwykle smutne obserwować, jak dawne zwyczaje odchodzą w niepamięć, stają się coraz bledsze, coraz mniej atrakcyjne. Jeszcze 30 lat temu wieczerza wigilijna kojarzyła się tylko z ciepłem rodzinnego spotkania w odcięciu zaspami śniegu od pędu świata, blisko sianka, na którym Mały Bóg się rodzi. Jeszcze 100 lat temu dzieci z drżeniem zaglądały przez dziurkę od klucza na palące się na choince świeczki, radowały z jabłek otoczonych złotą bibułką, a plecione ozdóbki ze słomek były najpiękniejsze.

Jeszcze 250 lat temu śpiewano pieśni, strojąc „świat” wiszący z bielonej powały, jeszcze 500 lat temu przygotowywano świąteczne tłókno – rodzaj kisielu z rozgotowanych ziaren z mlekiem, orzechami i leśnymi owocami i spożywano je na stojąco, na bosaka, dla uszanowania Dzieciątka.

Potem z biegiem czasu wszystko to odchodziło w niepamięć, stawało coraz bardziej niewyraźne, niezrozumiałe, aż zapomniano, kim jest święty Mikołaj – ten prawdziwy; po co mamy drzewko życia w domu; że mak symbolizuje mnogość bożych łask i że najważniejsza na ziemi jest miłość łącząca wspólnotę, troska o siebie nawzajem i wybaczanie.

Wigilia w chacie | Fot. domena publiczna

A gdyby tak spróbować zaprosić do stołu wigilijnego przodków i przywrócić trochę tamtego świata? Ale nie wirującymi talerzykami i seansami spirytystycznymi, nie przez wywoływanie rzekomych duchów, ale słowami babć, dziadków, sięgnięciem do starych albumów, przygotowaniem czegoś z dawnych przepisów, nauczeniem się kolędy, która odeszła w niepamięć, przeczytaniem Ewangelii z najstarszego polskiego przekładu, tzw. Biblii Leopolity?

Co zrobić aby to się udało? Żeby młodzież wytrzymała chwilę bez swoich telefonów w ręce? Historie rodzinne mogą być ciekawą inspiracją.

Warto nauczyć się opowiadać tak, aby pokazywać prawdziwe uczucia, to, co było piękne, radosne, smutne, ciekawe, co zaskoczyło, co było nowe, a co śmieszne.

Starajmy się opowiadać krótkimi zdaniami, opisywać plastycznie wygląd dawnego domu, to, co było widać, gdy się wchodziło do pokoju, jak zachowywał się pradziadek, co mówiła ciotka, przychodząc w odwiedziny.

A jeśli gdzieś tam między tymi historiami pojawi się ucieczka przed wojną, spotkanie z partyzantami, nalot i chowanie się w piwnicy, strach przed wybuchami… to zostaną one zapamiętane lepiej niż cała historia o martyrologii. Bądźmy dla wnuków wyrozumiali, pamiętajmy, że są niecierpliwi, że nie znali naszych dziadków, nie mają dla nich wielkiego sentymentu – bardziej żałują, że nie oglądali jeszcze „wczorajszego nowego bloga”.

Możemy też trafić do młodzieży, prosząc kogoś z nich o pomoc – czyli doceniając ich zaradność, np. w pracach na komputerze. Może mogliby zapisać niektóre historie, aby je utrwalić „dla potomnych”; może potrafią je nagrać, może skorzystamy z ich znajomości Excela lub programu graficznego do zrobienia drzewa genealogicznego?

Przed świętami można dobrze wykorzystać czas i poprosić o pomoc we wspólnym przygotowaniu starego rodzinnego przepisu. Smak potrawy zostanie zapamiętany dużo silniej niż czegoś idealnego, ale kupionego w sklepie – i to nawet jeśli wyjdzie zakalec w cieście, a barszcz będzie przesłodzony.

Internet jest kopalnią wiedzy. Młodzież na pewno potrafi znaleźć odpowiedni fragment Ewangelii św. Łukasza w wersji archaicznej do czytania przy stole wigilijnym, a najlepiej, gdyby był to skan pięknej starej karty ozdobionej grafikami. Można ją wydrukować, rozdać każdemu do przeczytania jednego zdania. Będzie to nawiązanie do dawnych czasów. Zwróćmy tu jednak uwagę, aby były to wydania uznane przez Kościół.

Rodzinny album i zbiór zdjęć to kolejna motywacja i inspiracja. Być może trzeba by tu uzupełnić ołówkiem opisy na zdjęciach, być może warto by zdjęcia zeskanować, przynajmniej te najważniejsze? Nagrać na jakiś nośnik, aby zachowały się kopie. A może wprawnym oczom młodzieży uda się odgadnąć, kto jest na tych niepodpisanych zdjęciach

A może ktoś znajdzie sposób, jak „ożywić” dawną fotografię, znaleźć stronę, na której sztuczna inteligencja nadaje zdjęciom kolory, a nawet tworzy ruchome filmiki uśmiechających się i rozglądających się twarzy?

Bronisława Rychter-Janowska, Zapomniana Wigilia | Fot. domena publiczna

Czasem w tych historiach rodzinnych pojawi się ochotnik z Legionów Piłsudskiego, czasem Powstaniec Styczniowy albo legenda rodzinna o jakimś żołnierzu z czasów Napoleona. Dobrze wtedy wiedzieć, że są strony w internecie, gdzie można znaleźć wiele informacji, a także gromadzić własne, łączyć je z innymi i w ten sposób odkrywać nowe ciekawostki.

Jedną z nich jest portal Genealogia Polaków, prowadzony przez Fundację Odtworzeniową Dziedzictwa Narodowego. Jest tu leksykon wszystkiego, co mogą spotkać genealodzy, mapa z tysiącami miejsc z dawnymi nazwami miejscowości, są słowniki biograficzne, spisy, wielkie archiwum zdjęć. Szczególną wartością jest olbrzymi katalog Powstańców Styczniowych – oferujący już ponad 60 000 wypisów z literatury, archiwów i przekazów rodzinnych i wiele innych – m.in. gigantyczna baza starych przepisów kulinarnych.

Kiedyś dzieci miały szansę codziennie wieczorem przyjść do babci i poprosić: „opowiedz mi tę historię, jak byłaś mała”. Jeszcze dawniej we dworze czy w wiejskiej chacie mały szkrab mógł wejść na kolana starego wiarusa, wujka mieszkającego „na gracji”. Ten ściągał wtedy ze ściany swoją szablę, pozwalał ostrożnie jej dotykać i mówił, jak zapominając o strachu, pędził nią wrogów zagrażających bezpieczeństwu Ojczyzny.

Dzisiaj świat się zmienił. Brakuje tej codziennej obecności, ale w dnie takie, jak Wigilia czy Boże Narodzenie, można trochę to zmienić. Można zaprosić w krąg swojej uwagi tych, z którymi, wydaje się, że niewiele nas łączy, i w ten sposób zaprosić do wszystkich serc także Małego Boga.

Artykuł został przygotowany przez portal „Genealogia Polaków” www.genealogia.okiem.pl, Fundacji Odtworzeniowej Dziedzictwa Narodowego, w ramach programu wspierania edukacji historycznej. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, ze środków rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.

Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Zaproś przodków na Wigilię” znajduje się na s. 10 świątecznego, styczniowego Kuriera WNET” nr 115/2023.

 


  • Styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Zaproś przodków na Wigilię” na s. 10 grudniowego „Kuriera WNET” nr 115/2024

W Polsce brakuje dzieci! Spójrzmy prawdzie w oczy. Czy w świetle prognoz demograficznych Polska ma jeszcze przyszłość?

CC0, vectorportal.com

Polska musi konstruktywnie myśleć o uzupełnianiu populacji przybyszami. To nie może być nieprzemyślane wessanie ludzi, którzy nie włączą się w gospodarkę, ale będą jedynie beneficjentami jej zasobów.

Zygmunt Zieliński

Podczas czarnej śmierci w XIV wieku populacja europejska straciła w ciągu 4 lat około 45–50% ludności, przy czym o ile kraje południowe i Francja straciły 75–80%, to na północy (W. Brytania) odnotowano ubytek tylko 20-procentowy. Drugą tak znaczną klęskę demograficzną przeżyła Europa w czasie wojny trzydziestoletniej, kiedy tylko w ówczesnej Rzeszy zginęło ok. 33–50% populacji, co w liczbach bezwzględnych wyniosło ok. 8 mln osób. Istotne jest to, że nie armie poniosły takie straty, ale ludność cywilna. W porównaniu do wymienionych klęsk demograficznych, wojny napoleońskie pochłonęły „zaledwie” 4 mln istot ludzkich, co stanowiło ok. 4% 150-milionowej populacji europejskiej.

W ciągu XIX wieku ludność Europy, mimo że zarazy od czasu do czasu nawiedzały zwłaszcza miasta, zregenerowała się w znacznym stopniu.

Wojny ówczesne o małym zasięgu i prymitywnej broni przynosiły nieznaczne straty w ludziach. Np. wojna francusko-pruska w latach 1870–1871 pochłonęła 138 000 poległych po stronie francuskiej, a po stronie pruskiej niecałe 50 000. Dopiero dwie wojny światowe pociągnęły za sobą hekatomby, przy czym II wojna światowa kosztowała więcej istnień ludzkich wśród cywilów – ok. 55 mln, natomiast wśród wojska 21–25 milionów.

Przypomnienie w wielkim skrócie klęsk demograficznych na przestrzeni dziejów ludzkości wymagałoby też zajrzenia za kulisy tych zdarzeń. Mówiąc krótko – zarówno ubytek, jak i regeneracja dokonywały się w ramach populacji lokalnej, czyli europejskiej. Migracje zarobkowe zarówno na terenie Europy, jak i zamorskie nie miały tu istotnego znaczenia. Po siły pozaeuropejskie sięgnęły po II wojnie światowej Niemcy, a także pozostałe państwa kolonialne. Zwłaszcza Francja i Wielka Brytania uzupełniały swą siłę roboczą migrantami z kolonii. Zjawisko stało się w Europie dostrzegalne dopiero po z górą dekadzie od zakończenia II wojny światowej, kiedy nastąpił gwałtowny spadek reprodukcji demograficznej. W wymiarze ogólnospołecznym proces ten następował w tempie słabo zauważalnym, toteż na alarm bije się dopiero w ostatnich kilkunastu latach.

Jedenaście państw członkowskich Unii Europejskiej zarejestrowało w 2019 r. dodatni przyrost naturalny, a szesnaście tzw. przyrost ujemny. O ile w państwach UE dodatni wskaźnik przyrostu zamyka się cyfrą setnych miejsc po przecinku, w krajach azjatyckich wskaźnik ten wynosi powyżej 2.

W niektórych państwach Europy, mających ujemny przyrost naturalny, np. w Niemczech, gdzie wynosi on –0,16 promila, liczba ludności rośnie. Jednocześnie zmienia się tam struktura zaludnienia, w której dominację zyskują przybysze z innych często części świata.

W 2022 r. ludność Polski wynosiła 37 766 000 osób. To oznacza, że było nas mniej w stosunku do roku 2021 o 141 000. Współczynnik przyrostu naturalnego wynosił –3,8 promila w stosunku do –4,9 promila w roku 2021. Rzecz jasna, miała na to wpływ pandemia, ale nie był on zdecydowanie istotny dla stanu demograficznego kraju. Uwzględniając wyniki spisu powszechnego z 2021 roku, liczba rodzin w Polsce na dzień 31 marca 2021 r. wynosiła 10 159 000 i w porównaniu do spisu z 2011 r. była niższa o 813,2 tys., czyli o 7,4%.

Gdy chodzi o dzietność małżeństw, związków i osób samotnych, w 2021 r. w Polsce było: 32,8% małżeństw/związków nieformalnych bez dzieci oraz 44,6% małżeństw/związków nieformalnych posiadających dzieci. 22,6% stanowili rodzice samotnie wychowujący dzieci. Spadek przyrostu naturalnego w Polsce odnotowuje się od roku 2012 i jako –3,8% w 2011 wyraźnie przegrywa z takimi danymi, jak Szwecja +2,5, Francja +2,1, Irlandia +5,8%. Małą pociechą są większe spadki niż w Polsce, np. Bułgaria –6,7, Łotwa –4,7.

Prognozy przepowiadające, że w połowie wieku Polska może liczyć o 10–11 milionów ludności mniej niż obecnie, nie są przesadzone.

Mała to pociecha, że także rdzenni mieszkańcy takich krajów zachodnich, jak Niemcy, Francja, Włochy, a może i Benelux czy Hiszpania, będą już gośćmi we własnych krajach, gdyż zachciało się im wygód, jakich krótkowzrocznie myśleli używać, sprowadzając sobie do pracy ludzi z Afryki, Azji, skądkolwiek zresztą, mając nadzieję, że zasymilują się oni do tego stopnia, iż pełnić będą taką rolę, jak kiedyś w Rzymie wyzwoleńcy. Nie pomyśleli wszakże o tym, że to właśnie wyzwoleńcy zajęli miejsce swoich niegdysiejszych panów, a z kultury rzymskiej wzięli to, co było im przydatne, zachowując swój obyczaj i swoją tożsamość.

Cały artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Spójrzmy prawdzie w oczy. Czy w świetle prognoz demograficznych Polska ma jeszcze przyszłość?znajduje się na s. 14-15 grudniowego „Kuriera WNET” nr 114/2023.

 


  • Grudniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Spójrzmy prawdzie w oczy. Czy w świetle prognoz demograficznych Polska ma jeszcze przyszłość?” znajduje się na s. 14–15 grudniowego „Kuriera WNET” nr 114/2023

Prezydent Andrzej Duda: liczę, że w tej kadencji Sejmu uda się stworzyć koalicję polskich spraw

Prezydent Andrzej Duda /Żródło: Wikimedia

„Osiągnięcia dwóch ostatnich kadencji muszą być kontynuowane”

21 milionów 966 tysięcy 891 osób! Dokładnie tylu polskich obywateli zagłosowało w wyborach 15 października. Frekwencja wyborcza osiągnęła ponad 74 proc. To wielka rzecz. Wielki sukces polskiej demokracji. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.

Prezydent w sejmowym wystąpieniu wskazał, że po 1989 roku w Polsce zaszło wiele zmian, które należy docenić i uhonorować.

Powinniśmy docenić ostatnie ponad 30 lat wolności, kiedy nareszcie możemy sami o sobie decydować. O najważniejszych dla Polski sprawach; o tym, w jakim kierunku będzie się rozwijać nasza Ojczyzna.

Andrzej Duda wezwał parlamentarzystów, zarówno tych, którzy zasiadali w Sejmie i Senacie już wcześniej, jak i tych wybranych pierwszy raz, to postępowania zgodnego z przyjętymi zwyczajami; do szacunku niezależnie od barw partyjnych:

Chciałbym z tego miejsca zaapelować do Was o to, byście szanowali siebie nawzajem. Wyrazem tego wzajemnego szacunku, ale też szacunku wobec wyborców powinno być to, że każdy klub parlamentarny ma wskazanego przez siebie reprezentanta w prezydium Sejmu. To powinien być dobry i stały zwyczaj parlamentarny!

Jak podkreślił prezydent, nie należy się spodziewać milczenia głowy państwa w razie prób likwidacji likwidacji 800+ czy podwyższenia wiek emerytalnego

Ostatnie 8 lat to był dobry czas. Osiągnięcia dwóch ostatnich kadencji muszą być kontynuowane. […] Nie zgodzę się na kwestionowanie konstytucyjnych uprawnień prezydenta. Nie zawaham się skorzystać z przysługującego mi prawa weta. Dotychczasowy obóz rządzący już się o tym przekonał.

Andrzej Duda wezwał też do szczególnej dbałości o rozwój polskiej infrastruktury transportowej i energetycznej:

Polska musi sobie stawiać kolejne ambitne cele. Takim ambitnym projektem jest budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma być nowym polskim oknem na świat, tym razem w wymiarze lotniczym, ale również krokiem milowym w rozwoju infrastruktury kolejowej łączącej najdalsze zakątki Polski. Takim ambitnym projektem jest budowa polskich elektrowni atomowych, która istotnie zwiększy nasze bezpieczeństwo energetyczne. Wreszcie takim ambitnym projektem jest dalsza i konsekwentna rozbudowa polskich portów, w tym budowa portu kontenerowego w Świnoujściu.

Premier Mateusz Morawiecki: wierzę, że idea suwerenności Polski jest droga wszystkim parlamentarzystom

„Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.”

Stanisław Kaczor-Batowski Atak husarii pod Chocimiem | Fot. domena pubiczna, Wikipedia

Po latach, zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów parlamentarnych właśnie ta myśl Cypriana Kamila Norwida z całą mocą swojego przekazu powróciła do mnie. Nagle też stała się w pełni zrozumiała.

Aleksandra Tabaczyńska

Na własne życzenie

„Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.”

Karteczka z powyższym cytatem autorstwa Cypriana Kamila Norwida zawsze leżała na biurku u mojej babci, Aleksandry Smoczkiewiczowej. Jako mała dziewczynka całymi latami czytałam sobie te słowa. Najpierw sylabizowałam, potem już płynnie, a dziś mam je wciąż w pamięci. Przedwojenne, z litego drewna biurko było bardzo duże. Należało do mojego dziadka Mariana Smoczkiewicza, adwokata. Jakimś cudem przetrwało wojnę i jest w rodzinie do dziś.

Niestety jego właściciel zginął. Został aresztowany i zamordowany przez Niemców już w 1939 roku. To on właśnie przepisał sobie cytat z Norwida na maszynie do pisania, na wąskim pasku papieru. Wiele razy pytałam babci, co to znaczy. Dlaczego te słowa wciąż leżą na biurku i każdy, kto przy nim usiądzie, musi je przeczytać?

Wyjaśnienia, które otrzymywałam, jakoś nie trafiały do mnie tak do końca.

Choć jako dziecko rozumiałam oczywiście wszystkie słowa cytatu, to jednak ułożone w jedną myśl stawały się zagadką. Po prostu nie chciało mi się pomieścić w głowie, że mając skrzydła, można nimi zamiatać.

Autor cytatu nie żyje już 140 lat, nie żyją moi dziadkowie, a kartka z maszynopisem istnieje tylko w moich wspomnieniach. I po tylu latach, zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów parlamentarnych, właśnie ta myśl Norwida z całą mocą swojego przekazu powróciła do mnie. Nagle też stała się w pełni zrozumiała.

Wiele lat temu Cyprian Kamil Norwid zwerbalizował ból porażki czasów zaborów tak trafnie, że cytat z jego twórczości trafił na biurko moich dziadków. To pokolenie Polaków z kolei urodziło się pod zaborami. Jeśli było komuś to dane, przeżył dwie wojny światowe, dwudziestolecie międzywojenne i czasy stalinowskie. Innymi słowy, była to epoka naznaczona zarówno śmiertelną grozą, jak i wielką nadzieją. A ta myśl czwartego wieszcza narodowego być może tłumaczyła zawód w stosunku do losu, jaki odczuwał patriota i społecznik Marian Smoczkiewicz, który za miłość do ojczyzny zapłacił najwyższą cenę.

Dziś, po prawie dwustu latach, w pełni zdałam sobie sprawę, że choć z tak potężnym trudem wyrwaliśmy się z zaborczych szponów upodlenia i biedy, stając przed największą szansą od dziesięcioleci, demokratycznie odrzuciliśmy ją.

Wygląda na to, że u części polskiego społeczeństwa ta skolonizowana mentalność obecna jest tak samo żywo jak kiedyś. A duchowa służalczość, głównie wobec obcych tronów, nie do pokonania w sobie przez większość samych głosujących. Cóż, zagłosowali niby na fajną platformę, na wyluzowanych, światowców, a tu się okazuje, że będą harować w piątek, świątek i niedzielę na przykład w handlu.

Mieszkańcy Świnoujścia, którym PiS wydrążył od lat wyczekiwany tunel, w 40% poparli koalicję, a tylko w 25% partię rządzącą. Warto też sprawdzić, jak głosowali mieszkańcy okolic kopalni przeznaczonych do zamknięcia? Niestety w większości na swoich, można by powiedzieć, oprawców politycznych.

Na własne życzenie jednego dnia zaprzepaściliśmy większość rządzącą, która gwarantowała bezpieczeństwo, stabilizację, troskę o polskie rodziny i odpór europejskim niedorzecznościom.

Zaprzepaściliśmy także referendum, które mogło być silną blokadą przed realizacją szalonej polityki migracyjnej, klimatycznej i gospodarczej.

Radość Niemiec po wyborach w Polsce mówi wszystko. A mieliśmy skrzydła u ramion…

Felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na własne życzenie” znajduje się na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na własne życzenie” na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

Jakub Banaś: PiS zdradził ideały, z którymi szedł do wyborów w 2015 roku

Featured Video Play Icon

Jakub Banaś/Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet jest Jakub Banaś, kandydat Konfederacji do sejmu. Zwraca on uwagę na konieczność zlikwidowania systemu socjalnego i postawienie na przedsiębiorczość Polaków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jakub Banaś startuje w wyborach do sejmu z listy Konfederacji w Warszawie. Pytany o niezależność Najwyższej Izby Kontroli, zwraca on uwagę na nieskuteczność i skrajne upolitycznienie tej instytucji:

Ta instytucja, jak i wiele innych instytucji, służy do przechowywania byłych polityków, ich znajomych, znajomych królika. I to jest patologia tego systemu, niezależnie kto tę patologie buduje.

W ostatnich sondażach zauważalny jest stały spadek poparcia dla Konfederacji. Gość Poranka Wnet wyraża przekonanie, że jego ugrupowanie już uzyskało znaczący sukces osiągając notowania w granicach 10-15%. Jednocześnie twierdzi on, że sondaże są elementem gry wyborczej:

Jeżeli chodzi o sondaże, to też mam do nich bardzo duży dystans, dlatego że należy patrzeć w dłuższym okresie czasu na sondaże. Wiemy i to też od razu powiem, że jest wiele sondaży zmanipulowanych, zamawianych. Sondaże są elementem gry wyborczej, bo one mają być jak samonapędzająca się przepowiednia, więc należy patrzeć na średnią arytmetyczną.

Jakub Banaś nie szczędzi krytyki Trzeciej Drodze, a w szczególności Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, które uznaje za symbol systemu III. RP:

Ja raczej będę patrzył z zaciekawieniem, czy Trzecia Droga przejdzie ten próg wyborczy 8%, bo to, że Lewica przejdzie pięć, to jest raczej pewne. Bo uważam, że dobrze by się dla Polski stało, gdyby wreszcie zniknęły obydwie formacje ze sceny politycznej. Mówię tu o formacji Szymona Hołowni i o PSLu, który dla mnie jest kwintesencją III. RP.

Pytany o utrzymujący się duopol polityczny Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej, gość kandydat Konfederacji wyraża przekonanie, że jest to w pewnym stopniu wynik przyzwyczajenia polskich wyborców:

Polacy przyzwyczajają się do obecnej sytuacji, jak przyzwyczaili się do PRL u po festiwalu Solidarności, po tym, jak Jaruzelski razem z czerwoną ekipą przetrącił kręgosłup Solidarności, ludzie wpadli w etapie w apatię, bierność, zamknęli się w indywidualizmem i uciekli w emigrację wewnętrzną.

Gość Poranka Wnet przyznaje się do poglądów wolnorynkowych. Uważa, że dodatki socjalne powinny zostać jak najszybciej zlikwidowane, aby stymulować przedsiębiorczość wśród Polaków:

Ten elektorat utwardzony PiSu to jest elektorat, który między innymi patrzy na koniec własnego nosa, mówi dobrze, mam socjał, mam 500+, wybudowali mi dwie, trzy drogi, parę postawili jakiś fajnych budynków wokół mnie.

Ja akurat mam poglądy mocno wolnorynkowe i jestem za likwidacją większości socjału w Polsce. Tylko trzeba to robić mądrze i stopniowo.

Oczywiście, że edukacja publiczna musi być dobra na wysokim poziomie, ale musi być też uzależniona edukacja i poziom edukacji od osobistego wysiłku, od tego, jak się traktuje pieniądze.

Zobacz także:

Prof. Maciej Gdula: nigdy nie byłem zwolennikiem budowy płotu na granicy

 

 

Katarzyna Jóźwiak: trzeba zwiększyć pomoc dla młodych matek, zwłaszcza tych samotnych

Katarzyna Jóźwiak / Fot. materiały własne

Kobiety po urodzeniu dziecka powinny móc, jeżeli chcą, spokojnie wrócić do pracy – mówi kandydatka do Sejmu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości w okręgu rybnickim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Mirosława Stachowiak-Różecka: Jesteśmy gotowi nieść pomoc migrantom, ale ustalmy nasze warunki, jak ta pomoc ma wyglądać

Joanna Mucha: po wyborach będziemy dążyć do tego, by wymiar sprawiedliwości rozliczył afery PiS-u

Joanna Mucha / Fot. Tomasz Kaczor, Wikimedia Commons

Nie obawiam się o to, czy Trzecia Droga przekroczy próg wyborczy. Ciężka praca nad naszym programem na pewno przyniesie efekty – mówi posłanka Polski 2050.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


Sośnierz: wizje państwa prezentowane przez PiS i PO są kompatybilne. Nie wiem, czemu oni się tak nienawidzą

Prof. Krzysztof Szczucki: Nasz program koncentruje się wokół idei i misji PiS

Prof. Krzysztof Szczucki / Fot. Konrad Tomaszewski

Gościem Poranka Wnet jest prof. Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Profesor Krzysztof Szczucki, który został desygnowany jako „jedynka” listy wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 5, jest postrzegany jako główny autor programu wyborczego swojej partii. Gość Poranka Wnet podkreśla jednak, że w pracach nad tym dokumentem pracuje cały sztab ludzi:

Oczywiście to jest program przygotowywany przez całe środowisko polityczne. Mamy ekspertów, mamy ministrów, osoby, które w różnych obszarach się specjalizują, więc to jest rezultat będący efektem szerszej dyskusji.

Krzysztof Szczucki stwierdza, że w interesie Polski leży zwycięstwo Ukrainy i porażka Rosji. Jednocześnie podkreśla, że dla rządu najważniejsze jest bezpieczeństwo żywnościowe oraz wsparcie dla polskich rolników:

Trzeba powiedzieć sobie jasno, że to, aby wojna skończyła się na Ukrainie i żeby Ukraina z tej wojny wyszła zwycięsko, leży w najgłębszym interesie Polski i Polaków. Zależy nam na tym, żeby Rosja tę wojnę przegrała. Przegrała ją całkowicie, totalnie.

Naszym celem jest ochrona polskiego rolnictwa, co w naszym przekonaniu w żaden sposób nie zakłóca i nie powinno zakłócać dobrych relacji z Ukrainą.

Komentując kwestię kolejnego punktu programu Prawa i Sprawiedliwości „Lokalna Półka”, gość Poranka Wnet podkreśla konieczność wspierania polskich przedsiębiorców i lokalnych producentów żywności. Zwraca również uwagę, że dokument uwzględnia rolę kobiet i różnych grup społecznych:

Chcemy wspierać polskich przedsiębiorców, lokalnych producentów żywności, bo polskie bezpieczeństwo żywnościowe jest najważniejsze, żeby ono mogło istnieć właśnie w ramach tego bezpiecznej przyszłości Polaków, to trzeba wspierać lokalnych producentów żywności.

Mogę tylko powiedzieć, że wszystkie grupy społeczne, także kobiety, w tym programie oczywiście są uwzględniane i Prawo i Sprawiedliwość o nich pamięta, ale czy taki lub inny program, taki lub inny projekt w tym programie będzie zawarty, to musimy się uzbroić w cierpliwość i poczekać do soboty.

Krzysztof Szczucki odnosi się również do kandydatury Romana Giertycha z list Koalicji Obywatelskiej:

On po prostu chce, chce być posłem, chce być w Sejmie za wszelką cenę, niezależnie od tego, czy w ogóle zgadza się, czy podziela stanowiska ideowe, doktrynalne partii, z której startuje.

 

Zobacz także:

Ireneusz Raś: Polacy nie chcą ani rozdawnictwa PiS, ani radykalnego skrętu w lewo

 

Ireneusz Raś: Polacy nie chcą ani rozdawnictwa PiS, ani radykalnego skrętu w lewo

Ireneusz Raś / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet jest Ireneusz Raś, kandydat Trzeciej Drogi w wyborach parlamentarnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Gość Poranka Wnet, Ireneusz Raś, będzie startował w najbliższych wyborach parlamentarnych z listy Trzeciej Drogi w Krakowie. Według niego, formacja Donalda Tuska ma małe szanse na umocnienie się w sondażach:

Nie mam przekonania, że szklany sufit, o którym się mówiło, że Donald Tusk i Platforma ma, że zostanie radykalnie rozbity (…). Czyli będziemy mieć do czynienia, że Polacy już nie chcą, żeby jeden blok, który doprowadza do tej kłótni, samodzielnie sprawował władzę w następnej kadencji.

Ireneusz Raś wyraża przekonanie, że jego formacja polityczna składa się z ludzi o odpowiednim doświadczeniu, aby kierować państwem:

Teraz powinno dojść do tego, żeby sprawować, wywierać wpływ na to, co jest w państwie, to doświadczenie. Dlatego Kosiniak-Kamysz, Dlatego Hołownia i dlatego razi, bo to są ludzie, którzy mają już swoje doświadczenie życiowe, ale są wciąż z wielką energią i żeby mieć wpływ na to, co zrobić, nie podnosić ręce.

Odnosząc się do kwestii przyjęcia Euro w Polsce, gość Poranka Wnet przyznał, że istnieje spór wewnętrzny w Trzeciej Drodze:

Tu mamy tzw. wewnętrzne spory, ze sobą rozmawiamy. Mam nadzieję, że nasze argumenty będą przekonywać go.

Ireneusz Raś pozytywnie ocenia politykę europejską w sprawie ochrony klimatu, w szczególności w ramach pakietu Fit for Fifty Five:

Kierunek przejścia na zieloną energię jest kierunkiem dobrym. Jest wyznaczony przez Unię Europejskiej i akceptowalnym przez nawet rząd Morawieckiego i Kaczyńskiego w Brukseli. A u nas też stosowany. To jest taki 2 punkt w zależności gdzie są, tak mówią.

Zobacz także:

Paweł Poncyljusz: PiS nie ma szans realizować swojego programu bez środków UE