Wiśniewski: Wystawa „Sztukmistrz. Norwid – rysunki” przedstawia poetę jakiego nie znamy

Ekspozycja zawiera kilkadziesiąt spośród ponad pięciuset szkiców i kilkudziesięciu rycin znajdujących się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Biblioteki Kórnickiej PAN oraz Biblioteki Narodowej.

Dyrektor Narodowego Centrum Kultury, dr hab. Rafał Wiśniewski, opowiada o niecodziennej wystawie w Kordegardzie – „Sztukmistrz. Norwid”. Jest to wystawa rysunków i grafik Cypriana Norwida, wybitnego poety i literackiego patrona roku.

To wystawa Norwida, którego nie znamy. Norwida z rysunków, z grafik, z akwareli, a w szczególności z prac, które nie były wcześniej wystawiane – podkreśla nasz gość.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego opowiada o procesie konstruowania ekspozycji, w tym pozyskiwania zbiorów z różnych ośrodków kultury. Jak zaznacza gość porannej audycji, powodem powrotu do tematu Norwida jest dwusetna rocznica urodzin mistrza:

Ostatnio była prezentowana dwadzieścia lat temu. Teraz z okazji urodzin mistrza mistrzów, czwartego Romantyka przypominamy od strony nieoczywistej – dodaje dr hab Rafał Wiśniewski.

Ponadto, dr hab Rafał Wiśniewski zachęca słuchaczy Radia WNET do sięgnięcia i przypomnienia sobie dzieł Cypriana Kamila Norwida oraz do zerknięcia na nowości wydawnicze związane z postacią romantycznego poety. Gość audycji mówi również o kolejnej edycji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa:

Przypominamy, że rozpoczęła się druga edycja Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Wszystkich, którzy kochają książkę i czytelnictwo zachęcamy aby się z nią zapoznali – mówi dr hab Rafał Wiśniewski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Malarstwo, rysunek, rzeźba… To wszystko jest nam znane. Ale czy znana jest nam sztuka witrażu?

Wawel, Muzeum Narodowe, Sukiennice, Kościół Mariacki – to obiekty, które każdy zwiedza podczas pobytu w Krakowie. Ale czy ktoś z nas wybrał się do Pracowni i Muzeum Witrażu?

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Podczas pobytu w Krakowie każdy z nas pragnie zwiedzić najbardziej znane miejsca turystyczne, które zachwycają swym pięknem i monumentalnością. Tak jest w przypadku Kościoła Mariackiego, którego wnętrze aż kipi z przepychu, czy Katedry Wawelskiej, gdzie różnorodność stylów poszczególnych naw łączy się z wędrówką ku kolebce historii Polski. Jednakże przemierzając ulice drugiej stolicy naszego kraju warto również wspomnieć o miejscu, w którym poznamy sztukę wytwarzania piękna we szkle. Chodzi o Pracownię i Muzeum Witrażu.

Podążając za uchwyceniem piękna w Krakowie dążymy do wielkiego budynku przy alejach 3 Maja. Tam znajduje się Muzeum Narodowe. Dosłownie kilkaset metrów dalej, gdyż przy alei Zygmunta Krasińskiego 23, w starej kamienicy – została bowiem wzniesiona w 1908 r. z inicjatywy Stanisława Gabriela Żeleńskiego (brata sławnego tłumacza i pisarza Tadeusza „Boya” Żeleńskiego) – znajduje się Muzeum Witrażu. To miejsce, które nie tylko może kojarzyć się ze sztuką kościelnych witraży, ale nade wszystko z placówką przedstawiającą dzieła o świeckim charakterze.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Co możemy uświadczyć przy kamienicy, która jest ewenementem na skalę światową, gdyż zachował się w niej oryginalny wystrój i układ wnętrz? Nade wszystko atmosferę, która oddaje klimat pracowni z początków XX wieku. Z powodu pierwszej jak i drugiej wojny światowej takich miejsc nie ma na mapie naszego kraju jak na lekarstwo. Wobec czego sama architektura i historia budynku zachęcają nas do odwiedzenia tej placówki. Ale to tylko przedsmak tego, co uświadczymy wewnątrz. Albowiem jest to miejsce jest nietuzinkowe. Tak jak w przypadku muzeów dobrze wiemy, czego możemy się spodziewać, tak w tym wypadku będziemy mile zaskoczeni. Czeka nas bowiem podróż po nieznanym większości świecie sztuce projektowania piękna na szkle.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Ciekawskiego gościa, który pragnie poznać sztukę witrażu, oprowadzi pracownik wyjaśniający mu meandry tej, jakby się miało zdawać, sakralnej kultury. Przedstawi techniki tworzenia witraży. Zdawać by się miało, że jest to sztuka dość prosta. Wszakże pocięcie kawałków produktu, który wymyślili starożytni Rzymianie, i poukładanie tychże komponentów w całość, wydaje się czymś łatwym. Nic bardziej mylnego! Samo cięcie tafli szkła wymaga wielkiego doświadczenia, a modelowanie ołowianych ramek jest fachem nader trudnym. Każda z technik w muzeum zostaje przedstawiona przez przewodnika, co nie raz wprawia w zdziwienie miłośników kultury. Sztuka bowiem tworzenia witraży wymaga niezwykłej precyzji i skupienia. W dzisiejszym świecie, który jest ekstremalnie szybki, może to przyprawić o zawrót głowy. Jeszcze większego podziwu doznajemy, kiedy jesteśmy świadkami tworzenia się szklanej, lecz nie kruchej, sztuki.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Będąc w muzeum, jesteśmy w pracowni, pośród artystów, którzy codziennie przykładają się, aby dzieło zostało stworzone. Spotykamy pracowników oczyszczających ramki z fugi, mistrzów malujących obrazy na szkle czy te osoby, które z dokładnością księgowych zajmują się „buchalterią” wycinania kolorowego szkła. Ono za kilka tygodni będzie cieszyć nasze oczy spójną kompozycją. Wcześniej jednak jest preparowane przez artystów pracowni. Ten akcent położony na rzemieślniczą tudzież artystyczną część tworzenia witrażu jest uwypuklony podczas zwiedzania warsztatu przy alei Zygmunta Krasińskiego 23 w Krakowie. I jest to doświadczeniem przepysznym, gdyż możemy doznać kontaktu z trudem wykształcania się sztuki. Ileż razy byliśmy w kościołach, gdzie mnogość witraży aż przytłacza, i spoglądaliśmy na te kolorowe szkła galopem. Przedstawiona nam pracownia sprawia, iż zaczniemy spoglądać na witraże czulej, z refleksją, bo poznajemy ilość pracy włożoną w powstawanie malowideł, które by nie istniały, gdyby nie światło solarni. Słońce bowiem sprawia, że sztuka witrażu jawi nam się w tak okazałej formie.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Przemierzywszy pracownię, zostajemy skierowani do muzeum witrażu. Prace, które się tam znajdują sięgają dziesiątek lat. A dzieła artystyczne są zaprojektowane między innymi przez Stefana Matejkę, Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Mehoffera. Przedstawione w ciemnicy witraże, ukazują za pomocą świetlanych ekspozycji swoje chromy. Barwność ekspozycji w pomieszczeniach pełnych nokturnu sprawia, iż jesteśmy świadkami dzieł o niespotykanej gamie tonacji tudzież kolorytu.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Trzeba zwrócić uwagę na projekt Pracowni i Muzeum, który nosi nazwę „W budowie”. Cykl witraży przedstawia prace, które nigdy nie powstały, a były jedynie zaprojektowane. „Apollo” i „Polonia” Wyspiańskiego są zrealizowanymi dziełami, które możemy ujrzeć w muzeum. Obecnie pracownia tworzy witraż profesora Schreitera. Sam artysta z entuzjazmem odniósł się do pomysłu, który lata temu miał „zawisnąć” w katedrze koronacyjnej we Frankfurcie. Przez trudną historię nie powstał. Dziś jednak będzie ukończony w krakowskiej pracowni.

Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie to punkt, który zachwyca swą nietuzinkową formą przedstawienia sztuki we szkle. Zapewne niejeden Krakowianin czy turysta maszerował aleją Zygmunta Krasińskiego i nie zdawał sobie sprawy, iż w jednej ze starych kamienic znajduje się świat witraży. Mamy nadzieję, że przechadzając się krakowskimi trotuarami ktoś zajdzie do pracowni, która za sprawą szkła i światła zeszkli oczy na sztukę malowania we szkle i da światło umysłowi pragnącemu pojąć witraż, którego początki sięgają nie czasów kamienicy z 1908 r., ale X wieku.

 

K.T.

Andrzej Sapija: w ciągu ostatnich 10-20 lat obecność kobiet jako twórczyń filmowych jest coraz mocniejsza

Gościem „Poranka Wnet” jest Andrzej Sapija – prodziekan wydziału reżyserii WSFTviF, który mówi o tegorocznym, statystycznie wyjątkowym naborze studentów do Łódzkiej Szkoły Filmowej.


Trwa Wielka Wyprawa Radia Wnet, której kolejnym przystankiem jest Łódź – gościem „Poranka Wnet”, prosto ze stolicy województwa łódzkiego, jest Andrzej Sapija, prodziekan wydziału reżyserii WSFTviF, który mówi o tegorocznym naborze studentów do Łódzkiej Szkoły Filmowej. Co ciekawe wszyscy kandydaci, którzy dostali się na reżyserię to kobiety – nasz gość mówi, że jest to przypadek, choć od lat widać stały trend feminizacji tego kierunku.

Jest to pierwszy taki przypadek w ponad 70-letniej historii naszej uczelni. W ciągu ostatnich 10-20 lat obecność kobiet jako twórczyń filmowych jest coraz mocniejsza – te filmy są również coraz lepsze i zwracają na siebie uwagę.

Prodziekan wydziału reżyserii zaznacza jednak, że jest to wynik wyłącznie trendu społecznego, większego i bardziej złożonego procesu – komisja nie zakłada wyjściowych priorytetów związanych z płcią.

Po prostu staramy się wyławiać najlepszych i w tym roku najlepsze okazały się dziewczyny.

Gość „Poranka Wnet” mówi również o tematyce utworów tworzonych przez studentów Łódzkiej Szkoły Filmowej – filmy podejmują tematy aktualne, nadążając za rytmem zmian i ewolucji społecznej.

W tej chwili widać zainteresowanie i odbicie tego, co się dzieje w rzeczywistości. Podejmowane są takie tematy jak relacje z rodzicami, czy znajomości zawarte przez portal internetowy.

Wielu absolwentów wydziału reżyserii Łódzkiej Szkoły Filmowej odnosi sukcesy w niezwykle szybkim tempie – nierzadko wkrótce po uzyskaniu dyplomu.

2-lata temu nasza studentka otrzymała światowego Oskara – nasi studenci doskonale adaptują się w profesjonalnych warunkach.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Prof. Makarewicz: Od lat 60-tych XX wieku mamy do czynienia z postępującą wymianą rdzenia kulturowego

Gościem „Poranka Wnet” jest Zbigniew Makarewicz – polski artysta współczesny oraz działacz społeczno-polityczny, który mówi m.in. o kulturze w polityce oraz podejściu do kultury i sztuki.

Trwa Wielka Wyprawa Radia Wnet – kolejnym jej przystankiem jest Wrocław. Gościem „Poranka Wnet”, prosto ze stolicy województwa Dolnośląskiego, jest prof. Zbigniew Makarewicz – polski artysta współczesny oraz działacz społeczno-polityczny, który mówi m.in. o kulturze w polityce. Zdaniem Profesora bieżące wydarzenia są konsekwencją przemian kulturowych, które datują się na wiele lat wstecz – z wydarzeń bieżących posługuje się przykładem społecznego wzburzenia z końcówki zeszłego roku.

To, co się ukazało na ulicach w listopadzie zeszłego roku, jest widoczne od lat 60-tych XX wieku – jest to konsekwencja wymiany rdzenia kulturowego.

Zdaniem gościa „Poranka Wnet” przez władze komunistyczne zapoczątkowany został wówczas proces, który miał na celu obniżenie poziomu polskiej kultury – jego efektów możemy doświadczać m.in. dziś.

Mamy do czynienia z trendem drobnomieszczańskim o lumpenproletariackim rdzeniu kulturowym.

Profesor wypowiedział się również na temat członkostwa Polski w Unii Europejskiej – temat ten jest ostatnio przedmiotem licznych debat. Zdaniem artysty jest to kwestia, na którą trzeba spojrzeć nieco bardziej wnikliwie i krytycznie. Najważniejsze jest pytanie o sens pragmatyczny – czy członkostwo w UE jest dobre dla realizacji celów narodowych.

Pytanie brzmi – co jest dobre dla realizacji polskich celów narodowych? Czy Unia nam odpowiada? Zaczyna coraz mniej, UE ma strukturę coraz bardziej bałaganiarską – trzeba zastanowić się czy i na ile się to opłaca.

Gość „Poranka Wnet” wypowiada się również na temat sztuki – zaznacza przy tym, że Polska jest pod silnym oddziaływaniem mitu Paryża jako niedoścignionego ideału stolicy sztuki. Powinniśmy przestać zapatrywać się bezrefleksyjnie na Zachód, a zwłaszcza wspomniany Paryż, który zdaniem artysty nie jest dziś w najlepszej kondycji.

Paryż nie jest dziś przesadnie aktywnym centrum kulturotwórczym. (…) Nie należy doganiać Europy – Europę należy podbić polskimi talentami.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Piotr „TUSE” Jaworski: Street Art coraz bardziej opiera się nie na jakości, tylko chęci pokazania się za wszelką cenę

Gościem „Popołudnia Wnet” jest Piotr „TUSE” Jaworski, artysta graffiti, który opowiada o swoich pracach i początkach kariery, a także o obecnej sytuacji w sztukach typu Street Art.

Piotr Jaworski jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, działa lokalnie pod pseudonimem „TUSE”. Przy podjęciu decyzji o obraniu artystycznej ścieżki kariery zadecydował częściowo przypadek – wcześniej gość „Popołudnia Wnet” planował wiązać swoją przyszłość z prawem. Dziś jego prace można znaleźć w niektórych szkolnych podręcznikach, gdzie pojawiają się jako przykładowe ilustracje streetartu. Mimo upływu lat, artysta nie trafi zapału do malowania i wciąż ma ochotę tworzyć nowe rzeczy i podejmować nowe wyzwania.

Cały czas chcę mi się malować, co nie jest regułą wśród moich rówieśników, bo ciężko przecież robić to pracując w biurze i mając dwójkę dzieci – zostali tylko ci, którzy się tym zajmują zawodowo. Na chwilę obecną mam chęć tworzenia i staram się ją do końca wykorzystać.

Komentując swoją obecność w podręcznikach szkolnych, Piotr „TUSE” Jaworski zwraca uwagę na pewien dość istotny aspekt swojej pracy – tworząc w przestrzeni publicznej trzeba liczyć się z pewnym ryzykiem wykorzystania swojego dzieła do różnych celów – nie zawsze tych wymarzonych.

Malując w przestrzeni otwartej musisz liczyć się z tym, że każdy może na tym mazać albo po prostu zrobić temu zdjęcie, ostatnio widziałem np. pocztówki z moim obrazem. O umieszczeniu jednego z moich obrazów w podręczniku dowiedziałem się od jakichś ludzi po czasie.

Najwięcej prac stanowią portrety. Artysta zaznacza, że portrety graffiti są bardziej zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy niż np. litery, których jego zdaniem większość widzów nie próbuje nawet rozczytać. Nie ma również jego zdaniem podziału na graffiti dobre i złe – wiele zależy od samego autora i jego konceptu. Zdaniem TUSE część młodych artystów nie do końca dobrze to rozumie i zdarza się im przestrzeń publiczną po prostu szpecić.

Coraz mniej jest umiejętności, a coraz bardziej jest to kwestia pokazania się za wszelką cenę na głównej ulicy, czy kamienicy. Ostatnimi czasy zadaje pytania: czy w wieku 40 lat będziesz się cieszył jak ktoś przyjdzie i ci coś napisze? (…) O podobnych tworach mówi się teraz „no style”. Niestety te rzeczy niewiele mają wspólnego z jakością i umiejętnościami.

Sprawy nie zawsze układają się po myśli twórcy – próba wykonania muralu z portretem Brunona Zwarry zasłużonego dla miasta Gdańska, natrafiła na przeszkody. Miasto nie chciało nawet zapłacić za materiały. Po trudnościach w porozumieniu z miastem artyście z pomocą wnuka Zwarry udało się wykonać portret, którym teraz chełpi się administracja Gdańska.

Po bezskutecznych staraniach o grant od prezydenta zrobiłem to oddolnie, wsparł mnie przy tym wnuk Brunona Zwarry, który dorzucił trochę pieniędzy na farby. (…) Sytuacja jest ciężka, pieniądze do pobrania były śmieszne – nie chodziło nawet o honorarium, tylko o niezbędny sprzęt.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Zobacz więcej na:

https://tuse.pl

PK

Paweł Jabłoński, Marek Więcławek, Wiktor Hajduk – Popołudnie WNET – 16.08.2021

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Białymstoku, Szczecinie i Łodzi.

Goście „Popołudnia WNET”:

Kasia Karczewska – wytwórca biżuterii, Jarmark Dominikański,

Paweł Jabłoński – wiceminister spraw zagranicznych

Marek Więcławek – dyrektor Capella Gedanensis,

Wiktor Hajduk – Towarzystwo Przyjaciół Bazyliki Mariackiej w Gdańsku

Anna Stawska, Eugenia Fornela i Bożena Zielińska – patrycjuszki, miłośniczki kultury dawnej przy stowarzyszeniu Nasz Gdańsk

Dr Zbigniew Bańkowski – wykładowca Akademii Sztuk Pięknych

Dr Janusz Janowski – prezes Zwiazku Polskich Artystów Plastyków, doradca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

pani Agata – Pierogarnia Stary Młyn


Prowadzący: Magdalena Uchaniuk, Anna Nartowska

Realizator: Mikołaj Poruszek


Kasia Karczewska opowiada  o ręcznie robionej biżuterii którą można kupić na Jarmarku św. Dominika w Gdańsku. Na wydarzenie przybywają rękodzielnicy z różnych stron świata. Biżuteria zrobiona jest m.in. z turmalinów, bursztynów czy kwarc.


Paweł Jabłoński / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Paweł Jabłoński mówi o akcji ewakuacyjnej przygotowywanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w celu przywiezienia do kraju obywateli polskich i współpracujących z Polską Afgańczyków z rodzinami. Ze względu na bezpieczeństwo wiceminister nie może zdradzić zbyt wielu szczegółów. Najbardziej realnym scenariuszem jest jednak wspólna misja sojuszników Polski i przewiezienie osób w samolotach należących do nich. Wysyłanie dodatkowych sił wojskowych przez Pentagon do Afganistanu, ocenia jako mogące przynieść niemożliwe do określenia skutki. Nie wykluczone, że odbędą się rozmowy mające na celu ustabilizowanie sytuacji w Afganistanie.


Marek Więcławek opowiada o historii Capelli Gedanensis. Zespół ma w swoim dorobku liczne występy z Nigelem Kennedym. Jest jednym z nielicznych zespołów w Polsce grającym na instrumentach dawnych.


Bazylika Mariacka w Gdańsku

Wiktor Hajduk  relacjonuje remont i działanie Towarzystwa Przyjaciół Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Towarzystwo podejmuje liczne inicjatywy, mające na celu pomoc włodarzom kościoła w rewitalizacji budynku świątyni.


Anna Stawska, Eugenia Fornela i Bożena Zielińska opowiadają o patrycjuszkach, historii i działalności swojej organizacji. Barwne stroje które noszą stanowią część dawnej tradycji ubioru patrycjuszek. Strój zdobiony licznymi koronkami, paskami i mieszaną biżuterią. Obowiązkowo zakładano wiele sznurów korali, dziergane rękawiczki i fartuszki. Jedyny oryginalny strój patrycjuszek znajduje się w muzeum na ul. Toruńskiej w Gdańsku.


Dr Janusz Janowski mówi o wystawie prac Tadeusza Pietrzykowskiego, legendarnego boksera, więźnia obozu w Auschwitz. Nawet rodzina przez wiele lat nie wiedziała o jego dziełach. Prace stanowią część przygotowań do egzaminu wstępnego na studia architektoniczne. Wśród nich szczególną uwagę przykuwa Madonna i Madonna z aniołami – niewielkich rozmiarów akwarele, potwierdzające jego talent plastyczny.

Projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, wokół którego było ostatnio wiele emocji, według najnowszych ustaleń nie obejmie smartfonów. Ustawa oczekuje na dalsze prace. Dla artystów jest to sprawa wysokiej wagi.


Gdańsk/ grafika ilustracyjna/ fot. pixabay

Dr Zbigniew Bańkowski informuje o wydarzeniach kulturalnych w Gdańsku i specyfice miasta, które już od czerwca „żyje latem”. Sztuka w mieście jest niejako uwięziona. Model demokratyczny, dzięki któremu jest wiele wydarzeń niestety nie przekłada się na ich jakość. Procedury tłamszą nie tylko kreatywność artysty lecz także lekceważą różnorodność odbiorców. W efekcie wytwarza się wąskie grono artystów i odbiorców.


Pani Agata mówi o specjalnościach pierogarni Stary Młyn w Gdańsku.


 

 

Joanna Krawczyk-Gluch o fundacji Benevolens: zajmujemy się promocją kultury i wydarzeniami artystycznymi

O działalności fundacji Benevolens, pracach remontowych w Domu Artysty, organizowanych wydarzeniach kulturalnych i planach na przyszłość.

Nasz gość Joanna Krawczyk-Gluch, prezes zarządu, opowiadała o działalności fundacji Benevolens. Do głównych zadań organizacji, należy ochrona zabytków i przyrody, a także promocja kultury, zdrowia i wolontariatu.

Bene volens to życzliwość, dobrze czynić. Została założona w 2014 roku, z chęci czynienia dobra. Zajmuje się ochroną i promocją kultury poprzez dbanie o zabytki dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. Zajmujemy się działalnością na rzecz ochrony i promocji zdrowia w szczególności osób starszych i dzieci – powiedziała Joanna Krawczyk-Gluch.

Fundacja organizuje również obozy wolontariackie. Wolontariuszem może zostać każdy. Na zorganizowane obozy obowiązuje wcześniejsze zgłoszenie. Należy też wysłać list motywacyjny. Gmach fundacji znajduje się w zabytkowym parku. Dom Artysty jest zabytkowym budynkiem z końca XIX wieku, należącym pierwotnie do rodziny Ballestrem. Wcześniej pełnił funkcję leśnej szkoły dla dzieci pracowników kopalń i hut, a obecnie jest w remoncie.

Podjęliśmy się rewitalizacji w 2017 roku wraz z czterema partnerami: Stowarzyszeniem Dziennikarzy – okręg Katowicki, Stowarzyszeniem Artystów Plastyków – okręg Opolski, Fundacją Dla Dziedzictwa z Opola i fundacją Ballestrem z Gliwic.Podjęliśmy się projektu (…) dostosowania go do współczesnych wymagań  i utworzenia w nim domu pracy twórczej – powiedziała Joanna Krawczyk-Gluch.

O historii obiektu można przeczytać w wydanej niedawno w ramach projektu ochrony Dziedzictwa Kulturowego Terenów Przygranicznych,  monografii. Fundacja prowadzi projekty międzynarodowego wolontariatu, koncerty i wystawy.

W czerwcu mieliśmy wystawę pani Grażyny Talarek Jagiełło. W tej chwili prezentujemy prace Głuchołaskiej artystki pani Renaty Kukla, która zaprojektowała i wykonała serię dziewięciu plakatów indywidualnych plakatów firmujących każdy z koncertów promenadowych są to rysunki tuszem podmalowane akwarelą – poinformowała Krawczyk-Gluch.

W planach są również kolejne wystawy prac lokalnych artystów. Za największe wyzwanie nasz gość uznał remont zabytkowego budynku i pozyskiwanie funduszy na projekty. Prezes podkreśliła, że ważnym czynnikiem jest udział ludzi w organizowanych wydarzeniach, ich zapał i chęć pomocy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

J.L.

Projekt pn: „Ochrona dziedzictwa kulturowego w Parku Zdrojowym w Głuchołazach poprzez remont zabytkowego pensjonatu” współfinansowany jest przez Unię Europejską w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego na lata 2014-2020 oraz ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Jackowski: Nie przyglądam się specjalnie światowej sztuce. Wolę otwierać drzwi antycznym inspiracjom

W porannej rozmowie z Katarzyną Adamiak artysta tłumaczy, dlaczego stał się rzeźbiarzem i opowiada o swojej pracy twórczej.


W piątkowym „Poranku Radia WNET” Michał Jackowski opowiada również o swoich początkach zainteresowania sztuką, które zaczęło się już w wieku dziecięcym. W szkole średniej przyszłego artystę dostrzegł jego nauczyciel plastyki, który pomógł mu kształtować talent oraz wskazał odpowiedni kierunek studiów:

Chciałoby się może opowiedzieć jakąś romantyczną historię, ale pewnie rzeźba dlatego, że nie umiałem malować – przyznaje rzeźbiarz.

Jackowski mówi także o swoim trybie pracy. Dziennie poświęca sztuce wiele godzin. W trzy lata stworzył ponad 70 prac. Stwierdza, że rzeźba jest trudna, ponieważ nie tak łatwo nałożyć poprawki na swoje dzieło jak w innych sztukach:

Jest to rzeczywiście trudne. Kiedy się zrobi kompozycję, zaplanuje ją – bo to jest taki wieloetapowy proces: bozzetto, powiększenie, model i ewentualne przekucie w kamień – to jeżeli widzisz, że stoisz już przed tą 10-tonową bryłą kamienia, już zdjąłeś te 5 ton (…) to trzeba to skończyć. Postawić kropkę i poprawić już w następnej kompozycji – komentuje artysta.

Co ciekawe, artysta nieszczególnie przygląda się współczesnemu światu sztuki. Inspiracje zaś czerpie ze starożytności, gdyż język tamtych czasów jest dla każdego zrozumiały.

Jakoś tak specjalnie nie przyglądam się światowi sztuki. Raczej lubię otwierać drzwi inspiracji wstecz – podkreśla Michał Jackowski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Juliusz Erazm Bolek: może poezja jest produktem pierwszej potrzeby, ale nie wszystkich stać, by z niego korzystać??

Juliusz Erazm Bolek mówi, że poezja pozwala spojrzeć na świat z innej perspektywy niż ta codzienna trywialna.

W porannej audycji redaktor (ale i poeta) Tomasz Wybranowski i poeta Juliusz Erazm Bolek rozmawiają o poezji. Nasz gość zastanawia się m.in. nad pytaniem dlaczego potrzebna jest ludziom poezja:

To najprostsze i najtrudniejsze pytanie. Większość ludzi jakoś obywa się bez niej, więc może to nie jest jakiś produkt pierwszej potrzeby. A może jest produktem pierwszej potrzeby, ale nie wszystkich stać na korzystanie z tego produktu – rozmyśla poeta.

Juliusz Erazm Bolek w Dublinie. Fot. Tomasz Wybranowski, Radio Wnet

Juliusz Erazm Bolek opowiada o swoim spojrzeniu na poezję. Literat zaznacza, że dla niego najistotniejszy jest aspekt zmiany perspektywy, jaki wnosi w jego życie ta dziedzina sztuki:

Poezja przede wszystkim pozwala spojrzeć na świat z innej perspektywy, z której na co dzień nie patrzymy. I skłania do refleksji – podkreśla Juliusz Erazm Bolek.

Na koniec wywiadu poeta czyta słuchaczom jeden ze swoich utworów. Wiersz poświęcony jest duchowi poezji:

Poezja jest dobra, bo poezja to produkt naturalny, postały z najlepszych słów wyselekcjonowanych w procesie natchnienia (…)

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z Juliuszem Erazmem Bolkiem!

 

Juliusz Erazm Bolek: POEZJA JEST DOBRA

poezja jest dobra

bo poezja to produkt naturalny

powstały z najlepszych słów

wyselekcjonowanych

w procesie natchnienia

zawsze jest z pierwszego tłoczenia

zawiera tylko naturalne cukry

 

poezja bez tłuszczy

bez laktozy

bez glutenu

bez konserwantów

bez sztucznych barwników

w ogóle bez kalorii

 

poezja nie jest testowana

ani na zwierzętach

ani nawet na roślinach

 

poezja podnosi stopień świadomości

poszerza horyzonty i źrenice

nastraja do myślenia

wywołuje refleksje

czasem bawi lub

wprowadza w stan melancholii

nie ma ograniczenia

w terminie przydatności

do spożycia