Jakóbik: Aktualnie na przesyle gazu gazociągiem Jamalskim zarabiamy 20 mln zł rocznie, a powinniśmy kilka miliardów…

Czym różni się gaz pochodzący z gazociągu a gaz skroplony (LNG)? Jak trwają przygotowania do budowy polsko-duńskiego gazociągu? Jak mogą zmienić się stosunki polsko-rosyjskie?

 

 

Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl komentuje budowę Baltic Pipe — gazociągu łączącego Danię i Polskę. W Danii wybory wygrali socjaldemokraci, jednak nie powinno być to przeszkodą do kontynuacji projektu:

Na pewno socjaldemokraci będą patrzeć na aspekty środowiskowe, będą pilnować, żeby wszelkie inwestycje, szczególnie jeszcze z użyciem złych paliw kopalnych, bo tak na nie patrzą zwolennicy odnawialnych źródeł, będą prowadzone z dotrzymaniem wszelkich standardów. Natomiast jeśli chodzi o politykę Duńską, to jest ona realizowana w drodze konsensusu. Zwykle partie polityczne umawiają się tam na coś i prowadzą stałą politykę.

Jak wyjaśnia gość Poranka WNET, Baltic Pipe ma wspierać polską energetykę poprzez uniezależnienie nas od dostaw z Rosji:

Będzie rosła niezależność od dostawcy rosyjskiego, który jest niebezpieczny politycznie i dzięki temu będzie można energetykę przestawiać w coraz większym stopniu na gaz, a razem z nim, na odnawialne źródła energii, czyli prowadzić potrzebną nam transformacje energetyczną. […] Efekt będzie taki, na który się wszyscy w Europie umówiliśmy, czyli mniejsza emisyjność, mniejsza szkodliwość dla klimatu.

Dowiedzieliśmy się także, na jakim etapie dzisiaj jest Baltic Pipe, zarówno ze strony Polski, jak i ze strony Duńskiej:

Zapadła ostateczna decyzja inwestycyjna o tym, że projekt zostanie zrealizowany i teraz trwają przygotowania. W toku są badania dna morskiego. Rozpoczynane są wszystkie działania, które mają doprowadzić do tego, abyśmy w przyszłym roku mogli zacząć budować ten gazociąg i mogli go skończyć tak, aby w październiku 2022 roku mógł płynąć tamtędy już gaz do Polski. Ta data jest kluczowa z tego względu, że wtedy też kończy się kontrakt Jamalski.

Wojciech Jakóbik podkreśla również, że gaz pochodzący z rurociągu jest lepszy aniżeli skroplony gaz (LNG), pomimo iż kupno tego drugiego wydaje się lepszym rozwiązaniem. Powodem takiej sytuacji jest stabilność ceny z rurociągu. Gość porannego programu Radia WNET opowiada również o stosunkach polsko-rosyjskich w kontekście polityki energetycznej obydwu krajów.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

K.T. / A.M.K.

Prof. Jan Szyszko: Sprawą odstrzału dzików powinni zająć się fachowcy – naukowcy i myśliwi [VIDEO]

To jest atak na polską produkcję żywności i polskie łowiectwo. Ktoś chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – mówi w Poranku WNET prof. Jan Szyszko, były minister środowiska.


Sprawa masowej redukcji populacji dzików nie schodzi z pierwszych stron gazet i nie opuszcza serwisów społecznościowych. W ciągu dwóch tygodni okazało się, że większość Polaków zna się nie tylko na dzikach i polowaniach, ale także na trzodzie chlewnej. Zdaniem gościa Poranka WNET, prof. Jana Szyszko, byłego ministra środowiska sposób prowadzenia przez media i organizacje ekologiczne dyskusji na ten temat sprawia wrażenie ataku na polską żywność i polskie łowiectwo.

– Zacznijmy od tego, że sprawa dotyczy ASF, choroby totalnie niszczącej wielkie hodowle trzody chlewnej – mówi Jan Szyszko. – Dzik jest nosicielem tej choroby wirusowej. Rzeczywiście Polski Związek Łowiecki, leśnicy, część naukowców konsekwentnie działają w kierunku ograniczenia problemu, jaki niesie ze sobą afrykański pomór świń. Natomiast niektórzy politycy i ludzie o wielkim sercu, którzy nie mają pojęcia o funkcjonowaniu przyrody, doprowadzają do tego, że obecny huk medialny jest ogromny i przeszkadza w tym, co powinno być zrobione czyli w ograniczeniu możliwości infekcji wirusa ASF w stosunku do hodowli zamkniętych, hodowli trzody chlewnej. Te działania pod publikę powodują ogromną dezinformację w społeczeństwie.

Zdaniem gościa Poranka WNET nagłaśniany ostatnio pomysł że myśliwi mają strzelać masowo do prośnych loch jest absolutną nieprawdą.

– Po pierwsze jest to sprzeczne z prawem, po drugie jest to sprzeczne z kodeksem etyki łowiectwa polskiego i to jest grzech – wylicza Szyszko. I dodaje: – Trzeba rozsądnie i etycznie ograniczyć populację dzika. Pamiętajmy, że ASF nie jest problemem choroby człowieka, nie jest problemem dla dzika, to jest problem choroby dla hodowli trzewnych. Problem dotykający wielkich hodowli, ale również rodzinnych gospodarstw. Populacje zamknięte muszą być poddane pełnej bioasekuracji. Ona z jednej strony polega na rozrzedzeniu populacji dzika, z drugiej na eksporcie mięso hodowanego. Przede wszystkim pamiętajmy jednak, żeby oddać sprawę profesjonalistom.

Politycy i organizacje ekologiczne zdaniem gościa Poranka WNET są zakłamani. Dlaczego?

– Wtedy kiedy jest okres polowań ci ludzie, którzy są za aborcją, chodzą i przeszkadzają w polowaniach – opowiada. – Nie dają rozrzedzać populacji dzika, która musi być rozrzedzana. Czy tu jest jakaś logika?

Jakubiak: Polityka klimatyczna to wir marketingowy, który wciąga ogromne pieniądze do środka (gość. Cejrowski)

Marek Jakubiak wraz z Wojciechem Cejrowskim rozmawiają o szczycie klimatycznym COP24, który rozpoczął się w niedzielę, 2 grudnia 2018 r. w Katowicach i będzie trwał dwa tygodnie.


Zdaniem posła, polityka dotycząca zmian klimatycznych na świecie stała się intratnym biznesem:

„Wydaje mi się, że mamy do czynienia z wirem marketingowym, który zagarnia wszystkie pieniądze do środka. Widziałem na własne oczy mapę, w której po niemieckiej stronie Odry było dobre powietrze a po polskiej stronie złe (…) nie rozumiem, jak to jest możliwe”. 

Jak przekonuje parlamentarzysta podatki klimatyczne tworzy się po to, aby niektóre z państw były tej reformy beneficjentami. Albowiem one są przystosowane już do tych przemian energetycznych. Wobec czego mogą sprzedawać swoją technologię krajom, które nie były dostosowane do tych zmian, takim jak np. Polska:

„Polska nigdy nie będzie mogła konkurować z Niemcami gospodarczo, przede wszystkim nie mamy własnego kapitału (…) Nawet jeżeli za kilkadziesiąt lat uda nam się ten kapitał uzyskać, to przyjdzie któryś z sąsiadów i ten kapitał zabierze”.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

 

Burmistrz Terespola Jacek Danieluk: Zrównoważony rozwój to fikcja. Kuriozalna mapa powodziowa groziła stagnacją miasta

Dzień 29. z 80 / Poranek WNET / Terespol – Gdyby wprowadzono mapy powodziowe to byłaby wielka tragedia nie tylko dla Terespola i jego mieszkańców, ale dla dużej części kraju – powiedział Danieluk.

 

Chyba nie ma człowieka w Polsce, który nie wiedziałby o istnieniu Terespola. Właśnie do tego miejsca na granicy Polski  z Białorusią często odliczane są kilometry dróg. Miasto przygraniczne na ważnym europejskim szlaku komunikacyjnym wschód-zachód. Jego burmistrzem już trzecią kadencję jest Jacek Danieluk, samorządowiec i nauczyciel.

– Nieważne kto rządzi w kraju, czy to Platforma, czy PiS, czy jakakolwiek inna partia to każdemu z nas tutaj na najniższych szczeblach samorządowych, czy gdzieś tam na górze na szczeblach rządowych powinno leżeć na sercu, aby każde miasto, każda wieś rozwijała się przynajmniej w miarę równomiernie – powiedział Jacek Danieluk, gość Poranka Wnet, burmistrz Terespola.

Rozwój zrównoważony tak modny za czasów poprzedniej władzy jest fikcją według burmistrza Terespola. Uważa on, że budżet który jest rozdysponowywany na cały kraj dla różnych samorządów przynajmniej powinien być w miarę równomierny. Niektóre samorządy mają to szczęście, że jest u nich kopalnia węgla kamiennego, uzdrowisko, suchy port przeładunkowy i dlatego mają pieniądze. Władze samorządowe w takich miejscach niewiele muszą robić, aby wykazać się.

– Miasto Terespol ma około 6 tys. mieszkańców, gdybyśmy mieli 5 tysięcy mieszkańców subwencja oświatowa byłaby wyższa. Dalej PROW [Program Rozwoju Obszarów Wiejskich – przyp.red.] dosyć łatwe środki zewnętrzne unijne, też nie możemy z nich skorzystać ponieważ jesteśmy małym miasteczkiem, gdybyśmy mieli 5 tysięcy mieszkańców lub gdybyśmy byli wioską, moglibyśmy korzystać. Czy to jest uczciwe i czy to jest sprawiedliwe? – pyta się burmistrz.

Jego zdaniem błędne jest rozdzielanie pieniędzy samorządom zależnie od liczby mieszkańców, a nie od ich potrzeb. Zaznacza przy tym, że wiele samorządów ma większy problem od Terespola, któremu udało się wywalczyć duże pieniądze – Terespol dzięki przychylności rady miasta, wielu ludzi życzliwych w tym parlamentarzystów, a przede wszystkim mieszkańców, pozyskał w ciągu ostatnich 10 lat około 100 milionów złotych.

– Staraliśmy się pozyskiwać wszelkie zewnętrzne środki możliwe do pozyskania. Nie mówię tu tylko o środkach unijnych – powiedział Jacek Danieluk, zastrzegając, że tymi pieniędzmi gospodaruje oszczędnie. Podał tu, jako przykład budowę chodników. W Terespolu każdego roku przybywa kilka kilometrów chodników. Jedyny przetarg, jaki urządzają władze dotyczy materiałów do budowy.

– Po przetargu budowa 1 metra kwadratowego chodnika waha się w granicach od 80 do stu paru złotych, a u nas budowa takiego chodnika to jest koszt około 40 złotych.

Terespol, aby uzyskać taki wynik korzysta z pracy osób zgłaszających się do Powiatowego Urzędu Pracy i skazańców odbywających karę w zakładzie karnym w Białej Podlaskiej. Osoby z PUP zatrudniane są na stażach, robotach publicznych i interwencyjnych.

– Dwa lata temu sprezentowano nam mapkę powodziową, mapkę wodną. Gdzieś tam iluś mądrych w Warszawie siedziało i tak sobie tworzyli – wspomina burmistrz Terespola, który uważa brak konsultacji z samorządem w tej sprawie za rzecz karygodną.

W Terespolu od dziesiątek lat powodzi nie było w odróżnieniu od okolicznych miejscowości, gdzie od czasu do czasu przy wysokiej fali te wsie „pływają”. Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, autor owej mapki nie sprawdzając stanu faktycznego zaznaczył, że niemal 80 procent gruntów Terespola to teren zagrożony powodziowo. Oznaczało to przede wszystkim trudności w uzyskaniu pozwoleń na budowę dla mieszkańców Terespola i przedsiębiorców chcących tu zainwestować.

– Gdyby wprowadzono mapy powodziowe to byłaby wielka tragedia nie tylko dla Terespola i jego mieszkańców, ale dla dużej części kraju – powiedział burmistrz, który wyjaśnia, że mapka ta nie uwzględnia żadnych zabezpieczeń przeciwpowodziowych, jakie są na terenie Terespola w dodatku trudno określić metodę wykonania tego „dzieła” kartografii.

– Metoda skanu laserowego, gdzie badanoby wysokości bezwzględne nie została zastosowana u nas. Nie wzięto pod uwagę istniejących wałów, wałodróg, systemu przepompowni, bowiem cały Terespol jest praktycznie otoczony wałodrogami. Tam gdzie wysokość bezwzględna jest duża, stwierdzono, że to teren powodziowy, gdzie jest niższa, że to teren niepowodziowy – wyjaśnił burmistrz. Prowadzący rozmowę Tomasz Wybranowski przytoczył tu opinię osób, z którymi rozmawiał, że sporządzając te mapy poprzednia ekipa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej mogłaby skopiować mapy turystyczne i popełniłaby zapewne mniej pomyłek, a poza tym byłoby szybciej i taniej.

-Wręcz fenomenem było to, że zaznaczono na terenie administracyjnym Terespola wyspę białoruską i tego nie potrafiliśmy zupełnie zrozumieć  – powiedział burmistrz,

[related id=”32013″] który podziękował parlamentarzystom, a szczególnie senatorowi Grzegorzowi Biereckiemu i posłowi PO Stanisławowi Żmijanowi, którzy doprowadzili oni do upowszechnienia wiadomości na temat owej kuriozalnej mapki.

Przez nią mieszkańcy mają utrudnioną drogę by otrzymać pozwolenia na budowę, ponieważ muszą występować do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej o dodatkowe pozwolenie, ale „już jest dobrze” jak to ujął burmistrz -Mamy już dokument z Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, że w pierwszej kolejności będą zmodyfikowane i zweryfikowane mapy z obszaru Terespola i koryta rzeki Bug.

– Wszystko jest możliwe w Polsce, ale gdziekolwiek się dzieje jakieś dobro to jest to ogromny sukces. Mówi się tak, że człowiek nie jest w stanie świata zbawić, ale jeżeli pomożesz jednej osobie, jednemu sprawisz szczęście, dobro to jest to również ogromny sukces – powiedział na zakończenie rozmowy Jacek Danieluk.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w siódmej części Poranka WNET z Terespola. Burmistrz uczestniczył też w rozmowie z dyrektorem liceum w Terespolu piątej części Poranka.

MoRo

Dyrektywa Unii ws. pułapów zanieczyszczeń jest groźna dla Polski. Rząd skierował sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE

Wiceminister środowiska mówił w Poranku Wnet, że polski przemysł i obywatele mieliby trudności z udźwignięciem kosztów tej dyrektywy – około 500 mln euro rocznie. Ucierpiałoby także drobne rolnictwo.

Gościem Poranka Wnet 6 kwietnia był wiceminister środowiska, Paweł Sałek, który komentował skargę przygotowaną przez resort środowiska, złożoną w Trybunale Sprawiedliwości UE w Luksemburgu w ubiegłym miesiącu. Skarga dotyczy przepisów o krajowych pułapach zanieczyszczeń, ustanawiających maksymalne limity emisji dwutlenku siarki, cząstek stałych i tlenków azotu. Przepisy zostały sformułowane w dyrektywie unijnej, tak zwanej NEC, o krajowych pułapach zanieczyszczeń. Celem regulacji unijnych jest stopniowa poprawa jakości powietrza w całej UE. [related id=”3423″]

Zdaniem Pawła Sałka, dyrektywa NEC jest niezgodna z promowanymi przez Unię Europejską wartościami takimi, jak  tolerancja i różnorodność, także w sektorze energetycznym i sektorze ochrony środowiska. Polskę charakteryzują zasoby węgla kamiennego i brunatnego, które są podstawą jej bytu i bezpieczeństwa energetycznego i ekonomicznego. To powinno zostać uszanowane.

Unijne ustawodawstwo dotknęłoby również innych niż energetyka obszarów polskiej gospodarki.

– Zapisy dotyczące poważnej redukcji amoniaku występującego w rolnictwie sprawiają, że jedynym sposobem wypełnienia norm jest przejście na potężne farmy dla chowu czy to świń, czy drobiu. Takie farmy, mówiąc obrazowo, byłyby termosem, z którego amoniak nie mógłby się wydobywać do atmosfery – powiedział wiceminister środowiska.

Jeśli przegramy proces, dyrektywa będzie w Polsce obowiązywać w latach 2020-2029. Oczywiście produkcja w sektorach rolnym i energetycznym będzie możliwa, ale pytanie, jakimi kosztami będzie obciążona? – mówił gość Krzysztofa Skowrońskiego. – Wyrok w tej sprawie zapadnie za rok, dwa, może półtora.

aa

Papież Franciszek: człowiek owładnięty egoizmem niszczy środowisko i najpiękniejsze rzeczy, jakie zostały mu powierzone

Człowiek, zrywając komunię z Bogiem, traci swoje pierwotne piękno i doprowadza do oszpecenia wszystkiego wokół siebie. Powstaje w ten sposób smutny i przygnębiający znak ludzkiej pychy i zachłanności.

Ojciec Święty Franciszek powiedział w środę podczas audiencji generalnej, że gdy człowiek daje się zawładnąć przez egoizm, niszczy najpiękniejsze rzeczy, jakie zostały mu powierzone. Tak stało się z naturą.

W katechezie wygłoszonej na placu Świętego Piotra papież zauważył: – Często mamy pokusę, by myśleć, że stworzenie jest naszą własnością, czymś, co posiadamy i możemy wykorzystać według własnego uznania i z czego nie musimy się przed nikim rozliczać.

Jako przykład podał stosunek do wody. – Woda jest wspaniała i bardzo ważna, daje nam życie, pomaga nam we wszystkim, ale jak bardzo zanieczyszcza się wodę, aby uzyskać minerały – zauważył.

– Przez tragiczne doświadczenie grzechu, zerwanie komunii z Bogiem, naruszyliśmy pierwotną jedność ze wszystkim, co nas otacza i doprowadziliśmy do zniszczenia środowiska, zniewalając je i podporządkowując naszej przemijalności – oświadczył Franciszek. – Niestety konsekwencje tego wszystkiego pojawiają się dramatycznie na naszych oczach każdego dnia – dodał.

Papież wyraził przekonanie, że człowiek, zrywając komunię z Bogiem, „traci swoje pierwotne piękno i doprowadza do oszpecenia wszystkiego wokół siebie”. Powstaje w ten sposób – jak ocenił – „smutny i przygnębiający znak ludzkiej pychy i zachłanności”. „Ludzka pycha, wyzyskując stworzenie, niszczy” – ostrzegł.

Mówił też, że zewsząd dochodzi jęk środowiska naturalnego i ludzi. Wskazywał wiernym, przywołując słowa świętego Pawła, że nie jest to „bezowocne, żałosne narzekanie, ale odgłosy cierpienia, z którego narodzi się nowe życie”.

Podczas audiencji Franciszek zaapelował o pomoc dla ludności Sudanu Południowego, gdzie – jak wyjaśnił – bratobójczy konflikt nakłada się na kryzys żywnościowy i skazuje na śmierć z głodu miliony osób, w tym wiele dzieci.

Bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest zaangażowanie wszystkich, by nie zatrzymywać się tylko na deklaracjach, ale by udzielić konkretnej pomocy żywnościowej i umożliwić jej dotarcie do cierpiącej ludności – wezwał papież.

PAP/lk

Poranek 17 lutego 2017 – Jan Szyszko, Krzysztof Szczerski, Stanisław Michalkiewicz, Wojciech Surmacz, Paweł Bobołowicz

Kamil Stoch cały czas powtarza, że to co osiągnął, osiągnął dzięki postawie jego rodziców. Wartości, które pielęgnuje też w swojej rodzinie, wprost nazywa miłością do ojczyzny – mówi Piotr Grzybowski.

Jan Szyszko – minister środowiska

Krzysztof Szczerski – Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezydenta RP

Wojciech Surmacz – dziennikarz i publicysta

Paweł Bobołowicz – korespondent z Ukrainy

Stanisław Michalkiewicz – dziennikarz publicysta

Piotr Grzybowski – słuchacz Radia Wnet

 


Prowadzący: Krzysztof Skowroński
Realizator: Konrad Abramowicz
Wydawca: Łukasz Jankowski
Wydawca techniczny: Jan Brewczyński


Część pierwsza: 

prof. Jan Szyszko o europejskiej polityce klimatycznej, która idzie w poprzek porozumieniom światowym z Paryża, przyczynach smogu oraz o sytuacji Puszczy Białowieskiej.

Część druga:

Piotr Grzybowski opowiadał o Kamilu Stochu, jego podejściu do wiary, rodziny oraz nauki

Część trzecia:

Wojciech Surmacz stwierdził, że w kwestii walki z aferami, faktycznie nastąpiła dobra zmiana. Podał przykłady walki z karuzelami vatowskimi oraz tzw. reprywatyzacji. Jako dobry przykład walki z karuzelami vatowskimi podał Wielką Brytanię, gdzie osoba, której udowodniono winę, traci cały majątek

Paweł Bobołowicz o problemie energetycznym na Ukrainie

Część czwarta:

Serwis informacyjny Radia Warszawa

Część piąta:

Krzysztof Szczerski informował czego możemy spodziewać się po konferencji w Monachium, polityce zagranicznej prowadzonej przez Donalda Trumpa, jak również państw Europy

Część szósta:

Stanisław Michalkiewicz komentując politykę geopolityczną stwierdził m.in., że polskie wojsko może zostać wplątane w jakiś konflikt

Paweł Bobołowicz o wywieszeniu plakatu Stefana Bandery na ambasadzie Polski w Kijowie oraz innych antypolskich atakach

Część siódma:

Wojciech Piotr Kwiatek z Kurierem Kulturalnym, a w nim zaproszenia do Teatru Polskiego na Króla Leara i do kina na Powidoki Andrzeja Wajdy

Tomasz Wybranowski o sytuacji w Polskim Radiu

Stanisław Michalkiewicz o wolności wynikającej z możliwości mówienia, co się naprawdę myśli

 


Cały Poranek Wnet: