Mateusz Dzieduszycki: Arcybiskup Henryk Hoser był misjonarzem. Miał naturę człowieka posłanego

Były rzecznik kurii warszawsko-praskiej wspomina zmarłego w piątek 13 sierpnia arcybiskupa Henryka Hosera, emerytowanego ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej.

Mateusz Dzieduszycki  stwierdza, że wciąż czuje obecność zmarłego w piątek arcybiskupa Henryka Hosera. Trudno mu mówić o nim w czasie przeszłym.

Mamy po prostu wielkiego orędownika po drugiej stronie. […] Nie popadamy w nastrój przygnębienia.

Były rzecznik kurii warszawsko-praskiej wskazuje, że zmarły metropolita miał naturę misjonarską. Starał się rozpoznawać wolę Bożą w spotkaniach z ludźmi.

On bardzo uważnie wsłuchiwał się w się w człowieka.

Dzieduszycki bolewa nad tym, że jego postać w wielu mediach była przedstawiana w sposób całkowicie fałszywy. Błędy arcybiskupa były dla niego kosztowne wizerunkowo.

Front antykościelny, antybiskupi w tym wypadku, był rzeczywiście dosyć szeroki.

Były rzecznik kurii warszawsko-praskiej uwypukla wpływ, jaki na śp. abp. Hosera miała jego praktyka lekarska. Swoje powołanie kapłańskie rozpoznał, gdy już był pediatrą.

Jako lekarz czuł się posłany

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Karwelis: Od początku III RP dosyć mocno zaniedbaliśmy kwestię regulacji rynku medialnego

Jerzy Karwelis opowiada o dylematach związanych z nowelizacją ustawy medialnej. Jak stwierdza dziennikarz jest ona mocno niejednoznaczna, a jej źródło tkwi w zaniedbaniach z początku III RP.

W porannej audycji Jerzy Karwelis komentuje uchwalenie nowelizacji ustawy medialnej. Nie zgadza się z tezą, zgodnie z którą nowe regulacje godzą w wolność słowa, a szczególnie zagrożony miałby być byt stacji telewizyjnej TVN. Zdaniem wydawcy nowelizacja ustawy w dużej mierze wynika z chęci dostosowania polskich przepisów do standardów unijnych:

Dosyć trudno to jednoznacznie ocenić dlatego, że ewidentnie ta ustawa jest sterowana w jedną stację. Z drugiej strony, myśmy od samego początku III RP dosyć mocno zaniedbali kwestie regulacji rynku – zaznacza dziennikarz.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego dokonuje również prognozy przyszłości popularnej stacji telewizyjnej. Zdaniem naszego gościa właściciel TVN-u będzie mógł obejść nowe przepisy i dalej nadawać:

Właściciel TVN będzie miał całą gamę sposobów, by ją znowu obejść. (…) Tych opcji jest bardzo dużo, one są skomplikowane – podkreśla Jerzy Karwelis.

Gość „Poranka WNET” wskazuje, że obecnie obowiązujące przepisy odnośnie obecności kapitału zagranicznego na rynku medialnych są bardzo liberalne. Jak wskazuje Jerzy Karwelis, z tego powodu media w Polsce należą w dużej mierze do zagranicznych właścicieli:

My byliśmy na początku bardzo naiwni i otworzyliśmy się na rynek zagraniczny również w kwestii medialnej, dlatego dziś media w Polsce są głównie w rękach zagranicznych – przyznaje dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Świdziński: Interesy Niemiec i Chin są zbyt poważne, by Niemcy mogły bez wahania przystąpić do amerykańskiego obozu

Albert Świdziński mówi o ostatnim spotkaniu Angeli Merkel i Joe Bidena. Zdaniem eksperta, podczas jednej z ostatnich wizyt zagranicznych niemieckiej kanclerz, padło więcej słów niż propozycji zmian.

W poniedziałkowym „Kurierze w Samo Południe” dyrektor analiz w Strategy&Future, Albert Świdziński, mówi o czwartkowej wizycie kanclerz Niemiec Angeli Merkel w Waszyngtonie. Rozmówca Adriana Kowarzyka dotyka m.in. tematu skomplikowanych relacji amerykańsko-niemiecko-chińskich. Niemiecka kanclerz podtrzymała swoje stanowisko, że dla Niemiec stosunki handlowe z Rosją  i Chinami są najważniejsze:

Wydaje mi się, że przyniosła głównie słowa, bo strukturalnie w trójkącie Stany Zjednoczone – Niemcy – Chiny, interesy Niemiec i Chin są zbyt poważne żeby Niemcy mogły zupełnie zaakceptować narrację czy przystąpić bez wahania do amerykańskiego obozu – komentuje nasz gość.

Według gościa audycji, Angela Merkel preferuje dziś jedynie okazjonalną, werbalną aprobatę dla działań administracji Joe Bidena w kontekście działań prodemokratycznych. Ekspert sądzi, że wszelkie inne działania, które mogłyby być początkiem ewolucji wzajemnych relacji państw, tamuje strach Niemiec o własne interesy:

Niemcy będą raczej zadowolone z możliwości retorycznego wspierania Stanów Zjednoczonych w ich demonstrowanych wielokrotnie próbach obrony demokracji – stwierdza Albert Świdziński.

Jak podsumowuje Albert Świdziński, wizyta rządzącej od szesnastu lat niemieckiej kanclerz była wyczekiwana z niecierpliwością, lecz nie można stwierdzić, że zakończona została konsensusem. Co najważniejsze, w istotnych kwestiach jak choćby międzynarodowe bezpieczeństwo – porozumienia nie osiągnięto. USA i Niemcy nie zgadzają się m.in. w temacie NSII lub wspomnianej rywalizacji z Chinami:

To była jedna z ostatnich wizyt zagranicznych Angeli Merkel. (…) Gościło ją w Białym Domu aż czterech kolejnych gospodarzy. (…) Wizyta Merkel była wyczekiwana przez komentatorów szczególnie w kontekście podejmowanej przez Joe Bidena- przynajmniej w sferze retorycznej – próby odnowy relacji transatlantyckich i oparcia ich na Niemczech.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Sławomir Budzik: 58% Amerykanów uważa, że media są wrogiem narodu

Co Amerykanie sądzą o swych mediach i jakie jest ich ulubione miasto? Redaktor naczelny Radia Deon w Chicago o fake newsach, kampanii Donalda Trumpa, mieście Boulder i sukcesie „Ponad Oceanami”.

Sławomir Budzik komentuje sondaż na temat zaufania mieszkańców Stanów Zjednoczonych do mediów. 83 proc. respondentów twierdzi, że media mają problem z fałszywymi wiadomościami. Jest to, jak mówi Budzik, zwycięstwo Donalda Trumpa, który wprowadził pojęcie fake newsów do debaty publicznej. Były prezydent prowadzi teraz kampanię do Kongresu.

 

Sławomir Budzik, szef Radia DEON w Chicago i na Florydzie. Fot. Radio DEON.

Redaktor naczelny Radia Deon w Chicago mówi także o głosowaniu na najlepsze miasto w USA. Amerykanie uważają, że miasto Boulder w stanie Kolorado jest najlepszym miejscem w całej Ameryce.

Boulder to jest ucieczka dla wszystkich, którzy kochają góry, przygodę, marihuanę.

Powodem takiego wyboru jest specyficzny klimat miejscowości. Miasto zbudowane jest w stylu europejskich. Na każdej ulicy czuć zapach marihuany.

Marihuanę czuć dosłownie wszędzie, nie tylko nad miasteczkiem studenckim.

Ponadto dziennikarz mówi o sukcesie programu „Ponad Oceanami” Radia WNET I Radia DEON, który nadawany jest o godzinie 15:00 w każdy czwartek.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wypowiedź szefa KRRiT budzi obawy TVN. Zdaniem Kołodziejskiego TVN24 łamie zasady zagranicznej własności firm medialnych

W niedawnym wywiadzie dla Reuters przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski stwierdził, że organ nadzoru nie ma wspólnego stanowiska w odnowienia koncesji dla stacji.

Ostatni wywiad Witolda Kołodziejskiego dla Agencji Reuters podsyca niepewność TVN. Stanowisko szefa KRRiT w kontekście struktury własnościowej stacji jest zbliżone do tego, jakie prezentują politycy Prawa i Sprawiedliwości. Według Kołodziejskiego ​​zasady własności mediów w Polsce były traktowane zbyt pobłażliwie. Zagrażało to jego zdaniem narodowemu bezpieczeństwu, w przypadku jeśli obce mocarstwo chciałoby kupić aktywa w Polsce.

Zdaniem przewodniczącego KRRiT w zaistniałej sprawie nie ma mowy o żadnym politycznym nacisku. Jednocześnie, Witold Kołodziejski przyznał, że pięcioosobowa rada KRRiT nie ma jednolitego stanowiska w sprawie przedłużenia koncesji TVN, a wstępne głosowania w tej sprawie nie są równoznaczne z rozstrzygnięciem. Wiadomo, że w celu odnowienia licencji TVN24 na kolejne 10 lat konieczna jest większość co najmniej 4:1.

Polityk zakłada, że KRRiT ponownie rozpatrzy kwestię struktury własności stacji po zakończeniu fuzji między Discovery i podlegającym pod AT&T WarnerMedia. Mimo, że cała medialna burza, która nawiązała się wokół tej sprawy, koncentruje się na stacji TVN24 – szef KRRiT zaprzecza, że chodzi jedynie o tę stację:

Nie chodzi tylko o TVN24. Analizowane przez nas sprawy dotyczą całej struktury firmy. To poważniejsza sprawa. Moim zdaniem potrzebne jest tutaj rozwiązanie prawne – komentuje polityk.

Obecnie komercyjna stacja telewizyjna TVN jest zarządzana przez spółkę Polish Television Holding BV. Spółka jest zarejestrowana w Niderlandach, czyli państwie przynależącym do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, należąc jednocześnie do amerykańskiego koncernu Discovery. Zdaniem Kołodziejskiego praktyka ta stoi w sprzeczności z prawem, czyli art. 35 ustawy o mediach.

Źródło: Onet.pl/media

N.N.

Cóż warte jest człowieczeństwo, jeśli nie umiemy bronić naszych dzieci? / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” nr 85/2021

Gdzie są obrońcy dzieci, tak troszczący się o respektowanie ich praw w patriarchalnej rodzinie, a nie interesujący się rozrywaniem dziecięcych ciał przez usiłujących zaspokoić chore żądze dewiantów?

Zbigniew Kopczyński

Gra z diabłem

Wkrótce minie pół roku od umieszczenia w internecie przerażającego filmu Patryka Vegi Oczy diabła. Film dostępny jest za darmo. Naliczono już ponad sześć milionów odsłon, według informacji na stronie. Zakładając nawet, że część tych wyświetleń to wyświetlenia ponowne, dokument Patryka Vegi obejrzało wystarczająco dużo dorosłych Polaków, by rozpocząć narodową dyskusję, a w zasadzie powinna wybuchnąć burza. Nie wybuchła.

Ktoś niezorientowany w specyfice polskich dyskusji medialnych byłby zaskoczony tym, że film, będący czymś w rodzaju reportażu uczestniczącego, a opisujący okrucieństwa dokonywane na dzieciach, okrucieństwa nie mieszczące się w głowie normalnego, a nawet bardzo nienormalnego człowieka, tej burzy nie wywołał. Szczególnie jeśli porównany to z burzą po filmie braci Siekielskich. To porównanie doskonale pokazuje patologie rządzące dyskusją publiczną w wykonaniu mainstreamowych mediów.

Bracia Siekielscy przedstawili grzechy księży, zrobiono więc ich filmowi ogromną promocję. Patryk Vega wprost przeciwnie. Nie dość, że w filmie nie ma żadnego księdza, to wyraźnie wskazuje, że głównymi zbrodniarzami, organizatorami całego procederu są sataniści, a więc z definicji wrogowie Kościoła katolickiego. Tego nie da się wykorzystać do walki z Kościołem, trzeba to konsekwentnie zamilczeć.

Nie chcę relatywizować grzechów księży. Przypadki pedofilii wśród duchownych to prawdziwy wstrząs, szczególnie dla wiernych, którzy chcą i powinni ufać swoim pasterzom. Tak, wiemy, że ksiądz to też człowiek z jego ułomnościami, uleganiem słabościom i upadkami. Historia Kościoła obok godnych naśladowania świętych pełna jest przykładów słabości i upadków kapłanów, poczynając od Apostołów. Są jednak granice tolerancji. Co innego słabość charakteru, mała wiara, zabieganie o dobra doczesne czy wreszcie przerost ambicji, a czym innym jest demoralizacja dzieci. A o tym, co spotka tych demoralizatorów, mówi Patryk Vega we wstępie do swojego filmu.

Jeśli jednak pominiemy relacje księża–wierni, a pozostaniemy przy jedynie świeckim punkcie widzenia, musimy dostrzec, że przypadki księżej pedofilii w filmie Siekielskich to pedofilia w wersji light lub nawet very light w porównaniu z tym, co z dziećmi wyczyniają zboczeńcy z filmu Vegi. Dlatego tak uderzający jest słaby odzew medialny na ten film.

Patryk Vega zaskoczył chyba wszystkich, prezentując się w filmie jako człowiek wierzący, i to głęboko. Trudno byłoby to przypuszczać na podstawie jego poprzednich filmów. Również jego wygląd, zachowanie i używane słownictwo nie pokrywają się z powszechnym wyobrażeniem dobrego katolika. A jednak.

Film rozpoczyna od przytoczenia słów Chrystusa o tych, którzy staliby się powodem do grzechu dla jednego z tych małych, którzy w Niego wierzą. Dalej, ukazując perfekcyjnie zorganizowaną machinę zbrodni, jednoznacznie mówi, że mamy do czynienia z działaniem osobowego zła. Nie ogranicza się do opisu, lecz rozpoczyna z tym złem walkę, swoistą grę o uratowanie dziecka. I tę walkę wygrywa. Jest jednak świadomy, że w starciu z szatanem człowiek nie ma żadnych szans. Zwyciężyć może tylko mocą Boga. Taką boską pomoc Vega otrzymał i wykorzystał. I właśnie to ultrakatolickie przesłanie jest powodem medialnej ciszy.

Zostawmy jednak media. Uderzająca jest również powściągliwa reakcja instytucji państwa: policji, prokuratury, służb wszelakich. Być może robią coś niejawnie, ale efektów nie widać. Pojawiła się jedynie zapowiedź sprawdzenia przez policję tego, co przekazał Vega w swoim filmie, oraz informacja rzecznika policji, iż nie zanotowano porwań dzieci. To może oznaczać, że w policji filmu dokładnie nie oglądali, bo porwania dzieci podane są tam jako ostateczność, gdy nagle potrzeba dziecięcych narządów. Zamiast ryzykownych porwań stosuje się proste w sumie metody legalnego wywozu dziecka do pedofilskiego burdelu, tak by nikt go nie szukał.

Skoro Vega dotarł do uczestników tego zbrodniczego procederu, dlaczego nie mogą ich rozpracować odpowiednie służby? Co stoi im na przeszkodzie? Skoro można zastawić pułapkę na pedofila umawiającego się na randki z małoletnimi, dlaczego nie można złapać oferentów dewiacyjnych zabaw z dziećmi? A jeśli dla naszych służb niemożliwe jest namierzenie umieszczających dziecięcą pornografię w darknecie, to nie obronią nas przed komunikującymi się tam terrorystami.

Naprawdę zadziwia ta powściągliwość, tym bardziej, że nie chodzi o pojedyncze przypadki, choć skala jest rzeczywiście trudna do oszacowania. Pewien pogląd dają słowa handlarza dziećmi: „Wiesz, ile dzieci w Polsce nie ma swoich grobów?”

Ten imposybilizm służb nie jest tylko polskim problemem. Co pewien czas słyszymy o sukcesie międzynarodowej akcji przeciwko pedofilom. Słyszymy o iluś tam zatrzymanych w iluś tam krajach. Chodzi jednak o ostatnie lub przedostatnie ogniwo w przestępczym łańcuchu. O tych, którzy posiadają i wymieniają się dziecięcą pornografią. Nie słyszałem o aresztowaniu producentów tych filmików. Tych, którzy zmuszają dzieci do grania w nich. A to są prawdziwi zbrodniarze. O ile twórcy dorosłej pornografii mogą zasłaniać się mniej lub bardziej wymuszoną zgodą grających w tych filmach, o tyle każda czynność seksualna z małoletnimi to przestępstwo. Koniec, kropka.

Czemu ci zbrodniarze pozostają nieuchwytni i co, a raczej kto ich broni? Patryk Vega wie, kto.

Na początku obecnego stulecia głośno było o aferze pedofilskiej w Belgii, a raczej o działalności Marca Dutroux, pedofila i mordercy dzieci. Został skazany i dziś siedzi; zapewne w jakimś komfortowym więzieniu. W trakcie procesu mówiono dość otwarcie o jego powiązaniach z wieloma prominentami, w tym z najważniejszymi osobami w państwie. I choć skala zbrodni i sposób funkcjonowania tego procederu wyraźnie sugerowały, że nie byłby on możliwy bez co najmniej przyzwolenia wysokich czynników, skazano jedynie Marca Dutroux.

Skoro służby zawodzą, to gdzie są organizacje społeczne? Gdzie są obrońcy wszystkiego, co się rusza i co się nie rusza? Gdzie są obrońcy dzieci, tak troszczący się o respektowanie ich praw w patriarchalnej rodzinie, a nie interesujący się rozrywaniem dziecięcych ciał przez usiłujących zaspokoić chore żądze totalnych dewiantów?

Oburzamy się – i słusznie, choć na oburzeniu się kończy – na Chiny z ich praktyką szybkich transplantacji, podejrzewając nie bez podstaw, że przeszczepiane narządy pochodzą od zabijanych więźniów, a nie wzrusza nas ten sam proceder wobec najniewinniejszych z niewinnych.

Cóż warte jest nasze człowieczeństwo, skoro nie potrafimy bronić naszych dzieci przynajmniej tak, jak czynią to zwierzęta?

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gra z diabłem” znajduje się na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gra z diabłem” na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ataki hakerów na Polskę. Polskie służby specjalne zachęcają do unikania poczty internetowej portalu Wirtualna Polska

Służby zajmujące się ochroną najważniejszych osób w państwie rekomendują osobom publicznym, urzędnikom i VIP-om unikanie prowadzenia wrażliwej korespondencji przez internetową pocztę portalu WP.pl.

Do ostrzeżeń polskich służb specjalnych jako pierwszy dotarł portal wPolityce.pl. Jak tłumaczy portal rekomendacja stanowi efekt ostatniej serii ataków hakerskich, po których wysnuto wnioski, że maile w domenie WP.pl najczęściej padały ofiarą przejęcia przez hakerów. Co więcej, z danych służb wywiadowczych wynika, że cyberataki inicjowane były zza wschodniej granicy. Jak komentuje informator portalu wPolityce:

WP twierdzi, że poczta jest w pełni bezpieczna, ale dość powszechnie sądzi się, że do tego daleka droga. Eksperci twierdzą, że przez lata był to segment uznanego portalu w który mniej inwestowano i teraz nie da się tego szybko nadrobić. To prowadzi do wniosku o niższym poziomie bezpieczeństwa. Stąd mówią: „lepiej, na wszelki wypadek, unikać”.

W sprawie przejęcia przez hakerów dostępu do nawet 4,5 tys. polskich adresów – spośród których wiele należało do domeny Wirtualnej Polski – wypowiedział się również szef rządu, Mateusz Morawiecki. Premier wyraził również nadzieję, że polscy politycy wyciągną wnioski z zaistniałej sytuacji:

To jest sytuacja bardzo niedobra i mam nadzieję, że skłoni wszystkich obywateli do tego, aby bardzo skrupulatnie dbali o przestrzeganie higieny zasad bezpieczeństwa w sieci. (…) To lekcja, to nauczka, którą cała polska klasa polityczna powinna wziąć sobie do serca i popatrzeć na to, co, kto w jaki sposób używa i jakie są zabezpieczenia – podkreślał Mateusz Morawiecki.

W związku z zaistniałą sytuacją swoje stanowisko przekazał też sam portal Wirtualna Polska. Zdaniem WP.pl informacje o włamaniach na konta w domenie portalu są nieprawdziwe:

Bardzo mocno i dobitnie chcemy podkreślić, że systemy pocztowe WP są całkowicie bezpieczne, a informacje czy insynuacje jakoby miało dojść do włamania na konta WP są całkowicie nieprawdziwe. (…) Premier (…) mówił o potrzebie uwierzytelniania dwuskładnikowego. Chcemy jasno i wyraźnie zaznaczyć, że taki system uwierzytelnienia funkcjonuje w poczcie WP od dawna. Przykro nam to stwierdzić, ale minister Michał Dworczyk w momencie tego zdarzenia nie korzystał z takiego systemu – komentuje Wirtualna Polska.

Źródło: wPolityce.pl

N.N.

Dorota Kania: Tusk nie wejdzie w buty krajowej polityki, bo ma za sobą zbyt wiele porażek

Dorota Kania o wyzwaniach, jakie stoją przed grupą PolskaPress, misji lokalnych mediów, zmianach w PiS oraz powrocie Donalda Tuska do krajowej polityki.


Dorota Kania w rozmowie z Łukaszem Jankowskim mówi o zadaniach, jakie stoją przed grupą Polska Press. Wskazywała na znaczenie lokalnych tytułów oraz ich potencjał.

Polska Press to nie tylko dzienniki – to także tygodniki i portale. W tym tkwi nasza siła.

Po przejęciu tej grupy medialnej przez polski kapitał, przed nowym zarządem i ekipą dziennikarską stoi wiele wyzwań.

Zadaniem jest przede wszystkim to, żeby zwiększyć sprzedaż i sprawić, by czytelnicy poczuli sie związani z tytułem.

Dorota Kania wskazuje na misję, jaka stoi przed dziennikarzami, zwłaszcza tymi lokalnymi. Zaznacza, że ich silne powiązania z miejscowymi politykami nie były rzadkością.

Byli dziennikarze, którzy „blatowali” sie z włodarzami i samorządami. (…)Pewnych tematów nie poruszano. (…) My zaczynamy pisać o tych interesach. Nie ma tematów tabu.

Dziennikarka odniosła się także do polityki krajowej. W najbliższym czasie może dojść do istotnych przetasowań. W sobotę 3 lipca odbędzie się statutowo-wyborczy kongres Prawa i Sprawiedliwości, na którym odbędą się wybory m.in. szefa partii. Dzień później zbierze się nowa Rada Polityczna, która wybierze nowych wiceprezesów ugrupowania, Komitet Polityczny i Sekretarza Generalnego. Ponadto w sobotę podjęta zostanie uchwała w sprawie reorganizacji okręgów.

Myślę, że scena się zmieni. Według nieoficjalnych informacji, jeśli się potwierdzą,  obecni liderzy regionów stracą władzę, to będzie duże trzęsienie ziemi.

W opinii Kani Donald Tusk nie powróci do krajowej polityki.

Moim zdaniem nie wejdzie z w buty krajowej polityki, bo ma za sobą zbyt wiele porażek.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

KRS odrzuciła kandydaturę Łukasza Piebiaka na sędziego Sądu Najwyższego

Jak komentuje Krzysztof Kwiatkowski z KRS: „Rada dziś tę kandydaturę odrzuciła, bo jej większość pamięta zapewne, że pan Piebiak odszedł z Ministerstwa Sprawiedliwości po wybuchu afery hejterskiej”.

Krajowa Rada Sądownictwa odrzuciła w czwartek kandydaturę byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka na sędziego Sądu Najwyższego. Podczas głosowania Krajowej Rady Sądownictwa otrzymał on osiem głosów „za”, cztery głosy „przeciw”, a siedem osób wstrzymało się od głosu. Zgodnie z prawem, by kandydatura uzyskała akceptację KRS, głosów „za” musi być więcej niż liczonych łącznie głosów przeciwko i wstrzymujących się. Jak komentuje członek KRS i senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski:

Rada dziś tę kandydaturę odrzuciła, bo jej większość pamięta zapewne, że pan Piebiak odszedł z Ministerstwa Sprawiedliwości bezpośrednio po wybuchu afery hejterskiej, w której szkalowano sędziów, w tym ówczesną I Prezes SN – mówi Krzysztof Kwiatkowski.

Sędzia odszedł z resortu w sierpniu 2019 r. bezpośrednio po ujawnieniu przez Onet.pl afery hejterskiej.

Zgodnie z artykułami portalu publikowanymi w drugiej połowie sierpnia 2019 r., Łukasz Piebiak miał kontaktować się w mediach społecznościowych z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić działania dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Zdaniem serwisu Onet odbywało się to za wiedzą wiceministra. Po publikacji doniesień, które wywołały medialną burzę, Piebiak podał się do dymisji. Mimo to,  w maju 2021 r. został jednak zaakceptowany przez Radę jako kandydat do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Niezależnie od tego, postanowił startować także w konkursie do SN.

Źródło: Wp.pl, Onet.pl, Twitter

N.N.

Czy Lewica wesprze PiS w sprawie progresywnych podatków? Dr Rydliński: Włodzimierz Czarzasty chyba się trochę pospieszył

Jak komentuje ekspert: „Gdyby teraz Włodzimierz Czarzasty powiedział, że będą głosować z PiS-em „w ciemno” w sprawie progresji podatkowej to nawet wahający się wyborca SLD mógłby to odebrać źle”.


W najnowszym „Poranku WNET” gości politolog i wykładowca akademicki UKSW, Dr Bartosz Rydliński. Ekspert opowiada o strategii politycznej Lewicy, która propaguje wprowadzenie dużej progresji podatkowej. Co ciekawe, niedawno w wywiadzie dla RMF Włodzimierz Czarzasty stwierdził, że Lewica nie zagłosuje za podwyżką podatków. Jak komentuje dr Bartosz Rydliński był to pospieszny i indywidualny głos, prawdopodobnie powodowany spadkiem w sondażach:

Włodzimierz Czarzasty chyba się trochę pospieszył, bo pod tym tweetem wypowiedziała się także Marcelina Zawisza z Partii Razem, która stwierdziła, że to nie jest zdanie Partii Razem. Wsparcie Lewicy dla Prawa i Sprawiedliwości było egzotyczne również dla elektoratu Lewicy. Gdyby teraz Włodzimierz Czarzasty powiedział, że będą głosować z PiS-em „w ciemno” w sprawie progresji podatkowej to nawet wahający się wyborca SLD mógłby to odebrać źle. Nie mówiąc już o twardym, „anty PiS-owym” wyborcy – podkreśla dr Bartosz Rydliński.

Zdaniem eksperta, nie należy zbytnio sugerować się wypowiedzią Wicemarszałka Sejmu, a raczej poczekać na wspólny głos Lewicy. Jak zaznacza rozmówca Łukasza Jankowskiego, warto pamiętać, że zwiazki zawodowe opowiadają się za progresywnymi podatkami:

Włodzimierz Czarzasty tak powiedział, ale zobaczymy co jeszcze powie OPZZ, partnerzy społeczni Lewicy. Pamiętajmy o tym, że związki zawodowe są za progresją podatkową – komentuje dr Bartosz Rydliński.

Nasz gość mówi także o możliwym powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki. Wiele osób, szczególnie osób po 40 roku życia, nie chce tego powrotu. Jak wskazuje dr Bartosz Rydliński, od czasów sprawowania przez Donalda Tuska urzędu premiera minęło już sporo czasu, przez który w Polsce bardzo wiele się zmieniło, zarówno gospodarczo jak i społecznie. W związku z tym, nasuwa się pytanie czy Polaków na nowo urzekną osłuchane postulaty byłego premiera czy opowiedzą się raczej ku kontynuacji reform, które rozpoczęło PiS:

Teraz pytanie czy te zaklęcia Donalda Tuska z 2007 r., 2011 r., a nawet 2014 r. kiedy wyjeżdżał w popłochu do Brukseli, zadziałają po tylu latach rządów PiS? Przez te lata zmieniliśmy się jako obywatele i jako państwo – stwierdza dr Bartosz Rydliński.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego pochyla się również nad kwestią aktualności dawnych postulatów politycznych Donalda Tuska. Dr Bartosz Rydliński analizuje jak mogłyby one zadziałać na wahający się elektorat PiS:

Nie wiem jak na zapowiedzi „więcej rynku, mniej odpowiedzialności państwa” (…) poskutkuje w sondażach. Szczególnie mówię o tych wyborcach PiS, którzy na nich głosują, ale się z tego powodu nie cieszą, bo głosują raczej ze względu na swój interes ekonomiczny.

Równocześnie, dr Bartosz Rydliński zwraca uwagę na tendencję rosnącego niezadowolenia wśród przedstawicieli klasy średniej, których potencjalnie mogłaby zadowolić polityczna zmiana:

W tzw. klasie średniej wzrasta poczucie krzywdy, że tzw. klasa ludowa, która została wzmocniona przez te reformy nie powinna mieć aż tyle środków w swoich portfelach. I ta niechęć, agresja jest widoczna wśród tych, którzy kiedyś byli beneficjentami systemu, a teraz nie są – mówi dr Bartosz Rydliński.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.