Dmytro Antoniuk: sytuacja humanitarna w okupowanych częściach Ukrainy jest krytyczna

Featured Video Play Icon

„Ukraiński rząd apeluje do ludności okupowanych terenów, by opuszczała je, nawet przez Krym” – donosi korespondent Radia Wnet z Kijowa.

Dmytro Antoniuk w „Poranku Wnet” mówi o sytuacji militarnej na Ukrainie.

W nocy blisko Melitopola wojsko ukraińskie zaatakowało bazę z amunicją wojsk rosyjskich.

Rosja koncentruje siły na Donbasie, gdzie trwają intensywne walki.

W obwodzie Donieckiem wróg rzuca wszystko, co ma. Próbuje Bachmut wziąć w kleszcze z północy i południa. Sytuacja tam jest bardzo poważna.

Dmytro Antoniuk w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk przyznaje, że sytuacja ludności cywilnej budzi duży niepokój.

Sytuacja humanitarna w okupowanych częściach Ukrainy jest krytyczna. Dlatego ukraiński rząd apeluje do tamtejszej ludności, by opuszczała te tereny, nawet przez Krym lub przez Rosję i udawała się do innych krajów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Wojciech Jankowski: różnica pomiędzy Odessą a Mikołajowem jest gigantyczna

 

Partia Pracy chce nowych wyborów. Konserwatyści z bardzo niskim poparciem – sytuację na Wyspach komentuje Alex Sławiński

Londyn | fot.: Pixabay

Po dymisji Liz Truss Boris Johnson stoi przed szansą powrotu na fotel premiera Wielkiej Brytanii. Jednak sytuacja Partii Konserwatywnej jest bardzo trudna – „wyprzedzają ją nawet Liberalni Demokraci”.

Następcą Liz Truss może zostać jej poprzednik, czyli charyzmatyczny Boris Johnson. Alex Sławiński donosi o objęciu przez niego pozycji lidera w wyścigu o fotel szefa brytyjskiego rządu.

Okazuje się, że Rishi Sunak został przesunięty na drugie miejsce, a wyprzedza go Boris Johnson.

Polityk dzisiaj wraca z wakacji na Karaibach. Zobaczymy, czy zgodzi się zostać premierem – dodaje Alex Sławiński.

Współprowadzący „Studia Londyn” przedstawia terminarz wyborów nowego premiera.

W poniedziałek odbędą się głosowania w parlamencie. Nazwiska kandydatów oficjalnie poznamy prawdopodobnie dzisiaj albo jutro.

Dziennikarz przyznaje, że konserwatyści są w trudnej sytuacji politycznej, bowiem roszadą na stanowisku premiera towarzyszą mizerne wyniki badań poparcia. Sytuację wykorzystuje Partia Pracy, która chce przeprowadzenia wcześniejszych wyborów.

Partia Pracy wyprzedza konserwatystów o dobre kilkadziesiąt punktów.

Nawet Liberalni Demokraci wyprzedzają Konserwatystów.

Głównym wyzwaniem dla nowego premiera będą:

Rosnące ceny energii, bardzo trudny moment po covid-19 i wojna na Ukrainie – ocenia Alex Sławiński.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Wyścig o fotel premiera może wygrać Boris Johnson – mówi dziennikarz Sławomir Wróbel

Śmierć i życie. Bogactwo i nędza. O podróży do Indii opowiadają Zbigniew Wilk i Daria Wawczak

Waranasi. Fot. Ghats of Varanasi (CC BY 2.0)

Hindusi wierzą w to, że spalenie zwłok w świętym mieście Waranasi pozwala im wyjść z kręgu wiecznego życia – to jedno z miejsc, które odwiedzili twórcy Flystory.

Jakie są Indie naprawdę? Na pewno trudne do zrozumienia, choć łatwiejsze do zaakceptowania – tak na swoim profilu na Instagramie piszą Daria Wawczak i Zbigniew Wilk. W Kurierze w samo południe opowiadają czego doświadczyli. Zarówno prozy życia jak i tradycji:

Hindusi wierzą w to, że spalenie zwłok w świętym mieście Waranasi pozwala im wyjść z kręgu wiecznego życia. Często łączy się to z tym, że jest tam coś w rodzaju poczekalni, w których ludzie starają się spędzić swoje ostatnie dni.

Posłuchaj opowieści już teraz.

Krytyk o tegorocznej noblistce: To nie jest moja bajka. Podobno walczy z tabu, ale to trochę wolne żarty

Nagroda Nobla / Fot. Solis Invict, Flickr.com (CC BY 2.0)

Myślę, że Marek Bieńczyk trafnie określił ją jako królową literatury gender – powiedział Krzysztof Masłoń w Kurierze w samo południe.

Tegoroczną laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury została 82-letnia Annie Ernaux z Francji. Wybrano ją za „odwagę i kliniczną przenikliwość, z jaką odkrywa korzenie, alienacje i zbiorowe ograniczenia osobistej pamięci”. W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk twórczość sto piętnastej noblistki komentował krytyk literacki i dziennikarz Krzysztof Masłoń:

Myślę, że Marek Bieńczyk trafnie określił ją jako królową literatury „gender”. Bieńczyk zastrzegł się, że to nie jest bohaterka jego romansu. To nie jest również moja bajka.

Jej książki to głównie autobiografie. Jej najnowsza książka, która ukazała się w tym roku we Francji pod tytułem „Młody człowiek” wzięła się ze wspólnej nocy ze studentem.

Skomentowała to tak: czasami uprawiam seks by zmusić się do pisania. Niech każdy skomentuje sobie tę wypowiedź ja chcę. Ja bym tylko powiedział, że deklarację tę można odczytać w ten sposób, że bez seksu Ernaux nie miała by o czym pisać, ale co zapewne byłoby z mojej strony daleko idącą nadinterpretacją.

Gość Magdaleny Uchaniuk szerzej omówił twórczość Annie Ernaux, a także odniósł się również do twórczości Michela Houellebecqa, który kolejny rok był nominowany do tej prestiżowej nagrody.

 

WJB

Arkadiusz Gołębiewski: Każda edycja naszego festiwalu to coś nowego

Twórca festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” zdradza, co zobaczą widzowie w najnowszej edycji. Poruszone zostaną nowe, zaskakujące tematy.

Arkadiusz Gołębiewski to autor filmów dokumentalnych, scenarzysta, a przede wszystkim twórca Festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”, który poświęcony jest przede wszystkim najnowszej historii Polski – ale w ujęciu wolnym od komunistycznej propagandy i przekłamań.  Najnowsza edycja rusza właśnie dziś w Gdyni. Na co poleca zwrócić uwagę dyrektor festiwalu?

Film „Orzeł” otworzy nasz festiwal; pokażemy go następnie w sobotę, kiedy przyjdzie najwięcej ludzi. Projekcji będzie towarzyszyć spotkanie z pasjonatami, którzy poszukują wraku tego okrętu. Myślę, że samo spotkanie będzie równie ciekawe, co film.

– mówi Arkadiusz Gołębiewski.

W tym roku na festiwalu będzie 5 konkursów – fabuła międzynarodowa, dokument międzynarodowy, dokument polski, wideoklip i reportaż radiowy.

Staramy się gościć „najwyższą półkę” świata filmowego.

– twierdzi dokumentalista. Na koniec zwraca się z apelem do nauczycieli i rodziców:

Zachęcam do przychodzenia na festiwal z dziećmi, młodzieżą. Można porozmawiać ze znakomitymi naukowcami, aktywistami, świadkami historii – w tym roku przyjedzie np. córka gen. Maczka. Zachęcam, bo wstęp na wszystko jest wolny!

 

[ARP]

Posłuchaj:

Czytaj również:

Mikołaj Mirowski: na festiwalu w Gdyni startowała rekordowa liczba filmów. Nasza kinematografia jest w dobrej kondycji

 

Dr Krzysztof Szczucki o reparacjach od Niemiec: traktat o pojednaniu raz na zawsze zakończyłby tę sprawę

Dr Krzysztof Szczucki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Prezes Rządowego Centrum Legislacji mówi o sprawach omawianych obecnie przez rząd Morawieckiego. Wśród tematów znajdują się reparacje od Niemiec. Prawnik wskazuje, jak można by je uzyskać.

Dr Krzysztof Szczucki informuje o działaniach rządu mających na celu zwalczenie kryzysu energetycznego. Odnosi się także m.in. do sprawy reparacji wojennych od Niemiec.

Nie ma podstaw do stwierdzenia, że Polska kiedykolwiek skutecznie zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec.

Prawnik mówi o tym, w jaki sposób moglibyśmy dążyć do rozwiązania tej kwestii.

Dobrą drogą jest droga dyplomatyczna. Traktat o pojednaniu opracowany przez Polskę i Niemcy raz na zawsze zamknąłby rozdział pt. „II wojna światowa” i pozwolił nam budować dobre relacja.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Zbigniew Kuźmiuk: Polska jako jeden z nielicznych europejskich krajów jest gazowo bezpieczna

 

Giuseppe Adamo, Włoch mieszkający w Polsce: ludzie byli zmęczeni stagnacją ekonomiczną i imigracją do Włoch

Flaga Włoch / Fot. Kamil Kowalik, Radio Wnet

Giuseppe Adamo pochodzi spod Wenecji, a obecnie mieszka w Polsce. Mówi o zmęczeniu, jakie odczuwali Włosi wobec poprzednich rządów, opowiada także o Giorgii Meloni – liderce wygranego bloku.

W niedzielę Włosi zagłosowali w wyborach parlamentarnych. Ich wybór padł na blok centroprawicowy, na którego czele znajduje się partia Bracia Włosi. Gość „Kuriera w samo południe” opisuje nastroje panujące wśród jego rodaków, które to spowodowały odsuniecie od władzy centrolewicy.

Ludzie byli zmęczeni stagnacją ekonomiczną i kilkuletnią, raczej niekontrolowaną, imigracją do Włoch.

Giuseppe Adamo, Włoch mieszkający w Polce, / fot.: Facebook Giuseppe Adamo

Giorgia Meloni to liderka wspomnianej partii, a zarazem prawdopodobnie przyszła premier Republiki Włoskiej. Giuseppe Adamo mówi o tym, jak szybko odnalazła się w poważnej polityce.

Już za rządów Berlusconiego (w latach 2008-2011) została jedną z najmłodszych minister we Włoszech. Pełniła rolę ministra ds. młodzieży.

Giuseppe Meloni, jako premier kraju będącego trzecią największą gospodarką w Unii Europejskiej, ma szansę stać się czołową postacią dla europejskich konserwatystów.

Zawsze była konserwatystką. Mówiła, że dla niej najważniejsza jest ochrona rodziny i promowanie jej wartości.

Nigdy nie ukrywa swoich poglądów i zawsze mówi głośno.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk nie zgadza się jednak z uproszczeniem, które każe każdego Włocha uważać za konserwatystę. Mimo wszystko Giuseppe Adamo przyznaje, że jego rodacy cenią sobie tradycję.

Włochy to nie jest kraj konserwatywny, ale tradycjonalistyczny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Wygrana Giorgii Meloni. Kowalczuk: jeżeli się nie pokłócą, centroprawicowa koalicja może stabilnie rządzić przez 5 lat

 

Leszek Mnich, ratownik GOPR: o najpiękniejszych szlakach Bieszczadów, „polskim westernie” i ogarze polskim

Bieszczady, Jabłonki. Po prawej widoczny pomnik K. Świerczewskiego | Fot. T. Sumiński, domena publiczna, Wikipedia

„A może tak wszystko rzucić i pojechać w Bieszczady…” – marzy o tym niejeden pracownik wielkomiejskiej korporacji. Ale zazwyczaj na marzeniach się kończy. A gdyby tak te marzenia zrealizować…?

Leszek Mnich może wyjaśnić, co byłoby dalej. Od wielu lat żyje w Bieszczadach. Tamtejsze góry, lasy i przełęcze zna jak własną kieszeń. Na tym polega jego zawód – jest bowiem ratownikiem z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz przewodnikiem turystycznym. W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk zdradza swoje ulubione szlaki i interesujące miejsca wokół Zalewu Solińskiego:

Już za Półwyspem Jaworu, zaczyna się główna część doliny Sanu – są tam piękne, malownicze zatoki, aż do Czarnego Potoku…

Wspomina także niezwykłych ludzi związanych z tym zakątkiem Polski, takich jak Henryk Wiktorini (współpracujący z Wadimem Berstowskim przy produkcji pierwszego „polskiego westernu” o tytule „Rancho Texas” – wyprodukowanym w 1958 roku) czy płk. Józef Pawłusiewicz. Ten ostatni oprócz zasług wojennych (dowodził oddziałem samoobrony, chroniącym ludność polską przed Niemcami i Ukraińcami) ma też zasługi w… hodowli psów.

Był on twórcą Szkoły Ogara Polskiego w woj. poznańskim. Ma duże zasługi w promowaniu tej rasy w Polsce i Europie.

– mówi przewodnik.

Więcej szczegółów w audycji!

ARP

Posłuchaj:

Czytaj także:

Piotr Rogala z Bieszczad: „akcja Wisła” przebiegała tu dramatycznie. Ludziom palono domy, niszczono dobytek

Magazyn Wnet z 62. Krakowskiego Festiwalu Filmowego 02.06.2022 r.

Program specjalny z 62. Krakowskiego Festiwalu Filmowego w Małopolskim Ogrodzie Sztuki

Pierwsza część programu Radia WNET prosto z Festiwalu!

Daria Kopiec  jurorka w Konkursie Polskim opowiada o tegorocznym poziomie festiwalowych obrazów. Z czym mierzy się polskie kino?

Elżbieta Jaaskelainen mówi o tegorocznej nagrodzie Smoka Smoków, którą odebrała w imieniu swojego zmarłego męża, wybitnego fińskiego dokumentalisty Jarmo Jaaskelainen. Tłumaczy również dlaczego Jarmo tak bardzo interesował się historią Polski, a także czym w jego życiu były Mazury.

Krzysztof Gierat dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego tłumaczy dlaczego Rada Programowa KFF doceniła twórczość Jarmo Jaaskelainena i jak jego filmy kształtowały i nadal powinny kształtować opinię publiczną – nie tylko w walce o wolność ale także w poszukiwaniu włansej tożsamości. Niektóre obrazy Fina zostały pokazane w Polsce po raz pierwszy. Dyrektor festiwalu opisuje również poszczególne sekcje konkursowe, galę industry, a także tłumaczy jak ukraiński festiwal DocuDays znalazł się w Krakowie.

Karolina Karwan i Tomasz Ratter reżyserzy obrazu „Moody” opowiadają jak trafili na jedną z indonezyjskich wysp i właśnie tam poznali bohaterów swojego krótkometrażowego filmu. Kim jest tytułowy „Moody”, a także jak wyglada samotność w tropikalnym raju? Jedyny polski film, który trafił do międzynarodowego konkursu filmów krótkometrażowych.

Rafał Pawłowski, krytyk filmowy, opowiada o tym jak Studio Munka zaangażowało się w tegoroczną edycję krakowskiego festiwalu.

Druga część program z KFF

Armand Urbaniak w tym roku przyjechał do Krakowa nie tylko jako operator ale również jako reżyser. Jego film „30 lat wymówek” znalazł się w Konkursie Polskim. Kim był legendarny perkusista zespołu „Dżem” Michał „Gier” Giercuszkiewicz? Jak Armand trafił na jego bieszczadzki ślad i jakie znaczenie w jego życiu miała Pani Natura? Rozmowa do wysłuchania!

Maciej Jastrzębski – Studio Rabat! Oko na Maroko

Robert Kaczmarek w tym roku pokazuje swój obraz „Zbigniew Seifert. Przerwana podróż”. Reżyser i porducent filmu przywraca pamięć o Seifercie, jednym z najlepszych polskich jazzmanów, o którym zapomniał świat.

Natalia Koryncka – Gruz mówi o swoim najnowszym obrazie „Simona”, który przenosi nas w świat rodziny Kossaków. Dlaczego Simona uciekła z Krakowa? I jakie były jej relacje z zacnym rodem malarzy?

Rosjanie liczyli na sześciokrotną przewagę nad wojskiem ukraińskim, a w rzeczywistości walczą jeden do jednego

Pierwszy rzut strategiczny poszedł. Natomiast Rosjanie nie sformułowali drugiego rzutu, bo nie ogłosili mobilizacji. Dlaczego? Szczerze powiem – nie wiem. Ważne jest, że tego drugiego rzutu nie było.

Płk Piotr Lewandowski, Magdalena Uchaniuk, Łukasz Jankowski

Z płk. Piotrem Lewandowskim, byłym dowódcą bazy w Redzikowie, członkiem misji m.in. w Iraku i w Afganistanie, rozmawiają Magda Uchaniuk i Łukasz Jankowski. Rozmowa odbyła się 29 marca br.

W swojej analizie dotyczącej działań na Ukrainie pisze Pan, że na początku wszystko szło zgodnie z planem Rosjan. Co się stało, że armia rosyjska walczy tak źle?

Początek operacji, której, co istotne, Rosjanie nie nazwali wojną, przebiegał w zasadzie zgodnie z planem. Nie udało im się wprawdzie zająć Kijowa specjalną operacją powietrzną, która zakończyła się spektakularną porażką, ale jednostki pancerne zmechanizowane przez pierwsze trzy dni parły do przodu. Moim zdaniem plan rosyjski wyglądał trochę jak inwazja talibów na Afganistan.

Oni myśleli, że Ukraina nie będzie walczyć. To jest też kwestia szowinizmu rosyjskiego: postrzegali swoich sąsiadów jako takich gorszych Rosjan.

Przez pierwsze trzy dni czołówki rosyjskie od północnego zachodu i od wschodu doszły pod Kijów, z południa zajęto Chersoń – ten początek nie był zły. A potem przytrafiły się miasta: Sumy, Charków, Czernihów, gdzie Rosjanie zostali zatrzymani przez równorzędne siły, czyli ukraińskie jednostki pancerne zmechanizowane i ich lekką piechotę (to popularne pojęcie, więc umówmy się, że tak będziemy tę formację nazywać), wyposażone w najnowocześniejszą zachodnią broń przeciwpancerną, które zaczęły te czołówki po prostu odcinać, a Rosjan było najzwyczajniej w świecie za mało.

Rosjanie w ciągu pierwszych trzech dni posuwali się ze średnią prędkością 80 kilometrów na dobę. Początkowo wyglądało to niemalże jak Blitzkrieg. Będziemy pewni, co się stało, dopiero po wojnie; na razie możemy przypuszczać.

Mimo wszystko Rosjanie mieli zaskoczenie operacyjne. Strategicznego, czyli na poziomie polityczno-militarnym – nie, bo Ukraina wojny się spodziewała. Natomiast na poziomie operacyjnym, czyli czysto wojskowym, pewne zaskoczenie uzyskali, bo nikt nie wiedział, którego dnia ta wojna się zacznie.

I na tych kierunkach, mówiąc kolokwialnie, armia ukraińska trochę zaspała, bo z kierunku białoruskiego w zasadzie bez większych walk Rosjanie doszli do przedmieść Kijowa. Dopiero w późniejszej fazie w Buczy ogniem artyleryjskim zniszczono rosyjską kolumnę, ale to był już rosyjski drugi rzut, który ogniem artylerii zaczęto odcinać od pierwszego rzutu. Natomiast na kierunku południowym ta operacja musiała być przygotowana jako niezależna wcześniej, po 2014 roku. I tę operację zaplanowano bardziej zgodnie z rosyjską doktryną wojenną: ich oddziały zmechanizowane rajdowym manewrem zajęły Chersoń – notabene jedyne duże miasto, które Rosjanom się udało do tej pory zająć – bo Ukraińcy nie zdążyli przygotować obrony.

Jako Polska śledzimy rozwój rosyjskiej doktryny wojennej, która zakłada, że na głównych kierunkach uderzeń Rosjanie będą mieli trzykrotną przewagę. Na kierunkach przełamania, czyli ciężkich walk (takie walki obserwujemy w Sumach, w Czernihowie), oni zakładali, że będą mieli przewagę nawet sześciokrotną. A tak naprawdę walczą jeden do jednego. Ich armia po prostu nie jest do tego przygotowana.

Ich piechota w znakomitej większości składa się z żołnierzy poborowych, 19–20-letnich chłopaków, powołanych do wojska z myślą (tych poborowych), że odsłużą dwa lata, pojadą na strzelnicę, zaliczą 1–2 poligony i wrócą do domów. I tych chłopaków rzucili przeciwko wysoce zmotywowanym żołnierzom ukraińskim.

A przypominam, że znakomita część żołnierzy ukraińskich ma doświadczenia bojowe z rejonu działań operacji antyterrorystycznej, czyli Ługańsk, Donieck.

Tutaj muszę nadmienić, że ja nie wierzę w narrację, że ci żołnierze myśleli, że to są ćwiczenia. Nie, im powiedziano, że to będzie wyglądało jak ćwiczenia. I te w zasadzie dzieciaki, słabo przygotowane, bo taktyki walk miejskich Rosjanie nie ćwiczyli, i to widać – żadnego miasta się nie udało zdobyć – rzucono przeciwko ukraińskim weteranom.

Oczywiście drugi rzut to były już jednostki powietrzno-desantowe, rozpoznawcze, specnaz, żołnierze zawodowi, ale oni również sobie nie poradzili, bo musieli współpracować z tymi żołnierzami z poboru, którzy absolutnie nie są przygotowani do tego typu walki. (…)

Najnowsze dane ze Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy: od początku wojny wojsko rosyjskie straciło 17 tysięcy żołnierzy, niemal 600 czołgów, 303 systemy artyleryjskie, 127 samolotów i 129 śmigłowców. To są liczby z 29 marca.

Tak, są portale, które analizują szczegółowo dostępną dokumentację fotograficzną i liczą te straty. Potwierdzone straty strony rosyjskiej to 350 do 400 czołgów, z czego mniej więcej 150 Rosjanie stracili w wyniku bezpośredniego ostrzału. Reszta to są straty o charakterze niebojowym. Charakter niebojowy to są usterki techniczne, ewentualnie brak paliwa, czyli to sprzęt, który został po prostu porzucony. Czyli trzykrotnie więcej czołgów Rosjanie stracili nie w wskutek bezpośredniego ostrzału, ale w wyniku strat niebojowych; tak wynika z analiz internetowych. Straty ukraińskie w czołgach wyliczane są jako trzykrotnie niższe.

Jednak porównanie strat czołgów ukraińskich i rosyjskich nie świadczy dramatycznie źle o taktyce Rosjan, bo jeżeli się naciera, nie jest dyskredytująca strata trzykrotnie większej ilości czołgów – odciętych od piechoty, niszczonych ogniem z granatników, płonących w miastach. Natomiast procent strat niebojowych – już tak.

Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, rosyjskie czołgi konstrukcyjnie są bardziej skomplikowane od np. amerykańskich czy niemieckich. Bo ich technologia wymusza, że coś, co czołgi zachodnie rozwiązują relatywnie prosto, u Rosjan jest konstrukcyjnie skomplikowane i ich czołgi są najzwyczajniej w świecie awaryjne. Natomiast dyskredytujące jest to, że one są porzucane; były porzucane (bo w tej chwili już takich zdjęć jest coraz mniej). Porzucano je dlatego, że Rosjanie nie mieli tyłów i jeżeli czołg się zepsuł, a w każdej chwili mogła się pojawić piechota z granatnikami, to załogi po prostu uciekały. Na pewno miało tu też swój wpływ niskie morale; tak że tak wysoki procent strat niebojowych rzeczywiście jest dyskredytujący.

W pierwszych dniach mówiono, że Rosjanie chcą działać jak Amerykanie w Pustynnej Burzy, czyli najpierw naloty, artyleria, a potem wjeżdżamy jak po swoje. Szybko się okazało że jednak nie zdobyli pełnej kontroli w powietrzu ani innych przewag. A mimo to weszli kolumnami pancernymi. Jak to o nich świadczy?

Pojawia nam się tutaj kluczowy aspekt przewagi informacyjnej i świadomości pola walki. Strona ukraińska dysponuje absolutną przewagą informacyjną, którą uzyskała dzięki wsparciu natowskiemu. Mam na myśli samoloty AWACS, które krążą nad naszymi głowami, tudzież cały pozostały obszar rozpoznania radioelektronicznego, radiowego, walki radioelektronicznej. To wsparcie NATO dla Ukrainy jest bezcenne.

Ukraińcy mają obraz pola walki prawie w czasie rzeczywistym. Czyli widzą, gdzie Rosjanie są, gdzie się koncentrują, jakie manewry wykonują. Natomiast Rosjanie mają niewielką wiedzę na temat działań ukraińskich.

Rosyjskie rozpoznanie satelitarne obecnie jest po części mitem. Oni nie dysponują obrazowym rozpoznaniem satelitarnym na poziomie natowskim, nawet się do niego nie zbliżają. Natomiast, owszem, mają samoloty walki radioelektronicznej, rozpoznania radioelektronicznego, mają systemy zakłócania, bo chwalili się, że potrafią zakłócić obraz satelitarny.

Przed wojną mówiono w analizach o możliwej przewadze Rosjan w tej dziedzinie. Pokazywano, jak wyłączono wszelkie systemy radiolokacyjne jednego z amerykańskich okrętów bojowych i kilkakrotnie przelatywał nad nim rosyjski MiG namierzający, który mógł ten statek zatopić. Rosjanie pokazywali, że mogą wyłączać kluczowe dla wojsk natowskich systemy.

Owszem, pojawiała się narracja, że Rosjanie stworzą tak zwaną bańkę antydostępową. Czyli na kilku poziomach zakłócą sygnały satelitarne, GPS itd., itp. Mało tego, twierdzili że tę zdolność sprowadzili do poziomu batalionowych grup bojowych czy taktycznych i posiadają do tego sprzęt. Ale przyszedł moment, kiedy zabrzmiało „sprawdzam”. Jedno to jest osiągnąć pełną zdolność, a drugie – osiągnąć standardy w wykorzystywaniu tej zdolności. W jakimś miejscu na chwilę taką zdolność udało im się osiągnąć. Ale niestety w armii rosyjskiej standardem to się nie stało.

W armiach zachodnich, jeżeli armia osiąga jakąś zdolność, przekuwa ją się na powszechny standard. W armii rosyjskiej tak się nie dzieje.

I my nie widzimy tego zakłócania radioelektronicznego, tych niesamowicie tajnych urządzeń, które miały zakłócić odbiór satelitarny. Notabene one się pojawiły na polu walki, bo pierwsze egzemplarze dostały się już w ręce Ukraińców. Ale one po prostu nie spełniają swojej roli.

Cały wywiad Magdaleny Uchaniuk i Łukasza Jankowskiego z płk. Piotrem Lewandowskim, pt. „Dlaczego armia rosyjska walczy tak źle?” znajduje się na s. 13 dodatku „Ukraina walczy” do kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Magdaleny Uchaniuk i Łukasza Jankowskiego z płk. Piotrem Lewandowskim, pt. „Dlaczego armia rosyjska walczy tak źle?” na s. 13 dodatku „Ukraina walczy” do kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego