Leszek Mnich, ratownik GOPR: o najpiękniejszych szlakach Bieszczadów, „polskim westernie” i ogarze polskim

Bieszczady, Jabłonki. Po prawej widoczny pomnik K. Świerczewskiego | Fot. T. Sumiński, domena publiczna, Wikipedia

„A może tak wszystko rzucić i pojechać w Bieszczady…” – marzy o tym niejeden pracownik wielkomiejskiej korporacji. Ale zazwyczaj na marzeniach się kończy. A gdyby tak te marzenia zrealizować…?

Leszek Mnich może wyjaśnić, co byłoby dalej. Od wielu lat żyje w Bieszczadach. Tamtejsze góry, lasy i przełęcze zna jak własną kieszeń. Na tym polega jego zawód – jest bowiem ratownikiem z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz przewodnikiem turystycznym. W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk zdradza swoje ulubione szlaki i interesujące miejsca wokół Zalewu Solińskiego:

Już za Półwyspem Jaworu, zaczyna się główna część doliny Sanu – są tam piękne, malownicze zatoki, aż do Czarnego Potoku…

Wspomina także niezwykłych ludzi związanych z tym zakątkiem Polski, takich jak Henryk Wiktorini (współpracujący z Wadimem Berstowskim przy produkcji pierwszego „polskiego westernu” o tytule „Rancho Texas” – wyprodukowanym w 1958 roku) czy płk. Józef Pawłusiewicz. Ten ostatni oprócz zasług wojennych (dowodził oddziałem samoobrony, chroniącym ludność polską przed Niemcami i Ukraińcami) ma też zasługi w… hodowli psów.

Był on twórcą Szkoły Ogara Polskiego w woj. poznańskim. Ma duże zasługi w promowaniu tej rasy w Polsce i Europie.

– mówi przewodnik.

Więcej szczegółów w audycji!

ARP

Posłuchaj:

Czytaj także:

Piotr Rogala z Bieszczad: „akcja Wisła” przebiegała tu dramatycznie. Ludziom palono domy, niszczono dobytek