Prof. Miszczak: Rosja bez sojuszników i słaba gospodarczo schodzi z areny światowej, bez szans w walce z USA i Chinami

– Amerykańska obecność w Europie jest częścią jej gry z Rosją i Chinami. Rosja jako najsłabsza będzie przeciągana na którąś ze stron – mówi prof. Krzysztof Miszczak.


Prof. Krzysztof Miszczak, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, komentuje polskie zabiegi o stałą obecność baz wojskowych Stanów Zjednoczonych na terytorium kraju. Uważa, że starania te wpisują się w szerszy kontekst polityki bezpieczeństwa, którą uznaje za największe wyzwanie polskiej polityki zagranicznej. Jest przy tym zdania, że nie są one podejmowane w sposób należyty – zbyt wiele spraw załatwia się publicznie. Podkreśla przy tym, że jedną z przeszkód w zapewnieniu amerykańskiej obecności na terytorium Europy Środkowo-Wschodniej jest obowiązująca od 1999 r. Karta Rosja-NATO, w myśl zapisów której w tej części świata nie mogą stacjonować ciężkie dywizje. Gość Poranka jest zdania, że w związku z tym wzmocniony zostanie stan personalny wojsk i instalacji militarnych.

Miszczak zaznacza również, że obecność USA w Europie jest częścią jej gry z Chinami i Rosją. Słabnący ostatni ze wspomnianych graczy będzie w przyszłości przeciągany na którąś ze stron.

Wykładowca odwołuje się także do pojawiających się z różnych stron głosów o wyjściu Polski ze struktur Unii Europejskiej. Uważa, że jeśli jesteśmy członkami organizacji, która przez Stany Zjednoczone krytykowana jest jako instytucja niedemokratyczna, to powinniśmy wpłynąć na zmianę tego stanu rzeczy, a nie być poza nią. Taka polityka skutkowałaby również wzmocnieniem pozycji Polski w relacjach z USA.

Prof. Miszczak mówi również o o sytuacji wewnętrznej w Niemczech, w tym o mających miejsce w nadchodzącym roku wyborach. Są to m.in. wybory landowe na wschodzie kraju, który jest nastawiony krytycznie wobec prowadzonej przez rząd polityki.

W kontekście europejskiego bezpieczeństwa gość Poranka wspomina także o projekcie armii europejskiej, która według niego będzie stanowić przede wszystkim wzmocnienie tożsamości Unii na arenie międzynarodowej.

Wracając do pojedynku między Chinami i Stanami Zjednoczonymi, profesor stwierdza, że Państwo Środka jest obecnie za słabe na prowadzenie wojny gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi. Nie dziwi go zatem chińskie optowanie za otwartymi i zliberalizowanymi rynkami, które stanowią o sile tego kraju. Uważa, że obecnie azjatyckie państwo oczekuje za wzmocnienie, by móc zawrzeć relacje partnerskie z USA, a następnie przejdzie do ofensywy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Chiny zostaną socjalistyczne, a ich rynek będzie otwarty dla innych, jeżeli partia komunistyczna uzna to za korzystne

Przemówienie prezydenta Chin Xi Jinpinga było długo wyczekiwane nie tylko przez Chińczyków, ale także świat zachodni. – Nikt nie ma prawa mówić nam, co powinniśmy robić – mówi prezydent Xi Jinping.

Jednocześnie Xi deklaruje, że Państwo Środka będzie kontynuowało reformy i otwierało się na świat. Oczywiście w swoim tempie i na tę część świata, która nie jest wobec Chin nastawiona wrogo.

Przemówienie Xi Jinpinga miało miejsce w związku z 40-leciem rozpoczęcia liberalnych reform gospodarczych, dzięki którym z jednego z najbiedniejszych krajów świata Chiny stały się drugą światową gospodarką i azjatyckim liderem.

Jakie jeszcze deklaracje składa prezydent tego kraju?

– Musimy niezachwianie wzmacniać rozwój gospodarki państwowej, jednocześnie zachęcając do rozwoju sektora niepaństwowego, wspomagając go i kierując nim – mówi Xi.

Zapewnia on również – nie po raz pierwszy – że Chiny nigdy nie będą dążyć do hegemonii, a ich rozwój nie będzie się odbywał kosztem innych państw. Co więcej, Pekin jest i pozostanie promotorem globalnego pokoju, będzie obrońcą międzynarodowego ładu i pozostanie wiodącą siłą w walce ze zmianami klimatycznymi.

Ale po przemówieniu prezydenta jasne jest również, że Chiny pozostaną krajem komunistyczno-kapitalistycznym. Sektor prywatny będzie się mógł rozwijać, jednak wiodącą (a właściwie jedyną) siłą polityczną będzie Komunistyczna Partia Chin.

– Musimy stanowczo reformować to, co powinno i może zostać zmienione, ale stanowczo pozostawić bez zmian to, co nie powinno, ani nie może zostać zmienione – deklaruje Xi.

Chiny pozostają w stanie wojny handlowej z USA – wstrzymanej po negocjacjach Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem na 90 dni. Zdaniem administracji amerykańskiej Państwo Środka kradnie technologie i nie znosi barier rynkowych dla amerykańskich producentów.

Trump: Rozpoczęliśmy już rozmowy handlowe z Chinami. Powinniśmy zakończyć je za 90 dni

Podczas szczytu G20 prezydent Chin i USA zwiesili spór handlowy pomiędzy swoimi państwami. Obie strony informują o osiągniętym porozumieniu, chociaż w ich oświadczeniach występują duże rozbieżności.

Prezydenci USA i Chin spotkali się podczas szczytu G20 w Buenos Aires, gdzie wynegocjowali  zawieszenie sporu handlowego. Przywódcy ustalili m.in. wstrzymanie nakładania na siebie ceł przez 90 dni. Ale jeśli oba kraje nie osiągną porozumienia po upływie 90 dni, zagrożone taryfy zostaną wdrożone- zapowiedział Donald Trump:

„Negocjacje z Chinami już się rozpoczęły. Jeśli nie będą przedłużone, zakończą się w ciągu 90 dni od daty naszej wspaniałej i bardzo ciepłej uroczystej kolacji z prezydentem (Chin) Xi (Jinpingiem) w Argentynie” – napisał na Twitterze Donald Trump. Dodał, że przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer będzie współpracował m.in. z ministrem skarbu USA Stevenem Mnuchinem.

Jak podaje kanał telewizyjny CNBC rynki globalnie początkowo cieszyły się z wyniku spotkania obu przywódców, ale ten optymizm był krótkotrwały. Spore niespójności – w oświadczeniach Pekinu i Waszyngtonu oraz w Białym Domu – skłoniły wielu ekspertów do przekonania, że ​​obie strony nie będą w stanie znaleźć wspólnej płaszczyzny a walka taryfowa może destrukcyjnie wpłynąć na globalną gospodarkę.[related id= 65580]

Trump, za pośrednictwem Twittera, zagroził wczoraj umieszczeniem ” dużych ceł” na chińskich towarach importowanych do Stanów Zjednoczonych, jeśli jego administracja nie będzie w stanie osiągnąć skutecznej umowy handlowej z Pekinem:

 

Mniej więcej w tym samym czasie chińskie Ministerstwo Handlu stwierdziło w oświadczeniu na swojej stronie internetowej, że weekendowe spotkanie między Trumpem a chińskim prezydentem Xi Jinpingiem zakończyło się sukcesem. Ministerstwo poinformowało również, że oba kraje będą kontynuować negocjacje w ciągu 90 dni, a Pekin będzie starał się rozwiązać problemy tak szybko, jak to możliwe.

 

USA stawiają na program współpracy gospodarczej i politycznej w regionie Indo-Pacyfiku / Hanna Shen z Tajwanu

Najważniejszym momentem podróży Donalda Trumpa po Azji była wizyta na szczycie APEC i przemówienie, które tam wygłosił. Skrytykował w nim Chiny i promowaną przez nie wersję globalizmu.

Szczyt APEC (Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku) się zakończył. Obecnie Donald Trump przebywa na Filipinach, gdzie odbywa się spotkanie państw ASEAN (Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej). Podróż prezydenta USA została przedłużona o jeden dzień, między innymi po to, by mógł spotkać się z prezydentem Filipin Rodrigo Duterte.

Stosunku USA z Filipinami nieco się popsuły w ostatnich latach. Celem rozmów Donalda Trumpa z Rodrigo Duterte jest ich poprawienie. Prezydent Filipin na briefingu prasowym powiedział: „Jesteśmy waszym sojusznikiem, jesteśmy waszym ważnym sojusznikiem”. To jest oświadczenie, na które Trump czekał po dość oziębłych relacjach w czasach Obamy, kiedy Filipiny położyły większy nacisk na stosunki z Chinami i z Rosją. Za taki stan rzeczy odpowiadał zarówno Barack Obama, jak i Rodrigo Duterte. Poprzedni prezydent USA skrytykował walkę, którą prezydent Filipin prowadzi z handlem narkotykami, która to walka jest bardzo brutalna (zginęło od 3 do 9 tysięcy osób). Rodrigo Duterte jest bardzo emocjonalny i w reakcji na to zaczął rozmawiać z Chinami, z którymi Filipiny nie miały wcześniej dobrych relacji, są bowiem z nimi w sporze o terytoria na Morzu Południowochińskim.[related id=44407]

Wcześniej, już w Wietnamie, Trump zasygnalizował, że może być mediatorem w tym sporze między Filipinami a Chinami. Jego uczestnikiem jest także Wietnam. Dzisiaj Filipiny odpowiedziały, że to jest dobra oferta. Są więc oznaki, że relacje filipińsko-amerykańskie mogą wrócić do normy.

Najważniejszym momentem była wizyta Donalda Trumpa na szczycie APEC i przemowa, którą tam wygłosił. Przedstawił w niej program współpracy gospodarczej i politycznej, jaki USA oferują regionowi Indo-Pacyfiku. Określenie, które często padało, to właśnie współpraca w ramach Indo-Pacyfiku, a nie – jak mówiła poprzednia administracja prezydencka – Azji i Pacyfiku. Centrum współpracy w tym regionie stają się więc Indie.

Jak ta współpraca miałaby wyglądać, Donald Trump powiedział właśnie we wspomnianym przemówieniu. Koniec ma być z takimi praktykami, jak niesprawiedliwy handel, kradzież własności prywatnej, zmuszanie zagranicznych firm do oddawania technologii państwu, jak przymus tworzenia joint-ventures w zamian za dostęp do rynku. To było skierowane do Chińczyków, chociaż nie zostało to wprost powiedziane.

Antychińskich elementów przemówienie prezydenta USA miało jeszcze kilka. Donald Trump powiedział, że do współpracy zaprasza każdy kraj, który przestrzega trzech zasad: rządów prawa, praw jednostki oraz wolności przelotów i żeglugi. Są to elementy dość obce polityce Pekinu.[related id=44771 side = left]

Donald Trump stawia przy tym na umowy dwustronne, a nie na wielostronne pakty. Przeciwstawić temu można to, co na szczycie APEC powiedział prezydent chiński Xi Jingping. Jego przemówienie to była pochwała globalizmu, który nazwał nieodwracalnym trendem historycznym. Bronił wielostronnych stosunków handlowych i nowych sił napędowych, w postaci np. Nowego Jedwabnego Szlaku, dla wspólnego rozwoju.

Chinom naprzeciw wyszedł Władimir Putin, który poparł zgłoszony przez nie postulat utworzenia strefy wolnego handlu w regionie Azji-Pacyfiku. Rosyjski prezydent powiedział, że jest za powiązaniem jego kraju z tym regionem za pomocą Nowego Jedwabnego Szlaku, wraz rosyjską inicjatywą – Euroazjatycką Unią Gospodarczą. Mają one stworzyć wielkie euroazjatyckie partnerstwo.

Tajwan stawia na współpracę w rejonie Indii i Pacyfiku, a nie na Jedwabny Szlak. Wielu tajwańskich biznesmenów poniosło straty na tzw. wymuszonych joint-ventures, a nawet wylądowało w więzieniu w ramach kampanii walki z korupcją. Ci, którzy prowadzą realne interesy z Chińczykami, wiedzą, że Nowy Jedwabny Szlak nie jest oparty na polityce, której przyświecają takiej zasady jak wolność czy otwartość. Tajwańczycy mają więc do tego zupełnie inne podejście niż elity polskie.

Hanna Shen z Tajwanu

 

Xi Jingping umacnia swą władzę. Po zjeździe Komunistycznej Partii Chin

Skupienie całości władzy przez Xi Jinpinga może być dla niego niebezpieczne, bo w razie niepowodzeń to on będzie obarczony odpowiedzialnością. Mao zaatakowany, odpowiedział rewolucją kulturalną.

Uchwała właśnie zakończonego Zjazdu Komunistycznej Partii Chin „Myśl Xi Jinpinga dla nowej ery socjalizmu o chińskiej specyfice” została wpisana w statut partii komunistycznej. Oznacza to, że Xi Jinping w pełni skonsolidował swoją władzę i ma pozycję niemal taką jak Mao Zedong i Deng Xiaoping. Dla członków partii komunistycznej, a zwłaszcza dla jego rywali, jest to jasny sygnał, że jakakolwiek próba kwestionowania jego władzy i polityki będzie uznana za atak na podstawy ideologii partii komunistycznej. Będzie to traktowane jako herezja i bardzo ostro zwalczane.

Jak mocno będzie to zwalczane, mogliśmy dowiedzieliśmy się również w trakcie zjazdu. Wskazane zostały nazwiska sześciu osób, które zajmowały bardzo wysokie stanowiska za rządów Xi Jinpinga, a które miały być sprawcami nieudanego zamachu. Usiłowały bowiem przejąć kontrolę nad państwem, partią i obalić prezydenta. Krótko mówiąc, byli oni, i są, zdrajcami.

Z tych sześciu osób pięć już siedzi w więzieniu skazanych na dożywocie, a szósty prawdopodobnie za chwilę uzyska taki wyrok. Wrócono do tej sprawy po to, aby jasno powiedzieć przeciwnikom Xi Jinpinga, że jakakolwiek próba podważenia jego władzy zostanie rozliczona z całą surowością i nie będą oskarżeni o korupcję, ale zostaną uznani zdrajcami, a za to grozi kara śmierci. Zapowiada to na najbliższe pięć lat ostrą walkę Xi Jinpinga z jego przeciwnikami.

Wybrany został skład siedmiu osób do Komitetu Stałego Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Nie ma pośród nich następcy Xi Jinpinga. Oznacza to przedłużenie jego władzy co najmniej o kolejne pięć lat, a może nawet do jego śmierci. [related id=42549]

W składzie Komitetu Stałego są ludzie lojalni wobec Xi Jinpinga, co również świadczy o sile jego władzy. Jest tam m.in. Li Zhanshu – zwolennik mocnych związków z Rosją, który, jak mówi się, będzie przewodniczącym parlamentu chińskiego. Osobą kontrolującą partię będzie najmłodszy członek tego komitetu, co również jest symptomatyczne, bo oznacza, że będzie on długo piastował tę funkcję i jego polityka będzie długofalowa.

Te dwie nominacje pokazują również filozofię Xi Jinpinga, że partia i państwo to jedno, partia decyduje o wszystkim. Myśl Xi Jinpinga będzie czytana przez członków partii, ale nie tylko, bo już minister edukacji zadekretował odczytywanie jej w szkołach.

Skupienie całości władzy przez Xi Jinpinga może być dla niego bardzo niebezpieczne, bo skutkować będzie również jego odpowiedzialnością w razie niepowodzeń, które jego wrogowie na pewno wykorzystają do ataku na niego. Mieliśmy tego przykłady w przeszłości, jak w przypadku Mao Zedonga, który pod koniec lat 50. ogłosił wielki skok naprzód, co miało wyprowadzić Chiny z zacofanego państwa na potęgę przemysłową, a zakończyło się klęską głodu. Wtedy Mao został zaatakowany przez przeciwników, na co odpowiedział rewolucją kulturalną. W przypadku Xi Jinpinga podobny mechanizm nie jest wykluczony i może w konsekwencji doprowadzić do chaosu w Chinach.

[related id=43196 side=left]Kluczowe decyzje zapadły bez wątpienia już przed zjazdem, a więc sam zjazd był swego rodzaju teatrem. Były jednak sygnały pokazujące, kto m.in. jest niezadowolony z obrotu spraw. Jiang Zemin kilka razy na tym zjeździe w trakcie przemówień Xi Jinpinga ziewał, wskazywał na zegarek, to samo zrobił poprzedni prezydent Hu Jintao, ale gdy przychodziło do klaskania wszyscy równomiernie klaskali.

Najważniejsza aktualnie dla Chin będzie listopadowa wizyta Donalda Trumpa w Pekinie. Zwłaszcza że sygnały z Waszyngtonu świadczą o ostrym stanowisku USA wobec Chin. Rex Tillerson w wypowiedzi dla jednego z think tanków amerykańskich mówił wiele na temat, jego zdaniem, prowokacyjnego działania Chin na Morzu Południowochińskim. Określił też mianem „drapieżnej gospodarki” projekt Jedwabnego Szlaku. Mają one – uważa – wpędzić w spiralę zadłużenia państwa, które wezmą w nim udział.

Hanna Shen z Tajwanu

 

 

Komórka partyjna w każdej firmie, nawet zagranicznej? / Hanna Shen z Tajwanu o zjeździe KPCh

Chiny odrzucają idee Zachodu, w tym demokrację i chrześcijaństwo. Ma nastąpić częściowa nacjonalizacja prywatnych firm. Trwa oczekiwanie, kto zostanie „kolektywnym cesarzem”.

Trwają obrady Komunistycznej Partii Chin, których efekty poznamy w środę, kiedy to zostanie przedstawiony skład nowego Stałego Komitetu Politycznego (organu skupiającego pięć-dziewięć najważniejszych osób w państwie). Wszystko wskazuje na to, że będzie to siedem osób i nazwiska, jakie się pojawią, zobrazują kierunek zmian w Chinach. Na karuzeli nazwisk wciąż pojawiają się te same osoby, o których była mowa już wcześniej. (Zobacz tutaj)

[related id=41621]Do tej pory najważniejszym wydarzeniem zjazdu KPCh było 3,5-godzinne przemówienie przewodniczącego Xi Jinpinga. Miało ono pokazać, że skupił on w swoich rękach pełnię władzy w partii, a partia kontroluje wszystko. Prezydent zapowiedział, że chiński socjalizm wchodzi w nową erę.

Obserwatorzy spodziewają się, że część tez Xi Jinpinga zostanie wpisana w statut Komunistycznej Partii Chin. Będzie to po zjeździe jeden z najważniejszych dokumentów, który będą pilnie studiować wszyscy członkowie partii. Nowa era oznacza, że KPCh będzie stawiać na rozwój gospodarczy, ale przy zachowaniu autorytarnej władzy i odrzuceniu tego, co partia komunistyczna nazywa zachodnimi wartościami, jak demokracja, a również chrześcijaństwo.

[related id=42549 side=left]Po przemówieniu prezydenta agencja informacyjna Xinhua opublikowała komentarz, dowodząc, że kapitalizm traci swój urok, a ruch socjalistyczny, na czele którego stoją Chiny, zyskuje. Dlatego też budowany jest nowy porządek światowy pod egidą Państwa Środka.

Prezydent Xi zapowiedział, że będzie przeciwdziałał wszelkim tendencjom niepodległościowym, co było skierowane zarówno pod adresem Tajwanu, jak i Hong Kongu. Zwraca się uwagę, że używał o wiele bardziej ostrego języka niż jego poprzednik Hu Jintao, który mówił, że „sprzeciwia się idei niepodległego Tajwanu”. Xi Jinping użył m.in. takiego zwrotu jak „zniszczenie” tej idei.

Ciekawostką, która przykuła uwagę obserwatorów, były sprzeczności w wystąpieniu szefa KPCh i jego działaniu. Z jednej strony zapewniał on, że mechanizmy wolnorynkowe będą odgrywać ważną rolę w gospodarce chińskiej, a jednocześnie chiński rząd ogłosił, że chce przejąć udziały i zyskać prawo do działania w największych chińskich firmach, takich jak Alibaba, Weibo czy Tencent (są to giganci na rynku mediów społecznościowych). Firmy te generują ogromne zyski, ale też dzięki wpływowi na nie partia komunistyczna miałaby dostęp do danych użytkowników, a z internetu korzysta w Chinach 700 mln ludzi. [related id=42919]

Podczas konferencji odbywającej się w trakcie zjazdu jeden z polityków partii komunistycznej zapewnił, że zagraniczne firmy w Chinach z uznaniem podchodzą do tworzenia w nich komórek partii komunistycznej. W Chinach od niedawna istnieje prawo, które nakazuje, aby w każdej firmie, niezależnie, państwowej czy prywatnej, chińskiej czy zagranicznej, była komórka partii komunistycznej. Do tej pory w przypadku firm zagranicznych nie było to tak bardzo egzekwowane. W lipcu doszło do spotkania przedstawicieli władz chińskich z firmami europejskimi w tej sprawie. Odbywający się zjazd KPCh potwierdził obawy, że to się zmieni.

Hanna Shen z Tajwanu

Koncentracja władzy w Chinach jest największa od czasów Mao. Czy Xi Jinping odda władzę? / Rozmowa z Pawłem Behrendtem

Ekspert i autor książek o Dalekim Wschodzie opowiedział w Poranku WNET o przebiegu zjazdu Komunistycznej Partii Chin oraz o tym, co z niego może wyniknąć dla Chin i dla polityki światowej.

Odbywa się właśnie 19. kongres Komunistycznej Partii Chin. Jego przebieg potwierdza dotychczas obserwowane trendy. Wystąpił przewodniczący KPCH Xi Jinping, który przemawiał ponad dwie godziny. Było to najdłuższe przemówienie od czasów Mao.

Xi Jinping powiedział jasno, że Chiny są mocarstwem, czują się mocarstwem i będą realizować politykę globalną. Z marksistowskiej dekoracji pozostały czerwone flagi i zapowiedź, że w połowie XXI wieku Chiny staną się przodującym państwem socjalistycznym nowego typu.

W sumie nie nastąpiło nic nowego, ale cały czas trwa oczekiwanie, czy Xi Jinping dalej będzie demontować zastany system polityczny, odchodząc od zasady „kolektywnego cesarza”. Już w tej chwili koncentracja władzy w Chinach jest największa od czasów Mao. Istnieje obawa, że Xi Jinping nie odda władzy po upływie dwóch pięcioletnich kadencji. [related id=42500]

Deng Xiaoping i jego ekipa, demontując system stworzony przez Mao, wprowadzili instytucję „kolektywnego cesarza” – siedmioosobowego stałego komitetu w ramach biura politycznego KC KPCh. Podejmuje on najważniejsze decyzje w państwie. Dzięki temu chciano uniknąć tego, co było za Mao – że jedna osoba decyduje o losie całych Chin.

W przemowie Xi Jinping nie było nic na temat Polski, a fragmenty na temat USA były dość ogólne. Chińscy politycy starają się unikać wypowiedzi zbytnio konfrontacyjnych. Stąd brakowało wyraźnego wskazania, kto jest przeciwnikiem czy rywalem dla Chin.

Co ciekawe, w Chinach ma miejsce bardzo wiele protestów. Odbywają się one regularnie, nawet po kilka dziennie. Dwa lata temu przeprowadzona została reforma sił zbrojnych, z którą wiązała się redukcja etatów. Przeciwko niej protestowali weterani i wojskowi emeryci. Państwo chińskie ma problem z „zaopiekowaniem się” nimi. Służby bezpieczeństwa obawiały się ich demonstrację pacyfikować, gdyż pośród jej uczestników mogli być na przykład byli komandosi. Protest został więc otoczony i zasłonięty policyjnymi autobusami do czasu, aż się zakończył.

JS

Cała rozmowa jest dostępna w drugiej części Poranka WNET.

Korespondentka Radia WNET, z Tajwanu: Niełatwa współpraca Chin z USA z powodu koreańskiego „rocket man”

Sankcje USA na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji amerykańskich na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

[related id=39810]Wymiana „uprzejmości” między prezydentem Donaldem Trumpem a dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem powoduje, że światowa opinia publiczna przyzwyczaiła się do tego i nie zwraca uwagi na ważne kroki, które są aktualnie podejmowane.

Niełatwa współpraca

W dniu wczorajszym Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na osiem północnokoreańskich banków i 26 osób, które pracują dla tych banków w Chinach, Rosji i Emiratach Arabskich. To wynik zarządzenia prezydenta Trumpa z zeszłego tygodnia.

Przeminęło ono bez echa, a wielu komentatorów zwraca uwagę, że to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji prezydenckich w USA na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

Zarządzenie pozwala na nakładanie sankcji na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną. Gdy je Trump ogłaszał, zlecił amerykańskiemu Departamentowi Skarbu, aby sporządził listę firm i instytucji finansowych, które robią interesy z Koreą Północną. Oczywiście czołowe miejsca na tej liście zajęłyby chińskie banki. Aby jednak nie znaleźć się na tej liście, Chiny wcześniej ogłosiły, że już poleciły swoim bankom wstrzymanie usług finansowych dla klientów z Korei Północnej, co zostało bardzo dobrze przyjęte w Białym Domu.

Preludium do wizyty Trumpa w Pekinie

Aktualnie wiele się dzieje na linii Pekin – Waszyngton. W tym tygodniu mają miejsce dwie ważne wizyty. Na początku tygodnia był w Państwie Środka amerykański sekretarz handlu Wilbur Ross. Wizyta dotyczyła przede wszystkim kwestii gospodarczych – Amerykanie chcą, aby Chiny bardziej otworzyły swój rynek na produkty amerykańskie – ale były również poruszane sprawy drażliwe w ostatnich tygodniach wśród Chińczyków, takie jak kwestia kradzieży własności intelektualnej.

Kiedy w sierpniu tego roku Trump ogłosił rozpoczęcie śledztwa w tej sprawie, Chiny nazwały ten krok „nieodpowiedzialnym”. Drugą sprawą, która w ostatnim czasie rozzłościła Chińczyków, była decyzja prezydenta Trumpa o przerwaniu transakcji zakupu przez Chiny firmy Lattice Semiconductor, produkującej układy elektroniczne. Miano jej dokonać za pośrednictwem funduszu Canyon Bridge Capital Partners, którego jednym z głównych udziałowców jest Pekin. Trump uznał, że ta transakcja zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA.

Jutro odwiedzi Pekin Rex Tillerson, amerykański sekretarz stanu, który podczas planowanych spotkań będzie podejmować tematy dotyczące w dużym stopniu Korei Północnej. Obie te wizyty to przygotowania do zbliżających się – prawdopodobnie w listopadzie, czyli zaraz po zjeździe Chińskiej Partii Komunistycznej – odwiedzin Donalda Trumpa w Chinach. Zjazd jest szczególnie ważny dla chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, natomiast światu pokaże, do jakiego stopnia umocnił się on na swojej pozycji i ile władzy jest w stanie skumulować w swoich rękach.

Chińscy szpiedzy na Tajwanie

[related id=39826]W ciągu ostatnich miesięcy na Tajwanie pojawiło się wiele artykułów na temat chińskiej agentury – pierwsze na początku roku, mniej więcej wtedy, kiedy Tajwan rozpoczął rozmowy z USA w sprawie zakupu uzbrojenia. Wielu ekspertów, ku czemu się przychylam, uważa, że ujawnianie agentury w tej chwili na Tajwanie to jest wynik nacisków amerykańskich. Amerykanie zgodzili się na to, aby uczestniczyć w unowocześnieniu armii, ale nadali jasny sygnał władzom tajwańskim, że muszą coś zrobić z rozrastającą się w ostatnich latach na Tajwanie agenturą chińską.

W miniony poniedziałek wydano wyrok w jednej z takich spraw. W marcu został zatrzymany 29-letni młody człowiek z Chin, który swego czasu studiował na Tajwanie i po jakimś czasie powrócił tu z Chin.

[related id=39751]Próbował on budować agenturę ze swoich byłych kolegów ze studiów, którzy m.in. pracowali w tajwańskim ministerstwie spraw zagranicznych. Była to nieudana próba i został skazany na dwa i pół roku więzienia. Takie właśnie sprawy pokazują Tajwańczykom, jak bardzo są narażeni na akcje szpiegowskie ze strony Pekinu.

Hanna Shen poleca również swój artykuł opublikowany w tygodniku „Gazeta Polska” o inwestycjach Chińczyków nad Wisłą, w którym pokazuje brak wyczulenia polskich władz na zagrożenia związane z bezpieczeństwem narodowym.

Hanna Shen z Tajwanu

Oprac. MoRo

 

 

 

 

 

Chiny-Ameryka-Rosja i ograniczenia geopolityki. Dr Michał Lubina komentuje stan relacji między światowymi mocarstwami

Atak w Syrii to sygnał Trumpa dla Chińczyków. Prezydent pokazuje, że jest zdolny do niekonwencjonalnych działań. Tymczasem Rosjanie, coraz bardziej rozczarowani Trumpem, dbają o stosunki z Pekinem.

Stosunki amerykańsko-chińskie w perspektywie spotkania przywódców obu krajów komentował dla Radia WNET dr Michał Lubina z UJ.

Do tej pory to Amerykanie byli zwolennikami globalizacji, a teraz to Chińczycy są zwolennikami obecnego układu ekonomicznego, bo ten układ im głównie służy. Wizja Trumpa – trochę z lat trzydziestych – rozjeżdża się z wizją Chin.

Punktem spornym między mocarstwami jest także  kwestia Korei Północnej. Chińczycy wolą Koreę podzieloną – mimo, że Kim Dzong Un jest dla nich irytującym wasalem – od Korei zjednoczonej, ale proamerykańskiej.

Dr Michał Lubina wskazał, że ograniczeniem polityki Trumpa jest postawa amerykańskiego establishmentu, przywiązanego do dotychczasowej, mniej dynamicznej wobec Chin polityki. Natomiast amerykański atak w Syrii to znak dla chińskiego przywódcy, pokazanie, że Trump jest zdolny do działań niekonwencjonalnych. To jest jego największa zaleta i jednocześnie największa wada dla Chińczyków. Nie da się przewidzieć jego ruchów, a Chińczycy lubią mieć partnerów przewidywalnych.

[related id=”10477″]

Ważnym aktorem tej gry między mocarstwami jest także Rosja, która – rozczarowana polityką Trumpa – trzyma się sojuszu z Pekinem.

To, co się dzieje w trójkącie Rosja-Chiny-USA, pokazuje ograniczenia geopolityki – mówi Michał Lubina. Jeszcze jesienią ubiegłego roku wydawało się, że możliwy jest amerykańsko-rosyjski sojusz przeciw Chinom. Ta kombinacja została zablokowana przez czynnik społeczny – czyli sprzeciw amerykańskiego establishmentu wobec polityki Trumpa.

 


Dr Michał Lubina, wykładowca UJ, autor licznych publikacji o Chinach i Azji Południowo-Wschodniej, autor m.in. monografii o relacjach rosyjsko-chińskich na przełomie wieków (Niedźwiedź w cieniu smoka, 2014) oraz biografii birmańskiej polityk i noblistki Aung San Suu Kyi (Pani Birmy. Biografia polityczna Aung San Suu Kyi, 2015)

Hanna Shen: Tajwan ze spokojem oczekuje wizyty Xi Jinpinga w USA. Waszyngton zapewnia, że poinformuje Tajpej o efektach

Rozmowy Donalda Trumpa z chińskim przywódcą mogą zadecydować o geopolitycznej sytuacji w Azji. Chińscy obserwatorzy podkreślają brak doświadczenia amerykańskiego prezydenta i sekretarza stanu.

 

Hanna Shen komentowała w Południowej Audycji Radia WNET nadchodzącą wizytę Przewodniczącego ChRL w USA. Mieszkająca w Tajpej dziennikarka mówiła o chińskich i tajwańskich oczekiwaniach wobec tego wydarzenia.[related id=”10477″]

Tajwan ze spokojem oczekuje tej wizyty. Rząd Tajwanu został zapewniony, że będzie informowany przez Amerykanów o rezultatach rozmów na Florydzie.

Chińscy komentatorzy podkreślają, że Trump i Tillerson nie mają doświadczenia w relacjach międzynarodowych.  O efektach rozmów może zdecydować kwestia,  kto zdoła narzucić partnerowi swój język debaty. W tym kontekście warto polecić komentarz Heritage Foundation, w którym Dean Cheng i Walter Lohman zwracają uwagę na pułapki, jakie czekają Trumpa w negocjacjach z wyrafinowaną machiną dyplomatyczną Państwa Środka.