Koncentracja władzy w Chinach jest największa od czasów Mao. Czy Xi Jinping odda władzę? / Rozmowa z Pawłem Behrendtem

Ekspert i autor książek o Dalekim Wschodzie opowiedział w Poranku WNET o przebiegu zjazdu Komunistycznej Partii Chin oraz o tym, co z niego może wyniknąć dla Chin i dla polityki światowej.

Odbywa się właśnie 19. kongres Komunistycznej Partii Chin. Jego przebieg potwierdza dotychczas obserwowane trendy. Wystąpił przewodniczący KPCH Xi Jinping, który przemawiał ponad dwie godziny. Było to najdłuższe przemówienie od czasów Mao.

Xi Jinping powiedział jasno, że Chiny są mocarstwem, czują się mocarstwem i będą realizować politykę globalną. Z marksistowskiej dekoracji pozostały czerwone flagi i zapowiedź, że w połowie XXI wieku Chiny staną się przodującym państwem socjalistycznym nowego typu.

W sumie nie nastąpiło nic nowego, ale cały czas trwa oczekiwanie, czy Xi Jinping dalej będzie demontować zastany system polityczny, odchodząc od zasady „kolektywnego cesarza”. Już w tej chwili koncentracja władzy w Chinach jest największa od czasów Mao. Istnieje obawa, że Xi Jinping nie odda władzy po upływie dwóch pięcioletnich kadencji. [related id=42500]

Deng Xiaoping i jego ekipa, demontując system stworzony przez Mao, wprowadzili instytucję „kolektywnego cesarza” – siedmioosobowego stałego komitetu w ramach biura politycznego KC KPCh. Podejmuje on najważniejsze decyzje w państwie. Dzięki temu chciano uniknąć tego, co było za Mao – że jedna osoba decyduje o losie całych Chin.

W przemowie Xi Jinping nie było nic na temat Polski, a fragmenty na temat USA były dość ogólne. Chińscy politycy starają się unikać wypowiedzi zbytnio konfrontacyjnych. Stąd brakowało wyraźnego wskazania, kto jest przeciwnikiem czy rywalem dla Chin.

Co ciekawe, w Chinach ma miejsce bardzo wiele protestów. Odbywają się one regularnie, nawet po kilka dziennie. Dwa lata temu przeprowadzona została reforma sił zbrojnych, z którą wiązała się redukcja etatów. Przeciwko niej protestowali weterani i wojskowi emeryci. Państwo chińskie ma problem z „zaopiekowaniem się” nimi. Służby bezpieczeństwa obawiały się ich demonstrację pacyfikować, gdyż pośród jej uczestników mogli być na przykład byli komandosi. Protest został więc otoczony i zasłonięty policyjnymi autobusami do czasu, aż się zakończył.

JS

Cała rozmowa jest dostępna w drugiej części Poranka WNET.

Komentarze