Wyprawa z kamerą śladami polskich misjonarzy pracujących w trudno dostępnych miejscowościach w peruwiańskich Andach

Na tle majestatycznych Andów występy dziewcząt w kolorowych strojach wyglądają imponująco. To dzięki takim chwilom, a szczególnie tym, które ukazują efekty pracy misyjnej, zapomina się o troskach.

Ryszard Piasek

Fot. R. Piasek

Kolejna wyprawa śladem polskich misjonarzy. Peru jest krajem czterokrotnie większym od Polski. Znaczną część jego powierzchni zajmują góry. Andy osiągają szerokość 700 km. Jesteśmy w ich centralnej części. Najwyższy szczyt Huatapallana (czyt. Łajtapajana – w języku keczua: „miejsce, gdzie zbiera się kwiaty”) wznosi się na wysokość ponad 5500 m. Do odległych górskich wiosek docierają polscy misjonarze. Dojazdy nie należą do łatwych. Czekają tam jednak ludzie spragnieni Słowa Bożego i posługi misjonarza. W małej wiosce CCot CCoy (Hot-Hoj) jest podobnie. Ksiądz z posługą duszpasterską zagląda tu rzadko, jednak uroczystość pierwszokomunijna jest czymś wyjątkowym; jest świętem całej wioski. (…)

Fot. Ryszard Piasek

Jest 28 października. W tym dniu, podobnie jak 18 i 19 dnia tego miesiąca, odbywają się największe uroczystości religijne w Peru, zwane Senior de los Milagros – Pan Cudów. Domy są przystrojone kwiatami i obrazami. Z płatków kwiatów i farbowanych trocin układa się kolorowe dywany. Obraz Cristo Moreno, Pana od Cudów, niesie kilkudziesięciu mężczyzn na zmianę. Są oni zorganizowani w bractwie. W Pampas w procesji uczestniczy całe miasteczko: przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych i średnich wraz z nauczycielami, a także lokalne władze. Każdy chce zaistnieć i wykorzystać tę jedyną w roku okazję, aby przed Panem od Cudów wyrecytować modlitwę, wiersz albo zaśpiewać. Uroczystą procesję kończy błogosławieństwo ks. Henryka, podczas gdy zgromadzony tłum, zwłaszcza dzieci, obsypuje figurę kolorowymi płatkami kwiatów.

Procesja Senior de los Milagros | Fot. R. Piasek

Życie polskich misjonarzy w wysokich Andach nie jest łatwe. Dojazdy do odległych wiosek; niebezpieczne, kręte drogi; brak kontaktu z szerszym światem; konieczność posługiwania się przynajmniej dwoma językami – hiszpańskim i keczua; do tego dochodzą problemy zdrowotne związane z wysokością i brakiem tlenu. Wszystko to powoduje ogólne zmęczenie. Są jednak chwile radości. Z okazji święta i odwiedzin z dalekiej Polski młodzież i dzieci przedstawiają peruwiańskie ludowe tańce. Odtwarzane są również śpiewy i tańce innych krajów. Na tle majestatycznych Andów piękne występy dziewcząt w kolorowych strojach wyglądają imponująco. To dzięki takim chwilom, a szczególnie tym, które ukazują efekty pracy misyjnej, zapomina się o troskach dnia codziennego, o dalekich wyjazdach po niebezpiecznych drogach, o tęsknocie do rodzinnego kraju, o różnego rodzaju niebezpieczeństwach trudnej posługi misjonarskiej w wysokich górach.

Na krańcach miasta, na stoku wzgórza, rozlokowany jest miejscowy cmentarz. Nie ma tu grobowców ani marmurowych pomników; co najwyżej widać gdzieniegdzie betonowe płyty. Groby są proste, kopane tak jak pozwala skaliste ukształtowanie terenu. Misjonarze bywają tu, kiedy wierni proszą o msze św. w rocznice śmierci czy w dzień zaduszny. Niejednokrotnie zdarza się, że wierni przynoszą na mszę czaszkę zmarłego. (…)

Fot. R. Piasek

Machu Picchu jest jednym z najsłynniejszych miejsc na kontynencie południowoamerykańskim. Odkrycie tego miasta, zbudowanego w górach, zawdzięczamy Hiramowi Binghamowi. W 1911 roku, poszukując Vilcabamby – ostatniej stolicy Inków – znalazł to właśnie miejsce, dokąd przyprowadził go za całe 2 $ indiański przewodnik.

Miasto zbudowane jest wzdłuż granitowej skały. Zabudowania bez okien wznoszono na tarasach. Były tu domy mieszkalne, spichlerze, świątynie. Najwyższy punkt miasta stanowiła tzw. Intiwatana – czworoboczny filar skalny, przypominający wierzchołek pobliskiej góry. Oglądane stąd okoliczne szczyty pokrywają się z kierunkami geograficznymi oraz ruchami słońca i gwiazd.

Miasto jest bardzo zagadkowe. W odkrytych grobach znaleziono jedynie szkielety kobiet. Mężczyźni bądź to poszli na wojnę, bądź ich wcale nie było, a kobiety pełniły funkcje kapłanek w tym świętym i pielgrzymkowym mieście Inków. Do dziś tego nie wyjaśniono! Dla potomków andyjskich cywilizacji Machu Picchu jest źródłem dumy i poczucia tożsamości, hołdem dla historii, kultury i wspaniale rozwiniętej cywilizacji.

Cały artykuł Ryszarda Piaska pt. „Z kamerą w peruwiańskich Andach (II)” znajduje się na s. 7 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Ryszarda pt. „Z kamerą w peruwiańskich Andach (II)” na s. 7 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Podróże przez życie do korzeni / Los viajes por la vida a los raíces

W malarstwie. Zapraszamy na rozmowę z Davidem Jaramą, hiszpańsko-peruwiańskim artystą-malarzem o kontaktach obydwu krajów oraz o mistycznym podróżowaniu poprzez sztukę w poszukiwaniu jej korzeni.

Kiedy Francisco Pizarro podbijał tereny obecnego Perú, zapewne nie brał pod uwagę więzi, jaka scali współczesne Perú i Hiszpanię. Hiszpański podbój współczesnego Perú, choć niezwykle krwawy, brutalny i niesprawiedliwy, na trwale włączył ten kraj w obręb kultury zachodnioeuropejskiej. Ale nie tylko. Bowiem i wpływy kultury prekolumbijskiej pojawiły się w kulturze i społeczeństwie Hiszpanii.

Wzajemne kontakty Hiszpanów i Peruwiańczyków to także podróże. We wcześniejszych latach podróżowali Hiszpanie na zachód: w poszukiwaniu nowego, lepszego życia, czy po prostu w poszukiwaniu przygód. Obecnie to raczej Peruwiańczycy ciągną na wschód, ku Europie, w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Podróże w stronę Perú mają raczej charakter turystyczny, bądź sentymentalny.

Tematyka podróży jest jednym z motywów prac naszego dzisiejszego gościa. Pochodzący z Hiszpanii David Jarama jest młodym i utalentowanym artystą-malarzem. Poprzez osobę swojego ojca nasz gość może się pochwalić również peruwiańskimi korzeniami. Korzeniami, z których jest niezwykle dumny i które także są natchnieniem jego prac. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość opowie o swoich pracach związanych z tematyką podróży. I to podróży nie tylko w sensie dosłownym. Porozmawiamy także o podróżach w wymiarze symbolicznym, czy wręcz mistycznym. Podróżach duszy, podróżach w poszukiwaniu korzeni, czy też podróży jako pomyśle na życie.

Rozmowa z naszym gościem będzie również okazją do zaproszenia naszych słuchaczy na wystawę prac autorstwa Davida Jaramy, która będzie miała miejsce już za kilka dni. Więcej szczegółów znaleźć można pod tym adresem.

Na polsko – hiszpańsko – peruwiańskie rozmowy o sztuce i podróżowaniu zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 9 grudnia, jak zwykle o 21H00. Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – podróż przez sztukę!

Resumen en castellano: Perú i España están conectados desde la conquista de Perú por Francisco Pizarro. Unos de los contactos entre los Españoles y los Peruanos son los viajes. Viajes en busca de una vida mejor, viajes del turismo, o viajes sentimentales y otros.

El tema de los viajes es el tema que domina en las obras del arte de nuestro invitado: David jarama, un pintor artista español. Por sus raices también muy reacionado con Perú. Junto con nuetsro invitado vamos a tocar el tema de los viaes y los recorridos, reacionados con sus obras. Los viajes en sentido físico y metafórico, viajes del alma y viajes en busca de los raíces. La conversación con nuestro invitado será tambien una invitación a la exhibición de sus obras. Más informaciones pueden encontrar bajo el enlace.

Les invitamos para escucharnos el lunes, 9 de diciembre, como siempre a las 21H00UTC+1! Vamos a hablar polaco y castellano.

Perú budowane polskimi rękami / Perú construido por las manos polacas

Choć Polska i Perú leżą daleko od siebie, ten kraj andyjski wiele zawdzięcza naszym rodakom. Osobom, z których rzeczywiście możemy być dumni. O nich opowiemy w República Latina.

Był taki czas, kiedy nie było Polski na mapach świata. Nie znaczy to jednak, że nie pozostawała ona w sercach wielu swoich obywateli. Chociaż wielu z nich sporą część swojego życia spędziło poza granicami swojej ojczyzny. Bardzo często w miejscach tak odległych, jak kraje Ameryki Łacińskiej. Niektóre z tych krajów były budowane polskimi rękami właśnie. Jednym z tych krajów jest Perú.

W połowie XIX wieku młode państwo peruwiańskie odnotowywało wzrost cywilizacyjny. Jednak, aby możliwy był większy skok w rozwoju, potrzeba było „zaimportować” doskonale wykształconych inżynierów, gotowych rozpocząć nowe życie w innej części świata. Do tej roli znakomicie pasowali Polacy: wielu z nich ukończyło prestiżowe studia w Europie Zachodniej Nie mogąc zaś znaleźć miejsca w ojczyźnie, decydowali się na emigrację. W przypadku Perú najbardziej znaną osobą był z pewnością Ernest Malinowskim wybitny inżynier, architekt, współautor Centralnej Kolei Transandyjskiej. Oprócz niego Perú było budowane polskimi rękami również i innych architektów, często zresztą przyjaciół i współpracowników Malinowskiego. O nich również wspomnimy.

Perú było budowane polskimi rękami nie tylko w zakresie obiektów architektonicznych, czy inżynieryjnych. Do kraju tego przybywali też biolodzy, geolodzy, zoologowie, archeolodzy i inni. Jednak Polacy, którzy spowodowali, że kraj zaczął się mocniej się rozwijać, aktywni byli m.in. na polu religijnym, kulturalnym, czy politycznym. Również i tutaj powiedzieć można śmiało, że Perú budowane było polskimi rękami.

O polsko – peruwiańskich kontaktach i doświadczeniach opowie nasz gość: pochodzący z Perú Diego Amado Olivas Arana. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość opowie o historii kontaktów polsko – peruwiańskich. Wspomni także o Peruwiańczykach polskiego pochodzenia. Warto tu wspomnieć, że osób tych trochę żyje w Perú.

Na rozmowę o tym jak Perú było budowane polskimi rękami zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 11 listopada, jak zwykle o 21H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – budujemy nie tylko mosty!

Resumen en castellano: hubo el tiempo en la historia de Polonia, cuando el país no existía en las mapas del Mundo. Sin embargo existía en los corazones de sus ciudadanos. Muchos de ellos sin embargo han pasado la gran parte de su vida fuera de Polonia: en lugares tan lejanos , como América Latina. Muchos países latinoamericanos fueron contruídos por las manos polacas. Uno de ellos es Perú.

Como un país joven Perú necesitaba las manos calificadas de obras y los ingenieros, que pudieran ayudar construir el país. Este papel podían tocar los Polacos: muchos de ellos acabaron los estudios prestigiosos en Europa Occidental. Sin poder volver a su patria, se decidían buscar la suerte en otras partes del mundo. Unos de ellos, que se decidió viajar a Perú, era Ernest Malinowski – uno de los diseñadores del Ferrocarril Central Transandino. Sin embargo vale la pena mencionar también de otros: no sólo arquitectos o ingenieros. Hay que decir de los biólogos, geologos, zoologos, archeologos y otros. Junto con nuestro invitado: Diego Amado Olivas Arana vamos a hablar sobre el pasado y actualidad de las relaciones polaco – peruanas. Vamos también a mencionar de las personalidades de Perú que tienen raíces polacos.

Les invitamos para escucharnos este lunes, 11 de noviembre, como siempre a las 21H00UTC+1! Vamos a hablar polaco y castellano!

Perú – najlepszy cel turystyki kulinarnej świata? / Perú – el mejor destino culinario del mundo?

Perú to z pewnością jeden z tych krajów świata, których kuchnia narodowa jest najbogatsza. Dzisiaj opowiemy sobie o kuchni peruwiańskiej, jej promocji w świecie oraz zachęcimy by wybrać się do Perú.

Perú jest jednym z tych krajów Ameryki Łacińskiej, które po prostu należy odwiedzić. I to nie tylko w celu poznania jego bogatej historii oraz kultury. Perú to z pewnością jedno z tych miejsc na świecie, które z pewnością warto odwiedzić również z powodów kulinarnych. Czy jednak możemy powiedzieć, że Perú to najlepszy cel turystyki kulinarnej świata?

O kuchni peruwiańskiej z pewnością można mówić godzinami. Perú to kolebka wielu warzyw i owoców, które nawet obecnie spożywane są między winnymi w Polsce. Perú to zarazem bogate tradycje kulinarne, sięgające swą historią w głąb dziejów Ameryki Prekolumbijskiej. Ale kuchnia peruwiańska, to także bogata mieszanka wielu kultur i wpływów. Wpływów pochodzących niemalże z całego świata: Europy, Afryki, ale i Dalekiego Wschodu. Bogactwo regionalne to kolejny argument potwierdzający siłę peruwiańskiej kuchni. Czy jednak to wszystko sprawia, że możemy uznać Perú za najlepszy cel turystyki kulinarnej świata?

Bogactwo peruwiańskiej kuchni: tej tradycyjnej i tej nowoczesnej od lat promują sami jej twórcy. Wielu peruwiańskich szefów kuchni stało się kulinarnymi autorytetami nie tylko w swojej ojczyźnie. Połączenie nowych trendów z tradycjami kulinarnymi sprawiło, że kuchnia peruwiańska zyskała nowe oblicze. Zaś samo Perú zyskało kolejny argument za tym, by uważać je za najlepszy cel turystyki kulinarnej świata.

Znajdzie się wiele osób, które stwierdzą, że kuchnia peruwiańska wcale nie jest najlepsza na świecie. W końcu kuchni znanych i lubianych w świecie jest mnóstwo: meksykańska, brazylijska, kuchnie dalekowschodnie, kuchnie bliskowschodnie, kuchnia śródziemnomorska, czy nawet kuchnia polska. Ile głów, tyle opinii. My jednak spróbujemy przekonać naszych słuchaczy do kuchni peruwiańskiej. O tym, że Perú może być uznany za najlepszy cel turystyki kulinarnej świata opowie nasz gość, pochodzący z tego kraju Aldo Herrera Cuba, który od swoich najmłodszych lat zafascynowany był przygotowywaniem rozmaitych przysmaków. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość przedstawi nie tylko kulinarną wizytówkę kuchni peruwiańskiej, lecz opowie również o działalności promocji kulinarno – turystycznej Perú.

Nie wiemy, czy z pewnością uda się przekonać naszych słuchaczy do tego, by przekonali się, że Perú to najlepszy cel turystyki kulinarnej świata. Spróbujemy jednak przekonać naszych słuchaczy do tego, by odwiedzili ten niezwykle interesujący zakątek świata. Na naszą audycję zapraszamy w poniedziałek, 22 lipca, jak zwykle o 20H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – smakosze świata!

Resumen en castellano:

Perú es uno de los países latinoamericanos que hay que hacer. No sólo por su historia y cultura, sino también por su cocina. Seguramente una de las mejores del mundo, pero si la mejor?

Perú y su cocina tienen su historia larga: de unos miles de años. Sin embargo los raíces de la cocina contemporánea peruana no sólo vienen de América Precolombina. Las influencias de Europa, África y Asia también marcan su presencia en la cocina de Perú. Sin embargo podemos hablar de Perú como el mejor destino culinario del mundo?

La riqueza de la cocina peruana está promovida también por sus autores: los mejores chefs de los restaurantes peruanos. Hablamos de la gente que está juntando las tradiciones peruanas con unas chispas de la cocina moderna mundial. Por supuesto habría la gente que puede decir que varios países del mundo tienen su cocina más rica que la peruana.

Entre esta gente no habría nuestro invitado. Aldo Herrera Cuba desde niño ha estado fascinado por las preparaciones de los platos de la cocina peruana. Esta fascinación se quedó en su mente hasta ahora mismo. Por eso junto con él vamos a tocar el tema de la promoción culinario – turística de Perú.

Les invitamos para escucharnos el lunes 22 de julio, como siempre a las 20H00! Vamos a hablar polaco y castellano!

Na wakacje? Do Ameryki Łacińskiej! Z Puente!

Ameryka Łacińska jest niezwykłą częścią świata. Opowiedzą o niej ci, którzy poznali ją na studiach i w życiu, podróżując tam, czyli członkowie Stowarzyszenia Puente, a zarazem twórcy República Latina!

Na wakacje wybrać się można o każdej porze roku. Nie tylko latem.

Można wybrać się samemu. Albo z rodziną. Lub też z przyjaciółmi. Ewentualnie ze zorganizowaną grupą. Można samemu zaplanować wyjazd. Lub skorzystać z oferty biura podróży. Najłatwiej jest wykupić wycieczkę katalogową. A jeśli jesteśmy bardziej ambitni, możemy zlecić przygotowanie nam „uszytego na miarę” wyjazdu na wakacje.

Można wybrać się w różne części świata. Co więcej, w zasadzie tylko fantazja i zasobność portfela są jedynymi ograniczeniami. Jednak my, członkowie Stowarzyszenia „Puente” najbardziej polecamy oczywiście nasz drugi dom, czyli Amerykę Łacińską. Dlaczego akurat tam? Po pierwsze ze względu na nasze wykształcenie: wszyscy ukończyliśmy (świętej pamięci) Centrum Studiów Latynoamerykańskich UW, a co poniektórzy z nas nawet zdążyli się obronić. Po drugie dlatego, że Ameryka Łacińska jest naszą pasją. Każde z nas odwiedziło ten cudowny zakątek świata. I to w dodatku nie jeden raz. A niektórzy z nas wybrali tę część świata jako nowe miejsce do życia. Argentyna, Brazylia, Chile, Meksyk, Wenezuela, Kolumbia, Perú, Ameryka Środkowa, Kuba… i wiele innych miejsc. A każde z nich kryje w sobie coś unikalnego, czego każde z nas miało okazję doświadczyć. Po trzecie wreszcie dlatego, że naszą pasją uwielbiamy się dzielić z innymi i uwielbiamy zachęcać do niej.

Tak właśnie będzie w najbliższym wydaniu República Latina, w której wystąpią „starzy wyjadacze” tejże audycji, czyli Anna Stąpór, Paweł Hammer oraz Łukasz Firs, znani z pierwszych wydań audycji kilka lat temu. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasi goście podzielą się swoją latynoską pasją podróżowania. Wskażą swoje ulubione miejsca. I zachęcą do tego, by w podróż wybrać się właśnie z nimi. A może uda się przygotować jakiś wyjazd „szyty na miarę”?

¡República Latina – ku Ameryce Łacińskiej!

Kiedy topnieją lodowce: ocieplenie klimatu w Perú / Cuando se deshielan los glaciales: el calentamiento global en Perú

Ocieplenie klimatu powoduje szybki proces topnienia andyjskich lodowców. O samym procesie i jego tragicznych skutkach dla środowiska naturalnego i społeczeństwa Perú opowiemy w dzisiejszej audycji

Globalne ocieplenie klimatu przeciętnemu zjadaczowi chleba między Bugiem a Odrą niewiele mówi. Wspomina się jedynie o tym, że być może kiedyś  nad Bałtykiem zaczną rosnąć palmy, a Polska stanie się turystyczną mekką.

A jednak są i takie miejsca na Ziemi, gdzie ocieplenie klimatu stało się przekleństwem. Do takich miejsc z pewnością należy wiele rejonów Ameryki Łacińskiej, gdzie zmiany klimatu oddziałują na środowisko naturalne i życie człowieka. Jednym z nich są Andy, będące jednym z najwyższych łańcuchów górskich na Ziemi. Jednym ze skutków, jakie niesie ocieplenie klimatu jest gwałtowne topnienie lodowców wysokogórskich. Szacuje się, że od lat 70-tych XX wieku ubyć mogła aż połowa lodu pokrywającego andyjskie szczyty.

Przede wszystkim andyjskie lodowce są żródłem wody setek dla milionów ludzi. I to nie tylko osób zamieszkujących andyjskie doliny, zasilane wodą płynącą z górskich szczytów. Andy są też źródłem Amazonki – jednej z najważniejszych rzek na całej kuli ziemskiej. Na jej wodach opiera się środowisko naturalne olbrzymiej części Ameryki Południowej. Choć początkowo szybko topniejący lód oznaczał lepsze zaopatrzenie w wodę w górskich strumieniach. Z czasem jednak jego skutkiem stało się wyschnięcie koryt rzecznych. Jego konsekwencją jest zaburzenie gospodarki rolniczej człowieka: przede wszystkim brak możliwości nawodnienia pól uprawnych. Oznacza to głód i konieczność migracji w inne miejsca, a co za tym idzie również porzucenie dotychczasowych tradycji i kultury.

Krajem w ogromnej mierze dotkniętym procesem topnienia wysokogórskich lodowców jest Perú. Na pierwszy rzut oka skutki tego procesu ekologicznego nie są widoczne w tym kraju. Mimo to ocieplenie klimatu stało się początkiem życiowego dramatu tysięcy ludzi. Ludzi, którzy musieli porzucić swoje dotychczasowe ziemie i przenieść się przede wszystkim do większych miast, gdzie zasilają szeregi wielkomiejskiej biedoty.

O skutkach, ocieplenia klimatu oraz topnienia lodowców na życie Peruwiańczyków opowie nasz dzisiejszy gość, pochodzący z Perú Diego Amado Olivas. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość opowie również, jak zmieniło się środowisko naturalne jego kraju na skutek zmian klimatu. Nie omieszkamy zapytać naszego gościa również i o to, czy rząd Perú oraz społeczność międzynarodowa robią cokolwiek, aby zapobiec temu zjawisku, czy też czy bezsilnie przyglądają się topniejącym lodowcom na andyjskich szczytach, smaganych skrzydłem kondora.

Na peruwiańsko – ekologiczne rozmowy zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 19 listopada, o godz. 20H00!

¡República Latina – pozytywnie ocieplamy klimat!

Resumen en castellano:

El calentamiento global es un proceso activo en todo el Mundo. También en América Latina se nota muchos de sus efectos. Uno de ellos es el deshielo de los glaciales en los Andes. Se estima que dentro de los últimos 40 años se ha podido desaparecer casi la mitad de la superficie de los glaciales andinos. Los glaciales andinos que son la fuente del agua para millones de personas. No sólo las que viven en las montañas, sino también en las cuencas de varios Ríos: entre otros Amazonas. El deshielo de los glaciales significa también la falta del agua en los arroyos. El mismo agua, que la población de los pueblos de las montañas usa para irrigar la tierra. Falta del agua significa el hambre y la necesidad de dejar las tierras patrias y migrar para otros lugares.

Uno de los países afectados por el calentamiento y deshielo de los glaciales es Perú. Todo este proceso significa una tragedia para miles de personas, que tenían que dejar sus tierras y moverse para las ciudades grandes (e.g. a Lima), donde se metieron en los grupos de la pobreza urbana.

Sobre el calentamiento global, el deshielo de glaciales y sus efectos en el pueblo peruano vamos a hablar con Diego Amado Olivas. Con nuestro invitado vamos a hablar también sobre los cambios del ambiente natural de Perú y le preguntamos de que hace el gobierno peruano y la comunidad internacional para parar este fenómeno negativo.

Les invitamos para escucharnos el lunes, 19 de noviembre, ahora a las 20H00!

Kiedy Polska była tylko w sercach – wybitni Polacy, budowniczowie Ameryki Łacińskiej

Setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości jest świetną okazją do przypomnienia najwybitnijszych z naszych rodaków, którzy przyczynili się do rozwoju Ameryki Łacińskiej w okresie zaborów.

Polska świętuje stulecie odzyskania niepodległości. Jedni świętują w huczny sposób na marszach i festynach, inni w zaciszu domowym. Był jednak i taki okres w historii naszego kraju, kiedy Polska oficjalnie zniknęła z map świata. I byli oni – wybitni Polacy, którzy pomimo braku wolności kraju pochodzenia pokazywali światu, że ich ojczyzna nie do końca znikła. Zarazem robiąc wszystko ku pożytkowi narodów latynoamerykańskich, które stały się ich nowymi przybranymi ojczyznami.

Od Meksyku na północy po Chile i Argentynę na południu: niemalże w każdym państwie Ameryki Łacińskiej znajdziemy polski ślad. I to nie tylko ślad imigracyjny, bowiem poza Argentyną i Brazylią polska imigracja w zasadzie nie uczestniczyła w kolonizacji nowych ziem. Był to ślad, który wybitni Polacy zapisali wielkimi literami w oficjalnych historiach tych państw. Znajdziemy go również często w nazwach geograficznych, na pomnikach, czy nazwach ulic wielu latynoamerykańskich miast.

Wybitni Polacy byli bojownikami o wolność państw Ameryki  Łacińskiej, oficerami, podróżnikami, naukowcami, inżynierami. Choć trzeba przyznać, że żaden z nich nie planował robić oszałamiającej kariery. Historia każdej z tych osób była odmienna. Wielu z nich musiało opuścić Polskę ze względu na swój olbrzymi patriotyzm: działalność w organizacjach niepodległościowych oraz uczestnictwo w powstaniach niepodległościowych. Innych do wyboru dalekich stron świata wezwał duch przygody. W większości jednak Polska pozostawała w sercach polskojęzycznych budowniczych nowych ojczyzn w Chile, Perú, Brazylii i innych krajach Ameryki Łacińskiej. Niewielu z nich miało okazję powrócić na polskie ziemie.

Wybitni Polacy, budowniczowie Ameryki Łacińskiej przegrali niestety z czasem. Z biegiem lat pamięć o nich zatarła się zarówno w Polsce, jak i w ich przybranych ojczyznach. Tę pamięć odświeży Zbyszek Dąbrowski, który w najbliższy poniedziałek, 12-go listopada, o godz. 20H00 opowie o osobach, które bardzo często powodowały, że ich nowe ojczyzny mogły wspiąć się na wyższy poziom naukowy, czy cywilizacyjny. Pamięć ta powinna trwać: wybitni Polacy w Ameryce Łacińskiej są bowiem osobami, z których z pewnością możemy powinniśmy być dumni!

¡República Latina – dumni z Polski w Ameryce Łacińskiej!

Piotr Mateusz Bobołowicz / Spod Kapelusza / Który kraj Ameryki Południowej obrać za cel podróży?

No to tak, decyzja podjęta, kierunek Ameryka Południowa. Ale dokąd konkretnie? Sam sobie zadawałem to pytanie. Padło na Ekwador, bo akurat tam znalazłem tani lot z Frankfurtu.

Trochę już siedzę w Ameryce Południowej. Przyjechałem tu będąc kompletnie zielonym, ale ponad siedmiomiesięczne obserwacje dały mi doświadczenie, którego nie mają ci jadący tu po raz pierwszy. Dodatkowo moim udziałem stało się także poniekąd doświadczenie dziesiątek podróżników, których spotkałem, a każdy dodał coś do mojego know-how. Więc się nim podzielę. Napisałem już swego czasu dwa teksty, które zawierają sporo przydatnych informacji. Poruszyłem w nich między innymi takie kwestie jak transport zbiorowy, jedzenie, bezpieczeństwo czy higiena. Po pierwsze tekst o siedmiu mitach i faktach o Ekwadorze , po drugie bardziej wyspecjalizowany tekst o transporcie zbiorowym.

 

A dzisiaj pytanie: dokąd w ogóle się wybrać?

Ameryka Południowa. Autor Aotearoa. Źródło. Materiał udostępniony na licencji CC BY 3.0.

No to tak, decyzja podjęta, kierunek Ameryka Południowa. Ale dokąd konkretnie? Sam sobie zadawałem to pytanie. Padło na Ekwador, bo znalazłem tani bilet. Najlepiej szukać połączeń z Hiszpanii, ale także Frankfurt czy Londyn oferują sensowne propozycje. Z pewnością z Polski zwłaszcza Frankfurt będzie atrakcyjny ze względu na odległość i dosyć dobre połączenia z naszymi regionalnymi portami lotniczymi. Ja leciałem właśnie z miasta nad Menem. Koszt biletu… Dorwałem połączenie w jedną stronę w atrakcyjnej cenie 370 euro. Bilet w dwie strony kosztuje ok. 600-700. Oczywiście są droższe i tańsze. Jeden minus- najtańsze połączenia są z reguły z przesiadką w Stanach Zjednoczonych, a tejże nie da się odbyć bez wizy (sic!). W USA każdorazowo przechodzi się kontrolę paszportową, nie ma na lotniskach stref tranzytowych, a koszt wizy turystycznej to kolejne 160$, chociaż procedura jej uzyskania jest prosta i w miarę szybka.

Jeżeli miałbym lecieć dzisiaj, to mimo mojej wielkiej miłości do Ekwadoru, zdecydowałbym się pewnie na lot do Kolumbii albo Argentyny lub Chile – żeby móc potem przejechać cały kontynent w jednym kierunku. Z drugiej strony Ekwador jest wciąż mocno na północy kontynentu, można nawet zwiedzić go, pojechać do Kolumbii, a stamtąd bezpośrednio do Peru. Opcji jest sporo.

To jednak plan na długą podróż, co najmniej kilkumiesięczną.

 

Co można więc zobaczyć w dwa tygodnie? Albo w miesiąc?

W dwa tygodnie to lepiej jednak wybrać się gdzieś bliżej niż Ameryka Południowa – oczywiście zorganizowana wycieczka zdecydowanie się sprawdzi nawet na tak krótki czas. Dla tych, którzy wolą się jednak powłóczyć bez przewodnika i podstawionych autokarów, sugeruję nieco dłuższą wyprawę. Kraje tego kontynentu mają to do siebie, że są stosunkowo duże i zwiedzanie ich z pomocą transportu publicznego zajmuje czas. Jechałem z Puerto Maldonado w Peru do Guayaquil w Ekwadorze. Od wtorku popołudniu do soboty rano, zatrzymując się właściwie tylko, by zmienić autobus (oprócz Piury, w której chciałem kupić jedną rzecz – i wziąłem prysznic). Dlatego też na krótsze wyjazdy dobrym rozwiązaniem będzie właśnie Ekwador – jest nieco mniejszy od Polski, a oferuje niezwykłą różnorodność doznań. Kontynentalny Ekwador dzieli się na trzy zasadnicze części – wybrzeże (costa), góry (sierra) i Wschód, czyli puszczę amazońską (Oriente, selva). Ponadto oczywiście Galapagos, ale z zasłyszanych opinii dowiedziałem się, że można tylko tam spędzić miesiąc i się nie nudzić. Do tego dobrze rozbudowana siatka połączeń autobusowych w Ekwadorze sprawia, że można pokonać większą część kraju podczas jednej nocy – oszczędzić czas i pieniądze na noclegu.

 

Cztery regiony naturalne Ekwadoru. Autor David C. S. Źródło. Materiał na licencji CC BY-SA 3.0

 

Określ budżet podróży

Wiadomo, że istotnym zagadnieniem przy wyborze celu podróży jest budżet. Boliwia jest najtańszym oprócz Wenezueli państwem Ameryki Południowej w tym momencie. Do Wenezueli sam bym się teraz nie wybrał, ze względu na sytuację społeczną i ekonomiczną i realne zagrożenie dla podróżnych. Dalej Kolumbia i Peru, w których koszt podróżowania jest zasadniczo nieco niższy niż w Polsce. Koszty noclegu wahają się od ok. 15 do 50 soli za dobę (sol jest ciut mocniejszy od złotówki). Zaoszczędzić można niewątpliwie na jedzeniu, bo poza typowo turystycznym Cuzco, obiad kosztuje w granicach 6-10 soli. Ceny kolumbijskie są podobne, może nieznacznie niższe. Dalej Ekwador. Trochę drożej. Obiad za 2,5-3,5 dolara, choć są i tańsze, zwłaszcza w dużych miastach. Najtańsze noclegi można znaleźć nawet za 5$, ale najczęściej trzeba liczyć się z wydaniem do 10$, zwłaszcza jeśli chce się mieć prywatny pokój. Argentyna i Chile… Moi rozmówcy podzielali opinię, że drogo, zwłaszcza w turystycznych regionach. Na pewno nie jest to niskobudżetowa opcja. Będę musiał to kiedyś zweryfikować osobiście. Marzy mi się Patagonia.

Ekwador ma jeszcze jeden plus – bezpieczeństwo. Nie żeby gdzie indziej było szczególnie niebezpiecznie, ale jednak Ekwador jest w czołówce kontynentu. Do tego, zwłaszcza w dużych miastach i lokalizacjach turystycznych, można się dogadać po angielsku. W temacie bezpieczeństwa pozostając, nie jest ono wcale tak poważnym problemem w Kolumbii, jak zwykło się uważać.

Znaną i lubianą opcją jest Peru – zwłaszcza ze względu na zabytki inkaskie. Machu Picchu to obowiązkowy punkt programu. Tylko te odległości… Ale zdecydowanie warte rozważenia, zwłaszcza jeśli mówimy o nieco dłuższym pobycie (przynajmniej miesięcznym).

 

Jak pewnie zauważyliście, ominąłem kilka państw. W tym Brazylię. Przyznaję bez bicia, nigdy mnie tam nie ciągnęło, a w związku mam dosyć skąpe informacje. Więc się nie wypowiem.

W przyszłości opiszę przygotowania do podróży – co spakować, co zaplanować, a co pozostawić przypadkowi.

 

Po więcej moich wpisów z Ekwadoru zapraszam na mojego bloga Spod Kapelusza, a także na profil na Facebooku o tej samej nazwie. Można śledzić mnie także na Instagramie lub wesprzeć moją podróż w serwisie Patronite.pl.

Piotr Mateusz Bobołowicz / Spod Kapelusza / Jak nie zginąć w Ekwadorze – siedem faktów i mitów o Ameryce Południowej

Ekwador jest czyściutki, pomijając niektóre części Guayaquil, w tym ścisłe centrum, gdzie na stertach śmieci buszują szczury wielkości kotów i karaluchy wielkości myszy. Miasta są czyste i zadbane.

Gdy szykowałem się do wyjazdu do Ekwadoru, szukałem w Internecie różnych opinii. Ameryka Południowa nie kojarzy się zbyt bezpiecznie. Większości ludzi od razu stają przed oczami kartele narkotykowe, partyzantki komunistyczne i dyktatury z obu stron politycznej skali. Do tego brazylijskie fawele, no i ogólnie brud i ubóstwo. Hotel? Pewnie jakiś stary drewniany barak z moskitierami zamiast okien i wężami wypadającymi z prysznica. Kartoflisko zamiast lotniska. Autobusy przerobione z ciężarówek.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że w Ameryce Południowej tego nie ma. Spałem w tego typu hotelu w Peru (Hospedaje Moderno, jak na ironię. Pisałem o tym tutaj). Gwoli ścisłości, nie było węży wypadających z prysznica. Robactwa tylko trochę, materac się nie ruszał. Ale był klimat! Widywałem autobusy z ciężarówek (także w Ekwadorze). No, ale przejdźmy do konkretów.

1. Autobusy

Komunikację publiczną w Ekwadorze opisywałem już wcześniej. Wszystkie miasta są bardzo dobrze skomunikowane, a flota autobusowa zaskakuje nowością i nowoczesnością. Sporo autobusów ma Wi-Fi (chociaż rzadko kiedy ono działa, ale to już raczej wina problemów z siecią komórkową). Standardem na dłuższych trasach są filmy. Niestety Ekwadorczycy (Peruwiańczycy też) przejawiają niezwykłe upodobanie do filmów z serii „Szybcy i wściekli” i innych pokrewnych, niezbyt wymagających intelektualnie mordobić.

W większości autobusów fotele rozkładają się do około 60 stopni. Polecam nocne podróże – można sobie wygodnie pospać, gdy Dwayne Johnson przestanie już okładać przeciwników po twarzach.

Widziałem autobus taki jak po lewej. Zrobiłem mu zdjęcie, ale nie miałem przyjemności jechać. Większość jednak przypomina bardziej ten po prawej.

 2. Hotele

Hotele w Ekwadorze nie należą do najdroższych, chociaż do najtańszych też nie. Nocleg w sali zbiorowej kosztuje w granicach 5-10$. Z drugiej strony za tę samą cenę można trafić czasem pokój indywidualny (a za 10$ to już na pewno, przynajmniej w Quito). Oczywiście standard bywa… hmm… różny. Spałem akurat w jednym z najdroższych hoteli podczas całego mojego pobytu w Zamorze. Hotel bardzo przyzwoity. Cena 12$. Wynegocjowana z 15$. Spędziłem tam trzy noce. Codziennie świeży ręcznik, nowe mydełko i szampon. W kranie ciepła woda (o tym zaraz). Pewnej nocy zasypiałem sobie spokojnie. Na podłodze leżała foliowa torebka. Usłyszałem szelest. Poświeciłem telefonem i zobaczyłem gigantycznego karalucha. Uciekł pod łóżko, zanim go zdążyłem zabić. Zanim wróciłem do prób zaśnięcia, upewniłem się, że żadna z moich rzeczy nie dotyka ziemi. Nie podobało mi się to, ale co zrobić. Jakoś trzeba z tym robactwem żyć. Przynajmniej nie była to tarantula.

To akurat zdjęcie z Peru. Dokładnie tak wyobrażałem sobie hotele w Ameryce Południowej i byłbym bardzo zawiedziony, gdybym nie znalazł żadnego takiego. Ale się udało. Nawet spędziłem tam Boże Narodzenie!

3. Higiena

Poruszę niesmaczne tematy. Toalety. W Ekwadorze, w Peru zresztą też i, z tego co słyszałem, to w większości Ameryki Południowej koło toalety stoi kosz na śmieci. Na zużyty papier toaletowy. I naprawdę nie jest to fanaberia. Nie wiem dlaczego (słyszałem wersję o za wąskich rurach, za niskim ciśnieniu i jakieś jeszcze inne wytłumaczenie), ale wrzucony papier może naprawdę zapchać odpływ. Nic miłego. Więc śmietnik, innej opcji nie ma.

Tabliczka z KFC: „Bardzo ważne” [Po co ten cudzysłów? Czyżby ktoś podawał w wątpliwość wagę tej kwestii?] Panowie, z tej toalety korzystają także panie, dlatego podnoście deskę [a o opuszczaniu po sobie nie napisali] i stosujcie się do poniższych instrukcji [tu następują uwagi w stylu: przysuń się bliżej i celuj do środka]. Ale najważniejsze na dole: jeżeli używasz papieru, wyrzuć go do kosza. Pomijam szowinistyczny aspekt tej tabliczki. Jakby faceci nie wiedzieli, jak korzystać z toalety… Mogli zamontować pisuar na ścianie i nie byłoby problemu.
Przy okazji higieny dochodzi kwestia prysznica, bo o urządzeniu takim jak wanna chyba tu nie słyszeli – a przynajmniej nigdzie się z nim nie spotkałem, czy to w prywatnych domach, czy w hotelach. Ale też nie szukałem specjalnie. Woda… no jest. Najczęściej zimna. W niektórych miejscach, zwłaszcza na wybrzeżu i w dżungli, ma to marginalne znaczenie, bo ze względu na panujące warunki atmosferyczne zimny prysznic to jedyne, o czym człowiek marzy. A woda nie jest tak naprawdę zimna… Co innego w górach. Lodowaty strumień płynie prosto z górskich źródeł i mrozi do szpiku kości. Z rzadka można spotkać bardziej centralny system ogrzewania wody. Najczęściej na prysznicu usytuowana jest elektryczna nakładka (proszę, nie pytajcie mnie o kwestie bezpieczeństwa tej instalacji. Przestałem się nad tym zastanawiać dosyć szybko, bo inaczej nigdy bym nie wszedł pod prysznic), która grzeje bezpośrednio wodę spadającą na głowę. Czasem ma gałkę do sterowania temperaturą, najczęściej lepiej jej nie dotykać, żeby przypadkiem nie domknąć obwodu. Najczęściej jednak, żeby mieć prawdziwie ciepłą wodę, trzeba się ograniczyć do jej wąskiego strumienia.

4. Woda

Jak już o wodzie mowa… Jedną z pierwszych rzeczy, jaką wyczytałem w Internecie i usłyszałem od lekarza medycyny podróży, było: nie pić wody. Pierwszym pytaniem, które zadałem, gdy jechałem taksówką z lotniska do centrum Quito, było: czy można pić wodę z kranu? Można. Przynajmniej w górach. Na wybrzeżu i w dżungli jest to zdecydowanie odradzane, ale cała sierra ma świetnej jakości wodę mineralną w kranie. Zresztą w butelkach często jest dokładnie ta sama. Piję i żyję. Przez pięć miesięcy problemy żołądkowe miałem raz – po wypiciu soku z papai w Peru. Tu dochodzi jeszcze kwestia restauracji…

5. Jedzenie

Jedzenia nie warto przygotowywać samemu, zwłaszcza w porze obiadowej. Kompletny obiad (zupa, danie główne, sok) można dostać już za 1,5$ w Quito. W innych miastach średnia cena to około 2,5$-2,75$. 3,5$ też się zdarza, drożej to już chyba tylko w Guayaquil w restauracji z owocami morza. Problem mogą mieć natomiast wegetarianie i weganie. Zwłaszcza ci drudzy. Weganizm jest obcy kuchni ekwadorskiej, peruwiańskiej też. Wtedy rzeczywiście lepiej kupować warzywa samemu. Przy okazji – są one tanie. Tak jak owoce. Za dolara można kupić na przykład: 2-3 mango, 6 owoców zwanych naranjilla (odmiana marakui), funt truskawek, 4 jabłka albo 20 limonek.

Truskawki. Za te konkretne zapłaciłem 1,5$ za dwa funty.

6. Czystość

Ameryka Południowa w moich wyobrażeniach śmierdziała. Śmieci na ulicach, brudni, spoceni ludzie tłoczący się w autobusach. Nic z tych rzeczy! Przynajmniej nie w Ekwadorze, bo Peru rzeczywiście ma swoje nieprzyjemne zapachy. Ekwador jest czyściutki, pomijając może niektóre części Guayaquil, w tym ścisłe centrum, gdzie na stertach śmieci buszują szczury wielkości kotów i karaluchy wielkości myszy. Miasta są czyste i zadbane. Nie ma śmieci na ulicach a kosze są opróżnione. Do tego duża dostępność publicznych toalet (dużo wyższa niż w Polsce). A ludzie… Cóż, są czysto ubrani i chyba umyci, bo nie pachną. Po prostu nie wydzielają zapachów. Nawet kobiety oblane za dużą ilością tanich perfum są raczej wyjątkiem niż regułą. Tutaj niestety, w Peru, sytuacja wygląda inaczej, bo w autobusie zdarza się dosyć często trafić na nieprzyjemny zaduch z aromatem niemytych ciał. A na ulicach leżą śmieci i śmierdzi.

Cuenca i jej czyste ulice i place. Nie to, co w Peru.

 

7. Przestępczość

Wiecie, jakich miast nie ma na liście pięćdziesięciu najniebezpieczniejszych miast świata? Ekwadorskich. A nawet z USA jest kilka. Ekwador jest uznawany za jeden z najbezpieczniejszych krajów Ameryki Łacińskiej. W odróżnieniu od bardzo niebezpieczniej Wenezueli, ostatnio bezpieczniejszej, ale nadal budzącej obawy Kolumbii, czy nawet tak turystycznego sąsiedniego Peru, raczej nie zdarza się tu wiele zabójstw czy porwań. Oczywiście trzeba się strzec kradzieży, zdarzają się napady, w tym z bronią w ręku. Rozmawiałem niedawno z pewną Francuzką, która od kilku miesięcy podróżuje po Ameryce Łacińskiej. Powiedziała, że praktycznie każdy z jej rozmówców został przynajmniej raz okradziony. Oprócz niej. Mam podobne odczucia. Spotkałem na przykład Hiszpankę, której ukradziono torbę z rejsowego autobusu. Bo zostawiła ją na siedzeniu i wyszła na postój. Niby autobus miał być zamknięty, w środku monitoring, ale w czym to pomoże, gdy kierowca współpracuje ze złodziejami. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że wystarczy podstawowy zmysł samozachowawczy i da się uniknąć problemów. Ekwador stara się też walczyć z drobną przestępczością – chociażby w centrum Quito po zmroku pojawiają się tłumy policjantów. Dzięki podobnym działaniom udało się historyczne centrum stolicy odzyskać dla turystów.

W Quito spodziewałem się kartofliska, ale srogo się zawiodłem, bo lotnisko jest jednym z najnowocześniejszych, jakie w życiu widziałem. Przed kilku laty przeniesiono je ze ścisłego centrum miasta daleko poza obrzeża, a na jego miejscu utworzono park, w którym nawet po zmroku nie ma się raczej czego obawiać – o ile zachowa się podstawową czujność. Oczywiście zawsze warto być przygotowanym i posiadać na przykład dwa portfele – w razie gdyby z jednego trzeba było zrezygnować na rzecz niezbyt miłych panów z bronią białą lub palną. No, ale to nie tylko w Ekwadorze może się przytrafić.

Po więcej moich wpisów z Ekwadoru zapraszam na mojego bloga Spod Kapelusza, a także na profil na Facebooku o tej samej nazwie. Można śledzić mnie także na Instagramie lub wesprzeć moją podróż w serwisie Patronite.pl.

Kino latynoamerykańskie – cz. I: kino peruwiańskie / El cine latinoamericano: 1ᵃ parte: el cine de Perú

Kino peruwiańskie nie jest raczej znane przeciętnemu miłosnikowi filmów. W najblizszej audycji opowiemy o peruwiańskich produkcjach filmowych i zwyczajach związanych z kinem o oglądaniem filmów w Perú

Kino latynoamerykańskie raczej jest słabo znane przeciętnemu miłośnikowi kina w Polsce, gdzie dominują produkcje miejscowe, europejskie i północnoamerykańskie. Tymczasem niejednokrotnie jest to bardzo dobre gatunkowo i ciekawe kino. Zazwyczaj prezentowane jest ono niestety jedynie podczas festiwali filmowych lub nocnych seansów programów filmowych telewizji.  Wielu aktorów pochodzenia latynoskiego znanych jest polskiemu widzowi.  Jednak znani są oni jedynie jako aktorzy występujący w filmach produkcji hollywoodzkiej, a nie latynoskiej.

Na tle raczej słabo w Polsce znanego kina latynoskiego, kino peruwiańskie świeci jeszcze słabszym blaskiem. Najprawdopodobniej przeciętnemu polskiemu kinomanowi nie są znane ani żadne produkcje filmowe, ani peruwiańscy aktorzy. Kino peruwiańskie ma jednak długą, liczącą ponad 100 lat tradycję. I choć żaden z filmów peruwiańskich nie zdobył nigdy filmowego Oscara, to jednak wiele z nich zyskało prestiż i uznanie na wielu festiwalach międzynarodowych.

Kino peruwiańskie, czyli filmową tematykę Perú, przybliży nasz gość: pochodzący z Perú Diego Olivas, który swoją karierę naukową oparł właśnie na sztuce filmowej swojej ojczyzny. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość przybliży słuchaczom najwybitniejsze i najbardziej znane produkcje z jakich słynie kino peruwiańskie. Z naszym gościem porozmawiamy także o zwyczajach kinowych Peruwiańczyków. Czy istnieją tu różnice pomiędzy miastem, a prowincją? Jak wyglądają zwyczaje związane z wyjściem do kina obecnie, a jak wyglądały dawniej? Czy kina w Perú skazane są jedynie na wielkie multipleksy, grające międzynarodową sieczkę, czy jest też miejsce na bardziej ambitne produkcje. Poruszymy także temat sztuki filmowej, z jakiej słynie kino peruwiańskie w nieco mniej ambitnej, choć i równie kolorowej strefie. Mianowicie temat oper filmowych oraz reklam.

Na kinowo – peruwiańską audycję zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 26-go stycznia, jak zwykle o 21H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – ambitnie przez sztukę!

Resumen en castellano: el cine latinoamericano no es bien conocido a un amante del cine en Polonia. Sin embargo el cine latinoamericano puede hace una gran oferta de varios géneros del cine a su destinatario.

Desgraciadamente la mayoría de las películas latinas se puede ver sólo en unos festivales internacionales del cine. También los actores más famosos de América Latina deben su fama a las películas del Hollywood.

Un cinespectador promedio de Polonia no sabe mucho sobre el cine de Perú: ni las películas, ni los actores. Sin embargo hay que decir que el cine de Perú tiene una historia larga con varias producciones, que ganaros varios premios. Sobre el tema del cine peruano vamos a hablar con Diego Olivas, un jóven Peruano, especialista del cine de su patria. Vamos a mencionar no sólo de las películas más famosas de Perú. También vamos a mencionar de los “costumbres de cine” en Perú. O sea las diferencias entre las ciudades y los pueblos, los costumbres contemporáneos y los del pasado etc. También vamos a hablar sobre las producciones “menos ambiciosas” que forman el arte del cine, o sea las teleóperas y producciones del comercio en Perú.

Para escuchar la emisión sobre el cine peruano les invitamos para el lunes, 26 de enero, a las 21H00 UTC+1! Vamos a hablar polaco y castellano!