Okazało się, że mała grupa ludzi może zarządzać strachem całego świata / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 72/2020

Jesteśmy po próbie generalnej. Przy następnej odsłonie system będzie przygotowany. Czy w Polsce uda się zachować niedoskonały system pluralistyczny, czy pójdziemy w kierunku ideologicznego monopolu?

Krzysztof Skowroński

Myślę, że następny „Kurier WNET” trafi do Państwa między pierwszą a drugą turą wyborów, bo opozycji nie uda się już zmusić Jarosława Kaczyńskiego do kolejnego przesunięcia ich w czasie. Argumenty o niekonstytucyjności terminu czerwcowego, wsparte głosami samorządowców, że z nieznanego powodu nie zdążą wyborów przygotować, polane sosem zagrożenia pandemią i obawami, czy poczcie się uda i czy Polacy za granicą będą mogli głosować, brzmią jak zgrzyt styropianu o szybę.

Opozycja dokonała wolty i pokazała, jak będzie postępować, kiedy przegra wybory. Zamierza podważać legalność władzy i jej decyzji. Strach pomyśleć, że kiedyś tę władzę przejmie.

Ale nie możemy być zdziwieni postawą grupy Borysa Budki. Oni wiedzą, że to jest moment nowego rozdania w polityce i gospodarce światowej. Premier Mateusz Morawiecki nieraz powtarzał, że po pandemii będziemy żyli w innej rzeczywistości. Decyzje polityków pokazują gospodarczy ład, w którym przypieczętowano nowy sposób podejścia do gospodarki i pieniądza. „Pieniądze nie stanowią problemu” – jest ich tyle, ile się chce. Można bezkarnie drukować i wlewać do gospodarki ich dowolne strumienie.

Tysiące miliardów dolarów i nowych euro pojawią się na rynku, a dystrybucja ich będzie w rękach polityków i właścicieli banków. Federalna rezerwa przekroczyła oficjalnie próg giełdy na Wall Street, a Unia Europejska dała sobie zgodę na wypuszczenie obligacji, które będą spłacać następne pokolenia. Te decyzje budują nienazwany ład gospodarczy, w którym nieprodukcyjne centra tworzą infrastrukturę i decydują o tym, jakie sektory gospodarki będą się rozwijać, czyli kto i z jakiego powodu dostanie kasę. Ale nie kasa jest najważniejsza, tylko możliwość decydowania.

Dystrybucja nowych pieniędzy będzie dwutorowa. Część pójdzie na uśmierzenie bólu, czyli ratowanie małych i średnich przedsiębiorstw, które i tak znikają w procesie tworzenia globalnego systemu, a reszta na wzmocnienie fundamentów i infrastruktury – zwłaszcza informatycznej – nowego ładu.

Jesteśmy po udanej próbie generalnej. Okazało się, że stosunkowo mała grupa ludzi jest w stanie zarządzać strachem. Próba zakończyła się sukcesem i wypuszczono nas z domów, wyraźnie mówiąc, że takie sytuacje będą się powtarzać. Przy następnej odsłonie system będzie przygotowany. Odpowiednie aplikacje, systemy pomiarów temperatury etc. umożliwią pełną kontrolę i kolejną fazę budowania ładu globalnego, z nowym rządem, już światowym.

Nie wiadomo, kto miałby głos decydujący, ale wiemy, kto do tego aspiruje. Z jednej strony wielkie korporacje, a z drugiej największa światowa firma – komunistyczne Chiny. Ale dziś przy tym stoliku siedzi więcej graczy, w tym znienawidzony przez elity Donald Trump, a na mniejszą, bo europejską skalę – Jarosław Kaczyński czy Victor Orbán. I nienawiść elit do tych polityków nie jest pozorowana.

Bo żeby dogadać deal, trzeba sprowadzić świadomość i różnorodność indywidualistycznych społeczeństw Zachodu do wspólnego mianownika. Jest nim poprawność polityczna. Aby była zgoda, musi być Orwell.

Odpowiedź na pytanie, czy zrobimy krok w kierunku ideologicznego monopolu, czy zachowamy nasz niedoskonały system pluralistyczny, poznamy, mam nadzieję, w drugą niedzielę lipca.

 

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

 

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Co Kaczyński ma na rękach? Oczywiście krew. Pojawiła się tam w czasach „pierwszego PiS-u”, a spostrzegł ją Donald Tusk

Kaczyński jest unikalny, bo tylko jemu zarzuca się jednocześnie filosemityzm i antysemityzm, faszyzm i bolszewizm, autorytaryzm i anarchię, religianctwo i bezbożność, cwaniactwo i nieudolność.

Jan Martini

W czasie wystąpienia sejmowego ówczesny przywódca opozycji powiedział, że „Kaczyński ma krew na rękach”, ponieważ w wypadkach drogowych giną ludzie. Na poparcie tej demaskatorskiej wiadomości Tusk przytoczył statystyki wypadków (zabici, rani itp.). Wszyscy rozumni wiedzą, że związek Kaczyńskiego z wypadkami drogowymi jest oczywisty i nie wymagający szerszego uzasadnienia.

Drugi raz krew na rękach Kaczyńskiego zaobserwował bodajże Palikot, obciążając go odpowiedzialnością za „śmierć 96 osób – elity narodu”, gdyż przez telefon kazał lądować w Smoleńsku, a jak powiedział Bronisław Komorowski (najrozumniejszy z rozumnych) „sprawa jest arcyboleśnie prosta – nie powinni lądować we mgle”.

Kolejny raz o krew na rękach Kaczyńskiego oskarżyli nie postkomuniści czy ich medialne rezonatory, tylko zacni „prolajferzy”, którzy przyznali Kaczyńskiemu tytuł „Heroda Roku”. Kaczyński wygrał konkurs o to miano w bardzo silnej konkurencji (aborcjonistka Przybył, lobbystka aborcyjna Wanda Nowicka). Nawet nie trzeba być rozumnym, aby wiedzieć, że Kaczyński ma ręce po łokcie unurzane we krwi nienarodzonych niewiniątek, bo „miał Sejm, Senat, Prezydenta, wystarczyło tylko przeprowadzić ustawę”.

No i ostatnio znów może się pojawić krew na rękach Kaczyńskiego, jeśli „siły jasne” nie zdołają storpedować wyborów, bo Kaczyński prze „po trupach do władzy”, chcąc przeprowadzić wybory w „środku pandemii”, narażając na śmierć listonoszy, a przecież nie ma nic ważniejszego jak „zdrowie i życie Polaków”. Zresztą zdaniem A. Holland nie tylko listonosze są narażeni: „Poraniony psychopata (…) byłby gotów ryzykować życie potencjalnie setek, może tysięcy osób, w środku szalejącej pandemii posyłając naród na wybory”.

Jak widać, krew na rękach Kaczyńskiego pojawia się regularnie niczym plamy na słońcu, choć różnica jest taka, że plamy pojawiają się co 11 lat, a krew u Kaczyńskiego częściej.

(…) Kaczyński jest unikalny w skali świata, bo tylko jemu zarzuca się jednocześnie filosemityzm i antysemityzm, faszyzm i bolszewizm, autorytaryzm i anarchię, religianctwo i bezbożność, cwaniactwo i nieudolność, a socjolog prof. Markowski dostrzegł nawet „żoliborskie warcholstwo” – zupełnie nowe pojęcie socjologiczne. Szczególnie socjolodzy upodobali sobie Kaczyńskiego do swych badań naukowych i już 10 lat temu opublikowali rezultaty swych dociekań:

„U Kaczyńskiego znalazłem ton totalitarny” (prof. Czapiński). „Kaczyński gra narodem w swoim politycznym pokerze” (prof. Szacki). „Kaczyński postawił sobie za cel opanowanie państwa polskiego i zbudowanie autorytarnego ładu” (prof. Krzemiński).

Ale nie trzeba być socjologiem (wystarczy być rozumnym?), by dojść do podobnych wniosków. Ogromny tłum dziennikarzy, artystów, noblistów, literatów, nawet biskupów, a także zwykłych obywateli od 30 lat z wielkim zapałem zwalcza „kaczyzm”. Wydawało się, że po 10 kwietnia 2010 roku problem jest rozwiązany, co tryumfalnie obwieścił Poncyliusz („PiS tonie, a Kaczyński rozpaczliwie się ratuje”), ale okazało się, że przedwcześnie. (…)

Jak dotąd rząd sobie radzi znacznie lepiej niż w innych państwach. Polska jako pierwsza zamknęła granice (Europa zawyła z oburzenia, po czym wszyscy zrobili to samo), natychmiast sprowadziła 54 tys. Polaków do kraju i wcześniej niż inni pomyślała o pomocy dla firm.

Partie opozycyjne w większości państw europejskich zapowiedziały zawieszenie sporów politycznych i pełne poparcie rządów w walce z epidemią. Natomiast w Polsce opozycja dostała jakiegoś amoku, który udzielił się także zagranicy.

„Na najtrudniejszy czas od dziesięcioleci mamy najgorszą od dziesięcioleci władzę. Z sytuacją i wyzwaniami możemy sobie poradzić tylko wtedy, gdy będą nam przewodzić najlepsi i najmądrzejsi, a nie najbardziej opętani i najbardziej cyniczni. Takie państwo tworzy prezes Kaczyński. Państwo chaosu i marionetek” – powiedział Siemoniak, były kierowca Tuska. Zaprzyjaźniony z red. Michnikiem „Financial Times” zauważył: „cały świat zmaga się z koronawirusem, tylko nie Polska”, bo tu planuje się wybory. „Autorytarne rządy w Polsce chcą sobie zapewnić nieograniczone uprawnienia”, „pod płaszczykiem pandemii łamią praworządność”, więc „Komisja Europejska musi interweniować jako strażniczka traktatów”. „UE musi skończyć z szaleństwem wyborów covid-19 w Polsce”. Krytykuje się „drastyczne ograniczenie swobód obywatelskich”, choć wszędzie obowiązują podobne przepisy (gdyby restrykcje były mniejsze, Kaczyński miałby więcej „krwi na rękach”).

Podczas gdy prezydent Trump zmaga się z epidemią i ma na głowie reelekcję, o Polsce przypomniał sobie przyjaciel Sikorskiego – minister Ławrow: „Mam wielką nadzieję, że z naszymi polskimi sąsiadami – nie boję się powiedzieć: przyjaciółmi, mam wielu przyjaciół w Polsce – również przezwyciężymy obecny okres i że próby sztucznego stworzenia powodów do rozdzielenia naszych narodów mimo wszystko nie przeważą. Wszystko to jest teraz zamrożone. Co więcej, uważam za bardzo smutny fakt zamrożenie reżimu bezwizowego między obwodem kaliningradzkim i sąsiednimi regionami Polski”. W ustawowym terminie min. Naimski wypowiedział umowę z Gazpromem na kontrakt kończący się w 2022 roku, który „wynegocjował” Pawlak, a Tusk nazwał „korzystnym dla Polski i Polaków”, choć płaciliśmy najwyższą cenę w Europie. Czy to wielkie wzmożenie opozycji i „zagranicy” wynika z próby wymiany ekipy rządzącej w Polsce? Czy dlatego cała „opozycja demokratyczna” – demokraci, liberałowie, ludowcy, socjaliści, socjaldemokraci, antysystemowcy, wolnościowcy, ultrakatolicy i hurrapatrioci – zjednoczyli się „ponad podziałami” w wielkim „Froncie Jedności Narodu”, aby wspólnie działać w celu „wysadzenia” rządu? Może szybkie przedłużenie umowy gazowej na dotychczasowych warunkach ostudziłoby temperaturę sporu politycznego? (…)

Powszechnie słyszy się rytualne zaklęcia o rządzie autorytarnym czy „władzy absolutnej, która demoralizuje absolutnie” itp. Warto przypomnieć, że „demokratyczna opozycja” kontroluje WSZYSTKIE miasta i połowę samorządów – to ogromny procent budżetu państwa. Nie wspominając już o wrogich sądach, mediach, uczelniach czy kulturze. „Autorytarny” rząd ma też ograniczony wpływ na obsadę kadrową niektórych resortów, a więc w Polsce istnieje faktyczna dwuwładza (i wynikający z niej bałagan). Nie jest jeszcze tak jak w Wenezueli, ale sytuacja jest groźna, bo demokracja nie może funkcjonować bez NORMALNEJ opozycji.

Rząd Zjednoczonej Prawicy doszedł do władzy w wyniku demokratycznych wyborów, ale zdaniem naukowców – Polacy źle wybrali (prof. Markowski: „Ten elektorat nie ma kwalifikacji obywatelskich”).

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Co Kaczyński ma na rękach?” znajduje się na s. 6 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Co Kaczyński ma na rękach?” na s. 6 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jacek Bury (KO): Konstytucja gwarantuje nam prawo zgromadzeń. Jarosław Kaczyński będzie wysyłał na Polaków wojsko

Co robił na strajku przedsiębiorców? Jak potraktowała go policja? Dlaczego odebranie stanowiska Prezydenta RP Zjednoczonej Prawicy jest tak ważne? Odpowiada Jacek Bury.


Jacek Bury mówi, że podczas sobotnich protestów przedsiębiorców nie był ich czynnym uczestnikiem. Chciał poobserwować wydarzenie, by zobaczyć, jak zareagują władze i służby porządkowe.

Policja otoczyła głównego protestującego, zaczęli go szarpać i ciągnąć.

Jako senator domagał się wyjaśnień policjantów, którzy w brutalny sposób zatrzymali jednego z protestujących. Żądał spotkania z dowódcą jednostki. Policjanci podcięli mu nogi i wepchnęli do radiowozu. [Sama policja zaprzecza temu- przyp. red.]

Konstytucja gwarantuje nam prawo zgromadzeń i przemieszczania się poza stanem nadzwyczajnym.

Gość „Poranka WNET” podkreśla, że prawo do protestów gwarantuje Konstytucja, która stoi wyżej niż uchwalane przez Sejm ustawy.  Dodaje, że nawet jeśli protest był nielegalny, to policja nie powinna tak agresywnie postępować z pokojowo protestującymi obywatelami.

Policja nie ma prawa w tak brutalny sposób interweniować, bić spokojnie protestujących obywateli.

Komentuje także sprawę wymiany kandydata na prezydenta w obozie Koalicji Obywatelskiej. Stwierdza, że była wicemarszałek Sejmu była kandydatką Platformy Obywatelskiej, choć poparły ją inne formacje tworzące KO. Mówi, iż  Małgorzata Kidawa-Błońska

Jest bardzo fajną, ciepłą kobietą, ale za delikatną na dzisiejsze czasy.

Pod tym względem lepszym kandydatem jest od niej Rafał Trzaskowski. Jednak polityk nie zachęca do głosowania na żadnego konkretnego kandydata. Radzi by głosować zgodnie ze swoim rozumiem i zaznacza, iż

Trzeba odebrać „długopis”, bo Jarosław Kaczyński będzie wysyłał na Polaków wojsko.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Maciejewski: Opozycja przypomina Komunistyczną Partię Polski. Oni też podważali mandat rządzących i prowokowali strajki

Wszyscy daliśmy się opętać, Powinniśmy posypać głowę popiołem – mówi publicysta „Sieci” o okołowyborczym chaosie.

Jakub Maciejewski komentuje ostatnie zawirowania polityczne w Polsce. Ocenia, że dynamika życia publicznego w kraju jest szalona i zasmuacająca. Wysuwa tezę, że Polacy ulegli atmosferze bojkotu rozpalającej histerię. Jego zdaniem, głosowanie w lokalach wyborczych już niedługo byłoby możliwe:

Wszyscy daliśmy się opętać. To niedobrze wróży na przyszłe kryzysy. Powinniśmy posypać głowę popiołem.

Jak mówi publicysta w marcu nie było jeszcze wystarczającej wiedzy na temat epidemii, która by upoważniała do rozważania zmiany terminu wyborów.  Zdaniem rozmówcy Łukasza Jankowskiego, chaos okołowyborczy był inspirowany przez rosyjską agenturę. Jakub Maciejewski wyraża obawę, że kolejne tygodnie albo miesiące kampanii wyborczej grożą dalszą destabilizacją państwa.

Widzimy za oknem, że życie powoli wraca do normy. Uważam, że w tej  nowej normalności moglibyśmy pójść do lokali wyborczych.

Gość „Popołudnia WNET” porusza również temat podejścia samorządów do epidemii koronawirusa. Wyraża opinię, że zaniedbały wiele spraw, podjęły nieroztropne decyzje, a na koniec zrzuciły całą odpowiedzialność na rząd:

Tendencje odśrodkowe w trakcie pandemii to niebezpieczny znak na przyszłość.

Jakub Maciejewski podkreśla konieczność zmiany konstytucji, która po 23 latach obowiązywania nie spełnia już swoich zadań. Dodaje, że polska opozycja spełnia podobną rolę, jak agentura sowiecka w II RP.

Przypomina mi się Komunistyczna Partia Polski, która w dwudziestoleciu międzywojennym kwestionowała mandat rządzących, nawoływała do strajków i cieszyła się z kłopotów ekonomicznych państwa. W końcu została zdelegalizowana.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Bielan: Nie spodziewałem się, że kandydaci prawicy tak mocno będą atakować pana prezydenta. Stają w szeregu z lewicą

Adam Bielan o kontrkandydatach Andrzeja Dudy, porozumieniu Gowin-Kaczyński, tym, czy prezydent wiedział o nim wcześniej oraz o obstrukcji samorządów i Senatu.

Konstytucja mówi wyraźnie, kiedy kończy się kadencja prezydenta w Polsce.

Adam Bielan stwierdza, że Andrzej Duda wiedział o rozmowach między Jarosławem Gowinem a Jarosławem Kaczyńskim, ale nie znał ich treści. Rozwiązanie liderów dwóch partii sprawia, że wychodzimy z politycznego impasu. Bielan nie wie, kto wymyślił pomysł przeniesienia wyborów.

Senat bardzo długo przetrzymywał ustawę. W Bawarii w ciągu jednego dnia udało się wprowadzić zmiany.

Przypomina opór samorządowców wobec organizacji wyborów korespondencyjnych. Podkreśla, że przeniesienie daty wyborów oznacza przedłużenie kampanii wyborczej i „wydłużenie czasu niestabilności”.

Musimy wiedzieć, kto będzie prezydentem przez najbliższe 5 lat.

Nasz gość podkreśla, że w najbliższym czasie ważne jest, aby nie było wojen pomiędzy obozem władza a prezydentem. Wraża opinie także na temat polityków opozycyjnych, którzy kandydują na prezydenta.

Kosiniak-Kamysz, Kidawa-Błońska, Szymon Hołownia natychmiast zaczną wojnę z rządem.

Kandydaci ci po objęciu urzędu prezydenta chcieliby, jak twierdzi, doprowadzić do paraliżu działania państwa, tak żeby przyśpieszyć wybory. Oznaczałoby to narażenie Polaków na kolejne wybory w czasie epidemii.

Nie spodziewałem się, że tak mocno będą atakować pana prezydenta kandydaci prawicy.

Rzecznik sztabu wyborczego prezydenta krytykuje także postawę prawicowych kandydatów zarzucając im stawanie w jednym szeregu z lewicą dla własnych politycznych korzyści. Odnosi się również do krytyki związanej z nominacją Kamila Zaradkiewicza na p.o. I sędziego SN.

Prof. Gersdorf nie zorganizowała zgromadzenia do 30 kwietnia, kiedy wygasała jej kadencja.

Wyraża nadzieję, że Zaradkiewicz sprawnie przeprowadzi wybory pięciu kandydatów na I sędziego SN, z których jeden obejmie stanowisko zgodnie ze wskazaniem prezydenta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Marek Jakubiak: Nigdy bym nie wymyślił, że dwóch Jarosławów postanowi o tym, że Sąd Najwyższy unieważni wybory

Były parlamentarzysta mówi o telewizyjnej debacie kandydatów na prezydenta, porozumieniu Kaczyński-Gowin i o antykryzysowych działaniach rządu.

Marek Jakubiak krytycznie ocenia przebieg wczorajszej debaty kandydatów na prezydenta. Mówi, że była ona „teatrzykiem”:

Chciałbym, żeby na debaty przychodzili ludzie, którzy chcą odpowiadać na pytania, a nie konfabulować.  Wczoraj każdy recytował to, czego się wyuczył na pamięć.

Gość „Popołudnia WNET” mówi również o postawie kandydatów wobec urzędującej głowy państwa, poza Markiem Jakubiakiem żaden pretendent nie przywitał się z Andrzejem Dudą.

Jestem republikaninem, i dla mnie prezydent reprezentuje państwo.  Wczoraj zobaczyłem obrażanie i lekceważenie głowy państwa.

Deklarując swój szacunek dla prezydenta Dudy, Marek Jakubiak podkreśla, że „jest w opozycji do PiS-u”.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej  komentuje również wczorajsze oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina o tym, że 10 maja nie odbędą się wybory prezydenckie:

Nikt nie spodziewał się, że dwóch Jarosławów postanowi, że Sąd Najwyższy unieważni wybory. W swoich koncepcjach bym tego nie wymyślił.

Były poseł wytyka hipokryzję i brak zdecydowania Koalicji Obywatelskiej.

Platforma rano coś wymyśla, a wieczorem się już z tym nie zgadza. Jestem przekonany, że gdyby rząd wprowadził stan nadzwyczajny, Morawiecki byłby porównywany do Jaruzelskiego.

Gość „Popołudnia WNET” mówi również o nadmiernym skomplikowaniu polskiego systemu prawnego, który wraz z nadmiarem urzędników bardzo utrudnia walkę z epidemią koronawirusa.

Jesteśmy w Polsce uzależnieni od masy urzędniczej. To kuriozalne, że urzędnicy sami nie wiedzą, co zrobić z obowiązującymi przepisami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Do liderów opozycji: Wasze żądania kojarzą mi się z żądaniami karpia przyspieszenia świąt Bożego Narodzenia

Albo Kaczyński jest dyktatorem, a Wy w swej naiwności chcecie dać mu narzędzia, żeby Was pognębił, albo nie jest dyktatorem, w związku z czym cała Wasza narracja była i jest oszukiwaniem Polaków.

Droga opozycjo, staram się zrozumieć Wasze postępowanie i Wasze motywy, jednak nie do końca to mi się udaje. Rozumiem, że wobec grożącej katastrofy wyborczej należy dążyć do przesunięcia wyborów, a lepiej ich anulowania, by móc zastąpić katastrofalną kandydatkę kimś, kto mógłby osiągnąć wynik na poziomie chociażby kilkunastu procent i uniknąć kompromitacji.

Rozumiem, że to ściema z tymi wirusami przenoszonymi w kopercie albo śmiercią czekającą w lokalach wyborczych. To taka wersja dla niezorientowanego wyborcy. To wszystko rozumiem, nie rozumiem tylko jednego: dlaczego dla osiągnięcia tego celu tak kurczowo trzymacie się żądania ogłoszenia stanu nadzwyczajnego, konkretnie stanu klęski żywiołowej? Od wielu lat powtarzacie, że Kaczyński jest dyktatorem bezwzględnie dążącym do powiększenia swojej władzy i gnębienia obywateli. Powtarzaliście to tak często, że chyba Wam uwierzyłem. Tymczasem teraz chcecie temu dyktatorowi włożyć do ręki narzędzie dalszego zniewolenia i uważacie, że on z tego nie skorzysta? Pomijam kuriozum na skalę światową, gdy demokratyczna opozycja domaga się anulowania wyborów i wprowadzenia stanu nadzwyczajnego.

Innym kuriozum jest brutalny dyktator, który broni się przed wprowadzeniem tego nadzwyczajnego stanu, dążąc bezwzględnie do przeprowadzenia wyborów. To tak na marginesie.

Zastanawiam się jednak, czy wiecie, co robicie? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje wprowadzenie stanu nadzwyczajnego przyniesie dla Was? Odnoszę wrażenie, że walcząc długo i intensywnie w obronie Konstytucji, nie mieliście czasu, by ją przeczytać, jak i paru innych ustaw. Zrobiłem to więc za Was i chcę przedstawić Wam konsekwencje, jakie mogą spotkać Was po zrealizowaniu Waszych dążeń.

Pomijam tutaj kwestie odszkodowań, jakie Polska będzie musiała wypłacić zagranicznym firmom, które zainwestowały u nas, bo nie jest prawdą to, co mówił przewodniczący Platformy, że można to ograniczyć do firm niemających siedziby w rajach podatkowych. Takich zapisów nie ma w umowach, jakie Polska zawarła z innymi krajami i te właśnie firmy z łatwością wywalczą sowite odszkodowania przed każdym sądem arbitrażowym. Wiem jednak, że to Was najmniej interesuje i dlatego chciałem pokazać, co wprowadzenie stanu nadzwyczajnego może oznaczać dla Was jako partii i dla Was osobiście.

Zacznijmy od tego, że zgodnie z artykułem 228 Konstytucji RP stany nadzwyczajne wprowadzić można jedynie, gdy zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające. Obecnie wszystkie działania rządu oparte są na obowiązujących ustawach i nie potrzeba wprowadzać środków nadzwyczajnych. Tak więc, jeśli rządzący zdecydują się na to, będzie to jedynie ugięcie się pod presją opozycji i kierowanie się motywami politycznymi, a nie merytorycznymi.

Zastanawia mnie to, że przez wiele lat wmawialiście wszystkim, jakim bezwzględnym dyktatorem jest Jarosław Kaczyński, za wszelką cenę dążący do poszerzania swojej władzy i deptania wolności obywateli, a teraz chcecie dać mu narzędzie, by mógł swe niecne zamiary zrealizować

Zobaczmy, jak może on wykorzystać stan klęski żywiołowej.

Zacznijmy od tego, że stan klęski żywiołowej ogłosić można na 30 dni, ale Sejm może przedłużać go na kolejne 30 dni i ani Konstytucja, ani ustawa nie określają maksymalnej ilości tych przedłużeń. Dacie wtedy do ręki Kaczyńskiemu to, o czym każdy dyktator marzy. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy brutalny dyktator będzie tak sterował ilością przedłużeń, by w odpowiednio korzystnym dla siebie momencie zdecydować się wreszcie na zniesienie tego stanu i przeprowadzenie wyborów, tak aby być pewnym wygranej.

A jak możecie temu przeciwdziałać? Praktycznie nie możecie. Ustawa przewiduje możliwość ograniczenia wszelkiej działalności, jakkolwiek nie pisze o tym wprost, ale jej artykuł 21 wprowadza możliwość ograniczenia poruszania się. Ograniczyć można do zera, w związku z czym będziecie zamknięci we własnych mieszkaniach, w ostrej kwarantannie. Co więcej, nie będziecie mogli organizować akcji internetowych czy nawet kontaktować się pocztą, jako że artykuł 25 pozwala na wyłączenie poczty i kurierów, a również nadawania elektronicznego, w tym internetu i telefonów.

Co więcej, skoro epidemia osiągnęła takie rozmiary, że konieczne jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, nie będzie problemu dla rządzących z uzasadnieniem innych kroków, jak na przykład zlikwidowaniem dotacji dla partii politycznych, bo wszystkie środki będą potrzebne na walkę z koronawirusem.

Z czego będziecie wtedy żyli? Wiem, wiem, liczycie na Waszych samorządowców, którzy mogą Was przytulić i pożywić. Nie liczcie jednak na to. Artykuł 9 w punkcie piątym umożliwia rządowi zawieszenie w funkcjach prezydentów, burmistrzów i wójtów i wprowadzenie na ich miejsce swoich komisarzy. Oczywiście jest to możliwe tylko wtedy, jeśli ci prezydenci, burmistrzowie i wójtowie nie współpracują należycie z władzami państwowymi. Mnogie ostatnio oświadczenia i działania Waszych samorządowców znacznie ułatwiają pisowskim zamordystom uzasadnienie takich decyzji. I co wtedy zrobicie? Kaczyński doprowadzi Was do ruiny, a potem ogłosi wybory, w których nie będziecie mogli wystartować z powodów finansowych. Poskarżycie się do Brukseli? Jak? Z własnego mieszkania, bez możliwości zadzwonienia, wysłania maila czy listu?

Ale to nie wszystko. Dlaczego Kaczyński miałby ogłosić stan klęski żywiołowej, a nie stan wyjątkowy? Powody dla jego ogłoszenia są takie same, czyli żadne. A tu już nie ma żartów. W stanie wyjątkowym zakazuje się jakiejkolwiek działalności. Można zakazać działalności partii politycznych, stowarzyszeń, strajków, zrzeszania się. Komisarze wchodzą praktycznie automatycznie. I nawet media tego nie skrytykują z powodu wprowadzonej cenzury prewencyjnej. Co więcej, „Gazeta Wyborcza” będzie nie tylko mogła, ale musiała zamieszczać komunikaty rządowe, niestety bezpłatnie.

Najlepsze na koniec: to możliwość internowania. Po prostu pozamykają Was i tyle. I to wszystko zgodnie z prawem i ukochaną przez Was Konstytucją. Co więcej, na Wasze żądanie.

Jest w tym wszystkim iskierka nadziei, ponieważ stan wyjątkowy można ogłosić na maksimum 90 dni i przedłużyć go raz o dni 60. Daje to w sumie 150 dni. Wybory potem nie mogą odbyć się wcześniej niż w ciągu 90 dni. Zakładając, że chodzi o ogłoszenie wyborów, a nie termin głosowania, dojdziemy mniej więcej do wymarzonego przez was terminu. Stanie się tak jak chcecie, ale czy Wasza sytuacja będzie taka jaką chcielibyście mieć? Bez pieniędzy, z rozbitymi strukturami, po 150 dniach więzienia, gdzie, jak wiecie, różnie bywa, choć siedzi tam Wasz elektorat? Nie wiem, czy ktokolwiek z rozsądnych ludzi zgodzi się kandydować z Waszego ramienia.

A przecież niewykluczone jest, że krwawy i mściwy Kaczor napuści prokuratorów Ziobry, by znaleźli na Was cokolwiek. Bądźmy szczerzy, nie muszą długo szukać. Tym razem jednak nie możecie liczyć, że zastraszeni sędziowie Was uniewinnią.

A czy Wasi zagraniczni przyjaciele zechcą Was bronić i w Was inwestować? W ludzi zepchniętych na margines polityki? Czy raczej ograniczą się do kilku rytualnych wyrazów poparcia i dogadają się z Kaczyńskim? Tak jak nikt poważny nie inwestuje w opozycję białoruską, rosyjską czy turecką.

Tego właśnie nie mogę zrozumieć: dlaczego wplątujecie się w taką sytuację? Wasze żądania wprowadzenia stanu stan klęski żywiołowej kojarzą mi się z żądaniami karpia przyspieszenia świąt Bożego Narodzenia.

Chyba że jest coś, w co uwierzyć nie mogę: uważacie, że Kaczyński wcale nie jest brutalnym dyktatorem, lecz szczerym demokratą, który nie wykorzysta w niecnym celu narzędzi, jakie dajecie mu do ręki.

Znaczyłoby to jednak coś, o czym boję się pomyśleć. Znaczyłoby, że przez te wszystkie lata po prostu kłamaliście. Nie mam innego rozwiązania tego dylematu. Albo Kaczyński jest dyktatorem, a Wy w swej naiwności chcecie dać mu narzędzia, żeby Was pognębił, albo nie jest dyktatorem, w związku z czym cała Wasza narracja była i jest oszukiwaniem Polaków.

Wyjaśnijcie mi to, proszę, bo czegoś tu nie rozumiem i miotam się biedny, skołatany, od teorii do teorii. Bez Waszej pomocy zostanie mi tylko rozpłakać się z bezsilności, tak jak Wasz obecnie główny kandydat na prezydenta.

Zbigniew Kopczyński

Jan Kanthak: Samorządy kontrolowane przez opozycję torpedowały cały proces przygotowywania wyborów

Jan Kanthak o tym, czemu zorganizowanie wyborów 10 maja stało się niemożliwe, skutkach uznania ich nieważności i realizacji porozumienia Gowin-Kaczyński.

Umowa sprawy klaruje i bardzo wyjaśnia.

Jan Kanthak opisuje nową rzeczywistość wyborczą w związku z porozumieniem pomiędzy Jarosławem Gowinem a Jarosławem Kaczyńskim. Po tym jak Sąd Najwyższy stwierdzi nieważność wyborów, konstytucja przewiduje maksymalny termin 60 dni na przeprowadzenie wyborów. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której wybory nie odbyłyby się przed zakończeniem kadencji urzędującego prezydenta. Poseł PiS podkreśla, że niemożliwość przeprowadzenia wyborów w dniu 10 maja to wina obstrukcji większości senackiej i kontrolowanych przez polityków opozycji samorządów.

Jest większość parlamentarna stabilna. […] Ustawa znów będzie musiała pójść do Senatu.

Mówi, iż teraz Zjednoczona Prawica powinna przegłosować w Sejmie możliwość wyborów korespondencyjnych. Zgodnie z zawartą przez liderów PiS-u i Porozumienia umową zostanie uchwalona nowelizacja ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Będzie ona musiała przejść całą drogę legislacyjną.

Kandydaci dotychczas startujący w wyborach mają zachować prawa nabyte, co, jak zauważa Kanthak, oznacza uniknięcie konieczności zbierania podpisów w czasie epidemii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Michał Karnowski: Chmura nowej nocnej zmiany została przepędzona. Gra zaczyna się od nowa

Michał Karnowski o wspólnej deklaracji ws. wyborów prezydenckich dwóch liderów Zjednoczonej Prawicy, zażegnaniu widma rozpadu koalicji, debacie prezydenckiej i o tym, czy Platforma zmieni kandydata.

Chmura nowej nocnej zmiany, która zaczęła gdzieś majaczyć na horyzoncie została przepędzona.

Michał Karnowski komentuje porozumienie Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wyborów korespondencyjnych. Spodziewał się, że negocjacje między większym i mniejszych koalicjantem potrwają dłużej. Osiągnięcie trudnego dla obu stron kompromisu uważa za dobrą wiadomość. Zauważa, że „Jarosław Gowin tak bardzo przeraził wielu ludzi”, gdyż przypomniały one ludziom upadek koalicji rządzącej w 2007 r. Lider Porozumienia „licytował tak ostro i tak niezrozumiale, że spora część działaczy wypowiedziała mu posłuszeństwo”.

Gra się zaczyna od nowa. Dorobek kampanii staje pod znakiem zapytania.

Dziennikarz zaznacza, że zwycięstwo ubiegającego się o reelekcję prezydenta w przesuniętych wyborach nie jest pewne. Odnosząc się do debaty prezydenckiej mówi o Władysławie Kosiniak-Kamyszu:

Zobaczyliśmy polityka niesamowicie antypiowskiego.

Wobec słabości kandydatki Koalicji Obywatelskiej sądzi, że miałoby dojść do zmiany kandydata przez tą formację. Kandydatem mógłby zostać Rafał Trzaskowski bądź sam Borys Budka. Wskazuje na rolę zaplecza medialnego, które może naciskać a Platformę, by poparła Szymona Hołownię.  W Donaldzie Tusku nie widzi możliwego kandydata. Przypomina, że apel szefa EPL o bojkot wyborów prezydenckich spotkał się z niewielkim odzewem Polaków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Bosak: Ja w żadne bojkoty nie wchodzę. Każdy chciałby przynieść Jarosławowi Kaczyńskiemu głosy Konfederacji na tacy

Krzysztof Bosak o głosowaniu koresponencyjnym, potrzebie wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, delikcie konstytucyjnym, jakiego mógł dopuścić się rząd, mentalności wyborców PO i wprowadzanych zmianach

Nie zmienia się reguł w trakcie gry.

Krzysztof Bosak krytycznie odnosi się do wyborów korespondencyjnych. Konfederacja jest za tym, aby odsunąć wybory do czasu, kiedy epidemia się zakończy. Aby tego dokonać, to należałoby wprowadzić stan nadzwyczajny. Bosak twierdzi, że ten stan powinien być wprowadzony na początku epidemii w Polsce. Nakłada on bowiem ograniczenia również na rząd, nie tylko na obywateli. Tymczasem:

Rząd ograniczając w największym stopniu w historii III Rzeczypospolitej wolność obywateli […] przyznał sobie nadzwyczajne możliwości, nie dokonując samoograniczenia w dziedzinie swoich możliwości politycznych.

Kandydat Konfederacji na Prezydenta RP zaznacza, że rząd „nie skorzystał ze zwykłych uprawnień”, lecz wprowadził specustawę, przeciw której głosowała Konfederacja. Wciąż zaś nowelizowane są dziesiątki przepisów, gdzie nie wszystkie zmiany są złe. Chodzi o zmiany takie jak rozszerzenie zakresu elektronicznej korespondencji z sądami i ZUS-em, które, jak mówi, powinno już dawno nastąpić.

To użycie stanu nadzwyczajnego do ochrony praw i obywateli.

Nasz gość nie sądzi, żeby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w celu przesunięcia wyborów oznaczało jego instrumentalne stosowanie. Podkreśla, że stan jest rodzajem narzędzia, a obecnie istnieją uzasadnione powody do przełożenia wyborów. Ograniczona jest możliwość prowadzenia kampanii wyborczej przez brak spotkań na żywo z ludźmi. Polacy za granicą mogą mieć problem we wzięciu udziału w wyborach, a wielu Polaków z kraju obawia się zgłaszać się do komisji wyborczych. Głosy zaś ktoś musi policzyć. Zapowiada przy tym, że

Jeżeli zostanie uchwalone w sposób ważny prawo o wyborach korespondencyjnych […] to ja w żadne bojkoty nie wchodzę.

Bosak odnosi się także do wystąpienia Donalda Tuska i retoryki Platformy Obywatelskiej. Ta ostatnia bardziej niż na ściśle określonych poglądach, których jej brakuje, bazuje na wspólnej tożsamości:

PO próbuje budować tożsamość dla swoich wyborców w oparciu o poczucie krzywdy.

Poseł Konfederacji opowiada o próbach pozyskania przedstawicieli formacji, do której należy, przez obóz Zjednoczonej Prawicy.

Od tygodnia wydzwaniają do nas różni  znajomi. […] Każdy chciałby przynieść Jarosławowi Kaczyńskiemu głosy Konfederacji na tacy.

Podkreśla, że Konfederacja nie jest na sprzedaż i nie zrezygnuje z budowy ideowej prawicy w Polsce.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.