Dr Konrad Zasztowt: pożary w Turcji są nadal olbrzymim zagrożeniem

Dr Konrad Zasztowt, ekspert ds tureckich i islamu z Uniwersytetu Warszawskiego mówił o wojnie w Afganistanie i sytuacji w trakcie pożarów w Turcji.

W Afganistanie po ogłoszeniu decyzji o wycofaniu się wojsk amerykańskich, talibowie podjęli wzmożoną ofensywę. Są próby zdobycia większych miast. Talibowie kontrolują obecnie głównie obszary wiejskie i mniejsze miasta.

Są doniesienia o próbach zdobycia tych głównych, większych miast. To jest proces który zaczął się na wiosnę wraz z ogłoszeniem ostatecznego wyprowadzenia wojsk amerykańskich z Afganistanu – powiedział dr Konrad Zasztowt.

Trudno ocenić jak długo rząd Afganistanu będzie w stanie się bronić, duży wpływ może mieć udział Turcji, która będzie pełnić funkcję ochrony lotniska w Kabulu. Turcja jest zainteresowana sprawą, ponieważ nowa fala uchodźców z Afganistanu dotrze do Turcji. Liczbę uchodźców szacuje się na kilka milionów

Tu się mówi o kilku milionach ludzi. W tej chwili Turcja ma już blisko cztery miliony uchodźców a Syrii, na swoim terytorium, więc jeszcze dodatkowi uchodźcy z Afganistanu to oczywiście byłby olbrzymi problem – poinformował dr Konrad Zasztowt.

Rządy talibów były rządami łamiącymi prawa człowieka, głównie prawa kobiet. Nie wiadomo czy po 31 sierpnia amerykańskie siły powietrzne dalej będą wspierały rządy w Kabulu, jednakże nawet zwycięstwo talibów nie zakończy wojny, ponieważ w Afganistanie jest krajem w którym mieszka wiele narodów i jest bardzo dużo zróżnicowanych grup interesów. Obecnie Turcję trawią ogromne pożary. Straty dotknęły głównie branżę turystyczną i środowisko naturalne.

Te pożary są nadal olbrzymim zagrożeniem. Cały czas trwają (…) trwają nadal w tych regionach turystycznych. W regionach gdzie są najbardziej popularne kurorty nad Morzem Śródziemnym, nad Morzem Egejskim – powiedział dr Konrad Zasztowt.

W Turcji rozpoczęły się próby liczenia strat. Szkody dotyczące środowiska naturalnego są niemożliwe do ocenienia. Spłonęły lasy, których odrośnięcie może potrwać dziesiątki lat.

J.L.

Gmina Blat w Libanie. Abdou Outayek: odwiedzamy poszczególne domy i tłumaczymy, że szczepienie jest konieczne

Wójt gminy Blat w dystrykcie Byblos o zarządzaniu gminą, pandemii, wsparciu dla przedsiębiorców i akcji szczepień.

Abdou Outayek opowiada o tym, jak wygląda zarządzanie gminą Blat.

Prawo libańskie, zwłaszcza art. 47, daje bardzo dużo możliwości wójtowi w podejmowaniu decyzji lokalnych.

Wójta wspiera dwunastoosobowa rada. Problemem kraju jest trwająca hiperinflacja. Do tego dochodzi epidemia.

Nie ma ani jednej gminy, która byłaby bogata.

Obecnie głównym wyzwaniem jest akcja szczepień przeciwko Covid-19. Miejscowa społeczność podchodzi do tych szczepień sceptycznie.

Nasza gmina liczy 42 tys. mieszkańców.

Na razie 15-30 proc. populacji gminy się zaszczepiło. Outayek mówi, że odwiedzają poszczególne domy przekonując rodziny, iż szczepienia w obecnej sytuacji są konieczne.

Część szczepionek dostajemy od poszczególnych szpitali, a część zakupujemy od firm, które mają pozwolenie od rządu libańskiego na ich sprowadzanie z zagranicy.

Według naszych możliwości staraliśmy się jako gmina lokalny biznes wspomagać.

Obecnie wrócił ruch turystyczny, który jest dość pokaźny. Wójt obawia się, że wraz z końcem sezonu turystycznego wiele biznesów upadnie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wassim Safir: ten kraj daje nam bardzo dużo: daje nam piękno, daje owoce tej ziemi

Menedżer turystyki o sytuacji w Libanie i swojej miłości do tego kraju.

Pomimo tego, że sytuacja była trudna, że duża turystyka się zatrzymała, nie było nigdy momentu, aby nikt do nas nie przyjechał.

Wassim Safir mówi o swojej miłości do Libanu. Zapewnia, że nie planuje opuszczać kraju. Podkreśla, że jego przodkowie przelewali krew, aby chrześcijanie mogli żyć na tych ziemiach.

Ten kraj daje nam bardzo dużo: daje nam piękno, daje owoce tej ziemi.

Jak opowiada, jego przodkowie potrafili poradzić sobie z kryzysami, więc obecne pokolenie też musi dać radę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Maya Outayek: w Libanie z powodu wszystkich problemów najbardziej cierpią dzieci

Maya Outayek o problemach z wodą w Libanie oraz o libańskim kryzysie epidemicznym, politycznych i finansowym.

Maya Outayek wyjaśnia, że do rozwiązania problemów z wodą w Libanie konieczne jest naprawienie systemu elektroenergetycznego państwa, czego nie udaje się zrobić od 30 lat.  Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego informuje, że połowa libańskiego społeczeństwa znajduje się na granicy ubóstwa. Libańczycy w większości nie zarabiają więcej niż 50 dolarów miesięcznie. Kiedyś 1 dolar wart był tysiąc lir. Obecnie jest to 21 tys.

Jak ocenia, kluczem do rozwiązania tego problemu jest zakończenie kryzysu politycznego. Maya Outayek podkreśla, że sytuacja w kraju najmocniej odbija się na libańskich dzieciach.

Z powodu wszystkich problemów najbardziej cierpią dzieci.

Najmłodsi mają problemy zdrowotne w związku z utrudnionym dostępem do wody. Dzieci są wysyłane do pracy, aby wesprzeć rodzinny budżet. Liban toczy kryzys pandemiczny, finansowy i polityczny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tony Saliba: na kryzys w Libanie duży wpływ miał pobyt uchodźców syryjskich

Nauczyciel matematyki w libańskim liceum o kryzysie w Libanie: szalejącej inflacji, przerwach w dostawach energii i lockdownie.

Tony Saliba objaśnia naturę libańskiego kryzysu. Wiąże go z ogromnym napływem do kraju uchodźców.

Na kryzys miał duży wpływ pobyt uchodźców syryjskich.

Jak relacjonuje, radykalny spadek wartości pieniądza doprowadził do zubożenia diety Libańczyków. Wcześniej pensje nauczyli od 2,5 do 3 tys. dolarów. Obecnie w wyniku inflacji te same pensje wynoszą 100-200 dolarów. Wybuch w Bejrucie i pandemia koronawirusa dołożyły się do trwającego kryzysu.

Ministerstwo Energii spowodowało, że doprowadziliśmy do 55 mld długu w związku z użytkowaniem prądu w Libanie.

W efekcie złego zarządzania Liban mierzy się z przerwami w dostawach prądu. Libańczycy mogą liczyć na jedynie dwie godziny prądu dziennie. Gość „Poranka WNET” opowiada o tym, jak antyepidemiczne lockdowny wpłynęły na libańską edukację. Dzieci przez większość minionego roku szkolnego były odcięte od możliwości uczenia się.

Wiele dzieci mogło skorzystać z nauczania zdalnego, ale wiele też nie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Rocznica wybuchu w Bejrucie. Gajowy: gdyby nie silosy na zboże zniszczone zostałoby całe miasto, a nie jedna trzecia

Gospodarz „Studia Bejrut” o tragedii, jaka miała rok temu w bejruckim porcie oraz o Hezbollahu.

Kazimierz Gajowy wspomina wybuch w bejruckim porcie z 6 sierpnia 2020 r. Jak mówi, zniszczenia w mieście były ogromne.

Wszystko było wyprute tak jakby wybebeszone.

Gajowy wskazuje, że w zeszłorocznym wybuchu w Bejrucie zginęło 200 osób, a więc zaskakująco mało, jak na skalę eksplozji. Wynikało to z tego, że miał on miejsce już po godzinach szczytu, gdy nie było korków na ulicach. Jednocześnie silosy na zboże ochroniły większość miasta.

Zauważa, że w Libanie każdy, kto powie coś przeciw Hezbollahowi szufladkowany jest jako proizraelski.

Hezbollah, żeby w ogóle istnieć potrzebuje Izraela.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!


A.P.

Rok od wybuchu w Bejrucie. Rakowski: Od 12 miesięcy Liban nie ma rządu. Waluta dryfuje, osiągając astronomiczne kwoty

Nierozliczone zaniedbania, kryzys finansowy i odbudowa Bejrutu. Paweł Rakowski o Libanie w rocznicę tragedii.

Minął rok od wybuchu w bejruckim porcie. Paweł Rakowski przypomina skalę tragedii, jaka spadła na Libańczyków rok temu.

Mamy dzisiaj bardzo przykrą rocznicę największej tragedii, która dotknęła ten kraj. Eksplozja, która uśmierciła ponad 200 osób, zrujnowała de facto libańską stolicę, niszcząc placówki oświaty, ośrodki zdrowia oraz dzielnice mieszkalne, głównie chrześcijańskie.

Ekspert ds. Bliskiego Wschodu zauważa, że rok po wybuchu wciąż nie osądzono zarządców portu ani polityków, których zaniedbania przyczyniły się do zniszczenia libańskiego portu. Wbrew początkowym nadziejom tragedia nie stała się katharsis dla libańskiej polityki. Sytuacja jeszcze się pogorszyła.

Od dwunastu miesięcy Liban nie ma rządu. Waluta dryfuje osiągając astronomiczne kwoty.

Pewnym pozytywem, jest to, że nie dochodzi do napięć na tle religijnym. Libańskie media donoszą, że prezydent Libanu  Michel Aoun otrzymywał informacje od służb, iż w bejruckim porcie dzieje się coś złego. Ostrzeżenia jednak albo zostały zignorowane, albo władza jest tak nieudolna, że nie mogła zareagować.

Po wybuchu Libańczycy zabrali się do odbudowy. Problemem jest jednak trwający kryzys.

Jest kryzys finansowy, a materiały budowlane z reguły do tanich nie należą.

Część domów, która się nie zawaliła w wyniku wybuchu może się jeszcze zawalić. Rakowski wskazuje na pomoc niesioną przez kościelne fundacje, wśród których jest Fundacja Fenicja Kazimierza Gajowego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Haaretz: Prezydent Izraela przyjął trzecią dawkę szczepionki Pfizer/BioNTech

Prezydent Izaak Herzog wraz z żoną przyjęli w piątek trzecią dawkę szczepionki przeciw Covid-19. Miało to miejsce dzień po ustanowieniu w Izraelu szczepień uzupełniających dla osób powyżej 60 lat.

29 lipca izraelski premier Naftali Bennett poinformował o rozpoczęciu się pierwszej na świecie kampanii szczepień mającej na celu zaszczepienie osób powyżej 60. roku życia trzecią dawką szczepionki przeciw koronawirusowi. Początek kampanii będzie mieć miejsce już w niedzielę.

60-letni prezydent Izraela i jego małżonka otrzymali trzecią dawkę szczepionki w Centrum Medycznym Sheba w Tel HaSzomer.

Izaak Herzog podziękował premierowi za „odważną decyzję”, jaką jest ustanowienie w Izraelu pierwszej na świecie trzeciej dawki szczepień dla seniorów. Prezydent podkreślił również, że jest to istotny gest na rzecz społecznej solidarności w Izraelu.

Podczas wydarzenia swoje przemówienie wygłosił również Naftali Bennett, który zaznaczył, że uzupełniająca kampania szczepień ma na celu ochronę zdrowia i życia seniorów. Ponadto, szef izraelskiego rządu przyrównał szczepienia przeciwko Covid-19 do micw, czyli przykazań wynikających z prawa żydowskiego (halachy).

Na chwile obecną w Izraelu odnotowuje się wzrost przypadków zakażenia Covid-19. W piątek media poinformowały o najwyższej od trzech miesięcy liczbie pacjentów zakażonych koronawirusem w stanie poważnym (167). Ponadto, 33 osoby dotknięte wirusem są w stanie krytycznym, a 26 korzysta z respiratorów. W czwartek w Izraelu stwierdzono 214 nowych zakażeń.

N.N.

Źródło: Haaretz

Żydom udało się zbudować swoje państwo i jest ono faktem bez względu na to, czy tworząc je, mieli do tego prawo

Państwo Izraelskie jest bezpieczne, dopóki wszyscy gracze mają jakiś interes w utrzymywaniu obecnej sytuacji w stanie choćby lekkiego podgrzania, a poza tym skutecznie szachują się wzajemnie.

Piotr Sutowicz

Majowa eskalacja przemocy pomiędzy Izraelem a stroną – nazwijmy to – arabską nie była pierwszą w ostatnich latach. Utajona wojna trwa tu, można powiedzieć, od kilkudziesięciu lat. Samo państwo żydowskie powstało drogą ni to dyplomatycznych, ni to paramilitarnych i terrorystycznych wymuszeń w końcu lat czterdziestych. Czy Żydzi mieli prawo do stworzenia swej narodowej i państwowej siedziby w miejscu swego starożytnego bytowania, jest sprawą w zasadzie drugorzędną. Kierując się bowiem taką logiką pytań o czyjeś prawo historyczne do czegoś tam, łatwo dojść do absurdu.

Swoje żądania terytorialne względem Polski w XX wieku Niemcy często uzasadniali prawami historycznymi, w tym rzekomo faktem, że nasze ziemie niegdyś, właśnie w czasach, kiedy Żydzi starożytni tworzyli swoją historię w Izraelu, zamieszkiwane były przez plemiona germańskie, a Piastowie byli dynastią niemiecką, a więc czymś w rodzaju namiestników czy przedstawicieli forpoczty tej nacji na wschodzie.

Gdyby Niemcy wygrali II wojnę światową, to pewnie ta narracja stałaby się obowiązująca na terenie całej zjednoczonej pod ich przewodnictwem Europy. Ale nie wygrali i z ich rzekomych praw historycznych dziś raczej się naśmiewamy, niż bierzemy je na poważnie w poważnym dyskursie. Choć niekiedy spotykam historyków, którzy pewne tamte tezy powtarzają i jakieś sentymenty w kwestii obecności niemieckiej na wschodzie, choćby podświadomie, przejawiają. Generalnie badania genetyczne dotyczące tego, jaki haplotyp miał Mieszko I, służą zaspokajaniu ciekawości, a nie wykazywaniu czyichś urojonych praw.

Żydom udało się zbudować swoje państwo i jest ono faktem bez względu na to, czy tworząc je, mieli do tego prawo. Urodziło się w nim i wychowało co najmniej kilka pokoleń obywateli. Chyba istnieje coś, co można nazwać izraelską tożsamością narodową, przywiązaną do tej ziemi jako ojczyzny, ale zawsze musi być jakieś „ale”. Do tej samej ziemi roszczą sobie prawa Arabowie, którzy żyli tu od dawna. Nie będę się licytował na temat tego, od jak dawna. Są nawet głosy mówiące, że to potomkowie starożytnych Żydów, którzy ulegli pewnej asymilacji do kultury i religii wyznawanej przez większość Arabów. Chociaż część z nich wyznaje chrześcijaństwo, a nie islam, co też jest dość ciekawym exemplum.

Jest kwestią dyskusyjną, czy Arabowie na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy utworzyli państwo, które można by określić mianem ich ośrodka politycznego. Niektóre ośrodki międzynarodowe fakt istnienia takowego uznają, inne nie. Jakaś władza nad palestyńskimi Arabami istnieje, a nawet jest więcej niż jedna.

Ośrodki polityczne Palestyńczyków, zdaje się, są odpowiednikami, wręcz agendami dużych regionalnych ośrodków siły, chcących sprawować kontrolę nad tym terenem, a właściwie mających na celu „dokopanie Żydom”. Powody tego ostatniego zamierzenia są jednak inne niż tylko nienawiść do świeżo uformowanego narodu izraelskiego w nowoczesnym tego słowa znaczeniu. (…)

Nie będę się tu skupiał na powojennych początkach państwa izraelskiego i jego zmaganiach. Bez wątpienia jego rozrost terytorialny prowadzony był drogą podbojów i wymuszeń. Arabowie byli ścieśniani w coraz mniejszych enklawach, a ich lokalni sojusznicy czy protektorzy okazali się być militarnie niezdolni do stawienia czoła nowocześnie myślącym izraelskim wojskowym, mającym zaplecze międzynarodowe. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że znaczna część kardy oficerskiej Izraela do pewnego momentu była polskojęzyczna, a doświadczenie wojskowe tych ludzi też pochodziło z Armii Polskiej czy to z czasów II RP, czy z Korpusu Generała Andersa. Nie wiem, czy jest to powód do dumy, czy nie, ale chyba o wyszkoleniu bojowym tamtej siły zbrojnej świadczy raczej dobrze. Poza tym warto przypomnieć, że w początkowym okresie istnienia państwo cieszyło się poparciem krajów socjalistycznych, w tym Związku Radzieckiego.

Ważnym wydarzeniem przebiegunowującym osie polityczne na Bliskim Wschodzie była wojna sześciodniowa przeprowadzona przez Izrael w mistrzowski sposób. Zakończyła się ona upokorzeniem krajów arabskich oraz zerwaniem stosunków dyplomatycznych krajów Układu Warszawskiego z Izraelem. Bez rozwikływania pojedynczych zjawisk i procesów należy ten konflikt i jego polityczne konsekwencje przedstawić jako najlepszy dowód na to, że Izrael pokazał, że dla niego liczy się przede wszystkim jego interes i w nosie ma to, czego chce np. Związek Radziecki.(…)

Współczesny Izrael czuje się pewnie, mając – zdaje się nieograniczone – poparcie ze strony Stanów Zjednoczonych Ameryki; każdy układ władzy w tym kraju jest proizraelski. Nie będę się zagłębiał w przyczyny tego stanu rzeczy. Jedno jest pewne: protektor dba o interesy Izraela niekiedy silniej niż o własne.

Być może czasem lepiej rzeczywiście byłoby odpuścić, biorąc pod uwagę, że światowa opinia publiczna i niektóre ośrodki siły wcale nie podzielają tego entuzjazmu; skłonne są wręcz uznać Izrael za państwo rozbójnicze. Na pewno polityka Żydów względem Palestyńczyków jest mało estetyczna, a czasami zbrodnicza. Z drugiej jednak strony przeciwnik nie pozostaje dłużny. Znakomita część Arabów, jeśli nie większość, odmawia Izraelowi prawa do istnienia w ogóle. Takie stanowisko ma poparcie w Turcji i chyba w Iranie, a więc zakres chętnych do likwidacji czy to politycznej, czy biologicznej Izraela jest duży. (…)

Kogo więc mogą Izraelczycy uważać za swoich europejskich przyjaciół? Moim zdaniem szczerych i oddanych – nie mają.

Rzecz jest oczywiście przykryta retoryką o antysemityzmie i nikt się specjalnie nie będzie wychylał z jednoznacznymi wypowiedziami. Elity europejskie po prostu boją się amerykańskich pieniędzy i równie wielkich wpływów kulturowych. To Ameryka narzuca Europie, co ma mówić i myśleć, a różne think tanki tropią wydumany i prawdziwy antysemityzm. We wszystko wprzęgnięty jest przemysł holokaustu ze straszeniem kolosalnymi odszkodowaniami za wojenne zbrodnie w tle. Tak więc na pozór istnieje na układ zamknięty, ale sprawa się tli i medialne doniesienia o izraelskich zbrodniach wcale sprawie Żydów nie pomagają. W końcu szala opinii publicznej może się przeważyć na drugą stronę i bańka pęknie.

Sprawa jest o tyle trudna dla siedziby narodowej Żydów, że wadzą oni tam wielu czynnikom, nie tylko Arabom. Coraz mocniej w grę w tym rejonie świata włącza się Turcja. Być może na razie mamy tu do czynienia z teatralnymi gestami prezydenta tego kraju, a scena izraelska daje mu pole do popisu, ale nie da się ukryć, że społeczeństwo tureckie w tej sprawie stoi po jego stronie. Inny ośrodek siły oskarżany o podsycanie sytuacji to Iran, gracz ani nie arabski, ani turecki, ani też sunnicki. Pamiętać trzeba, że rząd i społeczeństwo tego kraju wyznaje odłam islamu zwany szyizmem. Nie będę tu rozwijał jego założeń teologicznych, ale antagonizm pomiędzy oboma odłamami, czyli większością Arabów a Persami, jest znaczny. Iran reprezentuje więc siłę nieco dalszą, a jednak ma swoje punkty oparcia zarówno w Syrii, Libanie, jak i na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Nieprzejednanymi wrogami Iranu są z kolei kraje Półwyspu Arabskiego, dręczone przez niego na różne sposoby: a to poprzez blokadę Cieśniny Ormuz, którędy płynie jedna trzecia światowej ropy, a to przez rebelię w Jemenie, z którą Saudyjczycy z trudem sobie radzą, a to poprzez każdą inną utrudniającą życie arabskim dynastom błahostkę.

A ponieważ dokuczając Saudom, uprzykrzają życie Stanom Zjednoczonym, mogą w kwestii tej polityki liczyć na pomoc Rosji, która tradycyjnie wspiera niektóre kraje arabskie, w tym przede wszystkim Syrię, która jako tako trzyma się jeszcze dzięki Rosji właśnie.

Na tym polu odbywa się chyba swoista licytacja na antysemityzm, ponieważ społeczeństwa wszystkich tych krajów czują do Żydów niechęć. Władze arabskie, na potrzeby choćby własnej polityki, muszą w tej sprawie się jakoś określać. Z drugiej strony kraje Zatoki Perskiej uzależnione są od polityki Stanów Zjednoczonych, dla których są znaczącymi partnerami handlowymi, ale wygląda na to, że USA uważają ten obszar za coś w rodzaju protektoratu i używają handlu ropą do kontroli tamtejszych władz.

Bezpośredni skutek tej powierzchownej układanki jest taki, że Izrael jest bezpieczny, dopóki wszyscy gracze mają jakiś interes w utrzymywaniu obecnej sytuacji w stanie choćby lekkiego podgrzania, a poza tym skutecznie szachują się wzajemnie. Czy tak będzie zawsze? O tym też Izraelczycy muszą myśleć. (…)

Cały artykuł Piotra Sutowicza pt. „Czy sytuacja Izraela wymyka się spod kontroli?” znajduje się na s. 11 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Czy sytuacja Izraela wymyka się spod kontroli?” na s. 11 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ks. Boguszewski: Tylko państwa mogą mieć wpływ na ludobójstwo

W „Kurierze w Samo Południe” duchowny omawia najnowszy raport Amerykańskiego Departamentu Stanu, z którego wynika, że nad Afryką Północną, a także Bliskim i Dalekim Wschodem ciąży widmo ludobójstwa.

Ks. Mariusz Boguszewski z Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” komentuje nowo opublikowany raport Amerykańskiego Departamentu Stanu ws. działań przeciwdziałających ludobójstwu w krajach, gdzie ryzyko zbrodni jest największe. Duchowny widzi wiele dobrego w zainteresowaniu Stanów Zjednoczonych tematem ludobójstwa. Nasz gość wyraża również nadzieję, że nie skończy się jedynie na słowach i raportach:

Każde mówienie o tych strasznych rzeczach, które dzieją się przede wszystkim na Chrześcijanach, ale i na wszystkich ludziach jest ważne – podkreśla ks. Mariusz Boguszewski.

Według rozmówcy Adriana Kowarzyka, wpływ na ograniczenie tych aktów eksterminacji mogą mieć tylko najwyższe struktury polityczne, czyli państwa. Ks. Mariusz Boguszewski zaznacza również, że ludobójstwo jest najokrutniejszym ze wszystkich rodzajów przemocy jakich może doświadczyć człowiek:

Ludobójstwo jest – według tych raportów, które wydajemy – tą najgorszą formą, na którą mogą mieć wpływ tylko państwa, (…) najwyższe czynniki władzy – podkreśla ksiądz.

Przedstawiciel „Pomocy Kościołowi w Potrzebie” mówi również o miejscach, w których w najbliższym czasie może dojść do aktów ludobójstwa. Duchowny wskazuje także na związek między eksterminacją a fundamentalizmem religijnym czy totalitaryzmem:

W tym raporcie, który teraz został opublikowany, oczy naszej wyobraźni przenoszą się jak zwykle na północ Afryki, na Bliski Wschód i na Daleki Wschód. Jest to związane z działaniami różnych fundamentalizmów. Tam gdzie działają reżimy totalitarne, tam gdzie po prostu zaplanowana jest ta eksterminacja – mówi ks. Mariusz Boguszewski.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.