Kazimierz Gajowy wspomina wybuch w bejruckim porcie z 6 sierpnia 2020 r. Jak mówi, zniszczenia w mieście były ogromne.
Wszystko było wyprute tak jakby wybebeszone.
Gajowy wskazuje, że w zeszłorocznym wybuchu w Bejrucie zginęło 200 osób, a więc zaskakująco mało, jak na skalę eksplozji. Wynikało to z tego, że miał on miejsce już po godzinach szczytu, gdy nie było korków na ulicach. Jednocześnie silosy na zboże ochroniły większość miasta.
Zauważa, że w Libanie każdy, kto powie coś przeciw Hezbollahowi szufladkowany jest jako proizraelski.
Hezbollah, żeby w ogóle istnieć potrzebuje Izraela.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.P.