Grzegorz Strzelczyk, wiceprezes zarządu LOTOS Petrobaltic SA: Realna dywersyfikacja LOTOS – to najnowsze technologie

Po ruszeniu EFRA zakład będzie miał możliwość przerobu każdego rodzaju ropy i to jest realna dywersyfikacja – powiedział wiceprezes LOTOS Petrobaltic SA. W rozmowie również o prezydencie Gdańska.

Według gościa Poranka Wnet z Gdańska trzy czynniki decydują o realnej dywersyfikacji. Po pierwsze warunki logistyczne, to, aby można było do zakładu przetwórczego, jakim jest rafineria gdańska, dostarczyć dowolny gatunek ropy, która zostanie poddana procesowi przerobu. Drugi czynnik to przesłanki ekonomiczne. Każdy producent kupuje taką ropę do przerobu, która daje mu najlepsze efekty ekonomiczne. Trzeci czynnik to możliwości technologiczne rafinerii.

Rafineria gdańska jest bardzo nowoczesnym zakładem, który po zakończeniu pracy nad EFRA będzie jeszcze bardziej innowacyjny. EFRA to inaczej efektywna rafinacja, co oznacza więcej produktów z każdej baryłki ropy. Projekt EFRA to realizowana przez LOTOS inwestycja w instalację opóźnionego koksowania, umożliwiająca bardziej zaawansowany, głębszy przerób ropy naftowej. Dzięki instalacji EFRA ciężkie pozostałości procesu rafinacji będą mogły być przerobione na wysoko marżowe produkty, takie jak olej napędowy i paliwo lotnicze, a jednocześnie ograniczone zostanie wytwarzanie produktów charakteryzujących się niskimi marżami, takich jak asfalty oraz ciężkie oleje opałowe.

– Po ruszeniu EFRA zakład będzie miał możliwość przerobu każdego rodzaju ropy i to jest realna dywersyfikacja – powiedział Grzegorz Strzelczyk. Zwrócił uwagę, że rafineria gdańska LOTOS ma bardzo dobre uwarunkowania logistyczne ze względu na bliskość naftoportu, a z drugiej strony rurociągu Przyjaźń.

Największą część przerobu rafinerii w Gdańsku stanowi ropa repco, tj. ropa z Rosji, ale przerabiała ona też zarówno ropę irańska, saudyjską, jak i ropy Morza Północnego.

– My, jako Petrobaltic, mamy rurociąg ze złoża B3 na Morzu Bałtyckim i aktualnie zagospodarowujemy złoża B8, które są złożami własnymi LOTOSU – powiedział Strzelczyk. Złoże B3 połączone jest rurociągiem z Władysławowem, gdzie grupa LOTOS ma elektrociepłownię. Również ze złoża B8 będzie przesyłany gaz i kondensat do Władysławowa.

Wiceprezes przypomniał, że aktualnie na świecie odchodzi się od wytwarzania energii z surowców kopalnych. Zwrócił uwagę, że zapoczątkowała to konwencja z Kioto, a niejako kontynuacją tych ustaleń były Porozumienia Paryskie. Nie ma on jednak wątpliwości, że najbliższe dziesięciolecia nadal upłyną pod znakiem energii pozyskiwanej z kopalin.

LOTOS, jako grupa kapitałowa, nie ogranicza się tylko do polskiego rynku, ma również swoją spółkę Geonafta na Litwie, gdzie eksploatuje złoża.

– W tym tygodniu upływa termin składania ofert na koncesję na wydobycie na szelfie łotewskim, liczymy, że do 11 października nastąpi rozstrzygnięcie – powiedział Grzegorz Strzelczyk. Ma nadzieję na przychylne dla LOTOSU rozstrzygnięcie. – Kraje Pribałtyki w ostatnich latach, a zwłaszcza po napaści przez Rosję na Ukrainę, zrozumiały, że bezpieczeństwo powinny budować w sojuszu ze wspólnotą europejską i Polską.

Jego zdaniem zwłaszcza spektakularna zmiana zaszła w przypadku rafinerii Możejki na Litwie. Wreszcie partnerzy litewscy rozpoczęli realną współpracę. Wyjaśnił, że sprawa Nord Stream 2 pokazuje, na czym tak naprawdę polega tak zwana solidarność europejska. Jego zdaniem nie ma ona nic wspólnego z solidarnością, chociażby w kwestii bezpieczeństwa energetycznego wszystkich państw UE.

Radny miasta Gdańska

Grzegorz Strzelczyk to również radny Gdańska, miasta, którego prezydenta mieliśmy okazję widzieć na „występach” przed komisją śledczą ds. Amber Gold.

– Problemem samorządu trójmiejskiego, a zwłaszcza gdańskiego jest to, że od roku 90. w zasadzie władzę sprawuje ten sam układ towarzyski, podkreślam – nie partyjny, bo koledzy, prezydenci Gdańska i Sopotu, w różnych partiach byli – powiedział Strzelczyk. Jego zdaniem przez te wszystkie lata „stworzono pewien rodzaj oligopolu, żeby nie powiedzieć monopolu”, a „dzieckiem tego układu jest prezydent Adamowicz”, który ma różne kłopoty z prawem. Grzegorz Strzelczyk przypomniał, że ostatnio był on przesłuchiwany w sprawie afery Amber Gold i opinia publiczna mogła się wreszcie dowiedzieć o „innych polach aktywności pana prezydenta”.

Z doniesień prasy lokalnej wynikało, że miał on siedem mieszkań, ale aktualnie nie ma ani jednego, bo „wszystkie poprzepisywał na członków rodziny”.  Jak przypomniał gość Poranka, Paweł Adamowicz złożył nieprawdziwe oświadczenie majątkowe, w którym nie uwzględnił owych feralnych mieszkań.

[related id=39481]Strzelczyk przewiduje, że mimo toczącego się procesu w sprawie składania niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych Paweł Adamowicz znów będzie się ubiegał o kolejną, szóstą reelekcję na fotel prezydenta Gdańska.

– Od okresu przejęcia władzy przez PiS prezydent Adamowicz kreuje się na ofiarę polityczną i prowadzi działania, które nie mają nic wspólnego z ustawą o samorządzie – powiedział Strzelczyk. Jego zdaniem jest to linia obrony, jaką obrał wobec wielu problemów, jakie ma z prawem. – Nawet gdańszczanie dostrzegają, że to hipokryzja prezydenta i forma obrony przed zarzutami, które mu się stawia.

Wywiad z Grzegorzem Strzelczykiem, wiceprezesem Zarządu LOTOS Petrobaltic SA, radnym miasta Gdańska w części pierwszej Poranka WNET

MoRo

 

Po wyborach w Niemczech: Przegrane partie przyznają się do winy, ale nie podają prawdziwych powodów złych wyników

W Poranku WNET w rozmowie ze Sławomirem Ozdykiem o wynikach wyborów do Bundestagu – czy mogą one zmienić nastawienie Niemiec do Polski, a także o tym, jaka koalicja może powstać po wyborach.

Sławomir Ozdyk, doktorant z Uniwersytetu Szczecińskiego na co dzień pracujący w Berlinie, w dzisiejszym Poranku WNET skomentował wyniki niedzielnych wyborów do Bundestagu.

AfD, która zajęła trzecie miejsce w wyborach z wynikiem 12,5 procent, przy prezentacji powyborczych wyników pokazywana była na miejscu piątym. Sławomir Ozdyk wyjaśnił to tym, że obecnie, tak jak po wyborach regionalnych, w których AfD osiągnęła podobny wynik, po ogłoszeniu wstępnych rezultatów wyborów nastąpiła akcja propagandowa. Do niej zaliczyć można takie manipulacje socjotechniczne.

SPD zaliczyło najgorszą „wpadkę” od zakończenia drugiej wojny światowej, CDU/CSU drugą, a CSU w Bawarii najgorszy w historii wynik. Sławomir Ozdyk stwierdził, że w tej chwili nie jest ważne, ile głosów zdobyła AfD, gdyż nie wejdzie do koalicji rządowej i nie będzie miała wpływu na podejmowane decyzje. Ważne jest, ile procent głosów ubyło partiom do tej pory rządzącym. Ciekawe , że dobry wynik osiągnęła FDP, która przez ostatnie cztery lata nie była w parlamencie. Świadczy to o tym, że wielu wyborców, niezadowolonych z dotychczasowych rządów, nie zagłosowało na AfD (określaną we wszystkich mediach jako skrajnie prawicowa, neonazistowska, populistyczna, antyislamska itd.), ale właśnie na FDP. Teraz wszystko będzie się robić, żeby umniejszyć znaczenie AfD.

W pierwszych wypowiedziach partii przegranych dominuje przyznanie się do winy, ale bez ujawnienia właściwych powodów złych wyników. Bardzo mało mówi się bowiem o kryzysie migracyjnym.

Gość Poranka uważa, że bardzo trudne będzie teraz stworzenie koalicji. SPD, która osiągnęła wynik 20,5 procent, ustami jej przewodniczącego Martina Schulza już ogłosiła, że przechodzi do opozycji. Utrudni to działanie AfD, gdyż wtedy to SPD będzie główną partią opozycyjną, co da jej pewne przywileje w Bundestagu.

W nowej konfiguracji w parlamencie na pewno próby naprawiania polskiej rzeczywistości nie będą teraz tak intensywne, jak dotychczas. Wczoraj jednak jedna z głównych przedstawicielek Zielonych powiedziała, że Europę trzeba wzmacniać, w szczególności wzmacniać opozycję w Polsce i na Węgrzech. Prawdopodobne jest, że powstanie teraz koalicja tzw. Jamajka – CDU/CSU, FDP i Zielonych. Zieloni na pewno nie są przyjaciółmi Polski. Stosunkowo dobrze, że kanclerzem będzie Angela Merkel, gdyż jest ona bardzo pragmatycznym politykiem. Jednak – jak powiedział Sławomir Ozdyk – nie możemy być pewni, że o nas w Niemczech zapomną.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy w drugiej części Poranka WNET z Gdańska.

JS

Robert Kacperski: Po uszczelnieniu VAT-u i ukróceniu przemytu paliw do Polski LOTOS odnotował 20-proc. wzrost sprzedaży

Kacperski wyjaśnia, w jaki sposób kwitł w Polsce przestępczy proceder nielegalnego obrotu paliwami i jaką rolę w nim odegrały tak zwane karuzele VAT-owskie, a także sytuację na światowym rynku ropy.

Aktualnie nie ma problemu z zakupem ropy naftowej na rynkach światowych z tego powodu, że jest bardzo wysoka podaż tego surowca. Dlatego ostatnimi czasy mamy dosyć niskie ceny i wysoką dostępność. Powody tego stanu rzeczy są trzy, od zwiększenia mocy wydobywczej Stanów Zjednoczonych ze względu na „rewolucje łupkową”, poprzez powrót na rynki światowe ropy irańskiej po zniesieniu sankcji, a wreszcie odbudowę infrastruktury wydobywczej w Libii i Iraku.

– Duża konkurencja wśród dostawców ropy naftowej umożliwia nam testowanie różnych jej odmian – powiedział Robert Kacperski, szef Biura Sprzedaży Krajowej – Grupa LOTOS SA. – Ostatnio robiliśmy zakupy ze złóż Arabii Saudyjskiej, Kanady i Iranu.

Jego zdaniem sukcesy administracji państwowej w walce z nielegalnym obrotem paliwami zdecydowanie pomagają krajowym koncernom „realizować sprzedaż”.

– Od połowy 2016 roku zaobserwowaliśmy wzrost sprzedaży w szczególności oleju napędowego – o 15 procent – i po pierwszych miesiącach roku bieżącego ta dynamika wciąż wzrasta, i to jest prawie 20 procent wzrostu – powiedział Kacperski. Jak wyjaśnił, znajduje to swoje odzwierciedlenie w wynikach finansowych firmy i sumie płaconych podatków, a także przekłada się chociażby na dywidendę wypłacaną udziałowcom firmy.

– Najbardziej powszechnym procederem, który był realizowany przez podmioty funkcjonujące w tym nielegalnym obrocie paliwami, było unikanie płatności podatku od towarów i usług przy wykorzystaniu karuzeli VAT-owskich – powiedział Robert Kacperski, który skwitował te praktyki słowami:”fajnie mieć dodatkową marżę na poziomie 23 procent”.

Odpowiednie służby Grupy LOTOS starały się zidentyfikować luki prawne umożliwiające taki stan rzeczy, przy czym firmy wchodzące w tego typu proceder były „bardzo kreatywne” i wciąż poszukiwały nowych możliwości.

– Tego typu firmy szukały również możliwości obejścia przepisów nakładających akcyzę, obowiązku odkładania zapasów obowiązkowych, jak i realizacji narodowego celu wskaźnikowego – powiedział Kacperski, co, jak przyznał, skończyło się w efekcie wprowadzeniem narodowego mechanizmu kontroli.

Generalnie rynek paliw jest mocno uregulowaną przez państwo dziedziną. Kluczową rolę odgrywają tu regulacje tzw. trzech pakietów, to jest: paliwowego, energetycznego i transportowego, „które zmieniły zarówno proces uzyskiwania koncesji, jak i odpowiedzialności za sprzedaż paliw bez koncesji”.

[related id=39481]- Uregulowania dotyczące konieczności odprowadzania VAT-u w ciągu pięciu dni od momentu wewnątrzwspólnotowego nabycia produktu wprowadziły szereg nowych obowiązków związanych ze sprawozdawczością, jak chociażby jawność rejestrów prowadzonych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki umożliwiających samokontrolę. My jako podmiot uczestniczący w obrocie jesteśmy w stanie sprawdzić naszego kontrahenta i ten kontrahent jest w stanie sprawdzić swoich – chociażby w tym zakresie, czy mają oni odpowiednie licencje na obrót paliwami – wyjaśnił Kacperski.

W rozmowie z Robertem Kacperskim również o systemie Send monitorującym przewóz „towarów wrażliwych”

Cały Poranek WNET

Wywiad z Robertem Kacperskim, szefem Biura Sprzedaży Krajowej – Grupy LOTOS SA w części czwartej Poranka WNET.

MoRo

25 września 2017 / Zapraszamy na Poranek Wnet z siedziby Grupy LOTOS S.A., znajdującego się w Gdańsku

Dziś ponownie odwiedziliśmy Gdańsk. Tym razem jednak rozmawiamy z przedstawicielami Grupy Lotos S.A. o dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych.

Grzegorz Strzelczyk – wiceprezes Zarządu LOTOS Petrobaltic S.A.;

Jan Biedroń – szef Biura Innowacji – Grupa LOTOS S.A.;

Tomasz Bytner – szef Biura Inżynieryjnego – Grupa LOTOS S.A.;

Robert Kacperski – szef Biura Sprzedaży Krajowej – Grupa LOTOS S.A.;

Dr Sławomir Odzyk – Uniwersytet Szczeciński;

Jan Bogatko – korespondent Radia Wnet z Niemiec;

Krzysztof Skowroński – redaktor naczelny Radia Wnet;

Antoni Opaliński – dziennikarz Radia Wnet;

Maciej Szymanowski – redaktor w tygodniku „„Do Rzeczy”.


Prowadzący: Aleksander Wierzejski

Realizator: Andrzej Gumbrycht

Wydawca: Jan Brewczyński

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


Część pierwsza:

Grzegorz Strzelczyk o szansach i zagrożeniach Polski na polu polityki energetycznej. Skomentował również działania kontrowersyjnej postaci, jaką jest prezydent Gdańska  – Paweł Adamowicz.

 

Część druga:

Sławomir Ozdyk zaopiniował wyniki wyborów parlamentarnych w Niemczech. które wygrało CDU/CSU. Stwierdził między innymi, że partia rządząca będzie teraz próbowała zdyskredytować AfD (trzecią siłę w Bundestagu) z powodu jej głoszonych haseł antyimigracyjnych.

Tomasz Bytner wytłumaczył, na czym polega destylacja ropy naftowej oraz wskazał różnicę pomiędzy rafinerią gdańską a szczecińską. Przedstawił także nowy projekt technologiczny rafinerii LOTOS w Gdańsku – EFRA. Innowacja polega na efektywnej rafinacji.

 

Część trzecia:

Jan Biedroń o nowościach technologicznych w gdańskiej rafinerii LOTOS-u. Mówił również o przyszłości przedsiębiorstwa. Za kilka lat bowiem zapewne bardziej popularne będą samochody, napędzane prądem elektrycznym aniżeli benzyną.

Robert Kacperski mówił o skutkach walki państwa z podmiotami, sprzedającymi nielegalnie benzynę. Jednym z nich są wydłużające się kolejki na stacjach paliw.

 

Część czwarta:

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część piąta:

Jan Bogatko stwierdził, że wyniki CDU/CSU w wyborach parlamentarnych jest dosyć kiepski, zważając, że przed czterema latami te partie miały poparcie większe o 8 p.p. Zauważył również, że wiele landów we Wschodnich Niemczech zagłosowało za AfD – obecnie trzecią siłę w Bundestagu.

 

Część szósta:

Cykl ekonomiczny w Radiu Wnet – polityka finansowa w zaborze rosyjskim.

Antoni Opaliński skomentował tygodniowy wyjazd Radia Wnet do stolic Państw Bałtyckich, dzięki którym dowiedzieliśmy się o szczegółach polityki energetycznej tamtejszych państw.

Krzysztof Skowroński o współpracy energetycznej pomiędzy Polską a Litwą; obawach Litwinów w związku z budową na terytorium ich kraju elektrowni atomowej; wypowiedzi profesora Vytautasa Landsbergisa, pierwszej głowy państwa litewskiego po 1989 roku, dotyczącej sprawy pisowni polskich nazwisk na Litwie.

Maciej Szymanowski skomentował ostatnie spotkanie przewodniczącego Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego z premierem Węgier Viktorem Orbánem.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet z Gdańska.

Zbigniew Stefanik: Stosunki-polsko francuskie będą się pogarszały. Emmanuel Macron podjął się budowy UE trzech prędkości

W korespondencji z Francji o protestach przeciwko reformom wprowadzanym przez nowego prezydenta, o idei nowej Unii, nie dwóch, a trzech prędkości oraz o perspektywach relacji polsko-francuskich.

Dzisiaj w Poranku WNET Aleksander Wierzejski rozmawiał ze Zbigniewem Stefanikiem, korespondentem Radia WNET z Francji.

W sobotę co najmniej kilkuset policjantów protestowało w kilku największych francuskich miastach przeciwko trudnym warunkom materialnym i logistycznym, w jakich przyszło im pracować. Policjanci narzekają na przestarzały sprzęt, a czasem wręcz w ogóle jego brak. Co utrudnia bądź uniemożliwia im należyte wykonywanie czynności służbowych. Przy tym ważne jest, że we Francji trwa cały czas stan wyjątkowy ze względu na zagrożenie zamachami terrorystycznymi. Prawie 40 procent komisariatów nie spełnia oczekiwanych norm. Kilka tygodni temu Francję obiegły zdjęcia komisariatu znajdującego się w bardzo złym stanie. Protesty te są odpowiedzią na zapowiedziane przez Emmanuela Macrona cięcia w budżecie francuskiego MSW.

Ponieważ francuskie prawo zabrania policjantom brania udziału w protestach i manifestacjach protestujący i wypowiadający się w mediach policjanci mieli najczęściej zasłonięte twarze. Dzisiejszy protest został zorganizowany przez komitet protestacyjny odcinający się od tradycyjnych policyjnych związków zawodowych. Zdaje się wiec, że nad Sekwaną policjanci coraz bardziej i coraz częściej tracą zaufanie do swoich związków zawodowych, które w przeszłości nie załatwiły tych problemów, z którymi policjanci dzisiaj muszą się borykać.[related id=38671]

W piątek miała miejsce próba zamachu. Zamachowiec usiłował poderżnąć gardło żołnierzowi. Złapany, broni się tym, że był pod wpływem silnych leków. Działania służb – nastawione głównie na inwigilację i infiltracje radykalnych grup islamistycznych – przynoszą pewne efekty, bo wiele zamachów zostało udaremnianych. Chociaż cel terrorystów jest już osiągnięty – zastraszenie i chaos. Do tego wystarczy, żeby jeden zamach się udał. 25 września ma odbyć się debata nad nowym prawem antyterrorystycznym, które stan wyjątkowy ma uczynić permanentnym.

Prezydent Emmanuel Macron błyskawicznie traci popularność. W opinii Zbigniewa Stefanika to, co było jego zaletą w czasie wyborów – że jest poza podziałem na prawicę i lewicę – teraz mu szkodzi, gdyż obecnie wraca polaryzacja na linii prawica-lewica. Nie pomagają mu też niefortunne wypowiedzi, jak ta o leniach, którzy nie chcą jego reformy prawa pracy. Trudno mu utrzymać poparcie w sytuacji, gdy podjął się wielu reform, m.in. prawa pracy i systemu emerytalnego. Protestować mają kolejne grupy obywateli.

Zdaniem Zbigniewa Stefanika stosunki-polsko francuskie na pewno będą się pogarszały. Macron podjął się bowiem budowy nowej Unii Europejskiej, Unii trzech prędkości – państw założycielskich, państw strefy euro spoza tej grupy oraz pozostałych państw. Te ostatnie obowiązywałyby inne zasady, jeśli chodzi o rynek wspólnotowy, swobodę przepływu ludzi i kapitału.

Prezydent Macron zdaje sobie sprawę, że Europę Zachodnią czeka przebudowa systemu społeczno-gospodarczego, na której ucierpi jej gospodarka. Dlatego stara się zabezpieczyć francusko-niemieckie przywództwo w Europie i sprawić, żeby gospodarki niemiecka i francuska nie znalazły się w ogonie państw europejskich. Zbigniew Stefanik spodziewa się dalszych utrudnień dla firm transportowych, wprowadzania obowiązku uzyskiwania atestów itp. Zwiększy to koszta dla firm z tej branży z Europy Środkowej i Wschodniej.

Zbigniew Stefanik nie liczy więc na poprawę stosunków francusko-polskich. Przegrana jest już batalia o pracowników delegowanych. W tej sprawie doszło już do kompromisu między Francją a Niemcami. Pytanie, co dalej?

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części piątej Poranka WNET.

JS

 

Ryszard Makowski: Udany festiwal bez recenzji tłem dla „atmosferki” i wyników oglądalności

Hejt, którym został obłożony koncert Jana Pietrzaka, jest bardzo niesprawiedliwy – ocenił satyryk. Zastanawia się, na ile festiwalowi w Opolu zaszkodziła „atmosferka” robiona przez wiadomą gazetę.

Gościem Poranka WNET był satyryk Ryszard Makowski, który wystąpił w ostatnią sobotę na  benefisie Jana Pietrzaka, jaki odbył się pod wiele znaczącym tytułem „Z PRL-u do Polski” podczas Festiwalu Piosenki w Opolu.

– Festiwal był według mnie udany, co prawda był nieudany pogodowo – powiedział. – Podziwiam wszystkie te osoby, które przy tak niesprzyjających meteorologicznie warunkach zdecydowały się jednak zasiąść na widowni.

Zwrócił uwagę, że dookoła tegorocznego Opola narosła tzw. „atmosferka” robiona przez „wiadomą gazetę” i to odbiło się w jakiś sposób na odbiorze festiwalu. Dlatego większość nie zastanawiała się nad poziomem artystycznym imprezy tylko nad sprawami drugorzędnymi – np. czy ławki były zapełnione, czy była oglądalność.

– Przede wszystkim powinna być jakaś ocena artystyczna tego, co się tam działo na scenie, która została zepchnięta na tę przepychankę ideologiczną – ocenił satyryk. Jego zdaniem przesunięcie festiwalu z czerwca na wrzesień sprawiło, że festiwal ucierpiał na tym zwłaszcza z powodu tragicznej pogody, jaka była w ubiegłą sobotę w Opolu.

Występ Jana Pietrzaka na scenie opolskiego festiwalu nazwał „ogromnym wydarzeniem”, a jego koncert –
„historycznym”. Benefis został zepchnięty na dalszy plan przez media, a był to, obok koncertu Maryli Rodowicz, bardzo ważny punkt opolskiego festiwalu. Ubolewał nad tym, że Polskie Radio już nie transmituje opolskich koncertów i z rozrzewnieniem wspominał czasy, gdy jadąc na wakacje z rodzicami, jako dziecko słuchał transmisji na żywo.

– Hejt, którym został obłożony koncert Jana Pietrzaka, jest bardzo niesprawiedliwy – ocenił Makowski. Podkreślił, że było bardzo dużo wykonawców, którzy w ogóle nie są związani z polityką, a zostali zaszufladkowani „jako ci, co przyszli występować z tym 'złym’ Janem Pietrzakiem na PiS-owskim festiwalu, dla tego 'złego’ prezesa Kurskiego”. – Sprowadzenie tego wszystkiego do takiej przepychanki opolskiej jest charakterystyczne dla kultury „niezależnej”.

Jego zdaniem to, co się kryje pod hasłem owej „kultury niezależnej”, to nic innego, jak „złodziejstwo symboli przez pewną grupę mocno wspieraną przez pewną gazetę i telewizję”, a która „powie, co trzeba zrobić, by się do tego nurtu kultury zapisać” – podśmiewał się satyryk.

– Nigdy się nigdzie nie zapisywałem, więc nie jestem pewien, czy jestem niezależny – żartował Makowski. Zwrócił uwagę, że do tego samego nurtu należy Komitet Obrony Demokracji, który powstał w państwie, w którym demokracja ma się najlepiej od lat.

– Koncert Maryli Rodowicz bez wątpienia był wydarzeniem – ocenił gość Poranka. – Artystką na pewno jest wybitną i zawsze potrafiła zrobić coś, co miało spore znaczenie.

[related id=38671] W audycji również o Unii Europejskiej i kompromitujących się co jakiś czas jej komisarzach, zwłaszcza w kontekście ochrony polskiej przyrody (która jest najlepiej zadbana na świecie), a także o tym, dlaczego Unia może robić „tydzień francuski w niemieckim Lidlu”.

Wywiad z satyrykiem Ryszardem Makowskim w części drugiej Poranka WNET

Cały Poranek WNET

MoRo

Ryszard Makowski polski satyryk i muzyk, były członek Kabaretu OT.TO i programu TVP3 Studio YaYo, występował także gościnnie z Kabaretem Pod Egidą.

Anna Siarkowska w Poranku WNET: Działania poszczególnych posłów świadczą za nich. Jesień w klubie Kukiz’15 będzie gorąca

Posłanka koła Republikanie (d. Kukiz’15) w Poranku WNET opowiadała o pogłoskach nt. jej przejścia do PiS-u, o sytuacji w klubie Kukiz’15 oraz o manewrach Zapad 2017 i Wojskach Obrony Terytorialnej.

Czy Republikanie wejdą do Zjednoczonej Prawicy?

„Ja o niczym nie wiem” – tak poseł Anna Maria Siarkowska odpowiedziała na pytanie, czy posłanki z koła Republikanie, do którego należy, wejdą do PiS-u. „Wielu rzeczy o sobie dowiaduję się z gazet”. „Przyszłość jest nieprzewidywalna, regułą jest zaskoczenie”. „Ważne jest, żeby stać na straży wartości, w które się wierzy, i nie zmieniać poglądów”.

Zapad 2017

Komentując odbywające się na Białorusi manewry, posłanka zwróciła uwagę, że armia białoruska jest podporządkowana operacyjnie armii rosyjskiej. Jednak prezydent Białorusi kilka lat temu rozpoczął budowę wojsk obrony terytorialnej, które są podporządkowane już tylko jemu.

Ćwiczenia odbywają się corocznie. Raz są organizowane na terytorium Rosji, raz Białorusi. Oficjalnie ma w nich uczestniczyć 13 tysięcy żołnierzy rosyjskich. NATO szacuje, że samych żołnierzy rosyjskich ma wziąć udział od 70 do 100 tysięcy. Skala manewrów od początku budzi niepokój. Z różnych danych, np. liczby zamówionych przez Rosję wagonów (ponad cztery tysiące) do transportu żołnierzy, wynika, że są to manewry o bardzo dużej skal.

Pani poseł nie sądzi jednak, żeby w czasie ćwiczeń nastąpił jakiś atak. Realne niebezpieczeństwo jest jednak takie, że po manewrach wojska rosyjskie mogą zostać na terenie Białorusi, co w znaczący sposób zmieniłoby geopolityczny układ sił.

Wojna informacyjna

Manewry są elementem wojny informacyjnej. Trwa ona co najmniej od zajęcia Krymu przez Rosjan. Manewry Zapad 2017 mają, zdaniem Anny Siarkowskiej, trzy cele – wzbudzić niepokój na świecie, pokazać siłę Rosji i pokazać Polsce, że ma się czego obawiać.

Przeprowadzenie ćwiczeń związane jest z rozmieszczeniem sił NATO w Polsce. Nieprawdą jednak jest, że Rosja jest aktywna militarnie ze względu na aktywność NATO. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Tu pani poseł odwołała się do historii – zbrodnicze działania zawsze są dokonywane pod pretekstem obrony jakichś wartości. Agresywną politykę na forum międzynarodowym trzeba jakoś „sprzedać”. Przykładem mogą być działania Rosji w 1793 i w 1939 roku.

Wojska Obrony Terytorialnej

Idea Wojsk Obrony Terytorialnej jest kwestionowana przez tych polityków, którzy podważają też podejmowanie kroków na rzecz zwiększenia obronności Polski.

Posłanka stwierdziła, że ideę tę krytykuje się na różne sposoby, np. ostatnio zarzucając, że Antoni Macierewicz, budując Wojska Obrony Terytorialnej, osłabia polską armię. Używane są tu narzędzia dezinformacji i czarnej propagandy.

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu pojawiły się oskarżenia ze strony opozycji, że Wojska Obrony Terytorialnej nie udzielały pomocy poszkodowanym w nawałnicy na Pomorzu. Tymczasem w tym regionie jednostki te dotychczas nie powstały i to dlatego, że Platforma Obywatelska do tego nie dopuściła. Na przykład w Starogardzie Gdańskim posłowie PO uniemożliwili przekazanie im budynku, w którym dawniej była szkoła. Obecnie stoi on nieużywany ani przez wojsko, ani jako szkoła.

Reforma sądownictwa

Anna Siarkowska wypowiedziała się także na temat prac w Pałacu Prezydenckim nad ustawami, które mają zreformować wymiar sprawiedliwości. Prezydent rozmawiał wyłącznie z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Koło „Republikanie” więc nie uczestniczyło w konsultacjach. Przed rozmowami klubom nie były podane założenia przygotowywanych projektów. Dopiero w trakcie spotkań prezydent przedstawiał im główne założenia, jednak nie szczegóły projektów.

Pani poseł zadeklarowała, że jej klub „Republikanie” popiera reformę sądownictwa. Podkreśliła, że obecny stan sądownictwa jest „nie do zaakceptowania”, „klika sędziowska nie ma możności autooczyszczania”. Trzeba wprowadzić nadzór nad sądami. Rola prezydenta, jako organu o najsilniejszej legitymacji społecznej, powinna być tutaj szczególna.

Różnica między deklaracjami a działaniami klubu Kukiz’15

Poseł Siarkowska nie chciała tego tematu rozwijać. Działania poszczególnych posłów świadczą za nich. Zapowiedziała jednak, że dla klubu parlamentarnego Kukiz’15 „jesień będzie gorąca”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części szóstej Poranka WNET.

JS

 

18 września 2017 / Zapraszamy na Poranek WNET z Warszawy. Wśród gości Anna Maria Siarkowska, Irena Lasota

Zakończyliśmy podróż dookoła Polski. Jednak to nie koniec naszej podróży ponieważ jutrzejszy Poranek Wnet nadamy z Tallina. A dzisiaj zapraszamy na rozmowy m.in. o polskiej scenie politycznej.

 

Goście audycji:

Anna Maria Siarkowska – koło poselskie Republikanie;

Ks. Paweł Rytel-Andrianik – rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski

Ryszard Makowski – muzyk, satyryk, publicysta;

Jolanta Hajdasz – redaktor naczelna Wielkopolskiego Kuriera Wnet;

Irena Lasota – publicystka, dziennikarka żyjąca w Waszyngtonie;

Zbigniew Stefanik – obserwator sceny politycznej we Francji.

 


Prowadzący: Aleksander Wierzejski

Realizator: Andrzej Gumbrycht

Wydawca: Jan Brewczyński

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


 

Część pierwsza:

Irena Lasota o braku sankcji Organizacji Narodów Zjednoczonych wobec Rosji oraz braku efektywności w działaniach tej organizacji. Korespondentka mówiła również o systemie politycznym oraz administracyjnym w Kurdystanie.

 

Część druga:

Ryszard Makowski pozytywnie ocenił festiwal Opole 2017 oraz zaopiniował zachowanie organizacji broniących Puszcze Białowieską przed wycinką chorych drzew.

Hejt, którym został obłożony koncert Jana Pietrzaka jest bardzo niesprawiedliwy-ocenił satyryk, który zastanawiał się na ile festiwalowi w Opolu zaszkodziła „atmosferka” robiona przez wiadomą gazetę.

Jolanta Hajdasz o najnowszych dokumentach, które opisują przesłuchania i śledztwa biskupa Antoniego Baraniaka oraz o pomyśle ustawy zakazu handlu w niedzielę.

„W ciągu 27 miesięcy biskup Antoni Baraniak był przesłuchiwany co najmniej 145 razy. Był torturowany, poniżany, bity, głodzony i przetrzymywany w ciemnicy. Pomimo wielkiego cierpienia, jakie mu zadawano, biskup Antoni Baraniak pozostał wierny prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu, wierny Kościołowi. W 1956 roku wyszedł na wolność, po czym aż do śmierci służył Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie”

 

Część trzecia:

Audycja ekonomiczna w Poranku Wnet – John Maynard Keynes.

 

Część czwarta:

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część piąta:

Zbigniew Stefanik mówił na temat protestu policjantów w Paryżu, którzy apelują o lepsze warunki pracy. Mówił również o przyszłej próbie zaktualizowania francuskiego prawa dotyczącego przeciwdziałaniu terroryzmowi. Kolejnym zagadnieniem, które omówił korespondent z Francji było zmniejszające się poparcie dla obecnego prezydenta Emmanuela Macrona.

 

Część szósta:

Anna Maria Siarkowska o niebezpieczeństwie, jakim są manewry Zapad 2017 oraz jednostkach wojsk NATO na terytorium Polski, które stanowią odstraszacz dla państwa Władimira Putina. Zaopiniowała również próbę reformy sądownictwa.

Czy Republikanie wejdą do Zjednoczonej Prawicy?
„Ja o niczym nie wiem” – tak poseł Anna Maria Siarkowska odpowiedziała na pytanie, czy posłanki z koła Republikanie, do którego należy, wejdą do PiS-u. „Wielu rzeczy o sobie dowiaduję się z gazet”. „Przyszłość jest nieprzewidywalna, regułą jest zaskoczenie”. „Ważne jest, żeby stać na straży wartości, w które się wierzy, i nie zmieniać poglądów”.

 

Część siódma:

Ks. Paweł Rytel-Andrianik o powołaniu dziennikarskim i mediach katolickich, które mają wpływ na wiarę chrześcijańską. Jak powiedział rzecznik prasowy KEP, ponad 50 procent parafii w Polsce posiada swoją stronę internetową. Tym samym zachęcił słuchaczy, aby wspomagali media, które są tworzone przez parafie. Tak samo media papierowe, jak i te internetowe.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet!

Prof. Grzegorz Karwasz: Polska powinna zakupić jedną, dwie elektrownie jądrowe. Nie jest to kwestia pieniędzy

Dzień 63. z 80/ Szczecin / Poranek WNET – O tym, jak powinna wyglądać polska polityka względem energetyki jądrowej, czy kupować gotowe technologie, czy też je tworzyć – w rozmowie z profesorem fizyki.

Profesor Grzegorz Karwasz, zajmujący się od wielu lat energią termojądrową, gościł u Aleksandra Wierzejskiego w dzisiejszym Poranku WNET. Jest ekspertem reprezentującym Polskę w panelu dotyczącym energetyki atomowej przy budowie najnowszego reaktora badawczego we Francji. Reaktor buduje Unia Europejska, ale uczestniczy w tym też wiele krajów z całego świata – Kanada, Korea Południowa, Brazylia, Rosja.

Reaktor kosztować będzie „na początek” 13 miliardów euro, co profesor skomentował, mówiąc: – Musimy prowadzić pracę w tym kierunku. Energii jądrowej starczy, jak powiem, że starczy na zawsze, to będzie nieprawda, ale starczy na dwa tysiące lat, może trzy tysiące lat.

Na uwagę Aleksandra Wierzejskiego, że raczej w tym dziesięcioleciu w Polsce reaktor jądrowy nie powstanie, prof. Karwasz opowiedział o pomyśle jednego z noblistów, aby wybudować nowy typ reaktora, wykorzystujący nie uran, którego zaczyna brakować, ale tor. Jest to inny, podobny ciężki pierwiastek, którego jest bardzo dużo w piaskach bałtyckich.

Profesor uważa, że gdyby Polska wykształciła specjalistów, skierowała odpowiednio kierunki ich badań, a następnie „zaabsorbowała” know-how, które ci specjaliści przywiozą ze świata, można by mówić nie o postawieniu własnego reaktora, nie o kupieniu gotowego, ale – jak to ujął profesor – można by „włączyć się w nurt prac”. [related id=35752]

W tej chwili pojawiają się oferty przedsiębiorstw, które chcą sprzedać Polsce gotowe rozwiązania. Profesor mówi, że na to musimy mieć specjalistów, którzy odpowiednią technologię „przyswoją”. Oczywiście gotowy reaktor można kupić. Tutaj gość Poranka opowiedział historię niedokończonej budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu, która miała być oparta na technologii radzieckiej z lat 50. Profesor był jednym z głównych przeciwników tej budowy. Zostały wydane wszystkie fundusze, a zbudowano jedną trzecią. Po prostu nie należało tej elektrowni budować.

Polska powinna – zdaniem profesora – postawić jedną, dwie elektrownie jądrowe i w tym celu zakupić technologie. Pytanie – od kogo. Nie jest to w jego opinii kwestia pieniędzy, ale tego, z kim chcemy mieć ustabilizowane stosunki handlowe, przemysłowe i naukowe – z USA, z Rosją (ta buduje „całkiem niezłe reaktory”), czy z Francją.

Profesor Karwasz podał przykład Korei Południowej, która najpierw zakupiła reaktor, potem rozwijała go przez 20 lat, a dzisiaj reaktory eksportuje. Nie musimy, jak mówi, być na czele stawki jak Koreańczycy, ale „mamy być w peletonie, mamy widzieć, co się dzieje”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w Poranku WNET ze Szczecina w części pierwszej.

JS

 

Dr Wojciech Lizak: TK i sądy w Polsce uszły spod demokratycznej kontroli i zaczęły ograniczać wolę narodu

Dzień 63. z 80 / Szczecin / Poranek WNET – O roli sądownictwa jako „ogranicznika” demokracji, o sędziach jako arystokracji funkcjonalnej oraz o tym, co naprawdę narusza reguły demokratyczne.

[related id=35867]W Poranku WNET w Szczecinie Aleksander Wierzejski rozmawiał z historykiem, doktorem Wojciechem Lizakiem. Gość audycji niedługo wygłosi w szczecińskim Klubie Gazety Polskiej wykład, w którym dokona porównania różnych systemów prawnych. Tego tematu również dotyczyła dzisiejsza rozmowa

Doktor Lizak uważa, że reforma systemu sądowego w Polsce, łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym, była koniecznością: – Władza sądowa wbrew woli ustawodawcy i wbrew tradycji europejskiej uszła spod demokratycznej kontroli. Stała się osobnym pionem niezależnym od nikogo i praktycznie rzecz biorąc, zaczęła reprezentować swoje interesy plus interesy wąskich grup społecznych, które można nazwać oligarchią.

Gość Poranka zwrócił uwagę na to, że duża część polskich rozwiązań konstytucyjnych została w sporej mierze skopiowana z Niemiec. Dotyczy to także instytucji sądu konstytucyjnego. W Niemczech jest on elementem mechanizmów ustrojowych, które wprowadzono po II wojnie światowej, mających zabezpieczyć przed tym, „żeby znowu w systemie demokratycznym nie wyrodził się faszyzm”.

W Polsce przyjęcie modelu sądu konstytucyjnego wzorowanego na niemieckim spowodowało, że Trybunał Konstytucyjny zaczął pełnić podobną rolę jak w Niemczech – ograniczenia woli narodu wyrażonej w wyborach parlamentarnych – i uszedł spod kontroli parlamentarnej. Tę sytuację – zdaniem doktora Lizaka – należało zmienić. Jest on zdania, że trudno dziwić się PiS-owi, iż doprowadził do przywrócenia między władzą ustawodawczą a Trybunałem Konstytucyjnym zasad sformułowanych przez Monteskiusza. Teraz próbuje podobnie postąpić z całym sądownictwem i „odzyskać w imieniu ludu, czyli suwerena”, kontrolę nad nim.

Gość Radia WNET ocenia, że w Polsce sądy stały się tzw. arystokracją funkcjonalną – praktycznie rzecz biorąc, nie podlegają kontroli. Przykładem jest Krajowa Rada Sądownictwa – na 25 osób w niej zasiadających jedynie siedem pochodzi spoza środowiska prawniczego. Dochodzi do tego, że sądy coraz częściej zaczynają stanowić prawo, co do tej pory było zastrzeżone dla parlamentu. Stanowi to naruszenie reguł związanych z trójpodziałem władzy.

[related id=35720]Wojciech Lizak twierdzi zatem, że nieprawdziwy jest obraz przedstawiany na Zachodzie, według którego w Polsce są łamane reguły demokratyczne. Jest wręcz przeciwnie – PiS ma zamiar przywrócić kontrolę demokratyczną. To się w zachodnich mediach i wśród tamtejszych polityków nie podoba, gdyż patrzy się tam na sądownictwo w Polsce w ten sposób, że ma ono ukrócić ochlokratyczne zapędy demokracji, „bo jak wiadomo, faszyzm tutaj się szerzy”. Dlatego potrzebna jest „arystokracja” (niepochodząca z wyboru), która faszyzm powstrzyma.

– Pion niezależnych od suwerena organów władzy jest według nich ostoją demokratycznego państwa prawa. Bo tak to się w tej chwili nazywa – nie państwo demokratyczne, ale demokratyczne państwo prawa, gdzie stoją tzw. strażnicy praworządności. Oni mają być praktycznie wyłączeni spod kontroli. Zgodnie z oświeceniową zasadą mają ten głupi, prymitywny lud uczyć wszystkiego: kultury, demokracji, norm europejskich, cywilizacyjnych.

Zamęt wokół reformy sądownictwa według doktora Lizaka jest spowodowany tym, że PiS ze swoją ideą nie potrafi dotrzeć do społeczeństwa. Wiedza o tym, co się stało z polskim sądownictwem po 1989 roku, „jest, praktycznie rzecz biorąc, żadna”. A wbrew temu co się mówi na Zachodzie, to po 1989 roku zostały złamane podstawowe zasady cywilizacji europejskiej. Cała dyskusja o sądownictwie toczy się wewnątrz bardzo wąskich elit.

Na Zachodzie dochodzi do „swoistego powiązania” – jeżeli Trybunał Konstytucyjny w Niemczech powstał, żeby nie wyrodził się tam znowu faszyzm, to im bardziej będzie nakręcana atmosfera, że Polska zmierza w kierunku autokratycznym („czytaj: faszystowskim”), „tym bardziej będzie potrzebny w Polsce niezależny od nikogo pion sądowniczy na czele z Trybunałem Konstytucyjnym”.

[related id=35752]Na stosunek zachodnich elit do Polski ma wpływ także to, że według teoretyków praw człowieka u podstaw faszyzmu leżą silne tożsamości, oparte na religijności i narodzie. Jest to oczywiście absurdalne, ale tak oni uważają.

Cały temat gość Poranka podsumował mówiąc, że dla funkcjonowania ustroju demokratycznego nie potrzeba jego zdaniem instytucji sądu konstytucyjnego. W Holandii („u Timmermansa”), w Szwecji, Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii takowych nie ma. „Niech ktokolwiek powie, że demokracja w Holandii czy Szwajcarii się chwieje”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części drugiej Poranka WNET ze Szczecina.

JS