Raport z Kijowa 06.06.2023: tama w Nowej Kachowce zniszczona przez Rosjan

Zniszczona tama w Nowej Kachowce | fot. Ukrhidroenergo

Rosjanie zniszczyli okupowaną tamę w Nowej Kachowce i funkcjonującą tam elektrownię wodną. Około 80 miejscowości, głównie na okupowanym terytorium, zagrożonych jest falą powodziową.

Przerwanie tamy w Nowej Kachowce może mieć szereg konsekwencji poza zalaniem rozległych terenów. Fala powodziowa dotknie głównie lewego brzegu Dniepru – terytorium znajdującego się pod rosyjską okupacją. Dodatkowo mogą zostać przerwane dostawy wody pitnej na Krym i do Berdiańska, które korzystają z kanału znajdującego się powyżej tamy. Opad wody oznacza także potencjalne problemy z uzupełnianiem zbiorników chłodzących elektrowni atomowej w Enerhodarze. Nie można także pominąć wpływu gospodarczego na Ukrainę – przedsiębiorstwa, które korzystają z wody ze zbiornika Kachowskiego stracą taką możliwość. Tama i elektrownia są kompletnie zniszczone i nie nadają się do naprawy. Ich odbudowa może potrwać wiele lat – po wyzwoleniu Ukrainy.

O wszystkich konsekwencjach zniszczenia przez Rosjan tamy rozmawiają Wojciech JankowskiDmytro AntoniukPaweł Bobołowicz.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Gen. Roman Polko: Nigdzie nie było takich zbrodni jak na Ukrainie. Świat szybko powinien zareagować

Featured Video Play Icon

Generał Roman Polko / Źródło archiwum prywatne

Generał dywizji Wojska Polskiego o masowych ostrzałach ukraińskich miast. Kto za tym stoi? Jakie cele zamierza osiągnąć Rosja? Dowiedz się słuchając wywiadu Jaśminy Nowak.

Gen. Roman Polko tłumaczy, że odpowiedzialność za zbrodnie niesie nowy dowódca Siergiej Surowikin, który wykonuje polecenia Putina.

Nie mogąc pokonać przeciwnika na polu walki, przeszedł z taktyki wojskowej do strategii terrorystycznej, ponieważ to jest terroryzm w czystej postaci: porywanie dzieci, mordowanie cywili niszczenie infrastruktury krytycznej, blokowanie transportów żywności –  żadne cele wojskowe, są to mordy, zbrodnie wojenne, ludobójstwo. Jest to przerażające.

Zdaniem naszego gościa, Putin przykłada wiele starań, żeby odciąć pomoc państw Zachodu dla Ukrainy, a także złamać morale walczących.

Ponadto, zauważa, że Białoruś  znajduje się w sytuacji zagrożenia suwerenności i możliwości powrotu do współpracy z UE, ponieważ udostępnia swoje terytorium Rosji dla prowadzenia ostrzałów rakietowych. Natomiast, Mińsk nie zdecyduje się na rozpoczęcie inwazji ze strony Białorusi, bo wtedy zamknie sobie możliwość manewru na arenie dyplomatycznej i bezpowrotnie zostanie oddana w ręce Rosji.

Czytaj także:

Dr Cymerski: wojna na Ukrainie toczy się o dużą stawkę. Rosyjski agresor może użyć wszelkich dostępnych sił

My rozumiemy, że granice Rzeczpospolitej są teraz w Mariupolu i Charkowie / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 95/2022

Kolejny apel do Słuchaczy: makaron, lekarstwa, żywność o długim terminie ważności, bandaże, proszki do prania. Mam pewność, że Państwo zareagują i wyślemy kolejny transport, który – już nie liczę.

Krzysztof Skowroński

Kwitana, młoda piosenkarka ze Lwowa, rozpłakała się podczas radiowej rozmowy z Kasią Adamiak. Przyjechała do Warszawy nie po to, by bezpiecznie żyć, ale by otworzyć jeszcze jedną możliwość pomocy dla Ukrainy. 24 lutego przestała śpiewać. Razem z przyjaciółmi pojechała na dworzec kolejowy we Lwowie i zaczęła pomagać. Jej koledzy zostali zmobilizowani i pojechali na front, a ona codziennie przygotowuje jedzenie i pakunki, które wysyła „do chłopaków na przodzie” i przyjmuje uchodźców ze wschodniej Ukrainy.

Kwitana emanowała smutkiem. Postanowiliśmy jej pomóc. Stąd kolejny apel do Słuchaczy: makaron, lekarstwa, żywność o długim terminie ważności, bandaże, proszki do prania. Mam nadzieję, a właściwie pewność, że Państwo zareagują i będziemy mogli wysłać kolejny transport z darami, który – już nie liczę. Mam wrażenie, że Paweł Bobołowicz przez cały czas jest w drodze do Kijowa albo z niego wraca. Właśnie teraz, gdy piszę te słowa, zadzwonił i powiedział, że 300 metrów obok mieszkania, z którego brał rzeczy, by przywieźć je do Polski, spadła rosyjska rakieta, być może ta sama, która przeleciała nad głową ojca Dmytra Antoniuka, który poszedł do parku na wiosenny spacer.

Wydawało się przez kilka dni, że Kijów jest bezpieczny. Ale dla kremlowskiego wampira nie może być takich miejsc na Ukrainie. Putin nie ma litości, nawet podczas wizyty szefa ONZ, którego dwa dni wcześniej przyjmował na Kremlu. Może to i dobrze, że szef ONZ mógł doświadczyć, czym jest wojna.

Putin postanowił zniszczyć Ukraińców, a jego żołnierze dostali zgodę na ludobójstwo i gwałty. O tym, że teraz na Ukrainie przekraczają poziom zbrodni wojennych z czasów drugiej wojny światowej, mówiła w Radiu Wnet Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego, zbierającego dokumenty i świadectwa zbrodni wojennych popełnianych przez rosyjskich żołnierzy. Te świadectwa są ważne nie tyle dla nas, bo wszyscy sąsiedzi Rosjan wiedzą, do czego oni są zdolni. Te świadectwa mają trafić do Paryża, Berlina i Rzymu.

My rozumiemy, gdy profesor Andrzej Nowak mówi, że granice Rzeczpospolitej są teraz w Mariupolu i w Charkowie, w którym był przed świętami Wielkiej Nocy Wojtek Jankowski i miał szczęście nie tylko dlatego, że nie spadła mu na głowę żadna bomba, ale też dlatego, że tuż po przyjeździe przypadkowo na ulicy spotkał najwybitniejszego współczesnego ukraińskiego pisarza, Sierhija Żadana. Jeśli Państwo chcą mieć wyobrażenie o tym, co działo się w Donbasie po 2014 roku, warto sięgnąć po jego książkę pt. Internat.

A jeśli chcemy zrozumieć, jak funkcjonuje imperium Putina, to lektura książki Catherine Belton „Ludzie Putina – jak KGB odzyskało Rosję i zwróciło się przeciwko Zachodowi” nam pomoże, szczególnie w tym, by zobaczyć, jak bardzo pieniądze Putina korumpowały zachodnie elity i z jaką finezją rosyjskie służby specjalne oplotły decyzyjne gremia Zachodu.

Zrozumiemy, dlaczego Niemcom, Francuzom czy Włochom tak trudno się z tych więzi wyplątać. Ale na szczęście jest to jeszcze możliwe, czego dowodem jest decyzja Bundestagu zezwalająca na sprzedaż broni Ukrainie.

Mam nadzieję, że następny numer „Kuriera WNET” będzie dotyczył zwycięstwa dobra nad złem.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Artur Deska: Polska stoi obok Ukraińców, pomaga, robi wszystko co może

Wicedyrektor drohobickiego Caritas o pomocy udzielanej uchodźcom oraz o zbrodniach wojennych dokonywanych przez Rosjan.

Artur Deska mówi o pomocy udzielanej uchodźcom w Drohobyczu. Coraz więcej osób przyjeżdża do miasta z obszarów ogarniętych wojną. Tu otrzymują wsparcie, którego nie udzieli się już im w innych ukraińskich miastach.

Nie każdy jest w stanie żyć w mieście, które znajduje się pod ostrzałem. Pociągi ewakuacyjne zjeżdżają się we Lwowie. Lwów jest dużym miastem, ale ma ograniczone możliwości przyjęcia nowych osób.

Wicedyrektor drohobickiego Caritas komentuje też zbrodnie wojenne dokonywane przez Rosjan. Jest przerażony faktem, że odkrywane są nowe miejsca mordu cywilów (jednego z nich dokonano we wsi Buzowa).

Staram się zrozumieć, po co dokonano tak strasznych rzeczy, ale nie znajduje odpowiedzi. Jak można zgwałcić kilkuletnie dziecko?

K.B.

 

Grzywaczewski: Rosja będzie próbowała zmusić Zachód do zgniłego kompromisu ws. Ukrainy

Podróżnik o bohaterstwie obrońców Ukrainy oraz terrorze zaprowadzanym przez najeźdźców.

Tomasz Grzywaczewski podkreśla, że cały ukraiński naród broni swej ojczyzny. Nie dają się sterroryzować agresorom. Jak wskazuje podróżnik, należy się spodziewać przedłużania działań wojennych przez Rosjan i kolejnuch zbrodni.

Ukraińcy zdają sobie sprawę, co im grozi w przypadku rosyjskiego zwycięstwa. Już teraz mieszkańcy terenów okupowanych są wywożeni do Rosji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Putin dopuszcza się zbrodni wojennych. Janina Jakowenko: jeden z pocisków został zrzucony na porodówkę

Żródło: UNIAN

Janina Jakowenko relacjonuje jak minęła noc w atakowanym przez Rosjan Kijowie.

Janina Jakowenko relacjonuje ostatnie godziny w Kijowie. Mieszkańcy przebywają w schronach.  W porównaniu do poprzednich nocy alarmów przeciwlotniczych było niewiele.

Jeśli porównywać w do poprzednich nocy było ich mało.

W innych regionach Kijowa pociski spadały na budynki mieszkalne. Na razie nie ma informacji o ofiarach.

Jeden z takich pocisków został zrzucony na porodówkę.

Czytaj także:

Paweł Jabłoński: nie mamy dziś z Rosją relacji, które pozwalają na osiąganie celów metodami dyplomatycznymi.

Rosjanie podejmują próby zerwania łączności. Atakują jednostki wojskowe i łącznościowe.

Jedna z jednostek w obwodzie sumskim  została zniszczona. Jest 70 ofiar po stronie ukraińskiej.

Zachęcamy do wysłuchania całej korespondencji!

A.N.

Dr Wojciech Szewko: są dowody na to, że Rosjanie użyli na Ukrainie broni kasetowej. To zbrodnia wojenna

Featured Video Play Icon

dr Wojciech Szewko – ekspert ds. międzynarodowych dokonuje analizy kolejnego dnia zmagań wojsk ukraińskich z rosyjskim agresorem. Zdaniem eksperta działania Rosji noszą znamiona zbrodni wojennej.

Dr Wojciech Szewko analizuje sytuację na froncie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Ofensywa wojsk Putina „ugrzęzła”. Próbują one, na ten moment bezskutecznie, okrążyć Kijów od zachodu. Zdaniem eksperta decyzje rosyjskich dowódców są sprzeczne ze wszelkimi podręcznikami taktyki.

Czytaj także:

Tomasz Grzywaczewski: Morale żołnierzy cały czas jest bardzo wysokie. Obywatele zachowują czujność

Dr Szewko uwypukla fakt, że najeźdźcy użyli na Ukrainie broni kasetowej, co jest jedną z najgorszych zbrodni wojennych. Gość Radia Wnet podkreśla, że ewentualna neutralizacja Ukrainy nie wykluczyłaby jej akcesji do UE. W opinii eksperta porażka na Ukrainie oznaczałaby ostateczny upadek rosyjskiego imperium.

Chcesz wiedzieć więcej? Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jastrzębski: Human Rights Watch publikuje swój raport końcowy o zbrodniach przeciwko ludności cywilnej w Syrii

Raport bazuje na danych dotyczących ofensywy syryjsko-rosyjskiej na Idlib.

Al-Jazeera

  1. Human Rights Watch: sojusz syryjsko-rosyjski atakował cywili w Idlib

Nowojorska organizacja Human Rights Watch uważa, że sojusz syryjsko-rosyjski atakował cywilów w kontrolowanym przez rebeliantów syryjskim mieście Idlib, a tym samym można go posądzić o zbrodnie przeciwko ludzkości.

W 167-stronicowym raporcie wypuszczonym w czwartek, HRW oświadczył, że powtarzające się ataki na infrastrukturę cywilną w Idlib w okresie od kwietnia 2019 do marca 2020 złamały prawo międzynarodowe. Dokument dotyczy 46 ataków na infrastrukturę cywilną taką jak szkoły i szpitale na terytorium kontrolowanym przez rebeliantów przez 11 miesięcy ofensywy. Niemniej, HRW zaznacza, że wspomniane 46 ataków to “zaledwie część całej kampanii wojskowej w Idlib i okolicach.”

Belkis Wille, starszy badacz kryzysu i konfliktu w HRW i współautor raportu powiedział Al-Jazeerze, że celem publikacji jest przeniesienie zogniskowania dyskusji z indywidualnych ataków sojuszu na „zbadanie strategii wojskowej przyświecającej tym atakom.” Konkluzja HRW była taka, że „strategia miała na celu atakowanie cywili”.

– Atakowano cywilów tak długo, jak byli w stanie pozostać i żyć na danym terenie. To pozwoliło armii syryjskiej po prostu zająć dany teren bez walki – powiedział Wille, dodając, że HRW nie było w stanie znaleźć dowodów na istnienie jakichkolwiek innych celów militarnych stojących za atakami.

Syria i Rosja oświadczały, że ofensywa w Idlib była odpowiedzią na powtarzające się ataki antyrządowych grup zbrojnych i próbą kontrowania „terroryzmu”. Starsi syryjscy i rosyjscy oficjele zaprzeczali, jakoby działania ich wojsk łamały prawo wojenne.

Ponad 1,4 miliona z 3 milionów cywili żyjących w Idlib zostało przemieszczonych z powodu szeroko zakrojonego użycia ładunków wybuchowych podczas ofensywy. Wielu z nich uciekło do Północnego Idlib, gdzie żyją w obozach.

HRW od dawna dokumentował wykroczenia sojuszu syryjsko-rosyjskiego w Syrii. Raport ma być zwieńczeniem pracy wykonywanej przez HRW w Syrii. W dokumencie organizacja potępiła użycie amunicji kasetowej, broni zapalającej oraz bomb beczkowych na zaludnionych terenach. W wyniku jej zastosowania zginęło przynajmniej 1 600 obywateli.

Ponadto Rosja, zarówno jak Syria, udaremniały dostawy pomocy humanitarnej cywilom, co miało na celu odzyskanie kontroli nad utraconym terytorium.

Raport zawiera zeznania naocznych świadków, takich jak Husam Abdulmajeed, który widział bombardowanie budynku Al-Mihka w mieście Maarat An-Numan w 2017 roku, kiedy budowla stała się celem dla bomb próżniowych, które zabiły 145 cywilów.
– Cywilom nie pozostała żadna inna metoda unikania tak śmercionośnych rajdów niż salwować się ucieczką do schronów. Po atakach wiele osób cierpi na trwałe psychiczne i fizyczne upośledzenia. Bombardowania pozostawiły po sobie liczne choroby psychiczne, zwłaszcza u dzieci – powiedział Abdulmajeed.

Do dziś nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za okrucieństwa wyrządzone w Syrii, piszę Al-Jazeera.

W świetle impasu zaistniałego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, impasu, który uniemożliwił zreferowanie sytuacji w Syrii Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu, zainteresowane rządy powinny rozważyć wdrożenie samodzielne nałożenie sankcji na starszych oficjeli i dowódców uwikłanych w nadużycia, napisała organizacja HRW.

 

Reuters

  1. Do izraelskiego portu w Haifie przybija pierwszy emiracki statek od czasu podpisania izraelsko-emirackiej umowy o normalizacji stosunków.

Do izraelskiego portu w Hajfie przybił jeden z pierwszych odbijających ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich statków transportowy od czasu podpisania izraelsko-emirackiej umowy o normalizacji stosunków 13 sierpnia bieżącego roku. Statek MSC Paris, który przybył do Hajfy, dostarczył elektronikę, środki czyszczące, żelazo i sprzęt strażacki.

Jeszcze kilka miesięcy temu taka podróż z dubajskiego portu Jebel Ali do izraelskiego miasta Hajfy byłaby nie do pomyślenia, pisze Reuters. To właśnie w sierpniu br. podpisano umowę normalizującą, która dała podwaliny pod stworzenie nowego, rentownego połączenia handlowego.

“Dyplomatyczny przełom wyniknął ze strategicznego przearanżowania bliskowschodnich sojuszy, zwłaszcza relacji Izraela z państwami Zatoki Arabskiej rządzonymi przez sunnickich władców stojących w obliczu wspólnego wrażenia o wrogości Iranu wobec nich,” podała agencja Reuters.

Według izraelskich oficjeli dwustronna wymiana handlowa może wynieść nawet 4 miliardy rocznie, przy czym niemal wszystkie dobra będą musiały podlegać handlowi drogą morską.

– To niezwykle ekscytujące. Oto rozpoczyna się nowa era na Bliskim Wschodzie. Jestem pewien, że zaowocuje ona wzrostem wymiany handlowej – powiedział Eshel Armony, prezes zarządu portu w Hajfie.

Tłumacząc szczegóły dotyczące statku MSC Paris, jego rzecznik poinformował, że statek należy do firmy Indus Express z siedzibą w ZEA. MSC Paris cumuje w portach śródziemnomorskich, indyjskich, a także amerykańskich.

 

Radio Tamazuj

  1. Szwajcarska Pomoc Humanitarna wysłała 440,000 maseczek do Południowego Sudanu

Agencja ONZ ds. Uchodźców w Jubie powiedziała, że otrzymała 440,000 maseczek od Szwajcarskiej Pomocy Humanitarnej w ramach szwajcarskiego wsparcia dla pracowników szczególnie zagrożonych przez COVID-19 w Południowym Sudanie.

Podczas konferencji zorganizowanej przez Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców i Szwajcarskie Biuro Współpracy podkreślono, że ochrona pracowników na pierwszej linii walk z COVID-19, zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie goszczeni są uchodźcy, stanowi kluczowy element wsparcia dla Sudanu Południowego.

73 lata temu rozpoczęła się Rzeź Woli. Niemcy wymordowali 60 tysięcy cywilów w tym kobiety, starców i dzieci

5 sierpnia 1944 r., Brygada SS Oskara Dirlewangera wymordowała na warszawskiej Woli ok. 20 tys. ludzi i 10 tys. na Ochocie. W następnych dniach liczba zamordowanych wzrosła do 40-60 tysięcy.

[related id=”33656″]Zbrodni na mieszkańcach Woli i Ochoty dokonywała nowo utworzona grupa uderzeniowa pod dowództwem SS Gruppenfuehrera Heinza Reinefahrta. W jej skład wchodziły: pułk z brygady SS Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA), dowodzony przez SS Brigadefuehrera Bronisława Kamińskiego – ok. 2 tys. żołnierzy; pułk SS dowodzony przez SS-Standartenfuehrera Oskara Dirlewangera (dwa bataliony, 3381 ludzi), 2. Azerbejdżański Batalion „Bergmann”, dwa bataliony 111. Pułku Azerbejdżańskiego i 3. Pułk Kozaków – razem ok. 2,8 tys. ludzi; 608. Pułk Ochrony z Wrocławia płk. Willy’ego Schmidta – ok. 600 ludzi.

Himmler: „zastraszający przykład”

Te oddziały uderzyły na Wolę i częściowo też na Ochotę – dzielnice, które w ocenie władz niemieckich musiały być w pierwszej kolejności „oczyszczone” z powstańców i z cywili. Niemcy chcieli utrzymać przelotowe arterie przez mosty Poniatowskiego i Kierbedzia dla zapewnienia komunikacji z frontem i oswobodzić odcięte przez powstańców niemieckie dowództwo garnizonu warszawskiego i władze cywilne, ulokowane w Pałacu Bruehla.

Niemcy nie ograniczyli się do samych walk z powstańcami. Rozstrzeliwania, które były doraźnym odwetem za wybuch powstania, zaczęły się już pierwszego dnia. Jednak 5 sierpnia wojska niemieckie rozpoczęły wprowadzanie w życie rozkazu Hitlera przekazanego przez Heinricha Himmlera:

„Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

„Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo – nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci” – pisał Norman Davies w „Powstaniu ’44”.

Rynsztokami Woli płynęła krew

Cywilów mordowano z broni maszynowej lub wrzucano granaty do zamieszkałych domów, które później podpalano. Osoby, którym nie udało się uciec, mordowano, a zwłoki wrzucano do płonących budynków. Jeszcze tego samego dnia podjęto decyzję o poszerzeniu skali akcji. Ludzi zapędzano na teren dużych zabudowań, placów lub parków i rozstrzeliwano z broni maszynowej. Największe egzekucje miały miejsce koło wału kolejowego przy ul. Moczydło oraz w fabrykach „Ursus” i Franaszka przy ul. Wolskiej.

Gruppenfuehrer SS Heinz Reinefahrt skarżył się 5 sierpnia do przełożonych tymi słowami: „Co mam robić z cywilami? Mam mniej amunicji niż zatrzymanych”.

Żołnierze metodycznie – dom po domu, ulica po ulicy – dokonywali masowych egzekucji. „Obok Holocaustu jest to największa zbrodnia wojenna, o wszelkich cechach ludobójstwa, dokonana na ziemiach polskich. Według różnych szacunków na małym obszarze jednej tylko dzielnicy w ciągu zaledwie kilku dni zostało zamordowanych od 30 do 60 tysięcy całkowicie bezbronnych ludzi. Pod względem liczby ofiar tę hekatombę – Rzeź Woli – +przewyższa+ tylko Rzeź Wołyńska. Uwzględniwszy jednak czynnik czasu i miejsca, nie było drugiego takiego wydarzenia w dziejach Polski” – pisał Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, w przedmowie do książki Piotra Gursztyna „Rzezi Woli”.

Ludobójstwo bez kary

Egzekucje przy ul. Młynarskiej tak wspominała ówczesna mieszkanka Woli Janina Rozińska: „Razem z dziećmi znalazłam się w zajezdni (tramwajowej – przyp.red.) w tłumie ok. 200 osób, przeważnie kobiet i dzieci oraz kobiet ciężarnych (…). Z karabinu maszynowego Niemcy otworzyli ogień do naszej stłoczonej grupy. Po pierwszej salwie ze stłoczonego tłumu zaczęli się podnosić ranni, a wówczas Niemcy rzucali w tłum granaty ręczne (…). Aż do zmroku podchodzili do leżących Niemcy, celując do poruszających się równocześnie z żartami i śmiechami, zwłaszcza gdy ranny został trafiony”. („Powstańcze miejsca pamięci. Wola 1944”)

Ciała ofiar kazano od razu palić. Niemcy rozkazali polskim jeńcom wraz ze zwłokami palić wszystkie dokumenty, tak aby nie można było zidentyfikować tożsamości zabitych. W efekcie przytłaczająca większość ofiar pozostała po dziś dzień bezimienna.

„Rzeź Woli jest zbrodnią tym bardziej wstrząsającą, że nigdy nie ukarano winnych, a powojenne losy SS-Gruppenfuhrera Heinza Reinefartha – kata Woli- urastają do jednego z największych skandali zeszłego stulecia. Zbrodniarz mający na rękach krew dziesiątków tysięcy ludzi przez kilkanaście lat był burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt w Szlezwiku – Holsztynie, posłem do lokalnego Landtagu, a do końca życia cenionym prawnikiem. Jego bezkarność obciąża nie tylko powojenne Niemcy, ale też władze PRL oraz zachodnich aliantów” – przypomniał Jan Ołdakowski.

Rzeź Ochoty przez RONA

[related id=”33659″]Mordowanie cywilów miało miejsce w wielu innych miejscach walczącej Warszawy. 5 sierpnia 1944 r. pułk RONA (Rosyjska Ludowa Armia Wyzwoleńcza) rozpoczął pacyfikację i mordy na mieszkańcach Ochoty. Największe zbrodnie popełniono w okolicach ulicy Grójeckiej i Opaczewskiej, Kolonii Staszica, tamtejszych szpitalach oraz Instytucie Radowym. W wyniku masowych mordów zginęło około 7-8 tys. osób.

Po południu 5 sierpnia do Warszawy przyjechał mianowany szefem sił pacyfikacyjnych gen. Erich von dem Bach-Zelewski. Obserwując skalę mordów cywilów zmienił częściowo rozkaz zakazując zabijania kobiet i dzieci. „Od tamtego czasu zbrodni także było bez liku, nie było jednak dążenia do eksterminacji wszystkich mieszkańców. Masowe mordy na powstańcach i cywilach towarzyszyły atakom niemieckim do końca, ale większość wziętych do niewoli żołnierzy i mieszkańców Warszawy przeżyła” – tłumaczył w rozmowie z PAP historyk prof. Włodzimierz Borodziej, autor m.in. niemieckojęzycznej monografii powstania („Der Warschauer Aufstand 1944”).

Główni sprawcy Rzezi Woli nie ponieśli odpowiedzialności sądowej. Bronisław Kamiński został rozstrzelany przez SS 4 października 1944 r. za uchylanie się od wykonywania rozkazów oraz rabunek wartościowego mienia. Oskar Dirlewanger zginął tuż po wojnie. Gen. Heinz Reinefarth zmarł w 1979 r., nie niepokojony przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, mimo interwencji ze strony Polski i NRD.

Po wojnie Reinefarth zrobił polityczną karierę. W 1951 r. został burmistrzem Westerlandu. Siedem lat później zdobył mandat do parlamentu Szlezwiku-Holsztyna. Urząd burmistrza sprawował do 1963 r., z landtagu odszedł w 1967 r. Potem pracował jako adwokat. Prowadzone przeciwko niemu w latach 60. śledztwo umorzono z braku dowodów.

W 2014 r. burmistrz Westerlandu Petra Reiber z wyspy Sylt prosiła Polaków o przebaczenie za krzywdy wyrządzone im przez kata Woli i innych zbrodniarzy nazistowskich.

PAP/MoRo