Kubik: Kowalski to nie pierwszy konsul wydalony z Norwegii za walkę z odbieraniem przez Barnevernet polskich dzieci

– Polski związek zawodowy w Norwegii otrzymał tysiące wiadomości od mieszkańców tego kraju z wyrazami poparcia i wyrażeniem dezaprobaty na wydalenie polskiego konsula – mówi Artur Kubik.

Artur Kubik, założyciel działającego w Norwegii polskiego związku zawodowego Solidaritet, komentuje uznanie przez władze norweskie polskiego konsula Sławomira Kowalskiego za persona non grata. Krok ten spotkał się z natychmiastową reakcją ze strony polskiej, która tego samego dnia w poniedziałek za osobę niepożądaną uznała konsul norweską. Polska decyzja spotkała się z przychylnym odbiorem znacznej części polonii w Norwegii, krytykującej także odwołanie polskiego przedstawiciela.

Gość Poranka przypomina, że Kowalski nie jest pierwszym konsulem, którego wydalono za walkę o odbieranie polskim rodzicom dzieci przez Barnevernet — Urząd Ochrony Praw Dziecka.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Elżbieta Królikowska-Avis: Powtórzenie referendum w sprawie Brexitu będzie odczytywane jako działanie wbrew demokracji

Zdaniem dziennikarki przegrane przez rząd Teresy May, jest wyrazem braku akceptacji ze strony zwolenników opuszczenia Unii Europejskiej wynegocjowanego przez angielski rząd porozumienia.

 

Wczoraj wieczorem brytyjska Izba Gmin odrzuciła w głosowaniu projekt umowy o warunkach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Za porozumieniem głosowało 202 parlamentarzystów, przeciwko było 432. Jak podkreśliła w Poranku Wnet redaktor Elżbieta Królikowska-Avis w tej chwili nie ma żadnego wypracowane scenariusza co dalej.

Teresa May będzie musiała w ciągu trzech dni przygotować plan b. dla Wielkiej Brytanii. Premier obiecała, że zrobi to do poniedziałku. Głosy, które padły przeciwko porozumieniu ze strony 115 posłów partii konserwatywnej, to znak, że nie ma zgody na odejście od postulatów zwolenników wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE mówi Elżbieta Królikowska-Avis.

 


Gość Poranka WNET podkreśla, że po wynikach głosowania przed obecny rządem nie widać szansy na dalsze funkcjonowanie. I dodaje: – Wydaje się, że rząd Teresy May zmierza do upadku. W tej chwili każda z partii opozycyjnych nie szans na samodzielne zwycięstwo, ale partia pracy, liberałowie oraz szkocka partia narodowa mogą stanowić poważną siłę jako całość.

Obecnie nie ma planu B. Teraz będą trwały gorączkowe przygotowanie. Dzisiaj wieczorem dowiemy się, czy rząd Teresy May zdoła przetrwać – podkreśla  Królikowska-Avis

Zdaniem publicystki pomysł przeprowadzenia ponownego referendum spotka się z silnym oporem. – Obecnie wszystko jest możliwe, ale powtórzone referendum będzie odczytane jako działanie wbrew zasadom demokracji, a obecnie siły dbające o stan demokracji są na Wyspach ciągle silne – opowiada.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

ŁAJ

Podpisane w niedzielę, 25 listopada porozumienie ws. Brexitu idzie pod głosowanie w parlamentach UE i w Londynie

Głosowanie podpisanej i uzgodnionej umowy między Unią Europejską a Wielką Brytanią może oznaczać kryzys rządowy w Londynie. Theresa May – po ustępstwach – będzie miała kłopoty z poparciem umowy.

Po nadzwyczajnym szczycie w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej europejscy przywódcy triumfalnie ogłosili koniec negocjacji i zawarcie porozumienia, które ma satysfakcjonować wszystkie kraje negocjacji, czyli 28 państw Unii Europejskiej i Wielką Brytanię. I choć zapisano w nim dużo, wciąż brakuje rozwiązań fundamentalnych dla bezpieczeństwa w samym Zjednoczonym Królestwie oraz w Europie.

Jednak najważniejszy egzamin umowa UE – Wielka Brytania zda podczas głosowań, które muszą się odbyć we wszystkich zainteresowanych krajach. Jedno weto spowoduje, że nie zostanie przyjęta i rozwód Londynu z Unią Europejską odbędzie się bez jakiegokolwiek porozumienia. Co negatywnie odbije się również na Polakach mieszkających na Wyspach. Przede wszystkim jednak będzie oznaczało chaos w Zjednoczonym Królestwie.

Zadowoleni

W niedzielę odbył się w Brukseli szczyt UE-Wielka Brytania, podczas którego uzgodniono i podpisano ostateczny kształt porozumienia w sprawie opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię. Wszyscy premierzy unijnych państw deklarowali, że porozumienie jest sukcesem – całej Unii oraz jej poszczególnych członków.

Polska – jak zapewnia premier Mateusz Morawiecki – zapewniła swoim obywatelom oraz przedsiębiorstwom pozostanie w Wielkiej Brytanii na dotychczasowych zasadach, zachowanie pełni praw w tym również dodatków i zasiłków.

Hiszpania, po brawurowej deklaracji premiera Pedro Sancheza o tym, że jego kraj nie zgadza się, aby Gibraltar, część Hiszpanii będąca zamorskim terytorium brytyjskim, nie wrócił pod zarząd Madrytu, również jest zadowolona. W sobotę rząd w Londynie zapewnił ustami brytyjskiego ambasadora przy UE, że Wielka Brytania nie zakłada, że jakiekolwiek przyszłe porozumienia handlowe z Unią będą automatycznie dotyczyć także Gibraltaru, co oznacza że Skała będzie się cieszyła autonomią i będzie w jakiś sposób nadzorowana przez Hiszpanię. To duże ustępstwo, przeciwko któremu już protestują niektórzy brytyjscy politycy.

Obie strony mają się również pochylić nad granicą lądową w Irlandii – jedyna lądowa granica pomiędzy Unią a Zjednoczonym Królestwem ma być w części otwarta dla mieszkańców wyspy. Uniemożliwienie kontaktów pomiędzy Irlandczykami z Północy i Południa może doprowadzić do powrotu nastrojów separatystycznych w Belfaście i nowej wojny między Londynem a Dublinem.

Bedą problemy?

Ustępstwa, na jakie zgodził się rząd w Londynie już wieczorem w niedzielę były ostro krytykowane przez opozycyjnych wobec gabinetu Theresy May polityków brytyjskich. Przeciwko będą na pewn politycy z Irlandzkiej Partii Unionistów oraz Partii Pracy Zjednoczonego Królestwa. Zresztą nie do końca pewne jest, czy również wszyscy konserwatyści poprą ostateczny dokument dotyczący Brexitu. Część z nich zapowiedziała, że na takie warunki absolutnie nie może się zgodzić.

Jeżeli się tak nie stanie, porozumienie z niedzieli nie wejdzie w życie (aby weszło musi być przegłosowane do 20 marca przyszłego roku). Jeżeli się tak nie stanie, rozstanie Londynu i Brukseli odbędzie się bez porozumienia a to doprowadzi do kryzysu politycznego na Wyspach Brytyjskich.

Już teraz na wypadek braku porozumienia skoszarowani w jednostkach w wielkich miastach Królestwa żołnierze ćwiczą scenariusze na wypadek wprowadzenia stanu wyjątkowego i konieczności wspierania policji w patrolowaniu ulic i utrzymywaniu porządku.

Rząd wypełnił również magazyny brytyjskie żywnością i lekami – to na wypadek zbyt wysokich ceł i wstrzymania handlu z Unią.

Wielka Brytania opuści Unię Europejską 29 marca 2019 roku.

Brexit. WNET ma projekt umowy między UE a Londynem

Porozumienie w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, które wynegocjowali brytyjscy i unijni dyplomaci i ekonomiści czeka na zgodę brytyjskiego parlamentu.

Jeżeli do niej nie dojdzie Albion czeka znacznie więcej, niż kryzys rządowy. W takim wypadku Wielka Brytania mogłaby opuścić Unię Europejską bez żadnego porozumienia oraz dalszych relacji handlowych. Eksperci ostrzegali od miesięcy, że taki scenariusz miałby bardzo poważne negatywne konsekwencje dla gospodarki nie tylko brytyjskiej, ale całej Europy.

– Porozumienie z Wielką Brytanią ws. Brexitu sprawiedliwe i wyważone – uważa unijny negocjator Michel Barnier. Dodaje, że być może przedłużony zostanie okres przejściowy.

Po zgodzie przedstawicieli brytyjskiego rządu na wstępną treść umowy, do dymisji podał się Dominic Raab, brytyjski minister do spraw wyjścia z UE i główny negocjator Londynu.

Raab jest drugim ministrem do spraw wyjścia z EU, który rezygnuje z teki na Downing Street. W lipcu z kierowania ministerstwem zrezygnował David Davies.

W przypadku braku porozumienia z Unią Europejską Wielka Brytania liczy się z poważnymi kłopotami gospodarczymi, w tym z brakami leków i żywności. Brytyjska policja spodziewa się również protestów społecznych – dlatego skoszarowane przy największych miastach Wielkiej Brytanii oddziały wojskowe przygotowują się do wariantu, w którym to żołnierze będą pilnować porządku na szkockich, angielskich i walijskich ulicach.

Formalny rozwód Londynu i Brukseli nastąpi w marcu przyszłego roku. Okres przejściowy ma trwać od dnia Brexitu do końca 2020 r.

Publikujemy pełną treść projektu porozumienia między Wielką Brytanią a Unią Europejską jest dostępna w portalu Wnet.fm.

CAŁY DOKUMENT

 

Wojciech Jeśman: Negatywne skutki ustawy 447 będą dla nas odczuwalne przez wiele lat – komentuje w Poranku WNET

Działacz Polonii amerykańskiej uważa, że celem ustawy jest nie tylko wymuszenie korzyści materialnych, ale także znacząca kontrola nad różnymi procesami w naszym kraju.

Continue reading

Irlandia – „Jamajka Europy” – radiowe spotkania Roberta Kawki z Polakami mieszkającymi na Szmaragdowej Wyspie

Od kiedy powiększyłem grono imigrantów w Irlandii, bardzo żywiołowo reaguję na wszelkie wypowiedzi dotyczące naszego życia –
i bycia – na obczyźnie. Czuję więź ze wszystkimi emigrantami – Polakami.

Ta więź dotyczy wszystkich Polaków, „bez względu na to, gdzie żyją i jak wykuwają swoje marzenia na jawie”.

Moje częste poirytowanie budzi nieomylność w ferowaniu wyroków tych osób, które wiedzą „na pewno”. Niestety owa „wiedza” nie zawsze poparta jest wnikliwymi badaniami czy obserwacjami imigracji w jej naturalnym środowisku, czyli na Szmaragdowej Wyspie.

 

„Nie widzieć, a wiedzieć” – oto sztuka!

Do tego grona zaliczam profesor Krystynę Iglicką, specjalistkę od imigracji zarobkowej z Centrum Stosunków Międzynarodowych, i Bohdana Wasilewskiego, profesora psychiatrii, dyrektora Instytutu Psychosomatycznego. W polonijnych mediach na Wyspie wiele lat temu wielkim echem odbił się wywiad Agnieszki Chrzanowskiej z profesorem Wasilewskim, który ukazał się na łamach  pisma „Style i Charaktery”.

Profesor Wasilewski we wspomnianym wywiadzie przeprowadza „duchową sekcję zwłok” polskiego emigranta. W opinii profesora stan polskich emigrantów nie jest najlepszy. Czytając całość wywiadu, odnosi się wrażenie, że emigracja generalnie jest czymś złym, ponieważ „wszystko odwraca się przeciwko emigrantowi” (bez względu na to, czy wróci do kraju, czy pozostanie za granicą). To oczywiście moja krótka ocena tegoż wywiadu. Oto smakowity cytat:

„Wolą tam wegetować na marginesie życia niż zmierzyć się z pytaniami najbliższych – dlaczego się nie udało, dlaczego nic nie osiągnąłeś, dlaczego nie wykorzystałeś swojej szansy? Z daleka można podtrzymywać tę fikcję, że nie jest tak źle, ale po powrocie wszystko runie, dlatego odkłada się powrót o jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden”.

Natychmiast, w mgnieniu oka, na usta ciśnie się pytanie, jak należy rozumieć sformułowanie: „osoby, którym w jakimś stopniu się powiodło”? Zarobienie odpowiedniej kwoty pieniędzy, w sytuacji, gdy ktoś sobie to zakładał przed wyjazdem, bez wątpienia należy uznać za pełny sukces tej osoby wedle zasady Juliusza Cezara „veni, vidi, vici”.

Stwierdzenie „w jakimś stopniu” należy zmienić w twierdzące „w istocie”, „rzeczywiście” odniosły sukces.
Ciężko zgodzić się także ze sformułowaniem profesora Wasilewskiego, że powrót z emigracji odkładają ci, którzy „ponieśli porażkę – wstydzą się przed samym sobą, przed otoczeniem, boją się konfrontacji z rzeczywistością. Wolą tam wegetować na marginesie życia niż zmierzyć się z pytaniami najbliższych”.

Życie na emigracji to typowa szkoła przetrwania. Emigranci są zdani sami na siebie. Z dala od bliskich, od grona przyjaciół, korzeni, tradycji i obyczajowości rodzimej. Przy dużym szczęściu pociechą staje się paczka zgranych przyjaciół. Gdy coś nie wychodzi, większość wraca do kraju albo stara się znaleźć pracę w innym miejscu.
Swoją wiedzę czerpię z rozmów z naszymi rodakami z Irlandii, z licznych kontaktów mailowych z czytelnikami portalu wyspa.ie, miesięcznika „Wyspa”, tygodnika „Kurier Polski” (których byłem wydawcą i redaktorem naczelnym), gośćmi i rozmówcami radiowego programu Polska Tygodniówka NEAR FM, wreszcie obserwacji własnych.

 

Paweł Kondoł wraz z córką Sophie. Był to pierwszy rozmówca Roberta Kawki. Polak, który odniósł i odnosi sukcesy zawodowe w Irlandii. Zdjęcie z albumu rodzinnego.

 

Tym bardziej cieszą mnie postawy naukowców, badaczy, dziennikarzy i reporterów, ba! – nawet polityków, którzy swoje zdanie na temat Polaków w Irlandii opierają na własnych doświadczeniach, zebranych na Wyspie. Tak stało się z Robertem Kawką, dziennikarzem radiowym znanym z polskich anten już od ponad 20 lat. Wiosną 2017 roku z mikrofonem i magnetofonem po prostu przyjechał do szmaragdowej Irlandii, którą w towarzystwie wiceszefowej Polskiej Macierzy Szkolnej Agnieszki Grocholi objechał wzdłuż i wszerz.

Paweł Kondoł podczas wywiadu z Robertem Kawką w swoim domu w Tuam.

Robert Kawka spotykał się z polskimi rodzinami, które zdecydowały się wprowadzać maksymę „Sky is the limits!” w prastarej Hibernii, bo tak za czasów św. Patryka nazywano ten uroczy zakątek. Nasz radiowiec na Wyspie zarejestrował ponad sześć godzin materiału, z którego powstał reportaż „Jamajka Europy”.

W mojej opinii, dziennikarza z ponad 25-letnim doświadczeniem i 12-letnim stażem w Irlandii w charakterze Polaka-imigranta, to znakomity reportaż, który szczerze i naturalnie, z wszystkimi niuansami, pokazuje naszych rodaków w trakcie stawania się świadomymi imigrantami. Dla mnie ważne jest to, że temat Polski jako toposu miejsca, ale i jako stanu umysłu pojawia się w rozmowach, które przeprowadził Robert Kawka.

Dorota Połatyńska i Adam Strupiechowski, mieszkający w Cork. Oboje zrealizowali w Irlandii swoje marzenia: Adam zrobił kurs spadochronowy i skacze, Dorota uczy polskie dzieci.

Irlandzka radiowa premiera reportażu „Jamajka Europy” Roberta Kawki miała miejsce 21 czerwca w dublińskiej rozgłośnie NEAR FM 90,3, w programie „Polska Tygodniówka”. Dwa dni później (23 czerwca) reportaż został dwukrotnie wyemitowany w radiu WNET Krzysztofa Skowrońskiego.

 

Katarzyna Koch i Stella Praska. Mama z córką. Stella sama nauczyła się języka polskiego. Jak mówi mama – jest wielką polską patriotką. Zdjęcie z albumu rodzinnego.

Rozmowy z polskimi Irlandczykami

 

– Swój reportaż nazwał pan „Jamajka Europy”. Dlaczego?

Robert Kawka: Irlandia jest „Jamajką Europy” ze swoim luzem i uśmiechem, krajem zrealizowanych marzeń, szczęśliwych rodzin, tęskniących za dziadkami i Polską dzieci, krajem, gdzie życie toczy się spokojnie i nawet pralka pierze wolniej – to w olbrzymim skrócie wynika z rozmów przeprowadzonych przeze mnie z polskimi emigrantami mieszkającymi na Zielonej Wyspie.

Patrycja Lentowszczyk-Cichocka wraz z rodziną. Patrycja jest, bądź już była, zaangażowana w tworzenie i w nauczanie w polonijnej szkole w Clonmel. Zdjęcie z albumu rodzinnego.

 

– Jak to się stało, że trafił pan z reporterskim sprzętem na Szmaragdową Wyspę?

– Do Irlandii zaprosiła mnie Agnieszka Grochola, która ogarnia w tym kraju polską edukację. Wysłała mi w styczniu link z informacją, że Senat organizuje konkurs dla dziennikarzy, którzy opowiedzą o życiu polskiej rodziny za granicą. Postanowiłem wrócić do zarzuconej kilka lat temu pracy reportera i pod koniec marca wylądowałem w Shannon. Agnieszka zapewniła mi gościnę w swoim domu w Tuam, wyżywienie, rozmówców i transport.

– Ciężko było namówić do zwierzeń polskie rodziny. Z reporterskiego doświadczenia wiem, że różnie z tym bywa.

– Do rozmów ze mną zgłosiło się dziesięć polskich rodzin. W kilku przypadkach rozmawiałem z całą rodziną, a parę razy zdarzyło się, że miałem okazję porozmawiać jedynie z jednym z domowników, ponieważ pozostali w tym czasie byli w pracy. Przez dziesięć dni jeździliśmy po Irlandii. Odwiedziłem Galway, Cork, Clonmel, Dublin, Carlow. No i oczywiście Tuam.

 

Agnieszka i Szymon Jakóbczykowie, polonijni działacze społeczni, mieszkańcy Galway. Zdjęcie: Agnieszka Grochola.

 

– Jak przebiegały nagrania i ile trwały?

– Nagrania zazwyczaj trwały około 20 minut, jednak w kilku przypadkach 40, a nawet 50 minut! Ja wymachiwałem mikrofonem, a Agnieszka Grochola robiła zdjęcia. Po nagraniu rozmowy trwały dalej, podejmowani byliśmy kawą, polskim żurkiem, świeżo upieczonymi pączkami, a nawet piwem. Rozmówcy odpowiadali szczerze, z entuzjazmem, który powoli zaczął i mnie się udzielać. Wysyłali mi potem swoje zdjęcia z rodzinnych albumów. Podkładałem je później w odpowiednim programie pod obrobiony radiowy wywiad, robiąc Slideshow, który jest swoistą rodzinną kroniką każdej z tych rodzin na emigracji. Bo każda rodzina ma teraz swój profil zdjęciowo-dźwiękowy.

 

Joanna Zalech, Tomasz Ciężki i ich córka Zosia. Asia jest jedną z dyrektorek polskiej szkoły w Galway i produkuje pamiątki z Irlandii. Tomek kręci filmy. Zdjęcie z albumu rodzinnego.

 

– Wkrótce te profile wraz z reportażami z Irlandii („Jamajka Europy” – reportaże: o tym, jak Polacy w Irlandii spędzają Święta Wielkanocne; o edukacji polonijnej; o niesamowitej rodzinie, która przeniosła się do Irlandii z miłości do tego kraju oraz jego kultury i muzyki) –  zostaną opublikowane na powstającej właśnie mojej stronie internetowej – kawka.media.pl

 – Jak reportaż został przyjęty przez badaczy i nauczycieli akademickich?

– Jedną z osób, do których trafił reportaż, była profesor z Uniwersytetu Łódzkiego Renata Szczepanik, która obejrzała i wysłuchała „Jamajkę Europy” w wersji Slideshow. Oto co napisała mi w mailu, po obejrzeniu i wysłuchaniu:

„Film to piękna afirmacja emigrantów (…) zrobiłeś z nich pozytywnych bohaterów, bez nadęcia i niepotrzebnych ckliwości. Ładny sentymentalizm wobec Polski – ale taki racjonalny (…) Widać bowiem, że lubią to miejsce, jest dla nich ważne, że nie jest tylko miejscem „dla chleba”. Pięknie ukazany szacunek i pozytywny respekt wobec Irlandii jako kraju, jej geografii i kultury. (…) Ogólnie – film jest bardzo dobry, spójny, przemyślany, stanowi logiczną całość – jest to taka rekonstrukcja procesu stawania sie Polakiem w Irlandii, nie emigrantem – oni nie mają piętna emigranta (i to jest fajne), wręcz przeciwnie – afirmują swój wybór życiowy i Polaków w Irlandii, mówią o wewnętrznej odwadze i sile. Piękne to jest”.

 

Bogna Truszczyńska -Griffin wraz z mężem Jimmym Griffinem w piekarni i kawiarni na głównej ulicy w Galway. Miejsce to to dziedzictwo rodu Griffinów – słynnych piekarzy z Galway.

Pięknie pokazane jest to, że zmieniają się, jak się rodzi dziecko – ta potrzeba „korzeni” się odzywa, ale bez nadęcia, bez nacjonalizmów – naprawdę cudownie i mądrze o tym mówią. (…) Podsumowując – pięknie zrekonstruowana historia Polaków w Irlandii, od pierwszych dni, radzenia sobie z lękiem i niepewnością, pokonywania barier, w tym komunikacyjnej (świetny fragment filmu), po rozwój, życie rodzinne i stosunek do Polski, a potem te myśli o ewentualnym powrocie. I każdy z bohaterów ma swoją wyraźną osobowość. Super”.

 

Tam moja Ojczyzna, gdzie leży mój kapelusz

Oczywiście lepiej jest mieszkać w swoim rodzinnym kraju i mieć wolną głowę od trosk. Cudownie byłoby, aby każdy Polak czuł się w Polsce jak u siebie, był otoczony przyjaznymi urzędami i wcielającymi w życie nowe, lepsze prawo (dla wszystkich) parlamentarzystami. To oczywiście marzenia.

 

Bartosz Kotulski – kierowca i fotograf. Mieszkaniec Galway.

Nie zapominajmy także, że migracje towarzyszą ludzkości od początku jej istnienia. Każdy człowiek stara się żyć tam, gdzie jest mu po prostu lepiej. Od niego też zależy, co ze swoim imigranckim życiem zrobi. Wolność duszy, serca i migracji! Prawdziwy wysyp emigrantów nastąpił po rozszerzeniu Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku, kiedy to Irlandia, obok Szwecji i Wielkiej Brytanii, otworzyła swój rynek pracy. Irlandię zalała fala imigrantów, przede wszystkim Polaków.

Rodzina Madejków (nie w komplecie) – Aneta, Mirek i mała Hania. Mieszkają w Tuam. Zdjęcie – Agnieszka Grochola

Jaka jest Polonia, każdy widzi, ma ona swoje plusy i minusy. Zdawać by się mogło, że to tylko kwestia czasu, kiedy Irlandczycy przestaną lubić nas, Polaków na Wyspie. Jest, dzięki Bogu, inaczej, czego dowodem i przykładem jest reportaż Roberta Kawki „Jamajka Europy”, a także fakt, że oficjalnie Polaków w Irlandii, trzynaście lat po akcesji, jest ponad 160 tysięcy, choć wiemy, że to dane nieco zaniżone.

 

Tomasz Wybranowski

Fot. Agnieszka Grochola.

 

Rodzina Madejków z Tuam. Dzieci i własny dom w Irlandii – to spełnienie ich marzeń. Zdjęcie z albumu rodzinnego.

Polonia pomaga dziewczętom, których rodzice zginęli w zamachu w Manchesterze. Zebrano już kilkadziesiąt tysięcy funtów

W Anglii panuje silna solidarność z ofiarami zamachu. Odczuwalny jest jednak brak zrozumienia problemu terroryzmu i pomysłu na walkę z nim – z Wielkiej Brytanii mówił w „Poranku Wnet” Jerzy Byczyński.

Działacz Polonii brytyjskiej przedstawił reakcje społeczności, a w szczególności Polaków mieszkających na Wyspach, na zamach terrorystyczny, który miał miejsce w zeszły poniedziałek w Manchesterze. Przypomnijmy, że zamachowiec, który wysadził się w powietrze na koncercie Ariany Grande, doprowadził do śmierci 22 osób. [related id=”21150″]

Wśród zabitych znalazło się polskie małżeństwo, które osierociło dwie córki. – Dwie dziewczyny, jedna czternasto-, druga dwudziestoletnia, zostały całkowicie osierocone. Rodzina mieszkała w York przy Manchesterze, rodzice bardzo ciężko pracowali – powiedział Jerzy Byczyński.

Jak zaznaczył nasz rozmówca, masowe współczucie przełożyło się na wymierną pomoc dla rodzin poszkodowanych. W internecie na ich rzecz zebrano już miliony funtów.

O ile konsekwencje kolejnych ataków pokazują solidarność społeczeństwa brytyjskiego, o tyle brak w nim idei i zdecydowania koniecznych do walki z samym zjawiskiem radykalizmu islamskiego. – Brak ogólnego namysłu nad możliwościami zapobiegania temu, coraz bardziej wyraźnemu, niebezpieczeństwu – skonstatował rozmówca Aleksandra Wierzejskiego.

– Od dłuższego czasu stan zagrożenia atakami terrorystycznymi jest bardzo wysoki, ostatnio został wręcz podniesiony do stanu krytycznego. Zagrożenie jest stałe. Wiele osób obawia się chodzić w miejsca publiczne, gdzie zbierają się większe masy ludzkie – zaalarmował Jerzy Byczyński.

aa

Hambura: Głodujemy, żeby potomkowie przedwojennej mniejszości polskiej w Niemczech zyskali należne im prawa

Nasz protest jest skierowany do władz niemieckich, w tym prezydenta Steinmeiera, który jutro przyjedzie do Warszawy – w wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Skowrońskiemu mówił mecenas Stefan Hambura.

Praktykujący w kraju naszych zachodnich sąsiadów mecenas Hambura rozpoczął w ostatnią niedzielę protest głodowy, który trwa w Domu Polonii w Warszawie, przy Krakowskim Przedmieściu. [related id =”19503″]

Gość Poranka Wnet przywołał historyczny kontekst dyskryminacji, przeciw której protestuje: – W trakcie II wojny światowej organizacje polskiej mniejszości narodowej w Niemczech zostały rozwiązane, a część działaczy znalazła się w obozach koncentracyjnych. Do dziś ich prawa nie zostały przywrócone.

– Spełnienie naszych postulatów oznaczałoby zapewnienie wspomnianej grupie wsparcia instytucjonalnego. Przykładowo, Serbołużyczanie mają fundację dotowaną ze środków federalnych i landowych, własny teatr, szkoły – wymieniał rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

aa

Polska polityka jest demonizowana przez austriackie media, które znajdują się pod wpływem lewicowego populizmu

Gościem Poranka Wnet był Andrzej Kempa – prezes Światowej Federacji Sportu Polonijnego. Mówił m.in o polityce austriackiej oraz o krzywdzącej retoryce austriackich mediów na temat polityki polskiej.

Andrzej Kempa powiedział, że ostatnia dymisja wicekanclerza Reinholda Mitterlehnera, przewodniczącego Austriackiej Partii Ludowej (OeVP) w Austrii, jest bardzo niepokojąca. To już kolejna rezygnacja z tak wysokiego stanowiska w ostatnim czasie. Jest ona ważna także dla Polaków w Austrii (najwięcej mieszka ich w Wiedniu oraz w Dolnej i Górnej Austrii).

Ocenił, że obecnie największym problemem polityków w Austrii jest pogłębiająca się polaryzacja społeczeństwa, spowodowana rosnącym populizmem lewicy. Jak na razie korzysta na tym głównie prawica.

– Polityka partii lewicowych doprowadza do podziału społeczeństwa. Austria poza Wiedniem to ludność chrześcijańska, związana z tradycją.

Andrzej Kempa mówił również o zbliżających się wyborach parlamentarnych w Austrii. Najważniejsze jest to jak dużo Austriaków zagłosuje na Sebastiana Kurza – obecnego ministra spraw zagranicznych oraz ministra ds. integracji europejskiej. Jest to młody, ale już doświadczony polityk. Większość polityków partii chrześcijańsko-ludowej jest bardzo przyjazna państwu polskiemu.

Powiedział również, że media w Austrii demonizują polską politykę i mają problem z rzetelnym przekazywaniem informacji. Przywołał ostatnią wizytę Adama Michnika w Wiedniu, która utwierdziła część osób w przekonaniu o braku demokracji w Polsce, nieobiektywnych mediach etc.

Według gościa Poranka Wnet niestety media dziś są ukierunkowane politycznie, coraz częściej są częścią propagandy. Jest duża rozbieżność pomiędzy tym, co podają polskie media publiczne oraz wiadomości austriackie. Podsumował, że powinniśmy się zastanowić, na ile media są jeszcze prawdziwe i sami postarać się sumienniej wykonywać zawód dziennikarski.

Andrzej Kempa mówił również o tym, że Polacy mieszkający za granicą często zapominają o swoich poglądach i kraju, wybierając zarabianie pieniędzy oraz o podziałach politycznych w Austrii i Polsce, a także o wspólnej historii obu krajów, która może nas do siebie zbliżać.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Poranek Wnet z Zagrzebia/Barbara Kryżan-Stanojević: W pustyni i w puszczy to lektura obowiązkowa w chorwackich szkołach

Polaków i Chorwatów łączy nić wzajemnej sympatii ze względu na podobne losy naszych narodów – powiedziała Barbara Kryżan-Stanojević z Towarzystwa im. Mikołaja Kopernika w Zagrzebiu, gość Poranka Wnet.

 

Dziś przeciętny Chorwat zna twórczość Henryka Sienkiewicza, chociażby dlatego że „W pustyni i w puszczy” to lektura obowiązkowa w chorwackich szkołach – powiedział gość Poranka Wnet. Większość Chorwatów zna również postać Karola Wojtyły, polskiego „naszego” papieża, jak to ujęła Barbara Kryżan-Stanojević.

– Dla przeciętnego Chorwata Polska to kraj, który wszedł do UE i potrafił wyciągnąć z tego korzyści dla siebie, chociażby w kwestii  funduszy europejskich – powiedziała rozmówczyni Tomasza Wybranowskiego.

Mówiąc o działalności Towarzystwa im. Mikołaja Kopernika w Zagrzebiu, Barbara Kryżan-Stanojević powiedziała, że początkowo stowarzyszenie koncentrowało się na samopomocy dla Polek i Polaków. Obecnie głównym jego celem jest promocja kultury polskiej i walka ze stereotypami.

– W tym roku Towarzystwo już po raz piąty będzie organizatorem akcji Polska Jesień w Zagrzebiu – powiedział gość Poranka. Wydarzenie to twa w Zagrzebiu od września do początku grudnia i prezentuje polską kulturę. Organizowane  są seanse polskich filmów, wystawy polskiego malarstwa, a także koncertują polscy muzycy.

Moro