Dziambor: PiS nie pogodzi się z rządem mniejszościowym. Jarosław Kaczyński może w każdej chwili wcisnąć czerwony guzik

Czy Zjednoczonej Prawicy grozi rozpad? Co będzie skutkiem tzw. piątki Kaczyńskiego? Artur Dziambor o głosowaniach w Sejmie, polskim rolnictwie, ustawie „Bezkarność+” i transferach politycznych.


Artur Dziambor mówi, iż podejście Grzegorza Pudy, wiceministra Funduszy i Polityki Regionalnej, ws. „piątki dla zwierząt” jest infantylne. Stwierdza, że wiceminister i zwolennicy noweli „triumfowali w nocy, gdy inni dowiadywali się, że przegłosowano, że stracą pracę”.

To dopiero początek. Jak zapowiadała jedna z posłanek Lewicy trzeba będzie zająć się innymi.

Poseł Konfederacji zaznacza, że o każdym zwierzęciu, które jest hodowane na ubój można by powiedzieć, iż jest „źle traktowane”. Dodaje, że wobec faktu, iż futra i mięso z uboju rytualnego przeznaczone są w znacznej mierze na eksport:

PiS zrobiło wielką przysługę zagranicznej konkurencji […] To pociągnie za sobą dalsze konsekwencje.

Polityk wskazuje na kwestie utylizacji odpadów z uboju zwierząt. Po tym, jak nie będzie można ich wykorzystać na farmach norek, odpady będą musiały być gdzieś przetwarzane. Tym ostatnim zaś zajmują się niemieckie firmy.

Gość „Popołudnia Wnet” mówi o konsekwencjach ostatnich głosowań dla koalicji rządzącej. Wskazuje na wypowiedź Marka Suskiego, który o innych członkach Zjednoczonej Prawicy mówi per „byli koalicjanci” i twierdzi, że posłowie PiS, którzy głosowali przeciw ustawie nie mają już czego szukać w klubie. Nie sądzi jednak by Prawo i Sprawiedliwość faktycznie zdecydowało się na zerwanie koalicji:

Rząd mniejszościowy w Polsce nie ma dobrej prasy w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość nie pogodzi się z rządem mniejszościowym.

Ze względu na sprzeciw Zbigniewa Zbiobro wobec tzw. ustawy o bezkarności urzędniczej PiS wycofało się z jej procedowania. Nie chciało bowiem przegrać głosowania. Dziambor ocenia, że mamy do czynienia z próbą wywarcia nacisku na koalicjantów. Ma to przypomnieć politykom Solidarnej Polski  i Porozumienia, że

Gdyby Jarosław Kaczyński ogłosił za miesiąc wybory to kończą kariery polityczne. […] Jarosław Kaczyński jest dysponentem poparcia rzędu 40 proc. i może w każdej chwili wcisnąć czerwony guzik.

Na pytanie, czy trwają rozmowy Konfederacji z posłami PiS, którzy by chcieli zmienić barwy partyjne, wiceprezes partii KORWiN odpowiada, że nie. Podkreśla przy tym

Nie jesteśmy partią, która szuka tego typu transferów. Jesteśmy partią ideową.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

„Przeciwników nazywajcie faszystami lub antysemitami. Trzeba tylko wystarczająco często powtarzać te epitety” (Stalin)

Prawica powinna do debaty o tolerancji stale dążyć, prowokować ją i do niej zapraszać. Unikanie lub nieudolność w zorganizowaniu skutecznej debaty oddaje pole kłamcom i propagandystom ignorancji.

Herbert Kopiec

Oskarżenie o faszyzm, a w każdym razie faszystowskie skłonności, stało się nieomal normą rzeczników światowego, lewackiego postępu, polegającego, najogólniej rzecz biorąc, na postawieniu tradycyjnego świata na głowie. Tak oto doczekaliśmy czasów, w których straszy się narodowcami, w obywatelach manifestujących patriotyzm i świętujących rocznice niepodległości dostrzega się faszystów, a w każdym głosie sprzeciwu słyszy się głos zionącego nienawiścią, zazwyczaj rzekomego antysemity. Natomiast lewicowe hasła tolerancji, wielokulturowości i transnarodowości sprzedawane są w opakowaniu postępowości.

W Polsce, kraju, który padł ofiarą hitleryzmu, gdzie jego wyznawcy uprawiali ludobójstwo, po formalnym, instytucjonalnym upadku komunizmu (1989 r.) oskarżenie tego typu należy do najcięższych obelg. Rzucanie ich bez jakichkolwiek sensownych/rozumnych uzasadnień to nie tylko dowód degeneracji i społecznej degrengolady. To dowód niszczenia demokracji, debaty i języka. (…)

Ułatwianie sobie polemiki z odmiennymi poglądami poprzez ubranie adwersarza/przeciwnika w faszystowski kostium to wyjątkowo cyniczny przykład psucia publicznej debaty.

(…) Zarzut głoszenia faszystowskich poglądów jest więc wykorzystywany powszechnie w debatach jako typowy pozamerytoryczny argument osobisty na określenie dowolnego zachowania lub opinii, które osoba go używająca uznaje za szczególnie odrażające. Faszystą jest ten, kto opiera się jedynie słusznej idei postępu. Skoro bowiem postęp jest czystym dobrem, wiodąc do społecznej doskonałości, do nowego wspaniałego świata, raju na ziemi, to postawa tradycyjna/moherowa, która rzekomo więzi ludzkość w niedoskonałych konserwatywnych/prawicowych ramach, jest czystym złem, czyli faszyzmem właśnie. Inaczej mówiąc, faszyzm jest każdorazowo przeciwieństwem aktualnej linii postępu.

Aby być skrajnym faszystą, wystarczy wątpić w nieomylność lewicowych autorytetów i sprzeciwiać się im. Aby być faszystą, wystarczy uznawać, że kryteria dobra oraz zła nie są pochodną lewackiego pojęcia postępu, więc z natury swej są względne, ale twierdzić, że są niezmienne i mają uzasadnienie transcendentne. Tu już nie ma miejsca na osławioną tolerancję. (…)

W 1944 r. George Orwell (1903–1950) następująco skomentował tendencję do szafowania przymiotnikiem ‘faszystowski’ w debacie publicznej: „Słowo faszyzm – będące w powszechnym użytku – pozbawione jest niemal zupełnie znaczenia. Słyszałem, jak faszyzmem nazwano: rolników, sklepikarzy, Kredyt Społeczny, kary cielesne w szkołach, polowanie na lisa, walki byków, Gandhiego, Czang-Kai-Szeka, homoseksualizm, audycje radiowe Priestleya, schroniska młodzieżowe, astrologię, kobiety, psy – i nie pamiętam co jeszcze”. Przyznam się, że tu mnie Orwell zaskoczył…

W kolejnych latach przymiotnik ‘faszystowski’ – odnotowują fachowcy badający rzeczony epitet – był używany przez ZSRR na określenie większości działań państw zachodnich (podobnie jak ‘imperialistyczny’), a także na określenie dowolnej działalności antykomunistycznej. Zgodnie z tą definicją faszyzm panował praktycznie we wszystkich państwach kapitalistycznych, a faszyzm niemiecki był jedynie najbardziej reakcyjną jego postacią. O żywotności dyrektywy Stalina świadczy fakt, że oskarżenia o faszyzm, kierowane wobec dowolnych osób, państw lub organizacji występujących w danym momencie przeciwko interesom Rosji, są powszechną praktyką także we współczesnych mediach rosyjskich. (…)

Obserwacje wskazują, że powrót do tego, co wydawało się w Polsce nieodwołalnie minione, nie jest dziełem przypadku. Okazało się bowiem, że lewactwo/komuniści znaleźli sposób na przetrwanie i powrót do władzy. Poznajmy opinię włoskiej komentatorki Barbary Spinelli (córki jednego ze współtwórców Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej) na temat zmian zachodzących w naszym kraju: „Po długich poszukiwaniach wschodnioeuropejscy komuniści znaleźli znakomity sposób na przetrwanie. Pozornie dali się rozłożyć, ale po to, aby zaraz się podnieść, tylko już w innej skórze i udając utratę pamięci. […] Odnowiony komunista nie zna wyrzutów sumienia.[…] Komunista ma ważne sprawy. Musi stać się doskonałym kapitalistą, musi wyrobić sobie nową klientelę i przygotować się do odzyskania władzy. […] Partia zeszła wprawdzie w cień, ale system przez nią zbudowany nadal panuje.[…] Jest to rodzaj rozgałęzionej mafii, broniącej swoich ludzi i dążącej do zachowania swoich obyczajów” (B. Spinelli, Panta rei, „Kultura”, nr 11, Paryż 1989).

Trzeba przyznać, że włoska komentatorka opowiedziała o tym, co się w Polsce stało, w sposób, który może satysfakcjonować najbardziej wybrednego czytelnika. Myślę też, że – jeśli ktoś chciałby lepiej zrozumieć, dlaczego postępowa tzw. nowa lewica (po sromotnej kompromitacji komunizmu) ma się w wolnej Polsce wciąż nieźle – powinien się przyjrzeć mechanizmom rządzącym polską kulturą w okresie PRL-u. Powinien koniecznie sięgnąć po książkę Agnieszki Osieckiej (1936–1997) pt. Szpetni czterdziestoletni. Książka otwiera oczy i ułatwia zrozumienie współczesnej Polski.

Osiecka pisze w niej o środowisku, w którym żyła – dziennikarzy, publicystów kulturalnych, recenzentów i artystów (jej słowa można jednak też śmiało odnieść do środowisk uniwersyteckich): „Właściwie wszyscy w naszym świecie uważaliśmy się za lewicę. Nie było między nami zasadniczych różnic w kolorze upierzenia, były natomiast znaczne różnice pomiędzy odcieniami”.

Według Osieckiej były to autentycznie i prawdziwie zaangażowane postawy. Tak więc lewicowi twórcy tworzyli lewicową kulturę, ale za to bardzo często w małej lub mniejszej, ale satysfakcjonującej antykomunistycznego odbiorcę opozycji wobec lewicowej władzy. W ten sposób powstała sytuacja, która odpowiadała wszystkim stronom tego układu. Najbardziej jednak chyba zadowoleni byli komuniści. Ludzie kultury de facto umacniali ich władzę i tworzyli podwaliny pod taką świadomość społeczną w przyszłości, że dzieci tych komunistów miały znaczne szanse na dobicie się do rządów w już w Polsce po formalnym upadku komunizmu.

Czy ta lewicowa sytuacja w kulturze uległa zmianie po 1989 roku? Nie, bo nie mogła ulec zmianie. Zasoby kulturowe, w tym dostępne księgozbiory, były zdominowane przez elementy lewicowe, tak że obcowanie z nimi wyciskało lewicowe piętno na ich odbiorcach. Po 1989 roku twórcy nowej, już wolnej kultury kształceni byli i formowani intelektualnie przez starych, lewicowych twórców!

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „I ty możesz zostać faszystą” znajduje się na s. 5 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Herberta Kopca pt. „I ty możesz zostać faszystą” na s. 5 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dr Rzymkowski: Politycy Lewicy wybrali pajacowanie podczas uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Dudy

Dr Tomasz Rzymkowski ocenia wystąpienie prezydenta Dudy w Sejmie, mówi o niegodnym zachowaniu posłów Lewicy podczas zaprzysiężenia Prezydenta i wyraża zadowolenie z zapowiedzi dalszej ochrony rodziny.


Poseł PiS, dr Tomasz Rzymkowski komentuje dzisiejsze zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy i wskazuje, że na sali byli wszyscy przedstawiciele PSL i Kukiz 15 oraz duża część Lewicy, której posłowie zachowywali się nieprzyzwoicie.

Politycy Lewicy mieli do wyboru albo pajacować albo zachować się godnie. Niestety wybrali to pierwsze (…) Mówię o maseczkach, o tęczowej fladze i niegodnych strojach. Jeżeli ktoś przychodzi w piżamie na zaprzysiężenie prezydenta, to próbuje naśladować Adama Michnika, który przyjmował najwyższe odznaczenie Order Orła Białego w kroksach. To pokazuje jego stosunek do państwa.

Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości mówi, że najbardziej zadowolony był z zapowiedzi Prezydenta o utrzymaniu twardego kursu politycznego chroniącego rodzinę przed „obcymi ideologiami”.

Najbardziej byłem zadowolony z kwestii dotyczącej ochrony rodziny i polskiego porządku prawnego przed obcymi ideologiami i działań, które Prezydent zapowiedział. Również z tego twardego kursu aksjologicznego tzn. oparcia działań państwowych w domenie Prezydenta na gruncie wartości chrześcijańskich. Na tym modelu kształtowania porządku prawnego. Moim zdaniem to było mocno oczekiwane ze strony wyborców.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Kratiuk: Wojna przeciw cywilizacji chrześcijańskiej trwa. Wzywam wszystkich, aby bronili naszych wartości

Krystian Kratiuk wskazuje, że wojna kulturowa ze środowiskami LGBT trwa od dawna, a Polska ma jeszcze szanse obronić swoje wartości i chrześcijańską tradycję. Dodaje, że z LGBT nie można się dogadać.


Krystian Kratiuk, redaktor naczelny Polonia Christiana komentuje akcje środowisk lewicowych, które wywiesiły na kilku warszawskich pomnikach tęczowe flagi, w tym także maskę z literą „A” na pomniku Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu.

Wojna trwa od dłuższego czasu. Wojna przeciwko cywilizacji chrześcijańskiej i światu jaki znamy, który budowaliśmy od 1000 lat w chrześcijańskiej Polsce (…) Mam wielki apel do wszystkich umiarkowanych prawicowców, konserwatystów, katolików, którzy twierdzą, że można się z agendą LGBT i jej przedstawicielami jakoś dogadać. Otóż nie można (…) To jest wojna. Oni tę wojnę wytoczyli nam. Czekają nas tylko dwie ścieżki. Podejmujemy rękawice i bronimy tego co dla nas święte. A druga jest taka, że poddajemy się i dajemy się wystrzelać.

Redaktor Kratiuk wzywa, aby stawić opór skrajnej lewicy i nie poddawać się. Dodaje również, że dzisiaj w mediach społecznościowych usuwane są filmy, a w przyszłości blokowane będą również konta bankowe, tak jak zrobił to Bank Barclays z Wielkiej Brytanii.

Spójrzmy na totalny brak logiki agendy LGBT. Oni mówią, że możesz być kim chcesz, zachowywać się jak chcesz, ale nie dodają (…) że jeżeli masz skłonności homoseksualne i nie chcesz ich mieć, chciałbyś się dobrowolnie ich pozbawić, to nie możesz (…) Musimy być przygotowani do tego, że będą nam blokować kanały dostępu do widzów i domeny w internecie  (…) Już takie przypadki były w Ameryce.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Jakub Maciejewski: Konwencja stambulska nie chroni kobiet, tylko promuje jeden światopogląd i jeden rodzaj organizacji

Co naprawdę jest w konwencji stambulskiej i jakie środowiska jej bronią? Jakub Maciejewski o polskiej polityce po wyborach prezydenckich.


Jakub Maciejewski opisuje polską politykę po wyborach prezydenckich. Redaktor sądzi, że w PO oraz Lewicy panuje kryzys, a Senat może być odbity przez PiS poprzez transfery partyjne. Nasz gość komentuje także sprawę zapowiadanego wypowiedzenia przez polski rząd konwencji stambulskiej. Wskazuje, że

Bardzo konkretne środowiska rozpętują histerię, że wypowiedzenie konwencji stambulskiej pozwoli na bicie kobiet.

Podkreśla, że wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej nie oznacza w żadnej mierze zgody na przemoc. Konwencja bowiem nie podnosi głównych przyczyn przemocy domowej, takich jak alkoholizm i bieda, ale wprowadza pojęcia takie jak płeć kulturowa. Dokument ten „promuje jeden światopogląd i jeden rodzaj organizacji”. Na jego wdrożeniu w życie zyskałyby feministki, które zgodnie z nim będą tworzyć gremia objęte de facto immunitetem dyplomatycznym.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Sebastian Gajewski: Wyborcy Lewicy czują sympatię do Biedronia, ale nie do końca widzą go na stanowisku prezydenta

Dr Sebastian Gajewski o wyniku wyborczym Roberta Biedronia, przyszłości lewicy i polaryzacji polskiej sceny politycznej.


Dr Sebastian Gajewski zwraca uwagę, że słaby wynik wyborczy Roberta Biedronia kontrastuje w sposób oczywisty z wynikiem jaki Lewica otrzymała w wyborach parlamentarnych. Zdaniem  gościa „Popołudnia WNET” jest to następstwo bardzo silniej polaryzacji polskiej sceny politycznej.

Sytuacja jest jakościowo inna (…) Część, choć nie całość elektoratu Lewicy ma bardzo wyraźnie antypisowskie nastawienie, to znaczy jest przekonana o tym, że bardzo ważnym celem, który powinien być zrealizowany przez wszystkie formacje opozycyjne jest odsunięcie PiSu i Andrzeja Dudy od władzy. Stąd właśnie część zagłosowała na Rafała Trzaskowskiego.

Ekspert Centrum im. Ignacego Daszyńskiego dodaje, że wybory prezydenckie to wybory, w których głosuje się na konkretnego kandydata, co pociąga konieczność głosowania także przeciw komuś.  Dr Gajewski stawia także tezę, że sam Robert Biedroń nie był główną przyczyną tak słabego wyniku. Niski rezultat wynikał z problemu wiążącego się z:

Nie najlepiej napisanej kampanii wyborczej, która nie potrafiła poradzić sobie z jakimiś deficytami wizerunkowymi kandydata (…) W niektórych badaniach wyraźnie wskazywano, że jednak wyborcy lewicy utrzymują sympatię do samego Roberta Biedronia, a nie do końca widzą go na stanowisku prezydenta.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego prognozuje również, że duża część elektoratu Lewicy może zdecydować się pozostać w domu podczas drugiej tury wyborów lub odda głos nieważny, tak jak było to podczas wyborów prezydenckich w 2010 roku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Bosak: Szanujemy inteligencję naszych wyborców. Nie chcemy być klockiem przekładanym między PiS-em a Platformą

Jakie plany na lato ma Konfederacja ? Jak jej kandydat ocenia swój wynik? Czy poprze kogoś w II turze? Odpowiada Krzysztof Bosak.


Krzysztof Bosak ocenia swój wynik wyborczy zauważając, że Konfederacja stała się trzecią siłą polityczną w Polsce [Szymon Hołownia, który zdobył trzecie miejsce w I turze, nie założył dotąd partii, ani innego ruchu politycznego – przyp red.]. „Czuje się usatysfakcjonowany tym, że

Zdobyłem według exit pollu więcej niż Lewica i PSL razem wzięte”.

Przypomina czasy, kiedy w jego rodzinnym mieście rządziły niepodzielnie SLD i PSL podkreślając, że rywalizował z tymi formacjami politycznymi od początku swej politycznej kariery. Poseł Konfederacji zauważa, że w woj. podkarpackim udało mu się prześcignąć Szymona Hołownię. Odnośnie przekazania poparcia podkreśla, że jego formacja tego nie zrobi:

Szanujemy inteligencję wszystkich naszych wyborców. Nie chcemy być klockiem przekładanym między PiS-em a Platformą. Nasi wyborcy bali się, że wejdziemy w jakieś kupczenie, targi.

Odnosząc się do wypowiedzi Jacka Wilka jeszcze przed I turą wyborów, przypomina, że wypowiedź polityka zachęcająca do głosowania na Rafała Trzaskowskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Konfederacji. Bosak odpowiadając na pytanie o możliwość poparcia w zamian za poparcie postulatów formacji zauważa, że

Przez ostatnie 5 lat nie otrzymaliśmy jako Konfederacja żadnego zaproszenia do rozmów programowych.

Informuje, że Konfederacja ma wiele planów politycznych na wakacje. Jednym z nich jest tworzenie klubów gminnych.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kaja Godek: Dlaczego można legalnie wzywać do mordowania dzieci nienarodzonych?

Kaja Godek o umorzeniu jej sprawy przez warszawski sąd, „trollowaniu” polskich sądów przez OMZRiK, polskiej liście płac Planned Parenthood i wykorzystywaniu szczątków ludzkich przez tą organizację.

Groziło mi do roku więzienia.

Kaja Godek komentuje sprawę swego procesu, który został umorzony przez sąd.  W 2019 roku działaczka na antenie telewizji Polsat News powiedziała, że geje chcą adoptować dzieci, aby molestować je i gwałcić. Oskarżyło ją siedmiu mężczyzn o zniesławienie, powołując się na artykuł 212 kodeksu karnego. Oskarżający nie posiadali argumentów, że to ich dotyczyły zarzuty Kai Godek.

Sąd przychylił się do argumentacji dwóch adwokatów, którzy w kilkadziesiąt minut rozbili argumentacje lewackiego ośrodka.

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych trolluje, jak mówi nasza rozmówczyni, polskie sądy wyszukując wpisy w internecie, które później zgłaszają przez słupy.  Działaczka pro-life komentuje także sprawę handlu organami nienarodzonych dzieci przez amerykańską firmę Planned Parenthood.

Czemu ktoś, kto nie mają zachamowań, by mordować ludzi, miałyby mieć hamulce, żeby wykorzystywać szczątki.

Przypomina, że posłanka Lewicy Wanda Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjnego, co zostało potwierdzone przez sąd. Kaja Godek stawia pytanie:

Dlaczego istnieją organizacje wzywające do mordowania nienarodzonych dzieci  i do rozszerzenia tego procederu?

Wskazuje, że działanie organizacji wzywających do fizycznej eliminacji innych grup ludzi jest zakazane przez prawo.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Debata: Biedroń używał technik, które inspirują. Duda budował tarczę argumentów. Bosak pięknie atakował mową ciała

Kto wypadł najlepiej, a kto najgorzej pod względem technik retorycznych? Leszek Cibor komentuje środową debatę prezydencką pod kątem autoprezentacji i mowy ciała kandydatów.

Robert Biedroń wyróżnił się tym, że jako jedyny z kandydatów faktycznie używał technik, które inspirują.

Leszek Cibor stwierdza, że pod względem wizerunkowym rolą prezydenta jest bycie liderem- inspirowanie ludzi. W środowej debacie prezydenckiej jedynie kandydat Lewicy używał metody mającej na celu zainspirowanie ludzi.

Osobiste historie wybrzmiewały w jego wypowiedziach.

Włodarz Słupska powiedział, że jest „prostym chłopakiem z Krosna”. Przywołał historie pewnego pielęgniarza i przypomniał dramat zamordowanej Jolanty Brzeskiej. W innej sytuacji był podczas tej debaty ubiegający się o reelekcję Prezydent RP:

Prezydent Andrzej Duda świetnie wyszedł jeśli chodzi o swoją ogólną postawę. Jego rola w tej debacie jako jedynego kandydata była, żeby się bronić.

Głowie państwa udało się zbudować wokół siebie „tarczę argumentów” i do tego wyprowadzić zgrabny atak w kandydata ludowców. Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do tej wypowiedzi i tym samym „zaczął się bronić, a to nie jest dobra taktyka dla pretendenta”. Ekspert od mowy ciała zauważa, że kiedy Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiadał Andrzejowi Dudzie to ręką wskazywał na niego, ale oczy miał prosto na kamerę. Tymczasem ważna jest spójność przekazu. Lepiej wypadł pod tym względem kandydat Konfederacji, który patrzył na prezydenta, kiedy się do niego zwracał.

Świetnie się pod tym kątem [wzroku- przyp. red.] sprawdził Krzysztof Bosak, który pięknie patrzył się w obiektyw. Potem pięknie atakował mową ciała Andrzeja Dudę.

Udało mu się wyjść „surowo, ale wyraziście”. Specjalista od autoprezentacji zdradza, kto według niego wypadł najgorzej. Przypomina, że celem debaty jest przekonać wyborców do siebie by wybrali cię na prezydenta.

W moim odczuciu najmniej korzystniej wypadli kandydaci, którzy realizowali zupełnie inny cel debaty prezydenckiej.

Przykładem jest Paweł Tanajno, który chciał zwrócić uwagę na akcję społeczną, jakiej przewodzi. Cibor zwraca uwagę na inne częste błędy kandydatów. Jednym z nich było niepotrzebne powtarzanie fraz czy formułek, które tylko zabierały ich dość ograniczony czas. Ich używanie, tak jak to robił np. Mirosław Piotrowski zdradza nieprzegotowanie i konieczność zastanawiania się na bieżąco nad odpowiedzią.

Krzysztof Bosak w samym pierwszym wejściu miał bardzo nerwowe dłonie.

Dodaje, że w dobry sposób operował rękami Szymona Hołownia nadając im określone tempo, niczym dyrygent. Kandydaci różnili się także pod względem głosu.

Marek Jakubiak ma piękny, dźwięczny głos i to jest jego naturalny sposób mówienia.

Negatywnie pod względem ubioru wyróżniał się Paweł Tanajno. Jest to znów związane z jego odmiennym celem od reszty kandydatów.

Prawdopodobnie przemówił do ludzi, którzy podzielają jego emocje.

Reszta ludzi mogła odebrać jego zachowanie jako nieprzewidywalne. Miał rozbiegany wzrok, podobnie jak Andrzej Duda. Kandydaci niepatrzący prosto w obiektyw wypadli pod tym względem gorzej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P,

Bosak: PiS stosuje metodę strażaka-podpalacza. Delikt konstytucyjny może rodzić odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu

Krzysztof Bosak o porozumieniu Gowin-Kaczyński, jego niedomaganiach prawnych, tym, czy politycy Zjednoczonej Prawicy mogliby stanąć przed Trybunałem Stanu i odpowiedzialności za sytuację wokół wyborów

Formuła debaty była bezpieczna dla Andrzeja Dudy.

Krzysztof Bosak komentuje debatę prezydencką zwracając uwagę na brak wydzielonego czasu na repliki wobec innych kandydatów. Repliki są zaś ważne, by widzowie wiedzieli, jak poszczególni kandydaci odnoszą się do siebie nawzajem. Czas na nie uwzględniły w swych debatach TVN i Newsweek. Kandydat Konfederacji na Prezydenta RP odnosi się także do porozumienia Gowin-Kaczyński ws. wyborów.

PiS celowo robi słuszne rzeczy metodami bezprawnymi lub na granicy prawa, żeby podgrzać opozycję.

Wskazuje, że „rozwiązania najprostsze są odrzucane” przez rządzących. Działania rządu porównuje do strażaka-podpalacza, który najpierw podpala, potem gasi. Tłumaczy, czemu Konfederacja wstrzymała się od głosu nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym.

Podchody, żeby podkupić naszych posłów spełzły na niczym. Krytykowaliśmy po równo PiS i Platformę.

Większość sejmowej zarzuca głosowanie ustawy z zaskoczenia i bez dyskusji nad nią, a większości senackiej obstrukcję.

Krzysztof Bosak przypomina, że od początku mówił o potrzebie wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Było to uzasadnione nie tylko ze względu na wybory. Przyjęta przez cały Sejm poza Konfederacją specustawa ws. koronawirusa krępuje wolność obywateli bez wprowadzenia de iure stanu nadzwyczajnego.

Ograniczenie wolności obywateli w prawie wszystkich dziedzinach wyczerpuje znamiona stanu nadzwyczajnego.

Oznacza to, jak mówi poseł, delikt konstytucyjny. Znalazłyby się więc podstawy do oskarżenia polityków obozu rządzącego przed Trybunałem Stanu, jak wnioskuje o to Lewica.

Taki delikt konstytucyjny może rodzić odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.

Nasz gość wątpi jednak, by w praktyce ktokolwiek poniósł za to odpowiedzialność. Wskazuje, że nie ma podstaw prawnych by kandydaci w obecnych wyborach byli z automatu kandydatami w nowych, lipcowych. Takiej możliwości nie przewiduje polska konstytucja, ani żadna ustawa. Uwzględnić ją można w nowelizacji ustawy, ale byłoby to, jak wskazuje, sprzeczne z zasadą, że prawo nie działa wstecz.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.