Piotr Schramm: główna narracja na temat pandemii się nie sprawdza

Prawnik zapowiada pozew o zniesławienie przeciwko Tomaszowi Lisowi za nazwanie go „siewcą głupoty”. Kwestionuje sens masowych szczepień przeciwko COVID-19.


Piotr Schramm odnosi się do artykułu w „Newsweeku”, w którym został nazwany „siewcą głupoty” w związku ze swoimi wypowiedziami, w których kwestionował sens antyepidemicznych restrykcji oraz masowych szczepień. Deklaruje, że nie jest „antyszczepionkowcem”.

Gość „Poranka Wnet” ocenia, że tzw. paszporty szczepionkowe służą jedynie do „terroryzowania ludzi”, nie są środkiem tłumienia epidemii.

Jak zapowiada Piotr Schramm, Tomasz Lis będzie musiał stawić się w sądzie w związku z pozwem na podstawie artykułu 212 kodeksu karnego. Zdaniem prawnika słowa red. Lisa są emanacją szerszego problemu z poziomem debaty publicznej nt. pandemii.

Nikt nigdy się ze mną nie skontaktował w związku z publikacją „Newsweeka”.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk uwypukla fakt, że kraje o najwyższym współczynniku zaszczepienia wprowadzają kolejne lockdowny. Jak wskazuje, śmiertelność w społeczeństwach wzrosła w drugim roku pandemii, podczas gdy akcja szczepień jest coraz szerzej zakrojona. Zdaniem Piotra Schramma szczepienia powinny dotyczyć głównie osób starszych i narażonych na ciężki przebieg choroby COVID-19.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Bosak: PiS stosuje metodę strażaka-podpalacza. Delikt konstytucyjny może rodzić odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu

Krzysztof Bosak o porozumieniu Gowin-Kaczyński, jego niedomaganiach prawnych, tym, czy politycy Zjednoczonej Prawicy mogliby stanąć przed Trybunałem Stanu i odpowiedzialności za sytuację wokół wyborów

Formuła debaty była bezpieczna dla Andrzeja Dudy.

Krzysztof Bosak komentuje debatę prezydencką zwracając uwagę na brak wydzielonego czasu na repliki wobec innych kandydatów. Repliki są zaś ważne, by widzowie wiedzieli, jak poszczególni kandydaci odnoszą się do siebie nawzajem. Czas na nie uwzględniły w swych debatach TVN i Newsweek. Kandydat Konfederacji na Prezydenta RP odnosi się także do porozumienia Gowin-Kaczyński ws. wyborów.

PiS celowo robi słuszne rzeczy metodami bezprawnymi lub na granicy prawa, żeby podgrzać opozycję.

Wskazuje, że „rozwiązania najprostsze są odrzucane” przez rządzących. Działania rządu porównuje do strażaka-podpalacza, który najpierw podpala, potem gasi. Tłumaczy, czemu Konfederacja wstrzymała się od głosu nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym.

Podchody, żeby podkupić naszych posłów spełzły na niczym. Krytykowaliśmy po równo PiS i Platformę.

Większość sejmowej zarzuca głosowanie ustawy z zaskoczenia i bez dyskusji nad nią, a większości senackiej obstrukcję.

Krzysztof Bosak przypomina, że od początku mówił o potrzebie wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Było to uzasadnione nie tylko ze względu na wybory. Przyjęta przez cały Sejm poza Konfederacją specustawa ws. koronawirusa krępuje wolność obywateli bez wprowadzenia de iure stanu nadzwyczajnego.

Ograniczenie wolności obywateli w prawie wszystkich dziedzinach wyczerpuje znamiona stanu nadzwyczajnego.

Oznacza to, jak mówi poseł, delikt konstytucyjny. Znalazłyby się więc podstawy do oskarżenia polityków obozu rządzącego przed Trybunałem Stanu, jak wnioskuje o to Lewica.

Taki delikt konstytucyjny może rodzić odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.

Nasz gość wątpi jednak, by w praktyce ktokolwiek poniósł za to odpowiedzialność. Wskazuje, że nie ma podstaw prawnych by kandydaci w obecnych wyborach byli z automatu kandydatami w nowych, lipcowych. Takiej możliwości nie przewiduje polska konstytucja, ani żadna ustawa. Uwzględnić ją można w nowelizacji ustawy, ale byłoby to, jak wskazuje, sprzeczne z zasadą, że prawo nie działa wstecz.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Szewczak: Mamy epokową szansę zaistnienia na rynku Europy jako dynamiczny kraj o wielkich aspiracjach i możliwościach

Janusz Szewczak czym Polska może zdobyć europejski rynek, czemu nie musimy obawiać się kryzysu i inflacji, co dalej z repolonizacja banków i jak ocenia kandydaturę Szymona Hołowni na prezydenta.

Janusz Szewczak mówi, iż w najbliższym roku nie czeka nas kryzys, choć wielu polityków totalnej opozycji się o niego modli.

Niemcy, Francja i Włosi powinni martwić się o spowolnienie.

Stwierdza, że widoczny spadek konsumpcji wynika z tego, że „te 40 mld zł, które idzie do rodzin z dziećmi zaspokaja znaczną ilość potrzeb podstawowych” i zaczyna być oszczędzany na przyszłe wydatki. Dodaje, że obecna inflacja jest kontrolowana i że ceny m.in. paliwa czy ubezpieczeń samochodowych są stabilne. Omawia także sytuacje rynku bankowego w Polsce.

Tylko w Polsce jest przekonanie, że banki są jakimś siódmym cudem świata i nie obowiązują ich reguły normalnego biznesu.

Poseł PiS stwierdza, iż banki muszą odpowiadać za swoje błędy. Stwierdza, że obecnie trwa wojna biznesowo-handlowa, konkurencja wcale nie kwitnie, tylko skutecznie jest likwidowana. Przypomina o roli mniejszych i lokalnych instytucji finansowych jak banki spółdzielcze i komunalne, przywołując przykład polskich SKOK-ów. Zauważa przy tym, iż:

To nie jest tak, że mali wygrywają ten wyścig, trzeba mieć rodowe srebra przekształcone w giganty europejskie.

Podkreśla szanse Polski na gospodarczej arenie międzynarodowej. Nasz kraj musi stworzyć międzynarodowe przedsiębiorstwa, aby móc z wielkimi firmami konkurować.

Mamy epokową szansę zaistnienia na rynku europejskim jako dynamiczny kraj która ma wielkie aspiracje i możliwości. Musimy tylko zbudować europejskich czempionów.

Jednym ze środków jest pomysł Orlenu na  fuzję z Lotosem. Polska zaczyna się wybijać. Pod względem sprowadzania surowców myślimy już nie tylko o wschodzie, ale i o Bliskim Wschodzie- krajach arabskich.

Szewczak odnosi się także do zbliżającej się powoli kampanii prezydenckiej. Kandydaturę Hołowni w wyborach prezydenckich określa jako dziecinadę.

Dlaczego redaktor Gazety Wyborczej, Newsweeka, TVN-u został kandydatem, a nie np. pan redaktor Prokop? Jest wyższy, bardzo przystojny, ma donośniejszy głos.

Stwierdza, że jest na opozycji totalnej „ogromny kryzys braku elit”. Ironizuje pytając się „czemu jakieś bardzo urocze i inteligentne pogodynki nie mogłyby wystartować”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kania: Grzegorz Schetyna obiecywał, że jeśli jego formacja przegra wybory, to zrezygnuje z kierowania partią

Dorota Kania o niedzielnym sukcesie Prawa i Sprawiedliwości, a także złej kondycji Koalicji Obywatelskiej, który w jej mniemaniu może się rozpaść do jesiennych wyborów parlamentarnych.

Gość Poranka WNET przypomniała, że CBOS ze swoimi wynikami badań opinii publicznej okazał się być najbliżej ostatecznego wyniku, zarówno jak chodzi o poparcie dla poszczególnych partii, jak i w kontekście rekordowej frekwencji. Dorota Kania przypomniała, że ten ostatni, najwierniej oddający ostateczny wynik był mocno krytykowany przez Gazetę Wyborczą jako nierzetelny oraz „tworzony na Nowogrodzkiej i w TVP”:

To widać po dzisiejszym Newsweeku. Przestrzelili mówiąc kolokwialnie.

Kania, starając się także wyjaśnić tak wysokie poparcie, jak i frekwencje odwołuje się do filmu „Tylko nie mów nikomu”, który zamiast zaszkodzić, mógł pomóc PiS-owi:

Film Sekielskiego paradoksalnie pomógł PiS-owi, ponieważ elektorat kościelny, ludzie wierzący byli źli na ten film. przekłamany, nie do końca prawdziwy, został odebrany jako frontalny atak na kościół. Drugą sprawą była powódź i fatalne zachowanie Grzegorza Schetyny w połączeniu z gigantyczną pracą Prawa i Sprawiedliwości. Ci politycy byli ze swoimi wyborcami, byli w swoich okręgach.

Gość Poranka WNET odniosła się również do przekłamań i manipulacji, które jej zdaniem zawiera film Tomasza Sekielskiego:

Przejrzałam dokładnie postaci księży, które pojawiły się w tym filmie i tam nastąpiły przekłamania. Jako księża przedstawiani byli księża, którzy od dawna księżmi nie są. Po drugie, czterech z nich było tajnymi współpracownikami, o czym Sekielski nie wspomniał. Na dodatek jeden z nich miał wpisane w aktach SB swoje homoseksualne skłonności, przez co był pozyskany.

Dorota Kania odniosła się także do tego, co z Koalicją Europejską będzie działo się w najbliższym czasie:

Grzegorz Schetyna obiecywał, że jeśli jego formacja przegra wybory, to zrezygnuje z kierowania partią. Wychodzi na to, że nie poczuwa się do odpowiedzialności i wygląda na to, że nie zamierza dotrzymywać słowa. Platforma Obywatelska i PSL są w bardzo złej sytuacji i nie zdziwiłabym się, gdyby Koalicja Europejska rozpadła sie do wyborów.

Sąd: „Newsweek” ma zamieścić sprostowanie dotyczące artykułu o pobytach Piotra Dudy w kołobrzeskim ośrodku „Bałtyk”

Zgodnie z wyrokiem SA, w N ma się ukazać sprostowanie, w którym Duda napisał, że nieprawdą były informacje m.in. o tym, że bywał w ośrodku kilka razy prywatnie, nie płacąc za alkohol i świeże ryby.

„Newsweek” ma zamieścić sprostowanie szefa NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy do głośnego artykułu tygodnika z 2015 r. o jego pobytach w ośrodku „Bałtyk” w Kołobrzegu – orzekł w czwartek prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.

SA zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z marca 2016 r., uwzględniając w głównej części pozew Dudy. SA nakazał redaktorowi naczelnemu N Tomaszowi Lisowi zamieszczenie sprostowania ułożonego przez P. Dudę „nieprawdziwych i nieścisłych” informacji tygodnika. Pozwany ma też ponieść ponad 2 tys. zł kosztów procesu.

Badając pozew o nakazanie sprostowania, sąd nie sprawdza prawdziwości jego treści, ale tylko to, czy jest ono rzeczowe i odnosi się do faktów, czy jest podpisane oraz czy dochowano formalnych wymogów co do terminów oraz danych osobowych. SA uznał, że tych warunków dochowano.

W 2015 r. „Newsweek” w artykule pt. „Hotel robotniczy” pisał, że Duda za pobyt w luksusowym apartamencie w uzdrowisku „Bałtyk” w Kołobrzegu – którym zarządza spółka należąca do NSZZ „Solidarność”, gdzie noc kosztuje 1,3 tys. zł – miał płacić 85 zł, czyli tyle, ile za nocleg służbowy, lub też korzystać z niego za darmo. Tygodnik przedstawił wydruk z datami pobytów Dudy od czerwca 2012 r. do maja 2015 r. Według N, Duda miał też nie płacić za zamawiane do pokoju potrawy i alkohol, a także za świeże ryby. N pisał także, że kiedy Duda przyjeżdżał do „Bałtyku”, kierownictwo firmy kazało wyszywać ręczniczki z imieniem psa Dudy i przygotowywać mu karmę.

Duda nazwał wtedy artykuł „stekiem kłamstw i pomówień”. Zapowiedział pozew przeciwko N i przedstawił „14 kłamstw”, którymi miał posłużyć się tygodnik. Mówił, że nie był w „Bałtyku” 27 razy, jak pisał N, lecz 5 razy, służbowo, w ciągu ostatnich 6 lat. Prywatnie był raz, przez 3,5 dnia i – jak mówił – „opłacił to”. Jak tłumaczył Duda, rezerwacje na jego nazwisko przeznaczone były m.in. dla gości zagranicznych związku.

Po tym N podtrzymał treść artykułu, podkreślając, że jest przygotowany na spór sądowy. Autor artykułu zapewniał, że „pieczołowicie zebraliśmy materiał do tego tekstu – mamy oświadczenia ludzi, którzy tam pracują, którzy widzieli Piotra Dudę, którzy przynosili mu stoliki z jedzeniem i alkoholami”.

Duda zażądał od N, na podstawie prawa prasowego, publikacji 10-punktowego sprostowania co do najważniejszych zarzutów. Redakcja odmówiła, uznając, że nie jest ono rzeczowe i dotyczy ocen, a nie faktów. Wtedy Duda złożył pozew do sądu.

SO oddalił pozew z przyczyn formalnych – uznał, że tekst sprostowania z pozwu nie zawiera podpisu wnioskodawcy oraz że powód nie wykazał wysłania do N sprostowania w ustawowym terminie 21 dni od dnia publikacji.

Duda złożył apelację. Jego pełnomocniczka, mec. Monika Brzozowska-Pasieka, oceniła wyrok SO jako „zbyt formalistyczny”. – Wiadomo, kto jest autorem sprostowania – dodała. – To nie były wczasy i to nie był luksusowy apartament – tak odparła na pytanie SA, co powód kwestionuje w zdaniu, iż nie jest prawdą informacja N o „wczasach powoda w luksusowym apartamencie”.

Reprezentująca pozwanego mec. Anna Cichońska wniosła o oddalenie apelacji. Wskazała, że wymóg podpisu nie został tu spełniony. – Powód miał możliwość ustosunkowania się do zarzutów na etapie powstawania artykułu – dodała.

SA uznał apelację powoda za generalnie zasadną; ocenił, że warunków formalnych sprostowania dochowano. Strona powodowa przedstawiła bowiem w SA dowód ws. nadania pisma. Co do podpisu, SA uznał, że wystarczy, iż treść sprostowania zaczyna się od nazwiska Dudy. – Nie chodzi o podpis odręczny, ale o podanie nazwiska autora sprostowania – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia SA Małgorzata Kuracka.

Zgodnie z wyrokiem SA, w N ma się ukazać sprostowanie, w którym Duda napisał, że nieprawdą były informacje m.in. o tym, że bywał w ośrodku kilka razy prywatnie, bo prywatnie był tylko raz, o alkoholach, rybach, ręczniku i karmie dla psa, o „wstawkach” do pokoju, zamawianiu kutra. Nieścisła była zaś informacja, że Duda przyjeżdżał „w sezonie”, bo wtedy był tylko raz.

SA nieco zmienił treść sprostowania, usuwając z niego zdanie, że nie jest prawdą, że Duda przebywał „na wczasach w luksusowym apartamencie”, bo – jak mówiła sędzia Kuracka – to zdanie „nie nadawało się do zamieszczenia”, gdyż sprostowanie musi się odnosić do faktów, a nie do ocen.

Od wyroku SA można złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego; mec. Cichońska nie przesądziła, czy tak się stanie. Mec. Brzozowska-Pasieka uznała wyrok za „więcej niż zadowalający”, bo odchodzący od formalizmu.

PAP

lk