Poranek Wnet z Bukaresztu/ Cernea: Wykorzystanie islamu do walki przeciwko Europie religijnej to plan szefa KGB

Sprawdza się to, co mówiła Matka Boska w Fatimie – że cierpimy z powodu błędów Rosji – powiedziała dr Anca-Maria Cernea, prezes Fundacji Ioan Barbus i członek Synodu ds. Rodziny w 2016 r.

– Te objawienia wciąż nas obowiązują, zagrożenia nas dotyczą, bo nadal największym problemem jest Rosja, która jeszcze się nie nawróciła i dopóki się nie nawróci, będzie bardzo realnym zagrożeniem – powiedziała  prezes Fundacji Ioan Barbus . Jej zdaniem nadal istnieje bardzo wiele zagrożeń dla świata religijnego, chociażby ze strony „marksizmu zachodniego i szkoły frankfurckiej”.

– Marksizm kulturalny Zachodu jest tylko jednym z zagrożeń, następnym jest islam, który ma bardzo duży potencjał agresywności – zwróciła uwagę dr Cernea.

[related id=”19099″]

„Wykorzystanie islamu do walki przeciwko Europie religijnej to plan szefa KGB”, powiedziała rozmówczyni Wojciecha Jankowskiego, tłumacząc, że informacje te ujawnił generał Michał Paczepa, który uciekł do Stanów Zjednoczonych w czasach Causescu.  Dr Cernea wyjaśniła, że terroryzm islamski, którego dzisiaj doświadczamy, miał swe korzenie w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Uważa ona, że Rosja w dalszym ciągu utrzymuje kontakty z islamskimi terrorystami -„jest kompletnie irracjonalne myślenie, że po upadku Związku Sowieckiego zostały one zerwane”. Przypomniała, że chociażby Aleksander Litwinienko mówił o kontaktach Rosji z Al-Kaidą, a także o istnieniu dowodów na istnienie kontaktów Rosji z państwem islamskim.

I podsumowując ten wątek, stwierdziła: „Sprawdza się to, co mówiła Matka Boska w Fatimie, że cierpimy z powodu błędów Rosji”.

Anca-Maria Cernea przypomniała też dzieje rumuńskiego Kościoła grekokatolickiego w czasach komunizmu. Działalność tego Kościoła została w Rumunii całkowicie stłumiona przez władzę państwową. Wszystkich dwunastu biskupów zamknięto w więzieniu; sześciu z nich zmarło. Mimo nacisków, aby przeszli na prawosławie, żaden nie zmienił wyznania. Gość Poranka Wnet uważa, że przetrwanie Kościoła pomimo tak silnych represji było prawdziwym cudem.

– W okresie komunistycznym mieliśmy bardzo wielu męczenników, którzy byli wtrącani do więzień i represjonowani z uwagi na wiarę – powiedziała dr Cernea, ale ich postawa doprowadziła do tego, że po 1989 roku udało się odtworzyć społeczność grekokatolicką w Rumunii. Dziś społeczność ta ma wiele powołań.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji Wojciecha Jankowskiego.

MoRo

Arabia Saudyjska łagodzi restrykcje wobec kobiet. Nie trzeba „pozwolenia” męskiego opiekuna do zgodnych z islamem spraw

Kobiety w Arabii Saudyjskiej już nie będą musiały mieć zgody męskiego opiekuna na niektóre działania, ale zdaniem aktywistek, królewski dekret łagodzący restrykcje nie idzie wystarczająco daleko.

Arabia Saudyjska jest jedynym krajem, w którym kobieta nie może prowadzić samochodu, a na studia, podróż i inne działania musi mieć zgodę męskiego członka rodziny – ojca, brata lub męża.

[related id=”3640″]Jak podaje anglojęzyczny dziennik „Arab News”, dekret wydany przez króla Salmana głosi, iż kobiety nie muszą już uzyskiwać zgody męskiego opiekuna na oficjalne usługi, „chyba że zaistnieje prawna podstawa” w prawie muzułmańskim.

Sahar Hassan Nasief, działaczka na rzecz praw kobiet z miasta Dżuddy, wyraziła zadowolenie z uwagi, jaką król poświęcił kobietom, ale stwierdziła, że wcale nie jest jasne, co miałoby się zmienić. Jak powiedziała agencji AFP, zapisy królewskiego dekretu nie są wystarczające. Jej zdaniem kobiety islamskie powinny być całkowicie wolne od opieki męskiego przedstawiciela rodziny.

W zeszłym roku pod petycją o zniesienie obowiązkowej podległości kobiet męskiej pieczy zebrano tysiące podpisów. Jednak zdaniem Nassimy al-Sadah, działaczki na rzecz praw kobiet z miasta Al-Katif, nie wygląda wcale na to, żeby rząd miał znieść ten obowiązek.

[related id=”16537″]. Jako przykład elementu wymagającego zmiany, działaczki wymieniają prawo, zgodnie z którym po kobietę, która zakończy odbywanie kary więzienia, musi się zgłosić męski opiekun.

Kobiety nie potrzebują już zgody mężczyzny na pracę, ale wielu pracodawców, zanim zatrudni kobietę, nadal wymaga zgody jej męskiego opiekuna.

W części szpitali w przypadku kobiet wciąż wymagana jest zgoda opiekuna na przeprowadzenie niektórych procedur medycznych.

Według specjalnego sprawozdawcy ONZ Philipa Alstona, który odwiedził Arabię Saudyjską w styczniu, system opieki nad kobietami trzeba zreformować.

PR/pap

Czytaj więcej:Arabia Saudyjska: Teologowie islamscy potępiają ataki na koptyjskie kościoły. Są one zakazane przez prawo muzułmańskie

Zatrzymano domniemanego podpalacza największego szyickiego meczetu w Szwecji. Konflikt szyicko-sunnicki dotarł do Europy

Szwedzka policja zatrzymała podejrzanego o podpalenie ostatniej nocy meczetu na sztokholmskim przedmieściu Jarfalla. Ogień pochłonął jedną trzecią największego w Szwecji szyickiego meczetu.

W pożarze nikt nie odniósł obrażeń; policja nie podała więcej szczegółów.

[related id=”10624″]”To największy szyicki meczet w Szwecji, z tysiącami wiernych (…). Są oni bardzo zaniepokojeni” – powiedział w telewizji SVT rzecznik stowarzyszenia zarządzającego meczetem, Akil Zahiri.

W ostatnich latach w Szwecji zdarzały się podpalenia meczetów, ale sprawców najczęściej nie znajdowano.

W zeszłym roku do podpalenia szyickiego meczetu w Malmö, w południowej Szwecji, przyznało się radykalne sunnickie ugrupowanie dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS). Głównego podejrzanego oskarżono o terroryzm, ale został on uniewinniony.

Szwedzkie władze obawiają się ewentualnych działań odwetowych wobec muzułmanów po kwietniowym zamachu terrorystycznym w centrum Sztokholmu, w którym zginęło pięć osób, a rannych zostało 15. Zatrzymany przez policję sprawca zamachu to 39-letni Uzbek Rachmat Akiłow, który po odmówieniu mu azylu miał być wydalony ze Szwecji.

źródło:pap

Czytaj więcej:Jerzy Grunwald: zapraszanie muzułmańskich imigrantów do Europy to celowa robota, której intencja to wywołanie konfliktu

Jerzy Targalski w Poranku Wnet: Efektem polityki Erdogana na Bliskim Wschodzie będzie upadek i rozpad Turcji

Zdaniem gościa Poranka Wnet, polityka prezydenta Turcji, opierająca się na sunnickim islamie i mająca na celu odbudowę imperium osmańskiego, doprowadzi do geopolitycznej klęski tego państwa.

Z doktorem Targalskim rozmawialiśmy o konsekwencji geopolitycznego klinczu na Bliskim Wschodzie oraz o roli Turcji w globalnej układance. – Erdogan legitymizuje swoją władzę przez koncepcję odbudowy regionalnej potęgi tureckiej, rozumianej jako potęga sunnicka. Ale nie żyjemy w czasach Osmanów i polityka Erdogana doprowadzi Turcję do katastrofy, i to w perspektywie kilku, kilkunastu, lat – podkreślił gość Poranka Wnet, wskazując kwestię Kurdów jako najważniejszą przyczynę klęski planów prezydenta Turcji.

Twarda podstawa USA i atak rakietowy wymierzony w reżim Asada są korzystne dla Turcji, bo wzmacniają jej pozycję, ale z drugiej strony, cały czas widzimy szorstką przyjaźń między Ankarą a Moskwą, gdzie każda ze stron stara się oszukać partnera – podkreślił Jerzy Targalski.

Zdaniem Jerzego Targalskiego istnieje pytanie, czy Turcja pozostaje pewnym sojusznikiem w ramach NATO. – Jeśli powiedziałbym, że są wątpliwości, że Turcja jest lojalnym sojusznikiem NATO, to od razu byłaby interwencja ambasady tureckiej, więc tego nie powiem. W bliskowschodniej geopolityce wszytko zależy od układu sił w trójkącie między Stanami Zjednoczonymi, Turcją i Rosją, a główną stawką tego konfliktu są Kurdowie. Efektem aktualnego zamieszania na Bliskim Wschodzie będzie rozpad Turcji.

[related id=13387]

Drugim tematem rozmowy były wybory we Francji i próba budowy nowego układu sił na Starym Kontynencie. –  W drugiej turze zwycięży Emmanuel Macron, ale naprawdę istotne jest, co się stanie po wyborach prezydenckich. Na miejscu Putina przed wyborami przeprowadziłbym jeden lub dwa zamachy, ale dogrywkę, w postaci fali ataków terrorystycznych, zostawiłbym na czas po wyborach, tak aby doprowadzić do destabilizacji Francji, która jest najsłabszym ogniwem sojuszu w zachodniej Europie. Dla Polski lepszym wariantem będzie wygrana Emmanuela Macrona, bo daje nam pewne pole manewru, czego nie będzie po wyborze Marine Le Pen.

Zdaniem publicysty „Gazety Polskiej”, dla Warszawy lepszy będzie wybór Macrona: – Sojusz francusko-niemiecki nie jest jeszcze ustalony, bo Angela Merkel nawet nie spotkała się z Macronem, więc Niemcy chcą zmieniać swojej niepodzielnej pozycji w Unii Europejskiej. Obecnie to Macron występuje jako strona aspirująca do zmiany układu, na wspólne władztwo Niemiec i Francji w UE.

Dobra zmiana jest w punkcie wyjścia. Nie ma żadnych konkretnych posunięć w wymiarze geopolitycznym, poza zbliżeniem ze Stanami Zjednoczonymi – zaznaczył gość Radia Wnet.

ŁAJ

 

Bernard Lewis – „Co się właściwie stało?” – książka o przyczynach kryzysu w islamie, który spowodował m.in. Sobieski

Bernard Lewis, amerykański arabista i prawdziwy ekspert ds. bliskowschodnich, napisał ongiś ciekawą broszurkę pt. „Co się właściwie stało? O kontaktach Zachodu ze światem islamu”.

Czytaj więcej: Arabia Saudyjska: Teologowie islamscy potępiają ataki na koptyjskie kościoły. Jest to zakazane przez prawo muzułmańskie

Lewis jest posądzany przez wielu o nikczemne kontakty z amerykańską „razwiedką”, która jakoby zlecała mu analizy i propagandowe publikacje. No cóż, chyba jeszcze nie urodził się akademik lub dziennikarz, który odmówiłby sowitego grantu za czynności, które i tak lubi. Niemniej prace Bernarda Lewisa wypada znać i chwała Niebiosom, że na polskim rynku niektóre z nich są dostępne.
Islam w Europie jest faktem. I z tym faktem należy się pogodzić. Miast jałowych dywagacji, wynikających raczej z szoku, że ten świat jest wielobiegunowy i wielokolorowy, należy wziąć się za gruntowną edukację, która i tak jest po czasie. Właśnie do takowej edukacji idealnie nadaje się książka amerykańskiego arabisty.

Lewis bada, jak „Orient” patrzył na Zachód przez wieki. Świat islamu podbił Lewant i Afrykę Północną, wdarł się do Europy – i co myślał o swoich adwersarzach?

Ano, że są brudni, prymitywni, nieciekawi, zacofani i ogółem niewarci zainteresowania. I miał rację! W czasach, kiedy korzystanie z bieżącej wody w Europie wieków średnich i późniejszych było uważane za aberrację, każdy muzułmanin mył się 5 razy dziennie – zgodnie z nakazem religii. Armie muzułmańskie biły chrześcijan, jak chciały i kiedy chciały, i tylko kwestią czasu oraz woli Allaha było, kiedy zgarną wszystko. Rozwój nauki, medycyny (m.in. destylacji spirytusu – stąd słowo al-kuhl czyli alkohol), inżynierii, poezji, filozofii wyprzedzał Stary Kontynent o stulecia. Muzułmanie znali chrześcijan jako zhimmi – naród księgi, który ma prawo do istnienia, ale musi się im opłacać i jest dyskryminowany politycznie. Dodatkowe interakcje zachodziły na wojnach, które armie muzułmańskie w większości wygrywały. Więc w oczach muzułmanów Europa nie stanowiła żadnej wartości.

Jednak w pewnym momencie doszło do kryzysu… I co się właściwie stało? – zapytuje autor.
Lewis przygląda się zapasom militarnym w średniowieczu oraz krucjatom. Szczytem potęgi muzułmańskiej było zajęcie Konstantynopola w 1453 roku.

Miasto pozostało osamotnione, Europa nic nie zrobiła, żeby obronić resztki prawdziwego Imperium Romanum. Dla muzułmanów było to niedorzecznością i objawem prymitywizmu politycznego Starego Kontynentu. Od zajęcia miasta Konstantyna sułtan osmański, kalif muzułmanów, nosił też tytuł „cesarza Rzymu”.

[related id=”1267″]Szok wywołany upadkiem Bizancjum ocucił Europę. Skoro nie możemy pokonać Saracenów masą, której nie mamy, zrobimy to za pomocą technologii – pomyśleli Europejczycy. Z czasem renesans wybuchł na Starym Kontynencie i dla prochu, chińskiego wynalazku, znaleziono inne, skuteczniejsze zastosowanie. Do broni palnej doszła artyleria, inżynieria i taktyka. Europa, odkrywając naukę i świat, zdaniem Lewisa, przeskoczyła z czasem świat islamu. Europa chciała się uczyć i zadawała pytania, a świat islamu, będąc w swoich oczach doskonałym, znał wszystkie odpowiedzi. Ponieważ – co mogło przyjść ciekawego od prymitywów? Nic. I zdaniem Lewisa, ta arogancja wepchnęła muzułmanów w kryzys.

Kryzys, który dopiero ujawnił się w na przedpolach Wiednia 1683 roku. Turcy wykorzystali dogodną koniunkturę. Europa była wyniszczona wojnami, Rzeczpospolita powalona przez nawałnicę kozacko-moskiewsko-szwedzką; do tego Kozacy z Prawobrzeża tradycyjnie zdradzili Warszawę, w wyniku czego straciliśmy nawet Kamieniec Podolski. Tatarzy, co należy przypomnieć, wielokrotnie bawili pod Lwowem, ale i też uratowali nasz kraj, kiedy Chmielnicki poddał się carowi i wojska moskiewskie ruszyły na Wilno i Lublin.

Klęska muzułmanów pod Wiedniem i wynikający z niej traktat w Karłowicach spowodowały, że Turcja musiała ustąpić z wcześniej zajętych ziem (m.in. Prawobrzeża) i uznała po raz pierwszy w historii wyższość Europy nad sobą.

To było wbrew islamowi, który jednoznacznie uznaje, że jego wyznawcy są awangardą myśli i cywilizacji. Tam, gdzie wybudowano meczet i gdzie dotarł miecz wyznawcy Mahometa, tam już jest kraina islamu, aż do Sądu Ostatecznego.

Jednak bitwa pod Wiedniem wykazała, że tak nie było. Co więcej, do wojen włączyła się słabiutka wcześniej Moskwa, wzmocniona reformami Piotra Wielkiego, z jasnym i klarownym programem politycznym – odbicie Bałkanów i wszystkich ziem słowiańskich i prawosławnych.

[related id=”10624″ side=”left”]Muzułmanie byli w defensywie na wszystkich frontach. Europa w XVIII i XIX wieku robiła, co chciała. Na Bliskim Wschodzie Francuzi objęli ochroną kościoły podłączone pod Rzym, a Moskwa wszystkie schizmatyckie. Istambuł próbował reagować. W latach 1839-76 w Imperium Ottomańskim nastał okres tanzimat, czyli wielkich reform społecznych i cywilizacyjnych, które miały „uzdrowić chorego człowieka” Europy. Te reformy w gruncie rzeczy ograniczyły się m.in. do stawiania wież zegarowych czy umundurowania armii, która i tak była nieskuteczna poprzez brak znajomości taktyki i inżynierii. Tanzimat, jak przypominał Lewis, miał wielu przeciwników. Co prawda skończyły się czasy, kiedy armie muzułmańskie gromiły wojska europejskie, ale wciąż na przeszkodzie stała idea doskonałości – arab. kemal: jako muzułmanie, jesteśmy doskonali i wszelkie innowacje zewnętrzne nie są zgodne z islamem.

Czytaj więcej:W Jerozolimie palestyńscy chrześcijanie mają problemy nie tylko z islamistami, ale też z żydowskimi radykałami

Arabia Saudyjska: Teologowie islamscy potępiają ataki na koptyjskie kościoły. Są one zakazane przez prawo muzułmańskie

Najwyżsi rangą teologowie muzułmańscy w Arabii Saudyjskiej opublikowali stanowisko potępiające ataki bombowe na koptyjskie kościoły ortodoksyjne: Mar Girgis w Tancie oraz Św. Marka w Aleksandrii.

Rada Wielkich Ulemów nazwała zamachy bombowe przeprowadzone w Niedzielę Palmową w koptyjskich kościołach w Egipcie „aktami kryminalnymi, zakazanymi przez prawo islamskie”. „Muzułmanie są zgodni, że było to pogwałcenie bezpieczeństwa i stabilności”, napisano w oświadczeniu.

Czytaj więcej: Chrześcijanie w Egipcie padli ofiarą walki islamistów z reżimem Sisiego. Celem było serce chrześcijaństwa w Egipcie

Według teologów takich czynów mogła dopuścić się wyłącznie osoba odżegnująca się od wiary: – „Islam ich zabrania, uznając za akty zdrady, sprzeniewierzenia się, grzechu i agresji”.

Rada Wielkich Ulemów jest najwyższą instancją religijną w Arabii Saudyjskiej. Jest mianowana przez króla i doradza mu w sprawach religijnych.

źródło/pap

Czytaj więcej:Unieważniono decyzję sądu o anulowaniu przekazania wysp Rijadowi. Szykuje się spór pomiędzy Egiptem i Arabią Saudyjską

Romowie w Bułgarii przechodzą na islam. Badania wskazują, że przyczyną jest izolacja społeczna i bieda materialna.

Z powodu ubóstwa bułgarscy Romowie zwracają się ku islamowi, co potencjalnie może prowadzić do ich radykalizacji. Na razie jednak wśród bułgarskich muzułmanów zagrożenie to jest znikome.

Sondaż przeprowadził wpływowy ośrodek socjologiczny Alpha Research wraz z grupą naukowców prywatnego Nowego Uniwersytetu Bułgarskiego, którzy od lat zajmują się problematyką mniejszości etnicznych i religijnych. Badanie pokazuje, że w ponad 95 proc. bułgarscy muzułmanie są nastawieni pokojowo i zaledwie 1,1 proc. z nich byłoby skłonnych poprzeć (w określonych warunkach) akty terroru. Pięć lat temu odsetek ten wyniósł 1,6 proc.

To drugie tego typu badanie (pierwsze przeprowadzono w 2011 r.). Zrealizowane zostało w okresie od września do października 2016 r. z udziałem 1,2 tys. dorosłych przedstawicieli grup określających się jako muzułmańskie. Według spisu ludności z 2011 r. społeczność islamska w Bułgarii liczy 577 tys. osób, jednak znaczna grupa odmówiła wówczas deklarowania się się zarówno pod względem etnicznym, jak i religijnym. Według badacza Michaiła Iwanowa muzułmanów w Bułgarii jest około 1 mln.

Dzielą się oni na trzy podstawowe grupy – są to: bułgarscy Turcy i Bułgarzy, którzy w średniowieczu nierzadko przechodzili na islam pod przymusem, oraz Romowie z gett, którzy w ostatnich 20 latach określali się jako Turcy i muzułmanie. Właśnie ta ostatnia grupa jest najbardziej narażona na niebezpieczeństwo radykalizacji, lecz zagrożenie to wynika z ubóstwa, w jakim ci ludzie żyją, i z ich społecznej marginalizacji – ocenia kierowniczka zespołu naukowców prof. Ewgenia Iwanowa.

Według badania, 62,5 proc. muzułmanów w Bułgarii ma dochody poniżej 250 lewów (125 euro) miesięcznie; w skali kraju takie dochody ma 35 proc. mieszkańców. W gettach 74 proc. muzułmanów deklaruje dochód poniżej 100 lewów (50 euro) miesięcznie na osobę. Obecnie tylko 16 proc. ankietowanych uważa, że ma w kraju perspektywy; pięć lat temu uważało tak 25 proc. Znaczna część muzułmanów myśli o emigracji, przy czym dla bułgarskich Turków krajem preferowanym jest Turcja, a dla muzułmanów z gett (Romów) – Niemcy, Francja i Belgia.

Ponad 95 proc. ankietowanych uważa rodzinę i dzieci za wartość nadrzędną. W porównaniu z sytuacją z 2011 roku odnotowuje się dwukrotny spadek zainteresowania polityką oraz tendencję do odchodzenia od liberalnych wartości (takich jak związki nieformalne, rozwody) na rzecz konserwatywnych.

Jako najbardziej religijni (ponad 95 proc.) deklarują się muzułmanie w pierwszym pokoleniu (Romowie). Niektórzy w badaniu oświadczali, że „po przejściu na islam przestali kraść”. Statystyki MSW nie potwierdzają jednak spadku przestępczości w gettach.

Bułgarscy muzułmanie są bardziej liberalni m.in. w kwestii sytuacji kobiet i noszenia nikabów (strojów zasłaniających całą twarz z wyjątkiem oczu), lecz gorliwość religijna w ich środowiskach nasila się m.in. po represyjnych działaniach państwa, np. po przyjęciu przez parlament zakazu noszenia burek i nikabów. „Nie spotkaliśmy nikogo, kto przyznałby się, że nosi charakterystyczną brodę lub strój muzułmański, bo mu za to zapłacono, ale niektórzy przyznawali, że robią tak ich sąsiedzi” – powiedziała Iwanowa, pośrednio potwierdzając, że religijność niektórych grup może być tylko zewnętrzna. „Na początku lat 90. ubiegłego wieku wśród Romów w gettach było wielu protestantów” – przypomniała.

Niemniej właśnie te środowiska, dla których identyfikowanie się jako Turkowie i muzułmanie jest prestiżowe, mogą być podatniejsze na islamizację w jej radykalnym kształcie, co wynika ze społecznego odizolowania i ubóstwa – dodaje Iwanowa.

Radykalizacja nie spotyka się aprobatą większości przedstawicieli społeczności muzułmańskiej – głosi jeden z głównych wniosków autorów badania. Inne dane podaje jednak m.in. bułgarski kontrwywiad, który mówi o niebezpiecznych próbach przeniknięcia tureckich i arabskich islamistów do Bułgarii. Ostatnio po sygnałach kontrwywiadu z kraju wydalono pięciu tureckich obywateli, w tym przedstawicieli tureckiego urzędu ds. wyznań, który ma znaczące wpływy w bułgarskim urzędzie wielkiego muftiego.

58 proc. ankietowanych wyraża zaufanie do Turcji, 56 proc. – do Niemiec. 48,8 proc. deklaruje aprobatę dla tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

Od piątku do niedzieli w trzech konsulatach generalnych Turcji – w Sofii, Płowdiwie i Burgas można głosować w tureckim referendum konstytucyjnym w sprawie zwiększenia kompetencji prezydenta. Problemu z przedreferendalną kampanią w Bułgarii nie było, bo większość bułgarskich Turków ma w domu turecką telewizję.

Kategoryczny sprzeciw wobec propozycji Erdogana w referendum wyraziła partia tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS), która w marcowych wyborach parlamentarnych zdobyła ok. 9 proc. głosów, uzyskując 26 mandatów w 240-miejscowym parlamencie. Jej lider Mustafa Karadayi w oświadczeniu powiedział, że „referendum zagraża demokracji, przestrzeganiu podstawowych praw i wolności i nadrzędności prawa, dlatego należy powiedzieć kategoryczne +nie+, żeby jutro nie było za późno” – napisał.

Według szacunków w Bułgarii na stałe żyje ponad 200 tys. Turków o podwójnym obywatelstwie, lecz znikoma część z nich będzie mogła zagłosować w referendum z uwagi na mocno ograniczoną liczbę lokali.

źródło/pap

Czytaj więcej: Gdyby Kurdowie nie zdobyli Kirkuku i okolicznych pól naftowych, dzisiaj mielibyśmy Państwo Islamskie w Europie

Partia Alego – przyczyny i początki podziału islamu na szyizm i sunnizm. Paweł Rakowski o konflikcie wewnątrz islamu

Zaczątkiem historycznego podziału na szyitów i sunnitów była śmierć Mahometa w 632 roku. Ostatni „wysłannik Allaha” najprawdopodobniej został pokonany zatrutym przez Żydówkę wielbłądzim udźcem.

Jego towarzysze i rodzina pochowali go w meczecie w Medynie, tuż obok grobu przygotowanego dla Jezusa. Po wszelkich uroczystościach pogrzebowych pojawiło się kluczowe pytanie – kto powinien zastąpić zmarłego proroka? Jedno było pewne: następca miał być tylko wodzem politycznym i religijnym, a do jego obowiązków należałoby pilnowanie ortodoksji i czystości przesłania proroka Allaha.

Mahomet nie miał żyjącego syna, zresztą z dzieci proroka znana jest jedynie córka Fatima (brak syna nie jest zbytnim powodem do chluby dla Araba), która była żoną kuzyna Mahometa, Alego ibn Taliba.

Na posiedzeniu (konsolacji?) wszelkich islamskich notabli w Medynie wykrystalizowały się dwa przeciwstawne, choć początkowo nie wojujące ze sobą stronnictwa: rodzina proroka zrzeszona wokół zięcia Mahometa Alego (a więc partii Alego – arab. shia’ali), jego córki oraz w przyszłości wnuków – proroka Hassana i Husajna. Ich konkurentami do schedy okazali się najlojalniejsi towarzysze proroka, zgrupowani wokół Abu Bakra i niezwykle wypływowego Umara.

Towarzysze proroka słusznie zauważyli, że to im należy się pierwszeństwo, albowiem to oni byli z Mahometem od początku w Mekce, przeszli do Medyny (tzw. hidżra), wojowali z Żydami i niewiernymi, a przede wszystkim prorok nie zostawił wyraźnych wskazówek co do sukcesji – a więc pominął rodzinę. Poza tym, co przypominali oponenci Alego, Mahomet zniósł wiele przedislamskich plemiennych obyczajów na rzecz ummy (wspólnoty muzułmańskiej).

W tym właśnie obozie ukształtowała się doktryna sunnicka, albowiem towarzysze proroka sprawowali pieczę nad konserwacją, a z czasem – interpretacją tradycji i przekazu. Ali ustąpił. Zdaniem jego zwolenników, wykazał moralną wyższość i troskę o ummę, zagrożoną po śmierci Mahometa.

Arabowie nigdy dotąd w historii nie byli zjednoczeni wokół jednego człowieka, jednej religii i wielkiej idei – światowego podboju, co ułatwiała doskonała koniunktura geopolityczna. Dwa mocarstwa – Bizancjum i sasanidzka Persja były wyczerpane po wojnie w latach 602–628, w której Persowie gospodarowali przez chwilę w Jerozolimie, Aleksandrii i stanęli pod Konstantynopolem. Bizancjum wypchnęło nieprzyjaciela ze swych ziem, niemniej skutek wojny był taki, że dwa wielkie imperia przypominały ledwo stojących na ringu bokserów.

Zdaniem szyitów, nie jest prawdą, że Mahomet nie wyznaczył swojego następcy. Zwolennicy pierwszeństwa Alego powołują się na stosowne sury koraniczne, a nawet późniejsze sunnickie hadisy (zbiór tradycji i przypowieści, w praktyce bardziej znane i kształcące religijnie i społecznie niż Koran). Najwięksi szyiccy ortodoksi twierdzą nawet, że sury świadczące o przekazaniu władzy Alemu zostały usunięte, chociaż z pewnych względów temat ten nie był przez wieki należycie przebadany. Przecież Koran jako emanacja „niebiańskiej” Księgi jest doskonały i bez ludzkiej ingerencji.

W trakcie przedłużających się jeszcze kulturalnych dysput odnośnie do następstwa, do Medyny dochodziły pogłoski o pojawieniu się kilku fałszywych proroków naśladujących Mahometa i jego nauki. Koran nie został jeszcze spisany, a więc istniało niebezpieczeństwo zatracenia czystości przesłania, a dodatkowo szykowały się bunty plemion podporządkowanych tylko dzięki zdolnościom i charyzmie Mahometa. A przecież świat czekał!

Już zagony docierające za życia Mahometa do biblijnego Jordanu zweryfikowały słabość Bizancjum oraz Persji. Odcięty od chrześcijańskiego świata Jemen szybko przeszedł na islam, a w Abisynii już czekali zawczasu wysłani zwolennicy Mahometa. Tak więc sprawne objęcie sukcesji nie tylko uratowało istnienie islamu, ale stworzyło podstawy pod imperium Arabów. I w ten sposób powstała instytucja kalifa – religijnego i politycznego przywódcy ummy.

W opozycji do kalifatu, pośród najbardziej radykalnych zwolenników Alego (ale nie samego Alego, który wycofał się z życia politycznego, osiadł w Kufie w Mezopotamii/Iraku i zajął się pracą – obecnie byśmy nazwali – naukowo-teologiczną) pojawiła się koncepcja, że przywódcą muzułmanów powinien być imam – a więc członek rodziny Mahometa z linii Fatimy, która miała dwóch synów: Hassana i Husseina. Zarówno szyici, jak i sunnici uznają 4 pierwszych kalifów za „kalifów sprawiedliwych”, a Ali został czwartym kalifem w historii islamu. Natomiast dla szyitów Ali był pierwszym spośród 7 lub 12 (w zależności od doktryny) imamów.

Dwunasty imam Mahomet Al-Mahdi zniknął w 868 roku, ale wedle żarliwej wiary szyickiej powróci na boje ostateczne z siłami szatana. Kult Mahdiego przez wieki ucisku krzepił umęczonych szyitów. Mahdi obok Karbali stanowi fundament wykładni politycznej Islamskiej Republiki Iranu.

Poprzedni prezydent Republiki, Ahmeninajad, wywoływał salwy śmiechu u sunnickich i zachodnich komentatorów swoimi publicznymi dywagacjami, zanim nie domyślili się, że kult Mahdiego w ideologii państwowej jest ściśle powiązany z irańskim programem nuklearnym. Ali czekał na uznanie swojego przywództwa 23 lata. Jednak umma w 656 roku była już inna niż za życia Mahometa.

Wojska arabskie bez trudu rozbiły Bizancjum i zajęły Syrię i Ziemię Świętą. W Jerozolimie tajemniczy mnich opowiedział Arabom o Egipcie, do którego czym prędzej popędzili, aby zdobyć jego bogactwa, a przede wszystkim zboże. Państwo Sasanidów całkowicie upadło, a islam gładko wnikał w perską glebę.

Podboje zdeprymowały Arabów, którzy pierwotnie nie byli skorzy do dzielenia się swoją religią. Ilość łupów, żyznych krain, bogactw wszelakich oszołomiła ongiś ascetycznie żyjących Arabów, którzy musieli zacząć administrować olbrzymim obszarem i uprawiać codzienną wyrafinowaną politykę imperialną. W Damaszku, a więc w stolicy imperium, rozsiadła się frakcja dynastyczna znana jako Umajjadzi, którzy, wedle szyickiej wersji historii, chcieli przejąć władzę nad ummą, chociaż byli zdeprawowani i zdemoralizowani. A więc byli pozbawieni wszelkich boskich i ludzkich praw do rządzenia muzułmanami.

Nowe czasy nie podobały się również charadżydtom – ortodoksyjnym zwolennikom idei szyickiej. Radykałowie nie akceptowali ustępstw Alego na rzecz Umajjadów. W meczecie w Kufie w 661 roku Ali został dźgnięty przez charadżytę zatrutym ostrzem i zmarł. Wedle legendy, ciało zięcia Mahometa zostało przymocowane do wielbłąda, a Ali miał zostać pochowany w miejscu, w którym zwierzę się zatrzyma. Tradycja prawi, że pogrzebano go w irackim Nadżafie lub w afgańskim Mazar Al-Szarif. Oba meczety były celem dla wahabickich terrorystów, chociaż tradycja sunnicka bardzo szanuje Alego.

Dla szyitów Ali był prawnym i godnym zastępcą i następcą Mahometa. Z czasem pewne nurty doktryny szyickiej (w IX–X wieku) zaczną ewoluować w skrajną mistykę i aberrację, tworząc z Alego byt astralny (alawizm), a nawet przedostatnią ziemską inkarnację samego Allaha (druzyzm).

Po śmierci Alego pretendentem do objęcia tytułu kalifa był jego starszy syn Hassan. Jednak tradycja islamska jest zgodna, że nie był to człowiek zainteresowany polityką, a zdając sobie sprawę z nikłego poparcia, zrzekł się pretensji do tytułu. Mimo to zapobiegawczo został otruty na zlecenie Umajjadów. Inną postawę przyjął jego młodszy brat Hussein. Wedle szyickiej, potężnie rozbudowanej narracji, Hussein był człowiekiem o prawym sercu i wielkiej sprawiedliwości, wręcz ideałem dla każdego wierzącego (bo niewierzących muzułmanów przecież nie ma) szyity na ziemi.

Zgodnie z głoszonym przez siebie hasłem – „Nigdy nie zaakceptujemy upokorzenia” – imam rozpoczął przygotowania do stawienia czoła wielkiej armii idącej z Damaszku do Kufy pod dowództwem Yazida – pierwszego dziedzicznego kalifa z dynastii Umajjadow. A sytuacja była beznadziejna.

Niewielka armia Husseina została zaatakowana i doszczętnie wyniszczona 10 dnia miesiąca muharram 61 roku (10 października 680 roku) pod Karbalą. Yazid odciął imamowi głowę i zawiózł ją do Damaszku. W wyniku bitwy wymordowano wielu członków „domu proroka”. Kolejnym imamem, a więc legalnie panującym nad ummą wedle szyitów, został syn Husseina i perskiej księżniczki, Ali ibn Hussein. Od tamtej pory środek ciężkości szyizmu ulokował się w Persji, która w XVI wieku uznała szyizm imamicki (wiarę w 12 imamów) za oficjalną religię państwową.

Bitwę pod Karbalą współczesna postmoderna porównuje z chrześcijańską Pasją i Golgotą. Bez wątpienia to Karbala jest fundamentem religijnym szyizmu. Szyicka religijność przesiąknięta jest martyrologią Karbali, rozgoryczeniem wobec tej klęski i żałobą wobec niesprawiedliwości i cierpień, które miały tam miejsce. Wręcz występuje w niej motyw pasyjny.

Imam Hussein stawiany jest obok Jezusa z Galilei jako przykład rewolucjonisty, obrońcy uciśnionych, pokrzywdzonych i wojownik o sprawiedliwość. Szyita ma naśladować imama Husseina i rozgrywać swoją życiową Karbalę. W potocznym i mistycznym rozumieniu Karbali, każdy szyita (tylko mężczyzna) jest współwinny temu, że imam Hussein udał się na samobójczą bitwę. Imam wzywał swoich wiernych, ale jego zwolennicy nie stawili się na nią.

Na youtubie można obejrzeć kompilację fragmentów filmu Gibsona z irańskimi produkcjami wysokobudżetowymi o Karbali. W rocznicę bitwy pod Karbalą obchodzi się największe święto szyickie, Aszurę, w trakcie którego ulicami irańskiego Isfahanu, irackiego Nadżafu czy libańskiego Jezzine przechodzą zakrwawieni pątnicy przepraszający Allaha, że nie przybyli ratować imama. Mężczyźni nacinają sobie brzytwami czoła i biczują się metalowymi prętami

Warto to sobie obejrzeć w trakcie Wielkiego Postu, żeby popatrzeć na ludzi w coś żarliwie wierzących.

Karbala ma też ogromne znaczenie polityczne. Szyicka myśl polityczna jest całkowicie skupiona wokół przeżywania na nowo i powielania metafor z 680 roku. Chociaż, w gruncie rzeczy, z szyickiej perspektywy nic się nie zmieniło – kiedyś był Umajjad, a teraz jest Saud. Niemniej ta permanentna straceńcza walka, poczucie doznanej niesprawiedliwości dziejowej, wielowiekowe prześladowania determinują współczesne polityczne oblicze szyizmu. Szyici nie zaznali poczucia triumfu jak sunnici, którzy stworzyli ogromne imperium i rozszerzyli swoją doktrynę (w perspektywie najbliższych 100 lat) na praktycznie cały świat.

Po bitwie pod Karbalą stronnictwo szyickie rozlokowało się w dzisiejszym Iranie, południowym Iraku (Nadzaf, Karbala, Basra) oraz w Syrii. W X wieku nieoczekiwanie, choć w historii myśli mało jest nieoczekiwanych zdarzeń, szyizm eksplodował w Maghrebie i przez 2 stulecia dominował na terenie dzisiejszej Tunezji, Libii, a także w Egipcie, w którym wszelkie zabawy ismailijskie zakończył pogromca krzyżowców Saladyn. Po masowej konwersji Egiptu z szyizmu na sunnizm, znad Nilu emigrowali w góry Libanu m.in. zawsze tajemniczy Druzowie, którzy spotkali na obszarze tzw. Jabal Amal (pol. Góry Nadziei) szyitów imamitów, którzy osiedlili się tam wcześniej, rejterując przed krzyżowcami z Galilei i z pasa śródziemnomorskiego.

Wspólnoty szyickie w Galilei, istniejące tam przez około 3 wieki (VIII–XI) są kolejną mroczną zagadką wszelkich ruchów religijnych w Lewancie. Galilea była miejscem powstania Talmudu oraz mistyki Kabały, a jak podkreślają złośliwi sunniccy komentatorzy, w wielu momentach szyickiej historii myśli czy doktryn religijnych pojawiają się Żydzi bądź myśliciele, którzy wywodzili się z żydowskich środowisk. Niejako chichotem historii w przyszłości będzie to, że Izrael może srogo pożałować tego, że na jego terytorium do 1948 znajdowało się 7 wiosek szyickich, z których mieszkańcy zostali wygnani w trakcie pierwszej wojny arabsko-izraelskiej. Hezbollah o tym nie zapomniał i przypomni – „w swoim miejscu i w swoim czasie”.

Nim nastała mroczna i przerażającą dla wszystkich niesunnitów era sułtanatu otomańskiego w XVI wieku, szyicka strefa osiedlenia w Libanie sięgała do linii przebiegającej na wschód od miasta Nabatyje, zajmowała górzysty obszar zwany Jabel Amal i Dolinę Beka. Wedle legendy wspólnota szyicka w Jabel Amal jest jedną z najstarszych na świecie, ale musiała oddać pierwszeństwo irackiemu Nadżafowi, albowiem władza sułtana (a więc kalifa) uznawała szyitów, Druzów, alawitów za niewiernych przeznaczonych w najlepszym przypadku na galery.

Szyiccy historycy określają panowanie tureckie (a więc do Wielkiej Wojny) za okres wielkiego terroru, w którym chrześcijanie mieli lepiej niż oni, a więc, ich zdaniem, prawowierni muzułmanie. Zarówno szyici, jak Druzowie i alawici w okresie tureckim praktykowali taqyje – ukrywanie swoich wierzeń. W XIX w. kościoły w Jabel Amal były wypełnione Druzami i szyitami, jednak nie ostał się nikt, kiedy Istambuł cofnął oficjalne represje i rozpoczął reformy w drugiej połowie XIX wieku. Korzystając z promyczków swobody, libańscy szyici, choć ubodzy ekonomicznie, zaczęli wyprawiać się do prestiżowych szkół religijnych w Nadżafie i irańskim Kom.

czytaj więcej: Chrześcijanie w Iranie mieszkali praktycznie od zawsze. Dzisiaj także żyją w kraju Persów i mają się w miarę dobrze

Holandia to kraj, w którym nikt nie demonstruje. Przyjmą wyniki wyborów spokojnie, ponieważ one i tak nic nie zmienią

Ciężko w Amsterdamie znaleźć miejscowego rozmówcę. Jeśli już ktoś chce nawiązać dłuższą dysputę polityczną, to jest rodem z Turcji lub Maroka. Polityka psuje samopoczucie.

W Holandii nikt nie demonstruje. Ludzie interesują się polityką, rozmawiają o niej wieczorami. Ale nie przekłada się to na realne działania.

Holendrzy pragną zmian. – Obecna władza rządzi już 8 lat i ludzie chcą czegoś nowego – mówi pracownik hostelu Hassan z Maroka, 30 lat mieszkający w Amsterdamie.

Hassan mocno komplementuje Polskę. Mówi, że dobre drogi, infrastruktura i że urzekli go nasi krajanie.

Co więcej, Polska jest szczególna z jednego jeszcze powodu: – Byłem na lotnisku w Krakowie i chciałem się pomodlić. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, że na lotnisku była kaplica i tam było też miejsce modlitw dla muzułmanów. Tego w Europie nie widziałem.

Hassan nie martwi się zwycięstwem Geerta Wildersa: – Co on może zrobić? Nic. Nawet jak wygra wybory to nie zawiąże kolacji. Wszyscy są przeciwko niemu. Rasizm w Holandii odżywa, ale daleko jeszcze do dramatów czy konfliktów społecznych o czym można wyczytać w Internecie – zaznaczył.

Wojciech Cejrowski: Nie oszukujmy się, że problem imigrantów nas nie dotyczy. Jarosław Kaczyński musi zamykać granice

Szwedzi, zamiast stanąć w prawdzie, coraz głębiej brną w to bagno. W przyszłym roku sprowadzą kolejne 200 tys. osób. Erytrejczyk, który chce tylko poprawić swój byt, nie przyjmie szwedzkich wartości.

 

Szwecja była utopią socjalistyczną. Zagranica lewicowa podziwiała ją m.in. za równouprawnienie, postępujący feminizm itp. – Był to wielki raj, pod którego powierzchnią znajduje się bagno. – Szwedzi, zamiast stanąć w prawdzie, coraz głębiej brną w to bagno. W przyszłym roku sprowadzą kolejne 200. tys uchodźców. – Cejrowski podkreślił również, że  Szwedzi naiwnie wierzą w asymilację oraz dobre chęci imigrantów. – Zapominają, że większość z nich to imigranci ekonomiczni, i taki np. Erytrejczyk, który chce tylko poprawić swój byt materialny, nie przyjmie szwedzkich wartości,  nadal chce pozostać Erytrejczykiem.

Krzysztof Skowroński  dodał, że nie byłoby problemu, gdyby chcieli tylko pozostać przy swoich wartościach, nie narzucając ich innym: – Są miasta, w których rabunek jest na porządku dziennym, te miasta są poza kontrolą policji. Donald Trump mówił o tym kilka dni temu, a Jarosław Kaczyński kilkanaście miesięcy temu i wywołał wielką burzę w polskich mediach.

Cejrowski przypomniał, że w  amerykańskich mediach do tych zarzutów ustosunkował się ambasador szwedzki, który powiedział, że nie ma żadnego problemu, a Trump wszystko zmyślił. Według dziennikarzy internetowych sytuacja jest dużo gorsza, a Trump mówi prawdę. Dziennikarka,  która pojechała do Szwecji, aby zrobić reportaż, była przekonana, że Trump kłamie, a po powrocie oznajmiła, że natychmiast trzeba stawiać mur.

Redaktor Cejrowski uważa, że ta sytuacja może również uderzyć w Polskę:

Teraz w Szwecji jest około miliona imigrantów, którzy korzystają ze szwedzkiej gospodarki, a jednocześnie narzucają swoje prawa, chcą przywłaszczyć sobie dzielnice, założyć meczety i rządzić krajem. Są oni w stanie wsiąść na promy i przypłynąć do Polski, a wtedy będziemy mieli potop szwedzkich Erytrejczyków. 

Jesteśmy zagrożeni. W Niemczech duża grupa ludzi chce obcinać głowy niewiernym – czyli nam, rzymskim katolikom. W Szwecji bałagan, a po wschodniej stronie – wojna na Ukrainie. – Wojciech Cejrowski podkreślił, że Jarosław Kaczyński musi zamykać granice, budować obozy wysiedleńcze dla imigrantów.

– Jest on niestety trochę za mały, za mały w sensie poparcia społecznego dla takich radykalnych akcji przeciwko islamowi. Trochę za bardzo się układa z lewicą, prawicą, z Europą. Próbuje przelawirować przez temat, a w ten sposób nie da się tego załatwić. Potrzebny jest osobowościowy generał, który powie „koniec, wypowiadamy umowy międzynarodowe o przesiedleniach, wsadzamy ich na statki towarowe w kontenery i wywozimy do Syrii” – stwierdził rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego. 

jn/wjb