Ks. prof. Cieślik: Krytyka Hezbollahu przez Zachód jest błędna. Szyici chcą jedynie bronić swoich interesów

Ks. prof. Marek Cieślik opowiada o niesłusznej krytyce Hezbollahu przez kraje Zachodu a Paweł Rakowski o ostatnich wyborach w Libanie, które odbyły się na początku maja b.r.


Polski zakonnik od 20 lat pracujący na Bliskim Wschodzie opowiada o wpływach irańskich na religię oraz politykę w Libanie:

„Czasami słuchając wiadomości pochodzących z Europy Zachodniej czy z USA, odnoszę wrażenie, że Hezbollah jest przedstawiany bardzo negatywnie”.

Zdaniem duchownego mieszkańcy Libanu na co dzień obserwują, jak mocną i zmilitaryzowaną partią jest Hezbollah. Mimo tego czym charakteryzuje się ta formacja, to nie zamierza ona wejść na ścieżkę wojenną. Działania Hezbollaha sprowadzają się jedynie do bezkrwawej obrony interesów wspólnoty szyickiej w Libanie. Wobec tego wypowiadana krytyka na ich temat jest powierzchowna, impulsywna oraz bezmyślna. Nie bierze ona pod uwagę różnych zagrożeń, na które narażeni są szyici w Libanie:

„Jest to druga strona medalu, o której warto  pamiętać. Istnieją silne napięcia między islamem szyickim reprezentowanym przez Iranie oraz islamem sunnickim reprezentowanym przez Arabię Saudyjką”. 

Nasz gość pochyla się również nad stosunkiem Hezbollahu do chrześcijan. Można określić go jako pozytywny:

„Liban jest krajem mocno wzbogacającym intelekt oraz ducha. Jest to państwo, w którym to muzułmanie muszą dostosować się do chrześcijan. Liban jest krajem, w którym  religia jest najważniejszym czynnikiem i to ona decyduje o ładzie, moralności i rytmie dnia”.

O swoim pobycie w Libanie mówi również Paweł Rakowski, polski dziennikarz,  który mieszka na Bliskim Wschodzie od siedmiu miesięcy. Obserwował on m.in. ostatnie wybory w Libanie.

„W Byblos, wedle istniejącego od 1943 roku prawa, są dwa miejsca w parlamencie dla maronitów oraz dwa miejsca dla sunnitów. Chociaż wiadomo, jakie frakcje będą sprawować władzę ustawodawczą to jednak warto organizować wybory, ponieważ wewnątrz partii istnieje bardzo silna rywalizacja”.

Paweł Rakowski opowiada również o libańskiej kuchni oraz o swoim codziennym trybie dnia na Bliskim Wschodnie.

 

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz.

JN

 

Nasrallah: W przyszłej wojnie z syjonistami staną do walki setki tysięcy szyitów z Iraku, Afganistanu, Jemenu i Iranu

Sekretarz generalny szyickiej Partii Boga zapowiedział, że w zapowiadanej od 2006 roku wojnie z Izraelem libański Hezbollah zostanie wsparty przez inne szyickie formacje walczące z salafitami.

Czytaj więcej: Od chrześcijańskiego Bejrutu do szyickiej stolicy Hezbollahu, Dahiyi – przemarsz Pawła Rakowskiego do serca Partii Boga

Sayyed Hassan Nasrallah wygłosił kolejne przemówienie z okazji święta Jerozolimy, przypadającego na końcówkę ramadanu, oraz święta Eid Al-Fitr, kończącego muzułmański post.

– Nowa wojna z syjonistami spowoduje, że tysiące, a nawet setki tysięcy bojowników z całego świata arabskiego i islamskiego weźmie udział w tej wojnie – z Iraku, Jemenu, Iranu, Afganistanu i Pakistanu – zagroził Nasrallah.

[related id=”24205″]Sekretarz generalny Partii Boga niejako potwierdził obawy amerykańskich i izraelskich ekspertów, że tzw. trzecia wojna libańska, zapowiadana od 2006 roku, nie będzie wewnętrzną sprawą Hezbollahu i Izraela.

Nasrallah chce zaktywizować cały szyicki świat do walki z nami! – alarmuje „Jerusalem Post” i przypomina o regionalnej mocy, którą dysponują sponsorowane przez Iran bojówki: Hashd al-Shaabi – włączony do irackiej armii – czy jemeński Houthi – wojujący z powodzeniem z Saudami od 2015 roku. Co więcej, lider Hezbollahu przyznał, że Iran wspiera, zbroi i szykuje szyitów na świecie, w tym Hazarów w Afganistanie i Pakistanie, do wojny.

Czytaj więcej: W przyszłej wojnie z Izraelem armia libańska będzie wojować wspólnie z szyickim Hezbollahem. Liban zamierza się bronić

Zdaniem komentatora jpost.com, Nasrallah mówił o rekrutach z Afganistanu i Pakistanu, ponieważ Hezbollah wykrwawił się w Syrii i brakuje mu odpowiednio przeszkolonych bojowników, tak jak to bywało w poprzednich wojnach. Hezbollah swe braki kadrowe wyrównuje arsenałem ponad 100 tysięcy rakiet zdolnych do uderzenia w każdy punkt Izraela.

Według niepewnych szacunków, Partia Boga straciła w Syrii od 2012 roku od jednego do czterech tysięcy bojowników.

– Co więcej, Hezbollah chce zaangażować w wojnę całe „szyickie przedmoście” obejmujące obszar od szyickiej dzielnicy Dahyji w Bejrucie, poprzez kontrolowane przez armię Asada fragmenty Syrii, odbijany przez irackich szyitów północny Irak, aż do Iranu. Izrael uważa to „irańskie przedmurze” za śmiertelne dla siebie zagrożenie i stawia sobie za strategiczny cel rozbicie go – twierdzi lider Partii Boga.

[related id=”26270″]Hassan Nasrallah zapowiada, że ponad 100 tysięcy bojowników jest w każdej chwili gotowych przyjść Hezbollahowi na pomoc. Zdaniem źródeł jpost.com, są to liczby przesadzone, albowiem irański Sepah jest w stanie przeszkolić maksymalnie 30 tysięcy bojowników z Afganistanu i Pakistanu. W Iraku jest około 100 tysięcy szyickich bojowników, jednak nie wszyscy mogą przenieść się do południowego Libanu, a więc na spodziewany front.

Źródło: al-manar, jpost.com

Czytaj więcej:Lider Hezbollahu domaga się zamknięcia izraelskiego reaktora atomowego oraz wskazuje na Saudów jako na twórców ISIS

Partia Alego – przyczyny i początki podziału islamu na szyizm i sunnizm. Paweł Rakowski o konflikcie wewnątrz islamu

Zaczątkiem historycznego podziału na szyitów i sunnitów była śmierć Mahometa w 632 roku. Ostatni „wysłannik Allaha” najprawdopodobniej został pokonany zatrutym przez Żydówkę wielbłądzim udźcem.

Jego towarzysze i rodzina pochowali go w meczecie w Medynie, tuż obok grobu przygotowanego dla Jezusa. Po wszelkich uroczystościach pogrzebowych pojawiło się kluczowe pytanie – kto powinien zastąpić zmarłego proroka? Jedno było pewne: następca miał być tylko wodzem politycznym i religijnym, a do jego obowiązków należałoby pilnowanie ortodoksji i czystości przesłania proroka Allaha.

Mahomet nie miał żyjącego syna, zresztą z dzieci proroka znana jest jedynie córka Fatima (brak syna nie jest zbytnim powodem do chluby dla Araba), która była żoną kuzyna Mahometa, Alego ibn Taliba.

Na posiedzeniu (konsolacji?) wszelkich islamskich notabli w Medynie wykrystalizowały się dwa przeciwstawne, choć początkowo nie wojujące ze sobą stronnictwa: rodzina proroka zrzeszona wokół zięcia Mahometa Alego (a więc partii Alego – arab. shia’ali), jego córki oraz w przyszłości wnuków – proroka Hassana i Husajna. Ich konkurentami do schedy okazali się najlojalniejsi towarzysze proroka, zgrupowani wokół Abu Bakra i niezwykle wypływowego Umara.

Towarzysze proroka słusznie zauważyli, że to im należy się pierwszeństwo, albowiem to oni byli z Mahometem od początku w Mekce, przeszli do Medyny (tzw. hidżra), wojowali z Żydami i niewiernymi, a przede wszystkim prorok nie zostawił wyraźnych wskazówek co do sukcesji – a więc pominął rodzinę. Poza tym, co przypominali oponenci Alego, Mahomet zniósł wiele przedislamskich plemiennych obyczajów na rzecz ummy (wspólnoty muzułmańskiej).

W tym właśnie obozie ukształtowała się doktryna sunnicka, albowiem towarzysze proroka sprawowali pieczę nad konserwacją, a z czasem – interpretacją tradycji i przekazu. Ali ustąpił. Zdaniem jego zwolenników, wykazał moralną wyższość i troskę o ummę, zagrożoną po śmierci Mahometa.

Arabowie nigdy dotąd w historii nie byli zjednoczeni wokół jednego człowieka, jednej religii i wielkiej idei – światowego podboju, co ułatwiała doskonała koniunktura geopolityczna. Dwa mocarstwa – Bizancjum i sasanidzka Persja były wyczerpane po wojnie w latach 602–628, w której Persowie gospodarowali przez chwilę w Jerozolimie, Aleksandrii i stanęli pod Konstantynopolem. Bizancjum wypchnęło nieprzyjaciela ze swych ziem, niemniej skutek wojny był taki, że dwa wielkie imperia przypominały ledwo stojących na ringu bokserów.

Zdaniem szyitów, nie jest prawdą, że Mahomet nie wyznaczył swojego następcy. Zwolennicy pierwszeństwa Alego powołują się na stosowne sury koraniczne, a nawet późniejsze sunnickie hadisy (zbiór tradycji i przypowieści, w praktyce bardziej znane i kształcące religijnie i społecznie niż Koran). Najwięksi szyiccy ortodoksi twierdzą nawet, że sury świadczące o przekazaniu władzy Alemu zostały usunięte, chociaż z pewnych względów temat ten nie był przez wieki należycie przebadany. Przecież Koran jako emanacja „niebiańskiej” Księgi jest doskonały i bez ludzkiej ingerencji.

W trakcie przedłużających się jeszcze kulturalnych dysput odnośnie do następstwa, do Medyny dochodziły pogłoski o pojawieniu się kilku fałszywych proroków naśladujących Mahometa i jego nauki. Koran nie został jeszcze spisany, a więc istniało niebezpieczeństwo zatracenia czystości przesłania, a dodatkowo szykowały się bunty plemion podporządkowanych tylko dzięki zdolnościom i charyzmie Mahometa. A przecież świat czekał!

Już zagony docierające za życia Mahometa do biblijnego Jordanu zweryfikowały słabość Bizancjum oraz Persji. Odcięty od chrześcijańskiego świata Jemen szybko przeszedł na islam, a w Abisynii już czekali zawczasu wysłani zwolennicy Mahometa. Tak więc sprawne objęcie sukcesji nie tylko uratowało istnienie islamu, ale stworzyło podstawy pod imperium Arabów. I w ten sposób powstała instytucja kalifa – religijnego i politycznego przywódcy ummy.

W opozycji do kalifatu, pośród najbardziej radykalnych zwolenników Alego (ale nie samego Alego, który wycofał się z życia politycznego, osiadł w Kufie w Mezopotamii/Iraku i zajął się pracą – obecnie byśmy nazwali – naukowo-teologiczną) pojawiła się koncepcja, że przywódcą muzułmanów powinien być imam – a więc członek rodziny Mahometa z linii Fatimy, która miała dwóch synów: Hassana i Husseina. Zarówno szyici, jak i sunnici uznają 4 pierwszych kalifów za „kalifów sprawiedliwych”, a Ali został czwartym kalifem w historii islamu. Natomiast dla szyitów Ali był pierwszym spośród 7 lub 12 (w zależności od doktryny) imamów.

Dwunasty imam Mahomet Al-Mahdi zniknął w 868 roku, ale wedle żarliwej wiary szyickiej powróci na boje ostateczne z siłami szatana. Kult Mahdiego przez wieki ucisku krzepił umęczonych szyitów. Mahdi obok Karbali stanowi fundament wykładni politycznej Islamskiej Republiki Iranu.

Poprzedni prezydent Republiki, Ahmeninajad, wywoływał salwy śmiechu u sunnickich i zachodnich komentatorów swoimi publicznymi dywagacjami, zanim nie domyślili się, że kult Mahdiego w ideologii państwowej jest ściśle powiązany z irańskim programem nuklearnym. Ali czekał na uznanie swojego przywództwa 23 lata. Jednak umma w 656 roku była już inna niż za życia Mahometa.

Wojska arabskie bez trudu rozbiły Bizancjum i zajęły Syrię i Ziemię Świętą. W Jerozolimie tajemniczy mnich opowiedział Arabom o Egipcie, do którego czym prędzej popędzili, aby zdobyć jego bogactwa, a przede wszystkim zboże. Państwo Sasanidów całkowicie upadło, a islam gładko wnikał w perską glebę.

Podboje zdeprymowały Arabów, którzy pierwotnie nie byli skorzy do dzielenia się swoją religią. Ilość łupów, żyznych krain, bogactw wszelakich oszołomiła ongiś ascetycznie żyjących Arabów, którzy musieli zacząć administrować olbrzymim obszarem i uprawiać codzienną wyrafinowaną politykę imperialną. W Damaszku, a więc w stolicy imperium, rozsiadła się frakcja dynastyczna znana jako Umajjadzi, którzy, wedle szyickiej wersji historii, chcieli przejąć władzę nad ummą, chociaż byli zdeprawowani i zdemoralizowani. A więc byli pozbawieni wszelkich boskich i ludzkich praw do rządzenia muzułmanami.

Nowe czasy nie podobały się również charadżydtom – ortodoksyjnym zwolennikom idei szyickiej. Radykałowie nie akceptowali ustępstw Alego na rzecz Umajjadów. W meczecie w Kufie w 661 roku Ali został dźgnięty przez charadżytę zatrutym ostrzem i zmarł. Wedle legendy, ciało zięcia Mahometa zostało przymocowane do wielbłąda, a Ali miał zostać pochowany w miejscu, w którym zwierzę się zatrzyma. Tradycja prawi, że pogrzebano go w irackim Nadżafie lub w afgańskim Mazar Al-Szarif. Oba meczety były celem dla wahabickich terrorystów, chociaż tradycja sunnicka bardzo szanuje Alego.

Dla szyitów Ali był prawnym i godnym zastępcą i następcą Mahometa. Z czasem pewne nurty doktryny szyickiej (w IX–X wieku) zaczną ewoluować w skrajną mistykę i aberrację, tworząc z Alego byt astralny (alawizm), a nawet przedostatnią ziemską inkarnację samego Allaha (druzyzm).

Po śmierci Alego pretendentem do objęcia tytułu kalifa był jego starszy syn Hassan. Jednak tradycja islamska jest zgodna, że nie był to człowiek zainteresowany polityką, a zdając sobie sprawę z nikłego poparcia, zrzekł się pretensji do tytułu. Mimo to zapobiegawczo został otruty na zlecenie Umajjadów. Inną postawę przyjął jego młodszy brat Hussein. Wedle szyickiej, potężnie rozbudowanej narracji, Hussein był człowiekiem o prawym sercu i wielkiej sprawiedliwości, wręcz ideałem dla każdego wierzącego (bo niewierzących muzułmanów przecież nie ma) szyity na ziemi.

Zgodnie z głoszonym przez siebie hasłem – „Nigdy nie zaakceptujemy upokorzenia” – imam rozpoczął przygotowania do stawienia czoła wielkiej armii idącej z Damaszku do Kufy pod dowództwem Yazida – pierwszego dziedzicznego kalifa z dynastii Umajjadow. A sytuacja była beznadziejna.

Niewielka armia Husseina została zaatakowana i doszczętnie wyniszczona 10 dnia miesiąca muharram 61 roku (10 października 680 roku) pod Karbalą. Yazid odciął imamowi głowę i zawiózł ją do Damaszku. W wyniku bitwy wymordowano wielu członków „domu proroka”. Kolejnym imamem, a więc legalnie panującym nad ummą wedle szyitów, został syn Husseina i perskiej księżniczki, Ali ibn Hussein. Od tamtej pory środek ciężkości szyizmu ulokował się w Persji, która w XVI wieku uznała szyizm imamicki (wiarę w 12 imamów) za oficjalną religię państwową.

Bitwę pod Karbalą współczesna postmoderna porównuje z chrześcijańską Pasją i Golgotą. Bez wątpienia to Karbala jest fundamentem religijnym szyizmu. Szyicka religijność przesiąknięta jest martyrologią Karbali, rozgoryczeniem wobec tej klęski i żałobą wobec niesprawiedliwości i cierpień, które miały tam miejsce. Wręcz występuje w niej motyw pasyjny.

Imam Hussein stawiany jest obok Jezusa z Galilei jako przykład rewolucjonisty, obrońcy uciśnionych, pokrzywdzonych i wojownik o sprawiedliwość. Szyita ma naśladować imama Husseina i rozgrywać swoją życiową Karbalę. W potocznym i mistycznym rozumieniu Karbali, każdy szyita (tylko mężczyzna) jest współwinny temu, że imam Hussein udał się na samobójczą bitwę. Imam wzywał swoich wiernych, ale jego zwolennicy nie stawili się na nią.

Na youtubie można obejrzeć kompilację fragmentów filmu Gibsona z irańskimi produkcjami wysokobudżetowymi o Karbali. W rocznicę bitwy pod Karbalą obchodzi się największe święto szyickie, Aszurę, w trakcie którego ulicami irańskiego Isfahanu, irackiego Nadżafu czy libańskiego Jezzine przechodzą zakrwawieni pątnicy przepraszający Allaha, że nie przybyli ratować imama. Mężczyźni nacinają sobie brzytwami czoła i biczują się metalowymi prętami

Warto to sobie obejrzeć w trakcie Wielkiego Postu, żeby popatrzeć na ludzi w coś żarliwie wierzących.

Karbala ma też ogromne znaczenie polityczne. Szyicka myśl polityczna jest całkowicie skupiona wokół przeżywania na nowo i powielania metafor z 680 roku. Chociaż, w gruncie rzeczy, z szyickiej perspektywy nic się nie zmieniło – kiedyś był Umajjad, a teraz jest Saud. Niemniej ta permanentna straceńcza walka, poczucie doznanej niesprawiedliwości dziejowej, wielowiekowe prześladowania determinują współczesne polityczne oblicze szyizmu. Szyici nie zaznali poczucia triumfu jak sunnici, którzy stworzyli ogromne imperium i rozszerzyli swoją doktrynę (w perspektywie najbliższych 100 lat) na praktycznie cały świat.

Po bitwie pod Karbalą stronnictwo szyickie rozlokowało się w dzisiejszym Iranie, południowym Iraku (Nadzaf, Karbala, Basra) oraz w Syrii. W X wieku nieoczekiwanie, choć w historii myśli mało jest nieoczekiwanych zdarzeń, szyizm eksplodował w Maghrebie i przez 2 stulecia dominował na terenie dzisiejszej Tunezji, Libii, a także w Egipcie, w którym wszelkie zabawy ismailijskie zakończył pogromca krzyżowców Saladyn. Po masowej konwersji Egiptu z szyizmu na sunnizm, znad Nilu emigrowali w góry Libanu m.in. zawsze tajemniczy Druzowie, którzy spotkali na obszarze tzw. Jabal Amal (pol. Góry Nadziei) szyitów imamitów, którzy osiedlili się tam wcześniej, rejterując przed krzyżowcami z Galilei i z pasa śródziemnomorskiego.

Wspólnoty szyickie w Galilei, istniejące tam przez około 3 wieki (VIII–XI) są kolejną mroczną zagadką wszelkich ruchów religijnych w Lewancie. Galilea była miejscem powstania Talmudu oraz mistyki Kabały, a jak podkreślają złośliwi sunniccy komentatorzy, w wielu momentach szyickiej historii myśli czy doktryn religijnych pojawiają się Żydzi bądź myśliciele, którzy wywodzili się z żydowskich środowisk. Niejako chichotem historii w przyszłości będzie to, że Izrael może srogo pożałować tego, że na jego terytorium do 1948 znajdowało się 7 wiosek szyickich, z których mieszkańcy zostali wygnani w trakcie pierwszej wojny arabsko-izraelskiej. Hezbollah o tym nie zapomniał i przypomni – „w swoim miejscu i w swoim czasie”.

Nim nastała mroczna i przerażającą dla wszystkich niesunnitów era sułtanatu otomańskiego w XVI wieku, szyicka strefa osiedlenia w Libanie sięgała do linii przebiegającej na wschód od miasta Nabatyje, zajmowała górzysty obszar zwany Jabel Amal i Dolinę Beka. Wedle legendy wspólnota szyicka w Jabel Amal jest jedną z najstarszych na świecie, ale musiała oddać pierwszeństwo irackiemu Nadżafowi, albowiem władza sułtana (a więc kalifa) uznawała szyitów, Druzów, alawitów za niewiernych przeznaczonych w najlepszym przypadku na galery.

Szyiccy historycy określają panowanie tureckie (a więc do Wielkiej Wojny) za okres wielkiego terroru, w którym chrześcijanie mieli lepiej niż oni, a więc, ich zdaniem, prawowierni muzułmanie. Zarówno szyici, jak Druzowie i alawici w okresie tureckim praktykowali taqyje – ukrywanie swoich wierzeń. W XIX w. kościoły w Jabel Amal były wypełnione Druzami i szyitami, jednak nie ostał się nikt, kiedy Istambuł cofnął oficjalne represje i rozpoczął reformy w drugiej połowie XIX wieku. Korzystając z promyczków swobody, libańscy szyici, choć ubodzy ekonomicznie, zaczęli wyprawiać się do prestiżowych szkół religijnych w Nadżafie i irańskim Kom.

czytaj więcej: Chrześcijanie w Iranie mieszkali praktycznie od zawsze. Dzisiaj także żyją w kraju Persów i mają się w miarę dobrze