Trump podpisał porozumienie z demokratami i ustawę zapewniającą finansowanie rządu federalnego. Ale muru nie odpuszcza

Najdłuższy w historii USA „shutdown” zakończył się, ale jeżeli Biały Dom nie dostanie pieniędzy na budowę muru na granicy z Meksykiem, częściowe zawieszenie rządu może wrócić po 15 lutego.

W piątek Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych podpisał ustawę, która umożliwia funkcjonowanie rządu federalnego. Stało się tak po negocjacjach Białego Domu z Kongresem. Ustawę jednogłośnie przegłosowały Senat i Izba Reprezentantów w USA.

„Shutdown” – najdłuższy w historii USA – trwał 35 dni i wynikał z braku porozumienia między Donaldem Trumpem a demokratami, którzy nie chcą zgodzić się na to, aby w budżecie centralnym znalazły się pieniądze na budowę muru na granicy między USA a Meksykiem. Obecne porozumienie jest podpisane do 15 lutego. Jeżeli do tego czasu Trump i obie izby parlamentu nie dogadają się w sprawie muru, działalność rządu federalnego znów zostanie zawieszona.

Trump domaga się od Kongresu 5,7 mld dolarów na realizację tego projektu. Był w końcu sztandarową obietnicą prezydenta w kampanii wyborczej w 2016 roku.

– Jestem bardzo dumny, że ogłaszam dziś, iż osiągnęliśmy porozumienie, by zakończyć shutdown i wznowić działania rządu federalnego – ogłosił prezydent w Białym Domu. Dodał, że z muru nie zrezygnuje, nawet jeżeli będzie musiał w tej sprawie wprowadzić stan wyjątkowy w kraju.

Budowa spornego muru jest – jak informuje Donald Trump – częścią ostatecznego planu bezpieczeństwa. Jego celem będzie trzymanie narkotyków i przestępców z dala od USA.

W związku z „shutdownem” funduszy na bieżącą działalność nie otrzymywało 9 z 15 departamentów reprezentowanych w gabinecie, m.in. Departament Stanu, rolnictwa, bezpieczeństwa wewnętrznego, transportu i sprawiedliwości.

800 tys. amerykańskich urzędników zostało wysłanych na urlopy, lub musiało pracować bez wynagrodzenia.

Pogłębia się kryzys administracyjny w USA. Senator Charles Grassley: Kongres nie zwiększy uprawnień Trumpa w handlu

Donald Trump, prezydent USA nie może liczyć na to, że Kongres rozszerzy jego kompetencje w sprawie polityki handlowej. Komunikat Grassley’a pojawia się w środku negocjacji handlowych z Chinami

Biały Dom przygotowuje projekt ustawy, przyznającej prezydentowi szerokie uprawnienia, obejmujące nakładanie nowych ceł w celu przełamania pozataryfowych barier handlowych, stosowanych przez inne kraje. Miał to być element strategii negocjacji handlowych prowadzonych z Chinami, które na kwartał zawiesiły z USA wojnę handlową, w której główną bronią było podnoszenie ceł po obu stronach.

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej szef senackiej komisji finansów, republikański senator Charles Grassley zapowiedział, że Kongres USA nie rozszerzy kompetencji Donalda Trumpa w sprawach dotyczących polityki handlowej (w tym także ceł).

– Nie przyznamy mu większych kompetencji. I tak już daliśmy mu ich za dużo – powiedział Grassley.

W zeszłym roku Trump próbował zwiększyć swoje uprawnienia w dziedzinie handlu za pomocą projektu ustawy, która pozwalałaby na nakładanie „ceł odwetowych” oraz odejście od najważniejszych zasad polityki celnej i handlowej, uzgodnionych w ramach Światowej Organizacji Handlu.

Handel od początku kadencji Trumpa jest jedną z dominant polityki zewnętrznej obecnej administracji. Trump chce renegocjować porozumienia handlowe łączące USA z Chinami, Kanadą, Meksykiem, Unią Europejską i Japonią.

Donald Trump wygłasza orędzie do Amerykanów i zapowiada, że pomimo kryzysu nie cofnie się przed decyzjami

Nielegalna migracja na naszej południowej granicy to kryzys humanitarny, który musimy zakończyć. Mur na granicy z Meksykiem stanie – zapowiada w orędziu do narodu prezydent Stanów Zjednoczonych.

Mur na granicy z Meksykiem, sztandarowy projekt administracji Donalda Trumpa, który ma kosztować 5,7 mld dolarów doprowadził już do kryzysu administracyjnego w USA. Rząd federalny został częściowo zawieszony 22 grudnia ub. Roku, kiedy Senat nie zdołał zagłosować – w związku z protestem Demokratów przeciwko polityce Trumpa – nad prowizorium budżetowym. Republikanie okazali się zbyt słabi na przeforsowanie zapisanej w budżecie budowy muru na granicy z Meksykiem. W Izbie Reprezentantów, gdzie Republikanie mieli większość, projekt przeszedł bez problemów.

W związku z kryzysem rządowym Biały Dom i Demokraci usiedli do stołu negocjując jego zakończenie. Trump jednak wydaje się nie przejmować kryzysem, ostrzegając, że obecną sytuację (shutdown) może utrzymywać przez miesiące, a jeśli trzeba to nawet przez lata.

Orędzie Trumpa, które rozpoczęło się w czasie największej oglądalności – o godz. 21.00 czasu lokalnego i trwało niewiele ponad osiem minut. Właściwie było poświęcone sprawie ograniczenia imigracji do USA z Meksyku i północnych krajów Ameryki Łacińskiej.

Jak uważa obecny prezydent USA nielegalna migracja jest źródłem wzrostu przestępczości w USA. Trump dowodził, że przez południową granicę Stanów Zjednoczonych przemycane jest 90 proc. kokainy, broń oraz dzieci, którymi później przestępcy handlują. – Amerykanie nie są w stanie unieść tego ciężaru. Dlatego powinniśmy wybudować ten mur – dowodził Trump. I dalej: – Wszyscy Amerykanie cierpią z powodu nielegalnej migracji. Uchodźcy dopuszczają się morderstw na naszych obywatelach. Zginie jeszcze więcej Amerykanów, jeśli nie zaczniemy działać. Ile jeszcze amerykańskiej krwi musi przelać się, zanim Kongres zrobi to, co powinien zrobić?

Prezydent USA przytoczył również statystyki. Mówił o 266 tys. osób – przestępców, którzy dostali się do jego kraju nielegalnie przekraczając granice. Przyznał, że to nie wszyscy, którzy przeniknęli do USA. – Nie jest możliwe, aby ich wszystkich zatrzymać – powiedział.

A mur na granicy? Zdaniem prezydenta powinien był murem stalowym, zaś kwota wydana na jego budowę „zostałaby spłacona pośrednio w wyniku nowych umów handlowych, które podpisaliśmy z Meksykiem”.

Bault: „Żółte kamizelki” zmieniły swoje postulaty przez niechęć do migrantów. Żądają wprowadzenia referendum [VIDEO]

Ogromna rzesza Francuzów nie chce imigrantów, ale nie ma na to wpływu, stąd chęć wprowadzenia demokracji bezpośredniej – mówi Olivier Bault, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”.

Olivier Bault, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”, komentuje najnowsze posunięcia ruchu „żółtych kamizelek” we Francji. Przypomina, że tworzący go protestujący nie stanowią jednolitej grupy – część z nich nie żąda już obniżenia podatków, a wprowadzenia instytucji referendum. Postulat ten jest częściowo motywowany niemocą wpływu na postawę rządu w kwestii migrantów.

Ogromna rzesza Francuzów nie chce imigrantów, ale nie ma na to wpływu, stąd chęć wprowadzenia demokracji bezpośredniej.

Dodatkowo niedosyt demokracji wywołuje działalność lewicowców, którzy doprowadzili do zepchnięcia głównego centroprawicowego kandydata w wyborach prezydenckich z 2017 r. François Fillona na margines życia politycznego.

Dziennikarz zaznacza, że trudno określić, ilu protestujących tworzy ruch „żółtych kamizelek”. W dużej mierze przyczynia się do tego francuski rząd i policja, które nagminnie przekłamują statystyki. Ponadto gość Poranka stwierdza, że działalność ruchu ogranicza się jedynie do dużych miast.

Nie przyłączają się do protestów ludzie z przedmieść. Uogólniam, ale ludzie z przedmieść przyjeżdżają na protesty żółtych kamizelek, aby kraść (…). Na przedmieściach nie ma poczucia jedności narodowej (…). Tak więc to, czego się obawia władza, to to, aby nie doszło do rozrób na przedmieściach, bo jest za mało policji i wojska. A tam ludzie są bardzo uzbrojeni.

Jedyna zyskująca w sondażach partia, Zjednoczenie Narodowe, upatruje rozwiązania problemu nieustających protestów w rozwiązaniu parlamentu. Podobny postulat wnosi Partia Lewicy, która jednak nie odnotowuje wzrostu poparcia. Kompletnie niewiarygodna pozostaje z kolei partia François Fillona – Republikanie, której ufa jedynie 7-8% Francuzów.

Dziennikarz mówi także o byłym ochroniarzu prezydenta Francji Alexandre Benalla. Wyjaśnia, że swoją szybką karierę zawdzięcza wcześniejszej przynależności do loży masońskiej. Gość Poranka zaznacza, że członkostwo w tej strukturze jest warunkiem sine qua non sukcesu we francuskiej polityce.

Bault odnosi się również do spotkania prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego z wicepremierem Włoch Matteo Salvinim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Programy socjalne są ważne, ale na nie też trzeba znaleźć środki / w Radiu WNET Marcel Klinowski z partii Porozumienie

Partia Porozumienie to przekształcenie Polski Razem i dołączenie nowych środowisk, rozszerzenie o poglądy wolnorynkowe, republikańskie, a także o pokolenie lat 80 – powiedział gość Poranka WNET.

Co się dzieje z Republikanami? / Anna Maria Siarkowska z Partii Republikańskiej w Radiu WNET [VIDEO]

– Jarosławowi Gowinowi udało się skusić kilka osób ze środowiska republikańskiego. Partia Republikańska jest jednak odrębnym członem koalicji Zjednoczonej Prawicy – powiedziała posłanka nowej partii.


Anna Siarkowska w Poranku WNET: Działania poszczególnych posłów świadczą za nich. Jesień w klubie Kukiz’15 będzie gorąca

Posłanka koła Republikanie (d. Kukiz’15) w Poranku WNET opowiadała o pogłoskach nt. jej przejścia do PiS-u, o sytuacji w klubie Kukiz’15 oraz o manewrach Zapad 2017 i Wojskach Obrony Terytorialnej.

Czy Republikanie wejdą do Zjednoczonej Prawicy?

„Ja o niczym nie wiem” – tak poseł Anna Maria Siarkowska odpowiedziała na pytanie, czy posłanki z koła Republikanie, do którego należy, wejdą do PiS-u. „Wielu rzeczy o sobie dowiaduję się z gazet”. „Przyszłość jest nieprzewidywalna, regułą jest zaskoczenie”. „Ważne jest, żeby stać na straży wartości, w które się wierzy, i nie zmieniać poglądów”.

Zapad 2017

Komentując odbywające się na Białorusi manewry, posłanka zwróciła uwagę, że armia białoruska jest podporządkowana operacyjnie armii rosyjskiej. Jednak prezydent Białorusi kilka lat temu rozpoczął budowę wojsk obrony terytorialnej, które są podporządkowane już tylko jemu.

Ćwiczenia odbywają się corocznie. Raz są organizowane na terytorium Rosji, raz Białorusi. Oficjalnie ma w nich uczestniczyć 13 tysięcy żołnierzy rosyjskich. NATO szacuje, że samych żołnierzy rosyjskich ma wziąć udział od 70 do 100 tysięcy. Skala manewrów od początku budzi niepokój. Z różnych danych, np. liczby zamówionych przez Rosję wagonów (ponad cztery tysiące) do transportu żołnierzy, wynika, że są to manewry o bardzo dużej skal.

Pani poseł nie sądzi jednak, żeby w czasie ćwiczeń nastąpił jakiś atak. Realne niebezpieczeństwo jest jednak takie, że po manewrach wojska rosyjskie mogą zostać na terenie Białorusi, co w znaczący sposób zmieniłoby geopolityczny układ sił.

Wojna informacyjna

Manewry są elementem wojny informacyjnej. Trwa ona co najmniej od zajęcia Krymu przez Rosjan. Manewry Zapad 2017 mają, zdaniem Anny Siarkowskiej, trzy cele – wzbudzić niepokój na świecie, pokazać siłę Rosji i pokazać Polsce, że ma się czego obawiać.

Przeprowadzenie ćwiczeń związane jest z rozmieszczeniem sił NATO w Polsce. Nieprawdą jednak jest, że Rosja jest aktywna militarnie ze względu na aktywność NATO. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Tu pani poseł odwołała się do historii – zbrodnicze działania zawsze są dokonywane pod pretekstem obrony jakichś wartości. Agresywną politykę na forum międzynarodowym trzeba jakoś „sprzedać”. Przykładem mogą być działania Rosji w 1793 i w 1939 roku.

Wojska Obrony Terytorialnej

Idea Wojsk Obrony Terytorialnej jest kwestionowana przez tych polityków, którzy podważają też podejmowanie kroków na rzecz zwiększenia obronności Polski.

Posłanka stwierdziła, że ideę tę krytykuje się na różne sposoby, np. ostatnio zarzucając, że Antoni Macierewicz, budując Wojska Obrony Terytorialnej, osłabia polską armię. Używane są tu narzędzia dezinformacji i czarnej propagandy.

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu pojawiły się oskarżenia ze strony opozycji, że Wojska Obrony Terytorialnej nie udzielały pomocy poszkodowanym w nawałnicy na Pomorzu. Tymczasem w tym regionie jednostki te dotychczas nie powstały i to dlatego, że Platforma Obywatelska do tego nie dopuściła. Na przykład w Starogardzie Gdańskim posłowie PO uniemożliwili przekazanie im budynku, w którym dawniej była szkoła. Obecnie stoi on nieużywany ani przez wojsko, ani jako szkoła.

Reforma sądownictwa

Anna Siarkowska wypowiedziała się także na temat prac w Pałacu Prezydenckim nad ustawami, które mają zreformować wymiar sprawiedliwości. Prezydent rozmawiał wyłącznie z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Koło „Republikanie” więc nie uczestniczyło w konsultacjach. Przed rozmowami klubom nie były podane założenia przygotowywanych projektów. Dopiero w trakcie spotkań prezydent przedstawiał im główne założenia, jednak nie szczegóły projektów.

Pani poseł zadeklarowała, że jej klub „Republikanie” popiera reformę sądownictwa. Podkreśliła, że obecny stan sądownictwa jest „nie do zaakceptowania”, „klika sędziowska nie ma możności autooczyszczania”. Trzeba wprowadzić nadzór nad sądami. Rola prezydenta, jako organu o najsilniejszej legitymacji społecznej, powinna być tutaj szczególna.

Różnica między deklaracjami a działaniami klubu Kukiz’15

Poseł Siarkowska nie chciała tego tematu rozwijać. Działania poszczególnych posłów świadczą za nich. Zapowiedziała jednak, że dla klubu parlamentarnego Kukiz’15 „jesień będzie gorąca”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części szóstej Poranka WNET.

JS

 

Serbia: Wybory prezydenckie w I turze wygrał Aleksandar Vuczić. Znane są też wstępne wyniki wyborów w Armenii

W miniony weekend zakończyły się wybory prezydenckie w Serbii oraz w Armenii. W Serbii premier Aleksandr Vuczić zdobył 58 procent głosów. W Armenii Republikanie zdobyli 50,43 procent głosów.

Aleksandar Vuczić 47- letni kandydat z ramienia konserwatywnej Serbskiej Partii Postępowej (SNS) był faworytem wyborów.

Wygrana ugruntuje pozycję Aleksandara Vuczicia – szefa rządu od 2014 roku – jako najważniejszego polityka w regionie. Choć w Serbii rzeczywistą władzę sprawuje rząd, a prerogatywy prezydenta są niewielkie, urząd premiera łączy się ze sporym prestiżem.

Według projekcji, sporządzonej przez grupę badawczą Ipsos, na drugim miejscu, z 14 proc. głosów, uplasował się dotychczasowy rzecznik praw obywatelskich, startujący jako kandydat niezależny centrysta Sasza Janković.

Trzecie miejsce, uzyskując 9-procentowe poparcie, zdobył działacz polityczny i komik Luka Maksimović, a kolejne – z niespełna 6 proc. głosów – wymieniany przed wyborami wśród najpoważniejszych rywali Vuczicia były minister spraw zagranicznych Vuk Jeremić.

Armenia :

Rządząca Republikańska Partia Armenii (RPA) prowadzi po niedzielnych wyborach parlamentarnych w tym kraju. Jak podała w poniedziałek państwowa komisja wyborcza, po przeliczeniu głosów z ponad połowy lokali wyborczych, Republikanie zdobyli 50,43 proc. głosów.

Według wstępnych wyników opozycyjny blok oligarchy Gagika Carukiana uzyskał 28,29 proc. głosów.

Komisja wyborcza poinformowała także, że frekwencja w niedzielnym głosowaniu wyniosła 60,86 proc.

W wyniku zmian w konstytucji, wprowadzonych po referendum z grudnia 2015 roku, wyłoniony w niedzielnych wyborach parlament – a nie, jak dotąd, obywatele – wybierze za rok następnego, czwartego prezydenta kraju i to nie na pięcioletnią kadencję z możliwością reelekcji, jak dotychczas, ale na siedmioletnią i jedyną.

PAP/jn

Anna Maria Siarkowska: Powodem opuszczenia klubu parlamentarnego Kukiz’15 był kryzys zaufania po 16 grudnia 2016 roku

– Kryzys zaufania wobec naszych klubowych kolegów miał miejsce 16 grudnia, kiedy większość członków Kukiz’15 nie wzięła udziału w głosowaniu na Sali Kolumnowej – mówiła w Poranku Wnet Anna Siarkowska.

Jak poinformowała Anna Maria Sierakowska, deputowana koła poselskiego „Republikanów”, na antenie Radia Wnet, powodem, dla którego wraz z posłanką Magdalenką Błońską opuściły klub parlamentarny Kukiz’15 był kryzys zaufania wobec polityków poprzedniej formacji. Podkreśliła, że konflikt rozpoczął się 16 grudnia 2016 roku, kiedy w Sejmie zamierzano uchwalić ustawę budżetową i dezubekizacyjną.

Przypominamy, że 16 grudnia mównica sejmowa w Sali Plenarnej została zablokowana przez posłów Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej, zatem glosowanie zostało przeniesione do Sali Kolumnowej. Większość członków klubu Kukiz’15 nie wzięło w nim udziału. Sierakowska podkreśliła w Radiu Wnet, że sprzeciw jej byłej formacji parlamentarnej wobec głosowania w Sali Kolumnowej było główną przyczyną odejścia z Kukiz’15.

Większość naszych kolegów nie wzięła udziału w głosowaniu, tym samym przyczyniając się do destrukcji i obstrukcji działań opozycji sejmowej, która nie chciała dopuścić tego dnia do kontynuowania obrad Sejmu. […] Na takie działania nie ma naszej zgody – tłumaczyła.

W Poranku Wnet wyjaśniła również główne cechy, jakimi odznacza się nowopowstałe koło poselskie – „Republikanie”. Są to: traktowanie polityki, jako roztropna troska o dobro wspólne; bazowanie na wartościach konserwatywnych oraz wolnościowe podejście do gospodarki.

 

 

K.T.

Kolejne zmiany w Sejmie. Trzy posłanki, które wczoraj opuściły klub Kukiz’15, powołały koło poselskie „Republikanie”

Trzy posłanki, które weszły do parlamentu z list Kukiz’15 – Anna Maria Siarkowska, Magdalena Błeńska i Małgorzata Janowska – powołały w Sejmie nowe koło poselskie „Republikanie”.

Deklaracja założenia nowego koła została ogłoszona w Sejmie o godzinie 12. W konferencji uczestniczył też Karol Rabenda (prezes Stowarzyszenia Republikanie) – do niedawna szef Partii Wolność na Pomorzu, który w tym tygodniu zrezygnował z członkostwa w partii.

O powodach odejścia z klubu Kukiz’15  rozmawialiśmy w Poranku Wnet z poseł Anną Marią Siarkowską. – Powodem wystąpienia z klubu Kukiz’15, jest kryzys zaufania. Zaufanie jest koniecznym elementem współpracy w polityce. Jeżeli tego zaufania zabraknie, to nie może być mowy o konstruktywnym budowaniu czegokolwiek, szczególnie w polityce. (…)

Dla mnie momentem przełomowym był dzień 16 grudnia oraz głosowania w Sali Kolumnowej, w którym ja razem z posłem Wójcikowskim brałam udział, ale większość klubu Kukiz’15 niestety pozostała na sali plenarnej. W ten sposób wsparła obstrukcyjne działania większej części opozycji – podkreśliła Anna Maria Siarkowska.

Zdaniem polityków Kukiz’15 odejście posłanek oczyści atmosferę w klubie i pozwoli na bardziej efektywną pracę, niezakłócaną przez spory wewnętrzne. Jak zaznaczył Paweł Kukiz, życzy odchodzącym wszystkiego dobrego na nowej drodze parlamentarnej. Lider Kukiz’15 oznajmił, że odejście posłanek było w zasadzie formalnością.

W sytuacji, gdy odchodzą posłanki, które praktycznie od początku mają swój światopogląd objawiający się również w głosowaniach sprzecznych z pewnym konsensusem osiągniętym na posiedzeniu klubu, to nie jest dla mnie żaden szok – oświadczył w Polsat News.

 

ŁAJ