Stefanik: Dzień Dziedzictwa Narodowego we Francji w ogniu protestów. Zagrożeni zarówno paryżanie, jak i turyści

– Żółte kamizelki, ekolodzy, anarchiści. To tylko początek listy protestujących we Francji w sobotę. Paryżanie i turyści muszą mieć się na baczności – mówi Zbigniew Stefanik.

 

 

Zbigniew Stefanik, korespondent Radia WNET we Francji, opowiada o zapowiadanych na sobotę w 45. manifestacjach ruchu żółtych kamizelek. Jego członkowie już niemal rok protestują przeciwko rosnącym kosztom życia i zwiększaniu obciążeń podatkowych na obywateli. Tym razem ruch przygotował około 100 postulatów społecznych, politycznych i gospodarczych. Wśród nich znalazł się apel o wprowadzenie obywatelskiego referendum czy zwolnienie z podatku VAT produktów pierwszej potrzeby.

„Żółte kamizelki” nie będą jednak jedynymi osobami, które jutro na ulicach Paryża wyrażą swoje niezadowolenie. Na ten sam dzień protest zaplanowali również protest ekolodzy, demonstrujący przeciwko zmianom klimatu.

Warto mieć na uwadze, iż te wszystkie protesty odbędą się (…), gdy we Francji będzie jutro trwał Dzień Dziedzictwa Narodowego (…), gdzie (…) każdy może wejść do (…) muzeum i bezpłatnie je zwiedzić. Inne obiekty turystyczne również będą otwarte dla turystów i zwiedzających, tak więc dzień wysokiego ryzyka nad Sekwaną, gdzie wiadomo, iż część protestujących będzie związana z organizacją black blocks [chodzi o francuskich anarchistów sympatyzujących z ruchem żółtych kamizelek – przyp.red.]. Można spodziewać się ekscesów, jeśli wziąć pod uwagę to, co działo się w Nantes w zeszłą sobotę, kiedy faktycznie działacze organizacji black blocks starli się z policją i siłami porządkowymi, czyniąc niemałe straty i degradację w centrum miasta.

Gość Kuriera w samo południe komentuje również spotkanie premiera Włoch Giuseppe Conte z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Podczas środowych rozmów w Rzymie obaj politycy opowiedzieli się za „poważnym karaniem” państw Unii Europejskich, które odmawiają udziału w mechanizmie dystrybucji migrantów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Stefanik: Parlament Francji zaczął dyskusję nad odbudową Notre Dame. Coraz częściej mówi się, że pożar nie był wypadkiem

– Parlament rozpoczął dziś dyskusje nad odbudową Notre Dame. Zdaje się, że zostanie przyjęta specustawa zakładająca odbudowę katedry w ciągu 5 lat. Terminu tego zażądał Macron – mówi Zbigniew Stefanik

Zbigniew Stefanik, korespondent Radia WNET we Francji, relacjonuje najnowsze wydarzenia w polityce wewnętrznej Francji. Jednym z nich są rozpoczynające się dziś dyskusje parlamentarne nad odbudową katedry Notre Dame. Gość południowej audycji WNET zaznacza, że w trakcie obrad najprawdopodobniej przyjęta zostanie specustawa zakładająca odbudowę obiektu sakralnego w przeciągu pięciu lat. Na terminie tym zależy głowie państwa Emmanuelowi Macronowi. Eksperci stwierdzają jednak, że ten okres czasu jest mało realny. Na mocy wspomnianego dokumentu prezydent Francji będzie mógł podejmować decyzje w sprawie restauracji katedry na podstawie dekretów.

„Kolejna kwestia to kwestia debaty dotyczącej odbudowy katedry. (…) Tak naprawdę zwalczają się dwa nurty. Z jednej strony nurt, który jest zdania, że katedra powinna być odbudowana w sposób identyczny jak ten, który miał miejsce przed (…) momentem pożaru. Kolejny nurt jest zdania, iż katedra powinna (…) być nieco symbolem nowych czasów, a nie tylko obiektem historycznym”.

Korespondent mówi również o opublikowanym 30 kwietnia sprawozdaniu Reporterów bez Granic, w którym organizacja ta zwróciła uwagę na notoryczne łamanie praw dziennikarzy we Francji. Raport wskazuje m.in. na zaostrzenie krajowego prawa w związku z protestami  tzw. ruchu żółtych kamizelek.

„Co prawda francuski Trybunał Konstytucyjny zawiesił artykuł 3 nowego prawa francuskiego dotyczącego zgromadzeń i manifestacji. Artykuł ten właśnie dawał możliwość expresis verbis prefektom francuskim, jak i również innym władzom, zakazywania a priori udziału w demonstracjach osobom podejrzanym o zamiary prowadzenia ekscesów. Jednakże de facto zasady te są wprowadzane przez francuskie sądy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Stefanik: Wszelkie sondaże wskazują na to, że francuskie żółte kamizelki stopniowo tracą poparcie społeczne

Ruch Żółtych Kamizelek wypala się, co wynika z przemocy towarzyszącej temu ruchowi. Rosną za to słupki Macronowi – mówi w Poranku WNET francuski korespondent Zbigniew Stefanik

Zbigniew Stefanik opowiada o opublikowanym we wtorek memorandum, w którym Dunja Mijatović, komisarz praw człowieka Rady Europy, skrytykowała francuskie władze za sposób tłumienia demonstracji „żółtych kamizelek” i wezwała do większego szanowania praw człowieka. Nadsekwańscy policjanci używają bowiem gumowych kul, aby wyciszyć protesty niezadowolonych obywateli.

Francuskie władze odpowiedziały na krytykę. Rada Państwa odpowiedziała, że jest to konieczny instrument do utrzymania spokoju na ulicach i zastosowanie tak drastycznych środków wynika z tego, że jest to jedyny środek by sprzeciwić się przemocy ze strony „żółtych kamizelek”. Ponadto powiedziały, że zastosowanie gumowych kul było zgodne z prawem i  „miało na celu zapewnienie bezpieczeństwa protestujących”. Minister Spraw Wewnętrznych jako kompromis zaproponowała, by policjanci nosili wpięte w mundury kamery, co umożliwiałoby rejestrowanie każdego zajścia w całości.

– Energia ruchu pomału się wypala – mówi Zbigniew Stefanik. I dodaje: – Wszelkie sondaże wskazują na to, że żółte kamizelki stopniowo tracą poparcie społeczne, rośnie też poparcie Macronowi.

Nasz korespondent uważa, że ma to związek z przemocą, która towarzyszy temu ruchowi.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Margueritte: Ruch „żółtych kamizelek” miał zapewnić Francji republikę w marszu, a na razie jest to marsz ku przepaści

– Ruch „żółtych kamizelek” nie jest problemem Francji. Gdy Macron kandydował na prezydenta, obiecał prowadzenie i lewicowej, i prawicowej polityki. Jak widać, poniósł klęskę – mówi Bernard Margueritte

Bernard Margueritte, francuski dziennikarz, komentuje mające miejsce we wtorek kolejne demonstracje ruchu „żółtych kamizelek”, podczas których na ulice Francji wyszło 300 tysięcy ludzi.

„Można mieć wątpliwości co do tego, co Macron właściwie chce zrobić, bo mieliśmy mieć republikę w marszu, a na razie jest to marsz ku przepaści”.

Gość Poranka informuje, że w najbliższym czasie przez dwa miesiące trwać będą narodowe konsultacje w postaci wielkich spotkań z obywatelami. Dziennikarz pozostaje jednak sceptyczny co do ich rezultatów. Obawia się, że prezydent Francji będzie kontynuował swoją politykę, jeszcze bardziej szkodząc państwu.

„To nie jest problem Francji, szczerze mówiąc. Macron kiedy był kandydatem to wyczuł to, bo mówił że będzie prowadził politykę zarówno prawicową, jak i lewicową. Zawsze mówił >>a jednocześnie z jednej strony, a jednocześnie z drugiej strony<<, jak słynne >>za i nawet przeciw<<”. 

Margueritte jednego ze źródeł ruchu „żółtych kamizelek” upatruje w neoliberalnej polityce brukselskiej, przez którą bogatsi pomnażają swoje majątki, a liczba osób niemogących dotrwać do końca miesiąca wzrasta. We Francji w skład drugiej grupy wchodzi obecnie połowa ludności. Kolejnym powodem wybuchu masowych protestów jest również ogromny upadek demokracji w tym kraju.

Recepty na rozwiązanie problemów społecznych nad Sekwaną dziennikarz upatruje w powrocie do nauki papieża Jana Pawła II, który postulował politykę szacunku dla godności człowieka w każdym wymiarze. Gość Poranka stwierdza, że obecnie nikt nie jest w stanie wyartykułować nowej wizji humanizmu, pomimo faktu, że wszyscy na ten krok czekają. Zaznacza, iż nie jest to jedynie problem Europy, wskazując na postać stojącego na straży wartości Donalda Trumpa.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.

Stefanik: Francuscy nauczyciele powołali komitet „Ruch Czerwonych Długopisów”. Wkrótce dołączą do nich m.in. lekarze

We Francji protesty zamiast gasnąć wchodzą w nową fazę. Teraz głównymi uczestnikami będą pracownicy sektora publicznego – mówi francuski korespondent Radia WNET Zbigniew Stefanik

– Fala protestów nad Sekwaną nie słabnie, dzisiaj ma dojść do kolejnych masowych protestów, wezwali do bezterminowego strajku – mówi w Poranku WNET nasz paryski korespondent, Zbigniew Stefanik. – Nie wiadomo jak wielkie będą te protesty, jednak wiadomo, że głównymi uczestnikami będą pracownicy sektora publicznego. Pracownicy sektora prywatnego dostali już zapewnienia finansowe w antykryzysowym planie Macrona, wyjątkiem są służby mundurowe.

W odpowiedzi francuscy nauczyciele powołali własny komitet protestacyjny, zwany ruchem czerwonych długopisów. Do protestu mają dołączyć lekarze, studenci, prawnicy, i przeciwnicy reform emerytalnych. Stefanik przewiduje, że może to być „największy kryzys polityczny V Republiki od czasów zamieszek z maja 1968”, a oceniając go pod względem strat finansowych, już go przerósł. – I ciężko mówić o jego zakończeniu – dodaje Stefanik. Co więcej, nawet zapowiadane referendum konstytucyjne może odbić się Macronowi czkawką.

Zbigniew Stefanik odsłania też kulisy Benellagate. – 31 stycznia ujawniono nagranie Alexandre’a Benella, gdzie chwali się, że prezydent Macron udziela mu wsparcia w zmaganiach z wymiarem sprawiedliwości i komisją senacką – opowiada.  – W śledztwie wyszły też powiązania Benelli z rosyjskim oligarchą Iskanderem Machmudowem, bliskim współpracownikiem Władimira Putina.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

 

Czym kierował się zamachowiec, który w grudniu zabił ponad 10 osób w Strasburgu? Taksówkarz ocalał, bo był muzułmaninem

Chérif Chékatt zginął na miejscu, niemal dokładnie dwie doby po dokonaniu zamachu. Policjanci otrzymali oklaski od mieszkańców dzielnicy rzecz we Francji nadzwyczaj rzadko spotykana…

Zbigniew Stefanik

Strasburg należy do tych miast, w których od 7 stycznia 2015 roku, czyli od zamachu na tygodnik „Charlie Hebdo”, nie odnotowano zamachów terrorystycznych. Wcześniej jednak udaremniono w tym mieście kilka takich zamachów. W roku 2000 organizacja terrorystyczna o zabarwieniu skrajnie islamskim usiłowała przeprowadzić zamach w centrum Strasburga podczas targów świątecznych, które od kilkudziesięciu lat są niejako wizytówką tego miasta. W przeszłości również kilka wyznających ideologię skrajnie lewicową i radykalnie islamską grup terrorystycznych planowało zamach na strasburską katedrę. Wszystkie te zbrodnicze plany nie doszły do skutku, co dało mieszkańcom miasta poczucie bezpieczeństwa – jak się miało okazać, iluzoryczne.

11 grudnia 2018 roku. Pora wieczorna. W Strasburgu trwa sesja europarlamentu i funkcjonuje pełną parą targ świąteczny, który jak co roku przyciągnął tłumy, i to nie tylko z całej Francji, ale z całej Europy i innych kontynentów. Podczas gdy we Francji trwają protesty społeczne, które generują wielkie straty materialne (zwłaszcza w Paryżu), okazuje się, że choć w Strasburgu również dwa dni wcześniej odbyła się podobna demonstracja, nie doprowadziła ona do większych strat materialnych i dwa dni po jej zakończeniu nie ma po niej śladów na strasburskich ulicach. Tłumy krążą po centrum miasta i odwiedzają świąteczny targ.

Strasburg przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia, od dwóch tygodni panuje świąteczna atmosfera. Żołnierze biorący udział w operacji Sentinelle patrolują ulice. Na wejściach i wjazdach do centrum miasta funkcjonują bramki, ale to przecież już norma, taki stan rzeczy trwa od ponad trzech lat.

11 grudnia pora wieczorna: dzień jak co dzień w Strasburgu o tej porze roku. Nic nie wskazuje na to, co ma się wydarzyć.

Godzina 19.50. Centrum miasta nieopodal targu świątecznego. Rue des Orfèvres. Mężczyzna uzbrojony w rewolwer czarnoprochowy typu caps and balls otwiera ogień do przypadkowych przechodniów. Zaczepia ich, po czym strzela im w głowę. Tak zginął między innymi pracownik warsztatu samochodowego, obywatel Afganistanu. Według świadków, zamachowiec podszedł do niego od tylu. Położył mu rękę na ramieniu, krzyknął „Ej, ty!” po czym, kiedy mężczyzna się odwrócił, strzelił mu prosto w głowę. (…)

Kim był zamachowiec, który 11 grudnia tego roku sterroryzował Strasburg?

Nazywał się Chérif Chékatt miał 29 lat, z czego 6 spędził we francuskich i niemieckich zakładach karnych. Był obywatelem francuskim pochodzenia algierskiego. Wielokrotny recydywista, miał na „koncie” 27 prawomocnych wyroków. Od lipca 2016 roku figurował w kartotece SPRT (Surveillé pour Radicalisation Terroriste), czyli pozostawał pod obserwacją jako podejrzany o radykalizm o charakterze terrorystycznym. W dniu zamachu Chérif Chékatt był poszukiwany przez francuską policję pod zarzutem udziału w napadzie z bronią w ręku, który miał miejsce 25 sierpnia tego roku, oraz usiłowania zabójstwa. Kilka godzin przed zamachem policja przeszukała jego mieszkanie. Policjanci nie zastali tam Chékatta. Podczas przeszukania znaleziono broń palną kalibru 22 mm, kilka sztuk broni białej oraz jeden granat. A więc w dniu zamachu Chérif Chékatt już był poszukiwany w związku z działalnością kryminalną, z adnotacją „najprawdopodobniej uzbrojony i szczególnie niebezpieczny”. Późniejsze śledztwo nie wykazało powiązań Chékatta z żadną konkretną organizacją terrorystyczną. Wszystko więc wskazywało na to, że nie miał on w momencie zamachu żadnych wspólników i działał sam. W związku z tą sprawą dwóm osobom zostały jednak postawione zarzuty. Pierwsza jest oskarżona o to, iż udzieliła Chékattowi schronienia w momencie, kiedy już był on poszukiwany przez policję. Drugiej zarzucono ułatwienie zamachowcowi zdobycia broni palnej, którą się posługiwał podczas zamachu.

Od godzin porannych 12 grudnia Chérif Chékatt był najintensywniej poszukiwanym zbiegiem nad Sekwaną. W próbie jego ujęcia brały udział najbardziej elitarne jednostki francuskiej policji i żandarmerii oraz oddziały wojskowe (w sumie 750 osób). W pościgu brały również udział niemieckie i szwajcarskie służby antyterrorystyczne. Jak już bowiem była mowa, wiele wskazywało na to, że zamachowiec mógł zbiec do Niemiec lub Szwajcarii.

Jednak Chérif Chékatt nie uciekł za granicę, ale, jak się okazało, po zamachu wrócił do dzielnicy, w której się urodził i gdzie policja straciła jego ślad w nocy z 11 na 12 grudnia.

13 grudnia w godzinach popołudniowych alarmowa centrala policji przyjęła zgłoszenie od kobiety, która widziała poszukiwanego w Strasburgu, w dzielnicy Neudorf. Zbieg miał do niej podejść i poprosić o pomoc, ponieważ był ranny w rękę. Kobieta uciekła, a o zdarzeniu poinformowała policję. Po przyjęciu tego zgłoszenia w dzielnicy Neudorf rozpoczęła się kolejna operacja antyterrorystyczna. Chérif Chékatt został namierzony przez patrol policjantów należących do brygady BST (Brigade Spécialisée de Terrain). Trzech policjantów zauważyło go przy budynku mieszkalnym przy ulicy Lazaret 70. Próbowali go zatrzymać, kiedy rzucił się do ucieczki. Zamachowiec nie zamierzał się poddać i strzelił do policjantów z broni, której użył dwa dni wcześniej w zamachu. Trafił w tylne drzwi radiowozu policyjnego. Policjanci odpowiedzieli natychmiast ogniem i oddali w jego stronę w sumie 6 strzałów. Chérif Chékatt zginął na miejscu, niemal dokładnie dwie doby po dokonaniu zamachu. Po unieszkodliwieniu zamachowca policjanci otrzymali oklaski od mieszkańców dzielnicy (rzecz we Francji nadzwyczaj rzadko spotykana…).

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Zamach w Strasburgu” znajduje się na s. 16 styczniowego „Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Stefanika pt. „Zamach w Strasburgu” na s. 16 styczniowego „Kuriera WNET”, nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prof. Nowak: W obliczu zimnej wojny między Chinami a USA nawoływania opozycji do zbliżenia z Iranem są absurdem [VIDEO]

– Myślę, że jeśli będziemy blisko Stanów Zjednoczonych, to możemy coś wygrać, a jeśli weźmiemy USA na dystans, znajdziemy się w pewnego rodzaju geopolitycznej próżni – mówi prof. Andrzej Nowak.


Prof. Andrzej Nowak, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, w rozmowie w Popołudniu odnosi się do reformy szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Mówi, że podczas mającej miejsce w poniedziałek rozmowy na jej temat prezydent Andrzej Duda poważnie potraktował uwagi dotyczące zmian. Do udziału w dyskusji głowa państwa zaprosiła także wicepremiera Piotra Glińskiego oraz ministrów: Szczerskiego i Kolarskiego.

Profesor stwierdza, że pod wieloma względami reforma szkolnictwa wyższego przyniesie pozytywne skutki, zwłaszcza dla nauk ścisłych i technicznych. Gość Popołudnia wskazuje przy tym na niezadowolenie wykładowców kierunków humanistycznych. Zwraca uwagę, że zmiany w edukacji degradują użycie języka polskiego i sprowadzają go do rangi języka drugiej kategorii. Przyczynia się do tego rządowa lista periodyków, w których publikacja będzie punktowana w dorobku naukowym. Są to głównie wydawnictwa w języku angielskim, co znacznie utrudnia podejmowanie w nich pewnych tematów, jak np. polska poezja. Nowak krytycznie wyraża się również o będącej częścią reformy liście dyscyplin naukowych, której częścią nie stały się nauki takie jak polonistyka czy biotechnologia.

„A trend jest właśnie taki, i tej reformy, i Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, że mamy podejmować tematy modne. Modne na Zachodzie po to, żeby tam awansować w listach rankingowych”.

Członek Kolegium IPN komentuje także obecną sytuację geopolityczną. Stwierdza, że ma miejsce zmiana funkcjonowania stosunków międzynarodowych, która wyraża się w nowej zimnej wojnie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Uważa, że w jej obliczu Polska i państwa kierujące Unią Europejską muszą zdecydować, po której stronie sporu się znajdą. Zaznacza, że podjęcie tej decyzji w naszym kraju komplikuje podział polskiego społeczeństwa.

„Myślę, że jeśli będziemy blisko Stanów Zjednoczonych, to możemy coś na tym wygrać, jeżeli będziemy się dystansować od Stanów Zjednoczonych, to znajdziemy się w pewnego rodzaju geopolitycznej próżni”.

Gość Popołudnia opowiada również o Nowym Jedwabnym Szlaku, który określa mianem karty przetargowej w walce o pozycję Polski w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.

Profesor odnosi się także do wydarzeń w Europie Zachodniej takich jak Brexit i ruch „żółtych kamizelek”. Jego zdaniem są one reakcją na oderwanie się elit przyzwyczajonych do prawa własności do rządzenia „ciemnym ludem” od rzeczywistości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

„Ruch żółtych kamizelek” – spontaniczna opozycja we Francji, niezależna od wszelkich oficjalnych ugrupowań

Politycy i liderzy ugrupowań opozycyjnych deklarują, iż protestujący mają słuszność, a ich postulaty są uzasadnione. Jednak centrale partyjne nie udzielają oficjalnego poparcia „żółtym kamizelkom”.

Zbigniew Stefanik

Ponad 600 rannych i ofiary śmiertelne. Zamieszki w największych miastach francuskich. W Paryżu starcia manifestantów z rządowymi siłami porządkowymi. W departamencie zamorskim La Réunion kilkudniowe zamieszki i regularne walki protestujących z policjantami i żandarmami. Blokady stacji benzynowych i większości z francuskich rafinerii. Blokady kilkuset strategicznych obiektów nad Sekwaną.

W wielotysięcznych manifestacjach w całym kraju podczas dwóch dni demonstracji i akcji protestacyjnych (17 i 24 listopada) wzięło udział w całej Francji w sumie około poł miliona osób. Straty materialne oszacowano na ponad sto milionów euro. Jednak rządzący zapowiadają, iż nie zamierzają zmieniać politycznego i gospodarczego kursu. We Francji konfrontacja umownie nazywanej „ulicy” z rządzącymi trwa. (…)

Wiosną bieżącego roku związki zawodowe protestowały nad Sekwaną przeciwko reformie francuskiej kolei i zasad zatrudniania jej pracowników. W tym samym czasie protestowali studenci. Nie był to jednak strajk solidarnościowy z kolejarzami, ale przeciwko reformie francuskiego szkolnictwa wyższego. Protestowali również pracownicy francuskiej służby zdrowia i francuskich domów starców. Wcześniej, zimą, przetoczyła się przez Francję fala protestów pracowników służby więziennej (…) Od początku roku ceny energii nad Sekwaną zwiększyły się o 25 proc., a ceny paliwa w sprzedaży dla konsumentów prywatnych i przedsiębiorstw osiągnęły we Francji rekordowy poziom. (…) Zapowiadana szumnie reforma fiskalna Emmanuela Macrona okazała się politycznym i finansowym fiaskiem. (…)

Nowa fala protestów rozpoczęła się we Francji 17 listopada bieżącego roku, a ich inicjatorem stał się powołany na Facebooku i na change.org obywatelski ruch działający niezależnie od tradycyjnych francuskich związków zawodowych i bez współpracy czy porozumienia z francuskimi opozycyjnymi ugrupowaniami politycznymi.

Les gilets jaunes, czyli „Ruch żółtych kamizelek” ukształtował się pod koniec października tego roku. Nie ma on znanych opinii publicznej liderów ani struktur społeczno-politycznych zdolnych do prowadzenia profesjonalnych negocjacji z rządzącymi, co stanowi jedną z głównych jego słabości. Obecnie są znane jedynie twarze tego ruchu. To osoby prywatne, które opublikowały w internecie odezwy, filmy i petycje przeciwko podwyżkom cen źródeł energii. „Ruch żółtych kamizelek” działa niezależnie od wszystkich tradycyjnych związków zawodowych i ugrupowań politycznych nad Sekwaną. (…)

Z ostatnich badań opinii publicznej wynika, iż w ostatnim tygodniu listopada 78 proc. respondentów popierało działalność „Les gilets jaunes”, a 66 proc. było zdania, że protesty należy kontynuować aż do skutku.

Cały artykuł Zbigniewa Stefanika „Ruch żółtych kamizelek vs Emmanuel Macron” znajduje się na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Zbigniewa Stefanika „Ruch żółtych kamizelek vs Emmanuel Macron” na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego