Marczyński: Utrwalamy historię z czasów stacjonowania armii niemieckiej i rosyjskiej na terenach Bornego Sulinowa

Jarosław Marczyński opowiada o XVI Międzynarodowym Zlocie Pojazdów Militarnych „Gąsienice i Podkowy” Borne Sulinowo. Na wydarzeniu będzie można zobaczyć i dotknąć czołgi, amfibie i helikoptery.

 


Borne Sulinowo od początku powstania było terenem, na który wkraczały armie. Jednak przyszedł czas, kiedy nadszedł spokój. „To czym my się zajmujemy,  to utrwalanie historii i przekazywanie turystom obrazu miasta, kiedy była tu armia niemiecka i armia federacji rosyjskiej” – mówi Jarosław Marczyński.

W tym roku odbywa się XVI Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych „Gąsienice i Podkowy”. Inicjatywa tego wydarzenia zaczęła się 15 lat temu, kiedy garstka ludzi wpadła na pomysł, że na terenach, które znajdują się wokół Bornego Sulinowa można zebrać fascynatów uzbrojenia wojska, ludzi, którzy interesują się militariami. Wydarzenie rozrosło się do olbrzymich rozmiarów. W zeszłym roku Borne Sulinowo przyjęło 4,5 tyś ludzi – opowiada prezes Stowarzyszenia Miłośników Historii Bornego Sulinowa.

Impreza XVI Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Militarnych zaczyna się 15 sierpnia o godzinie 17:00 a kończy się 18 sierpnia. W tegorocznej edycji zagrają takie gwiazdy jak zespół Dżem, Kobranocka czy Centrala 57.

K.T.\M.N.

Polscy komandosi dostaną nano-drony ważące poniżej 100 gramów

Jeszcze w tym roku żołnierze z Jednostki Wojskowej Komandosów mają otrzymać najmniejsze z produkowanych dronów rozpoznawczych – konstrukcje typu nano, czyli ważące mniej niż 100 gramów.

Jak podaje TVP, jeszcze w tym roku do żołnierzy z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca mają trafić nano drony.

Wyglądają jak zabawki dla dzieci, ale to supernowoczesne wojskowe urządzenia rozpoznawcze.

Pod koniec ubiegłego roku Jednostka ta ogłosiła przetarg, na którym urządzenia zostały wybrane Koszt 40 kompletów nano-dronów, które ma zamiar zakupić polska armia, wynosi 14 milionów złotych.

Bezzałogowce będzie dostarczać polska firma z podwarszawskiej Zielonki.

Klasa nano oznacza, że zakupione drony będą ważyć mniej niż 100 gram, a w tym przypadku 33 gramy. Zamówienie ma być zrealizowane do końca listopada. Wyglądem mają przypominać mikroskopijne śmigłowce.

Dron ma długość 168 mm, dwie kamery dzienne oraz jedną kamerę termowizyjną.Obraz można albo przesyłać do operatora, albo zaszyfrować na wewnętrznej karcie pamięci. Black Hornet może wznieść się na wysokość 50 metrów, odlecieć na odległość 2 kilometrów, i unosić się w powietrzu przez około 30 minut. Pozwalają na szybkie rozpoznanie terenu i siły przeciwnika, a nawet wykrycie pojedynczego żołnierza ukrytego w okopie czy za przeszkodą terenową kilkadziesiąt lub kilkaset metrów za wzniesieniem albo budynkiem oraz przekazanie informacji w czasie rzeczywistym.

Konstrukcję dronów została opracowana 10 lat temu przez norweskich  inżynierów. Drony Black Hornet są na wyposażeniu armii brytyjskiej, amerykańskiej, niemieckiej, australijskiej, norweskiej, francuskiej, hiszpańskiej oraz indyjskiej. Jako pierwsza te drony wprowadziła armia brytyjska, w 2013 roku zostały wykorzystane w Afganistanie.

M.K./A.P.

Winnicki o F-35: Zniszczą nam te samoloty, zanim wystartują. To casus wojny obronnej z 1939 roku [VIDEO]

Czy Amerykańskie samoloty F-35 są w stanie obronić Polskę? Winnicki zastanawia się nad możliwością użycia ich bez amerykańskich struktur, nie pozostawiając przy tym suchej nitki na PiS-ie.

 


Robert Winnicki krytykuje decyzję polskiej strony, wedle której nasz kraj kupi od Stanów Zjednoczonych myśliwce F-35. Poseł sądzi, że Polacy nie będą w stanie sami obsługiwać tego sprzętu, dlatego też nasza armia w jakimś stopniu nie będzie suwerenna:

F-35, których Polska de facto nie będzie w stanie samodzielnie użyć, bo one muszą być zestrojone z komponentem i odpowiednią strukturą, to tylko utwierdza naszą niesamodzielność. Te samoloty to broń przede wszystkim ofensywna.

Nie zostawia suchej nitki na rządzie Prawa i Sprawiedliwości. W jego mniemaniu Polsce potrzeba broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej aniżeli samolotów bojowych:

Zniszczą nam te samoloty, zanim wystartują. To casus wojny obronnej z 1939 roku.

Ponadto Winnicki uważa, że powinniśmy nawiązać nić porozumienia z Federacją Rosyjską, ścierając się z nią jedynie w kwestiach, gdzie leży polski interes.

Gość „Poranka WNET” mówi, iż prawnicy, z którymi współpracuje, nadal pracują nad wnioskami oskarżającymi do sądu, przeciwko domniemanym pomówieniom redaktorów Tomasza Sakiewicza i Michała Rachonia:

Rachoń stwierdził, że podnoszenie przez Konfederację sprawy ustawy 447 to operacja Rosji […] To absurd!

K.T. / A.M.K.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

 

OSTATNIE DNI ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Marek Jakubiak: Pod kierownictwem Mariusza Błaszczaka armia odetchnęła, to się czuje

Zdaniem posła Kukiz’15 proces modernizacji polskiej armii po okresie urzędowania ministra Antoniego Macierewicza jest bardzo zapóźniony, a najważniejsze kontrakty były negocjowane nieprofesjonalnie.

Marek Jakubiak ostro skrytykował stan zamówień dla polskiej armii, szczególnie realizację kontraktów na zakup artylerii rakietowej “Homar” oraz rakiet patrioty: Te największe kontrakty są w lesie. Po prostu. [zdaniem byłego szefa MON] miały być, a nic więcej za tymi zapowiedziami, nie szło.

Pan minister Macierewicz posługiwał się PR-em i kamerami, a za tym nie szły realne działania. Polska armia żołnierzem stoi i na żołnierzy zawsze będzie można liczyć, ale czy karabinkami  możemy coś zrobić w sytuacji, kiedy Rosja stawia Iskandery przy naszej granicy. My po dwóch latach rządów PiS nie mamy środków do zwalczania rosyjskich rakiet — pytał retorycznie Marek Jakubiak, wiceprzewodniczący sejmowej komisji Obrony Narodowej oceniając stan realizacji kontraktów zbrojeniowych.

Stanem realizacji nowych zamówień dla sił zbrojnych na ostatnim posiedzeniu Sejmu zajęła się komisja obrony, gdzie aktualną sytuację przedstawiał wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. Zdaniem wiceministra program zakupu okrętów podwodnych, który miał być finalizowany w najbliższych miesiącach, a zostanie odłożonych nawet do roku 2026. Pozostałe kluczowe kontrakty będą realizowane, w tym zakup amerykańskich systemów rakietowych „Patriot”, na który pierwsza umowa ma zostać podpisana już w marcu.

Z decyzją ministerstwa o przesunięciu na późniejszy termin zakupu okrętów zgadza się poseł Marek Jakubiak: Cieszę się, że nie będzie realizacji programu zakupu okrętów podwodnych dla polskiej armii, bo porównaniu z oceanami i morzami, Bałtyk to kałuża. Nie bardzo rozumiem, po co naszym siłom zbrojnym łodzie podwodne w morzu, które, w najgłębszym miejscu ma 80 metrów, a średnia głębokość to 40 metrów. To jest dobry ruch [nowego kierownictwa MON].

W planach poprzedniego kierownictwa MON zakup okrętów podwodnych, posiadających możliwość przenoszenia rakiet taktycznych, miały zapewnić siłom zbornym możliwości skutecznego kontrataku na terytorium wroga z dowolnej pozycji na morzu. W założeniach strategicznych ministerstwa, posiadanie nowych okrętów w ramach programu „Orka”, zdecydowanie wzmocniłoby siłę odstraszającą polskiej armii.

Marek Jakubiak wskazywał również na błędy, jakie miał popełniać minister Antoni Macierewicza w czasie negocjowania kontraktów zbrojeniowych: Pan minister powiedział „kupiłem patrioty” i podał cenę. Teraz się okazuje, że skrócono termin wykonania kontraktu, a jego cenę obniżono o jedną trzecią. Czy to było normalne, że w trakcie negocjacji mówi się, że już się kupiło jakiś sprzęt? Z punktu widzenia biznesowego to było oburzające, to była amatorszczyzna w pełnym tego słowa znaczeniu.

Bardzo się cieszę, bo zmiany idą w dobrym kierunku widać wyraźnie, że armia odetchnęła – podkreślił Marek Jakubiak, chwaląc nowe kierownictwo resortu, szczególnie powołanego kilka dni temu wiceministra Wojciecha Skurkiewicza — Minister Skurkiewicz odpowiada za Ministerstwo parę godzin, a już musi stawać przed komisją sejmową. Wszyscy trochę mu współczuli, natomiast wywiązał i się stanął na wysokości zadania. To jest jeden z bardziej ambitnych i kompetentnych posłów Prawa i Sprawiedliwości w Komisji Obrony Narodowej.

Na koniec rozmowy poseł Kukiz’15 podkreślił, że kryzys dyplomatyczny między Polską a Izraelem, niewpływanie na realizację kontraktów zbrojeniowych — Używana Biznes to biznes Polityka to polityka nie ma połączenia.

ŁAJ

Nowe karabiny, nawet w wielkiej ilości, nie zwiększą bezpieczeństwa kraju. MON musi zmienić strategie modernizacji

Prof. Romuald Szeremietiew skomentował w Radiu Wnet strategie zakupów uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej dla polskiej amii oraz wady utworzonych niedawno Wojsk Obrony Terytorialnej.

Ministerstwo postawiło sobie za cel, aby koniecznie wydać pieniądze, które są do dyspozycji na zakup sprzętu i kupują to, co jest dostępne. A programy, które są niezwykle potrzebne polskiej obronności, takie jak chociażby bezpieczeństwo w przestrzeni powietrznej, nie są realizowane.

Jako przykład Szeremietiew podał Iskandery (nowoczesne systemy uderzeniowe), które pojawiły się już w Gwardyjskiej Brygadzie Rakietowej w Czerniachowsku, a polska armia wciąż nie ma środków, aby w razie zagrożenia ze strony Rosji je zneutralizować. – W tym zakresie, mimo upływu dwóch lat i rzekomych działań MON-u nic się nie pojawiło.

– MON wydaje pieniądze na to, co może zakupić, ale to nie przekłada się na modernizację armii ani na zwiększenie bezpieczeństwa kraju – bo na nią wpływa implementacja nowych technologii, a nie liczba kupionych karabinów –.

Były minister skomentował również strategie zakupów uzbrojenia przez MON, które jego zdaniem prowadzone są w sposób dalece nieprzemyślany i nieodpowiedzialny:

– Po pierwsze nie mówi się na początku negocjacji, od kogo się kupi, ani kiedy. Jeżeli kontrahent usłyszał, że na pewno od niego kupimy to, jaki on ma interes, aby negocjować z nami cenę? Każdy, kto prowadził rokowania, zwłaszcza gdy w grę wchodzą duże kwoty, to zdaje sobie sprawę, że trzeba być niezwykle ostrożnym w tym, co się mówi-.

Romuald Szeremietiew mówił również o wadach niedawno stworzonych Wojsk Obrony Terytorialnej: 1) brak przeszkolonych żołnierzy w szeregach WOT; 2) błędna koncepcja wykorzystania tego rodzaju wojsk. oraz o niejasnym podziale dowodzenia w polskiej armii.

JN

 

 

 

Filipiny/ W walkach o Marawi armia filipińska w akcji przeciw dżihadystom zabiła 10 własnych żołnierzy, a ośmiu raniła

W trwających od 9 dni walkach z rebeliantami o miasto Marawi na Filipinach doszło do omyłkowego ostrzelania z powietrza własnych oddziałów. Armia chce w czwartek przejąć kontrolę nad całym miastem.

Informacja o incydencie została przekazana dziennikarzom w czwartek rano przez ministra obrony Delfina Lorenzano. Wysłał on wiadomość tekstową następującej treści: „Grupa naszych ludzi ucierpiała z powodu uderzenia z powietrza. Zginęło dziesięciu. Ośmiu jest rannych. Czasami na wojnie wszystko spowija mgła”.

Minister dodał też, że bezpośrednią przyczyną uderzenia we własne jednostki „była niewłaściwie prowadzona koordynacja”.

Do tragicznego incydentu doszło przy okazji operacji wymierzonej w islamskich ekstremistów. Wykorzystywane są w niej siły lądowe, a także helikoptery bojowe.

[related id=”15871″]

W środę filipińskie czynniki wojskowe podały, że armia odbiła już 90 proc. terytorium kontrolowanego przez dżihadystów w Marawi. Informację przekazał rzecznik filipińskich sił zbrojnych Restituto Padilla, cytowany przez telewizję ABS-CBN.

Rebelianci z ugrupowania Maute wciąż kontrolują najważniejsze mosty w mieście Marawi. Według rzecznika armii ekstremiści na zajmowanych przez siebie terenach mogą ukrywać przywódcę Isnilona Hapilona oraz zapasy broni.

Armia chce w czwartek przejąć kontrolę nad całym miastem. Padilla poinformował, że wojsko kontroluje już wszystkie wjazdy do Marawi, a tym samym czuwa, by rebelianci nie dostali żadnego wsparcia.

Do wtorkowego wieczora armia i rzecznik prezydenta potwierdzili zabicie 89 bojowników. Ośmiu terrorystów poddało się siłom rządowym. Na podstawie dokumentów znajdowanych przy bojownikach armia twierdzi, że ugrupowanie Maute planowało oblężenie Marawi, zanim wojsko rozpoczęło akcję mającą na celu pojmanie Hapilona.

W rękach bojowników znajdują się zakładnicy, w tym przeor katedry św. Marii ojciec Chito Suganob.

Rebelianci z Marawi należą do grupy Maute, która zdaniem rządu jest powiązana z islamistami z ugrupowania Abu Sajaf. Złożyło ono przysięgę wierności Państwu Islamskiemu, znane jest z brutalnych działań, szczególnie wobec cudzoziemców, m.in. z zamachów bombowych, wymuszeń i porwań dla okupu. Od lat 70. XX wieku chce przekształcić południe Filipin, gdzie zamieszkują muzułmanie, w kalifat.

PAP/JN

Afganistan: Atak talibów na bazę wojskową; ponad 50 afgańskich żołnierzy zginęło. Sytuację opanowano po 6 godzinach

Talibowie zaatakowali w piątek bazę wojskową w Mazar-i-Szarif, na północy Afganistanu, zabijając ponad 50 afgańskich żołnierzy i raniąc 70 – poinformował rzecznik amerykańskiej armii w Kabulu.

Według rzecznika amerykańskiego Centralnego Dowództwa Johna Thomasa, żołnierze odpowiedzieli na atak, zabijając kilku napastników. Thomas podkreślił, że nie ma informacji, by jakiekolwiek siły międzynarodowe ucierpiały w ataku.

Zdaniem anonimowego dowódcy afgańskiej armii – cytowanego przez agencję EFE – wskutek ataku, oprócz zabitych, jest też 70 rannych żołnierzy.

[related id=”13350″]

Według EFE sytuacja została opanowana po sześciu godzinach walk. Jak poinformował rzecznik ministerstwa obrony Afganistanu Dawlat Waziri, dziewięciu napastników zginęło: dwóch wysadziło się w powietrze, a siedmiu zginęło w wyniku wymiany ognia z żołnierzami. Dziesiąty zamachowiec przeżył i jest w rękach sił bezpieczeństwa. Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić, jak talibowie przedostali się na teren bazy.

W ostatnich miesiącach sytuacja w Afganistanie znacznie się pogorszyła – zbrojny napór talibów na siły rządowe wciąż się nasila. Według amerykańskich źródeł wojskowych w ciągu pierwszych 11 miesięcy ubiegłego roku zabili oni 6785 policjantów i żołnierzy. Obecnie talibowie podjęli działania w dużych miastach, zwielokrotniły się też w porównaniu z minionym rokiem wpływy sunnickiej radykalnej organizacji zbrojnej Państwo Islamskie.

Rząd Afganistanu kontroluje obecnie tylko 60 procent terytorium kraju.

PAP/JN

Wiceszef MON: Budujemy armię, która w wypadku wojny ma zwyciężać. Obecność wojsk USA to tylko element strategii obronnej

Cieszymy się z przybycia wojsk amerykański, bo to jest wzmocnienie naszej obronność, ale wzmacniamy własne siły zbrojne, tworząc obronę terytorialną. Powiedział w Poranku Wnet prof. Wojciech Fałkowski

To nie jest obecność symboliczna, bo to jest bez mała 7 tysięcy żołnierzy razem z dowództwami, ze składami. W styczniu ubiegłego roku nikt nawet nie myślał, że będą jakiekolwiek wojska amerykańskie w Polsce – zaznaczył prof. Wojciech Fałkowski wiceminister obrony narodowej.

W sobotę odbędzie się na poligonie w Żaganiu oficjalne przywitanie wojsk Stanów Zjednoczonych w Polsce, którzy przyjeżdżają w ramach ustaleń podjętych na szczycie NATO w Warszawie. – To jest przekreślenie ustaleń podjętych w Jałcie – podkreślił w wypowiedzi dla Polskiego Radia Antoni Macierewicz.

Jak podkreślił prof. Fałkowski przybycie wojsk sojuszniczych, to tylko jeden z elementów podnoszenie naszych zdolności obronnych – Drugim procesem wzmacniania polskiej obronności, obok obecności wojsk amerykańskich, to jest stworzenie wojsk obrony terytorialnej. To jest zupełnie nowe podejść do obrony kraju, zakładający świadomość obywateli, oraz wyposarzenie ich w broń i stworzenie zupełnie nowej jakości obrony.

Zdaniem gościa Poranka Wnet stała, choć w zakresie rotacyjnym, obecność wojsk USA istotnie wpłynie na podniesienie zakresu bezpieczeństwa polski, ale podstawą jest zwiększanie własnej siły militarnej – Umiesz liczyć to licz na siebie. Cieszymy się z przybycia wojsk amerykański, bo to jest wzmocnienie naszej obronność, ale robimy swoje. Bo przyjazd wojsk amerykański to tylko jeden z elementów wzmocnienia naszych sił zbrojny obok utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej oraz modernizacja sił zawodowych.

Wiceszef MON podkreślił, że obecność wojsk USA jest ustalona z administracją Donalda Trumpa, którego stosunek do Rosji budził wątpliwości, czy będzie chciał podtrzymać zobowiązania podjęte na szczycie NATO w Warszawie – Przyjazd wojsk amerykańskich jest uzgodnione z administracją prezydenta-elekta. W grudniu było zamknięte seminarium Ministerstwa Obrony Narodowej z ludźmi z bezpośredniego otoczenia Donalda Trumpa.

Prof. Wojciech Fałkowski jednoznacznie podkreślił, że rząd Beaty Szydło szykuje armie, która w razie wojny na zwyciężać – O żadnej wojnie nie myślimy, myślimy o tym, że wojsko ma służyć do zabezpieczenia państwa i narodu. Jeżeli doszłoby do wojny, to mamy ten bój wygrać. To ma być wojsko zwycięskie. Do tego potrzebujemy trzech rzeczy. Po pierwsze świadomości patriotycznej społeczeństwa, po drugie wyposażenia w broń naszych żołnierzy i po trzecie solidarności i obecności sojuszników.

Storna Polska płaci za część infrastruktura, ale to amerykanie płacą za pobyt, za wyżywienie, za usługi. (…) Mamy przygotowaną jeszcze z czasów misji afgańskiej bardzo dobrą prelekcję o historii polskiej pod kątem wojska oraz cywilizacji polskiej. Chcemy ten pobyt nasycić również naszymi akcentami kulturowymi – podkreślił prof. Wojciech Fałkowski, wiceminister obrony narodowej.

 

ŁAJ