Tomasz Sakiewicz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
„Prawda jest taka, że Polska nigdy nie odwróciła się od imigracji. Kiedy ktoś naprawdę potrzebuje pomocy, to mu się pomaga” – mówi Tomasz Sakiewicz, red. naczelny Gazety Polskiej.
Popołudnia Wnet można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Białymstoku, Szczecinie, Łodzi i Bydgoszczy.
Goście „Popołudnia Wnet”:
Michał Jach – poseł PiS, przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej; Jakub Stasiak – polski wolontariusz na Donbasie;
prof. Piotr Grochmalski – Akademia Sztuki Wojennej;
Tomasz Sakiewicz – redaktor naczelny „Gazety Polskiej”
dr Jakub Olchowski – Instytut Europy Środkowej;
Prowadzący: Łukasz Jankowski
Realizator: Kaja Bezzubik
Prof. Piotr Grochmalski komentuje sytuację na froncie. Przypomina niepowodzenie rosyjskiej ofensywy na kierunku kijowskim. Wykładowca Akademii Sztuki Wojennej zauważa, że rosyjska agresja wpływa na atmosferę zbliżającego się szczytu NATO.
Prof. Grochmalski skazuje na narastający konflikt na linii Moskwa-Nur-Sułtan. Kazachstan przyłączy się do unijnych sankcji. W odpowiedzi na postawę Kazachów Rosja utrudnia transport Rosji z tego kraju. Gość Popołudnia Wnet zauważa, że z Kazachstanem graniczy Tatarstan w którym silne są dążenia ku większej niezależności od centrum.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego zauważa, że sposoby pacyfikowania Ukrainy przez Putina są jakby żywcem wzięte z niemieckich planów z czasów I wojny światowej. Wskazuje, że stosowany na Ukrainie terror ma sprawić, że świat będzie się Rosji bał.
Prof. Grochmalski przypomina, iż Stany Zjednoczone chciały uniknąć niekontrolowanego upadku ZSRR, który oznaczałby osłabienie kontroli nas bronią masowego rażenia. Także obecnie Amerykanie obawiają się chaosu, jaki pociągnąłby za sobą upadek Rosji.
Michał Jach, Fot. Radio Wnet
Co oznacza dla polskiej obronności zastąpienie Jarosława Kaczyńskiego przez Mateusza Błaszczaka? Michał Jach nie obawia się pogorszenia stanu polskiej obronności. Dodaje, że właściwe funkcjonowanie partii rządzącej także jest ważne dla kraju. Poseł PiS zauważa, że lockdown odbił się negatywnie na funkcjonowaniu partii. Potrzebne jest jej zdynamizowanie.
Przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej wskazuje, że Jarosław Kaczyński przeprowadził reformę, której nie zrobił żaden z dotychczasowych rządów wolnej Rzeczypospolitej. Mówi o zwiększeniu potencjału odstraszania polskiej armii.
Tomasz Sakiewicz
Tomasz Sakiewicz komentuje odejście Jarosława Kaczyńskiego. Wskazuje, że prezes PiS musi się skupić na zbliżającej się kampanii wyborczej. Gra idzie o trzecie zwycięstwo w wyborach parlamentarnych z rzędu. Dziennikarz sądzi, że Mateusz Morawiecki jest przewidywany na premiera na trzecią kadencję. Mówi na temat różnicy podejścia premiera i ministra sprawiedliwości. Stwierdza, że wynika ono z rozłożenia nacisku na inne kwestie. Mateusz Morawiecki koncentruje się na kwestiach finansowych, a Zbigniew Ziobro na reformie sądownictwa.
Dr Jakub Olchowski / Fot. Dariusz Kąkol, Radio WNET
Dr Jakub Olchowski zauważa, że Rosja przez lata stosowała szantaż gazowy wobec Europy. Faktyczne wstrzymanie dostaw gazu byłoby grą vabank, gdyż Putin straciłby narzędzie nacisku. Ekspert Instytutu Europy Środkowej wskazuje, że latem zużywamy energię elektryczną na klimatyzację. Zauważa, iż Władimir Putin prawdopodobnie liczył na szybkie zwycięstwo nad Ukrainą- zanim Zachód zdążyłby podjąć działania. Dr Olchowski dodaje, że podejmowane przez polityków decyzje militarne są obciążone dużym ryzykiem błędu.
Gość Popołudnia Wnet stwierdza, że polska pomoc dla Ukrainy jest zadrą dla Rosji. Świadczy o tym rosyjska propaganda strasząca Ukraińców polskim rewizjonizmem.
Jakub Stasiak mówi o wolontariuszach niosących pomoc na Ukrainie.
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” o raporcie tzw. „podkomisji Macierewicza” oraz o tym, jakie powinny być dalsze działania państwa polskiego.
Tomasz Sakiewicz komentuje ogłoszony w poniedziałek raport Antoniego Macierewicza ws. katastrofy smoleńskiej. Wskazuje, że NATO i inne organizacje międzynarodowe powinny zająć jasne stanowisko w tej sprawie.
Do tej pory brakowało wyraźnego głosu państwa polskiego w tej sprawie, co bardzo utrudniało działania na arenie światowej. Dzisiaj mamy raport poparty solidnymi badaniami, których nikt nie jest w stanie podważyć.
W opinii redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”, trwająca agresja Rosji na Ukrainę uwiarygadnia tezę o udziale Kremla w śmierci polskiego prezydenta wraz z delegacją. Tomasz Sakiewicz przypomina zaniedbania rządu Donalda Tuska podczas smoleńskiego śledztwa.
Być może były premier będzie chciał nas uciszyć pozwami. Od początku nakłaniano polityków PO do przerzucania winy na polskich pilotów. […] Wielu przedstawicieli elit zachowało się nieprzyzwoicie. Powinny zostać wyciągnięte konsekwencje.
W związku z tym że, jak mówi gość „Popołudnia Wnet”, ujawniono dowody na zamach smoleński, Federacja Rosyjska powinna zostać obłożona kolejnymi sankcjami.
Trzymam kciuki za obecny rząd, sądzę, że na sytuację w kraju wpływają wywiady państw wrogich i zaprzyjaźnionych, oglądam TVP Info, podczytuję „Gazetę Polską” i jestem notorycznym heteroseksualistą.
Jan Martini
Kupuję u Obajtka
Trzymam kciuki za obecny rząd, mam spore zaufanie do Kaczyńskiego, wierzę w skuteczność szczepionek i konieczność przystąpienia do Funduszu Odbudowy, sądzę, że na sytuację w kraju wpływają wywiady państw wrogich i zaprzyjaźnionych, oglądam TVP Info, ukradkiem podczytuję „Gazetę Polską” i jestem notorycznym heteroseksualistą.
Jest to zestaw poglądów niepoprawnych politycznie, z którymi lepiej się nie afiszować w dobrym towarzystwie i to zarówno prawicowo-konserwatywnym, jak i lewicowo-postępowym. Jednak poglądy te nie są pozbawione racjonalnych podstaw, co spróbuję uzasadnić.
Podczas urządzania Europy po okresie napoleońskim na kongresie wiedeńskim (1815) najtrudniejszą częścią rokowań była „kwestia polska”. Nie inaczej było w Wersalu i Jałcie. Można przypuszczać, że także na konferencji w Reykjaviku w 1986 r. mogło być podobnie. Oficjalnie prezydent Reagan z sekretarzem Gorbaczowem prowadzili rokowania rozbrojeniowe, ale konferencja miała też swoją część tajną, o której niewiele wiadomo, ale trudno sobie wyobrazić, by nie omawiano tam spraw związanych z Polską. Jedno jest pewne – nie było żadnego powodu, aby po „upadku komunizmu” ofiarować nam niepodległość za friko. Natomiast były powody do utworzenia z Polski strefy buforowej o skromnym zakresie podmiotowości, którego to statusu musiałyby doglądać wspólnie wszystkie zainteresowane strony (a było ich co najmniej trzy).
Wiadomo, że główny architekt „odprężenia”, Henry Kissinger, uważał, że to zjednoczone Niemcy powinny zagospodarować tę część Europy, którą formalnie opuścili Rosjanie, zostawiając jednak swoje „zasoby kadrowe”.
Wygląda na to, że Amerykanie reprezentację swoich interesów z przyczyn praktycznych powierzyli w znacznym stopniu lokalnym mniejszościom żydowskim, do których mieli sympatię i zaufanie.
Myślę, że ustalenia lat 1985–1987 zostały zakomunikowane nam w formie rokowań „okrągłego stołu”. To jest tylko moja prywatna teoria spiskowa, ale sądzę, że w tajnych rokowaniach mogły zostać ustalone takie szczegóły jak status rosyjskich baz wojskowych w Polsce (proponowano „eksterytorialne centra współpracy gospodarczej polsko-rosyjskiej”), gwarancje „braku represji” dla komunistów i związane z tym utrzymanie ciągłości kadrowej w sądownictwie, „przewerbowanie na stronę amerykańską” SB (po kosmetycznej weryfikacji i zmianie nazwy), pozostawienie bez zmian WSI – filii sowieckiego GRU – służby, która tylko w Polsce i Rumunii nadzorowała proces „budowy demokracji” („pierestrojkę” w innych krajach prowadziły służby cywilne).
Jednak najbardziej degradującym państwo działaniem była likwidacja znacznej części przemysłu i wielka redukcja sił zbrojnych. Projektanci przemian ustrojowych w Polsce zdawali sobie sprawę, że Polacy nigdy nie zaakceptują statusu „strefy buforowej” ani jakiegoś „zarządu powierniczego”, który proponował George Soros, dlatego ważna była propagandowa otoczka „transformacji ustrojowej”. Najpierw jedna blondynka oznajmiła, że „skończył się komunizm”, następnie zdolni publicyści skutecznie wmówili nam, że teraz jest „wolna Polska”. Te słowa były odmieniane przez wszystkie przypadki jako opis sytuacji po 1989 r., co starszym z nas przypominało znaną z PRL u „Polskę wyzwoloną”. Wielu z nas, zbyt dosłownie traktując tę „wolność”, dziwiło się, dlaczego rząd nie wyrzuci bezczelnego ambasadora, dlaczego ulegamy naciskom itp. Problem w tym, że oni na nas mają „lewarowanie” (kij), a my na nich nie.
Dr Jerzy Targalski pisał: „Uleganie naciskom wynika z wielu czynników – ze słabości własnego państwa, jego powiązań gospodarczych i sojuszniczych, szukania przez znaczą część obywateli poparcia przeciwko własnemu rządowi we wrogich państwach, degeneracji własnej klasy politycznej – a nie tylko z jakości rządzących”.
Poza Targalskim, który przeanalizował przebieg „pierestrojki” w krajach bloku komunistycznego, historycy wielkim łukiem omijają przemiany 1989 r., obawiając się, że przypadkowe odkrycie może narazić na szwank ich karierę akademicką. Ludziom interesującym się polityką pozostaje intuicja i kojarzenie coraz liczniej pojawiających się faktów. Jarosław Kaczyński jako „insider” w procesie przemian zna tych faktów znacznie więcej niż my, ale i on nie zna tajemnic ustaleń międzynarodowych. Na tle innych polityków wyróżnia się trafnością diagnozy i zdolnością do skutecznego działania. Wiedzą o tym wrogowie Polski, bo tylko jego próbowano fizycznie wyeliminować.
Po doświadczeniu z Wałęsą mamy ograniczone zaufanie do przywódców politycznych. Jednak są twarde dowody, że Kaczyński jest politykiem samodzielnym, a nie narzędziem w ręku sił zewnętrznych. Pisałem już na łamach „Kuriera WNET”, że tylko partia Porozumienie Centrum Kaczyńskiego NIE była kontrolowana przez służby w trakcie „budowania sceny politycznej” III RP. Ryszard Opara – człowiek kojarzony z „wojskówką”, a więc dobrze zorientowany, powiedział mi osobiście, że „PiS to dziady” (w przeciwieństwie do innych partii mających do dyspozycji ogromne kapitały). Najlepszym dowodem jednak, że PiS nie jest partyjną ekspozyturą wrogów Polski, jest huraganowy atak mediów krajowych i zagranicznych. Trwa on od początku istnienia partii Kaczyńskiego do dziś.
Otwarte zakwestionowanie przez Kaczyńskiego ustaleń okragłostołowych mogłoby zrujnować dzieło życia Henry’ego Kissingera i Zbigniewa Brzezińskiego, którzy od dziesięcioleci pracowali nad neutralizacją i „ucywilizowaniem” Rosji. Istniała obawa, że Polska pod rządami „nacjonalistów” zaburzy z trudem uzyskany ład europejski i stanie się zarzewiem nowej zimnej wojny. Dlatego Brzeziński do samej śmierci pienił się z wściekłości na PiS i Kaczyńskiego, a także domagał się, aby zaprzestać drążenia „sprawy smoleńskiej” (naciski amerykańskie widać i dziś choćby w kłopotach Ewy Stankiewicz z publikacją swojego filmu).
„Wolna Polska” w założeniu architektów „ładu pojałtańskiego” miała być kontrolowana przez konsorcjum wywiadów pilnujących swoich interesów w ramach wzajemnego porozumienia. Każda z „zainteresowanych stron” starała się nadzorować życie polityczne i gospodarcze kraju poprzez swoje „zasoby” – media, partie, organizacje „pożytku publicznego” czy polityków.
Pojawienie się znaczącej siły politycznej starającej się o poszerzenie podmiotowości Polski spowodowało zaniepokojenie i zmobilizowało do działania „aliantów”. Po wygraniu przez PiS wyborów w 2005 r. wydawało się oczywistością, że powstanie koalicja 2 partii o rodowodzie solidarnościowym – POPIS. Niestety ludzie dysponujący Donaldem Tuskiem wysunęli zaporowe warunki – zażądano, by wszystkie kluczowe resorty powierzono politykom PO, gdyż „PiS nie zna się na gospodarce”. Także partia będąca odwiecznym koalicjantem praktycznie wszystkich rządów od 1947 r. (wtedy jako ZSL) nie zniżyła się do koalicji z „nacjonalistami”. Rozpoczęła się budowa „kordonu sanitarnego” wokół partii Kaczyńskiego, mówiono, że PiS „nie ma zdolności koalicyjnych”. Gdy rozwiązanie „kwestii polskiej” wziął w swoje ręce Wł. Putin, nastąpił „złoty wiek” przyjaźni Polski z całą „wspólnotą międzynarodową”, a zwłaszcza z sąsiadami (i krajami bardziej odległymi) – czas niepodzielnej władzy koalicji PO/PSL.
Media światowe zachwycały się polskimi mężami stanu – Tuskiem i Komorowskim, zwłaszcza że zobowiązali się oni do spłaty roszczeń Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego. Jak ujawnił WikiLeaks, w tym celu nasi przywódcy zamierzali sprzedać polskie lasy.
Jednak władza w Polsce zmieniła się, a Jarosław Kaczyński oświadczył „tym, co myślą, że coś im się od Polski należy za II wojnę światową”, że dopóki on ma wpływ na sytuację, Polska nie będzie nic płacić. Sprawa z pewnością powróci, bo Żydzi mający długą, 4 tys. lat liczącą historię, mogą poczekać na korzystną konstelację władzy w Polsce (jak w Serbii, która zgodziła się płacić „po dobroci”). Aby nie czekać jednak zbyt długo, środowiska żydowskie popychają koło historii za pomocą swoich możliwości „lewarowania” międzynarodowego i oddziaływania na opinię publiczną w Polsce przez nieprzejednaną krytykę rządów PiS.
Mniejszość żydowska w przedwojennej Polsce, choć licząca ponad 3 mln i mająca swoje Żydowskie Koło Poselskie, miała mały wpływ na politykę państwa. Sytuacja diametralnie zmieniła się po II wojnie światowej, gdy znacznie mniejsza ilość ocalałych Żydów uzyskała wielkie znaczenie w pokonanym kraju. W powojennej Polsce Rosjanie, wprowadzając komunizm, wykorzystywali innowacyjne talenty polskich Żydów. Kilkadziesiąt lat później tę samą zdolność wykorzystali Amerykanie, „implementując” kapitalizm…
George Soros w książce Uderwriting Democracy opisał swój wkład w budowę kapitalizmu w Polsce. Poprosił gen. Kiszczaka o znalezienie człowieka, który mógłby być twardym egzekutorem gotowego planu. Generał skontaktował go z Bronisławem Geremkiem, który znał takiego człowieka o nazwisku Balcerowicz.
Dr Leszek Balcerowicz, będąc niegdyś wykładowcą Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, właśnie przestał być komunistą i był do wzięcia. Dziś jako autor „Planu Balcerowicza” z piedestału swojego autorytetu wzywa polskich współobywateli, by „nie kupować u Obajtka”.
Czy trzeba patrzeć władzy na ręce? Można spotkać zacnych ludzi, wyborców PiS, którzy deklarują, że nie czytają „Gazety Polskiej”, bo to „prorządowa propaganda, a prasa powinna patrzeć władzy na ręce”. Dlaczego w Polsce nie ma być ani jednej prorządowej gazety, skoro np. w Niemczech praktycznie wszystkie są prorządowe?
Jako ludzie o poglądach konserwatywnych jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, że nie musimy patrzeć władzy na ręce, bo robią to bardzo wnikliwie inni – posłowie Joński i Szczerba, autorytety moralne, artyści, profesorowie, publicyści, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, ONZ, Unia Europejska i wiele, wiele innych. Naprawdę nie ma konieczności, by do tego znakomitego grona dołączyła „Gazeta Polska”. Powinno się mieć wielkie uznanie dla tej gazety i red. naczelnego Tomasza Sakiewicza, bo po Smoleńsku tylko ta redakcja wyraziła wątpliwości co do oficjalnej wersji wydarzenia.
W obecnych czasach w każdej katastrofie lotniczej w pierwszej kolejności jako przyczynę rozpatruje się terroryzm, lecz u nas natychmiast wykluczono zamach czy niesprawność techniczną samolotu.
Osobiście słyszałem, jak bodaj 3 dni po wydarzeniu minister Sikorski w telewizji CNN poinformował świat, że przyczyną był „błąd pilota podczas próby lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych”. Taką wersję powieliły wszystkie media w Polsce (bez „Gazety Polskiej” i „Naszego Dziennika”), co świadczy o rozmiarach agenturalnego opanowania rynku medialnego.
Redaktor Sakiewicz zainicjował tworzenie Klubów Gazety Polskiej działających bez żadnych dotacji, lokali czy grantów od Sorosa, a ostatnio rzucił wyzwanie Facebookowi, tworząc Albiclę. Kluby to autentyczny ruch obywatelski zrzeszający ludzi zatroskanych losem kraju i gotowych do bezinteresownego działania dla jego dobra. To klubowicze – emerytowani pedagodzy – pomagali przy maturach w czasie, gdy nauczyciele („wojsko Broniarza”) byli łaskawi strajkować. Ostatnio ludzie z klubów związani ze służbą zdrowia służą jako wolontariusze przy szczepieniach. Jakoś nie widać obficie dotowanych aktywistów „tęczowych” w takiej roli.
Osobiście czuję powinowactwo z red. Sakiewiczem, bo i jego i mój dziadek byli nagrodzeni medalem Orląt za obronę Lwowa w 1918 r. Również nie ma potrzeby, by TVP patrzyła władzy na ręce; niech pozostanie głównym (i praktycznie jedynym) kanałem komunikacji rządu ze społeczeństwem.
Że telewizja publiczna robi dobrą robotę, świadczą wyniki wyborów, a także wciąż ponawiane żądania opozycji, by zlikwidować TVP Info (a przynajmniej „ściągcie Rachonia” jak domagał się jeden z polityków).
Poparcie ze strony tych nielicznych mediów, które nie są w dyspozycji środowisk opozycyjnych, jest bardzo istotne. W skład rządu wchodzi grupa ludzi mniej lub bardziej zdolnych, mniej lub bardziej kompetentnych, mniej lub bardziej zaangażowanych ideowo, zarabiających raczej przeciętnie. Pracują oni w skrajnie trudnych warunkach pod bezustannym furiackim atakiem sfanatyzowanej totalnej opozycji, wrogich mediów i gremiów zagranicznych. Takiej presji z pewnością nie ma żaden inny rząd w UE. Równocześnie oczekiwania wobec rządu są ogromne. Ze strony wyborców Zjednoczonej Prawicy często słychać „rządzą już 6 lat i nie zrobili nic”, a agentura podrzuca teksty typu „PiS PO jedno zło”.
Osiągnięcia gospodarcze Zjednoczonej Prawicy są bezsporne, choć słyszy się, że to efekt nadzwyczaj korzystnej koniunktury światowej. To mit. Najlepsza koniunktura przypadała na rządy PO/PSL; według danych IMF WEO w latach 2010–2014 światowa gospodarka rosła najszybciej (średni wzrost światowego GDP w latach 2010–2014 to 4,06 wobec 3,46 w latach 2015–2019). Dlaczego inne kraje nie notowały takich wyników mimo tych samych warunków zewnętrznych? A może mieliśmy (i mamy) dobry rząd?
Rację mają politycy opozycji uważający, że Fundusz Odbudowy może zadziałać jak fundusz wyborczy Zjednoczonej Prawicy, ale chyba muszą się z tym pogodzić. Raczej nikt nie uwierzy w karkołomne kalkulacje, że pieniądze będą „zamrożone” do czasu, aż w Polsce władzę obejmą „właściwi” ludzie.
Trzaskowski skarżył się, że jego ciężka praca została zniweczona przez Lewicę. Jest on znany z pracowitości; oczywiście nie w Warszawie na odcinku śmieci czy ścieków, ale knując w Brukseli. Niestety ma on wielu wpływowych kolegów od Sorosa i już niejednokrotnie odczuwaliśmy skutki jego „pracowitości”. Obawy Solidarnej Polski, że FO spowoduje ograniczenie suwerenności (przez pogłębienie integracji europejskiej), mogą być zasadne. Ale w obecnych warunkach politycznych nie ma możliwości jego odrzucenia. Poza tym jest on po prostu korzystny – umożliwia ogromny impuls rozwojowy, co przełoży się na poszerzenie podmiotowości kraju. Uciążliwości członkostwa w Unii Europejskiej dotyczą nie tylko nas, choć w nas uderzają najmocniej (histeria z „praworządnością”, dekarbonizacja).
Słaba to pociecha, ale inni też mają kłopoty – np. zalew imigrantów, limity połowowe. Były premier Włoch M. Salvini jest ciągany po sądach za to, że starał się nie wpuścić nielegalnych imigrantów. Oskarżony jest o „kidnaping” (uprowadzenie), bo w myśl konwencji trzeba ratować rozbitków na morzu…
Ale korzyści z przynależności do Unii przeważają. Przynajmniej na razie. Trudno sobie wyobrazić, że politycy PO sami sobie wymyślili kuriozalny pomysł z blokowaniem FO. Czyżby Borys Budka, wbrew opiniom elektoratu Platformy, ryzykował działania na szkodę własnej partii? Donald Tusk w całej swojej działalności nie był ani przez 5 minut politykiem samodzielnym, co sam przyznał, mówiąc o „macherach z zaplecza”, którzy „przestawiają wajchy”. A więc to może Niemcy polecili przez niego swoim polskim wyrobnikom taką akcję, aby pozbyć się niechcianego FO i zwalić winę na „antyeuropejski reżim PiS”?
Musimy brać pod uwagę istnienie także „niemieckich onuc” obok dobrze już znanych „ruskich onuc”. To miło, że Rosja nie umieściła nas na liście państw wrogich, jednak wojna informacyjna, jaką toczy ona z Zachodem, jest wymierzona głównie w USA i Polskę. Podlegamy stałym atakom, których celem jest podważenie zaufania do rządu i wywołanie podziałów. Rosjanie koncentrują swoje działania na wyborcach prawicy i co gorsza, osiągają założone cele. Istnieje szereg portali propagujących wiadomości typu „amerykański naukowiec powiedział” lub „w Davos ustalili”.
Podczas gdy postkomuniści i liberałowie szczepią się na potęgę, „antyszczepionkowcy” wywodzą się głównie z wyborców konserwatywnych; mogą się więc spełnić nadzieje pewnego dyżurnego profesora „Gazety Wyborczej”, że covid zdziesiątkuje wyborców PiS, a opozycja wygra głosami młodych. Dziś nawet najbardziej natchnieni politycy Konfederacji nie kwestionują już istnienia pandemii, a skuteczność szczepionek jest widoczna gołym okiem. Dobrze poinformowani Izraelczycy wiedzieli, że warto się szczepić, a szczepienia wcale nie ograniczają płodności (gdyby tak było, naprzód zaszczepiliby Palestyńczyków).
Prześladowanie gejów w Polsce?
Z inicjatywy ambasadora Danii 48 akredytowanych w Polsce ambasadorów pochyliło się z troską nad smutnym losem polskich gejów, napominając rząd polski, że prześladowanie osób LGBT jest niestosowne.
Można by powiedzieć, że jest to wydarzenie bezprecedensowe w dziejach dyplomacji, ale to już drugi wybryk tego rodzaju w stosunku do rządu polskiego. Świadczy to o słabości polskiego państwa, które widocznie nie zareagowało na podobną reprymendę zeszłoroczną z inicjatywy Belgii. Ta bezczelna interwencja w wewnętrzne sprawy kraju, sprzeczna ze statusem służby dyplomatycznej, na pierwszy rzut oka ma jeden cel – chodzi oczywiście o wywieranie presji na rząd, by dołączył do „cywilizowanego świata”, uznając małżeństwa homoseksualne.
Jednak incydenty tego rodzaju mają wiele celów – jest to po prostu fragment wojny hybrydowej toczonej przeciw Polsce od 2015 r. Akcja ma przekonać adresatów międzynarodowych i krajowych, że Polska jest enklawą zacofania rządzoną przez nacjonalistów bliskich faszyzmowi, którzy niszczą niezależne sądownictwo, wolną prasę, prześladują mniejszości i ograniczają wolność obywateli. Na Facebooku koszalińskiego KOD-u jest zdjęcie młodego człowieka w tęczowych skarpetkach z transparentem „przestańcie nas zabijać”.
Absurdalność hasła dla Polaków jest oczywista, gdyż nikt nie zabija w Polsce gejów. Jednak taki przekaz jest adresowany do zagranicy (podobnie jak „urodziny Hitlera” w Wodzisławiu). Ktoś usłużny mógł podsunąć takie zdjęcie ambasadorowi Danii… Świat obiegły zdjęcia polskich „znaków drogowych” z wielojęzyczną informacją o „zakazie wstępu osób LGBT”. Polski polityk poinformował na forum Parlamentu europejskiego, że „są w Polsce miejsca, do których on nie może wejść”. Wszystko to służy budowaniu klimatu niechęci wokół naszego kraju rządzonego przez tych, którzy „nie powinni”.
Całe swoje życie zawodowe miałem styczność z osobami homoseksualnymi (moja pierwsza praca po studiach – akompaniator do baletu w operze). Nigdy nie zauważyłem jakichś form ostracyzmu towarzyskiego w stosunku do kolegów z przypadłością homoseksualną.
Nie mieli oni też żadnych trudności z awansem. Wręcz przeciwnie – są pewne stanowiska (np. dyrektor opery), których uzyskanie chyba ułatwia taka orientacja seksualna. Na niwie artystycznej wielu gejów osiąga piękne rezultaty; pozbawieni obowiązków rodzinnych, całą swoją energię mogą poświęcić sztuce. Ci geje, których znałem, byli normalnymi ludźmi i z pewnością nie uczestniczyli w błazeństwach, przebierając się za psy, nosząc stringi i czerwone peruki.
Od 1973 r., gdy amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne przegłosowało niewielką większością głosów usunięcie homoseksualizmu z rejestru zboczeń seksualnych (aberratio sexualis), stosunek do gejów przeszedł długą drogę. To oczywiste, że muszą mieć równe prawa, ale nie większe. Prezydent Warszawy uznał jednak, że geje mają ciężkie życie i zafundował im dom schadzek w mieście. Takie przybytki oczywiście istnieją w wielu miejscach na świecie, ale są to przedsięwzięcia prywatne. Natomiast pomysł, żeby taką działalnością zajmowały sią władze miasta (za pieniądze podatników!), jest rzeczywiście pionierski. Ponieważ nie wszyscy geje czują się komfortowo ze swoją orientacją, a pewne przypadki dają się stosunkowo łatwo przemienić, powinna być taka możliwość. Jednak aktywiści gejowscy uważają terapię reparatywną za ciężkie przestępstwo, co jest jaskrawym ograniczeniem wolności tych, którzy pragną się poddać kuracji.
Orientacja heteroseksualna jest niewątpliwie naturalniejsza, a najdobitniej świadczą o tym kompatybilne „interfejsy”, na których umieszczone są nasze sensory seksualne. Dość obrazowo określa to nazewnictwo angielskich końcówek na przewodach elektrycznych; wtyczka to końcówka męska (male), a gniazdo – żeńska (female). Jak widać, problematyka „gejowska” jest kolejnym polem do walki z rządem PiS.
Pamiętajmy, że ewentualny upadek obecnej ekipy rządzącej spowoduje niechybnie powrót do władzy „Europejczyków polskojęzycznych”, czyli „lewicy laickiej”, czyli postkomuny, czyli środowisk postubeckich, a oddech ulgi w Europie będzie tak głośny, że zbudzi noworodki w Bombaju i spowoduje takie zjawiska atmosferyczne jak huragany i tajfuny.
Poparcie rządu nie jest zatem jedynie poparciem mniejszego zła. Łatwo zapominamy, co zostało osiągnięte. Czy jakiś inny rząd po 1989 r. zrobił dla Polaków więcej?
Artykuł Jana Martiniego pt. „Kupuję u Obajtka” znajduje się na s. 3 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021.
Czerwcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Tomasz Sakiewicz o tym, że w Smoleńsku miał miejsce zamach, fałszowaniu śledztwa przez rząd Donalda Tuska i postawieniu byłego premiera przed sądem oraz o konflikcie w Zjednoczonej Prawicy.
Tomasz Sakiewicz komentuje wyniki pracy podkomisji ds. badań przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r., którego przewodniczącym jest Antoni Macierewicz.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Trzeba się pogodzić z tym, że teraz oficjalna wersja to będzie ta jedyna rozumna – czyli wersja zamachu. Wszystkie pozostałe zostały już wykluczone.#RadioWNET
Stwierdza, że jedyną logiczną możliwością jest to, że w Smoleńsku miał miejsce zamach na polską delegację. Podkreśla, iż w świetle badań
Nikt, kto skończył szkołę podstawową, umie czytać i pisać, nie może mieć wątpliwości, że prezydenta Polski zabito.
Redaktor podkreśla, że na tę tezę są niezbite dowody. Wśród nich są ślady materiałów wybuchowych. Zauważa, że także prokuratura za Donalda Tuska wskazała na ślady trotylu na wraku tupolewa.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Prokuratura też stwierdziła, że był tam trotyl, jednak nie przyjęła tego, bo według niej urządzenia były wystarczająco czułe. (…) Sama sobie przeczyła. #RadioWNET
Rozmówca Łukasza Jankowskiego zauważa, że ślady wskazują na to, iż nie mieliśmy do czynienia ze zderzeniem, lecz z rozerwaniem samolotu od środka.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Tam są ślady wybuchu, te drzwi nie mogły się wbić w ziemię w inny sposób. Samolot wybuchł eksplodował w powietrzu, od środka.#RadioWNET
Dziennikarz odnosi się do odpowiedzialności ówczesnych polskich władz. Zaznacza, że Donald Tusk powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności tak przed Trybunałem Stanu, jak i przed zwykłym sądem.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Mamy żelazne dowody na naciski, na sfałszowanie śledztwa. (…) Wszyscy od Donalda Tuska począwszy powinni mieć postawione zarzuty.#RadioWNET
[related id= 141978 side=right] Gość Poranka Wnet odnosi się do przekładania emisji dokumentu Ewy Stankiewicz, który miała pokazać telewizja publiczna. Z wyświetlenia materiału jednak zrezygnowano. Stwierdza, że chciałby wiedzieć, kto o tym zadecydował. Odnosi się także do konfliktów w koalicji rządowej. Sądzi, że sytuacja Solidarna Polska nie pójdzie w kierunku Konfederacji, bo od tej ostatniej odwraca się jej własny elektorat, bowiem
Wypowiedzi Brauna są dla rozumnego człowieka nie do przyjęcia.
Stwierdza, że najbliższy rok będzie krytyczny. Jeśli Zjednoczona Prawica go przetrwa, to zacznie się cementować. Przybliży się sezon wyborczy.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Mamy taki okres końca pandemii, przygotowania do wyjścia z kryzysu gospodarczego – który Polski nie ominął, tylko ją dużo łagodniej potraktował. To jest okres niebezpieczny, jeśli przejdą te dwa-trzy miesiące, koalicja zacznie się cementować.
Jak powstał portal Albicla? Kto może do niego należeć i jakie zasady na nim obowiązują? Odpowiada jego założyciel, Tomasz Sakiewicz.
Tomasz Sakiewicz postanowił stworzyć portal społecznościowy w związku z protestem przeciwko cenzurze w Internecie. Tak powstał serwis społecznościowy Albicla.com. Jak mówi nasz gość:
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: My żeśmy stworzyli miesiąc temu #Albicla, to portal społecznościowy który łączy wiele funkcji z Twittera czy Facebooka, mamy teraz 65 tysięcy użytkowników, codziennie przybywa tysiąc.#RadioWNET
Wyjaśnia, że nazwa portalu pochodzi od słów Alba Aquila, czyli Orzeł Biały po łacinie.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: My żeśmy się bardzo śpieszyli bo chcieliśmy w ostatnim dniu, w ostatniej godzinie rządów Donalda Trumpa wystartować i to nam się udało, tak bardziej w wersji testowej.#RadioWNET
Od kilku dni dostępna jest wersja, którą można uznać za końcową. Nadal jest ona udoskonalana. Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” narzeka na szkalowanie jego portalu społecznościowego. Widzi w tym działanie lobbystów, bądź zawiść.
Czy na portalu obowiązuje cenzura? Sakiewicz wyjaśnia, że zakazana są: twarda pornografia, poniżanie innych i łamanie polskiego prawa. Na portalu swoje strony mają nie tylko telewizja publiczna, czy Ordo Iuris, ale także Onet, Wirtualna Polska, a nawet Krytyka Polityczna.
Cieszy się, że wśród dominujących prawicowych mediów na portalu jest wRealu24, częstokroć krytyczne wobec „Gazety Polskiej”. Portal przyciąga wiele osób o poglądach prawicowych. Oni są bowiem, jak mówi nasz gość, blokowani przez inne portale społecznościowe.
Przeprosiny dotyczą wypowiedzi Tomasza Sakiewicza, jakiej udzielił na antenie Radia WNET 17 kwietnia 2019 roku.
Tomasz Sakiewicz przeprasza Janusza Korwin-Mikkego za obraźliwą wypowiedź podczas audycji radiowej „Poranek WNET”, publikowanej w radiu „wnet.fm” w dniu 17 kwietnia 2019 roku, w której sposób nieuprawniony przypisał Januszowi Korwin-Mikke poglądy takie jak: „popieranie nazizmu czy obrona Hitlera”
W jaki sposób w Stanach Zjednoczonych narasta cenzura? Tomasz Sakiewicz o tym, jak zabezpieczyć się przed dyktatem BigTech, a także o polityce Joe Bidena i impeachmencie Donalda Trumpa.
Tomasz Sakiewicz uważa, że cenzura stosowana przez mediach społecznościowych jest wydarzeniem bezprecedensowym i bulwersującym. Sądzi, że takie działanie jest bardzo niebezpiecznym zjawiskiem.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Jest to sytuacja bez precedensu, nie było nigdy takiej sytuacji w krajach demokratycznych, kiedy wysiłkiem wielkiej części elit politycznych jest uniemożliwienie społeczeństwu wyrażania swoich myśli – mamy do czynienia z wielopiętrową cenzurą.
Wskazuje, że obecnie mamy do czynienia nie tylko z blokowaniem użytkowników mediów społecznościowych, ale samych mediów, czego przykładem jest historia Parlera, któremu Amazon wypowiedział umowę na udostępnianie serwerów „tylko dlatego, że udostępniał wpisy prezydenta”.
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET: Nie chodzi o samego prezydenta Stanów Zjednoczonych, chodzi o dziesiątki milionów ludzi – także w Polsce. Ja też założyłem Parlera i też nie mogę z niego korzystać – co ja mam wspólnego z wyborami w USA?#RadioWNET
Dziennikarz podkreśla, że nie chodzi tutaj tylko o Donalda Trumpa, ale o dziesiątki milionów ludzi używających tego serwisu. Okazuje się, że nie tylko firma, ale także sam jej prezes muszą mierzyć się z działaniami w siebie wymierzonymi:
Szefowi Parlera zablokowano kartę kredytową. To są represje przypominające komunizm.
Redaktor Sakiewicz zauważa, że przymyka się oczy na nieprawidłowości w głosowaniach. O tych ostatnich nie wolno mówić. Oznacza to, że prawo nie jest już przestrzegane:
Jak mamy mieć przewagę nad autorytarnymi rządami czy reżimami, jeśli w USA (świątyni wolności) do czegoś takiego się dopuszcza? […] Ameryka idzie w stronę miękkiego totalitaryzmu. Krótkotrwałe sukcesy polityczne nie są warte takich poczynań.
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” przypomina, że miał zablokowane konto po tym, jak zostało ono zaatakowane przez hakerów. Udało się je jednak odblokować wkrótce po rozwiązaniu problemu. Za to na Twitterze zablokowany był, aż do wyborów prezydenckich w USA. Dodaje, że „Gazeta Polska” otrzymała ostrzeżenie na jednym z portali ze względu na fakt transmitowania przez nią mszy świętej.
Musimy podjąć twardą walkę, bo to też nas dotyczy.
Zauważa, że powstają nowe media społecznościowe i alternatywy. Przykład Parlera pokazuje, że trzeba inwestować we własne serwery, mimo kosztów z tym związanych. Tomasz Sakiewicz mówi także o spodziewanej polityce zagranicznej prezydenta Josepha Bidena. Sądzi, że nie ulegnie ona drastycznej zmianie, gdyż
Interesy Stanów Zjednoczonych są silniejsze niż podziały w elitach politycznych.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odpowiada na pytanie o impeachment Donalda Trumpa, którego chcą dokonać Demokraci, zanim ten zakończy 20 stycznia swoją kadencję. Ocenia, że
.@TomaszSakiewicz w #PoranekWNET o impeachmencie Donalda Trumpa: Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Zdaje się, że gdyby przestrzegać amerykańskiego prawa jest to niemożliwe, musiałaby się zgodzić spora grupa republikanów – ale mamy sytuację bez precedensu.#RadioWNET
Tomasz Sakiewicz mówi o planowanej rekonstrukcji rządu, powrocie cenzury prewencyjnej w związku z nakazem sądu nałożonym na dziennikarza Piotra Nisztora i wzywa do solidarności dziennikarskiej.
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, Tomasz Sakiewicz mówi o sądowym postanowieniu o zakazie pisania przez rok o prezesie PZPN Zbigniewie Bońku, który został nałożony na dziennikarza Piotra Nisztora.
Tu żadnej rozprawy nie było. Wpłynęło pismo do sądu i sędzia biegnąc do sekretariatu wydał natychmiast, przed powstaniem tekstu, zakaz jego publikacji […] Sąd nawet nie wiedział co będzie w tekście, ale już zakazał pisania go. Nie widział go też Zbigniew Boniek. Na szczęście zdążyliśmy opublikować gazetę, więc teraz Zbigniew Boniek zapowiedział, że zablokuje wydawanie Gazety Polskiej Codziennie i tygodnika […] Nie było takiej cenzury od czasów upadku komunizmu. Ja tego postanowienia nie uznaję.
Gość Poranka Wnet przypomina, że tekst dotyczy współpracownika Zbigniewa Bońka, kapitana SB Andrzeja Placzyńskiego, który jak się sam przechwalał, inwigilował Jana Pawła II. Wyrok w sprawie wydał sędzia Rafał Wagner z I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie. Redaktor Sakiewicz liczy na dziennikarską solidarność i wspólne wyrażenie sprzeciwu wobec cenzury prewencyjnej.
Mamy do czynienia z sytuacją niesamowitą, gdy 30 lat po upadku komunizmu jest przywrócona cenzura w Polsce.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosząc się do planowanej rekonstrukcji rządu wskazuje, że obecnie „wszystko opiera się na autorytecie Jarosława Kaczyńskiego”. Potrzebna jest zmiana kompetencji i ograniczenie liczby ministrów, co może uderzyć w koalicjantów.
Problem polega na tym, że mogą pojawić się odpryski. Ktoś się obrazi i nie będzie chciał w funkcjonować w życiu publicznym czy nie daj Bóg, wyjdzie z klubu i zostanie krucha większość. Tutaj trzeba uważać, by zachować tę większość. To jest główny problem, jak zreformować nie powodując strat i odprysków w obozie.
Tomasz Sakiewicz o kandydaturze Rafała Trzaskowskiego, jego związkach z osobami ze środowiska służb mundurowych PRL i obrażaniu przez niego wyborców PiS.
[related id=114531 side=right] Tomasz Sakiewicz zauważa, że kampania Andrzeja Dudy „ma niezły finisz” podczas gdy ta Rafała Trzaskowskiego „złapała zadyszkę”. Odnosi się to artykułu w „Gazecie Polskiej”, który zwraca uwagę na kobietę z otoczenia kandydata KO, której ojciec jako komendant MO „współuczestniczył w śmierci Grzegorza Przemyka, dezinformował medyków”. Zauważa, że „córka chwali się dokonaniami swego ojca”. Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” dodaje, że z pieniędzy warszawskiego Ratusza korzysta Jolanta Lange, mająca związek jako agentka SB ze sprawą śmierci ks. Franciszka Błachnickiego.
Widać wyraźnie, że Rafał Trzaskowski to kandydat wszystkich esbeków, zomowców i on się od tego nie uwolni.
Zarzuca jemu i jego obozowi, że w swych wypowiedziach ostro atakuje nie tylko polityków PiS, ale też wyborców tej partii. Sakiewicz obawia się, że gdyby wygrał obecny prezydent Warszawy te wybory, to wówczas Polska rozluźniłaby swój związek z NATO na rzecz kontaktów z Rosją. Wyjaśnia, że
Rafał Trzaskowski przyznał, że jego doradcami są ludzie ściśle związani z Ludowym Wojskiem Polskim i rosyjskimi służbami.
O związki z tymi ostatnimi oskarżano gen. Piotra Pytla, Szefa Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2014-15. [ Z siedmiu wojskowych powołanych przez Rafała Trzaskowskiego do zespołu doradców o trzech wiadomo, że zaczynali karierę w LWP – przyp. red.] Nasz gość zarzuca w związku z tym, że Trzaskowski „stawia na postsowieckich doradców”.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T./A.P.
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.