Syryjska telewizja państwowa: w nalotach koalicji zginął samozwańczy lider Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Baghdadi

Przywódca Daesh, samozwańczy kalif Abu Bakr al-Baghdadi, zginął w nalocie na Ar-Rakkę – informuje syryjska telewizja państwowa. Informacji nie potwierdzają w swoich przekazach terroryści ani koalicja.

Wiadomo, że ostatni nalot międzynarodowej koalicji pod wodzą USA na Ar-Rakkę (miasto w północnej Syrii – red.) miał miejsce w sobotę 10 czerwca. Wiadomość tę potwierdziła agencja informacyjna Amak, która ma związek z terrorystami. Według syryjskiej państwowej telewizji to właśnie w wyniku tego ataku zginąć miał przywódca Daesh.

Abu Bakr al-Baghdadi był początkowo przywódcą sunnickiej organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie w Iraku i Lewancie (ISIL), a kiedy jej nazwę zmieniono na Państwo Islamskie, został jego samozwańczym kalifem. W momencie inwazji amerykańskiej na Irak al-Baghdadi był imamem w jednym z meczetów w Samarze. Uważa się, że jeszcze za rządów Saddama Husajna należał do radykalnej organizacji islamskiej.

Inne źródła podają, że był on przez cztery lata przetrzymywany przez Amerykanów w Camp Bucca i tam jego poglądy się zradykalizowały. Według jeszcze innych informacji al-Baghdadi został członkiem al-Kaidy krótko po wybuchu wojny amerykańsko-irackiej i służył pod rozkazami Abu Musaba az-Zarkawiego, początkowo zajmując się przerzucaniem przez granicę zagranicznych bojowników islamskich, następnie zaś został samozwańczym emirem Rawy. Tam miał zasłynąć z brutalności jako przewodniczący założonego przez siebie sądu szariackiego i inicjator publicznych egzekucji osób podejrzewanych o wspieranie wojsk amerykańskich.

Już wcześniej pojawiały się informacje o śmierci al-Baghdadiego. Pierwsza z nich pojawiła się 14 czerwca 2016 roku, kiedy związana z Daesh agencja informacyjna podała, że kalif poniósł śmierć podczas amerykańskiego nalotu. Podczas bitwy o Mosul w listopadzie 2016 opublikowano jednak jego wezwanie do kontynuowania wojny przeciwko „niewiernym” w prowincji Niniwa, a także do organizacji zamachów terrorystycznych w Arabii Saudyjskiej i Turcji.
mirror.co.uk, wprost.pl/MoRo

Witold Repetowicz, korespondent wojenny: Do końca roku Irak powinien zostać oczyszczony z terrorystów [VIDEO]

Zerwanie stosunków między Katarem a Arabią Saudyjską i Emiratami wygląda skomplikowanie, a to logiczna konsekwencja działań Kataru i wynik zmiany w Waszyngtonie – powiedział gość „Poranka Wnet”.

– W Iraku toczy się wojna, przy czym toczy się tylko na części terytorium, bo większa jego część jest już oczyszczona z bojowników Państwa Islamskiego – powiedział Witold Repetowicz, gość „Poranka Wnet”, który właśnie powrócił z Iraku, w rozmowie z Witoldem Gadowskim.

– Natomiast w kilku miejscach toczą się walki sił rządowych z IS, które jest cały czas w defensywie i do końca roku Irak zostanie oczyszczony  – prognozował korespondent wojenny, który uważa że do końca czerwca dojdzie do całkowitego wyparcia sił ISIS z Mosulu, bowiem walki toczą się już jedynie w części Starego Miasta. Podkreślił, że  jest to teren trudny dla wojska ze względu na gęstą zabudowę i liczną ludność zamieszkującą ten obszar. Powiedział, że podczas działań mających na celu ewakuację ludności cywilnej często dochodziło do sytuacji, w której oddziały Państwa Islamskiego strzelały uciekinierom w plecy.

– W przypadku bombardowań koalicyjnych trudno jest uniknąć cywilnych ofiar i jest to wykorzystywane przez Państwo Islamskie propagandowo – powiedział ekspert. Przypomniał, że w sobotę mija trzecia rocznica zajęcia Mosulu przez Państwo Islamskie.

– Ludzie powoli wracają do swoich miast – powiedział ekspert Defence24, pytany o Karakosz, miasto chrześcijańskie niedawno odbite z rąk ISIS, które było zajęte w 2014 roku. Zaznaczył przy tym, że jest to proces dość powolny, chociaż w przypadku omawianego miasta mamy do czynienia ze szczególną sytuacją, bowiem było ono wyzwolone przez siły rządowe i tam następuje to trochę szybciej.

– Jest kilka przeszkód, aby chrześcijanie powrócili do swoich domów, do jednej z najważniejszych należy niepewność co do statusu równiny Niniwy, która częściowo zajęta jest przez Kurdów, a częściowo przez oddziały rządowe – powiedział Repetowicz.  Jego zdaniem niepewność polityczna ma tutaj kluczowe znaczenie, chociaż często są również fizyczne przeszkody, jak chociażby niedostateczne oczyszczenie terenu z bomb śmieciowych. Jako przykład podał chrześcijańskie miasteczko Telescow, do którego wróciła część mieszkańców, ale niewielki procent.

– Kluczową sprawą dziś dla Iraku  jest spór o Kirkuk, bowiem zamieszkują go, mówiąc w dużym uproszczeniu, Kurdowie, Arabowie i Turkmeni – powiedział Repetowicz. Duży udział ludności turkmeńskiej „generuje zaangażowanie Turcji” w spór o to miasto. Ekspert zauważył, że Turcja z wielką niechęcią odniosła się do wywieszenia przez gubernatora Kirkuku flagi kurdyjskiej. Zwrócił uwagę na to, że do tej pory rozważa się w Iraku, czy kwestie związane z tym miastem należy rozwiązywać w referendum niepodległościowym kurdyjskim , czy też za pomocą referendum konstytucyjnego.

– Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że Kirkuk to nie tylko miasto, ale cała prowincja, której dystrykt Hawidża jest na terenach Państwa Islamskiego – powiedział Repetowicz. Jego zdaniem Kirkuk też nie powinien zapominać o wciąż istniejącym zagrożeniu od strony ISIS, którego siły zostaną wyparte z Hawidży na samym końcu.

– Referendum niepodległościowe i kwestie niepodległości  Kurdystanu Irackiego jest to sprawa decyzji Kurdów – powiedział gość „Poranka Wnet”. Zauważył przy tym, że aby dyskutować o kwestiach poparcia czy uznania państwa Kurdów, sami zainteresowani powinni zorganizować referendum i jasno się określić, działając w porozumieniu z Irakiem, bowiem ani Irakowi, ani Kurdom nie jest potrzebna nowa wojna.

– Zerwanie stosunków między Katarem a Arabią Saudyjską i Emiratami wygląda skomplikowanie, a to logiczna konsekwencja działań Kataru, ale też wynik zmiany w Waszyngtonie – powiedział gość „Poranka Wnet”. Jego zdaniem, administracja Donalda Trumpa udzieliła pełnego poparcia dla działań Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników. Podkreślił, że dogadywanie się Kataru z Iranem za plecami Saudów doprowadziło do wściekłości Rijad.

Witold Gadowski rozmawiał z Witoldem Repetowiczem także o walkach z oddziałami Daesh i „Gniewie Eufratu”, o miliardowym okupie, jaki zapłaciła dynastia z Kataru Iranowi i organizacjom przez niego wskazanym. Zapraszamy do wysłuchania audycji.

Witold Repetowicz, niezależny dziennikarz, ekspert ds. międzynarodowych portalu Defence24.pl, prawnik. Autor licznych reportaży z podróży na Bliski Wschód i do Afryki. Szczególnie zainteresowany problemami wojen i konfliktów etnicznych oraz religijnych, a także terroryzmu. Od czasu wybuchu „Arabskiej Wiosny” wielokrotnie przebywał w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym w Iraku i Syrii. Autor książki „Nazywam się Kurdystan”.

 

„24 minuty”, TVP Info / Konrad Szymański: Aby przetrwać, Unia potrzebuje reformy, a nie pogłębiania integracji [VIDEO]

Projekt integracji w ramach społeczeństwa wielokulturowego nie wychodzi. Część elit europejskich próbuje tego nie dostrzegać – powiedział sekretarz stanu w MSZ w programie Krzysztofa Skowrońskiego.

Cała rozmowa do obejrzenia na stronie TVP Info

Wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański był gościem Krzysztofa Skowrońskiego w programie „24 minuty”. Rozmowa dotyczyła polityki europejskiej i imigracyjnej  – także w związku z ostatnimi tragicznymi wydarzeniami w Wielkiej Brytanii.

Nie wolno czynić zbyt łatwo znaku równości między kryzysem humanitarnym na Bliskim Wschodzie i polityką uchodźczą a zamachami terrorystycznymi – ale prawdą jest, że polityka „otwartych drzwi” i próba ponadnarodowego zarządzania polityką uchodźczą stwarzają podwyższone ryzyko, że nie będziemy dokładnie wiedzieć, kto przyjeżdża do Europy. To jest jeden z powodów, dla których polski rząd zachowuje się w tej sprawie bardzo ostrożnie. Dzisiaj widzimy, jak bardzo błędna była bezrefleksyjna polityka migracyjna  w wielu państwach zachodnich.

Trzeba powiedzieć, że pokojowa koegzystencja w ramach wielkiego projektu społeczeństwa wielokulturowego nie wychodzi. To oczywiście nie oznacza możliwości postawienia zarzutu każdemu wyznawcy islamu, to dotyczy tylko części tej społeczności. Ale jest prawdą, że ta społeczność jest wyjątkowo podatna na nauczanie zwykłej nienawiści. Londyn jest tego bardzo dobrym przykładem. Cześć elit europejskich usiłuje tego – być może z dobrych intencji – nie dostrzegać.

Polityk podkreślił też, że Polska może brać udział we wspólnej ochronie granic i angażować się w działanie humanitarne w regionie. Natomiast decyzja polskiego rządu o przyjęciu uchodźców to był duży błąd. Warto zauważyć, że nie tylko Polska ma kłopoty z wypełnieniem  planu relokacji.

Konrad Szymański komentował również plany dalszej integracji strefy euro. Podkreślił, że w obecnych warunkach realizacja takich zamierzeń nie wydaje się możliwa zarówno z ekonomicznego, jak i politycznego punktu widzenia. Optymizm elit europejskich po wyborach prezydenckich we Francji jest oparty na bardzo słabych przesłankach. W wielu krajach panują bardzo negatywne nastroje wobec integracji europejskiej, sięgające powyżej 30% społeczeństwa.

O europejskiej federacji dziś niewiele osób myśli i mówi serio. Unia potrzebuje reformy, aby przetrwała. Myślenie w kategoriach wielkiego integracyjnego skoku byłoby dzisiaj dowodem braku realizmu.

Polityk mówił też o relacjach UE ze Stanami Zjednoczonymi i z Rosją. W odniesieniu do tej ostatniej minister zauważył, że wśród polityków europejskich, zwłaszcza niemieckich, jest mocne zrozumienie dla utrzymania „reżimu sankcyjnego”.

W rozmowie nawiązano też do oskarżeń naszego kraju o tzw. dumping socjalny. Tego typu oskarżenia świadczą o odejściu od zasad konkurencji i wolnego rynku. Dlatego premier Beata Szydło rozmawia z politykami krajów zainteresowanych utrzymaniem tych  mechanizmów, jak Holandia czy kraje bałtyckie.

Program 24 Minuty z Krzysztofem Skowrońskim w TVP Info – w każdy poniedziałek o godzinie 18.30.

ax

 

 

Jerzy Haszczyński: Może dojść do zmiany układu geopolitycznego na Bliskim Wschodzie. Katar coraz bliżej Iranu

Szef działu zagranicznego dziennika „Rzeczpospolita” komentował w Radiu Wnet zerwanie przez Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Egipt i Bahrajn kontaktów dyplomatycznych z Katarem.

Arabia Saudyjska ogłosiła w poniedziałek, że jednostki katarskie zostaną wykluczone z koalicji walczącej z ekstremistami w Jemenie. W poniedziałek Rijad zerwał stosunki dyplomatyczne i konsularne z Katarem w związku ze wspieraniem przez to państwo terroryzmu. [related id=22963]W ślad za Arabią Saudyjską stosunki dyplomatyczne z Katarem zerwały też Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn.

Decyzję tych krajów komentował Jerzy Haszczyński. – Oficjalny zarzut wobec Kataru dotyczy wspierania terroryzmu islamskiego, szczególnie tego, który dotyka krajów Bliskiego Wschodu. Jak się bliżej przyjrzeć, to zarzut dotyczy przede wszystkim Bractwa Muzułmańskiego, co do którego nie wszyscy mają pewność, czy jest organizacją terrorystyczną.

Cały konflikt odbywa się w cieniu wizyty Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie, gdzie zostało zawarte przymierze między Arabia Saudyjską a USA, w którym wskazano na Iran jako na głównego wroga – znaczył dziennikarz.

Jerzy Haszczyński wymienił możliwe polityczne powody decyzji państw islamskich o zerwaniu kontaktów z Katarem – Gdzieś w tle jest konflikt między głównymi sunnickimi graczami, z Arabią Saudyjską na czele, a szyickim regionalnym mocarstwem, jakim jest Iran. Katar jest oskarżany przez Arabię o wspieranie Teheranu, mimo że sam jest krajem sunnickim.

Zdaniem szefa działu zagranicznego sytuacja dyplomatyczna nie przełoży się na stabilność dostaw katarskiego gazu do Polski. – To nie jest wojna o surowce, co nie znaczy, że nie będzie wpływała na rynek naftowy i gazowy. Nie wiemy, czy ten konflikt będzie trwał na tyle długo, żeby to miało wpływ na sytuację energetyczną w Polsce.

– Nie wiemy, jak się zachowają Stany Zjednoczone, które mają duże siły wojskowe w Katarze. Jeszcze za czasów Baracka Obamy Katar wykonywał poważne gesty w stosunku do Ameryki, ale zmieniły się władze w Białym Domu, więc może i nastawienie Kataru się zmieniło – powiedział dla Radia Wnet Jerzy Haszczyński.

Miriam Shaded: Europa powinna zakazać islamu jako ideologii nienawiści albo ściśle kontrolować jego wyznawców i imamów

Według prezes „Fundacji Estera” do Polski w sposób niekontrolowany napływają muzułmanie, korzystając z otwartych granic. Nie ma też różnych, lepszych i gorszych islamów – jest jeden.

Gościem południowej audycji Radia Wnet była Miriam Shaded, prezes „Fundacji Estera”, która opowiadała o swojej działalności , o relacjach Europy ze światem islamu oraz o sytuacji w Syrii.

„Fundacja Estera”  zajmuje się m.in.pomocą dla  Polek, które związały się  z muzułmanami. Jest ich co najmniej 300 tys.  Polskie obywatelki są często nieświadome, jak wygląda prawna i obyczajowa sytuacja kobiet w świecie islamu. Fundacja kieruje zgłaszające się osoby do właściwych instytucji, w których mogą uzyskać pomoc i sama udziela im pomocy w kwestiach prawnych, np. przy odzyskiwaniu dzieci.

Miriam Shaded mówiła też o  islamie  w Europie.  Jej zdaniem jest jeden islam –  nie ma różnych islamów, lepszego i gorszego. Różnice dotyczą jedynie stopnia opresyjności i mniej lub bardziej rygorystycznego stosowania wynikających z religii przepisów. W związku z tym  państwa europejskie powinny prowadzić bardzo stanowczą politykę wobec islamu i imigrantów islamskich – zakazać islamu jako ideologii propagującej nienawiść i odmawiającej podstawowych praw kobietom albo przynajmniej ściśle kontrolować jego wyznawców, w szczególności imamów. UE, która konsekwentnie walczy z mową nienawiści, ksenofobią i rasizmem pośród Europejczyków, powinna w ten samo sposób walczyć z propagandą islamu.

Według gościa Radia Wnet również w Polsce istnieje zagrożenie islamem i terroryzmem islamskim. Przez otwarte granice przenika wielu muzułmańskich imigrantów, którzy nie są w żaden sposób rejestrowani. Pobierają zasiłki w Niemczech, a mieszkają w Polsce.

Miriam Shaded mówiła też o  wojnie w Syrii i możliwych sposobach jej zakończenia.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

JS

Al Adnani: „Na sądzie ostatecznym będę świadczył przeciw każdemu z was, kto nie ubije choćby jednego krzyżowca” (VIDEO)

Niedługo, wraz z przerzuceniem działań ISIS do Europy, nasilą się zamachy – przewiduje arabista Franciszek Bocheński w „Poranku Wnet” w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim na temat terroryzmu i ISIS.

– Zagrożenie terroryzmem zawsze istniało – powiedział gość „Poranka Wnet”.  Zwrócił uwagę, że w odróżnieniu od tego co dzisiaj ma miejsce, były to organizacje o charakterze narodowym, separatystycznym, jak chociażby IRA. Atak był wymierzony przeciw konkretnym krajom, w przypadku organizacji palestyńskich – głównie przeciw Izraelowi. Wskazał, że sytuacja zmieniła się w momencie ataku organizacji arabskiej Al-Kaidy na Word Trade Center, bowiem od tego momentu Stany Zjednoczone ogłosiły się strażnikiem świata, który będą chronić od zagrożenia terroryzmem. Al -Kaida walczyła konkretnie ze Stanami Zjednoczonymi, Izraelem i Europą Zachodnią.

– W momencie, gdy pojawiło się na mapie świata Państwo Islamskie, sytuacja całkowicie uległa zmianie – podkreślił gość „Poranka Wnet”. Wyjaśnił, że wywodzi się ono z ruchu salafitów, to znaczy tych, którzy chcą powrócić do pierwotnego islamu. Salafici to organizacja najbardziej radykalna, „uważająca za wrogów wszystkich tych, którzy nie złożą przysięgi ich kalifowi. Atakują w związku z tym wszędzie i każdego” włącznie z muzułmanami.

– Jeden z czołowych ideologów państwa islamskiego, Abu Muhammad Al Adnani, w jednym z piątkowych kazań powiedział: „Na sądzie ostatecznym będę świadczył przeciwko każdemu z was,  kto nie ubije choćby jednego krzyżowca” – przypomniał arabista. Wyjaśnił, że dla wyznawców takich, jak Al Adnani, krzyżowcami są wszyscy, którzy nie są z nim, a w szczególności  Europejczycy. Kontynuując  relację z owego „kazania”, cytował słowa Al Adnaniego: „Skarżycie się, że nie macie materiałów wybuchowych. Chcecie broni palnej. A po co wam? Masz scyzoryk, to poderżnij mu gardło, jeśli nie masz nawet scyzoryka, weź kamień, a nie masz kamienia – to ubij go chociaż butem”.

– My się koncentrujemy na zamachach w Europie, ale tak naprawdę niewiele mówi się o tym, co się dzieje w Syrii i Iraku – powiedział ekspert w „Poranku Wnet”. Poinformował, że gdy Państwo Islamskie wkroczyło do Mosulu, obcięto głowy wszystkim członkom komisji wyborczej. W Samarze zaatakowano koszary, a następnie wywieziono na pustynię wszystkich rekrutów i rozstrzelano 2 tysiące osób. Przypomniał, że Państwo Islamskie nagrywa filmy z okrutnych zbrodni, które publikuje w sieci. Jako przykłady podał film dokumentujący mord na kilku osobach, które zamknięto w klatce i zanurzono pod wodę, czy śmierć pojmanego czołgisty, na którym dokonano wyroku przez rozjechanie go czołgiem.

– Powszechna staje się opinia, że każdy muzułmanin to terrorysta. Tymczasem mało kto wie, że muzułmanie, i to nie tylko szyici, ale również sunnici, jak chociażby Kurdowie, są mordowani, mimo że wymawiają szehadę, a to już jest sprzeczne z Koranem  – powiedział Bocheński.

Zwrócił uwagę, że w interesie Państwa Islamskiego jest szerzenie nienawiści do wszystkich muzułmanów, tak „aby w całej Europie zapłonęły meczety” – powiedział, cytując  „plan zdobycia świata” opracowany przez  salafitów. Jedynym remedium na to mógłby stać się „sojusz muzułmanów z niemuzułmanami”, ale, jak sam przyznaje Bocheński, „jest to praktycznie nie do zrealizowania”.

– Niedługo wraz z przerzuceniem się działalności Państwa Islamskiego, które w tej chwili ponosi klęski w Syrii i Iraku, nasilą się działania terrorystyczne  IS na terenie Europy – zapowiedział ekspert w „Poranku Wnet”.

Zapraszamy do wysłuchania audycji.

MoRo

 

Obejrzyj również wywiad z Franciszkiem Bocheńskim na YouTube:

Jan Żaryn: Zaproszenie imigrantów przez Angelę Merkel miało doprowadzić do destabilizacji kultury europejskiej (VIDEO)

O tym, a także o sprawach polskich – jak brak prawdziwej reprywatyzacji wpłynął na polskie życie publiczne i z czym będzie musiała zmierzyć się komisja weryfikacyjna – rozmawialiśmy w Poranku Wnet.

W poniedziałek (29 maja) Aleksander Wierzejski gościł w Radiu Wnet senatora PiS, profesora Jana Żaryna. Tematem rozmowy była reprywatyzacja, reforma wymiaru sprawiedliwości, problem Europy z imigrantami islamskimi oraz sytuacja geopolityczna po szczycie NATO i spotkaniu grupy G7.

Jan Żaryn uważa, że fundamentem zła, które nazywa się złodziejską reprywatyzacją w Warszawie i w innych miejscach Polski, jest brak kompleksowej ustawy reprywatyzacyjnej. To właśnie brak przekazania właścicielom lub ich dzieciom czy wnukom mienia, odebranego w czasach komunizmu, umożliwił powstanie szajki reprywatyzacyjnej.

Brak  prawdziwej reprywatyzacji bardzo mocno wpłynął na polską rzeczywistość pod względem etycznym. To zaniechanie spowodowało, że państwo i samorządy były postrzegane jako paserzy. Tak zwana afera reprywatyzacyjna to jeden z tego owoców, które teraz zbieramy.

Na uwagę uczestniczącego w rozmowie Adama Borowskiego, że wielu ludzi poniosło już bardzo poważne konsekwencje „dzikiej reprywatyzacji”, gdyż zostali wyrzuceni na bruk z przejętych nieruchomości, profesor Jan Żaryn powiedział, że ustawa reprywatyzacyjna prawnie uporządkowałaby sytuację mieszkańców nieruchomości, którzy w dobrej wierze funkcjonowali w mieszkaniach, zwracanych właścicielom lub ich spadkobiercom. Zamieszkiwali (oni lub ich rodzice czy dziadkowie) w nich nieraz przez 20-30 lat i przez te lata ponosili liczne nakłady. Brak uregulowania ich sytuacji skutkował stosowaniem rozwiązań „siłowych” przez tych, którzy mniej lub bardziej legalnie odzyskali kamienice. Problem zwrotu nieruchomości właścicielom i praw ich lokatorów mógł być rozwiązany inaczej niż za pomocą „pasersko-złodziejskiego procederu”, jak to miało miejsce.

Przez lata jedyną grupą, która miała kontrolę nad tym procesem, byli prawnicy. Tylko oni mieli pełną świadomość stanu prawnego i umiejętność rozumienia istniejących luk prawnych. To też w sensie etycznym bardzo negatywnie wpływało na nasze życie publiczne.

Senator Jan Żaryn zwrócił uwagę na podobny problem odnośnie do aktualnego sporu między ministerstwem sprawiedliwości a środowiskami prawników o reformę wymiaru sprawiedliwości. Prawnicy, ze względu na ich znajomość prawa, są przeciwnikiem stawiającym bardzo silny opór. W pojedynku tym zasadnicze będzie to, czy autorytet państwa i obywatelska postawa społeczeństwa będą współkreatorami rozwiązania problemu. Możliwe jest tu popełnienie różnych błędów, które może napotkać również komisja do sprawy weryfikacji tzw. reprywatyzacji w Warszawie.

W idei tej powołanej specjalną ustawą komisji, która rozpoczyna właśnie działalność, profesor Jan Żaryn zauważa element rewolucyjności. Komisja będzie bowiem musiała (w pewnym sensie) zmierzyć się z podstawowymi i regułami prawnymi, jak niedziałanie prawa wstecz czy przedawnienie. Nie są one kwestionowane, ale nie zawsze są nośnikami sprawiedliwości.

Zapytany o przedmiot obrad klubu parlamentarnego PiS, który zebrał się na Podkarpaciu, senator odparł, że nie brał w nich udziału, ale że PiS w ostatnim czasie zajmują przede wszystkim dwie kwestie – reforma wymiaru sprawiedliwości oraz imigracja islamska do Europy.

Masa ludzi – imigrantów, a nie uchodźców, jak są błędnie nazywani – chce być lokowana tam, gdzie zdążali lub gdzie zostali zaproszeni albo przebywa ich rodzina, a nie na przykład w Polsce. Problem islamskiej imigracji jest problemem paneuropejskim.

Zaproszenie muzułmanów do Europy przez kanclerz Angelę Merkel miało – zdaniem profesora Jana Żaryna – w długim okresie doprowadzić do destabilizacji kultury i cywilizacji europejskiej i dzięki rozwiązaniu problemu, jakim jest według lewicy religijność, realizować neomarksistowski projekt Europy, jako miejsca szczęśliwości. Sprowadzenie muzułmanów miało zniszczyć chrześcijaństwo, a sam islam skazić europejskim konsumpcjonizmem. To się jednak nie udało, gdyż islam, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, okazał się na to bardzo odporny. Projekt lewicy – multikulturalizm, jako recepta na wszelkie zło przegrywa.

Profesor Jan Żaryn skomentował też wypowiedź Angeli Merkel po spotkaniach przywódców państw NATO i grupy G7, że Europa nie ma co liczyć na pomoc Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a powinna ze swoimi problemami radzić sobie sama. To zdanie kanclerz Niemiec należy rozumieć jako przygotowywanie europejskiej opinii publicznej na wzmocnienie projektu Francja-Niemcy-Rosja. Polityka europejska zawsze polega na szukaniu u zewnętrznego mocarstwa (USA) pomocy w zdławieniu agresji państwa, które próbuje ją zdestabilizować, albo na dogadywaniu się z potencjalnym agresorem, tłumiąc w ten sposób jego potencjalny imperializm. W przypadku tej drugiej opcji zawsze są ofiary, którymi często była Polska i Polacy.

Jan Żaryn uważa, że Stany Zjednoczone pod wodzą Donalda Trumpa mają zbyt twarde oczekiwania wobec Europy, aby w zmian za pomoc w obronie całego kontynentu przez USA, poddała się administracji amerykańskiej. Alternatywą jest któryś z partnerów przyeuropejskich, który mógłby zastąpić Amerykanów, ale w którym trzeba zdławić potencjalne niebezpieczeństwo antyeuropejskości. Taką grę między USA, Rosją i Turcją Angela Merkel proponuje Francji i innym członkom Unii Europejskiej. Zdaniem senatora PiS, historia podpowiada jednak, że z punktu widzenia Polski i Europy Środkowej Ameryka jest potrzebna.

JS

 

 

Obejrzyj wywiad z senatorem RP również na YouTube:

Mamy do czynienia z ekspansją demograficzną muzułmanów w Rosji. Za kilkadziesiąt lat będą stanowić tam większość (VIDEO)

Gościem Programu Wschodniego Radia Wnet był doktor Jerzy Rohoziński – historyk, antropolog kultury, autor książki „Narodziny globalnego dżihadu”. Mówił m.in. o ekspansji muzułmanów w Rosji.

Jerzy Rohoziński powiedział, że Rosja w tej chwili nie ma aż tak widocznego problemu z muzułmanami, jak Zachód, ale niebawem może się to zmienić. W dawnych republikach radzieckich mamy do czynienia z ekspansją demograficzną muzułmanów:
– Szacunki demografów są takie, że za kilkadziesiąt lat muzułmanie będą stanowić większość w Rosji. Należy dołożyć do tego erozję życia rodzinnego oraz alkoholizm.

Jest to proces, który zaczął się jeszcze w okresie sowieckim. Za symboliczny początek można przyjąć rok 1979 oraz trzy wydarzenia: rewolucję islamską w Iranie, początek interwencji sowieckiej w Afganistanie oraz wyniki spisu ludności w ZSRR, które pokazały, że muzułmanie stają się coraz liczniejsi.

Gość Programu Wschodniego mówił również o tym, że muzułmanie najlepiej wspominają okres Breżniewa, ponieważ pozwalał on im na działalność w tzw. szarej strefie:

– Breżniew miał słabość do muzułmanów. Zaczynał swoją karierę w Kazachstanie i miał zrozumienie dla takich kwestii, jak korupcja czy nepotyzm.

Muzułmanie w Rosji się radykalizują. Jako przykład podał muzułmanów z dawnej rosyjskiej Azji środkowej, gdzie popularny jest ekstremistyczny ruch głoszący konieczność założenia tam muzułmańskiego kalifatu:

– Kalifat jest czymś w rodzaju islamskiego związku radzieckiego. To państwo sprawiedliwości społecznej. Islamski radykalizm przenika się z postsowiecką nostalgią. Tego nie ma wśród muzułmanów na zachodzie.

W Rosji mamy do czynienia z wieloma paradoksami, jeżeli chodzi o kwestie islamu:

– Początek ekspansji rosyjskiej w Kazachstanie to jest tak naprawdę islamizacja tych terenów. Rosjanie uważali, że jeżeli ludom koczowniczym, które mają nie do końca sprecyzowaną tożsamość narodową narzucą islam wprzężony w biurokratyczne struktury państwa rosyjskiego to on zagwarantuje to im ich lojalność. W latach osiemdziesiątych zmieniła się polityka Rosji i islam zaczął kojarzyć się z czymś zagrażającym.

Na zakończenie rozmowy dr Jerzy Rohoziński stwierdził, że Rosja boi się własnych muzułmanów, a nie usiłuje ingerować w sprawy muzułmanów poza swoimi granicami, jak robią to inne państwa.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Obejrzyj również wywiad na YouTube Radia Wnet!

Paweł Lisicki w „Poranku Wnet”: Presja na Polskę w sprawie relokacji tzw. uchodźców to skandal i głupota (VIDEO)

Polityka rządu w odniesieniu do kwestii imigracji islamskiej jest roztropna i nie jest spętana polityczną poprawnością. Natomiast Europa Zachodnia straciła swój naturalny system obronny.

Krzysztof Skowroński w „Poranku Wnet” w piątek (26 maja) gościł Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy” i autora wielu książek.

Tematem rozmowy były: relacja świata Zachodu ze światem islamu, ostatni zamach terrorystyczny w Manchesterze, problem relokacji uchodźców i stosunek mediów zachodnich do Polski.

Zadziwiająca jest informacja, że zamachowiec z Manchesteru przed zamachem zadzwonił do swojej matki, żeby jej powiedzieć „Mamo, wybacz!”. Paweł Lisicki powiedział, że jest to „ludzki akt” w tym całkowicie nieludzkim zdarzeniu.

Trzeba mieć bardzo silną wolę lub „kompletnie przeprany” mózg, żeby nie tylko zabić innych, ale zabić też siebie. Człowiek, który się tego dopuszcza, musi działać w środowisku, które wspiera takie postawy, usuwa wszelkie wątpliwości i zawahania. Takie są środowiska muzułmańskie, w których radykalne postawy są nie tylko tolerowane, ale i akceptowane. To w nich, a nie w odosobnieniu, wzrastają zamachowcy.

Wydaje się, że w Europie Zachodniej nie ma już mechanizmów, które mogłyby stanowić jej naturalny system obronny. Świadczą o tym bardzo liczne głosy w mediach i, szerzej, w elitach, za każdym razem pojawiające się po zamachach: „Europa nadal ma być otwarta, jeśli coś jest nie tak, to nie po stronie muzułmanów, ale po stronie Europejczyków, którzy nie są jeszcze dość tolerancyjni, otwarci itd.; jest to nasza wina teraźniejsza albo z przeszłości”.

Uniemożliwia to przeciwdziałanie zjawisku przyzwolenia i akceptacji terroryzmu pośród islamskich mieszkańców Europy.

Z kolei postawa islamskich mieszkańców Europy i imigrantów jest jednolita. W Niemczech przeprowadzono pośród nich badania. Wynika z nich, że zdecydowana większość aprobuje zamachy terrorystyczne. Przed tym Europa nie potrafi się obronić.

Według „Gazety Wyborczej” zamach w Manchesterze został wykorzystany przez rząd w jego antyimigranckiej polityce. Tak „Wyborcza” oceniła przemówienie Beaty Szydło w czasie debaty na temat wniosku opozycji o wotum nieufności wobec Antoniego Macierewicza. Premier w mocnych słowach zapowiedziała kontynuację dotychczasowej postawy rządu względem imigracji islamskiej i presji Unii Europejskiej na Polskę, aby przyjmowała tzw. uchodźców.

Zdaniem Pawła Lisickiego, polityka rzędu jest pod tym względem roztropna, nie jest spętana polityczną poprawnością i odpowiada opiniom zdecydowanej większości Polaków. Ważne przy tym jest, że poglądy Polaków na temat kwestii imigracji islamskiej kształtuje rzetelna wiedza i doświadczenie, a nie przesądy. Polacy bardzo dobrze znają sytuację w państwach Europy Zachodniej, sami ją odwiedzają, mają tam rodziny. Widzą jak wiele się zmieniło. Stan aktualny – żołnierze na ulicach, atmosfera strachu, enklawy muzułmańskie – nie jest stanem normalnym i dobrym. Pomimo bardzo dużego zaangażowania wojsk i służb specjalnych, nie udaje się osiągnąć bezpieczeństwa, zamachy nadal się zdarzają.

Jeśli chodzi o kwestię presji państw i organów Unii Europejskiej na Polskę w sprawie relokacji tzw. uchodźców, Paweł Lisicki widzi dwa elementy – element głupoty i element skandalu. Głupota polega na tym, że imigranci, którzy mieliby być „relokowani” do Polski, wcale tego nie chcą. Żeby ich w Polsce zatrzymać, trzeba by ich pilnować, pytanie jak – stworzyć dla nich obozy?

Skandal polega na tym, że Polsce zarzuca się brak solidarności z krajami, które przyjęły imigrantów. Dlaczego Polska ma naprawiać błędy popełnione przez te kraje? Gdyby zachowały one pełną determinację, żeby powstrzymać napływ imigrantów, to oczekiwanie pomocy byłoby uzasadnione. Czym innym jest jednak sytuacja, gdy tej determinacji w ogóle nie ma, a muzułmanie są wręcz zapraszani do Europy.

Paweł Lisicki uważa, że projekt reprezentowany przez wybranego we Francji na prezydenta Emmanuela Macrona jest nie do przyjęcia. Jest to wizja Europy ujednoliconej, w której silniejsi narzucają swoją wolę słabszym. Jego zwycięstwo jest zwycięstwem oligarchii francuskiej. Za nim stały wszystkie silne media.

Warto też zwrócić uwagę na skalę zaangażowania służb specjalnych w proces wyborczy. Byłaby ona nie do przyjęcia w Polsce, gdzie nie ma mowy o tym, żeby służby prześwietlały kandydatów na prezydenta, odwiedzały ich itd. W Polsce jest o niebo lepiej, jeśli chodzi o demokrację, o dostęp do opinii publicznej. We Francji opinia publiczna jest zdominowana przez jedną opcję.

Dlaczego więc media zachodnie są w większości nieprzychylne Polsce, zmianom politycznym, rządom PiS i wprowadzanym reformom, np. wymiaru sprawiedliwości? Paweł Lisicki twierdzi, że jest to spowodowane brakiem wiedzy, złą wolą i uprzedzeniami ideologicznymi. Media zachodnie są lewicowo-liberalne. Dlatego nie podoba im się, że w Polsce rządzi ktoś z zupełnie innej opcji ideowej.

Nie znaczy to, że Paweł Lisicki popiera wszystko, co robi PiS. Jest np. krytyczny wobec części forsowanych zmian w wymiarze sprawiedliwości , np. pomysłu, by minister sprawiedliwości mianował prezesów sądów. Są to jednak pomysły, z którymi można dyskutować, a nie twierdzić, że to zamach na demokrację, faszyzacja itp.

Paweł Lisicki wydał niedawno książkę pod tytułem „Poza polityczną poprawnością. Polska, Europa i Kościół między nihilizmem a islamem”. Zawiera ona jego felietony, artykuły i wywiady. Jutro od 10:45 do 12:00 (w sobotę 27 maja) na Jarmarku Wnet będzie będzie można porozmawiać z autorem i nabyć jego książki, a także otrzymać dedykację autora.

JS

 

Obejrzyj również wywiad z Pawłem Lisickim na YouTube Radia Wnet:

Sławomir Ozdyk/zamach w Manchesterze: Na Wyspach Brytyjskich toczy się regularna wojna pomiędzy Islamem a zachodem

Gościem Antoniego Opalińskiego w Popołudniu Radia Wnet był dr Sławomir Ozdyk – ekspert ds. bezpieczeństwa. Głównym tematem rozmowy były zamachy terrorystyczne w Europie organizowane przez IS.

 

Sławomir Ozdyk powiedział, że  Państwo Islamskie przyznaje się do ataków terrorystycznych ze względów propagandowych i jest to dla nich reklama – pokazują w ten sposób, że mogą przeprowadzić zamach w Europie oraz że są zdeterminowani, aby „przenieść wojnę z Syrii” na grunt europejski.

[related id=”20272″] Ekspert uważa, że wczorajszy atak terrorystyczny w Manchesterze musiał być przeprowadzony przez dobrze przygotowanych fachowców dysponujących całym logistycznym zapleczem. Jak powiedział, to nie była „amatorszczyzna”. Taka operacja wymaga specjalistycznej wiedzy i dostępu do materiałów wybuchowych.

Rozmówca „Popołudnia Radia Wnet” powiedział, że na Wyspach Brytyjskich nie mówi się już o  incydentach terrorystycznych ani zamachach, tylko toczy się tam regularna wojna pomiędzy islamistami a znienawidzonym przez nich światem Zachodu.

Wysadzenie się w takim miejscu, gdzie przebywa dużo dzieci, ma podwójne znaczenie. Zabijając niewinne dzieci pośrednio uderza się w rodziny – w ten sposób Państwo Islamskie chce przekazać Europie prosty komunikat: macie się nas bać.

[related id=”20442″] Zdaniem dra Sławomira Ozdyka dowodzenie działaniami terrorystycznymi Państwa Islamskiego na terenie Europy odbywa się za pomocą sieci ośrodków i oddzielnych organizacji, które współpracują ze sobą:

Wraz z falą migracyjną przyjechało mnóstwo bojowników ISIS i pokrewnych organizacji. Zbudowano sieć kontaktów, zaplecze logistyczne, zaplecze socjalne oraz miejsca, w których ludzie mogą konstruować materiały wybuchowe.  

Gość Popołudnia Wnet przypomniał, że poprawność polityczna nie obowiązuje salafitów, wahabitów oraz innych skrajnych islamistów. Przestrzegają jej jedynie Europejczycy. Co więcej, osoby związane z islamem, które nie angażują się bezpośrednio w zamachy, wykluczają jednocześnie możliwość przekazania odpowiednim służbom informacji o planowanym ataku. 

Dlatego, jak podkreślił ekspert na zakończenie rozmowy – nie widzi on możliwości ochrony przed ekstremizmem islamskim, dopóki Europa nie przestanie stosować dotychczasowej retoryki.

jn