Atak Państwa Islamskiego w Syrii. W zasadzce zginęło 26 żołnierzy lojalnych wobec reżimu Asada

W zasadzce zorganizowanej przez bojowników Państwa Islamskiego zginęło 26 żołnierzy lojalnych wobec reżimu Asada.

W poniedziałek 8 lutego w syryjskim mieście Rakka miała miejsce zasadzka członków Państwa Islamskiego (IS) na konwój żołnierzy Baszszara al-Asada. Jak podaje Syrian Observatory for Human Rights w ataku zginęło 26 syryjskich żołnierzy i 11 terrorystów IS. Poniedziałkowy atak, raczej zignorowany przez zachodnie media był jednym z najkrwawszych od początku nowego roku. Natarcie miało miejsce w Rakkce, w syryjskiej prowincji Deir ez-Zur, gdzie żołnierze Asada przeszukiwali teren w poszukiwaniu ukrywających się bojowników.

Pomimo, iż mija drugi rok od zapewnień Donalda Trumpa o tym, że terytorium Syrii zostało uwolnione spod władzy Państwa Islamskiego – w niektórych prowincjach terrorystyczne bojówki IS nadal stanowią realny problem.

Według izraelskiego badacza z Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym -Yorama Schweitzera, atak z 8 lutego ma zdecydowanie głębsze dno i może stanowić kontynuację rozpoczętych działań IS przeciwko siłom Baszszara al-Asada. Zgodnie z danymi Jane’s Terrorism and Insurgency Centre jest to 170 atak Państwa Islamskiego, skierowanych przeciwko siłom bezpieczeństwa lojalnym reżimowi Asada. Siła ataków ma tendencję rosnącą, a przedostatnie podobne natarcie miało miejsce również w prowincji Deir ez-Zur, 30 grudnia 2020.

NN

 

Źródło: The Jerusalem Post

Jastrzębski: Jeżeli Biden wygra, to powróci amerykańska polityka bliskowschodnia z czasów Obamy

Wygrana Bidena może zagrozić stosunkom saudyjsko-amerykańskim z jednej strony, z drugiej zaś zwiększyć migrację Somalijczyków do USA.

Al-Jazeera

1. Biden a Trump: w jaki sposób różni się ich podejście do kwestii Bliskiego Wschodu

Al-Jazeera porównała sposoby prowadzenia polityki zagranicznej obu kandydatów na prezydenta USA, zwłaszcza w kontekście polityki bliskowschodniej.

Biden, jak przekonuje Al-Jazeera, choć będąc demokratą, reprezentuje jastrzębi, interwencjonistyczny styl prowadzenia polityki zagranicznej, ma za sobą bogate doświadczenie polityczne i od dłuższego czasu był obecny w strukturach Waszyngtonu.

– Biden jest zestrojony z tym, co waszyngtoński establishment chce osiągnąć w sprawach zagranicznych – powiedział Ahmed Bedier, prezes United Voices.

Biden mówił jasno, że będzie dążyć do odbudowy sojuszy Ameryki i amerykańskiego przywództwa.

– Biden chce powrotu Ameryki do retorycznego przywództwa wolnego świata – powiedziała Emma Ashford ekspertka Instytutu Katona.

Trump, tymczasem, nie jest politykiem z wykształcenia. Jego ulubioną metodą jest załatwianie interesów politycznych podczas szczytów z głowami państw.

W kontekście konkretnych działań na Bliskim Wschodzi i Azji Środkowej, Trump powiedział, że “chce zakończyć wszystkie niekończące się wojny w regionie, że jest im przeciwny i istotnie zaczął wycofywać wojska amerykańskie z Afganistanu,” Bedier powiedział Al-Jazeerze.

Tymczasem, jak zauważył ekspert, Biden chce utrzymać część jednostek w Afganistanie, aby dalej zwalczały działania terrorystyczne.

Co się tyczy Iranu, Trump zerwał Umowę Nuklearną – owoc pracy administracji Baracka Obamy. Biden, z kolei, chce przywrócić tenże umowę.

Sprawa Palestyny w wymiarze faktycznym nie zmieni się, bez względu na to, który kandydat wygra, uważa Bedier, zaznaczając, że największą zmianę w bliskowschodniej polityce USA będzie można zauważyć w stosunku do Arabii Saudyjskiej.

Należy pamiętać, że polityka zagraniczna USA w stosunku do Arabii Saudyjskiej będzie wpływać na cały sojusz pod przywództwem Saudów, w którego skład wchodzą Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Egipt.

– Wydaje się, że Biden będzie chciał zawiesić pomoc dla Arabii Saudyjskiej, jaką USA świadczą w ramach Wojny Domowej w Jemenie. Biden chce także pociągnąć [Księcia Koronnego Arabii Saudyjskiej] Muhammada bin Salmana do odpowiedzialności za zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego i inne przykłady łamania praw człowieka. Jest to bardzo różne od zachowania Trumpa, który powiedział, że uratował skórę Muhammadowi bin Salmanowi. Jeśli Biden wygra, to straci na tym cała koalicja saudyjska – powiedział Bedier.

Odnośnie do Syrii, ekspert wspomina, że Trump wycofał siły amerykańskie z kraju, lecz także zebrał sporo krytyki za pozostawienie kurdyjskich milicji samym sobie. „Biden chce w jakiś sposób przywrócić wsparcie dla Kurdów, a także zatrzymać parę oddziałów sił USA w Syrii przy granicy z Turcją”, tłumaczył Bedier.


Komentarz: Zaczynając od końca, należy pamiętać, że Trump obiecywał wycofać siły amerykańskie z Bliskiego Wschodu. Chodziło mu o sprowadzenie „amerykańskich chłopców” do domu. Miało to też służyć odbudowie amerykańskiego przemysłu, wzmocnienia amerykańskiej siły roboczej. Trump spełnił swoje obietnice… choć istotnie pozostawił Kurdów na lodzie, co wiele środowisk, w tym byli członkowie sił USA, uznało za „ katastrofalny cios zadany wiarygodności USA jako sojusznika”. Ponadto, wycofanie odziałów amerykańskich z Północnej Syrii pozwoliło bojownikom ISIS na ucieczkę z obozów dla osób przemieszczonych, a także odbudowanie niektórych struktur terrorystycznych. 

Co prawda 17 października 2019 roku, to jest w ostatnim dniu ofensywy rozpoczętej 9 października, Wiceprezydent USA Mike Pence ogłosił, że Waszyngton i Ankara wypracowały 5-dniowe zawieszenie broni w Syrii, wzamian za całkowite wycofanie się kurdyjskich sił SDF ze swoich pozycji na syryjsko-tureckiej granicy. Zaledwie 5 dni później, Rosyjski Prezydent Władimir Putin i Turecki Prezydent Recep Tayyip Erdogan podpisali własne porozumienie i od tamtego momentu to już Moskwa i Ankara decydowały o przyszłości Kurdów.  

Wznawiając amerykańską obecność w Syrii, Biden będzie chciał odbudować pozycję USA jako stróża wartości demokratycznych na Bliskim Wschodzie z jednej strony, z drugiej zaś rozgrywającego w tzw. wojnach proxy w krajach gorzej rozwiniętych. 

To także walka o sprawiedliwość i szanowanie praw człowieka pogorszy relacje USA pod administracją Bidena z saudyjską rodziną królewską, a zwłaszcza Księciem Koronnym MBS. Warto przypomnieć sobie słowa Donalda Trumpa, który powiedział, że nie można oczekiwać, iż warty 110 miliardów dolarów deal na zakup amerykańskiego uzbrojenia przez Saudów zostanie tak po prostu utopiony, w domyśle z powodu zabójstwa dziennikarza Washington Post Jamala Khashoggiego. 

Pociągając Księcia Koronnego MBS do odpowiedzialności, a wiadomo, że Książe bezpośrednio kontaktował się z organizatorami zabójstwa Khashoggiego w saudyjskim konsulacie w Stambule 2 października 2018 roku, Joe Biden odbuduje pozycję USA jako obrońcy wartości demokratycznego świata, ale nastąpi to dużym kosztem. Prawdopodobnie Saudowie zdecydują się szukać uzbrojenia gdzie indziej. Być może spojrzą w kierunku Moskwy, a to dofinansuje skarbiec Putina. Z pewnością Saudowie nie zaprzestaną wojny w Jemenie, a to dlatego, że wspierani przez Iran Huti mają w zasięgu swych rakiet balistycznych południowe miasta sudańskie. Skoro Saudowie nie zrezygnują z wojny w Jemenie, to jeszcze bardziej podkopie to relacje z Waszyngtonem. 

Z kolei Egipt może stracić wsparcie USA w konflikcie dyplomatycznym z Etiopią o Tamę Odrodzenia powstającą w górnym biegu Nilu i zagrażającą bezpieczeństwu wodnemu Egiptu. Bez wątpienia koalicja saudyjska straci na zwycięstwie Joe Bidena. 

Jest jeszcze jeden kraj, tym razem północnoafrykański, którego losy mocno zależą od tego, który wygra w wyborach. Jest to Somalia, która od uzyskania niepodległości w 1960 była na celowniku wielu amerykańskich przywódców z powodu swej strategicznej lokalizacji.

Owa strategiczność wynika z ulokowania Somalii u wód Oceanu Indyjskiego i z Zatoką Adeńską na północy. Jest to rejon przecinania się szlaków handlowych. Aż do 30 tys. statków przewożących dobra takie jak ropę naftową czy żelazo przepływa przez Zatokę Adeńską, kierując się albo na Ocean Indyjski lub Morze Śródziemne.  

W czasach Zimnej Wojny Somalia zmieniała strony, raz trzymając z Zachodem, a raz ZSRR. W 1991 roku władzę w Somalii przejęły lokalne milicje, USA musiało zamknąć swoją ambasadę i przyglądać się rozwojowi sytuacji, to jest chaosowi i katastroficznemu głodowi. W 1992 roku US pod Georgem Bushem seniorem dostało zgodę od ONZ, aby wysłać jednostki wojskowe do obrony konwojów z żywnością dla Somalii. Skończyło się to tragiczną bitwą o Mogadiszu w październiku 1993 roku, której wydarzenia przybliża film Ridleya Scotta “Helikopter w ogniu” (Black Hawk Down).  

Kiedy w Białym Domu zasiadł Donald Trump, liczba amerykańskich operacji przy użyciu dronów osiągnęła rekordowe liczby, zwiększając liczbę strat w ludności cywilnej. Wzrosła również liczba jednostek amerykańskich obecnych na somalijskim terytorium, dokładnie z 650 do 800 żołnierzy. Somalijczycy wierzą, że z Trumpem jako prezydentem ich los się nie zmieni.  

Inaczej może się stać, jeśli zwycięży Joe Biden, zwłaszcza że reprezentantką stanu Minesota w Izbie Reprezentantów jest somalijska uchodźczyni Ilhan Omar, członkini partii demokratycznej. Ponadto, Biden obiecał znieść tzw. zakaz imigracyjny nałożony przez Trumpa na imigrantów muzułmańskich, co może wielce ułatwić migrację Somaliczyków z ich kraju do USA, gdzie mogą mieć większe szanse na godne życie. 

Reasumując, w większości aspektów polityka bliskowschodnia Bidena będzie odgrzaniem polityki z czasów rządów Baracka Obamy.


Thomson Reuters Foundation

1. Sadzenie drzew zamiast grzywny

Firmy łamiące prawa środowiskowe w północnym emiracie Ras Al-Kaimah w Zjedonoczonych Emiratach Arabskich mają możliwość sadzić drzewa, zamiast płacić grzywny zgodnie z rządową inicjatywą stworzoną, by zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych.

Mając na celu zasadzenie 10 tys. sadzonek w 2020 roku, Urząd Ochrony Środowiska i Rozwoju w Ras Al-Khaimah, że w pierwszym roku działania projektu, aż 20 ton dwutlenku węgla może zostać zaabsorbowane przez posadzone drzewa.

Dyrektor generalny Urzędu Ochrony Środowiska Saif Al-Ghais powiedział, że bazując na poprzedniej kampanii, w ramach której posadzono milion i jedno drzewo, projekt ma na celu zaangażowanie przedsiębiorstw w walkę z wyzwaniami klimatycznymi i środowiskowymi.

W ramach programu przedsiębiorstwa otrzymują darmowe drzewka i nie muszą płacić grzywny tak długo, jak pokrywają koszty sadzenia i utrzymania roślin.

Niemniej, firmy muszą sądzić drzewa o wartości równej wysokości grzywny, przy czym każda sadzonka musi kosztować około 11$. Firmy nieposiadające wystarczająco dużej przestrzeni, mogą sądzić drzewa w pobliżu szkół lub miejsc kultu. Przewiduje się, że jedno dorosłe drzewo pochłonie niemal 22 kg CO2 w skali roku, mówi Al-Ghais.

Drzewa sadzone w ramach programu to akacje i jadłoszyn popielaty.

Zjednoczone Emiraty Arabskie to bardzo suchy kraj, gdzie latem temperatura sięga nawet 50 stopni Celsjusza. Co więcej, średnia roczna temperatura ma podnieść się o 2,9 stopni Celsjusza w roku 2050 w porównaniu z okresem 1961-1990.

Ekstremalnie wysokie temperatury potęgowane przez zmianę klimatu stanowią zagrożenie dla morskich habitatów przyrodniczych Zjednoczonych Emiratów Arabskich, podczas gdy sztormy mogą niszczyć infrastrukturę i osłabiać bezpieczeństwo żywnościowe oraz zdrowie publiczne, pisze Thomas Reuters Foundation, cytując Ministerstwo Zmiany Klimatu i Środowiska.

Mimo że ZEA nie przyjęło ogólnokrajowego planu redukcji emisji CO2, którego państwo to wygenerowało 282 mln ton w 2019, to rząd wziął na siebie kilka zobowiązań środowiskowych, w tym zapewnienie, że 50 procent miksu energetycznego państwa będzie stanowić czysta energia i że osiągnie ono zerową emisyjność CO2 do 2050 roku.

Aisha al-Sarihi, badaczka klimatu i energii w Centrum Badań Ropy Naftowej Króla Abdullaha w Arabii Saudyjskiej powiedziała, że jeżli uda się w ramach projektu wchłonąć więcej CO2 niż wyprodukować, to już będzie coś.

– W innym przypadku projekt zachęci przemysł mocno bazujący na węglu, aby się rozrastać kosztem środowiska – powiedziała Al-Sarihi.

 

 

Repetowicz: Bandy protureckich dżihadystów dokonują grabieży i mordów w strefie okupacyjnej w Syrii

Zawieszenie broni w Syrii nie zostało wdrożone, Turcy kontynuują działania wojenne. Kurdowie nie zamierzają się poddać, choć mają świadomość, że nie ochroni ich społeczność międzynarodowa.


Witold Repetowicz, dziennikarz zajmujący się tematyką Bliskiego Wschodu, prosto z Erbilu w Kurdystanie Irackim, opowiada o sytuacji w Rożawie, gdzie zostało wdrożone zawieszenie broni.

Od 9 października toczy się wojna, mimo że dwukrotnie ogłaszane były zawieszenia broni […] Faktem jest to, że zawieszenie broni nie zostało wdrożone, cały czas toczą się walki.

Przedwczoraj gość „Poranka WNET” był w wiosce Soda, znajdującej się 15 km od miasta Serekanie. Był on świadkiem ataku Turków przy użyciu czołgów i artylerii.

Niestety zdobyli oni tę wioskę. W ostatniej chwili udało mi się z niej wydostać dzięki grupie Amerykańskich specjalsów.

Nikt na razie nie wie, jak będzie realizowane porozumienie rosyjsko-tureckie, które jest korzystniejsze aniżeli umowa między USA a Turcją:

Jest to niestety dość przykre, że Amerykanie ustanowili warunki, które były gorsze dla Kurdów, niż Rosjanie. Jednak to porozumienie z Rosją także nie jest korzystne dla Kurdów […] Ustanawia Turecką strefę okupacyjną […] W tej strefie bandy protureckich dżihadystów dokonują grabieży i mordów w strefie okupacyjnej. Zachowują się jak dzikie zwierzęta.

Do wczoraj Kurdowie nie wycofywali się z terenów i stawiali opór pod Serekanie. Jak zaznacza Repetowicz, Kurdowie są wystawieni na działanie bandytów, którzy „grabią, biją, torturują i mordują”, podkreśla przy tym, że są to oddziały podlegające dowództwu Tureckiemu:

Poniekąd Sojusz Północnoatlantycki ponosi odpowiedzialność za tych dzihadystycznych bandytów rekrutujących się z takich organizacji jak Al-Kaida czy Państwo Islamskie i dokonujących masowych zbrodni na tych terenach.

Niewiele wskazuje na to, aby Kurdowie wycofywali się ze wszystkich miejsc. Uciekają oni jedynie z terenów okupowanych bądź zagrożonych okupacją Turków:

Kurdowie nie zamierzają tego robić dobrowolnie, tylko tam, gdzie pojawiają się Turcy. […] Turcja nie liczy się z żadnymi ostrzeżeniami czy krytyką międzynarodową. Używali już w tej wojnie białego fosforu, czyli broni chemicznej i nie spotkały ich za to żadne konsekwencje. […] Ci ludzie [Kurdowie – przyp. red.] mają świadomość tego, że żadna społeczność międzynarodowa na terenach okupowanych przez Turcję ich nie ochroni.

Ponadto redaktor mówi o zabójstwie Abu Bakr al-Baghdadiego:

Nikt nie ma tutaj wątpliwości, że tureckie służby specjalne umożliwiły terroryście ucieczkę do Idlibu. To nie dziwne, że wybrał sobie to miasto, żeby przedostać się szybko do Turcji.

Dodaje, iż to Kurdowie zasugerowali terroryście wybrać miejscowość, co okazało się później zasadzką. Witold Repetowicz zauważa, że wskazuje to na ścisłą współpracę Kurdów z USA, mimo zdrady tych drugich na tych pierwszych.

K.T. / A.M.K.

Atak Państwa Islamskiego. W trzynaście lat po zamachu w Madrycie terroryzm znów uderza w Hiszpanię

13 lat po zamachu w Madrycie, który spowodował około 200 ofiar śmiertelnych, Hiszpania znów w żałobie. Terrorysta IS za kierownicą furgonetki wjechał w tłum na reprezentacyjnym deptaku Barcelony.

Było około godziny 17. Młody mężczyzna w białej koszuli za kierownicą furgonetki wjechał na środkowy chodnik bulwaru od strony placu Katalońskiego, rozjeżdżając wszystkich pieszych na swej drodze – powiedział reporterowi hiszpańskiej telewizji TV3 naoczny świadek wydarzeń, taksówkarz Oscar Cano.

Według jego relacji zamachowiec przejechał 300-350 metrów chodnikiem, pozostawiając za sobą na całej trasie przejazdu rannych lub zabitych.

Narzędziem zbrodni był biały dostawczy fiat. Według policji terrorysta przejechał nim bulwarem La Rambla od placu Katalońskiego w centrum Barcelony dwukrotnie dłuższą trasę: 600 metrów.

Jak zwykle w pełni sezonu turystycznego bulwar był zatłoczony. Rocznie odwiedza ten „salon Barcelony” około stu milionów osób.

Straż miejska i katalońska policja pojawiły się na miejscu ataku w ciągu kilku minut – odnotował w internetowym wydaniu największy hiszpański dziennik „El Pais”.

Panika w ciągu niewielu minut ogarnęła całe centrum stolicy Katalonii, przechodnie kryli się w sklepach i restauracjach. W niektórych lokalach zabarykadowano drzwi, w związku z czym pojawiły się zdementowane później informacje o tym, że napastnik zabarykadował się w restauracji, biorąc zakładników.

Pierwsze depesze prasowe donosiły o jednym zabitym i 32 rannych. Co do ich liczby przez wiele godzin pojawiały się sprzeczne informacje. Wieczorem policja podała, że zginęło 13 osób, a 80 jest rannych.

Rząd ogłosił dla całego kraju alarm czwartego stopnia (najwyższy jest piąty). Premier Mariano Rajoy udał się do Barcelony.

PAP/MoRo

Atak Państwa Islamskiego w Hiszpanii: 13 ofiar śmiertelnych, ponad 100 rannych w zamachu w Barcelonie

Co najmniej 13 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych w zamachu z użyciem furgonetki na ulicy La Rambla w Barcelonie – podały katalońskie władze. Do przeprowadzenia ataku przyznało się IS.

[related id=34952]

Na konferencji prasowej Joquin Forn z ministerstwa spraw wewnętrznych regionalnego rządu Katalonii, poinformował o stratach w ludziach i zastrzegł, że bilans ofiar może wzrosnąć.

Związana z Państwem Islamskim (IS) agencja informacyjna Amaq zamieściła oświadczenie tej organizacji, w którym przyznaje się ona do zorganizowania zamachu. „Sprawcy ataku w Barcelonie byli żołnierzami IS” – głosi komunikat.

„Operacja została przeprowadzona w odpowiedzi na wezwania, by za cel obierać państwa koalicji” – podaje Amaq; chodzi o kraje wchodzące w skład koalicji walczącej w Iraku i Syrii z Państwem Islamskim pod egidą Stanów Zjednoczonych. Nadal nie wiadomo, ilu zamachowców wzięło udział w ataku.

Wcześniej dziennik „El Pais” informował o 10, a radio Cadena Ser o 13 ofiarach śmiertelnych. Świadkowie zdarzenia mówią o dziesiątkach poszkodowanych.

[related id=34961]Hiszpańska policja potwierdziła, że w Barcelonie doszło do ataku terrorystycznego. Biała furgonetka wjechała na chodnik popularnej wśród turystów ulicy La Rambla w centrum miasta, potrącając kilkadziesiąt osób. Kierowca uciekł z miejsca wypadku.

Służby bezpieczeństwa poinformowały o zatrzymaniu dwóch osób podejrzanych o udział w zamachu. Nie wiadomo, ilu zamachowców wzięło udział w ataku. Z kolei agencja Reutera podała, że jedna osoba podejrzana o udział w zamachu zginęła w wymianie ognia z policjantami. Jak informuje lokalna gazeta „La Vanguardia”, do strzelaniny doszło w leżącym pod Barceloną mieście Sant Just Desvern.

Katalońska policja zdementowała wcześniejsze medialne doniesienia o tym, że dwóch zamachowców zabarykadowało się w tureckiej restauracji i wzięło zakładników.

„Nie ma nikogo w żadnej restauracji w Barcelonie. Aresztowaliśmy jedną osobę, którą uznajemy za terrorystę” – podała policja na Twitterze. Wieczorem władze poinformowały o zatrzymaniu drugiej osoby powiązanej z atakiem. Nie wiadomo, czy wśród aresztowanych jest Driss Oukabir, którego policja podejrzewa o wypożyczenie furgonetki użytej w ataku terrorystycznym. Jego zdjęcie zostało upublicznione przez hiszpańskie służby.

Wieczorem hiszpańska policja znalazła w mieście Vic, 70 km od stolicy Katalonii, drugą furgonetkę powiązaną z zamachem.

fot. PAP/EPA Maghrebi Driss Oukabir, osoba, która wynajęła samochód, którym dokonano zamachu terrorystycznego w Barcelonie

Po ataku w centrum Barcelony służby bezpieczeństwa wezwały do opuszczenia miejsca zamachu i zaapelowały o nieużywanie telefonów komórkowych. Zamknięto pobliskie stacje metra oraz sklepy.

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy udał się na miejsce tragedii. Rajoy poinformował, że zajmie się w Barcelonie koordynacją akcji mających na celu zapewnienie maksimum bezpieczeństwa i pomoc dla osób poszkodowanych w zamachu, a także ujęcie sprawców.

Burmistrz Barcelony Ada Colau powiedziała, że miasto uczci w piątek w południe ofiary zamachu minutą ciszy.

Głosy potępienia zamachu w Barcelonie napływają z całego świata. „Znów niewinni ludzie zabici i ranni w zamachu. Żal i współczucie dla Poszkodowanych i ich Bliskich” – napisał w czwartek wieczorem na Twitterze prezydent Andrzej Duda.Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker potępili sprawców tego ataku i przekazali wyrazy współczucia ofiarom zamachu i ich rodzinom. Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił, że Francja solidaryzuje się z Hiszpanią po zamachu w Barcelonie. „Straszliwy atak” potępiła też kanclerz Niemiec Angela Merkel. Putin również potępił zamach i podkreślił konieczność walki z terroryzmem. Premier Theresa May powiedziała, że W. Brytania łączy się z Hiszpanią w walce z terroryzmem. Z kolei prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że potępia zamach w Barcelonie, i zapewnił, że USA uczynią wszystko, by pomóc Hiszpanii. Bliskość z narodem hiszpańskim wyraził też papież Franciszek.

PAP/MoRo

 

Co najmniej 36 zabitych w ataku na kompleks rozrywkowy w Manili na Filipinach. Władze wykluczyły zamach terrorystyczny

Uzbrojony mężczyzna zaczął strzelać, a następnie wywołał pożar w popularnym wśród turystów kompleksie rozrywkowym. Prawie wszystkie ofiary zajścia udusiły się dymem – poinformowała w piątek policja.

Popularny wśród zagranicznych turystów kompleks Resorts World, w skład którego wchodzą m.in. cztery hotele i kasyno, położony jest w odległości 1,5 km od międzynarodowego lotniska w Manili.

Zwłoki ofiar znaleziono dopiero kilka godzin po ataku, do którego doszło w piątek rano czasu lokalnego (czwartek wieczorem w Polsce). – W naszej ocenie wszystkie ofiary udusiły się dymem z wywołanego przez sprawcę pożaru – powiedział szef manilskiej policji Oscar Albayalde.

MSZ Korei Południowej poinformowało, że w ataku zginął jeden obywatel tego kraju, który doznał ataku serca już po ewakuacji z zaatakowanego kompleksu, a trzej inni odnieśli lekkie obrażenia podczas panicznej ucieczki i po nawdychaniu się dymu z pożaru.

[related id=”22203″]

Około północy z czwartku na piątek czasu lokalnego uzbrojony w broń szybkostrzelną mężczyzna, według władz najpewniej działający w pojedynkę, zaczął strzelać wokół siebie, trafiając w ekrany i telewizory oraz nie celując do ludzi, a po czym podpalił kilka stołów do gry. Następnie uciekł do swojego pokoju, gdzie według policji odebrał sobie życie.

Władze wykluczyły możliwość, by piątkowy atak był zamachem terrorystycznym; zaprzeczono tym samym wcześniejszemu oświadczeniu wydanemu przez dżihadystyczną organizację Państwo Islamskie. „To nie był akt terroru” – podkreślił szef filipińskiej policji Ronald dela Rosa.

– Wszystko wskazuje na zwykłe przestępstwo popełnione przez niezrównoważoną psychicznie osobę. (…) Nie stwierdzono przesłanek pozwalających sądzić, że sprawca chciał skrzywdzić czy postrzelić kogokolwiek. (…) Wszystkie ofiary zmarły na skutek uduszenia się dymem – powiedział z kolei rzecznik prezydenta Rodriga Duterte, Ernesto Abella.

Zdaniem policji napastnik mógł być uzależniony od hazardu i napadając na kasyno, chciał się na nim zemścić; inna rozważana wersja wydarzeń zakłada, że doszło do nieudanej próby rabunku. Jak podała policja, w plecaku sprawcy znaleziono skradzione żetony o łącznej wartości ok. 2 mln euro.

Władze nie poinformowały o tożsamości sprawcy, policja przypuszcza jednak, że mógł to być obcokrajowiec. – (…) Mówił po angielsku, był wysoki i miał jasną skórę, więc jest prawdopodobnie pochodził z innego kraju – przekazał szef policji w Manili, Albayalde.

Do ataku doszło w czasie trwających od ponad tygodnia walk o miasto Marawi na południu Filipin, które toczą się między filipińską armią a rebeliantami z grupy Maute, powiązanej, zdaniem rządu, z islamistami z ugrupowania Abu Sajaf. Złożyło ono przysięgę wierności Państwu Islamskiemu.

PAP/JN

Szef wywiadu wojskowego USA o zagrożeniach dla bezpieczeństwa USA i strategicznej restrukturyzacji rosyjskiej armii

Szef amerykańskiego wywiadu wojskowego gen. Vincent Stewart przedstawił senackiej komisji sił zbrojnych ocenę zagrożeń, wobec których stoją USA, takich jak Korea Płn., Rosja, IS, Chiny, cyberataki.

Szef amerykańskiego wywiadu wojskowego (DIA) generał Stewart podkreślił we wtorkowym wystąpieniu, że Korea Płn. w dalszym ciągu stanowi poważne wyzwanie dla bezpieczeństwa USA. Wskazał, że reżim w Pjongjangu dąży do zbudowania pocisków rakietowych dalekiego zasięgu z głowicami nuklearnymi, mogących stworzyć bezpośrednie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych.

Szef DIA ostrzegł, że jeśli sprawy będą się rozwijać w dotychczasowym kierunku, to reżim północnokoreański wejdzie w końcu w posiadanie pocisku rakietowego z głowicą nuklearną, mogącego zagrozić USA. Przyznał, że jest „prawie nie do przewidzenia”, kiedy taki północnokoreański arsenał osiągnie zdolność operacyjną, ale w świetle działań Pjongjangu jest to nieuniknione.

Według Stewarta północnokoreański przywódca Kim Dzong Un postrzega broń nuklearną jako główny instrument zapewniający przetrwanie jego reżimu w obliczu zagrożeń zewnętrznych. Generał wskazał, że Korea Płn. powiększa zapasy materiałów rozszczepialnych, które mogą być wykorzystane do budowy broni nuklearnej. Zwrócił też uwagę, że częścią północnokoreańskiego arsenału jest broń chemiczna.

Część wystąpienia Stewarta była poświęcona Rosji. Generał wskazał m.in., że rosyjskie kierownictwo uważa siły nuklearne za podstawę swej strategii odstraszania. Priorytetem Moskwy pozostaje modernizacja strategicznych sił nuklearnych, przy czym uwagę koncentruje się głównie na udoskonalaniu międzykontynentalnych rakiet balistycznych (ICBM) stacjonowanych na lądzie. Według Stewarta do 2022 roku Rosja zamierza przezbroić swój cały arsenał ICBM, wprowadzając nowe systemy. Do 2018 roku generał oczekuje pierwszych testów pocisków rakietowych RS-28 i ich głowic.

Stewart zwrócił też uwagę, że w Rosji wznowiono produkcję bombowca strategicznego Tu-160M2 z czasów radzieckich. Ponadto modernizowany jest bombowiec Tu-95MS, aby można było z niego odpalać pociski manewrujące Raduga Ch-101/102.

Generał zwrócił uwagę, że w Rosji uznano, iż „uzyskanie i zachowanie kontroli w przestrzeni kosmicznej będzie miało decydujący wpływ na wynik przyszłych konfliktów”. Wskazał, że Rosja ocenia, iż potencjał militarny umożliwiający przeciwdziałanie operacjom kosmicznym odstraszy przeciwników. Taki potencjał mógłby obejmować atakowanie satelitów lub naziemnej infrastruktury wspierającej operacje w przestrzeni kosmicznej.[related id=”20623″]

Stewart uznał, że Rosja wykorzystała swą interwencję w Syrii do zademonstrowania możliwości swych nowoczesnych sił zbrojnych. Podkreślił, że interwencja ta znacznie wzmocniła militarną pozycję syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.

Zdaniem generała konflikt na wschodzie Ukrainy prawdopodobnie nie wygaśnie w najbliższym czasie i słaba jest nadzieja na pełną realizację porozumień mińskich. Stewart uważa, że nie jest prawdopodobne, by Rosja poniechała swych „destabilizujących działań”. Generał powiedział też, że Ukraina nie wprowadzi w życie „kontrowersyjnych elementów porozumień mińskich”, takich jak przyznanie specjalnego statusu niektórym częściom Donbasu, dopóki Rosja nie zrealizuje swoich zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa.

Nawiązując do konfliktów w Iraku i Syrii generał zwrócił uwagę, że Państwo Islamskie utraciło ponad 60 proc. terytorium, które kontrolowało w Iraku i ok. 45 proc. terytorium w Syrii. Zastrzegł zarazem, że mimo tych strat terytorialnych pozostaje „poważnym zagrożeniem”. Zwrócił też uwagę, że IS przygotowuje się na utratę swoich dotychczasowych bastionów i przerzuca swych przywódców z takich miast jak iracki Mosul i syryjska ar-Rakka w bardziej odległe regiony.

Stewart wskazał też, że zagraniczni bojownicy IS powracający do swoich krajów pozostają powodem do poważnego zaniepokojenia.

Generał wskazał też na globalne cyberzagrożenia. Podkreślił, że ciągłym zagrożeniem jest cyberszpiegostwo. Zwrócił też uwagę, że powodem do zaniepokojenia jest zagrożenie „systemów świadczących najważniejsze usługi publiczne”, takie jak dostawa energii elektrycznej, wody, łączność, transport, ponieważ systemy te są bezpośrednio lub pośrednio podłączone do internetu.

Stewart przewiduje, że takie kraje jak Rosja i Chiny będą coraz bardziej integrować w swych siłach zbrojnych zdolności przeprowadzania cyberataków. Wskazał też, że organizacje terrorystyczne skutecznie wykorzystują cyberprzestrzeń do prowadzenia werbunku i szerzenia propagandy.

PAP/MoRo

Theresa May ogłasza najwyższy poziom zagrożenia w Wielkiej Brytanii. „Do nowego ataku może dojść w każdej chwili”

Szefowa brytyjskiego rządu wystąpiła publicznie po drugim posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA, podkreślając, że za decyzją stoi ocena służb specjalnych, które nie mogą wykluczyć kolejnego ataku.

Szefowa brytyjskiego rządu wystąpiła publicznie po drugim posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA, które odbyło się zaledwie kilkanaście godzin po pierwszym, podkreślając, że za decyzją stoi ocena służb, które nie były w stanie wykluczyć, że za poniedziałkowym zamachami w Manchesterze stoi „szersza grupa osób”. [related id=”20272″]

Zmiana poziomu zagrożenia oznacza, że nowy atak jest nie tylko bardzo prawdopodobny, ale może do niego dojść w każdej chwili. Podczas wystąpienia premier poinformowała, że poziom zagrożenia terrorystycznego został podniesiony z czwartego do najwyższego, „krytycznego” poziomu.

Dodała, że wojsko wesprze policję w działaniach na rzecz bezpieczeństwa na ulicach Wielkiej Brytanii. Działania na rzecz bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii nazwano Operacją Temperer. Wojsko m.in. wzmocni ochronę lotnisk, dworców czy większych imprez masowych.

Ostatni raz najwyższy poziom zagrożenia terrorystycznego został ogłoszony w 2006 (po odkryciu planowanego zamachu na samoloty lecące przez Atlantyk) i 2007 roku (po odkryciu planowanego zamachu na londyński klub nocny).

[related id=”20475″]

W związku z wyjątkową sytuacją bezpieczeństwa, największe partie polityczne przedłużyły zawieszenie kampanii wyborczej przed zaplanowanymi na 8 czerwca wyborami parlamentarnymi do Izby Gmin.

W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych, z czego 59 musiało być hospitalizowanych. Do wybuchu doszło po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tys. osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena.

Wśród rannych jest jeden Polak; konsulowie RP w Manchesterze sprawdzają także doniesienia o zaginięciu co najmniej dwójki obywateli RP, którzy mogli być w pobliżu miejsca zdarzenia.

Brytyjska policja poinformowała we wtorek wieczorem, że sprawcą poniedziałkowego zamachu był wychowany w Manchesterze 22-letni Brytyjczyk libijskiego pochodzenia Salman Abedi.

PAP/MoRo

Sławomir Ozdyk/zamach w Manchesterze: Na Wyspach Brytyjskich toczy się regularna wojna pomiędzy Islamem a zachodem

Gościem Antoniego Opalińskiego w Popołudniu Radia Wnet był dr Sławomir Ozdyk – ekspert ds. bezpieczeństwa. Głównym tematem rozmowy były zamachy terrorystyczne w Europie organizowane przez IS.

 

Sławomir Ozdyk powiedział, że  Państwo Islamskie przyznaje się do ataków terrorystycznych ze względów propagandowych i jest to dla nich reklama – pokazują w ten sposób, że mogą przeprowadzić zamach w Europie oraz że są zdeterminowani, aby „przenieść wojnę z Syrii” na grunt europejski.

[related id=”20272″] Ekspert uważa, że wczorajszy atak terrorystyczny w Manchesterze musiał być przeprowadzony przez dobrze przygotowanych fachowców dysponujących całym logistycznym zapleczem. Jak powiedział, to nie była „amatorszczyzna”. Taka operacja wymaga specjalistycznej wiedzy i dostępu do materiałów wybuchowych.

Rozmówca „Popołudnia Radia Wnet” powiedział, że na Wyspach Brytyjskich nie mówi się już o  incydentach terrorystycznych ani zamachach, tylko toczy się tam regularna wojna pomiędzy islamistami a znienawidzonym przez nich światem Zachodu.

Wysadzenie się w takim miejscu, gdzie przebywa dużo dzieci, ma podwójne znaczenie. Zabijając niewinne dzieci pośrednio uderza się w rodziny – w ten sposób Państwo Islamskie chce przekazać Europie prosty komunikat: macie się nas bać.

[related id=”20442″] Zdaniem dra Sławomira Ozdyka dowodzenie działaniami terrorystycznymi Państwa Islamskiego na terenie Europy odbywa się za pomocą sieci ośrodków i oddzielnych organizacji, które współpracują ze sobą:

Wraz z falą migracyjną przyjechało mnóstwo bojowników ISIS i pokrewnych organizacji. Zbudowano sieć kontaktów, zaplecze logistyczne, zaplecze socjalne oraz miejsca, w których ludzie mogą konstruować materiały wybuchowe.  

Gość Popołudnia Wnet przypomniał, że poprawność polityczna nie obowiązuje salafitów, wahabitów oraz innych skrajnych islamistów. Przestrzegają jej jedynie Europejczycy. Co więcej, osoby związane z islamem, które nie angażują się bezpośrednio w zamachy, wykluczają jednocześnie możliwość przekazania odpowiednim służbom informacji o planowanym ataku. 

Dlatego, jak podkreślił ekspert na zakończenie rozmowy – nie widzi on możliwości ochrony przed ekstremizmem islamskim, dopóki Europa nie przestanie stosować dotychczasowej retoryki.

jn

 

 

 

 

Andrzej Duda: Wierzę w to, że w obliczu terroryzmu cała wspólnota uczciwego i wolnego świata będzie stała razem

Prezydent RP: „Nie” dla morderców niewinnych, „nie” dla tych, którzy chcą wywołać wojnę w naszych demokratycznych społeczeństwach, „nie” dla tych, którzy chcą siać niepokój i niszczyć innym życie!

Prezydent złożył osobiście kondolencje na ręce ambasadora Wielkiej Brytanii w Polsce i wpisał się do księgi kondolencyjnej. Wcześniej przekazał pisemne kondolencje królowej brytyjskiej Elżbiecie II.

Podczas briefingu po spotkaniu z przedstawicielami organizacji samorządowych w Pałacu Prezydenckim powiedział, że poniedziałkowy atak terrorystyczny w Manchesterze jest dziś sprawą najważniejszą.

Odnosząc się do doniesień, iż zginęły co najmniej 22 osoby, a co najmniej 59 zostało rannych, Andrzej Duda ocenił zamach jako dramatyczny. Zapewnił, że Polacy łączą się w żalu i w bólu z rodzinami tych, którzy zginęli lub zostali ranni. Wyraził też nadzieję, że ranni wrócą jak najszybciej do zdrowia.

[related id=”20272″]

Zapowiedział, że problematyka bezpieczeństwa oraz walki z terroryzmem będzie podejmowana podczas czwartkowego szczytu NATO w Brukseli.

Oświadczył, że Polska jest członkiem koalicji antyterrorystycznej i pozostanie nim. Będzie działała razem z całą wspólnotą Sojuszu Północnoatlantyckiego, wierząc w to, że terroryzm zostanie prędzej czy później pokonany.

Ale żeby tak było, „trzeba naszej zdecydowanej i aktywnej postawy i zdecydowanego nie ze strony nie tylko państw europejskich, nie tylko państw UE, wszystkich razem solidarnie, ale także ze strony wszystkich państw Sojuszu Północnoatlantyckiego i wszystkich państw całego cywilizowanego świata”.

– „Nie” dla morderców niewinnych, „nie” dla tych, którzy atakują zwykłych ludzi, „nie” dla tych, którzy chcą wywołać wojnę w naszych demokratycznych krajach, w naszych demokratycznych społeczeństwach, „nie” dla tych, którzy chcą siać niepokój i niszczyć innym życie” – oświadczył z mocą.

Powiedział, że jest głęboko przekonany, że cała wspólnota uczciwego i wolnego świata będzie stała razem, absolutnie jednoznacznie, i wspierała się, tak jak my dzisiaj, Polacy, wspieramy Wielką Brytanię i wspieramy brytyjskie społeczeństwo, a przede wszystkim wszystkich tych, którzy zostali poszkodowani i ich najbliższych, którzy przecież także cierpią.

PAP/JN