Czy człowiek jest największym wrogiem przyrody? Spór o kornika drukarza w Puszczy Białowskiej sporem filozoficznym?

Dzień 31. z 80 / Białowieża / Poranek WNET – O przyczynach gradacji kornika w Puszczy Białowieskiej oraz o filozoficznym i politycznym podłożu protestów ekologów i opozycji w rozmowie z Janem Szyszką.

[related id=”32504″]Tomasz Wybranowski, prowadzący Poranek WNET ze studia w Białowieży, rozmawiał z ministrem środowiska prof. Janem Szyszką. Głównym tematem rozmowy był oczywiście spór o działania podejmowane przez Ministerstwo Środowiska i leśników na terenie Puszczy Białowieskiej w związku z gradacją (czyli masowym mnożeniem się) kornika drukarza.

Opozycja ma – według gościa Radia WNET – „krótką pamięć”, jeśli chodzi o zaniechania w gospodarce leśnej w czasach, gdy rządziła koalicja PO i PSL. Przyczyną jest – jak to określił – „uległość wobec pewnej myśli filozoficzno-politycznej, która związana jest z układem liberalno-lewackim”. Według tej filozofii największym wrogiem zasobów przyrodniczych jest człowiek, a „najwyższą formą ich ochrony jest niewycinanie drzew i niezabijanie zwierząt”. Tę koncepcję realizuje totalna opozycja i ta koncepcja była też realizowana za czasów poprzedniego rządu.

Gradacja kornika drukarza rozpoczęła się w latach 2010-12. Dopiero za rządów PiS zaczęto jej przeciwdziałać. Miejscowi leśnicy doskonale znają historię drzewostanów w Puszczy Białowieskiej i wiedzą, że gdyby pozwolono im działać i wyciąć zainfekowane (zaatakowane przez kornika) drzewa, kontrolowana mogłaby być populacja tego gatunku i nie pojawiłyby się setki czy nawet tysiące hektarów zamarłych drzewostanów. Do tego właśnie doprowadziła ideologia pod hasłem „Nie wycinaj, nie zabijaj – to jest najlepsza forma ochrony”.

[related id=”32404″]Zasoby przyrodnicze trzech nadleśnictw gospodarczych w Białowieży mają swoją historię użytkowania. Były – jak to powiedział minister – „robione ręką człowieka”. Pozbawione działalności gospodarczej zareagowały, powracając do kornika. Może on mieć nawet cztery generacje w ciągu jednego roku. Dlatego nieusunięcie trzydziestu paru zarażonych drzew miało taki skutek, że każde z nich zarażało ok. trzydziestu kolejnych drzew. W efekcie już po pierwszym roku zarażonych zostało kilkanaście tysięcy drzew. Teraz jest ich już ok. 1,3 miliona.

– Te drzewa trzeba za wszelką cenę usunąć, żeby zahamować proces erupcji jeszcze w tym roku – twierdzi Jan Szyszko.

Dlaczego nie ma rozmowy na argumenty? Zdaniem ministra Szyszki jest to wynik wcześniej wspomnianej filozofii, że człowiek jest największym wrogiem przyrody oraz chęci zatarcia dowodów przestępstwa względem gospodarki i przyrody, jakim był brak reakcji na gradację kornika.

Drzewostany białowieskie („zrobione ręką człowieka”) minister Szyszko porównuje je do krajobrazów Polski południowej – szachownicy polskich pól. Trzeba je chronić. Pytanie jak. Oczywiście przed człowiekiem. Co się wtedy stanie? Wszystko zarośnie. Minister środowiska objaśnia to też na przykładzie rzeki Rospudy. Postanowiono chronić ją przed człowiekiem i obwodnicę Augustowa wybudowano gdzie indziej. Gdy człowiek przestał teren Rospudy wykorzystywać, jak to było wcześniej, gatunki, które miały być chronione, „oczywiście zginęły”.

[related id=32338]Jan Szyszko ocenia, że Polska jest liderem, jeśli chodzi o właściwe gospodarowanie zasobami przyrodniczymi, dzięki czemu „mamy najlepszą bioróżnorodność”. Przy czym chodzi o „tę bioróżnorodność, którą kształtował człowiek przez użytkowanie zasobów przyrodniczych”.

W audycji mowa była także o niedawnym otwarciu zaporowego zbiornika retencyjnego na Skawie – zbiornika Świnna-Poręba. Budowa trwała ponad 30 lat, a pierwsze jej plany pochodzą z 1919 r., uczestniczył w ich opracowywaniu prof. Gabriel Narutowicz.

Minister pochwalił się również tym, że udało mu się doprowadzić do uchwalenia nowego prawa wodnego. Oparte jest ono na rozwiązaniach z ustawy z 1922 r., które za wzór dla świata w zakresie gospodarowania wodami w systemie zlewniowym.

Rozmowy można wysłuchać w części szóstej dzisiejszego Poranka WNET.

JS

 

 

 

28.07 / W 80 dni dookoła Polski / Dzień 31. / Poranek WNET z Białowieży

Kornik drukarz, wycinka lasu, prowadzenie biznesu, praca i wypoczynek w jednym z najpiękniejszych miejsc naszego kraju. 31 dzień wędrówki Radia Wnet dookoła Polski. Zapraszamy na Poranek w Białowieży!

 

Goście audycji:

Prof. Jan Szyszko – minister środowiska;

Dariusz Skirko – dyrektor Nadleśnictwa Białowieża;

Prof. Rafał Paluch – pracownik Instytutu Badawczego Leśnictwa;

Bartosz Nowosadko – nauczyciel w Technikum Leśniczym w Białowieży;

Mieczysław Gmiter – Społeczny Ruch Obrońców Puszczy Białowieskiej;

Krzysztof Zamojski – leśnik, przewodniczący Rady Gminy Białowieża;

Klaudia Formejster – Społeczny Ruch Obrońców Puszczy Białowieskiej;

Ks. Tomasz Duszkiewicz – kapelan Dyrekcji Lasów Państwowych.

 


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Andrzej Abgarowicz

Wydawca techniczny: Jan Brewczyński



 

"Dilerzy z Białowieży" handlują… kornikiem drukarzem. W piątek zmierzymy się z chrząszczami wyjaławiającymi doszczętnie Puszczę Białowieską. Słuchaj nas o 7:07 na falach Radia Warszawa, Radia Nadzieja oraz na www.wnet.fm

Gepostet von Radio Wnet am Donnerstag, 27. Juli 2017

 

Część pierwsza:

Bartosz Nowosadko i prof. Rafał Paluch opowiedzieli o kuriozalnej zmianie definicji drzewostanu stuletniego oraz walce z kornikiem drukarzem.

 

Część druga:

Klaudia Formejster opowiadała o zaangażowaniu się młodzieży w obronę działań leśników w Puszczy Białowieskiej. Poruszyła również kwestię strat, które dotykają lokalnych mieszkańców. Wytknęła niedouczenie tzw. obrońców puszczy, którzy czasami nawet nie wiedzą, ile lat żyje dane drzewo.

Krzysztof Zamojski odpowiadał na pytania co jest prawdą, a co fałszem w zachowaniu kornika drukarza. Tłumaczył również dlaczego są usuwane drzewa suche, które kornik już opuścił.


Część trzecia:

List Josepha Conrada


 

Część czwarta:

Mieczysław Gmiter stwierdził, że w walce o Puszczę Białowieską chodzi o zaszkodzenie ministrowi środowiska, a mieszkańcy gminy chcą, aby puszcza powróciła do stanu sprzed lat. Zaprzeczył również, aby była to puszcza pierwotna, ponieważ ludzie sadzili w niej drzewa, a badania wykazały, iż były w niej pola uprawne. Zachęcił również do wysyłania pism do Fransa Timmermansa na adres jego [email protected]

 

Część piąta:

Serwis informacyjny Radia Warszawa

 

Część szósta:

Minister środowiska Jan Szyszko mówił o poprawianiu retencyjności w Polsce. Przypomniał, że na polskim prawie wodnym z okresu międzywojennego, opierały swoje prawodawstwo inne kraje. Obecną ustawą, ministerstwo nawiązuje do tamtych rozwiązań. Odniósł się również do oskarżeń o dewastowanie Puszczy Białowieskiej oraz nagrody, którą otrzymał.

 

Część siódma:

Ks. Tomasz Duszkiewicz mówił o przyczynach udzielenia tak dużego poparcia  przez mieszkańców regionu, polityków oraz duchowieństwo, dla działań leśników. Stwierdził, że Puszcza Białowieska powstała dzięki działalności ludzi i powinno się im dać za to medale. Opowiedział również o blokadzie, przez którą nie mógł dojechać do swojego domu.

Dariusz Skirko i Jarosław Krawczyk podsumowali audycję i opowiedzieli o atrakcjach Puszczy Białowieskiej.

 


 

Cała audycja:

 

Dzień 30. z 80/ 27.07 Poranek WNET z Cieszyna / Historycy o dziejach Cieszyna i losach podzielonego Śląska Cieszyńskiego

Prof. Gojniczek: Cieszyn to miasto, z którym wiążą się najstarsze dzieje państwa polskiego. Dr Szymeczko: Polakom w Republice Czeskiej żyje się dobrze. Konflikty na tle narodowościowym to incydenty.

Profesor Wacłąw Gojniczek przedstawił słuchaczom Radia WNET historię miasta. Jak mówił w Poranku, Cieszyn to jedno z miast, z którym wiążą się najstarsze dzieje państwa polskiego – wg legendy historia sięga tu roku 810, kiedy to spotkali się u studni bracia – założyciele miasta.
Osadnictwo na Wzgórzu Zamkowym już miało miejsce – jeszcze starsze było na tzw. Cieszynisku po czeskiej stronie. Pierwsza historyczna wzmianka datowana jest na 1155 rok – wtedy Cieszyn był stolicą Kasztelanii, natomiast rok 1290 to początek Księstwa Cieszyńskiego, które powstało z księstwa opolskiego – mówił profesor Gojniczek.
Zapytany o rotundę romańską na Wzgórzu Zamkowym, odpowiedział, że jeśli chodzi o datę powstania są różne hipotezy. Obecnie trwają prace archeologiczne, które być może odpowiedzą na to pytanie. „ Niestety w latach 50. podczas rekonstrukcji rotundy miało miejsce szereg nieprawidłowości”, zrobiono np. betonowe plomby, nie zachowała się dokumentacja, „ nie będzie już żadnych źródeł archiwalnych i ciężko jest określić, kiedy powstała rotunda” – relacjonował Wacław Gojniczek.
Na pytanie o specyfikę i to, czym wyodrębniało się Księśtwo Cieszyńskie spośród innych księstw śląskich, profesor aż do początków, kiedy to w księstwie rządziła miejscowa linia piastowska. – Ciekawa rzecz jest związana z narodowością tego Górnego Śląska – kolonizacja niemiecka, która miała miejsce w średniowieczu, spowodowała, że Dolny Śląsk został zamieszkany przez sporą liczbę Niemców i uległ germanizacji, natomiast inaczej się to potoczyło tutaj, w części górnośląskiej, gdzie dominowała miejscowa ludność”.
– Jak to się stało, że ziemia cieszyńska, będąc kilkaset lat poza Polską, w ogóle nie wchodząc w skład tej nowożytnej Rzeczpospolitej, zachowała swoją polskość do tego stopnia, że stała się tutaj jednym z bastionów odrodzenia w 1918 roku? – pytał dziennikarz Poranka.
– Ma to właśnie związek ze słabym osadnictwem niemieckim, przyjęciem języka czeskiego jako urzędowego, natomiast język potoczny to był gwarowy język śląsko-polski – podkreślił profesor Gojniczek. Do tego doszła „również kultura ewangelicka”:
– Wraz z przyjęciem nowego wyznania – w 1555 roku – mamy już dziekana protestanckiego, co miało istotny wpływ na naukę choćby – ludzie musieli umieć czytać Biblię, tej umiejętności wymagało też coraz częściej życie. To wszystko spowodowało, że ta ludność miejscowa przetrwała aż do XiX wieku, kiedy to język polski zaczął odgrywać coraz większą rolę – tłumaczył.
– Zabytków języka polskiego z XVI wieku jest mało – coraz więcej pojawia się od końca XVII wieku, a największa liczba dokumentów, głównie prywatnych, zachowała się właśnie w archiwum kościoła ewangelickiego w Cieszynie – mówił profesor.
W drugiej części rozmowy dr Józef Szymeczko opowiadał o XX-wiecznej historii miasta. „To dla Cieszyna są przede wszystkim trudne sprawy polsko-czeskie – zagaił rozmowę Antoni Opaliński.
– Tak, ale nie tylko – XX wiek to dla Cieszyna także wielki rozwój wielokulturowy, bo mieszkańcami miasta są Niemcy, Polacy, Czesi, grupa tzw. Ślązakowców, podkreślających pochodzenie regionalne, a nie narodowe, i dodatkowo Żydzi – dlatego wszystkie te narodowości i kultury mieszały się, bywało różnie, ale na pewno ciekawie – opowiadał historyk z Zaolzia.
– To wszystko zmieniło się po powstaniu państw narodowych – trudno tu było uniknąć konfliktów, bo czyje miały być ziemie, na których żyli i Polacy i Czesi – a Niemcy już wtedy się nie liczyli, bo wojną przegrali.
– Jest pan działaczem społeczności polskiej na Zaolziu, w Czechach – jaka jest obecnie sytuacja Polaków w Republice Czeskiej?
– To trudne pytanie – bo po podziale Śląska Cieszyńskiego w 1920 roku po niepolskiej stronie zostało około 150 tysięcy Polaków – mówił dr Józef Szymeczko – a dzisiaj nas jest na Zaolziu przeszło 30 tysięcy.
Te lata to „były wielkie nacjonalistyczne naciski czeskie, niemiecka okupacja, likwidacja polskich elit przez Niemców i przez Sowietów – w Katyniu zginęło 600 Zaolziaków, to bardzo dużo jak na tak malutki teren”. A dodatkowo, powojenny „internacjonalizm komunistyczny wypaczał prawdziwe relacje międzyludzkie – przez to wszystko przeszliśmy, a teraz – czy te 30 tysięcy to po tych stu latach dużo czy mało?”.
– Czy dzisiaj te relacje polsko-czeskie są dobre, czy Polacy w Czechach mają, podobnie jak w Niemczech, jakieś pretensje, czy oczekują od rządu polskiego jakiejś interwencji? – dopytywał swego rozmówcę Antoni Opaliński.
– Republika Czeska jest bezsprzecznie demokratycznym państwem i to widać w życiu codziennym – odpowiedział dr Józef Szymeczko. – Jest tam wysoka kultura komunikacji mniejszości z władzami i Polakom w Republice Czeskiej żyje się dobrze, a jeżeli zdarzą się jakieś wybryki na tle narodowościowym, to mają charakter incydentalny.
Jak podkreślał, „ogólnie jest dobra atmosfera, tak jak między Pragą a Warszawą. Jesteśmy sojusznikami, jesteśmy w NATO, w UE, myślę, że mają rację ci historycy, którzy twierdzą, że te relacje są najlepsze w całym okresie naszego wspólnego współżycia”.
Na koniec spotkania prof. Wacław Gojniczek opowiedział o historii cieszyńskiego Rynku:
– Rynek cieszyński – tak jak w innych miastach lokowanych na prawie niemieckim – to centralne, najważniejsze miejsce – mówił. Ratusz pochodzi – według prof. Gojniczka – z 1496 roku, bo jak zaznaczył, wokół tej daty istnieją „kontrowersje, niektórzy twierdzą, że powstał w XV wieku”.
„Na Rynku mieszkały elity”, a „po wojnie 30-letniej lat 1618-48 zamek był tak zniszczony, że w trzech kamienicach zamieszkała ostatnia księżna Elżbieta Lukrecja”. „Cztery najstarsze kamienice renesansowe – to pałac baronów Bessów”, również przy Rynku w jednej z kamienic „znajdował się konwent elżbietanek”.
Hotel „Pod brunatnym jeleniem” – to z kolei niegdyś „ jeden z największych hoteli na terenie Śląska Cieszyńskiego”.
Zapytany o Dom Narodowy, prof. Wacław Gojniczek powiedział, że pod koniec XIX wieku był on siedzibą polskich organizacji narodowych – mieściły się tu wydawnictwa, stowarzyszenia, czytelnia, spotykały się chóry, odbywały się spektakle teatralne. Dzisiaj mieści się tu dom kultury o tej samej nazwie.

  • Znamierowski: Ktoś na Zachodzie finansuje zamieszanie w Polsce. Zyzak: Nerwowość Trumpa to nie przypadek

    O wewnętrznej polityce amerykańskiej i śledztwie rosyjskim dyskutują Alfred Znamierowski i Paweł Zyzak. A także o sterowanych z zagranicy protestach i przyczynach mieszania się UE w sprawy w Polsce

    – Mam duże zastrzeżenia co do tej spontaniczności – powiedział Alfred Znamierowski, pytany o to, czy uważa protesty w sprawie reformy sądownictwa za obywatelski ruch oddolny. Jego zdaniem, jest to sterowane głównie z zagranicy, która to finansuje. Z tego, co podejrzewa, nie tylko Soros, „który ostatnio coraz bardziej jest w Polsce znany”, finansuje uliczne protesty , ale również „inne koła na zachodzie Europy dokładają się finansowo do zamieszania w Polsce”.

    – Ci ludzie, którzy demonstrują, często nie wiedzą nawet, co jest w tych ustawach  – powiedział Znamierowski. Jego zdaniem protestujący opierają się na tym, co usłyszą w TVN i Polsacie, a „są to wiadomości jednostronne i bardzo często kłamliwe”.

    – Ośrodki, które kontrolowały sytuację i gospodarczą i polityczną w Polsce, nagle tę kontrolę straciły, kiedy do władzy doszedł obecny układ polityczny – powiedział dopytywany o przyczyny tak silnego nacisku na Polskę. Jego zdaniem Polska była półkolonią niektórych państw Europy Zachodniej.

    – Nie myli się ten, kto nic nie robi – powiedział Znamierowski, pytany o błędy partii rządzącej przy przeprowadzaniu reformy wymiaru sprawiedliwości. Jego zdaniem, głównym problemem jest szybkość, z jaką obóz dobrej zmiany chce zreformować sądownictwo.

    Paweł Zyzak, pytany o oświadczenie, jakoby Stany Zjednoczone z troską przyglądały się zmianom legislacyjnym w sądownictwie, wyjaśnił, że w Departamencie Stanu USA jest ileś poziomów i wystarczy dobry lobbing, żeby wywołać oświadczenie o tym, że Departament Stanu monitoruje działania legislacyjne w Polsce. Przypomniał, że rzecznik Departamentu Stanu rozpoczęła ową konferencję prasową od oświadczenia w sprawie Ukrainy, a to, co powiedziała o Polsce, spowodowane było pytaniem telewizji TVN, gdy właściwy temat konferencji już się zakończył i rozpoczęła się faza zadawania pytań.

    – Wysłannik TVN Marcin Wrona zadał pytanie, po czym Heather Nauert odszukała w swoim skoroszycie odpowiednią zakładkę. Tam znalazła informację na temat Polski i odczytała oświadczenie. W ten sposób mieliśmy wrzenie w Polsce – powiedział Zyzak, który wyjaśnił, że dlatego nie można interpretować go jako oświadczenia Donalda Trumpa, ale co najwyżej grupy urzędników w Departamencie Stanu, która może jeszcze być pozostałością po administracji Baracka Obamy.

    Odnosząc się do kwestii, jakie tak naprawdę ogniskują uwagę amerykańskiej opinii publicznej, powiedział o sprawie ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, czyli o wsparciu władz Kremla, jakiego udzieliły Donaldowi Trumpowi w trakcie kampanii wyborczej. Sprawą, którą amerykanie zajmują się w szczególny sposób, jest spotkanie z czerwca ubiegłego roku, kiedy  Donald Trump jr kontaktował się z rosyjską prawniczką, bo obiecano mu informacje kompromitujące Hillary Clinton.

    Przypomnijmy: uczestniczyli w nim także zięć Donalda Trumpa Jared Kushner i ówczesny szef jego kampanii Paul Manafort. W Trump Tower był również, jako osoba towarzysząca rosyjskiej prawnik Natalii Weselnickiej, Rinat Achmetszyn, obywatel amerykański urodzony w Rosji, były szpieg, opisywany przez Radio Wolna Europa jako „rosyjski pistolet na wynajem” lobbystycznego półświatka Waszyngtonu. Po tych rewelacjach jeden z demokratów wystąpił nawet o impeachment Trumpa.

    [related id=”32215′]-Impeachment prezydenta Trumpa jest zupełnie niemożliwy, a sprawa rosyjska jest robiona przez wrogów Trumpa – uważa Znamierowski, który nie sądzi, aby coś poważnego z tego wynikło.

    – Nie wiemy jeszcze, czym tak naprawdę zajmuje się zespół Millera, który jest specjalnym wysłannikiem Departamentu Sprawiedliwości, który bada tę sprawę, ale za to widzimy pewną nerwowość Donalda Trumpa – powiedział Zyzak, który uważa, że Trump ostatnio wymusza na Twitterze  dymisję swojego najbardziej wiernego senatora Jeffa Sessions’a, który jako pierwszy poparł go w kampanii prezydenckiej.  Przypomnijmy – Jeff Sessions to nominowany przez Trumpa prokurator generalny USA i szef Departamentu Sprawiedliwości, republikański senator z Alabamy.

    – Trump próbuje wymusić na nim dymisję, aby wycofał się z pieczy nad śledztwem rosyjskim  i wymienić go, aby nowy już szef Departamentu Sprawiedliwości, który nadzoruje FBI, wrócił do tego śledztwa i był przedstawicielem Donalda Trumpa – powiedział Zyzak, którego zdaniem jest wiele jeszcze innych czynników wskazujących na zagęszczanie się atmosfery wokół prezydenta USA.

    MoRo

    Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

    Rozmowa Pawła Zyzaka i Alfreda Znamierowskiego – w części siódmej Poranka Wnet.

    Adam Słomka: W Polsce należy używać polskiej nazwy – Cieszyn Zachodni, a nie obcej, propagandowej – Cieszyn Czeski

    Dzień 30. z 80 / Cieszyn / Poranek WNET / Mimo przeszłości stosunki polsko-czeskie w Cieszynie są coraz lepsze. – Myślę, że wszystko zmierza ku serdecznym i normalnym relacjom – powiedział nasz gość.

    Kolejnym gościem Antoniego Opalińskiego w Poranku WNET był Adam Słomka, działacz opozycji w PRL, polityk KPN, poseł na sejm I, II i III kadencji, który opowiedział o swoim przywiązaniu do Zaolzia. Jego rodzinna miejscowość Ropica obecnie znajduje się po stronie czeskiej.

    Gość Poranka wspominał czasy PRL-u, kiedy aż do roku 1989, aby odwiedzić rodzinę, musiał posiadać przepustkę , którą można było uzyskać średnio raz w roku. Każde wakacje spędzał w rodzinnych stronach Cieszyna Zachodniego.

    Opowiedział o skomplikowanych stosunkach polsko-czeskich związanych z pomnikiem legionistów znajdującym się pod wzgórzem zamku. Pomnik Ślązaczki w stroju cieszyńskim, wzniesiony ku czci legionu śląskiego, czyli grupy ochotników do legionów Piłsudskiego, został wysadzony przez Niemców 1 września 1939 roku, zaledwie 7 lat po postawieniu go. Po wojnie władze wybudowały w tym miejscu pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej, który stał jeszcze przez kilka lat po odzyskaniu niepodległości. Dzięki Zbyszkowi Ciechomskiemu oraz grupie działaczy współpracujących jeszcze za czasów konspiracji, po zaciekłym boju o likwidację tego „straszydła sowieckiego” można było rozpocząć pracę nad odbudową pomnika sprzed wojny.

    W tym czasie pojawiły się znaczne naciski ze strony rządu czeskiego i polskiego, żeby nie odrestaurowywać pomnika w przedwojennym kształcie. Problem stanowiła szabla trzymana przez postać kobiety, skierowana w stronę Zaolzia. Czesi wnioskowali, by przesunąć szablę. Mimo nacisku władze Cieszyna nie ugięły się, a pomnik stoi już od 9 lat.

    Adam Słomka, zapytany, czemu szabla stanowiła taki problem, wyjaśnił, że w świadomości mieszkańców to, co zrobili Czesi, nadal jest silnie obecne. Ostatni zabór Zaolzia miał miejsce w 1945 roku i był to bardzo silny konflikt. Do roku 1958 władze komunistyczne nie uznawały granicy oraz Zaolzia za część Czechosłowacji.

    Problem Zaolzia pojawił się po raz pierwszy w 1920 roku, kiedy Czesi wykorzystali najazd Rosjan na Polskę i mimo wcześniejszych ustaleń przyłączyli zbrojnie obszar  ponad 1000 km2. Ponieważ wszystkie siły skierowane były na Warszawę i Lwów, nie było komu bronić Zaolzia. [related id=32215]

    W późniejszym czasie miał się odbyć plebiscyt, który Polska bez problemu by wygrała, ponieważ 80 procent ludności stanowili Polacy. Jednak nie doszedł on do skutku, ponieważ przez Cieszyn prowadziła jedyna droga dwutorowa łącząca Czechy i Słowację. Jak podkreślił Adam Słomka, obecnie jedyny dworzec w Cieszynie chwilowo znajduje się po stronie Cieszyna Zachodniego.

    Mimo, że konflikt militarny zakończył się w 1946 roku, dla wielu polskich rodzin jest to nadal ogromna tragedia. Nie akceptują tego, że te tereny zostały zajęte przez Czechów.

    Obecnie Cieszyn stanowi jedno wspólne miasto. Mimo, że nadal jest wiele problemów, jak chociażby wodociągi znajdujące się po stronie czeskiej, sytuacja w relacjach wzajemnych poprawia się. Ludzie starają się przełamać stereotypy i wzajemne żale.

    Na koniec Poranka nasz gość zaprosił wszystkich do odwiedzenia Cieszyna i Zaolzia, gdzie jest wiele ciekawych miejsc.

    – Mało kto wie, że II wojna światowa zaczęła się na Zaolziu w Mostach Jabłonkowskich. 26 sierpnia 1939 roku Niemcy dokonali tam napaści na wiadukt, kluczowy dla linii kolejowej. Po prostu w tym jednym miejscu nie zdążono odwołać rozkazu Hitlera o napaści na Polskę, która pierwotnie miała nastąpić 5 dni wcześniej.

    Całego Poranka możesz posłuchać tutaj. Wywiad z Adamem Słomką w części trzeciej.

    MW

     

    Dlaczego Angela Merkel milczy na temat „strasznej sytuacji” w Polsce?

    Ma to być przemyślana strategia, której celem jest to, żeby najbliższe wybory w Polsce wygrał Donald Tusk – wyjaśnia postępowanie kanclerz Merkel „Die Welt”.

     

    Korespondent Radia WNET relacjonuje słuchaczom, co wypisują niemieckie media na temat reformy sądownictwa przeprowadzanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Sezon ogórkowy w pełni?

    „Die Welt” zdradziła swoim czytelnikom to, o czym od dawna mówiła polska prawica, a czemu niemieckie media zawsze zaprzeczały. Otóż Niemcy próbują w różny sposób oddziaływać na sytuację wewnętrzną w Polsce. Dziennik ten „wysmażył długi materiał”, w którym tłumaczy, dlaczego Angela Merkel milczy na temat Polski. Ma to być przemyślana strategia, której celem jest to, żeby najbliższe wybory w Polsce wygrał Donald Tusk. Bezpośrednie zabranie głosu przez kanclerz Merkel w sprawie – jak ją się określa – „strasznej sytuacji” w Polsce tylko wzmocniłoby pozycję Jarosława Kaczyńskiego, a przecież nie o to Niemcom chodzi. [related id=32215]

    „Niemieckim specjalistom od polskiej konstytucji wszystko, ale to wszystko kompletnie się myli”. Dlatego można darować „Spieglowi”, podanie informacji, że prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o reformie Sądu Najwyższego. W ogóle informacje podawane w Niemczech na temat tego, co jest zgodne, a co nie, z polską konstytucją, są kompletnie niezrozumiałe dla tych, którzy się na tym cokolwiek znają.

    Z kolei „Bild” zarzuca, że Polska staje się republiką bananową, przy czym opisując, co się według niego dzieje w Polsce, nieustannie myli Sąd Najwyższy z sądami powszechnymi.

    Czy elementem strategii Niemiec jest ultimatum postawione Polsce przez Fransa Timmermansa, „ulubionego” polityka Jana Bogatki, nie reprezentującego obecnie nikogo, bo jego partia w Holandii ostatnio otrzymała zaledwie 7 procent głosów?

    Zapraszamy do słuchania korespondencji Jana Bogatki w dzisiejszym Poranku WNET w jego trzeciej części.

    JS

    Prof. Andrzej Zybertowicz: Musimy się bardzo wiele nauczyć, żeby w sposób nowoczesny zmieniać Polskę

    Dzień 30. z 80 / Cieszyn / Poranek WNET – „Wypowiedzi wielu polityków „Dobrej zmiany” są rozczarowujące, widać brak profesjonalizmu, brak dystansu i ograniczone umiejętności kontroli własnego ego”.

    Antoni Opaliński rozmawiał również z Andrzejem Zybertowiczem, profesorem socjologii i doradcą prezydenta RP, któremu ze względu na gorące wydarzenia polityczne w ostatnich dniach nie udał się zaplanowany na czas urlopu „post informacyjny”.

    Profesor Andrzej Zybertowicz powiedział, że stara się zrozumieć, czy ostatnie wydarzenia polityczne – próba uchwalenia ustaw zmieniających wymiar sprawiedliwości, burzliwe protesty opozycji przeciwko nim oraz zawetowanie przez prezydenta dwóch z trzech ustaw – oznaczają jakościową zmianę w polskiej polityce czy też jest to „mała, przejściowa konwulsja”.

    Można i trzeba budować scenariusze, co może się wydarzyć z obozem „dobrej zmiany”. Profesor stawia tezę, że obóz ten, a czuje się jego częścią, przechodzi trudny sprawdzian, być może najtrudniejszy od lat. Gdy zmagał się ze „stabilnie zdefiniowanym przeciwnikiem”, potrafił być jednolity. Gdy pojawiły się nowe trendy, „wytworzone zostało ciśnienie”, które doprowadziło do tego, że wielu polityków koalicji rządzącej (jak i część jej elektoratu) nie radzi sobie sobie z nową sytuacją – ulega emocjom, nie potrafi zdystansować się, zachowuje się nieprofesjonalnie. Odżywają – jak to ujął gość Radia WNET – demony defetyzmu i klimat finis Poloniae, jakby od pojedynczego posunięcia miały zależeć losy Polski. Może to być związane z „płytkim rozumieniem zasobów polskości, jakimi dysponujemy”. [related id=32215]

    Jakie są te nowe trendy, które spowodowały taką reakcję? To jest temat jeszcze do zbadania, zjawiska nie zostały jeszcze „zmierzone”, a część z nich ma charakter symulowanej spontaniczności. Prawdopodobnie jest tak, że do polityki wchodzi, na razie jeszcze zdezorganizowane, młode pokolenie. Wcześniej nie reagowało ono zupełnie na wezwania KOD-u i „kiepskiej jakościowo, intelektualnie, programowo i organizacyjne” opozycji. Teraz część tego pokolenia dała się poderwać.

    Zasadnicze pytanie jest takie, czy wymaga to od obozu rządzącego większej elastyczności politycznej i kulturowej, czy też jest to przejściowe zawirowanie. Bez precyzyjnych badań na razie nie można na nie dobrze odpowiedzieć.

    Zapraszamy do słuchania Poranka WNET. Rozmowa z prof. Andrzejem Zybertowiczem znajduje się części siódmej.

    JS

    Ryszard Czarnecki o decyzji Brukseli w sprawie reformy sądownictwa: Komisja Europejska poczuła krew i przykręciła śrubę

    Nas atakuje się za przepisy przyjęte przez polski parlament, reformujące polskie sądownictwo, i to za identyczne rozwiązania, jakie funkcjonują już we Francji, Niemczech, Hiszpanii czy Holandii.

    [related id=”32135″]Zauważył i może właśnie dlatego – powiedział wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, pytany dlaczego po prezydenckich wetach Komisja Europejska nadal grozi nam wprowadzeniem procedury, oskarżając Polskę o łamanie praworządności. Deputowany do Europarlamentu odniósł wręcz wrażenie, że dwa weta prezydenta zostały potraktowane przez Brukselę, a zwłaszcza osobiście przez lewicowego polityka, jakim jest Timmermans, nie jako chęć kompromisu, ale jako objaw słabości.

    – Komisja Europejska poczuła krew i przykręciła śrubę – powiedział Czarnecki. Jego zdaniem jest to sygnał, że jakiekolwiek próby dogadywania się  i robienia czegoś pod kątem Unii Europejskiej po prostu nie mają sensu. Trzeba robić swoje i nie oglądać się na Brukselę. Wszelkie gesty mające doprowadzić do kompromisu, jak widać, odczytywane są jako słabość.

    – W końcu sam Timermans nie wie, nieborak, ile ustaw było uchwalonych przez parlament, bo mówił o czterech – szydził Czarnecki, który uważa, że nie ma żadnych realnych szans na to, aby Unia Europejska przeforsowała wprowadzenie sankcji wobec Polski. Zwrócił uwagę na to, że nadal będziemy mieli do czynienia z grillowaniem medialno-politycznym Polski.

    Podniósł kwestię atakowania w Brukseli Polski za „brak wolności mediów”, gdy w krajach takich jak Niemcy, Luksemburg czy Francja cenzuruje się podawanie narodowości i wyznania sprawców przestępstw.

    Dodał przy tym, że Polskę atakuje się za wpływ polityków na  media, a nie mówi się o tym, że w Niemczech jest to uregulowane w stopniu wyższym niż w Polsce, bo za naszą zachodnią granicą politycy delegują innych polityków do różnych organów mediów publicznych i dzieje się to zarówno na szczeblu federalnym, jak i landów.

    [related id=”32215″]- Nas atakuje się za przepisy przyjęte przez polski parlament, reformujące polskie sądownictwo, i to za identyczne rozwiązania, jakie funkcjonują już we Francji, Niemczech, Hiszpanii czy Holandii. Jest to przykład hipokryzji i stosowania podwójnych standardów – powiedział Czarnecki, który uważa, że z tego typu sytuacją mamy do czynienia już od dłuższego czasu, to jest od momentu, gdy powstał rząd PiS.

    MoRo

    Zapraszamy do wysłuchania całego Poranka Wnet. Wywiad z wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego Ryszardem Czarneckim w części pierwszej.

    Paweł Bobołowicz: Prezydent Poroszenko pozbawił obywatelstwa ukraińskiego b. prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego

    Dekret prezydenta spotkał się z się szerokim echem krytyki na Ukrainie. Oburzeni są zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Saakaszwilego. Jego partia zapowiedziała protesty na kijowskim Majdanie.

    Podczas dzisiejszego Poranka Antoni Opaliński połączył się z Pawłem Bobołowiczem, korespondentem Radia WNET na Ukrainie, który skomentował bieżące wydarzenia.

    Służba Migracyjna Ukrainy podała wczoraj informację, że Micheil Saakaszwili został pozbawiony obywatelstwa ukraińskiego, na mocy dekretu wydanego przez prezydenta Poroszenkę. Prezydent na razie nie odniósł się do sprawy, a dekret nie został opublikowany.

    Były prezydent Gruzji od 2014 roku jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym wydanym przez Gruzinów. Był zaangażowany w kryzys ukraiński, m.in.  przemawiał na tzw. Euromajdanie. W 2015 roku władze Ukrainy odmówiły ekstradycji Saakaszwilego. Wtedy też otrzymał obywatelstwo ukraińskie, w konsekwencji czego pozbawiono go obywatelstwa gruzińskiego.

    Po otrzymaniu ukraińskiego obywatelstwa Micheil Saakaszwili został szefem administracji obwodu odeskiego. Był uważany za przyjaciela Poroszenki, jednak dość szybko zaczął krytykować władze Ukrainy, w tym samego prezydenta. [related id=32215]

    W 2016 roku, po rezygnacji z funkcji szefa administracji w obwodzie odeskim, stworzył partię o nazwie Ruch Nowych Sił. Głównym punktem jej programu jest walka z korupcją, o którą oskarża obecne władze Ukrainy. Partia silnie krytykuję zarówno rząd, jak i prezydenta Poroszenkę. Domaga się całkowitej zmiany władzy. W związku z obecnymi  wydarzeniami partia Saakaszwilego zapowiedziała protesty na kijowskim Majdanie.

    Decyzję Poroszenki skrytykowali politycy z różnych opcji, także tych, które nie były przychylne Saakaszwilemu. „Batkiwszczyna” Julii Tymoszenko zamieściła na swoim profilu komunikat, w którym decyzję prezydenta Poroszenki nazwała kolejnym krokiem do dyktatury.

    Sam zainteresowany obecnie przebywa w USA. Jego powrót na Ukrainę może zakończyć się deportacją do Gruzji. Twierdzi, że obywatelstwo ukraińskie jest jedynym, jakie posiada i nie jest możliwe odebranie go.

    Całego Poranka możesz posłuchać tutaj. Komentarz Pawła Bobołowicza w części trzeciej.

    MW