Burzliwe obrady komisji ws. SN: poprawki PiS przyjęte w bloku, opozycji – odrzucone. Opozycja usiłowała wstrzymać obrady

Opozycja próbowała zablokować obrady sejmowej komisji sprawiedliwości. Pod koniec posiedzenia przewodniczącemu komisji wyrwano mikrofon. Poprawki PiS przyjęte w bloku, opozycji zostały odrzucone .

Wyjątkowo burzliwy przebieg miały w nocy ze środy na czwartek obrady komisji w celu zaopiniowania na czwartkowe głosowania ponad 1000 poprawek zgłoszonych w II czytaniu do projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa posłów PiS. Zdecydowaną większość z nich złożyła Nowoczesna; blisko 300 – PO, a kilkanaście – PiS. Komisja mogła zacząć prace dopiero późnym wieczorem, w związku z koniecznością przygotowania materiałów dotyczących poprawek.

Najpierw krótko przed północą komisja przyjęła w jednym głosowaniu wszystkie poprawki PiS. Wniósł o to Waldemar Buda (PiS). „To skandal niezgodny z Regulaminem Sejmu” – protestowała opozycja. Jej wniosek, aby tak nie głosować, odrzucono. Wcześniej o opinię poproszono przedstawiciela Biura Legislacyjnego Sejmu. „W tej kwestii decyzja należy do Wysokiej Komisji” – odparł.

Szef komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) informował, że większość poprawek PiS ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący, a tylko kilka „jest istotnych”. Jedna z poprawek PiS zakłada wydłużenie vacatio legis projektu z 14 do 30 dni. Kolejna przewiduje, że regulamin SN będzie określał Prezydent w drodze rozporządzenia, a nie Minister Sprawiedliwości.

Inna poprawka – uwzględniająca wniosek prezydenta Andrzeja Dudy – zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje Prezydent, a nie – jak pierwotnie proponowano – Minister Sprawiedliwości. Przedłożono też jako poprawkę PiS wniosek prezydenta, by sędziów-członków KRS Sejm wybierał większością 3/5 głosów.

Krótko potem komisja negatywnie zaopiniowała – w kilku głosowaniach blokowych – wszystkie poprawki kolejnych klubów opozycyjnych: PO, Nowoczesna, PSL i Kukiz’15. Opozycja, która protestowała przeciw głosowaniom blokowym, próbowała blokować obrady. Głosowanie przyjęto okrzykami: „ORMO, ZOMO, cenzura”, „Nie ma zgody na takie metody”. „Wprowadzacie dyktaturę pana Kaczyńskiego”. Śpiewano także hymn państwowy.

Część przedstawicieli opozycji otoczyła stół prezydialny. Zapowiedzieli, że będą tam stać, aż przewodniczący zarządzi reasumpcję głosowań. „Pan zachowuje się jak poseł czasów stalinowskich” – mówił Borys Budka (PO) do Piotrowicza. Wnosił, by przestał on prowadzić obrady i zastąpił go Tomasz Rzymkowski (Kukiz’15); mówił, że obrady są nielegalne.

„To wy naruszacie porządek. Łamiecie konstytucję” – ripostował Marek Suski (PiS). Piotrowicz wiele razy prosił bezskutecznie o powrót posłów na miejsca i wyciszenie emocji.

Jeden mikrofon szefa komisji zabrała opozycja; trzymał go Ryszard Petru (N); drugi przytrzymywał przed politykami opozycji Suski. Taka sytuacja trwała wiele minut. Słychać było okrzyki: „Suski, oddaj mikrofon!” oraz ripostę: „Petru, oddaj mikrofon!”. Pogięte kartki z poprawkami rzucano na stół prezydialny. Około godz. 0.30 Piotrowicz ogłosił zamknięcie obrad.

Według opozycji blokowe głosowanie poprawek ze względu na przynależność klubową wnioskodawców, a nie ich meritum, „było absurdem”. Barbara Dolniak (N) stwierdziła, że zgodnie z Regulaminem Sejmu można głosować łącznie tylko takie poprawki, których przyjęcie lub odrzucenie rozstrzyga o innych poprawkach. Budka mówił, że nie można łącznie głosować poprawek, które dotyczą także wyboru członków KRS – których nie było w pierwotnym przedłożeniu posłów PiS o SN. „Idąc tym tropem, jutro do Kodeksu postępowania cywilnego wrzucicie opłatę paliwową” – oświadczył.

Wcześniej komisja odrzuciła wnioski PO, PSL i Nowoczesnej o odrzucenie projektu ustawy o SN w całości. Już wtedy posłowie opozycji otoczyli stół prezydialny. Piotrowicz zarządził pięć minut przerwy „na uspokojenie emocji”, które jednak narastały.

Kamila Gasiuk-Pihowicz (N) przekonywała, że projekt jest niekonstytucyjny, a wątpliwości budzi już sam tryb procedowania projektu. „Wam chodzi tylko o kadry i położenie łapy na wymiarze sprawiedliwości” – dodała. Budka mówił, że ustawa jako niekonstytucyjna nadaje się tylko do kosza, a poprawki prezydenta niczego nie zmieniają.

Przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski apelował, by posłowie „nie rozpatrywali tego projektu w pośpiechu”.

„Dzisiaj są pana 65. urodziny, ale nie będziemy świętować. Dziś jest czas na żałobę i pogrzeb” – mówił do Piotrowicza Michał Szczerba (PO); jak przekonywał, projekt o SN „to niekonstytucyjny zamach na ustrój państwa”.

Komisja odrzuciła także wnioski opozycji o przerwę w procedowaniu. Krytykowano decyzję komisji o ograniczeniu czasu wystąpień do jednej minuty. Podkreślano, że nie było możliwości zapoznania m.in. ze wszystkimi poprawkami. Poseł Jerzy Jachnik (Kukiz’15) zwrócił się do nich: „Zachowujecie się jak w cyrku”.

Robert Kropiwnicki (PO) chciał odroczenia obrad do 10 września, aby dać czas na przygotowanie analiz przez m.in. Biuro Analiz Sejmowych. Innym powodem przerwy miała być chęć zapoznania się z licznymi poprawkami.

Przed Sejmem na noc pozostało kilkadziesiąt protestujących osób, część posłów opozycji po zakończonym posiedzeniu komisji poszła do wiecujących. Relacjonowali zdarzenia z Sejmu, zapraszali na czwartkowy wieczorny wiec przed Pałacem Prezydenckim i prosili o obecność od rana przed Sejmem.

PAP/MoRo

Paweł Kukiz: będziemy głosować przeciw ustawie o Sądzie Najwyższym, jeśli nie zostaną przyjęte nasze poprawki 

Będziemy za dalszym procedowaniem projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Będziemy robić wszystko, by jak najbardziej nadać sądom kontrolę obywatelską. Zawsze jest nadzieja, że posłowie PiS się nawrócą.

Paweł Kukiz był pytany w Sejmie, jak jego ugrupowanie zachowa się ws. projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. „Z całą pewnością będziemy za procedowaniem ustawy, za pracą nad ustawą. Zawsze jest nadzieja, że się nawrócą (posłowie PiS – PAP) i stwierdzą, że rzeczywiście kontroli obywatelskiej nie ma, że jest za dużo upartyjnienia, że jest za duża ingerencja urzędników”.

Poseł podkreślił, że jego ugrupowanie zagłosuje przeciwko ustawie, jeżeli nie zostaną uwzględnione zgłoszone poprawki tego klubu. „Jeżeli ustawa zostanie w takim kształcie, w jakim jest, też bez uwzględnienia jakichkolwiek naszych poprawek, to z całą pewnością zagłosujemy przeciw” – zadeklarował. Dodał, że nie jest w stanie przewidzieć, jak zagłosują wszyscy posłowie jego ugrupowania.

„Uważamy, że powinna zostać złożona poprawka, aby kompetencje, które PiS przyznało Zbigniewowi Ziobrze, scedować na prezydenta, jako tę instytucję, która została wybrana przez obywateli i jest ich bezpośrednim przedstawicielem. Na pewno będziemy robić wszystko, by jak najbardziej starać się nadać sądom kontrolę obywatelską, ale na ile to będzie możliwe, to czas pokaże” – zaznaczył Kukiz.

Klub Kukiz’15 zgłosił we wtorek poprawkę do projektu ustawy o SN, by to Prezydent, a nie Minister Sprawiedliwości wygasił kadencję sędziów Sądu Najwyższego.

Lider Kukiz’15 podkreślił, że nie jest zwolennikiem rozwiązania, by Minister Sprawiedliwości był jednocześnie Prokuratorem Generalnym. Jego zdaniem, Zbigniew Ziobro łączy w swoich rękach wszystkie władze: wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. „To są rzeczy niedopuszczalne” – ocenił.

Kukiz został też spytany o tempo prac nad projektami m.in. o Sądzie Najwyższym. W jego ocenie jest ono „wariackie i porażające”. „Tu nie ma żadnej dyskusji. Macie to klepnąć, a jak nie, to sami klepniemy” – ironizował.

We wtorek prezydent Andrzej Duda złożył projekt nowelizacji ustawy o KRS. Zgodnie z nim Sejm będzie wybierać członków Krajowej Rady Sądownictwa będących sędziami większością 3/5 głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Według uzasadnienia, ma to gwarantować konsensus różnych ugrupowań.

Zdaniem Kukiza, inicjatywa prezydenta zmusiła PiS do spowolnienia procedowania ustaw i rozmów z „przeróżnymi ugrupowaniami politycznymi, do szukania konsensusu”. Wyraził nadzieję, że przyczyni się to do podniesienia poziomu debaty publicznej w Polsce. W jego ocenie, „to krok w kierunku państwa obywatelskiego”. „Prezydent stanął ponad interesem partyjnym, pokazuje, że jest osobą działającą samodzielnie, zaczyna powoli być moim prezydentem” – oświadczył.

Lider Kukiz’15 został też spytany o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który we wtorek w nocy, podczas drugiego czytania poselskiego projektu nowej ustawy o SN, w reakcji na słowa Borysa Budki (PO) powiedział: „Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami”.

W ocenie Kukiza to były „bardzo mocne słowa”. „Ale proszę sobie wyobrazić siebie, poddanych hejtowi przez całe lata, przy którym używa się nazwiska osób najbliższych” – mówił polityk. Jego zdaniem, Lech Kaczyński jest dziś „używany jako argument w debacie publicznej przez tych, którzy po kwietniu 2010 roku nie przestali z niego kpić”. Dodał, że to prowokacja oraz zaapelował do posłów o „opanowanie się”.

Podkreślił, że Jarosław Kaczyński powinien sam zdecydować, czy chce za swoje słowa przeprosić.

PAP/MoRo

Wiceszef KE Frans Timmermans chce uruchomienia wobec Polski art. 7 traktatu UE przewidującego sankcje

KE oznajmiła, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu unijnego przewidującego sankcje, w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie, które zdaniem Timmmermansa zagrażają rządom prawa.

Wiceszef KE Frans Timmermans zapowiedział na konferencji prasowej w Brukseli, że w przyszłym tygodniu KE przygotuje procedurę o naruszenia prawa przez nasz kraj. Podkreślił, że Komisja jest też bliska uruchomienia art. 7. traktatu o UE. To tzw. opcja atomowa, na końcu której kraj może być objęty sankcjami.

Nałożenie sankcji na podstawie art. 7 nie jest jednak prostą sprawą. Unijne prawo przewiduje, że o uruchomienie tego przepisu unijnego traktatu może się zwrócić nie tylko Komisja Europejska, ale również Parlament Europejski lub jedna trzecia państw członkowskich. Kraje UE większością czterech piątych po uzyskaniu zgody PE mogą wówczas stwierdzić „istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia” przez dany kraj wartości unijnych. Dopiero w kolejnym kroku Rada Europejska – czyli szefowie państw i rządów – może jednomyślnie otworzyć drogę do sankcji.

Jednak w styczniu 2016 r. premier Węgier Viktor Orban w wywiadzie dla węgierskiego radia publicznego powiedział, że jego kraj nigdy nie poprze ewentualnych unijnych sankcji przeciwko Polsce.

Ze słów unijnego komisarza wynika, że w przyszłym tygodniu KE przygotuje i uruchomi w przyspieszonym trybie zwykłą procedurę o naruszenie prawa UE. Ta, w odróżnieniu do procedury praworządności, nie wymaga akceptacji państw członkowskich, a może się skończyć sprawą przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

Jak mówił Timmermans, przyjęcie ustaw dotyczących zmian w wymiarze sprawiedliwości w Polsce oznaczałoby, że znalazłby się on pod pełną polityczną kontrolą rządu. Podkreślił, że ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, o sądach powszechnych i projekt ustawy o Sądzie Najwyższym stanowczo „wzmacniają systemowe zagrożenie dla rządów prawa” w Polsce.

„Każde z tych praw, jeśli będzie przyjęte, poważnie podważyłoby niezależność wymiaru sprawiedliwości. Razem zniosłoby niezależność sądownictwa i sprawiłoby, że znalazłoby się ono pod pełną polityczną kontrolą rządu” – oświadczył Timmermans.

Wiceszef KE przypomniał, że KE jeszcze w 2016 roku stwierdziła w swoich rekomendacjach, iż w Polsce występuje systemowe zagrożenie dla praworządności. „Obawy Komisji są podzielane zarówno przez Parlament Europejski, Radę UE (zasiadają w niej przedstawiciele państw członkowskich – PAP), Radę Europy, Komisję Wenecką i wielu innych niezależnych obserwatorów” – zaznaczył.

„Niedawne działania podjęte przez polskie władze w odniesieniu do systemu sprawiedliwości i sędziów znacznie wzmacniają zagrożenie dla praworządności” – dodał Timmermans, zaznaczając, że dlatego też KE zajęła się tą sprawą.

Jego zdaniem ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości w Polsce wzbudzają też wątpliwości, jeśli chodzi o ich zgodność z prawem UE. Jak uzasadniał, polskie sądy, jak sądy wszystkich krajów członkowskich, muszą zapewniać skuteczne środki w przypadku złamania prawa UE. Jak tłumaczył, w takim przypadku działają one jak sądy UE.

„To ma potencjalne znaczenie dla wszystkich, którzy robią interesy w Polsce lub nawet odwiedzają ten kraj. Sądzę, że każdy obywatel, jeśli znalazłby się w sądzie, wolałby nie myśleć, czy dany sędzia nie będzie miał telefonu od ministra, z instrukcjami. Tak nie działają niezależne sądy” – argumentował Timmermans.

Wiceszef KE powiedział, że reformy wymiaru sprawiedliwości wzbudzają wątpliwości konstytucyjne, ale ich niezależna ocena konstytucyjna jest niemożliwa ze względu na obecną sytuację związaną z Trybunałem Konstytucyjnym w Polsce.

Timmermans przypomniał, że w ramach procedury praworządności KE wystosowała opinie i dwie rekomendacje dotyczące sytuacji wokół TK. Jak wskazywał, legitymacja TK jest teraz poważnie osłabiona ze względu na to, że – jak mówił – nie zasiadają w nim wybrani prawidłowo sędziowie.

Wiceszef KE podkreślał, że polskie regulacje nie są jeszcze formalnie prawem i dlatego KE nie może jeszcze podjąć żadnych decyzji w ich sprawie. Zapowiedział przy tym szybkie przygotowanie rekomendacji w ramach procedury praworządności dla władz naszego kraju. Mają one być formalnie przyjęte przez kolegium komisarzy w przyszłym tygodniu.

Timmermans powiedział też, że zaprosił do Brukseli polskich ministrów i liczy, że przyjadą. „Gdy ostatni raz udałem się do Warszawy, było tak: jeżeli z kimś chce pan się spotkać, to może pana przyjąć sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. To nie jest odpowiednie zaproszenie do rozmów w zakresie praworządności w Polsce. Jestem do dyspozycji polskich ministrów 24 godziny na dobę. Zaprosiłem ich do Brukseli; liczę, że przyjmą zaproszenie” – powiedział wiceszef KE.

„Dwaj ministrowie mówią o mnie bardzo niepochlebnie. Mają do tego prawo w wolnym społeczeństwie, ale byłoby bardziej interesujące, gdyby porozmawiali ze mną i gdybyśmy znaleźli rozwiązanie problemów, które mamy” – dodał.

Dopytywany, czy uruchamiając art. 7 przeciwko Polsce, KE będzie potrafiła zebrać większość państw członkowskich, by uruchomić sankcje, Timmermansodpowiedział, że już na spotkaniu ministrów spraw europejskich krajów UE w maju br. większość państw członkowskich zwracała się do Polski, żeby wznowiła dialog z KE i ogromna większość poparła stanowisko KE.

„Nie widzieliśmy żadnych inicjatyw ze strony polskiej, żeby dialog wznowić. Proszę stronę polską, żeby przyjechała do Brukseli, byśmy to przedyskutowali. Jeśli to do niczego nie doprowadzi, KE nie będzie miała innego wyjścia, tylko podjąć kolejny krok. Wtedy będę starał się zyskać poparcie większości kwalifikowanej państw członkowskich. Nie mam pewności, że to poparcie uzyskam, ale nasze obawy są podzielane przez ogromną większość państw członkowskich” – powiedział.

Komisarz był też dopytywany o poprawki do zmian legislacyjnych, które zaproponował prezydent Andrzej Duda. „Odnotowałem poprawki zgłoszone przez prezydenta. Zobaczymy, co zrobi w tej sprawie parlament. Przeanalizujemy decyzję parlamentu” – powiedział. Dopytywany, czy Polska jego zdaniem wyjdzie z Unii Europejskiej, odpowiedział, że jego zdaniem nie.

PAP/MoRo

Wczorajsza burzliwa debata w Sejmie o SN zdominowała Poranek Wnet. Rozmowa z Pawłem Kukizem / Dzień 22. / Brzeg nad Odrą

Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem wystąpienie prezydenta – powiedział Paweł Kukiz. Do końca nie byłem pewien, jak Andrzej Duda się zachowa. Udowodnił, że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz, zapytany o wczorajszą debatę w sejmie i o wystąpienie prezydenta dotyczące ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej uznał, że propozycja Andrzeja Dudy stwarza szansę na kompromis.[related id=31306]

– Szacunek dla prezydenta – stwierdził krótko. – Teraz działania uliczne przestaną mieć sens.

Jednocześnie wyjawił, że przebieg i charakter tej debaty odbierają mu wszelką radość z wypowiedzi prezydenta i szans, jakie ona stworzyła.

– Ten, kto projektował budynek Sejmu, chyba miał dar widzenia – powiedział poseł. – Nadał mu kształt cyrku. Brak słów, co się działo. Człowiek o minimalnej wrażliwości powinien skończyć w Tworkach – podsumował krótko obrady parlamentarne. Nie chciał dochodzić tego, kto zaczął, czyja to była wina. Uznał, że tego rodzaju zachowania są niedopuszczalne. Przyznał, że wyszedł w trakcie posiedzenia, a w hotelu do czwartej rano nie mógł zasnąć ze zdenerwowania.[related id=29444]

Przyznał jednak, że dzięki przyjęciu propozycji prezydenta wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa kwalifikowaną większością głosów, zdecydował, że zagłosuje za ustawą reformującą KRS. Nie zamierza jednak głosować za ustawą o Sądzie Najwyższym.

Zdaniem Pawła Kukiza wymiar sprawiedliwości powinien pozostawać pod kontrolą obywatelską, sędziowie powinni być wybierani w wyborach powszechnych, a kompetencje Ministra Sprawiedliwości – zostać przeniesione na Prezydenta RP.[related id=31205]

Przyznał, że nie był pewien, jak w sytuacji kontrowersji w sprawie reformy systemu sprawiedliwości zachowa się prezydent. Swoim wystąpieniem dowiódł jednak,  że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz uważa, że „świetnie zrobiła” prezydentowi wymiana ludzi w jego kancelarii. Teraz panują tam nastroje republikańskie i reformatorskie.

– Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem prezydenta – przyznał polityk. Ale do końca nie wiedziałem, jak się zachowa. Teraz można mieć jakieś nadzieje co do przyszłości polskiej polityki.

O tym, jakie zdanie ma Paweł Kukiz o politykach, którzy są w parlamencie już wiele lat, a także dlaczego „mówi jak PiS, a głosuje nieprzewidywalnie”,  można dowiedzieć się w części szóstej Poranka Wnet z Brzegu.

MS

Dzień 22. z 80 / Brzeg nad Odrą / Bartłomiej Wróblewski – echa wczorajszej ostrej dyskusji w Sejmie nt. ustaw o KRS i SN

Determinacja PiS dotyczy przeprowadzenia zmian, a nie obrony jak niepodległości każdego zaproponowanego przez rząd zapisu. Chodzi o to, żeby przeprowadzić reformę, a nie postawić na swoim.

„Wyjątkowo trudną” i „niedobrą” nazwał doktor Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS, prawnik i konstytucjonalista, wczorajszą debatę sejmową na temat zmian w systemie polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dotyczyła ona ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawy o Sądzie Najwyższym. Jak powiedział rozmówca Łukasza Jankowskiego, opozycja starała się przeciągnąć i utrudnić debatę. Natężenie obstrukcji i „nieeleganckich” ataków z jej strony było wyjątkowo duże.

Jak powiedział poseł PiS, całe obrady upłynęły pod znakiem prowokacji, obrażania; naigrywano się nawet z nazwisk posłów PiS. Posłowie PO i Nowoczesnej podeszli w pewnym momencie do miejsca, w którym zasiada Jarosław Kaczyński; wyglądało to, według słów posła Wróblewskiego, na „chamską prowokację” i dążenie do awantury, nawet do rękoczynów.

Inicjatywa ustawodawcza prezydenta była zaskoczeniem dla wszystkich. Prawo i Sprawiedliwość nie spodziewało się propozycji poprawki prezydenta do ustawy o KRS, jednak jego wystąpienie zostało przyjęte z zaciekawieniem. Szybko udało się wypracować porozumienie między prezydentem a klubem PiS. Propozycję prezydenta odebrano jako próbę załagodzenia sporu politycznego.[related id=29444]

Prezydent oświadczył, że nie podpisze ustawy o KRS, jeśli nie zostanie uwzględniona w niej jego poprawka o wyborze sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa  większością 3/5 głosów, a więc większością kwalifikowaną.

W zamiarze prezydenta ma to zmusić rządzącą większość parlamentarną do szukania sprzymierzeńców wśród opozycji, co będzie budować lepszą atmosferę polityczną. Trudno przewidzieć, czy uda się w szeregach posłów opozycji znaleźć liczbę sprzymierzeńców potrzebną w głosowaniu, ale zdaniem posła Wróblewskiego, uwzględnienie tej poprawki przynajmniej stwarza taką nadzieję.

Bartłomiej Wróblewski przypomniał, że inicjatywa prezydenta wpisuje się we wcześniejsze propozycje PiS dotyczące poprawek do ustawy o Sądzie Najwyższym.

– Minister Ziobro i inni przedstawiciele naszego środowiska zapowiadali, że w ustawie o Sądzie Najwyższym zostaną przyjęte poprawki ograniczające wpływ Ministra Sprawiedliwości na kwestie personalne, a wzmacniające pozycję Krajowej Rady Sądownictwa.

W ustawie o ustroju sądów powszechnych, w której Bartłomiej Wróblewski reprezentował wnioskodawców – PiS – także postulowano wzmocnienie roli Krajowej Rady Sądownictwa. Niektóre z tych postulatów zostały uwzględnione. M.in. poseł Wróblewski zgłosił propozycję, aby w przypadku odwoływania prezesów sądów to KRS mogła zgłosić sprzeciw większością 2/3 głosów.[related id=29454]

Tak więc widać, że propozycja prezydenta wpisuje się w propozycje wzmocnienia pozycji ustrojowej zreformowanej Krajowej Rady Sądownictwa. Wcześniej Rada była zdominowana przez „korporacyjny czynnik sędziowski”. Obecnie zyska bardzo silną demokratyczną legitymację: sędziów KRS będzie wybierał parlament.

Na pytanie o zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym, które zmniejszyłyby prerogatywy Ministra Sprawiedliwości, poseł Wróblewski odpowiedział, że prace idą w kierunku odbierania opozycji argumentów i ulepszenia projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Propozycje dotyczą przeniesienia kompetencji, które opozycja krytykowała, gdyby miały przypaść Ministrowi Sprawiedliwości, na KRS i prezydenta.

Chodzi o wskazywanie tych sędziów, którzy w okresie przejściowym będą pełnić rolę sędziów Sądu Najwyższego, co oznacza, że w okresie reorganizacyjnym kompetencje personalne będą przesunięte w stronę ciała kolegialnego, jakim jest KRS. Nie będzie ich posiadał Minister Sprawiedliwości. Także regulamin Sądu Najwyższego będzie nadawał Prezydent, a nie Minister Sprawiedliwości.

Zdaniem Bartłomieja Wróblewskiego ustrojowo zmiany te idą w dobrym kierunku, a jednocześnie odbierają argumenty opozycji, która protestowała przeciwko reformie Sądu Najwyższego.

Oświadczenie premier, że PiS nie cofnie się ze swojego zamiaru reformy systemu sprawiedliwości, nie jest sprzeczne z propozycją prezydenta Dudy, ponieważ determinacja PiS dotyczy przeprowadzenia zmian, a nie obrony jak niepodległości każdego zaproponowanego przez rząd zapisu. Najważniejsze jest, żeby czynić projekty lepszymi wszędzie tam, gdzie to jest możliwe.

Chodzi o to, żeby przeprowadzić reformę, a nie, żeby postawić na swoim.

Całej rozmowy z Bartłomiejem Wróblewskim można wysłuchać w części trzeciej Poranka Wnet z Brzegu nad Odrą.

MS

W Sejmie nocna burzliwa debata nad SN. Prezydent chce powoływania sędziów przez Sejm kwalifikowaną większością głosów

Prezydent a nie Minister Sprawiedliwości określi regulamin urzędowania Sądu Najwyższego; to prezydent wskaże też, którzy sędziowie zostaną w składzie SN – to poprawki PiS do projektu ustawy o SN.

W nocy z wtorku na środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie poselskiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Pierwsze czytanie miało miejsce we wtorek rano. W środę rano Sejm będzie głosował nad skierowaniem projektu do sejmowej komisji.

Stanisław Piotrowicz (PiS) oświadczył, że PiS do proponuje szereg poprawek do projektu, z których zdecydowana większość ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący. Dodał, że kilka poprawek „jest istotnych”.

Jak poinformował, jedna z nich przewiduje, że regulamin Sądu Najwyższego będzie określał prezydent w drodze rozporządzenia, a nie minister sprawiedliwości. Kolejna – która jest uwzględnieniem sugestii prezydenta – zakłada, iż o tym, kto spośród sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje prezydent.

„Przedkładamy również poprawkę, wedle której Sejm będzie wybierał spośród sędziów członków KRS większością 3/5 głosów” – dodał Piotrowicz.

Budka: Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości.
Projekt ustawy skrytykował poseł PO Borys Budka. Zarzucił posłom PiS, że „tkwią mentalnie w PRL-u”, „próbują zdusić polską demokrację” i „podzielić naród”.

„Nie ma żadnej reformy, jest jedno wielkie kłamstwo, obłuda i manipulacja. Od blisko dwóch lat opinia publiczna jest epatowana kłamstwami, które sączycie każdego dnia. Niestety, zamiast reformować polskie sądy, wy proponujecie taki model PRL-owski” – powiedział Budka, zwracając się do polityków PiS.

„Macie swój Sejm, Senat, prezydenta, chcecie mieć Sąd Najwyższy. Ale nie po to, by Polakom było lepiej, tylko po to, by swoich kolesi uniewinniać, a ewentualnie unieważnić wybory, które nas czekają” – oświadczył poseł PO.

Zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Budka mówił: „Pan jest wyjątkową osobą, ponieważ amnezję, którą pan potrafił uruchomić we właściwym czasie, pan ją uruchamia wtedy, gdy zmieniają się pana poglądy. Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości, bo na szczęście był ktoś, kto rozumiał, na czym polega trójpodział władzy. Tym aktem prawnym, tym zestawem ustaw państwo próbujecie zdusić polską demokrację”.

Kaczyński: nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata

Na te słowa zareagował Jarosław Kaczyński. „Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami” – oświadczył lider PiS.

Po jego wystąpieniu posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz zgłosiła wniosek o przerwę. – To, co się zdarzyło w tej sali, łamie wszelkie możliwe zasady. W trzy minuty chcecie skasować demokrację. Wychodzi prezes Kaczyński w nieznanym w polskim Sejmie nieregulaminowym trybie, schodząc z mównicy obraża kobietę i mówi do niej „won”, do posła Rzeczpospolitej. Nas wybrał suweren, tak jak i was”- oświadczyła.

Wniosek o przerwę zgłosił również poseł Adam Szłapka (Nowoczesna), by – jak mówił – dać szansę Kaczyńskiemu na przeprosiny. Jak dodał, kończąc swoje nieregulaminowe wystąpienie prezes PiS do Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej powiedział: „won!”.

Także lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował do Kaczyńskiego, aby przeprosił za słowa, które ten wcześniej wypowiedział w kierunku opozycji. Petru złożył też wniosek do komisji etyki, aby zajęła się ona sprawą wypowiedzi lidera PiS. Wystąpieniu szefa Nowoczesnej towarzyszyły okrzyki posłów PiS: „Przeproś żonę”.

Tomczyk złożył wniosek o odroczenie obrad na siedem dni, do czasu wyjaśnienia „incydentu”. „Żądam też w imieniu swoim i moich wyborców przeprosin od pana prezesa Kaczyńskiego za te skandaliczne słowa, które padły z tej mównicy” – mówił poseł.

Wicemarszałek Joachim Brudziński (PiS) wyjaśnił, że wystąpienie Kaczyńskiego odbywało się w trybie sprostowania. „Jego nazwisko zostało wymienione przez pana posła B. Budkę” – mówił Brudziński.

Wnioski przeciwne przerwie zgłosili posłowie PiS: wicemarszałek Ryszard Terlecki i Iwona Arent. Ostatecznie za kontynuowaniem obrad zagłosowało 224 posłów, przeciw było 174, dwóch wstrzymało się od głosu.

Ustawy błędne, bo minister sprawiedliwości jest również Prokuratorem Generalnym
Gasiuk-Pihowicz w debacie nad projektem ustawy o SN zwróciła się z apelem do przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa i I prezes SN. „Z szacunku do obywateli pod Sejmem, z myślą o przyszłych pokoleniach wzywam państwa do obrony konstytucji, nieustępowania ze stanowisk pod presją siły ze strony PiS” – apelowała.

Jerzy Jachnik (Kukiz’15) wskazywał, że rozwiązania ustawy są błędne, bo minister sprawiedliwości jest również prokuratorem generalnym. „I jest konflikt interesów – nie możemy doprowadzić do sytuacji, gdy prokurator będzie wydawał polecenia sędziom” – dodał.

„Mieliście dużą szansę naprawić system. Niestety ta ustawa tego nie czyni, bo pozwala, np. by prokuratorzy rejonowi zostali sędziami SN” – mówił Jachnik. Jak dodał, cele jego ugrupowania, gdy chodzi o zmiany w sądownictwie, były bardziej radykalne. „Ale nie możemy iść w tym kierunku, żeby sądy były partyjne” – dodał. Zgłosił też poprawkę do projektu ustawy o SN, by to prezydent, a nie minister sprawiedliwości wygasił kadencję sędziów Sądu Najwyższego.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytał polityków PiS, do czego prowadzi „obłudna polityka i forsowanie ustawy bez merytorycznej dyskusji”. „Prowadzi do protestów na ulicach, do zamieszek w Sejmie, do wprowadzania Straży Marszałkowskiej na salę posiedzeń, do anarchii. Tak się kończy nieodpowiedzialne rządzenie” – powiedział.

Jacek Protasiewicz (UED) ocenił, że do posłów PiS „nie docierają żadne argumenty: ani ekspertów międzynarodowych, ani autorytetów prawniczych”. Poparł też wniosek PSL o odrzucenie „haniebnego i skandalicznego” projektu ustawy w drugim czytaniu.

O 9.00 zadecydują o ustawie o SN

Po wysłuchaniu wystąpień klubów i kół parlamentarnych oraz kilku wniosków formalnych – m.in. o odroczenie obrad i zmianę trybu prowadzenia debaty nad tym punktem porządku dziennego – Brudziński powiedział posłom chcącym zabrać jeszcze głos, że nie dopuszcza pytań w tej debacie. W tej sytuacji posłowie składali poprawki na biurko marszałka na piśmie.

Wicemarszałek ogłosił też, że w związku z wnioskami o odrzucenie projektu i zgłoszonymi w II czytaniu poprawkami projekt trafi do sejmowej komisji celem zaopiniowania. „Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Sejm propozycję przyjął” – powiedział Brudziński. Ponieważ posłowie opozycji zgłosili sprzeciw, Brudziński ogłosił, że Sejm rozstrzygnie to w głosowaniu po wznowieniu posiedzenia w środę o godz. 9 rano.

PAP/MoRo

Dzień 7. z 80 / Wiceminister sprawiedliwości: Konstytucja powinna zaczynać się od słów „W imię Boga Wszechmogącego”

PRZEMYŚL / 04.07– Polityk nie powinien być komiwojażerem, załatwiaczem. (…) Kryzys wiary spowodował w konsekwencji kryzys także w polityce – powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

– Konstytucja, którą mamy, to efekt kompromisu między lewicowym liberalizmem a postkomunizmem – powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Jego zdaniem sformułowanie z Preambuły do Konstytucji z 1997 roku: „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary” przypomina sformułowanie z czasów Gomułki „partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący” i jest sformułowaniem aksjologicznie pustym i nieprawdziwym.

Aksjologia Konstytucji

– Aksjologia Konstytucji RP musi być jasno określona i zakorzeniona w tradycji. Konstytucja powinna zaczynać się wezwaniem „W imię Boga Wszechmogącego” – uważa gość Poranka Wnet. Według niego ma to odniesienie do całości dalszych uregulowań i sposobu patrzenia na politykę.

[related id=”27824″]- W sytuacji, w której wiara jest ostoją i fundamentem myślenia o państwie, widać to w trosce o dobro wspólne – powiedział Marcin Warchoł. Podnosił zalety myślenia przez pryzmat tradycji, rodziny, a nie tylko z perspektywy „mnie” i „moich partykularnych interesów”.

– Polityk nie powinien być komiwojażerem, załatwiaczem.(…) Kryzys wiary spowodował w konsekwencji kryzys także w polityce – powiedział wiceminister, zwracając uwagę na to, że mamy często do czynienia z uprawianiem postpolityki.

– Polityka bez wiary i Boga staje się jedynie lobbowaniem na rzecz silnych podmiotów gospodarczych – stwierdził. Jego zdaniem na taką politykę nie można się godzić.

Amber Gold i afery gospodarcze

– „To nie moja ręka”, „nic o tym nie wiedziałem”, „gdzieś tam byłem, ale nie do końca” – można powiedzieć, że w taki sposób zachowuje się były szef Amber Gold – powiedział wiceminister Warchoł pytany o Marcina P., który nie uważał swojej firmy za piramidę finansową i „zarobił” na niej 20 milionów złotych. Jak zaznaczył, zdaje sobie sprawę z tego, że jest to linia obrony przyjęta przez byłego szefa Amber Gold. Zwrócił uwagę, że na dwa pytania członków sejmowej komisji ds. zbadania Amber Gold – czy jest słupem i czy obawia się o swoje życie i zdrowie – „zapadło znamienne milczenie”.

– Linia obrony, jaką przyjął przesłuchiwany, wpisuje się w całą jego postawę jako słupa – powiedział Warchoł. Zaznaczył przy tym, że prawdopodobnie ktoś inny go wykorzystywał do swoich celów, „ktoś znacznie wyżej postawiony”. Jego zdaniem P., jeśli wyjdzie po kilku latach z więzienia, nie będzie mógł cieszyć się majątkiem zgromadzonym w wyniku przestępczego procederu, bowiem ministerstwo już wprowadziło cały pakiet zmian mających zapobiec tego typu sytuacjom.

Konfiskata rozszerzona

– Przypomnę, państwo odzyskało jedynie 300 złotych od mafii pruszkowskiej – podkreślił,[related id=” 27819″] dodając, że tymczasem traciło miliardy złotych z powodu „karuzeli vatowskich”. Wspomniał też niedawną sytuację z Polic. – Takie przypadki pokazują, że wprowadzane zmiany idą w dobrym kierunku – powiedział, zwracając uwagę na ostatnią propozycję ministra Zbigniewa Ziobry, dotyczącą wprowadzenia do kodeksu karnego pojęcia „wielkiej afery gospodarczej” i zaostrzenia kar dla „aferzystów” od trzech do 15 lat, jeżeli wartość wyłudzenia wynosi do 5 milionów złotych, a gdy do 10 milionów złotych – od pięciu lat do 25 lat pozbawienia wolności. Wiceminister mówił również o wprowadzeniu konfiskaty rozszerzonej i o przerzuceniu na oskarżonego ciężaru dowodu, to jest wykazania, że jacht, limuzyna, willa zostały nabyte legalnie.

– To co, że „aferzyści” dostawali kary więzienia, skoro po kilku latach wracali do swych majątków i traktowali to jako ryzyko zawodowe? – powiedział gość Poranka Wnet. Podkreślił, że najczęściej rodzina i znajomi żywili się z tych bezprawnie zgromadzonych majątków.

– Mafie vatowskie już odczuwają, że skutecznie walczymy z tym procederem – pochwalił się wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem zmiany idą w bardzo dobrym kierunku, o czym świadczy skuteczność, z jaką aktualnie ściągany jest VAT.

Polscy sędziowie i elementarne poczucie przyzwoitości

– Polscy sędziowie zarabiają stosunkowo dobrze w porównaniu do ich kolegów z Europy Zachodniej. W Polsce początkujący sędzia zarabia 2,1 średniej krajowej, a chociażby we Francji to jest 1,1, a w Niemczech 0,9 średniej – powiedział wiceminister Warchoł. Przypomniał, że uposażenie to wzrasta w miarę upływu kariery zawodowej. W sądach okręgowych uposażenie dla sędziego w stanie spoczynku wynosi ponad 10 tysięcy złotych miesięcznie. Jego zdaniem jest to rażąco dużo w porównaniu z sytuacją wielu Polaków, którzy dziś martwią się o swoje pieniądze na emeryturze, bo średnio jest to mniej niż 2 tysiące złotych.

– Uposażenia sędziowskie mogą zapewniać, jak na polskie warunki, całkiem dostatnie i godne życie – powiedział wiceminister Warchoł. Jego zdaniem lata bezkarności spowodowały, że „niektórzy z sędziów zatracili elementarne poczucie przyzwoitości”.

– Reforma sądownictwa przywróci poczucie, że także i sędziów obowiązuje dziesięć przykazań Bożych – powiedział wiceminister sprawiedliwości.

MoRo

 

 

 

Zbigniew Ziobro na Kongresie Zjednoczonej Prawicy: Sądy wymagają reformy, musimy wyczyścić tę stajnię Augiasza

Sądy wymagają gruntownej reformy; musimy wyczyścić tę stajnię Augiasza i odrzucić myślenie w kategorii nadzwyczajnej kasty – mówił minister sprawiedliwości, lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.

Niemal dwa lata rządów polityków Zjednoczonej Prawicy to zdaniem Zbigniewa Ziobro dowód na to, że działając wspólnie, można czynić wiele dobrego dla Polski i Polaków. Ziobro podkreślił, że gwarantem jedności obozu prawicy i jego przywódcą jest prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Ziobro, mówiąc o reformie sądownictwa, stwierdził, że sądy to najważniejsza obecnie instytucja, jednak wymagają gruntownej reformy.

Jak ocenił, w środowisku sędziowskim są także rzetelni sędziowie. „Musimy dać im szansę, musimy zlikwidować nadmierny korporacjonizm i musimy odwołać się do mechanizmów demokratycznych, które pozwolą to środowisko w demokratyczny sposób kontrolować” – powiedział minister.

Ocenił, że poprzednie rządy „spychały na margines” Polaków, „wypychały” ich na emigrację, a czasami „rzucały w ręce cwaniaków, czyścicieli kamienic, oszustów i różnej maści przestępców, którzy czuli się całkowicie bezkarni na tej zielonej wyspie Donalda Tuska”

Według szefa MS za czasów poprzedniej władzy „ludzie byli masowo okradani”; wymieniał w tym kontekście sprawy Amber Gold czy reprywatyzację w Warszawie.

„Kiedy słyszę pana Martina Schulza i innych polityków europejskich domagających się wprowadzenia do nas tysięcy tzw. uchodźców czy emigrantów ekonomicznych, jestem pewny jednego: że rząd dobrej zmiany, Zjednoczonej Prawicy, Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski, Polski Razem, będzie przede wszystkim kierował się interesem bezpieczeństwa Polaków i Polski” – powiedział Ziobro.

Nawiązał do piątkowego spotkania w Warszawie szefów służb więziennych z państw europejskich. „Muszę państwu powiedzieć, że niemal wszyscy z tych krajów, w których dość licznie zagościli uchodźcy, mówią o gigantycznym problemie tamtejszych służb porządku prawnego, o tym, że oni sobie kompletnie z tym nie radzą, z narastającą agresją, islamizacją, zagrożeniem terrorystycznym. Są tym wręcz przerażeni, zazdroszczą nam, Polakom, zazdroszczą nam, Polsce” – mówił minister sprawiedliwości.

Według niego polski rząd pomaga i będzie pomagać uchodźcom, bo to jest chrześcijańska powinność, ale – jak zaznaczył – „w sposób mądry, roztropny”. „My musimy myśleć o polskich dzieciach, my nie musimy i nie powinniśmy myśleć o zbawianiu świata” – oświadczył Ziobro.

Ziobro ocenił również, że program Rodzina 500 Plus to „cywilizacyjny sukces” i stwierdził, że politycy PO w kampanii wyborczej oceniali, iż ten program się nie uda i że jest rozdawnictwem pieniędzy albo że „Polacy to rozpiją”.

„Otóż te bezwstydne słowa padały wówczas i oni się wcale ich dziś nie wstydzą. Jestem pewien, że gdyby doszli do władzy, odebraliby Polsce i Polakom to 500 Plus i przeznaczyli na swoje cele” – powiedział Ziobro. „To, że te środki się znalazły (…), można by sprowadzić do takiego sformułowania: wystarczy nie kraść, wystarczy uczciwie rządzić” – mówił.

PAP/MoRo

TK: niekonstytucyjne przepisy o zasadach wyboru sędziów do KRS. Komentarze polityków: „smutny dzień”, „rewolucja”

Przepisy o obecnych zasadach wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa są niekonstytucyjne – orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Nie milkną komentarze polityków w tej sprawie.

Ponadto za niezgodne z konstytucją uznał indywidualne kadencje członków Rady wybranych spośród sędziów. Wyrok pięcioosobowego składu TK zapadł jednogłośnie.
„Kształt składu Rady wiąże się z zasadą równości (…) osobom, które mają wchodzić w skład organu trzeba stworzyć równe szanse” – powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia TK Mariusz Muszyński.

Wniosek do TK o uznanie tych regulacji za niekonstytucyjne złożył w połowie kwietnia prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Według wniosku, obecna ustawa o KRS m.in. ogranicza prawa wyborcze sędziów przy wyłanianiu ich przedstawicieli do Rady, gdyż stawia w uprzywilejowanej pozycji sędziów sądów wyższych instancji.

Wskutek takiego unormowania szczególnie faworyzowani są sędziowie sądów apelacyjnych, którzy spośród 474 sędziów pozostających obecnie w służbie wybierają 2 członków Rady, podczas gdy sędziowie sądów okręgowych i rejonowych spośród 9416 sędziów tych sądów pozostających obecnie w służbie wybierają jedynie 8 przedstawicieli do KRS” – wskazywał Ziobro.[related id=”25565″]

Ponadto prokurator generalny zaskarżył różnicowanie charakteru kadencji sędziów-członków KRS, których kadencje są indywidualne i parlamentarzystów-członków KRS, których kadencja jest powiązana z kadencją parlamentu. Według Ziobry te same reguły kadencji grupowej powinny dotyczyć wszystkich członków KRS.

„Intencją wniosku jest ostateczne uniknięcie ewentualnych wątpliwości dotyczących rozwiązań w nowelizacji ustawy o KRS, nad którą pracuje Sejm” – wskazywano, gdy wniosek Ziobry trafiał do TK. Głosowanie nad tą nowelizacją pierwotnie znalazło się w planie obrad Sejmu na dni 20-22 czerwca, ale we wtorek marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował, że Sejm nie zajmie się tą kwestią na obecnym posiedzeniu.

 

Ustawodawca powinien stworzyć jednolitą procedurę
Ustawodawca powinien stworzyć jednolitą procedurę wyboru sędziów – członków Krajowej Rady Sądownictwa – uznał Trybunał Konstytucyjny. Według TK wszyscy członkowie KRS mają jedną wspólną kadencję.

Jak mówił w uzasadnieniu orzeczenia sędzia-sprawozdawca Mariusz Muszyński, ws. wyboru członków KRS-sędziów ustawodawca wykroczył poza zakres kompetencji. Dodał, że kształt składu KRS wiąże się z konstytucją zasadą równości.

„Należy zapewnić równe szanse osobom ubiegającym się o dane stanowisko” – powiedział sędzia Muszyński.

Według TK obecna procedura jest niekonstytucyjna, bo m.in. wybrani elektorzy mogą wybierać członków KRS tylko spośród siebie. Podkreślił, że każdy sędzia ma prawo ubiegać się o członkostwo w KRS, a dziś m.in. sędziowie sądów rejonowych są traktowani nierówno.

KRS to konstytucyjny organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, składa się z 25 członków. Sędziów do Rady wybierają przedstawiciele zgromadzeń sędziowskich; z urzędu należą do niej I prezes SN, prezes NSA, minister sprawiedliwości, a także czterej posłowie i dwaj senatorowie oraz przedstawiciel prezydenta. Rada opiniuje kandydatów na sędziów (oraz do awansu do sądu wyższego szczebla) i przedstawia ich do powołania prezydentowi.

PAP/MoRo

Tomasz Rzymkowski: Ewa Kopacz i Donald Tusk powinni stanąć przed Trybunałem Stanu za katastrofę smoleńską

Poseł klubu Kukiz’15 zrecenzował projekt reformy wymiaru sprawiedliwości autorstwa PiS, wskazując, że proponowane zmiany w KRS są niekonstytucyjne, a cała reforma polega tylko na wymianie kadr.

Na zbliżającym się posiedzeniu Sejmu posłowie będą głosować nad przyjęciem ustawy, reformującej zasady wyboru członków do Krajowej Rady Sądownictwa, która budzi zdecydowany sprzeciw ugrupowań opozycyjnych.

W „Popołudniu Wnet” o zgodność proponowanych zmian z konstytucją zapytaliśmy Tomasza Rzymkowskiego z Kukiz’15.

– Ustawa o KRS w sposób ordynarny łamie konstytucję, a do tego nie odpowiada potrzebom wymiaru sprawiedliwości. To jest zmiana wyłącznie kadrowa w jednym z organów konstytucyjnych państwa, który ma marginalny wpływ na sprawność działania sądów.

Zdaniem posła Klubu Kukiz’15, skrócenie kadencji sędziów członków rady jest złamaniem konstytucji, która wprost mówi o czteroletniej kadencji sędziów w KRS, oraz psuciem prawa.

[related id=22327]

Tomasz Rzymkowski uważa, że reforma KRS zwiększy wpływy rządu w całej administracji: – Do tego dominium większości parlamentarnej, prócz sędziów Trybunału Konstytucyjnego, oprócz spółek skarbu państwa, teraz dojdą sędziowie Krajowej Rady Sądownictwa. (…) Przy okazji tej „reformy” widzę bardzo złe mechanizmy, które mogą być później wykorzystane przez złych ludzi.

– To, co proponuje PiS, to nie jest żadna reforma wymiaru sądownictwa. Reforma wymiaru sprawiedliwości wymaga po pierwsze ograniczenie kognicji sądów, tak żeby do sądów nie wpływało 15 milionów spraw rocznie. Potrzebne jest wprowadzenie sędziów pokoju oraz powrót do ławy przysięgłych – powiedział.

[related id=20969 side=left]

Polityk klubu Kukiz’15 jednoznacznie stwierdził też, że nie widzi przeszkód, aby po następnych wyborach w Sejmie powstała koalicja PiS-u z jego formacją: – Jakbym miał decydować, to po następnych wyborach widziałbym koalicję PiS-Kukiz’15 (…), ale to zależy również od tego, co zaproponuje PiS, czy będzie chciał współpracy, czy też będzie traktował Kukiz’15 jako przystawkę.

Zdaniem Tomasza Rzymkowskiego, elementy reformy sądów zapisane w ustawach o KRS, o ustroju sądów powszechnych oraz o w zapowiadanej ustawie o Sądzie Najwyższym nie są jakościową zmianą i doprowadzą tylko do zmian kadrowych w sądach: – Domagamy się gruntownej reformy systemu sądownictwa.

Prawu i Sprawiedliwości wydaje się, że jeśli wymienimy ludzi w tym zgniłym systemie, to nastąpi gruntowna reforma i wszystko odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To nie jest prawda. Jeśli nie dokonamy gruntownej reformy, tak aby doprowadzić do realnej kontroli społecznej nad wymiarem sprawiedliwości, to nic się nie zmieni.

Gość „Popołudnia Wnet” negatywnie odniósł się do propozycji losowego przydzielania spraw poszczególnym sędziom: – Mechanizm losowania spraw to nie jest do końca pragmatyczny z punktu widzenia działania wymiaru sprawiedliwości. W Niemczech nie ma mechanizmu losowania, są wyspecjalizowani sędziowie. Jeżeli sędzia zajmuje się wypadkami drogowymi, to już nie daje mu się do rozpatrywania spraw np. kryminalnych.

Zdaniem polityka, to co się stało po katastrofie smoleńskiej w kwestii godnego pochowania zmarłych, powinno stać się przedmiotem zainteresowania wymiaru sprawiedliwości:

– Cały szereg polityków Platformy, przede wszystkim tych, którzy sprawowali kierownicze role w państwie, czyli byli członkami Rady Ministrów, powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej i politycznej. Skala zła, która dotknęła bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, jest po prostu nie do oszacowania. Opinia publiczna została oszukana przez rządzących, którzy wmawiali nam, że nie można otwierać trumien po przetransportowaniu ciał do Polski.

Poseł odniósł się również do wyroku Sądu Najwyższego, który uznał ułaskawienie Mariusza Kamińskiego za niezgodne z prawem:

– Jestem zdziwiony wyrokiem Sądu Najwyższego. Nie wiem, czy to nie jest efekt otwartej wojny miedzy PiS-u a światem sądownictwa. Sąd Najwyższy wypowiedział się zbyt ostro.

ŁAJ