Olejko: Pokolenie urodzone w III RP ma być wychowywane zgodnie z etosem II RP. Nie może uczyć się z gier, czym jest TKS

– Bitwa pod Tomaszowem Lubelskim nie jest tak znacząca dla pięćdziesięciolatków. Jest ona ważna dla tych urodzonych w III RP. Powinni być oni wychowywani zgodnie z etosem II RP – mówi A. A. Olejko.

 

 

Andrzej Artur Olejko, historyk specjalizujący się w historii wojskowości i problematyce lotniczej, opowiada o największej bitwie pancernej września 1939 r., która rozegrała się w Tomaszowie Lubelskim. Złożyły się na nią w zasadzie dwa starcia – pierwsze z nich odbyło się w dniach 17-20 września, natomiast drugie trwało od 22 do 27 września. We wcześniejszym udział wzięły zjednoczone armie „Kraków” i „Lublin” pod dowództwem gen. Tadeusza Piskora. W drugiej walczyły wojska Frontu Północnego utworzone z Armii „Modlin” generała Emila Przedrzymirskiego, dowodzone przez Stefana Dęba-Biernackiego. Niestety, Polakom nie udało się pokonać zapory postawionej przez niemiecki XXII Korpus Armijny. Jak stwierdził gość Poranka, „nie zabrakło chęci, nie zabrakło weny, nie zabrakło ducha, nie zabrakło krwi i możliwości – zabrakło paliwa, zabrakło amunicji”.

Historyk mówi również o współczesnym znaczeniu bitwy pod Tomaszowem Lubelskim.

[Jakie znaczenie ma bitwa pod Tomaszowem Lubelskim – przyp. red.] dla nas jako pięćdziesięciolatków? Nie. Znaczenie to ma dla dziesięcio-, piętnasto-, dwudziesto-, trzydziestolatków. To ma znaczenie dla tego pokolenia, które się urodziło w III Rzeczypospolitej i ma być wychowywane zgodnie z etosem II Rzeczypospolitej. Dla tego pokolenia, które nie ma być zapatrzone w gry komputerowe i stąd czerpać informacje o tym, co to jest TKS.

Olejko wyjaśnia przy tym, że TKS jest polską tankietką. Podczas wspomnianej bitwy po raz pierwszy w historii pięć tego rodzaju pojazdów pojawiło się w polu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Rakowski: Eksperci z Izraela stwierdzili, że podsłuchiwanie przez ten kraj USA to absurd. Politico jest innego zdania

– Eksperci z Izraela stwierdzili, że szpiegowanie przez ten kraj USA to absurd. Jego relacje z Trumpem są bowiem tak ciepłe, że wszelkie niesnaski można wyjaśnić telefonicznie – mówi Paweł Rakowski.

 

 

Paweł Rakowski, ekspert bliskowschodni, odnosi się do doniesień portalu Politico, który jako pierwszy poinformował o możliwym rozmieszczeniu urządzeń do nadzoru telefonów komórkowych w pobliżu Białego Domu. Podający tę informację serwis powołał się na trzech anonimowych byłych wyższych urzędników Stanów Zjednoczonych. Ambasada Izraela jednak zdecydowanie zaprzeczyła tym informacjom. Prezydent USA Donald Trump również nie daje wiary doniesieniom.

Gość Kuriera w samo południe zwraca uwagę, że wzajemne szpiegowanie się przez obydwa kraje od dłuższego czasu jest faktem powszechnie znanym. W grudniu 2015 r. dziennik „Wall Street Journal” poinformował bowiem o tym, że amerykańskie służby mogły podsłuchiwać rozmowy izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. W 2013 r. natomiast na światło dzienne wyszła kwestia inwigilacji, która była prowadzona przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego USA. W czasie trwania podsłuchiwany miał być także szef rządu Izraela.

Oczywiście, Izrael jako że ma doktrynę taką, że jesteśmy sami, nikt nas nie lubi i ich zdaniem muszą patrzeć na ręce każdemu. Oczywiście izraelscy dziennikarze, a przede wszystkim eksperci, byli szefowie Mosadu (…) stwierdzili, że to jest absurdalna rzecz żeby izraelskie służby szpiegowały i podsłuchiwały Donalda Trumpa tym bardziej, że relacje pomiędzy amerykańskim prezydentem a Izraelem są tak serdecznie i tak dobre, że wystarczy jeden zwykły telefon, żeby wszelkie nieporozumienia sobie wyjaśnić.

Rakowski przytacza także inne doniesienia medialne, według których od kilku miesięcy toczą się tajne spotkania pomiędzy Arabią Saudyjską i Iranem. Jest to o tyle ciekawe, że oba kraje od 2015 r. nie utrzymują ze sobą stosunków dyplomatycznych i znajdują się na krawędzi wojny ze sobą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bobołowicz: Na Ukrainie Zełenski jest coraz popularniejszy, a dla ponad połowy Ukraińców kraj idzie w dobrym kierunku

– Najnowsze badanie o ukraińskiej ekipie rządzącej przeprowadziła na grupie 2500 osób gazeta Ukraińska Prawda w dniach 6-10 września. Przeważają w nim opinie pozytywne – mówi Paweł Bobołowicz.

 

 

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie, przytacza wyniki najnowszego badania przeprowadzonego przez gazetę internetową Ukraińska Prawda. Dotyczyło ono postrzegania ekipy rządzącej krajem i przeprowadzono je na grupie 2500 respondentów w dniach 6-10 września.

Z udzielonych odpowiedzi wynika, że 71% Ukraińców jest zadowolonych z działalności prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, a zaledwie 11% ocenia ją negatywnie. 18% respondentów natomiast nie potrafiło dokonać oceny jego pracy. Takie wyniki oznaczają wzrost pozytywnych ocen – we wcześniejszym sondażu aktywność głowy państwa pozytywnie oceniało 50% badanych. Warto w tym miejscu zauważyć, że poprzedni prezydent Petro Poroszenko kończył swoją prezydenturę z negatywną oceną przekraczającą ponad 70%. Tak mała popularność towarzyszyła mu właściwie od 2015 r.

W tym samym sondażu 29% respondentów pozytywnie oceniło pracę nowego premiera Oleksija Honczaruka, natomiast 60% nie miało w tej sprawie zdania. Wynik ten nie dziwi – szef rządu objął swoje stanowisko dopiero 29 sierpnia tego roku.

Więcej zadowolonych niż niezadowolonych jest też z pracy ukraińskiego parlamentu – Rady Najwyższej. Jej aktywność pozytywnie oceniło 39% wobec 16% not negatywnych. Podobnie jak w przypadku premiera, największa grupa (45%) nie formułuje na razie swojej oceny. Dodatkowo 55% badanych uważa, że sprawy na Ukrainie idą w dobrym kierunku. 18% osób ma zdanie przeciwne.

Ukraińska Prawda zauważa, że na tak wysokie oceny wpłynąć mogła wymiana jeńców, której dokonano 7 września. W lipcu tego roku bowiem 65% Ukraińców chciało, żeby Zełenski przede wszystkim zakończył wojnę, a ponad 36% oczekiwało poprawienia sytuacji ekonomicznej kraju. Na 3 miejscu – 33% Ukraińców chciało walki z korupcją. Wymiana jeńców może być zatem odbierana w społeczeństwie jako jeden z kroków do zakończenia wojny, a tym samym jest też realizacją jego oczekiwań.

Gość Poranka mówi także o wydarzeniach, które w ciągu ostatniej doby rozegrały się na Donbasie. W tym czasie tzw. separatyści 23 razy naruszyli teoretycznie trwający na tym terenie rozejm. Pozycje ukraińskie były ostrzeliwane z broni strzeleckiej i moździerzy. Zginął jeden żołnierz Gwardii Narodowej Ukrainy. Od początku tej doby tzw. separatyści dwa razy ostrzelali ukraińskie pozycje.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

P.B./A.K.

W.T. Bartoszewski: Obietnice nowej płacy minimalnej PiS-u nie uczynią z Polski drugiej Skandynawii, lecz drugą Grecję

– Polacy nie są tak wydajni jak Niemcy, więc ich płace są niższe. Gdy o 30% mniej skuteczni Hiszpanie próbowali płacić tyle samo co w Niemczech, skończyło się to zapaścią – mówi W.T. Bartoszewski.

 

Władysław Teofil Bartoszewski, polski historyk i doktor antropologii, odnosi się do tematu, który zdominował trwającą kampanię wyborczą do parlamentu. Jest nim przedstawiona w sobotę na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie obietnica o podniesieniu płacy minimalnej. Rząd podjął już stosowne kroki w tym kierunku – we wtorek przyjął on rozporządzenie, w myśl zapisów którego od 2020 r. minimalne pensje wzrosną do poziomu 2600 zł, a stawka godzinowa wyniesie 17 zł.

Gość Poranka komentuje przy tym słowa, które na jednym z przemówień wypowiedział prezes PiS-u Jarosław Kaczyński. Szef ugrupowania stwierdził bowiem, że sprawiedliwość społeczna był terminem wyświechtanym w czasach komunizmu, lecz ma istotne znaczenie również w gospodarce rynkowej.

Ja się z tym mogę zgodzić, tylko że wtedy trzeba spojrzeć na kraje, w których sprawiedliwość społeczna jest bardzo wysoko rozwinięta (…). Spójrzmy na kraje skandynawskie, gdzie te różnice [dochodowe – przyp. red.] są minimalne. Ale tam funkcjonuje bardzo sprawna gospodarka rynkowa i nie ma tam takich założeń, że będziemy wszystkim płacić więcej, to wtedy będzie równość społeczna. Oni najpierw produkują, a potem się dzielą, a nie (…) – jak w socjalizmie – najpierw się dzielą, a potem się zastanawiają co zrobić, żeby coś wyprodukować.

Bartoszewski zaznacza, że nowa kwota wynagrodzenia wbrew zapowiedziom Prawa i Sprawiedliwości doprowadzi do załamania gospodarczego.

Idziemy drogą Hiszpanii (…), Grecji w tej chwili. Dlaczego nasze płace są niższe niż w Niemczech? Dlatego, że Niemcy są dużo bardziej wydajni w tej pracy. Jakbyśmy byli tam samo wydajni (…), to też moglibyśmy zarabiać więcej (…). Hiszpanie są o 30% mniej wydajni niż Niemcy. Jak próbowali ich naśladować, to skończyło się to katastrofą ekonomiczną (…). Mówimy o tym, że będziemy zmuszać prywatnych przedsiębiorców, żeby podnosili pensje swoim pracownikom. Państwo to nic nie kosztuje, to kosztuje przedsiębiorców.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Stalka: Jestem niemal pewien, że #R Kolonki to sekta. Nie jest ruchem oddolnym ani głosem wielu. Max oszukał wszystkich

– Max Kolonko urabiał członków swojej partii po kolei. Oszukał nas co do liczby sympatyków i zakazał nagrywania rozmów z nim. Nie mogliśmy mieć tu swojego zdania. To chyba sekta – mówi Robert Stalka.

 

 

Robert Stalka, członek sztabu głównego partii Revolution #R założonej przez publicystę Maxa Kolonkę, opowiada o relacjach panujących wewnątrz ugrupowania. Po raz pierwszy informacje na ten temat ujawnił w poniedziałek we wpisie na portalu Wykop.pl. W rozmowie w Kurierze w samo południe stwierdza, że im dłużej się nad tym zastanawia, tym ma większą pewność że partia, której był członkiem, jest sektą.

Stalka mówi wprost, że „Max nas urabiał wszystkich po kolei”. Członków ugrupowania miał oszukiwać wielokrotnie. Minął się z prawdą m.in. poprzez zawyżanie liczby sympatyków partii. Informował, że jest ich dwa miliony. Była to jednak liczba użytkowników śledzących profil Revolution na serwisach Facebook i YouTube. Gdy dana osoba obserwowała konto #R na obydwu portalach, była ona liczona dwukrotnie. Gość Kuriera w samo południe stwierdza, że zawyżanie tej statystyki miało służyć wmówieniu członkom ugrupowania, że są głosem dużej grupy.

Kolonko kłamał również, gdy nazywał partię ruchem oddolnym.

Mówił też nam, że nasz ruch jest ruchem oddolnym, co okazało się ostatecznie zwykłą bzdurą z tego względu, że tam, gdzie niby mieliśmy coś tworzyć oddolnie na sam koniec okazywało się, że mamy być jakimiś żołnierzami w jakimś wojsku, gdzie słowo ostateczne ma tylko i wyłącznie generał, a my jako ci żołnierze nie mogliśmy mieć własnego zdania, nie mogliśmy powiedzieć, co my uważamy. Wszystkie osoby, które tak robiły, zostały usuwane lub wyrzucane i na koniec okrzyknięte nielojalnymi i osobami, które przyszły z jakiejś tam ubecji czy innych służb.

Jest to jedynie początek listy oskarżeń, które pod adresem przywódcy Revolution kieruje Stalka. O innych zarzutach usłyszą Państwo w naszej rozmowie!

A.K.

Ptaszyński: Wizna była koszmarem komunistów. Mieszkańcy nie pozwolili na żaden PGR ani spółdzielnię produkcyjną

– W Wiźnie z trudem wprowadzano komunizm. Nie utworzono tu żadnej spółdzielni produkcyjnej ani PGR-u. Dość długo działała tu też partyzantka AK – mówi Kazimierz Ptaszyński.

 

 

Kazimierz Ptaszyński, były przewodniczący gminy Wizna, opowiada o zniszczeniach, które zostawiła po sobie w tej wsi II wojna światowa. Ostatnie walki rozegrały się tam w 1939 r. W ich wyniku ludność wysiedlono, a większość drewnianych domów została spalona. Te, które przetrwały, zostały natomiast w 1945 r. rozebrane przez wojska niemieckie i przerobione na tzw. ziemianki. Zimą przebywali w nich żołnierze III Rzeszy.

Po zakończeniu wojny mieszkańcy wrócili do Wizny i z własnych środków odbudowali wieś. W tym czasie robili wszystko, by przeciwstawić się wprowadzeniu tam komunizmu. Ich opór przyniósł sukces – w Wiźnie nie utworzono żadnej spółdzielni produkcyjnej ani PGR-u (państwowego gospodarstwa rolnego). Ponadto dość długo działała tu partyzantka Armii Krajowej.

Gość Poranka mówi również o ostatnich godzinach walk żołnierzy pod dowództwem kapitana Władysława Raginisa w niedzielę 10 września 1939 r. Tego dnia w Wiźnie pozostał tylko jeden schron, w którym ukryli się walczący. Około godziny 9 rano przybył do niego mówiący po polsku żołnierz niemiecki. Postawił on ultimatum – jeśli Polacy nie poddadzą się, znajdujący się w niewoli walczący zostaną rozstrzelani. Kapitan poprosił wtedy o pół godziny namysłu. Miał bowiem nadzieję, że w tym czasie otrzyma on pomoc. Ta jednak nie nadeszła i po upływie 30 minut żołnierze zaczęli opuszczać schron. Raginis miał wyjść ostatni. Tak się jednak nie stało – dopełniając swojej przysięgi, że nie opuści zajmowanego przez siebie terenu żywy, rozerwał się granatem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Macierewicz: Ubolewam nad upadkiem myśli wojskowej opozycji. Kiedyś byli tam inteligentni ludzie, teraz oszaleli [WIDEO]

– Zapowiedź zlikwidowania WOT przez KO to rzucenie wyzwania USA i zdrowemu rozsądkowi. Ubolewam nad upadkiem myśli wojskowej polityków opozycji – mówi Antoni Macierewicz.

Antoni Macierewicz, były minister obrony narodowej, odnosi się do części programu wyborczego Koalicji Obywatelskiej dotyczącej zmian w polskiej armii.

Ubolewam (…) nad upadkiem myśli wojskowej tych ludzi. Było tam naprawdę przez jakiś czas kilku (…) inteligentnych polityków i inteligentnych ludzi, a teraz nastąpiło jakieś zupełne szaleństwo. Zapowiedź (…) zlikwidowania wojsk obrony terytorialnej w sytuacji, kiedy wszyscy stratedzy na całym świecie – zwłaszcza zachodni – wskazują, że to jest w ogóle kluczowa reforma, czyniąca z polskiej armii skuteczną zaporę wobec rosyjskiej agresji (…), to jest po prostu rzucenie wyzwania naszym sojusznikom amerykańskim i zdrowemu rozsądkowi.

Gość Poranka mówi również o najważniejszym zadaniu Prawa i Sprawiedliwości dotyczącym polskiego wojska na najbliższe cztery lata przy założeniu, że partia ta ponownie wygra jesienne wybory parlamentarne. Jest nim dalsza modernizacja armii połączona z zakupami w polskim przemyśle zbrojeniowym.

Proszę zobaczyć, jak w programie strategii obronnej, w “Przeglądzie Strategicznym” z 2017 r. zostały zaplanowane zamówienia dla armatohaubic w Stalowej Woli. To miało być – i mam nadzieję, że jest – setki nowych armatohaubic, które będą stanowiły jeden z głównych elementów polskiego systemu antydostępowego obok, oczywiście, F-35. Jeżeli się uda je zdobyć, to będą one kluczem w tej obronie.

Polityk komentuje przy tym kwestię zamówienia przez Polskę wspomnianych myśliwców F-35. Negocjacje w tej sprawie prowadzi obecny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Macierewicz ma nadzieję, że uda się wynegocjować tzw. offset, czyli realizację części zamówienia na terenie naszego kraju w połączeniu z przekazaniem istotnych technologii.

To bardzo ważna decyzja i jeżeli będzie tak przeprowadzona jak powinna, czyli wraz z offsetem, to będzie olbrzymim, olbrzymim sukcesem i podniesieniem rangi polskiej i możliwości polskiej armii na niebywale wysoki poziom technologiczny i skutecznościowy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

W. Zabłocki: Walka o przychodnię dla kombatantów trwa. Trzaskowski znów pokazał, że nie dorósł do prezydentury

– Do akcji w sprawie Przychodni dla Weteranów i Kombatantów włączyliśmy kolejne osoby. Poseł Milewski wystąpił do władz stolicy z interpelacją, obecnie czekamy na odpowiedź – mówi Wojciech Zabłocki.

 

 

Wojciech Zabłocki, radny do sejmiku województwa mazowieckiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, opowiada o postępach w toczonej przez siebie walce o Przychodnię dla Weteranów i Kombatantów przy ulicy Litewskiej 11/13 w Warszawie. Działająca od 2005 r. placówka boryka się bowiem z wieloma problemami. Mazowiecki Oddział Wojewódzki NFZ nakazał jej np. zwrot 16 tysięcy złotych kosztów nienależnej refundacji, a potem wypowiedział umowę na wystawianie recept refundowanych. Następnie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podjął decyzję o zamknięciu przychodni.

Gość Studio Dublin stwierdza, że akcja mająca na celu wstrzymanie decyzji o zamknięciu placówki zyskuje na popularności. W ciągu ostatniego półtora tygodnia poparł ją m.in. Daniel Milewski, który wystąpił z interpelacją poselską w tej sprawie do władz Warszawy. Zabłocki nie sądzi jednak, że głowa stolicy pospieszy się z odpowiedzią na pismo. Jego zdaniem Trzaskowski wykazuje bowiem nieproporcjonalnie duże zainteresowanie kwestiami światopoglądowymi w porównaniu do spraw życia codziennego mieszkańców Warszawy.

Radny do sejmiku województwa mazowieckiego mówi również o swoim zaangażowaniu w zapewnienie pełnowartościowych posiłków dla dzieci uczęszczających do przedszkoli i szkół w stolicy.

To dobrze, że rząd się zajął jedzeniem w sklepikach, że już są ograniczenia dotyczące (…) słodzonych napojów, gazowanych, no ale to, jakie są podawane ciepłe posiłki, obiady, jest również bardzo istotne. Współpracuję z zespołem specjalistów, którzy opracowują taki program, którzy zwracają uwagę na te składniki, które są niezdrowe, na te przepisy, które można byłoby poprawić, aby wszędzie w Polsce standard jedzenia w stołówkach dla uczniów, dla przedszkolaków był jak najwyższy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Cejrowski: Propozycja zakupu Grenlandii przez Trumpa była rozsądna. W końcu przeżyłaby ona boom gospodarczy

– Nie rozumiem oburzenia Duńczyków na propozycję zakupu Grenlandii przez USA. Czyżby zapomnieli, że sprzedali Amerykanom obecne Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych? – pyta Wojciech Cejrowski.

Wojciech Cejrowski po nakręceniu nowych odcinków programu „Wojciech Cejrowski. Boso” w Ameryce Południowej wraca ze swoją audycją „Studio Dziki Zachód”. Uchyla w niej rąbka tajemnicy opowiadając, czego można się spodziewać po najnowszej odsłonie cyklu.

Podróżnik odnosi się do propozycji prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa dotyczącej zakupu od Danii Grenlandii. Polityk miał rozmawiać o swoim pomyśle z dwoma doradcami na początku roku gdy dowiedział się, że europejskie państwo ma problemy z utrzymaniem największej wyspy świata. Cejrowski uważa, że propozycja Trumpa była rozsądna, ponieważ USA doprowadziłyby do gospodarczego rozkwitu omawianego terytorium. Można by tam wydobywać ropę i gaz, co zapewniłoby dodatkowe źródło surowców energetycznych dla Europy. Gospodarz „Studio Dziki Zachód” jest ponadto zdania, że gdyby pomysł ten przedstawiła poprzednia głowa Stanów Zjednoczonych – Barack Obama – zostałby on przyjęty przychylnie. Przypomina również, że w 1917 r. Dania sprzedała USA Duńskie Indie Zachodnie, które następnie zostały przemianowane na Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych.

Podróżnik komentuje także doniesienia o pożarach, które od trzech tygodni trawią znajdujące się na terenie Brazylii lasy amazońskie. Podtrzymuje przy tym stanowisko, które przedstawił w sobotę na swoim profilu na portalu Facebook. Napisał wtedy:

Szanowni Państwo, w sprawie pożarów w Amazonii nie wiem co powiedzieć. Musiałbym pojechać na miejsce, zobaczyć i dopiero wtedy ocenić i… uwierzyć. Lasy amazońskie są NIE-palne. Aby sobie wypalić małe pole trzeba się BARDZO napracować. Najpierw trzeba zwalić wszystkie duże drzewa, potem wykarczować resztę i palić kawałkami. Amazońskie ogniska gasną same z siebie, trzeba je stale wachlować, rozdmuchiwać. Amazońskie drewno, nawet suche, palić się nie chce. Dlatego Indianie na rozpałkę lubią stosować nasze plastikowe butelki. Stare butelki i zapalniczka zastępują dzisiaj dawniejsze koraliki przywożone na wymianę. Powód? Rozpalanie ognia (…). Jak w tej sytuacji oceniać pożary lasów amazońskich? Nie wiem. Widziałem zdjęcia i filmy, ale… widziałem też na WŁASNE oczy, na żywo, że Amazonia jest niepalna.  Jej niepalność znam z OSOBISTEGO doświadczenia liczącego trzydzieści lat (…).

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.

Witold Kuczyński: Z Kurpiów pochodzi narodowy bohater Japonii. To brat Zenon Żebrowski, bliski sercu cesarza

– Pamiętam, jak na Kurpie przyjechał cesarz Japonii. Powiedział, że Polska jest mu bliska, ponieważ stąd pochodzi brat Zenon Żebrowski – bohater narodowy Kraju Kwitnącej Wiśni – mówi Witold Kuczyński.

 

 

Witold Kuczyński, pedagog oraz instruktor ds. folkloru i tańca, opowiada o Kurpiach. Od reszty Polski region też wyróżnia postać brata Zenona Żebrowskiego – bohatera narodowego Japonii. Duchowny ten po zrzuceniu 9 sierpnia 1945 r. bomby atomowej na Nagasaki zakładał sierocińce dla japońskich dzieci i osiedla dla bezdomnych. Gość Poranka wspomina przy tym słowa cesarza Hirohito, które wypowiedział podczas wizyty na Kurpiowszczyźnie. Powiedział on wtedy, że Polska jest dla niego krajem bliskim, ponieważ to właśnie stąd pochodzi brat Zenon.

Inną cechą unikalną dla omawianego regionu Polski jest jego zacofanie. Kuczyński stwierdza, że jest to jego największy atut. Kurpie są bowiem najlepiej opisaną grupą etnograficzną w Europie, a charakterystyczne dla nich tańce i obyczaje są kultywowane po dziś dzień.

Instruktor ds. folkloru i tańca mówi również o gościnnym udziale zespołu Carniacy z Czarni na płytach grup Enej i Kapela ze Wsi Warszawa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.