Lech: rosyjska gospodarka jest w bardzo złym stanie. Niższa klasa średnia najbardziej odczuje skutki prowadzenia wojny

grafika ilustracyjna/fot. pixabay

Od puczu Prigożyna widzimy kolejne tąpnięcie kursu rubla – zauważa analityk.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Sekretarz skarbu USA w Pekinie. Pyffel: Janet Yellen będzie apelować o odblokowanie dostępu do minerałów

Prof. Żurawski vel Grajewski: Niemcy od 30 lat finansują ukraińską debatę dotyczącą historii i polityki międzynarodowej

Featured Video Play Icon

Jak doprowadzić do zbliżenia stanowisk Warszawy i Kijowa ws. zbrodni wołyńskiej? Czego należy się spodziewać po szczycie NATO w Wilnie? Odpowiada politolog.

Przewidywania, że najbliższy szczyt Sojuszu Pólnocnoatlantyckiego będzie przełomowy, są według mnie prognozami na wyrost.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Pojednanie i postęp w relacjach polsko-ukraińskich: Modlitwa za ofiary Wołynia. Komentuje bp Edward Kawa

Latynoska muzyka filmowa

Cine Opera- CDMX; Matthew Rutledge; flickr.com; CC BY 2.0

W tym odcinku Republica Latina przypomnimy najciekawsze ścieżki muzyczne latynoamerykańskich produkcji filmowych.

Produkcje filmowe krajów Ameryki Łacińskiej od lat cieszą się uznaniem publiczności i krytyków na całym świecie.

Jednak charakterystyczny film to taki, który pamiętamy nie tylko przez grę aktorską, lub fabułę, ale i przez towarzyszącą mu muzykę. Wielu filmom towarzyszy bowiem muzyka. Tak jest również w przypadku wielu produkcji pochodzących z Ameryki Łacińskiej. Często bowiem dany film kojarzymy przez towarzyszącą mu muzykę. Albo i na odwrót: dany utwór muzyczny kojarzony jest z określonym filmem. Bywa również i tak, że znamy dany utwór muzyczny, choć nie bardzo potrafimy przypasować go do konkretnego filmu.

Dzisiejszego wieczora wraz z naszym gościem, Markiem Świrkowiczem, przypomnimy najciekawsze (naszym zdaniem) utwory muzyczne towarzyszące latynoamerykańskim produkcjom filmowym.

To wszystko już dziś o godz. 22H00!

Bohdan Urbankowski: Rzeźbię w tym, co trwałe. „Pomnik Rotmistrza Pileckiego” / Sławomir Matusz, „Kurier WNET” 109/2023

Symboliczny krzyż upamiętniający rtm. Witolda Pileckiego na Łączce na Powązkach w Warszawie | Fot. Wikipedia

Czego można zazdrościć Pileckiemu: cierpień w obozie, udziału w Powstaniu czy tortur, jakim był poddany, i śmierci? A może pośmiertnej sławy i szlachetności postawy? Kto mógł mu tego zazdrościć?

Sławomir Matusz

Rzeźbię w tym, co trwałe: w zawiści, tchórzostwie i niepamięci

Witold Pilecki i Józef Cyrankiewicz w wierszu Bohdana Urbankowskiego

Wiersz Bohdana Urbankowskiego Pomnik Rotmistrza Pileckiego powstał w 1968 roku, dwadzieścia lat po śmierci bohatera.

O rotmistrzu Pileckim (1901–1948) nie pisano nigdzie, nie wolno go było wspominać. Jego sławę miał przyćmić Józef Cyrankiewicz – w czasie wojny działacz PPS WRN, żołnierz Gwardii Ludowej i Związku Walki Zbrojnej, wsławiony udziałem w akcji odbicia Jana Karskiego, więzień obozów KL Auschwitz i Mauthausen. Po wojnie Cyrankiewicz stał się jednym z czołowych działaczy komunistycznych i jako prezes Rady Ministrów odmówił ułaskawienia Witolda Pileckiego, zajmując jego miejsce w panteonie więźniów i bohaterów. W kwietniu 1968 roku Cyrankiewicz potępił strajki studenckie, a w grudniu 1970 roku zaakceptował rozkaz strzelania do robotników na wybrzeżu.

Wzmianka o Cyrankiewiczu jest potrzebna, by zrozumieć kontekst historyczny wiersza Urbankowskiego i okoliczności jego napisania, a także konsekwencje, jakie mógł ponieść jego autor. W tamtym czasie upomnieć się o Witolda Pileckiego to było jak plunąć w twarz Cyrankiewiczowi – jednemu z najważniejszych dygnitarzy komunistycznych, współwinnemu śmierci Rotmistrza.

Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte to okres upamiętniania monumentalnymi pomnikami „braterstwa broni” z Armią Czerwoną, stawiania pomników Karola Świerczewskiego, Józefa Dzierżyńskiego, Stalina, Lenina, ale także czas poetów służących nowej, obcej władzy, którzy układali takie wiersze:

ciężka gwiazda nad świerkiem;
i znów blask zorzy wielkiej.

Kraju mój, kraju barwny
pelargonii i malwy,

kraju węgla i stali…

(K.I. Gałczyński, Ojczyzna)

To nie był kraj Bohdana Urbankowskiego. Taka estetyka nie podobała się dwudziestopięcioletniemu wówczas poecie.

Zastanawia się, co w życiu Rotmistrza należałoby upamiętnić i jaki powinien on mieć pomnik:

Powinien stanąć konno – jakby na wezwanie
że „Ojczyzna w potrzebie”. W żelazie i w obłoku
prosto z krwawych jak zachody słońca
pól września.

W czasie kampanii wrześniowej rotmistrz Witold Pilecki był dowódcą szwadronu ułanów w 19 Dywizji Piechoty Armii Prusy, a później w 41 Dywizji Piechoty na przedmościu rumuńskim. Jego szwadron wsławił się zniszczeniem siedmiu niemieckich czołgów i dwóch samolotów. Rotmistrz mógłby mieć pomnik na koniu, ale taki pomnik nie upamiętniałby wszystkich jego zasług, byłby zbyt patetyczny i banalny. Poeta dochodzi do wniosku, że taki pomnik byłby nietrwały:

Lecz żelazo może spalić rdza. Obłok
rozwieje się jak pamięć.

Rozważa pomnik z brązu – postać:

– w bramie Oświęcimia
niech stanie jak wędrowiec:
przyszedł tu – bo chciał.
I nie po to by cierpieć i skonać
lecz by cierpieć i ratować życie.

Urbankowski wskazuje inny sens cierpienia, jego teleologiczny, szlachetny wymiar, wskazuje bohaterstwo Witolda Pileckiego, który znalazł się w Oświęcimiu, bo sam chciał i miał w tym cel, chciał ratować ludzi. Brąz jednak wydaje się podobny do ludzi. Z brązu odlewa się dzwony, które mają jak ludzie serca i czasem pękają:

– Tak, ale nawet brąz
pęka od nazbyt mocnych
uderzeń
serca
żylasty marmur rozsypuje się w proch
jakby był ludzkim ciałem.

Więc i marmur nie jest dobrym tworzywem, by upamiętnić bohatera. Poeta szuka innego tworzywa. I znajduje je. Jest ono niezwykłe:

Więc rzeźbię w tym, co trwałe: w zawiści
ludzi małych, w tchórzostwie
zwykłych zjadaczy chleba
i w niepamięci wszystkich, wszystkich nas
– za których przeszedł przez baraki Auschwitz
ogień Powstania i kamienny
głuchy od krzyku korytarz Mokotowa.

Najbardziej trwałym materiałem wydają się być ludzkie wady i ułomności, słabości charakteru i zwyczajna podłość, dziedziczone z pokolenia na pokolenie, od początków istnienia człowieka.

W strofie tej Urbankowski przywołuje najważniejsze momenty z życia Rotmistrza: dobrowolny pobyt w Auschwitz, udział w Powstaniu Warszawskim oraz okrutne śledztwo i więzienie na Mokotowie, na Rakowieckiej. Trzeba zapytać, o jaką zawiść chodzi, czyją? Czego można zazdrościć Pileckiemu: cierpień w obozie, udziału w Powstaniu czy tortur, jakim był poddany, i śmierci? A może pośmiertnej sławy i szlachetności postawy, uporu w dążeniu do celów, niezłomności? Kto mógł mu tego zazdrościć? Czy nie oficjalnie „najważniejszy więzień” KL Auschwitz, wyniesiony na szczyty władzy – Józef Cyrankiewicz?

Wiersz Urbankowskiego nie tylko upamiętnia Witolda Pileckiego, ale i demaskuje Józefa Cyrankiewicza. Przypomina, w jaki sposób zginął Pilecki, i udział w jego śmierci Cyrankiewicza – kiedyś współwięźnia w obozie. Wiersz, który ma upamiętnić, demaskuje podłość Cyrankiewicza, zbrodnię, której ofiarą padł Pilecki, i staje się oskarżeniem całego aparatu bezpieki, aparatu komunistycznego i partyjnego.

Bohdan Urbankowski, pisząc i kolportując w maszynopisie ten wiersz, wiedział, czym ryzykuje, jak niebezpieczni są ludzie, których oskarża, i co mogą mu zrobić. Że może trafić do tego samego więzienia na Mokotowie, na Rakowieckiej, a nawet do tej samej celi. Ale tak bywa w życiu. Dlatego kończy wiersz słowami:

Nie w brązie, nie w martwym marmurze,
rzeźbię w tym co żywe – jak życie.

A życie może być naznaczone heroizmem albo podłością: tchórzostwem, zawiścią, niskimi pobudkami, zbrodnią. Najczęściej jest to zwykłe życie, wypełnione codzienną krzątaniną, w której zaniedbujemy pamięć.

Artykuł jest fragmentem przygotowywanej do druku książki Sławomira Matusza Apollo i Marsjasz. Portrety Żołnierzy Wyklętych i stalinowski terror we współczesnej poezji, https://pomagam.pl/studiumprzedmiotu

Od Redakcji: Przytoczony w artykule wiersz Bohdana Urbankowskiego „Pomnik Rotmistrza Pileckiego” pierwotnie był rozpowszechniany w prasie podziemnej. W 2017 roku został umieszczony w wydanej  przez Ministerstwo Obrony Narodowej antologii wierszy o Żołnierzach Wyklętych „Płaszcz chwały”.

Artykuł Sławomira Matusza pt. „Rzeźbię w tym, co trwałe: w zawiści, tchórzostwie i niepamięci. Witold Pilecki i Józef Cyrankiewicz w wierszu Bohdana Urbankowskiego” znajduje się na s. 7 lipcowego Kuriera WNET” nr 109/2023.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Sławomira Matusza pt. „Rzeźbię w tym, co trwałe: w zawiści, tchórzostwie i niepamięci. Witold Pilecki i Józef Cyrankiewicz w wierszu Bohdana Urbankowskiego”, na s. 7 lipcowego „Kuriera WNET” nr 109/2023

 

Program Wschodni 08.07.2023 – „Nikt, kto wspiera Ukrainę w walce z Rosją, nie poświęca pamięci o ludobójstwie wołyńskim”

Pomnik „Pamięci Mieszkańców Ostrówek i Woli Ostrowieckiej pomordowanych w sierpniu 1943 r.”, fot.: Piotra Mateusz Bobołowicz

Powiedział Gość Programu Wschodniego, Rafał Dzięciołowski, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej.

Gość Pawła Bobołowicza, prowadzącego dziś audycję z Warszawy, dodał:

Nikt nie zapomniał o ofiarach. Mówię to z absolutną odpowiedzialnością. Dotyczy to zarówno pana Prezydenta, jak i rządu Rzeczypospolitej Polskiej. Jestem absolutnie przekonany, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił mnóstwo działań i podjął tysiące inicjatyw zmierzających do tego, żeby doprowadzić do sytuacji, w której, i tu wypada się zgodzić z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, co jest kluczowe dla porozumienia polsko ukraińskiego, czyli ekshumacji, które zostały wreszcie uruchomione.


Wczoraj, w piątek 7 lipca odbyło się w Archikatedrze Warszawskiej, Nabożeństwo Przebaczenia i Pojednania w ramach kościelnych obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej. W nabożeństwie wzięli udział przedstawiciele Kościoła katolickiego w Polsce, Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Kościoła Rzymskokatolickiego w Ukrainie. Podczas uroczystości zostało podpisane wspólne orędzie. Kilkanaście osób przed katedrą protestowało z transparentami dotyczącymi rzezi wołyńskiej. Wśród nich był ksiądz Isakowicz-Zaleski, z którym przy samych drzwiach katedry porozmawiał Paweł Bobołowicz.

Tadeusz Isakowicz-Zaleski:

Premier nie dotrzymuje od ośmiu lat postanowień, obietnic wyborczych. Również pan Andrzej Duda, bo nie chodzi o postawienie krzyża, który na drugi dzień zniknie, tylko o ekshumację i pochowanie ofiar. Rząd Polski daje wszystko Ukraińcom, co tylko chcą. Przyjął półtora miliona uchodźców. Ja jestem za tym, że przyjął, daje broń, daje pieniądze i powinien za to domagać się pochówku ofiar…


Paweł Bobołowicz prezentuję nagraną rozmowę z Panią Haliną Sulik, wdową po Anatolu Suliku, który w przeszłości, jeżdżąc rowerem po Wołyniu, katalogował polskie groby. Dziś o pamięć o Polakach z tych ziem dba jego Halina Sulik:

On pracował na Poczcie i jeździł po całej okolicy. Gdy miał 3 albo 4 godziny przerwy, po pożyczał rowerek, lub brał go ze sobą i wszędzie jeździł. Dopytywał się ludzi: czy tu mieszkali Polacy? On tym po prostu żył. Zrobił inwentaryzację 84 cmentarzy. Pracowałam z nim na sześciu dużych cmentarzach z tych 84. Na niedużych syn z nim mógł pracować, ponieważ na dużych takich jak w Brodach czy też w Równym, milicja się czepiała, bo to syn pracował, a ze mną jemu było dobrze pracować. Mierzyliśmy, czyściliśmy i remontowaliśmy te nagrobki.

Kapliczka, Wołyń lipiec 2023, fot.: Piotr Mateusz Bobołowicz

Olga Siemaszko, szefowa Białoruskiej Redakcji Radia Wnet, przedstawiła najważniejsze informacje z Białorusi, także rozmawiała z Pawłem Bobołowicze i Rafałem Dzięciołowskim, o tym, że 4 lipca białoruski sąd uznał Białoruską Redakcję Radia Wnet i portal RadioUnet.fm (Радыё Ўнет), organizację ekstremistyczną, za przynależność, do której grozi 8 lat pozbawienia wolności


Wysłuchaj całego „Programu Wschodniego” już teraz!

Zamiast Nobla – zamilczenie. Śp. Bohdan Urbankowski / Magdalena Uchaniuk, Maryla Ścibor-Marchocka, Kurier WNET 109/2023

Bohdan Urbankowski | Fot. z archiwum pisarza

Bohdan nie miał pretensji, że każdy wie, kto to jest Olga Tokarczuk, a może jeden na dziesięć tysięcy – kim jest Urbankowski. To była jego cudowna cecha: nie miał żalu do losu, tylko robił swoje.

Wielki Zamilczany

Redaktor Magdalena Uchaniuk i Maryla Ścibor-Marchocka – pisarka, poetka i publicystka – wspominają śp. Bohdana Urbankowskiego i jego fenomenalną twórczość literacką

Zmarł 15 czerwca. Miał 80 lat. Bardzo dobrze znałaś Bohdana Urbankowskiego i przyjaźniłaś się z nim. Powiedz najpierw, jakim był człowiekiem, jak go wspominasz?

Przede wszystkim to był człowiek kryształowo uczciwy, także niezwykle uczciwy intelektualnie, bo nie zawsze te rzeczy idą w parze. Wielki myśliciel, ale też człowiek, w którym nie było cienia goryczy. Przecież Bohdan był tępiony, tak można powiedzieć, skazany na niebyt – to była metoda komunistów, żeby artyści, którzy nie chcieli się podporządkować, nie zaistnieli, za to byli promowani tacy, którzy komunistom sprzyjali, na którymś nawet etapie życia.

Bohdan był z tych, którzy byli w ogóle nieznani, zamilczeni. Trochę był znany w Płocku, gdzie pracował w teatrze jako kierownik literacki, trochę w środowiskach opozycyjnych, zwłaszcza KPN-owskich. Był jednym z mózgów wielu, wielu różnych spraw, ale nigdy nie żądał, aby to było podpisane jego nazwiskiem. Mimo to nie miał w sobie nigdy goryczy.

Kiedy miałam czasem żal do świata i życia, że nie udaje mi się wejść na Parnas, na tę gałązkę, na którą bym chciała się wspiąć, to jechałam do Bohdana i nawet popatrzenie na niego było jak ożywczy prysznic. Bo przecież on doświadczył dużo więcej zapomnienia, a nigdy tego nie wypominał.

Przypomnijmy, że jego dziełem życia były Głosy. To jest rzecz związana z jego historią rodzinną. Bohdan urodził się dziewiętnastego maja w czterdziestym trzecim roku. Mając niecałe półtora roku, był jako dziecko w powstaniu i tam ostatni raz widział ojca.

Z matką dostał się do niewoli, mama z nim uciekła, poszukiwała ojca. W końcu znaleźli się na Śląsku, w Bytomiu, gdzie były trzy grupy: warszawiacy – przeważnie akowcy, lwowiacy i Ślązacy przedwojenni, którzy też walczyli o polskość, bo Bytom przed wojną był po tamtej stronie. I Bohdan wyrósł w tym środowisku, wśród różnych legend związanych z bohaterami drugiej wojny światowej.

Między innymi ci chłopcy opowiadali sobie gdzieś zasłyszane historie o Pileckim, aczkolwiek nie wiedzieli, że Pilecki już nie żyje, że zginął zamordowany w katowniach UB; natomiast wiedzieli, że to był ten, który poszedł do obozu dobrowolnie i potem uciekł. Tak sobie zastępowali ojców, bo ojciec Bohdana zginął w obozie koncentracyjnym.

I Bohdan całe życie praktycznie, od 25 roku życia pisał Głosy, bo wtedy odwiedził Buchenwald po raz pierwszy i wtedy zaczął pisać wiersze. Wiersze, które się wymykają jakiejkolwiek klasyfikacji, ponieważ to jest powieść napisana poezją, a każdy z wierszy to jest inna postać, to jest głos innej osoby. I wszystkie się przenikają.

Nie ma żadnego innego utworu literackiego – bo wszyscy znamy Borowskiego czy inne tego typu opowiadania – ale nie ma utworu, który by lepiej pokazał rzeczywistość obozów koncentracyjnych, który by pokazał ją tak mocno, można powiedzieć – aż do kości.

To jest fenomenalne dzieło i jakże ważne, zwłaszcza że całkowicie prawdziwe: wszystkie te opowieści są odtworzeniem albo realiów, albo legend obozowych. To jest sama prawda. Ale Głosy zostały przemilczane. Radio Wnet pomagało w ich wypromowaniu, niemniej jednak Głosy nie trafiły do lektur szkolnych, chociaż chyba powinny.

Druga rzecz, o której trzeba wspomnieć i która się ciągnęła całe jego życie, to była historia filozofii polskiej, bo Bohdan był też filozofem. Napisał i wydał w końcu, dzięki Michałowi Janiszewskiemu, pięciotomowe dzieło, w którym uwzględnił praktycznie wszystkich polskich filozofów.

Równocześnie Bohdan pracował nad powieściami. Ostatnia, jaką ukończył, to powieść o Stalinie. I pomimo kilkuset spektakli i książek, które napisał, Bohdan nie miał pretensji do losu, że każdy wie, kto to jest Olga Tokarczuk, a może jeden na dziesięć tysięcy – kim jest Urbankowski. To była jego cudowna cecha: nie miał żalu do losu, tylko robił swoje.

Trzeba przypomnieć, że wśród wielu dzieł Bohdana Urbankowskiego ważne miejsce zajmują monografie, między innymi Adama Mickiewicza, Fiodora Dostojewskiego, Józefa Piłsudskiego, Karola Wojtyły, Zbigniewa Herberta.

Monografia Herberta urosła, że tak powiem, do olbrzymiej cegły. Pokazuje Herberta z bardzo ciekawej strony i broni go. Książka o Janie Pawle II jest bardziej pokazaniem filozofii Jana Pawła II. Znajdziemy też wśród jego twórczości mało znaną, ale ciekawą powieść autobiograficzną Fraktale, wartą znalezienia i przeczytania. Mamy historię Ja Szekspir, ja Bóg, w której opisuje zdradę. Bohaterem tej książki jest postać autentyczna, ubek, który inwigilował środowiska literackie.

Rzeczą może nie monumentalną, ale niesłychanie ważną dla zrozumienia wszystkiego, co się stało w Polsce po wojnie, naszej złamanej kultury, tego, co się wokół nas dzieje, trudności z odrodzeniem się, jest Czerwona msza, za którą nienawidziło go wielu.

„Czerwona msza” wzbudziła wściekłość, bo on w niej pokazał proces, w którym ci, którzy dali się złamać albo poszli na współpracę za okupacji sowieckiej, zostali wykreowani na największych polskich pisarzy, a z kolei tych, którzy na tą współpracę się nie zgodzili, wyeliminowano. Bohdan był niesłychanym znawcą również w tych sprawach.

Nie wiem, skąd on zdobywał tę wiedzę, bo przecież to były czasy, kiedy jeszcze nie było tak łatwo z internetem. Ale on wiedział, znał wszystkich tych zapomnianych lub wygumkowanych z powszechnej świadomości.

Co więcej, o czym mało kto dzisiaj pamięta i wie, ale jest twórcą ruchu Nowego Romantyzmu. Napisał książkę o romantyzmie, która wyszła niedawno, ale ruch Nowego Romantyzmu założył jako młody człowiek, przeciwko komunie, bo polski romantyzm był zawsze narodowowyzwoleńczy. W ramach tego nurtu podejmowali działania, które dzisiaj wyglądają jak jakiś kompletny kosmos. Otóż spotykali się poeci z narodów zniewolonych, i to np. Serbołużyczanie – nie wiem, czy kilkanaście osób jeszcze mówi tym językiem; też Czesi i Słowacy. Poeci właśnie z tych zniewolonych narodów, zupełnie, zdawałoby się, niszowi. I oni rozmawiali o swoich narodach. To była jakby kontynuacja myśli prometejskiej, którą kiedyś zapoczątkował Piłsudski. On w tym brał udział, był w tym po uszy.

W końcu jednak został w pewien sposób doceniony. Dwukrotnie otrzymał Medal Solidarności „Zasłużony w Walce o Niepodległość Polski i Praw Człowieka”, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Wolności i Solidarności, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Jeszcze długo można by wymieniać. III RP nie zapomniała o jego zasługach.

I tak, i nie. Bohdan bardzo kochał Polskę i bardzo się o nią troszczył. Jeśli chodzi o odznaczenia, nazwijmy je kombatanckie, to przede wszystkim Urząd do spraw Kombatantów się bardzo pięknie wobec niego zachował. Ale to jest człowiek takiego formatu… Twierdzę, że zmarł właśnie największy spośród współczesnych Polaków, polskich pisarzy.

Te odznaczenia – oczywiście bardzo pięknie, że dostał je w III RP, bo należały mu się jak psu kość. Ale Bohdana nie ma w lekturach szkolnych, w naszej codzienności, nie został spopularyzowany… Kolosalne pieniądze szły na tłumaczenia najróżniejszych pisarzy na wszystkie możliwe języki. Na Bohdana nie wydano praktycznie złotówki. Został zmarnowany diament, mieliśmy diament pośród siebie, a nie mieliśmy czasu mu się przyjrzeć.

I może teraz jest szansa, żeby pomyśleć, że może jednak warto? Że już można nie bać się jego języka, bo Bohdan potrafił powiedzieć, co myśli. Nigdy nie było to raniące, a nieraz dowcipne. Nie każdy lubi dowcipy na swój temat. Ale warto sięgnąć po jego fenomenalną spuściznę i ją spopularyzować, sprawić, że Czerwona msza trafi na przykład do liceów. Przecież gdyby Historię i Teraźniejszość prof. Roszkowskiego i inne genialne podręczniki uzupełnić Czerwoną mszą

To jest nasz obowiązek. Myślę, że także Jan Kasprzyk będzie tego orędownikiem.

Jan Kasprzyk Bohdana cenił, był z nim zaprzyjaźniony i myślę, że to są ciężkie dni także dla niego. Zresztą tak jak i dla mnie, bo znaliśmy go od naszych szczenięcych lat. Tracimy i mistrza, i przyjaciela, i po prostu kogoś bardzo bliskiego, a cóż dopiero powiedzieć o żonie i córce… to jest dla nich bardzo trudny czas. Mam nadzieję, że otrzymają wsparcie od nas modlitwą i serdeczną myślą, bo tak trzeba.

Pamiętajmy o Bohdanie i próbujmy o nim mówić w różnych miejscach. Domagajmy się od bibliotek szkolnych, żeby sprowadziły jego książki. To można robić oddolnie.

Będziemy o tym mówić. Bardzo dziękuję za to wspomnienie.

Rozmowa red. Magdaleny Uchaniuk z Marylą Ścibor-Marchocką – pisarką, poetką i publicystką, pt. „Wielki Zamilczany”, znajduje się na s. 6 i 7 lipcowego Kuriera WNET” nr 109/2023.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Rozmowa red. Magdaleny Uchaniuk z Marylą Ścibor-Marchocką – pisarką, poetką i publicystką, pt. „Wielki Zamilczany”, na s. 6–7 lipcowego „Kuriera WNET” nr 109/2023

Ekipa Radia Wnet w Suwałkach i Wigierskim Parku Narodowym

Jezioro Wigry podlaskie\Foto: Lilly M\Wikimedia Commons

W piątkowych wydaniach „Pociągu do Lata” możemy usłyszeć m.in. o historii Wigierskiego Parku Narodowego i jego bieżącej działalności. Nie zabrakło ciekawostek na temat bobrów.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Ekipa Radia Wnet w Kownie: Wielobarwna kultura i królewskie święto

Bogatko: CDU coraz częściej mówi o konieczności zapewnienia Ukrainie trwałego bezpieczeństwa

Featured Video Play Icon

Jan Bogatko / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Politycy największej partii opozycyjnej zdecydowanie opowiadają się za utworzeniem rady UE-Ukraina – mówi gospodarz „Studia za Nysą”.

Gospodarz „Studia za Nysą” zreferował niemiecką debatę publiczną przed szczytem NATO na Litwie, ze szczególnym uwzględnieniem stanowiska opozycyjnej partii CDU-CSU>

Formacja ta jest dzisiaj w wygodnej pozycji – może zabierać głos w tej sprawie, ale nie może (i nie musi) podejmować żadnych decyzji.

Komentator zwrócił także uwagę na coraz trudniejszą sytuację gospodarczą Niemiec. Eksperci przestrzegają przed zbliżającą się recesją i negatywnymi konsekwencjami transformacji energetycznej.

Posłuchaj już teraz!

Paweł Bobołowicz: część mojej rodziny została zamordowana przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu

Featured Video Play Icon

Pomnik ofiar ukraińskich nacjonalistów na cmentarzu w Ostrówkach na Wołyniu

Dziennikarz Radia Wnet prezentuje materiały nagrane podczas niedawnej wyprawy reporterskiej na Wołyń.

Paweł i Piotr Mateusz Bobołowiczowie przybliżyli w audycji historię nieistniejącej już wsi Ostrówki. Opowiadają także o swojej wizycie w tym doszczętnie zniszczonym miejscu.

Dziennikarzem nakreślili też historię swojej rodziny, której członkowie także są ofiarami rzezi wołyńskiej.

W trakcie audycji można także odsłuchać nagranie rozmowy z mieszkańcem okolic wsi Ostrówek i Polką z rodziny, która żyła na tych terenach oraz relację na temat pobytu naszych dziennikarzy w Kamieniu Koszyrskim.

Posłuchaj całej audycji!

Raport z Kijowa 07.07.2023 r.: premier Mateusz Morawiecki na Wołyniu