Ks. Andrzej Paś o akcji „Wielki Post dla Afryki”: 8,5 tys. dzieci umiera dziennie w Afryce. To wielka tragedia

Ks. Andrzej Paś opowiadał m.in o akcji „Wielki Post dla Afryki” organizowanej przez fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie, a także o wrocławskim sklepie misyjnym Stacja Dialog.

 

Ks. Andrzej Paś opowiada m.in. o wydawanym co dwa lata raporcie „Wolność Religijna na Świecie”, wydawanym przez fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Ostatni taki raport wydany był w 2019, a już w kwietniu b.r. ukaże się kolejny:

To jest przedsięwzięcie bardzo duże, międzynarodowe dlatego, że  w samym raporcie będzie 196 krajów, w których monitorowane jest respektowanie prawa do wolności religijnej. Nie wiemy jeszcze jakie to są kraje, bo na razie jest embargo, czekamy cierpliwie. Wiemy już o tym raporcie z konferencji prasowej, która miała miejsce w Watykanie tydzień temu, przed rozpoczęciem Wielkiego Postu.

Następnie rozmówca Adriana Kowarzyka mówi o charytatywnej akcji wielkopostnej, również organizowanej przez fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie. W ramach „Wielkiego Postu dla Afryki” odbywa się w Polsce m.in kampania modlitewna:

My jako stowarzyszenie papieskie podjęliśmy akcję „Wielki Post dla Afryki”. Dlatego promujemy taką kampanię (…); kampanię modlitewną, wsparcia – poprzez jakąś ofiarę, którą możemy złożyć w tych filarach, które są w bardzo dramatycznym stanie. Mówię tutaj o głodujących dzieciach; 8,5 tys. dzieci umiera dziennie w Afryce, więc proszę wyobrazić sobie jaki jest to zasięg, jak wielka tragedia tych ludzi.

Na koniec duchowny porusza temat powstania nowego biura Pomocy Kościołowi w Potrzebie we Wrocławiu. Relacjonuje też działania, funkcjonującego przy biurze fundacji „Stacji Dialog” – sklepu misyjnego, połączonego z przestrzenią dialogu, który mieści się przy Dworcu Głównym we Wrocławiu.

To ma być i kawiarnia i miejsce spotkań. Mamy też sklep z rzeczami z Ziemi Świętej; to jest nasza kampania „SOS dla Ziemi Świętej”, gdzie sprzedajemy dewocjonalia z drzewa oliwnego wykonane przez Chrześcijan ręcznie, które sprowadzamy żeby tutaj sprzeda i oddać im pieniądze – po to żeby mogli bezpiecznie żyć; więc ten sklep jest m.in. po to.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

N.N.

 

Ks. Maciej Jaszczołt: Jezus spotyka ludzi takich jak my i rozmawia z nimi aby ich uzdrowić, pokazać, że z nimi jest

Jak przeżyć Wielki Post i spotkać Chrystusa? Jak wygląda Pustynia Judzka? Ks. Maciej Jaszczołt o postanowieniach wielkopostnych, początkach archikatedry warszwskiej i o swym powołaniu kapłańskim.


Ks. Maciej Jaszczołt mówi o swoich postanowieniach w związku z rozpoczynającym się Wielkim Postem, którego początkiem jest środa popielcowa. Wyjaśnia w jaki sposób spotkać Jezusa:

[related id=5024 side=right] Ponadto przedstawia pustynię, na której Jezus Chrystus przebywał przez 40 dni. Wspomina swoją pielgrzymkę do Pustyni Judzkiej. Położona jest ona obecnie na przedmieściach Jerozolimy, więc łatwo do niej dojechać z miasta. O pustyni tej mówią nie tylko ewangeliści, ale także prorok Izajasz.

Następnie ks. Jaszczołt przedstawia sytuację w Kościele w czasie pandemii koronawirusa. Jej skutkiem była trudna i przykra Wielkanoc, gdyż kościoły były zamknięte dla wiernych. Obecnie kościoły znów są otwarte.

Duchowny z Archikatedry Warszawskiej pw. Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie wyjaśnia jak wyglądały początki tej świątyni. Wiążą się one z bytnością króla w Warszawie. Budynek mocno ucierpiał w czasie II wojny światowej. Ks. Jaszczołt tłumaczy, jak wejść na drogę wielkiego postu. Należy podjąć bądź konkretne postanowienia, bądź polepszyć czy wyróżnić relację z Bogiem, drugim człowiekiem i sobą.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje na osobisty wymiar Ewangelii wg św. Marka. Kapłan wspomina jak rozeznał swoje powołanie. Pomogło w tym spotkanie modlitewne młodzieży w którym uczestniczył we Francji:

Wszyscy zajęli się fragmentem Ewangelii świętego Jana. Tak więc, kiedy siostra woła siostrę mówiąc Nauczyciel tu jest i woła cię. Jakoś te słowa pamiętam, że były dla mnie taką odpowiedzią na moje rozterki, czy pytania co zrobić w życiu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ks. prof. Józef Naumowicz: Nie ma żadnego dowodu na to, że 25 grudnia przypadało jakieś wielkie święto pogańskie

Jak wyglądały początki obchodów Bożego Narodzenia? Ks. prof. Józef Naumowicz o spisie mieszkańców Imperium, magach, Bazylice Groty Narodzenia Pańskiego i symbolice daty 25 grudnia.

Patrolog przyznaje, że pierwsze trzy wieki Boże Narodzenie nie było obchodzone. Tajemnica Boskiego Wcielenia była jednak rozważana i świętowana od początku.

Bez tego faktu że Słowo stało się ciałem nie byłoby tajemnicy paschalnej czyli śmierci i zmartwychwstania Jezusa która jest obecnie w każdej Eucharystii w każdym Sakramencie

Ks. prof. Józef Naumowicz opowiada, co zgodnie z naszą wiedzą historyczną wydarzyło się dwa tysiąclecia temu w Betlejem. Historyczność Jezusa nie jest kwestionowana. Mówi, że z pewnością historyczny jest też fakt Jego narodzin w Betlejem.

Sam Oktawian August, który wówczas był cesarzem, pod koniec swego życia spisał swoją biografię i wspomniał, że w czasach jego panowania przeprowadzano trzy powszechne spisy ludności.

Nasz gość wyjaśnia, że spisy ludności służyły przede wszystkim oszacowaniu wysokości płaconych przez mieszkańców Imperium podatków. Przykłady podróży do miejsc swego zamieszkania z powodu spisy odnajduje w ówczesnym Egipcie.

Opis narodzenia Jezusa też pokazuje różne drogi do Betlejem różne drogi człowieka do Jezusa.

Kapłan wyjaśnia, że magowie byli badaczami nieba na wschodzie. Na podstawie swych obserwacji ustalili, że trzeba iść w kierunku Jerozolimy, „gdyż tam wschodzi gwiazda Jakuba”.

Na początku IV w. chrześcijaństwo zyskuje wolność działania.

[related id=92768 side=right] Ks. prof. Naumowicz informuje, że chrześcijanie uhonorowali miejsca kultu związanego z Narodzeniem Pańskim, które były znane wcześniej, ale nie mogły być oznaczone ze względu na prześladowania. Budowa Bazyliki Groty Narodzenia Pańskiego zbudowana została w latach 326-328.  Znawca historii liturgii wskazuje, że w Kościele pierwotnym Wigilia oznacza czuwanie. Liturgia jerozolimska wigilii Bożego Narodzenia została przejęta przez Rzym. Wyjaśnia czemu 25 grudnia został wybrany jako dzień obchodów Bożego Narodzenia:

Święto ostatecznie przyjmuje datę dwudziestego piątego grudnia. Jest to data która w rzymskim kalendarzu była datą przesilenia zimowego, czyli tego momentu, kiedy noce przestają się wydłużyć wydłużać a nie skracać. Człowiek przestaje być ten proces jakby zwycięstwa ciemności światłości a zaczynają się wydłużać a noce skracać.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego podkreśla, że nie ma żadnych historycznych dowodów, żeby wybór daty wynikał z chęci przykrycia jakiegoś wielkiego święta pogańskiego. Takich bowiem nie było. Wskazuje, że o ile Ojcowie Kościoła walczyli z uczestnictwem wiernych w pogańskich obchodach Nowego Roku, to

Nie ma żadnej żadnych śladów walki z jakimkolwiek świętem pogańskim, które przypadałoby 25 grudnia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Nie możemy dalej milczeć. Katolicki głos w sprawie ograniczenia dostępu do kościołów w czasie pandemii

Jak to się stało? Kto i dlaczego podejmował takie decyzje? Przede wszystkim jednak władze państwowe powinny złożyć jasne oświadczenie: kwestionują treść i dotychczasową praktykę, prawa katolików?

Dla katolika nie ma nic bardziej dziwnego, niż sposób myślenia: najpierw rozwiążmy nasze bardzo poważne problemy, a potem powrócimy do kościołów, by się modlić. Takie podejście jest samo w sobie głęboko podszyte co najmniej duchem laicyzmu, przeświadczeniem o samowystarczalności człowieka. Oznacza utratę poczucia sacrum, sprowadzenie religijności co najwyżej do stanu umysłu, a nie realności relacji między ludzkością a Bogiem. Świadomość, czym była świątynia jerozolimska, a dziś jest każdy kościół, to myślenie dokładnie odwrotne. To obecność Boga w doczesności, w miejscu i czasie. Pomysł, że zwłaszcza w czasach trudnych, należy ograniczać funkcjonowanie kościołów, oznacza „czynić, co nie podoba się Panu”.

Kto tak rozumie, widzi, gdzie przebiega granica, co boskie i cesarskie odnośnie do budynków kościelnych. Wszystko, co jest, jak nazywa to polskie prawo, „kultem publicznym”, jest domeną Kościoła. W tym duchu dotychczas rozumiano art. 8 ust. 1 Konkordatu, który mówi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia Kościołowi Katolickiemu wolność sprawowania kultu”. Jego rozwinięcie widziano w art. 15 w zw. z art. 2 ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 maja 1989 roku (DzU z 2019 r. poz. 1347). Wynika z nich jasno: co dzieje się we wnętrzach kościołów, podczas kultu publicznego na cmentarzach, drogach publicznych (podczas pielgrzymek) – jest wyłączną sprawą Kościoła. Od kilku już dekad utarła się praktyka współpracy – strona kościelna dokonuje oczywiście zgłoszeń władzom, gdy jest to niezbędne z powodów organizacyjnych (np. o trasach i terminach pielgrzymek). Władza państwowa mogła ingerować dopiero po przekroczeniu granicy określonej w art. 8 ust. 5 Konkordatu, mówiącym, iż władza publiczna może podjąć niezbędne działania w miejscach sprawowania kultu publicznego także bez uprzedniego powiadamiania władzy kościelnej, jeśli jest to konieczne dla ochrony życia, zdrowia lub mienia. Było jasne, że należy to rozumieć jako działanie incydentalne w przypadkach nagłych, gdy po prostu nie ma możliwości powiadomienia władzy kościelnej, np. policja wkracza do kościoła w bezpośrednim pościgu za przestępcą, który schronił się wewnątrz, czy w przypadku, gdy Straż musi ratować ludzi w płonącej świątyni.

Te zasady zostały katolikom wypowiedziane przez władze państwowe wiosną, gdy te ostatnie jednostronnie zadecydowały o ograniczeniach w dostępie do kościołów.

Tego, że było to działanie jednostronne, łamiące zasady konkordatowe i ustawowe można się było domyślić, już gdy 15 kwietnia 2020 roku Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki skierował oficjalne pismo do Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, zwracając uwagę na nieadekwatność regulacji dotyczących ilości osób w kościołach. Arcybiskup raczej nie wystosowałby takiego pisma, gdyby wcześniej był stroną wspólnych uzgodnień. Po drugie, od początku trudno było podejrzewać, że jakikolwiek hierarcha zgodziłby się na regulację tak nonsensowną jak ograniczenie do pięciu osób, bez względu na wielkość świątyni.

Nie można mieć już żadnych wątpliwości od momentu, gdy wobec zamknięcia w ostatniej chwili cmentarzy przed samym dniem Wszystkich Świętych Prymas Polski abp Wojciech Polak powiedział: „Ze mną premier nie konsultował zamknięcia cmentarzy. Nie miałem też żadnych innych informacji, czy premier konsultował tę decyzję z sekretariatem Episkopatu, czy z przewodniczącym KEP”.

Od tego momentu żaden katolik w Polsce raczej nie powinien mieć wątpliwości. To wszystko polega na tym, że władza państwowa jednostronnie, wbrew Konkordatowi, Konstytucji i ustawom, decyduje o tym, co dzieje w kościołach, wkraczając w kompetencje naszych biskupów. Hierarchowie nie chcąc wchodzić w konflikt, przyjmują ten dyktat, wydając w poszczególnych diecezjach dekrety o treści podobnej jak przepisy państwowe.

Nielegalność tej działalności władz ma również swój szczególny wymiar na gruncie prawa państwowego. Najbardziej pryncypialne prawo wynikające z Konkordatu, Konstytucji i ustaw ograniczane jest w drodze rozporządzeń. Zapadły już orzeczenia, w których nawet sądy państwowe potwierdziły, iż takie regulacje po prostu nie są obowiązujące. Decyduje o tym kilka kwestii. Przede wszystkim brak umocowania organu wydającego rozporządzenie – art. 46, 46a i 46b ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi z dnia 5 grudnia 2008 roku (DzU z 2020 r. poz. 1845) po prostu nie upoważniają władzy wykonawczej do samodzielnego regulowana kultu publicznego. Po drugie, zgodnie z art. 233 Konstytucji, prawa i wolności sumienia i religii nie mogą być ograniczone nawet ustawą, i to w sytuacji stanu nadzwyczajnego. Co dopiero rozporządzeniem, a więc aktem niższego rzędu niż ustawa, i to bez oficjalnego wprowadzenia stanu nadzwyczajnego.

Należy podkreślić, iż ostatnie z wydanych rozporządzeń wręcz pogłębiają stan nielegalności. Negatywną nowością jest takie formułowanie przepisów, iż wynika z nich, że władze państwowe kult publiczny traktują jako jeden z rodzajów zgromadzeń publicznych. Dotychczas było oczywiste, iż w rozumieniu prawnym kult publiczny jest czymś zupełnie innym niż zgromadzenia publiczne, a regulacje dotyczące zgromadzeń publicznych nie są stosowane do kultu publicznego.

Obecne stanowisko władz oznacza, iż Msza św. dla rządzących jest tym samym, co manifestacja (sic!). Dla katolików jest to po prostu obraźliwe.

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 października 2020 roku w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (DzU z 2020 r. poz. 1758) stanowi: Do odwołania zakazuje się organizowania zgromadzeń w rozumieniu art. 3 ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach (DzU z 2019 r. poz. 631). W ust. 8 jako swego rodzaju wyjątek ustanowiono, iż zgromadzenia organizowane w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych mogą się odbywać. Dalsze ograniczenia wprowadzono rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 6 listopada 2020 roku (DzU z 2020 r. poz. 1972), zmieniające rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Informacje pochodzące ze środowisk rządowych mówią, iż rozważane są dalsze restrykcje stanowione kolejnymi rozporządzeniami.

Od wiosny władze państwowe dokonują kolejnych naruszeń praw katolików. Ingerencje rozporządzeniami w kult publiczny, policyjne rozgonienie oficjalnej diecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę, prowadzenie policyjnych czynności operacyjnych na terenach parafii (w tym zagłuszanie nabożeństw przez megafony), stawianie przed sądem kapłanów pod zarzutem, iż w trakcie odprawiania Mszy powinni na bieżąco liczyć wiernych. Są to działania nielegalne od strony formalnej, o czym wiemy już dziś ze słów naszych biskupów (nikt z nimi tego nie uzgadniał, zostało to narzucone). Również nonsensowne merytorycznie.

Trudno zrozumieć, w jaki sposób ktoś mógł w ogóle wpaść na pomysł, iż dopuszczalna jest obecność pięciu osób w kościele, niezależnie od wielkości.

Od początku do teraz stosowane jest jawnie nonsensowne kryterium powierzchni, gdy wiadomo, iż epidemiczne znaczenie ma przede wszystkim kubatura (transmisja drogą oddechową oznacza, iż należy unikać przestrzeni oddechowej innych osób – w strzelistych budynkach, jakimi najczęściej są kościoły, wydychane ciepłe powietrze zawierające dodatkowo parę wodną unosi się w górę).

Nie podejmujemy się rozstrzygać – działalność rządzących nosi charakter intencjonalny, czy też wynika z nieudolności. Jednakże wobec zapowiedzi, iż władze państwowe szykują się na nawet długotrwałe funkcjonowanie w obecnych reżimach, nie możemy dalej milczeć.

Tym bardziej, iż istnieje obawa, że nawet po zakończenie formalnego stanu epidemii będzie pokusa, by utrzymać przeróżne ograniczenia, czy przynajmniej rozumienie, iż katolicy, Kościół w Polsce podlegają ściśle władzy świeckiej.

Katolikom w Polsce należy się jasne wyjaśnienie dotyczące wskazanych problemów. Jak to się stało? Kto i dlaczego podejmował takie decyzje? Przede wszystkim jednak władze państwowe powinny złożyć jasne oświadczenie: kwestionują treść i dotychczasową praktykę, prawa katolików? Opisane działania należy rozumieć jako wypowiedzenie Konkordatu? Uchylenie gwarancji konstytucyjnych i ustawowych? Obecne władze swe regulacje rangi rozporządzeń uważają za wyprzedzające rangi umowy międzynarodowej, ustawy zasadniczej i ustaw zwykłych?

Nad tym wszystkim góruje jednak problem podstawowy. Błądzi fundamentalnie, kto sądzi, iż rozwiąże problemy kraju czy ludzkości, nie powierzając się przede wszystkim Panu Bogu.

10.10.2020 r.

Ryszard Skotniczny, Stowarzyszenie Europa Tradycja

Urszula Strynowicz, Wspólnoty Nieustającego Różańca Świętego im. Św. Jana Pawła II

Tadeusz Matuszkiewicz, Klub Inteligencji Katolickiej, Mielec

Krzysztof Czeluśniak, Stowarzyszenie Jaślanie

Marcin Dybowski, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę

Teresa Bazylko-Boratyn, Stowarzyszenie LEGION MARYI

Jacek Kotula, Fundacja Życiu Tak

Maria Bienkiewicz, adw. Łukasz Jończyk, Fundacja Nowy Nazaret

Módlmy się i walczmy! – wzywa Jan A. Kowalski po ostatnich napaściach zwolenników aborcji w świetle prawa na kościoły

To jest wojna! – powtórzę za bojownikami nowej bolszewii. Gdyby chodziło o wyrok Trybunału, to jego budynek powinien być przez oszalałych z wściekłości lewaków zdewastowany, splądrowany i wysadzony.

Jan Kowalski

To jest wojna z chrześcijaństwem w Polsce i wojna wydana naszej zbudowanej na chrześcijaństwie Ojczyźnie. Niech Was, Drodzy Chrześcijanie, nie zwiedzie pretekst, czyli wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października. Gdyby chodziło o wyrok Trybunału, to jego budynek powinien być przez oszalałych z wściekłości lewaków zdewastowany, splądrowany i wysadzony. Tymczasem odbyła się tam jedna pikieta, a zorganizowane bojówki ruszyły na kościoły. Dewastując przy okazji wszystko, co kojarzy się im z naszą cywilizacją, na przykład pomnik Ronalda Reagana.

Trybunał Konstytucyjny nie mógł orzec inaczej. Jeżeli konstytucja z 1997 roku stanowi o państwowej ochronie dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci, to obowiązująca ustawa nie może być z nią – ustawą zasadniczą – sprzeczna.

Ale od wyroku TK do zmiany ustawy droga jest naprawdę daleka. I taką zmianą nie jest zainteresowany sam obóz Zjednoczonej Prawicy. Wszyscy o tym od wielu lat wiemy. Wie o tym również cała tęczowa zaraza.

Nie o to jednak chodzi wrogom naszej cywilizacji. Im chodzi o wykorzystanie każdego pretekstu do walki z podstawami naszej kultury i państwa. I temu dali wyraz w protestach, które przy zastanawiającej nieporadności policji, objęły cały kraj. Dlatego dziecięco naiwne wydają się wyjaśnienia rzecznika Episkopatu, ks. Leszka Gęsiaka, wskazujące Kościół jako prawie winnego obecnej sytuacji: „O pewnych rzeczach aksjologicznych, etycznych właściwie nigdy nie powinno się głosować, nie powinno się ich stawiać jako punkt wyboru i stawiać ludzi w dramacie wyboru: za lub przeciw”.

Ciężko to zrozumieć, zatem wytłumaczę. Jesteś za zabijaniem dzieci nienarodzonych czy przeciw? To bardzo prosty i podstawowy wybór. Jak mielibyśmy go uniknąć? Tak patrząc, całe życie ludzkie jest dramatem i nikt z tego dramatu wyboru nas nie wyzwoli.

Jeżeli chcemy, żeby nasze państwo – zbudowane na chrześcijaństwie – trwało i rozwijało się wspaniale, to nie możemy usprawiedliwiać prawnie zabijania dzieci nienarodzonych. I tak rozumując, każdy z nas opowiada się za lub przeciw. Za cywilizacją życia lub przeciw niej – za cywilizacją śmierci. Za Jezusem lub za szatanem.

Zabicie własnego dziecka nie w pełni sprawnego wynika właśnie z naszego określenia się. I chociaż nowocześni księża nie chcieliby o tym przypominać, to przecież wiemy, że zabicie własnego nienarodzonego dziecka skutkuje automatycznym wykluczeniem z Kościoła. Jasne, wiele niedoszłych matek, które zabiły własne dzieci lub właśnie to planują, nie chce być w Kościele i nigdy w nim nie było. Ale przecież nikt nie powiedział, że one muszą być w Kościele. Dlaczego jednak ich występek ma być uznany przez nasze państwo za normę prawną?

Nie dotarła także do moich uszu informacja, żeby piosenkarka Natalia Przybysz, która publicznie przyznała się do zabicia własnego dziecka, bo nie zmieściłoby się w jej mieszkaniu (musiałaby pozbyć się psa), odbywała w tej chwili karę wieloletniego więzienia. Ktoś inny może siedzi za podobny czyn?

W czerwcu tego roku pisałem o procederze nielegalnej (= wbrew obowiązującemu prawu), ale jawnej aborcji chemicznej na jak najbardziej zdrowych dzieciach, prowadzonym przez doskonale znane policji osoby. Czy któraś z tych osób siedzi właśnie w więzieniu? O nie, brylują na lewicowych salonach.

Zatem nie o to w ostatniej lewackiej zawierusze chodzi. Chodzi o zniszczenie naszych rodzin, naszego systemu wartości, naszej chrześcijańskiej Polski. Tu nie ma miejsca na żaden kompromis, na żaden dialog. Bolszewia, której nie udało się zniszczyć narodu polskiego po roku 1945, próbuje kolejny raz. Tym razem przy wsparciu nie Wschodu, ale Zachodu.

Jedno jest pewne, po stronie tego bolszewickiego szaleństwa opowiada się wiele ogłupiałych osób, głównie młodych. Widziałem 12-latki wrzeszczące na księdza, bo nie miał macicy! I – w nawiązaniu do słów rzecznika Episkopatu – to jest problem wychowawczy. Ale najbardziej zakłamanym problemem jest kwestia cierpienia. Wszyscy zwolennicy aborcji powołują się właśnie na cierpienie i jego uniknięcie w przypadku zabicia płodu. Wyjaśnił mi to jakiś czas temu mój przyjaciel doktor Tomasz Dangel, anestezjolog i twórca Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci. Aborcja, czyli zabicie dziecka w łonie matki, jest koszmarną dla tego dziecka męczarnią. Porównywalną jedynie z torturami poprzez podtapianie, ale bez happy endu.

Wynika z tego ogromne cierpienie zabijanego dziecka i trauma na całe życie dla jego matki-zabójczyni. Moje dziecko widzę we śnie – piszą potem, gdy otrząsną się z amoku. Naszym chrześcijańskim zadaniem jest odwiedzenie ich od tego strasznego czynu i wytłumaczenie, że jedynym mądrym wyjściem jest urodzenie niepełnosprawnego dziecka. Jeżeli wada okaże się niewielka, dziecko stanie się wielkim darem dla rodziców. Jeżeli letalna – dziecko urodzi się, niedługo potem umrze i zostanie pochowane przez kochających je rodziców.

PS Wielki szacunek dla Straży Narodowej i Roberta Bąkiewicza za obronę naszych świątyń. Cześć i chwała bohaterom!

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Módlmy się i walczmy” znajduje się na s. 4 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Módlmy się i walczmy” na s. 4 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Demonstranci zakłócili Mszę św. w Poznaniu w rocznicę śmierci prekursora opieki paliatywnej prof. Jacka Łuczaka

Agresorzy okazywali pogardę wiernym, którzy próbowali protestować czy apelować o tolerancję. Bojówkarka, zapytana, czemu przeszkadzają innym się modlić, odpaliła bez wahania: „To jest wojna!”.

Henryk Krzyżanowski

Niedzielna Msza św. 25 października o 12:15 w poznańskiej katedrze miała zostać odprawiona za profesora Jacka Łuczaka w pierwszą rocznicę śmierci. Miała zostać, bo zaraz po Ewangelii przerwała ją bojówka ok. trzydzieściorga manifestantów, jak się potem okazało, z poznańskiej grupy Stonewall, zrzeszającej osoby LGBT. Bojówkarze najpierw rozrzucili proaborcyjne ulotki, a potem ustawili się przed prezbiterium tyłem do ołtarza, podnosząc banery i skandując hasła.

Niektóre z haseł na banerach były absurdalne („Żona Lota miała imię”, „Aborcja bez granic”) albo wulgarne („Biskupie mam cię w …..”, oczywiście bez kropek). Jedno wchodziło groteskowo w dziedzinę zastrzeżoną dla Magisterium Kościoła („Aborcja to nie grzech”).

W trakcie tego koszmarnego wydarzenia wystąpiła aktywistka, która zapewniała obecne w kościele kobiety, o pardon, siostry, że działa dla ich dobra. Oferowała przy tym kontakt w kwestii załatwienia aborcji, również farmakologicznej. Wobec typowego składu wiernych na tej mszy – osoby w wieku średnim i starszym oraz małżeństwa z małymi dziećmi (bo jest miejsce dla biegania i chodzenia z wózkami), brzmiało to dość groteskowo. Swoją drogą, czy publiczne oferowanie takiej usługi nie jest łamaniem polskiego prawa?

Nieodmiennie agresorzy okazywali pogardę wiernym, którzy próbowali protestować czy apelować o tolerancję dla katolików. Bojówkarka, zapytana przez starszą panią, czemu przeszkadzają innym się modlić, odpaliła bez wahania: „To jest wojna!”.

Sprawujący Eucharystię proboszcz, widząc, że próby perswazji nic nie dają, przerwał nabożeństwo i poprosił o wezwanie policji, która zresztą była w gotowości w okolicach katedry. Dla wiernych, których wojna kultur pozbawiła niedzielnej Mszy, dominującym uczuciem były smutek i bezradność – no bo co można było zrobić (poza modlitwą, rzecz jasna)? Na wszelki wypadek dałem się spisać jako świadek i wróciłem smętnie do domu.

A la guerre comme à la guerre, powie ktoś. Ale coś takiego nie mogłoby się przydarzyć za czasów wojny jaruzelsko-polskiej, kiedy kościoły były szanowane przez obie strony. Gry i zabawy uliczne zaczynały się za bramą świątyni, gdzie my mogliśmy już rozwinąć solidarnościowe transparenty, a ZOMO ruszało do szarży.

Ale to było dawno temu. Teraz myślę sobie, że wczesną zapowiedzią obecnych ataków na kościoły w Polsce było uniemożliwienie wygłoszenia wykładu ks. prof. Pawłowi Bortkiewiczowi przez młodziana pląsającego po stole w sukience. Ku uciesze i aprobacie obecnej na sali „postępowej” kadry humanistycznej mojego uniwersytetu. To było kilka lat temu w Poznaniu, ale historia, zdaje się, mocno przyśpieszyła od tamtego czasu.

Na koniec motyw czysto osobisty. Dla mnie najsmutniejsze było to, że po raz pierwszy pomyślałem sobie, „Dobrze, że Ania tego nie dożyła”. Profesor Jacek Łuczak także.

Artykuł Henryka Krzyżanowskiego pt. „Przerwana Msza w katedrze – wielki smutek”, znajduje się na s. 2 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Henryka Krzyżanowskiego pt. „Przerwana Msza w katedrze – wielki smutek” na s. 2 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marcin Wawrzyniak: Agresja wobec katolików narasta. Nie dopuścimy do palenia kościołów w Polsce

Pole do dyskusji między zwolennikami a przeciwnikami aborcji jest praktycznie zamknięta – mówi sędzia Trybunału Stanu i członek wspólnoty Rycerze Jana Pawła II.


Marcin Wawrzyniak relacjonuje akcje zabezpieczenia warszawskich kościołów przez członków wspólnoty Rycerzy Jana Pawła II:

Agresja w stronę katolików i ich świętych miejsc narasta. Na szczęście jest reakcja. Będziemy bronić świętości.

Gość „Poranka WNET” ocenia, że wyrok TK jest jedynie realizacją zapisów konstytucji, i nie został wydany pod wpływem nacisków Kościoła.

Z drugiej strony słyszeliśmy głównie przekleństwa. Pole do dyskusji jest praktycznie zamknięte.

Marcin Wawrzyniak ubolewa nad tym, że zwolennicy aborcji zabrali na swój protest dzieci.  Mówi, że świeżo utworzona Straż Narodowa cieszy się dużym zainteresowaniem katolików świeckich:

Nie dopuścimy do tego, żeby w Polsce, tak jak w Chile i Argentynie, płonęły kościoły.

Zdaniem członka Trybunału Stanu wyrok TK z 22 października jest dobrym krokiem w stronę jak najpełniejszej ochrony życia poczętego w Polsce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Tabliczka z krzyżem została zakopana metr pod palatium Mieszka I, bo nie zgodził się na nią projektant ekspozycji…

To smutne, ale ten swego rodzaju pogrzeb tabliczki z krzyżem nabiera znaczenia całkiem symbolicznego – bo czyż nie jest to metafora rozstawania się Poznania ze swą katolicką tradycją?

Henryk Krzyżanowski

Z internetowej witryny Poznańskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami dowiedzieliśmy się ostatnio, że na Ostrowie Tumskim trwają prace nad ekspozycją, która upamiętni palatium Mieszka I i kaplicę Dobrawy. Sensacyjne swego czasu odkrycie jego pozostałości przy kościele NMP zawdzięczamy poznańskiej archeolog prof. Hannie Koĉce-Krenz, od ponad 20 lat prowadzącej tu wykopaliska. Dziwi więc, że nie poproszono o opinię Pani Profesor co do formy owej przygotowywanej ekspozycji.

Projektant całości nie wyraził przy tym zgody na umieszczenie w jej obrębie skromnej tabliczki z krzyżem, ufundowanej przez Towarzystwo na 1050-lecie Chrztu Polski. Tabliczka miała wskazywać dokładne miejsce ołtarza w kaplicy Dobrawy.

To nie zapowiada niczego dobrego, zwłaszcza wobec niedawnego wyczynu artysty z patentem akademii, któremu pozwolono na trwałe zeszpecić pobliską uliczkę Księdza Ignacego Posadzego. Przerzucono przez nią dziwaczną rzeźbę, mającą rzekomo unaocznić potężny wał obronny otaczający siedzibę pierwszych Piastów. Dla nieuzbrojonego oka profana instalacja ta wygląda jak cieplik lub ramię betoniarki i stanowi niemiły wizualny zgrzyt w pełnym staroświeckiego uroku otoczeniu Katedry. Ciekawe, że dysharmonii nie dostrzegł tutaj miejski konserwator, który niedawno nakazał proboszczowi z Wildy usunięcie z wieży kościoła sympatycznego baneru wspierającego parafian w czasie pandemii. Powód? Bo kontrastował rzekomo z XIX-wieczną zabudową otoczenia kościoła. No proszę, tymczasowy z natury baner zakłócał, a umieszczone na stałe modernistyczne dziwadło na Ostrowie Tumskim nie zakłóca. Hm…

Co w takim razie stanie się z już istniejącą tabliczką z krzyżem, wykonaną na zamówienie Towarzystwa?

Tak jak zamierzano, została ona umieszczona dokładnie nad miejscem ołtarza. Tyle, że metr POD ziemią, tak że będzie niewidoczna dla odwiedzających to miejsce.

To smutne, ale ten swego rodzaju pogrzeb tabliczki z krzyżem nabiera znaczenia całkiem symbolicznego – bo czyż nie jest to metafora rozstawania się Poznania ze swą katolicką tradycją?

Felieton Henryka Krzyżanowskiego pt. „Pogrzeb tabliczki i betoniarka na Ostrowie Tumskim” znajduje się na s. 2 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Henryka Krzyżanowskiego pt. „Pogrzeb tabliczki i betoniarka na Ostrowie Tumskim” na s. 2 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ks. dr Strus: Procesy laicyzacyjne na Zamojszczyźnie nie postępują szybko. Celem LGBT jest walka z chrześcijaństwem

Proboszcz katedry zamojskiej mówi o wyzwaniach, jakie Kościołowi stawia laicyzacja, pomysłach wycofania religii ze szkół i o LGBT jako nowej odsłonie marksizmu kulturowego.


Ksiądz dr Robert Strus mówi o duszpasterskich wyzwaniach, jakie niesie laicyzacja:

Jako kapłani nie możemy dezerterować, wywieszać białej flagi. Potrzeba dużo pracy i modlitwy.

Poruszona zostaje kwestia nauczania religii w szkołach. Rozmówca Łukasza Jankowskiego przynosi ono więcej korzyści niż szkód.

Katecheza w szkole to ogromne dobro, oby tak pozostało.

Duchowny relacjonuje, że w lekcjach religii w Zamościu uczestniczy 90% uczniów:

Procesy laicyzacyjne tutaj tak szybko nie postępują.

Proboszcz katedry zamojskiej postuluje, by w edukacji większą wagę przywiązywać do rozwoju duchowego.

Nie jest dobrze skupiać się jedynie na wzroście ekonomicznym.

Komentuje profanację figury Chrystusa w Warszawie:

Odkrywa to prawdę o środowisku LGBT. Celem ich jest walka z chrześcijaństwem i uwidacznia się to w sposób agresywny.

Gość „Poranka WNET” stwierdza, że obecnie mamy do czynienia z nową odsłoną marksizmu kulturowego. Mówi również o udanej współpracy miejscowego Kościoła z władzami lokalnymi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

W czerwcu nie potrafię nie wracać wspomnieniami do Komańczy / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 72/2020

Wymodlona, wyczekiwana beatyfikacja miała być ukoronowaniem Jego drogi życiowej i zasług w historii Polski i polskiego Kościoła. Modlitwy w tej intencji były odmawiane od 39 lat, od dnia Jego śmierci.

Jolanta Hajdasz

Nie pamiętam, bym kiedykolwiek wcześniej i gdziekolwiek indziej słyszała tak głośno i pięknie śpiewające ptaki, jak w tamtym lesie. Był to prawdziwy leśny koncert, od wczesnych godzin rannych po zmierzch. Zaczynał jeden ptaszek, a potem wtórował mu drugi, trzeci, dziesiąty, pięćdziesiąty, czy setny… jakby ktoś rozpisał im partyturę. Dźwięk kojący uszy, ukazujący piękno natury w pełnej krasie. Byłam tam w czerwcu, więc bujna zieleń świeżo rozwiniętych listeczków na dębach i młodych igieł na świerkach i sosnach atakowała oczy z każdej strony. Na miejsce dojeżdża się tam długą, leśną drogą pełną zakrętów, zza których co chwila wyłania się nowy, piękny widok.

To Komańcza, miejsce, które zawsze będzie mi się kojarzyło ze słowami „raj na ziemi” , choć przecież wiem, co tam się działo i co się wydarzyło prawie dokładnie 65 lat temu.

W czerwcu nie potrafię nie wracać wspomnieniami do Komańczy, a konkretnie – do klasztoru sióstr Nazaretanek, gdzie od października 1955 roku przez prawie dokładnie rok internowany był prymas Stefan Wyszyński. Dziś można tam zwiedzać jego pokój, można modlić się w tej samej kaplicy, co on. Poznać miejsce, gdzie powstały Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, które miały ochronić nasz naród przez ateizacją i komunizmem i być odpowiedzią nas, katolików, na komunistyczny terror i zniewolenie.

Ten rozpoczynający się czerwiec w 2020 r. miał być Jego miesiącem. Wymodlona i wyczekiwana beatyfikacja miała być ukoronowaniem Jego drogi życiowej i zasług w historii Polski i polskiego Kościoła. Modlitwy w tej intencji były odmawiane od 39 lat, od dnia Jego śmierci. Zaplanowana na 7 czerwca w Warszawie beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego została jednak bezterminowo zawieszona. Kardynał Kazimierz Nycz miesiąc temu poinformował, że nowy termin zostanie ustalony i ogłoszony po ustaniu pandemii koronawirusa. No to czekamy. W „Kurierze WNET” od wielu miesięcy staramy się przypominać działania Prymasa Tysiąclecia i jego nauczanie. Jego homilie, przemówienia i listy są pisane tak prosto i jednoznacznie, że nie ma kłopotu, by zrozumieć jego myśl, nawet gdy jest się bardzo zmęczonym i czyta się tylko kilka linijek przed snem, bo głowa sama opada…

Ja znów wrócę do Komańczy, chcę przytoczyć Jego słowa, które są wypisane tam na ścianie tuż obok wejścia.

Ilekroć wchodzi do twego pokoju kobieta, zawsze wstań, chociaż byłbyś najbardziej zajęty. Wstań bez względu na to, czy weszła matka przełożona, czy siostra Kleofasa, która pali w piecu. Pamiętaj, że przypomina ci ona zawsze Służebnicę Pańską, na imię której Kościół wstaje. Pamiętaj, że w ten sposób płacisz dług twojej Niepokalanej Matce, z którą ściślej jest związana ta niewiasta niż ty. (…) Wstań i nie ociągaj się, pokonaj twą męską wyniosłość i władztwo.

Wiem, że dla wielu te słowa nie są żadnym odkryciem, że dla znawców nauczania Prymasa są pewnie błahe, ale nie potrafię zapomnieć tego ciepła, które mnie ogarnęło, gdy je przeczytałam, tam w Komańczy. Ten bohaterski Kapłan, przywódca Narodu kończący swoje internowanie, owiany już wtedy legendą Bohatera, i ta tylko pozornie błaha czynność… I tak robił, zawsze wstawał, gdy do pokoju, w którym przebywał, wchodziła kobieta. Jeden gest znaczył więcej niż setki słów o równouprawnieniu i prawach kobiet. Wstań bez zwłoki, dobrze ci to zrobi – napisał Prymas niby do siebie, ale przecież wiedział, że ktoś te słowa kiedyś przeczyta.

Czy dziś ktoś odważyłby się powtórzyć te słowa Prymasa głośno, a co ważniejsze, czy zechciałby go naśladować? Śmiem wątpić, ale życzę wszystkim Drogim Czytelnikom „Kuriera” takich indywidualnych odkryć nauczania Prymasa Wyszyńskiego. Szukajcie Jego słów, one pomogą Wam zrozumieć i siebie, i innych.

 

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

 

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego