Miesiąc „Solidarności” w Radiu Wnet. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: do dziś odczuwamy skutki komunizmu

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, dawny działacz antykomunistyczny oraz przewodniczący Fundacji im. Brata Alberta, w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim w ramach Miesiąca „Solidarności” w Radiu Wnet.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski opowiada o historii i dziedzictwie „Solidarności” oraz o prowadzonej przez siebie Fundacji im. Brata Alberta, założonej w 1987 roku.

Ideał solidarności, oparta o katolicką naukę społeczna mówi, że trzeba wzajemnie się wspierać i to wspieranie realizuje nasza fundacja – Fundacja im. Brata Alberta.

Fundacja ma na celu pomoc osobom z niepełnosprawnością intelektualną oraz problemami natury psychicznej.

Prowadzimy w tej chwili 35 ośrodków dla osób z niepełnosprawnością intelektualną oraz problemami psychicznymi.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego uważa, że mimo upływu ponad 3 dekad w dalszym ciągu odczuwamy wpływ dawnych rządów komunistycznych.

To się nie skończyło w 89 roku, do dziś mamy skutki komunizmu oraz innych negatywnych zjawisk.

Dawny działacz antykomunistyczny podkreśla także znaczenie nauk św. Jana Pawła II, które jest jego zdaniem aktualne po dziś dzień, lecz trzeba czynić je przystępnymi dla młodego pokolenia.

Myślę, że nauczanie Jana Pawła II jest aktualne, ale trzeba je przypominać młodemu pokoleniu. Ważne jest, żeby mówić do niego językiem, który jest zrozumiały.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Ks. Isakowicz-Zaleski: przyjmując urząd sołtysa, abp Głodź stawia się ponad prawem. Chodzi mu tylko o własne ego

Przez swoje oderwanie od rzeczywistości, polscy hierarchowie zrażają do Kościoła wielu ludzi – mówi duchowny.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje wybór emerytowanego metropolity gdańskiego, abp Sławoja Leszka Głodzia na sołtysa podlaskiej wsi Piaski. Zwraca uwagę, że piastowania tego rodzaju urzędów zabrania kapłanom prawo kanoniczne.

Po Soborze Watykańskim II nie można łączyć funkcji duchownych z funkcjami społecznymi. […] Abp Głódź stawia się ponad prawem, by zaspokoić własne ego.

Zdaniem gościa „Popołudnia WNET” cała sprawa szkodzi całemu Kościołowi. Sytuację pogarsza decyzja polskiego Episkopatu, by nie przekazywać komisji ds. pedofilii żadnych akt na ten temat:

Episkopat strzela sobie kolejne samobójcze bramki. Narasta przekonanie, że ma sporo do ukrycia.

Jak zauważa ks. Isakowicz-Zaleski, polscy biskupi nadal nie przejawiają zamiaru wyjaśnienia i rozliczenia afer pedofilskich:

Nasi hierarchowie są oderwani od rzeczywistości. Zrażają w ten sposób do Kościoła i chrześcijaństwa bardzo wielu ludzi.

Nawet papież zadecydował, że pedofilię w polskim Kościele powinni badać ludzie spoza duchowieństwa.  Rozmówca Magdaleny Uchaniuk przestrzega, że wizyta polskich biskupów ad limina apostolorum może być dla nich wstrząsem.

Nie należy się spodziewać miłego spotkania przy kawie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Ks. Isakowicz-Zaleski: Polski Kościół nie wyciąga wniosków ze swoich błędów. Musi w końcu stanąć w prawdzie

Duszpasterz Ormian komentuje fakt wezwania polskich biskupów do Watykanu. Odnosi się ponadto do głosowania europosłów PiS przeciwko rezolucji PE skierowanej do Azerbejdżanu ws. jeńców z Armenii.

Myślę, że PiS popełnił rzecz karygodną, i jest mi wstyd jako Polakowi za europosłów którzy ze względu na wizytę prezydenta Dudy u prezydenta Turcji głosowali przeciwko.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski ubolewa nad tym,  że europosłowie PiS zagłosowali przeciwko rezolucji PE wzywającej Azerbejdżan do uwolnienia ormiańskich jeńców. Komentuje ponadto fakt wezwania polskich biskupów na wizytę ad limina apostolorum. Zdaniem duchownego należy interpretować je jako upomnienie wobec Episkopatu, który nie radzi sobie z oczyszczeniem polskiego Kościoła z pedofilii.

Widać wyraźnie, że Ojciec Święty – chociaż delikatnie i nieostro – dokonuje upomnień wobec Episkopatu. Są nakładane kary, łagodne, symboliczne, wskazujące że nie tędy droga.

Ks. Isakowicz-Zaleski ocenia, że jest to bezpośrednio związane z zablokowaniem lustracji. Odpowiadali za to w największej mierze: abp Józef Kowalczyk i kard. Stanisław Dziwisz. Jak mówi kapłan:

Gdyby Kościół sam chciał rozwiązać własne problemy, lewica nie miałaby amunicji przeciwko niemu.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje ponadto niedawny wywiad, jakiego jednemu z youtuberów udzielił dominikanin o. Adam Szustak. W rozmowie padły wulgarne słowa na temat Konferencji Episkopatu Polski. Ks. Isakowicz-Zaleski zauważa, że polscy dominikanie przeżywają obecnie jeden z największych kryzysów w swoich dziejach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Papież Franciszek ogłosił nowy termin beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia. Uroczystość odbędzie się 12 września

Pierwotnie, Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński miał zostać wyniesiony na ołtarze 7 czerwca 2020 r.

W piątek na koncie twitterowym rzecznika kurii metropolitarnej warszawskiej pojawił się komunikat o ustaleniu przez Ojca Świętego Franciszka nowej daty beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego.  Uroczystość była zaplanowana na 7 czerwca 2020 r., jednak pandemia koronawirusa skłoniła władze kościelne do jej przełożenia. Jak mówił wtedy metropolita warszawski, kard. Kazimierz Nycz:

Innej decyzji w tej sytuacji po prostu nie mogło być. Postanowiliśmy, że przełożymy beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego na taki czas, kiedy będzie można ją zrobić w Warszawie w sposób godny, uroczysty, a równocześnie skromny.

Z kolei w opublikowanym 23 kwietnia komunikacie hierarcha napisał:

Wyrażam wdzięczność Ojcu Świętemu Franciszkowi za wyznaczenie daty beatyfikacji. Wszystkich wiernych proszę o modlitwę o błogosławione owoce beatyfikacji Sług Bożych, kard. Stefana Wyszyńskiego oraz s. Róży Marii Czackiej.

Ojciec Święty Franciszek wyznaczył również swojego legata na warszawską beatyfikację. Będzie nim kard.Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji do Spraw Kanonizacyjnych.

Źródło: Twitter, archwwa.pl

Ks. Marek Sędek: Ksiądz Blachnicki był człowiekiem szerokich horyzontów. Trwale zmienił oblicze polskiej pobożności

Moderator Generalny Ruchu Światło-Życie opowiada o dokonaniach założyciela oraz wpływie, jaki wywarł na mentalność wielu polskich katolików.

[related id=134931 side=right] Ksiądz Marek Sędek wspomina postać Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Wskazuje na jego duże zasługi dla rozwoju duszpasterstwa młodzieży w Polsce. Założony przez niego Ruch Światło-Życie za istotny element formacji przyjął rekolekcje wyjazdowe w małych grupach.

Warto pamiętać o staraniach ks. Blachnickiego na rzecz spopularyzowania Biblii i odnowy liturgii. […] Kolportując Pismo Święte, zmienił oblicze polskiej pobożności.

Pismo Święte było słabo znane z dwóch powodów: przez ograniczenia druku narzucone przez władze komunistyczne, oraz przedsoborową mentalność, zgodnie z którą teksty biblijne poznawano głównie w kościele.

Ponadto, duchowny już od lat 50., w związku z Wielką Nowenną przed tysiącleciem chrztu Polski, aktywnie działał na rzecz zredukowania problemu alkoholizmu w naszym kraju. W 1979 założył Krucjatę Wyzwolenia Człowieka.

Inicjatywa była realizacją wezwania św. Jana Pawła II,  aby przeciwstawiać się „wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa”. [….] Swoim zasięgiem objęła i obejmuje setki tysięcy Polaków.

Jak wskazuje rozmówca Jaśminy Nowak, ks. Blachnicki w swoich działaniach wyraźnie wzorował się na św. Maksymilianie Marii Kolbe. Podobnie jak on, dostrzegał rolę środków masowego przekazu i ich potencjał ewangelizacyjny.

Horyzonty ks. Blachnickiego były tak szerokie, że również dzisiaj robiłby dużo więcej niż my i pokazywałby nam nowe obszary działania.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Kard. prymas Stefan Wyszyński i kard. prymas József Mindszenty wobec reżimu komunistycznego. Porównanie postaci i postaw

Bez wątpienia przydatne w analizowaniu postaw dwóch wielkich ludzi Kościoła, kardynałów Mindszenty`ego i Wyszyńskiego, jest spotkanie się narodów Starego Kontynentu z totalitaryzmami.

Piotr Sutowicz

Porównywanie dwóch postaci, dwóch różnych osobowości funkcjonujących w nieco odmiennych okolicznościach politycznych i historycznych, jest zabiegiem dość ryzykownym, aczkolwiek stosowanym przez historiografię od czasów Plutarcha i jego Żywotów równoległych.

Misją obu tytułowych postaci było przede wszystkim głoszenie Ewangelii, lecz to właśnie zderzenie z określonymi zjawiskami historycznymi determinowało tę posługę. Trzeba jednak zaznaczyć, że nawet biorąc pod uwagę ten wskazany czynnik, przy porównaniu działalności osób wchodzimy na teren niebezpieczny.

Narażamy się na ryzyko niesprawiedliwych ocen. Wydaje się, że te ostatnie głębiej dotykają naszego węgierskiego bohatera niż prymasa Wyszyńskiego, którego nie tylko historia oceniła pozytywnie, ale już za życia jego działalność i opór wobec komunizmu spotkały się z masowym uznaniem i akceptacją. Czy to oznacza, że prymas Mindszenty jest postacią kontrowersyjną? Otóż nie.

Tak twierdzą jedynie ci, którzy próbują jego opór wobec komunizmu z różnych powodów deprecjonować.

Józef Mindszenty, a właściwie Józef Pehm (tę kwestię wyjaśnię poniżej), przyszedł na świat w roku 1892, a więc niemal dziesięć lat przed Stefanem Wyszyńskim. Kiedy wybuchła I wojna światowa, był już pod koniec drogi seminaryjnej, na kapłana został wyświęcony w roku 1915. Pierwsze zetknięcie z komunizmem w węgierskim wydaniu przeżył w roku 1919, kiedy to został uwięziony i mimo kilkakrotnie podejmowanych prób ucieczki ostatecznie został uwolniony wraz z upadkiem Węgierskiej Republiki Rad w początkach sierpnia 1919 r. Warto w tym miejscu przypomnieć kilka faktów z historii Węgier tamtego czasu, która wpłynęła na historię narodu węgierskiego co najmniej do dzisiaj. Nic też nie wskazuje, by skutki tamtych wydarzeń dały się odwrócić w najbliższym czasie.

O ile dla nas, Polaków, przy naszym narodowym wysiłku i wykorzystaniu splotu okoliczności, I wojna światowa zaskutkowała niepodległością, o tyle dla Węgrów jej koniec oznaczał coś przeciwnego. Klęska państw centralnych, odwrotnie jak w przypadku Polski, była klęską Węgier. Symbolem tejże do dziś dnia jest słowo „Trianon”, normalnie nazwa pałacu w Wersalu, gdzie 4 czerwca 1920 r. podpisano traktat pokojowy między Węgrami a ententą. Jego data i miejsce stało się punktem odniesienia dla narodu i jego elit politycznych, chcących odwrócić katastrofalny powojenny ład. W momencie podpisywania traktatu wiele już zdążyło się wydarzyć na terytorium Korony św. Stefana.

Węgrzy przeżyli przepoczwarzenie się w republikę, a ta szybko przedzierzgnęła się w krótkotrwałe państwo komunistyczne, którego ofiarą padł młody ksiądz Pehm-Mindszenty.

Po upadku Węgierskiej Republiki Rad krajowi przywrócono formę quasi-monarchiczną z akceptowalnym przez ententę przywódcą, którym został admirał Miklós Horthy. Wynikiem klęski wojennej, rewolucji, okupacji rumuńskiej i ekspansji Czechosłowackiej były Węgry okrojone do 1/3 dotychczasowego terytorium. Dla patriotów był to niewątpliwie bolesny cios, a dla wszystkich członków narodu – trauma trwająca, jak już wspomniałem, do dziś dnia. Ksiądz Mindszenty musiał mocno przeżyć ten okres. Szczególne musiało być dla niego krótkotrwałe doświadczenie reżimu komunistycznego, które niestety miało powrócić ze znacznie zwiększona siłą. Odrodzonej Polski również nie ominęło doświadczenie zmagań z komunizmem.

W czasie, kiedy młody Stefan Wyszyński uczył się i przygotowywał do kapłaństwa, krajowi udało się odepchnąć najazd bolszewicki. Węgrzy, którzy w tym czasie stabilizowali swe nowe państwo, byli jedynym sąsiednim narodem, który podjął próby pomocy Polakom w tych zmaganiach.

Obaj kapłani w dwudziestoleciu międzywojennym zdawali sobie sprawę z tego, jak wielkie zagrożenie płynie ze strony totalitaryzmu bolszewickiego, obaj starali się zgłębić zasady doktryny komunistycznej i szukali rozwiązań, by zapobiec zagrożeniu. To na pewno obie postaci łączy. Oczywiście są również różnice. Ksiądz Mindszenty był i jest do dziś identyfikowany raczej jako monarchiczny, czy szerzej: konserwatywny przeciwnik komunizmu. Stefanowi Wyszyńskiemu takich zarzutów raczej się nie stawia. Być może podobna identyfikacja obu postaci nie jest pozbawiona słuszności, jednak musimy pamiętać o owych kalkach narodowych obu naszych bohaterów. Monarchia Węgierska w dwudziestoleciu międzywojennym, która bardziej powinna być rozpoznawana jako konserwatywna dyktatura niż królestwo nieposiadające przecież trwale monarchy, mimo wszystko była czymś innym niż republika w Polsce.

Kościół węgierski pozostawał instytucją silnie identyfikowaną z państwem i jego, mimo wszystko, monarchicznymi odwołaniami pojęciowymi. W Polsce nasze doświadczenia z historią ustawiały Kościół na nieco innej pozycji. Poza tym, społeczeństwo węgierskie nie było i nie jest jednolite religijnie. Co prawda, w interesującym nas tu okresie katolicy stanowili większość Węgrów, ale drugim liczącym się wyznaniem był i pozostaje kalwinizm, który wyznaje około 20 proc. ludności. Traktat z Trianon uprościł strukturę religijną Węgrów, odcinając od kraju większość wyznawców prawosławia. Z II Rzeczpospolitą wyglądało to nieco inaczej, przy czym identyfikacja narodowościowa Polak-katolik była dość mocna, co nie zawsze miało tylko dobre strony.

Dwudziestolecie międzywojenne obu naszym bohaterom upłynęło pod znakiem pracy duszpasterskiej, edukacyjnej i społecznej. W obu wypadkach realne zagrożenie bolszewickie wpływało na kształt i charakter posługi. Losy obu państw potoczyły się odmiennymi drogami i mimo sympatii, jakimi się darzyły, znalazły się w przeciwnych obozach politycznych. Tym bardziej warto pokazać, że zarówno Wyszyński, jak i Mindszenty wobec prądów antyreligijnych zajęli podobną postawę. (…)

Mianowany 4 marca 1944 r. biskupem Veszprém ks. Pehm, mający pochodzenie, które możemy określić mianem niemieckiego, a będący węgierskim monarchistą i patriotą, zmienił nazwisko na Mindszenty. Biorąc pod uwagę jego wcześniejsze wystąpienia i aktywność, możemy powiedzieć, że jest to kwestia zasadniczego wyboru.

Jego objęcie biskupstwa zbiegło się w czasie z początkiem na Węgrzech niemieckiej okupacji i wzrastających wpływów lokalnych zwolenników nazizmu, czyli strzałokrzyżowców. Historycy będą oczywiście racjonalizować wybór zmiany nazwiska Mindszenty’ego tym, że był on znany Gestapo jako człowiek świadczący pomoc polskim uchodźcom. Może to jakaś część prawdy, jednak szybko dał się im poznać również pod nowym nazwiskiem i został aresztowany. Jego uwolnienie nastąpiło na skutek interwencji Miklósa Horthyego; ochrona ze strony tego ostatniego wkrótce jednak miała okazać się niemożliwa. Rządy na Węgrzech przejęli właśnie wspomniani strzałokrzyżowcy, którzy przyłączyli się do niemieckiej polityki ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, przeciw czemu nowy biskup Veszprem protestował i po raz kolejny został aresztowany, tym razem aż do końca działań wojennych na Węgrzech. Z więzienia w Sopron wyszedł uwolniony przez Rosjan, ale ogrom barbarzyństwa, jakie widział w ich wykonaniu, nakazał mu nie mieć z nimi nic wspólnego. Do swej stolicy biskupiej wracał, nie skorzystawszy z ich pomocy, nawet transportowej. Drugie w życiu zetknięcie z komunizmem nie napełniło go optymizmem, a pamiętajmy, że tak naprawdę najgorsze miało dopiero nadejść.

W warunkach Kościoła polskiego rzecz przedstawiała się zgoła inaczej. Nazizm był wrogiem nie tylko ideologicznym, ale i biologicznym. Stefan Wyszyński, który ukrywał się przez całą okupację, nie mógłby liczyć na niczyją pomoc. Jedyny przypadek, jaki się w tym względzie wydarzył, miał miejsce w Zakopanem, gdzie został przypadkiem aresztowany i w trakcie przesłuchania zorientował się, że miejscowy folksdojcz, będący tłumaczem, ewidentnie działa na jego korzyść, by po wszystkim udzielić mu pozaprotokolarnej porady, aby jak najszybciej opuścił miasto.

Sowieci przynieśli do Polski takie samo zło, jak na Węgry, ale istniała jedna, delikatna różnica. Polska w czasie wojny nie była sojusznikiem Niemiec, nasze wojska walczyły na wszystkich antyniemieckich frontach i nie można było przejść nad tym całkiem do porządku dziennego.

Poza tym lokalni komuniści szukali w Kościele sojusznika, który po pierwsze uspokoi nastroje społeczne, po drugie pomoże w przesiedleniu milionowych mas ludności ze wschodu na zachód. To, co było dla wielu milionów Polaków ogromną traumą w pewnych okolicznościach, okazywało się jednak warunkiem spowalniającym postępy komunizmu. Sama postać prymasa Hlonda, który pochodził z – używając języka komunistów – klasy robotniczej i jej problemy nie były mu obce, nie była tu bez znaczenia. Pewnie takich czynników można by przytoczyć więcej. Wszystkie one złożyły się na to, że w pierwszych latach po wojnie represje względem Kościoła w Polsce były znacznie mniejsze niż na Węgrzech. Rzutowało to również na skalę oporu względem komunistów, jaki podejmowano w obu wypadkach.

Józef Mindszenty został prymasem Węgier i arcybiskupem Ostrzyhomia 15 września 1945 r., w lutym roku następnego otrzymał od Piusa XII kapelusz kardynalski. Jeżeli podejść do obu naszych postaci pod kątem żywotów równoległych, to warto zauważyć, że rzeczy działy się blisko siebie. Stefan Wyszyński został mianowany biskupem lubelskim w marcu tegoż roku, a więc w dwa lata po biskupiej sakrze Mindszenty`ego. Na prymasostwo musiał czekać dwa i pół roku, do listopada 1948 r., przy czym ingresy do obu stolic biskupich, czyli Warszawy i Gniezna, odbyły się w roku następnym. Wydarzenia te nie obyły się bez prowokacji ubeckich znanych w literaturze przedmiotu, ale są one niczym, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że prymas Węgier w tamtym czasie już przebywał w więzieniu i właśnie zaczynał się jego proces.

Na Węgrzech w pierwszych latach po wojnie formalnie nie rządzili komuniści, a pierwsze i drugie wybory zostały przez nich przegrane. Nie przeszkadzało im to wcale poszerzać swoich obszarów władzy i, stosując politykę pozaprawnego terroru, zagarniać kolejne aspekty życia społecznego. W 1947 roku ich władza była absolutna, a represje względem Kościoła postępowały coraz szybciej. Można powiedzieć, że te, które działy się w Polsce w początku lata 50., były kopią węgierskich z końca czterdziestych.

Możliwe, że szykowany proces prymasa Wyszyńskiego, który nabierał cech realności po skazaniu biskupa Kaczmarka, miał być tylko odwzorowaniem tego przeprowadzonego przeciw prymasowi Węgier. Metody śledcze stosowane przeciw węgierskiemu kardynałowi w niczym nie odbiegały od tych, które znamy z literatury traktującej o terrorze stalinowskim w naszych więzieniach.

Sam proces urągał wszelkim kryteriom i zasadom, jakimi winno było się kierować państwo cywilizowane. Reżim Mátyása Rákosiego (Mátyás Rosenfeld) był w tym bezwzględny. Cóż z tego, że cywilizowany świat protestował przeciwko bestialskiemu procesowi i skazaniu prymasa na dożywotnie więzienie? Komuniści robili swoje. Kościół na Węgrzech został złamany. Uderzenie było wyjątkowo celne. Historia nie lubi zdań w rodzaju „co by było, gdyby”, ale strach pomyśleć, co by się stało, gdyby komuniści w Polsce tak samo szybko działali w wypadku Wyszyńskiego i naszego Kościoła.

Cały artykuł Piotra Sutowicza pt. „Wobec reżimu komunistycznego. Kard. prymas Stefan Wyszyński i kard. prymas József Mindszenty” znajduje się na s. 12 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021.

 


  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Wobec reżimu komunistycznego. Kard. prymas Stefan Wyszyński i kard. prymas József Mindszenty” na s. 12 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prof. Przemysław Czarnek: Planujemy częściowy powrót uczniów do szkół. Szczegółowe informacje podamy w styczniu

Minister edukacji i nauki zapewnia, że jego resort nie planuje żadnych działań przeciwko autonomii uczelni. Mówi również o pedofilii w Kościele i szczepieniach przeciwko koronawirusowi.


Profesor  Przemysław Czarnek mówi o potrzebie zagwarantowania pełnej wolności na polskich uczelniach. Jak wskazuje:

By nauka przynosiła społeczeństwu pożytek, przede wszystkim musi być wolna.

Minister edukacji i nauki uspokaja, że jego resort nie ma żadnych ukrytych, uderzających w autonomię szkół wyższych intencji:

Mam nadzieję, że państwo rektorowie nie obawiają się wolności.

Gość „Poranka WNET” przypomina o zasadzie neutralności światopoglądowej uczelni. Ocenia, że środowiska lewicowe nie zawsze ją respektują.

W Polsce nie wszystko można mówić. Pewne granice wyznacza nasza tragiczna historia w XX wieku.

Prof. Czarnek zapewnia, że będzie dalej skupiać się na swojej pracy, nie skupiając się zbytnio na apelach o jego odwołanie. W kontekście sobotnich słów o. Tadeusza Rydzyka ocenia, że Kościół katolicki jest obiektem zmasowanego ataku, jednak:

Dla czynów pedofilskich nie ma żadnego usprawiedliwienia. Musimy przypomnieć, że większość z nich ma podłoże homoseksualne.

Poruszony zostaje również temat szczepień przeciwko koronawirusowi. Minister Czarnek stwierdza, że nauczyciele powinni mieć możliwość poddania się im w pierwszej kolejności, przy czym musi być tutaj zachowana pełna dobrowolność. Jak dodaje:

Planujemy powoli przynajmniej częściowy powrót uczniów do szkół. Szczegółowe informacje podamy na początku stycznia.

Decyzja o jednym terminie ferii zimowych jest ostateczna. Gość „Poranka WNET” wskazuje, że jest to element precyzyjnego, przynoszącego pozytywne efekty antyepidemicznego planu Rady Ministrów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Robert Bąkiewicz: Za rządów PO policja nie była tak brutalna wobec uczestników Marszu Niepodległości jak w tym roku

Prezes stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” ocenia, że funkcjonariusze Policji swoimi działaniami doprowadzili do zamieszek w trakcie Marszu. Utrudniali organizatorom zapewnienie bezpieczeństwa.

W dniu wczorajszym policja działała w sposób bardzo zły. Doprowadziła do konfrontacji. Zmieniając swoją taktykę sprawiła, że Marsz Niepodległości przestał być zgromadzeniem bezpiecznym

Robert Bąkiewicz uzasadnia, dlaczego stowarzyszenie „Marsz Niepodległości” żąda dymisji Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka. Wskazuje, że funkcjonariusze postępowali zupełnie inaczej niż w kilku ubiegłych latach, a ich działania skutkowały wzrostem napięcia i wybuchem zamieszek. Podstawowym błędem było zachęcanie osób chętnych do uczestnictwa w marszu samochodowym, by opuścili swoje pojazdy. :

My zrobiliśmy wszystko, żeby do żadnych incydentów nie doszło.  Jednak za ład i porządek odpowiada policja. Powinna być przy Marszu, ale nie w pełnym rynsztunku.

Prezes stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” nie zgadza się z obwinianiem organizatorów o akty chuligaństwa, do jakich wczoraj dochodziło:

Nie możemy ponosić odpowiedzialności za zgromadzenie, które formalnie się nie odbyło.

Gość „Popołudnia WNET” podkreśla, że wobec protestów proaborcyjnych policja zachowała daleko idącą powściągliwość. Jak dodaje, lewica, organizując wczoraj prowokacje, wykorzystała Marsz Niepodległości dla własnych celów politycznych.

Zdaniem Roberta Bąkiewicza:

Nawet za rządów Platformy Obywatelskiej policja nie była tak brutalna. Dodatkowo, cały czas utrudniała nasze działania na rzecz zabezpieczenia Marszu.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk odnosi się do kwestii podpalenia mieszkania w jednej z kamienic w sąsiedztwie Mostu Poniatowskiego. Zwraca uwagę, że w pobliżu znajdował się pojazd Straży Pożarnej, pomimo że ta służba nigdy wcześniej nie była zaangażowana przy Marszu Niepodległości.

Robert Bąkiewicz mówi również o kryzysie Kościoła katolickiego. Wskazuje, że wierni powinni stanowczo naciskać na oczyszczenie kościelnej hierarchii.

Biskupi powinni sprzyjać katolickiej ortodoksji, a nie sprzyjać prądom tego świata. Konieczne jest również oderwanie K0ścioła od polskiego układu okrągłostołowego. W tym celu świeccy powinni użyć wszelkich dostępnych środków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Marcin Wawrzyniak: Agresja wobec katolików narasta. Nie dopuścimy do palenia kościołów w Polsce

Pole do dyskusji między zwolennikami a przeciwnikami aborcji jest praktycznie zamknięta – mówi sędzia Trybunału Stanu i członek wspólnoty Rycerze Jana Pawła II.


Marcin Wawrzyniak relacjonuje akcje zabezpieczenia warszawskich kościołów przez członków wspólnoty Rycerzy Jana Pawła II:

Agresja w stronę katolików i ich świętych miejsc narasta. Na szczęście jest reakcja. Będziemy bronić świętości.

Gość „Poranka WNET” ocenia, że wyrok TK jest jedynie realizacją zapisów konstytucji, i nie został wydany pod wpływem nacisków Kościoła.

Z drugiej strony słyszeliśmy głównie przekleństwa. Pole do dyskusji jest praktycznie zamknięte.

Marcin Wawrzyniak ubolewa nad tym, że zwolennicy aborcji zabrali na swój protest dzieci.  Mówi, że świeżo utworzona Straż Narodowa cieszy się dużym zainteresowaniem katolików świeckich:

Nie dopuścimy do tego, żeby w Polsce, tak jak w Chile i Argentynie, płonęły kościoły.

Zdaniem członka Trybunału Stanu wyrok TK z 22 października jest dobrym krokiem w stronę jak najpełniejszej ochrony życia poczętego w Polsce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jan Maria Jackowski: Poprawiona przez Senat „piątka dla zwierząt” trafi do sejmowej „zamrażarki”

Senator PiS o przyszłości ustawy o ochronie zwierząt, protestach po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej i nowych przepisach ułatwiających zwalczanie epidemii COVID-19.


Jan Maria Jackowski polemizuje z tezą, jakoby był „zbuntowanym senatorem”, bowiem reprezentuje interesy swoich wyborców, niezadowolonych z uchwalenia tzw. piątki dla zwierząt.

Czuję się obrońcą tego programu, z którym wygraliśmy wybory w roku 2o15 i 2019.  Nie mogę być zawieszony tak jak ci parlamentarzyści, którzy są członkami partii.

Jak dodaje senator:

Mam dla rolników dobrą wiadomość: bardzo prawdopodobne, że tzw. piątka dla zwierząt po uchwaleniu senackich poprawek w ogóle nie będzie rozpatrywana przez Sejm.

Gość „Popołudnia WNET” wyraża oburzenie postępowaniem osób protestujących przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej.  Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego policja powinna bardziej zdecydowanie reagować na, jak mówi, faszystowskie hasła zwolenników aborcji.

Nawet media pokazują, że dochodzi do aktów wandalizmu, profanacji świątyń i łamania obostrzeń sanitarnych. Policja nie podejmuje działań adekwatnych do sytuacji.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego:

Hasła i symbolika protestujących budzą moją odrazę.

Jan Maria Jackowski mówi również o głównych zagadnieniach nowej ustawy covidowej. Najwięcej niejasności budzi kwestia nostryfikowania dyplomów obcokrajowców i zapis sugerujący przymusowy charakter szczepień na koronawirusa.

O kształcie tej ustawy na etapie senackim będzie decydować opozycja. Następnie niezwłocznie rozpatrzy ją Sejm, a potem trafi ona na biurko prezydenta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.