Jan Rulewski: utrącona po 13 grudnia energia narodu nie odbudowała się do dzisiaj

Były senator i były opozycjonista mówi o długofalowych konsekwencjach stanu wojennego.

Jan Rulewski wspomina, że stan wojenny był „pierwszym aktem upadku komuny”.

Jej szuflady były puste. Jej uwiąd był naszym największym sprzymierzeńcem.

Działacz relacjonuje, że przemówienia  gen. Wojciecha Jaruzelskiego wysłuchał w towarzystwie strażników pilnujących go podczas internowania.  Podkreśla, że doskonale zdawał sobie sprawę, iż 13 grudnia 1981 r. to dzień apokalipsy.

Przewidywaliśmy długie lata stanu wojennego. Ogromna energia motywacyjna narodu została utrącona. Nie odbudowała się do dzisiaj.

Wskazuje, że rozliczenia zbrodni tego okresu prędko się nie skończą, ponieważ po obradach Okrągłego Stołu wiele faktów zostało „schowanych do szafy”. Jan Rulewski zauważa, że społeczeństwo odrzuciło tamto  porozumienie. Podaje

Gość „Popołudnia Wnet” z ubolewaniem stwierdza, że:

Po 1989 r. indywidualizm zabił w nas solidarność.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Kaźmierczak: Ciągłe zmiany przepisów wprowadzają niepewność. Bez stabilnego prawa nie będzie inwestycji

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców komentuje bieżącą sytuację gospodarczą w Polsce. Wspomina też dzień wprowadzenia stanu wojennego.

Cezary Kaźmierczak wspomina dzień wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Był wówczas młodym działaczem opozycyjnym w Siedlcach.

13 grudnia upłynął mi na chowaniu powielaczu i innych rzeczy. Kilka dni później zostałem aresztowany. Zostałem lekko pobity. Antoniemu Macierewiczowi powiedziałem, że nic mi nie jest.

Ekspert omawia aktualną sytuację gospodarczą w Polsce. Wskazuje, że wróciliśmy na ścieżkę dynamicznego wzrostu, jednak wciąż towarzyszy mu niepewność, którą pogłębiają ciągłe zmiany prawa.

Postulowaliśmy, żeby przepisy zmieniały się tylko raz w roku. Polscy przedsiębiorcy nadal nie wiedzą, jakie podatki będą płacić od 1 stycznia. Dopóki nie będzie stabilności prawa, nie będzie inwestycji.

Ich wskaźnik, zdaniem Cezarego Kaźmierczaka, może spaść aż do 16%.

Poruszony zostaje również temat inflacji. Gość „Kuriera ekonomicznego” prognozuje, że w 2022 r. będzie ona utrzymywać się na poziomie 6-6,5%. Jak zauważa, za średnią pensję można w Polsce kupić dwa razy więcej benzyny niż w 2011 r.

Reakcja NBP, jeżeli chodzi o stopy procentowe, była spóźniona. Inflację trzeba było gasić wcześniej. Niemniej, głównym czynnikiem inflacyjnym są ceny surowców energetycznych.

Rozmówca Adriana Kowarzyka mówi też o sytuacji przedsiębiorców zajmujących się turystykąna obszarze objętym zakazem przebywania. Podkreśla, że nie ponoszą oni przesadnie dużych strat.

Większa histeria z tego powodu rozpętywana jest w Warszawie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Krzysztof Wyszkowski: Stan wojenny nie był wcale koniecznością. Był pragnieniem Moskwy zrealizowanym własnymi rękami

Działacz opozycji antykomunistycznej w PRL o swoich złudzeniach w grudniu 1981 r. oraz o prawdzie o stanie wojennym i Adamie Michniku.

Krzysztof Wyszkowski przyznaje, że na początku stanu wojennego naiwnie podchodził do władz PRL-u. Został wówczas aresztowany razem z Tadeuszem Mazowieckim w Grand Hotelu.

Ja liczyłem na to, że aresztowania [….], że to jest taka przygrywka do nowej tury rozmów.

Działacz opozycji antykomunistycznej w PRL sądził, że komuniści popełnili błąd „wyciągając nóż w czasie negocjacji. Jak zauważa, nie rozumiał wówczas, że

To nie są Polacy, to nie są ludzie normalnie myślący. To są sowieccy agenci, ludzie, którzy wykonają każdy rozkaz, który przyjdzie tam z Moskwy. Choćby to był rozkaz samobójczy

Polska została zamrożona na 8 lat, a potem okaleczona Okrągłym Stołem. Wyszkowski podkreśla, że stan wojenny był operacją mającą zniszczyć Polskę w interesie Sowietów.

Stan wojenny nie był wcale koniecznością. Był pragnieniem Moskwy zrealizowanym własnymi rękami.

Publicysta zauważa, że decyzja o stanie wojennym była podjęta gdy gen. Wojciech Jaruzelski zostawał pierwszym sekretarzem. Jego poprzednik Stanisław Kania zwlekał z wprowadzeniem stanu wojennego. Członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej wspomina słowa Tadeusza Mazowieckiego, który po aresztowaniu w Grand Hotelu stwierdził, iż

Fakt, że Polacy dokonali tego własnymi rękami jest rzeczą gorszą niż gdyby wkroczyli Sowieci.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje niedawno ujawnione nagranie z 2000 r. na którym Adam Michnik brata się z gen. Wojciechem Jaruzelskim. Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” deklaruje na nim miłość do generała i stwierdza m.in., że

Jaruzelski kochał Polskę bez wzajemności.

Wyszkowski podkreśla, że jest to żenujące, a przy tym niedostatecznie kompromitujące człowieka, który pozostaje redaktorem naczelnym „potężnego ośrodka wpływu na polską opinię publiczną”. „GW” tworzy zaś, jak mówi, wspólny front z telewizją TVN oraz portalami takimi jak Onet.pl, czy Wirtualna Polska.

Ta antypolska piąta kolumna ciągle jest potężna.

Nasz gość zaznacza, że Michnik jest „kłamcą, oszustem, łajdakiem bez sumienia. Przypuszcza, że motywem wizyty Michnika u Jaruzelskiego w 2000 r. była chęć ukrycia prawdy na temat jego relacji z Sowietami i innych tajemnic z przeszłości.

W moim przekonaniu to Michnik przyszedł do Jaruzelskiego prosić o to, żeby Jaruzelski nie ujawnił żadnych kompromitujących Michnika dokumentów, bo przecież Jaruzelski wiedział wszystko o Michniku  i jego przeszłości.

Wyszkowski stwierdza, że Jacek Kuroń i Adam Michnik przygotowywali już w 1981 r. rząd jedności narodowej. Jednak ich nadzieje okazały się przedwczesne.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Jan Martini: stan wojenny był przeprowadzony dość kulturalnie jak na zwyczaje komunistów

Publicysta „Wielkopolskiego Kuriera WNET” o stanie wojennym: swojej działalności opozycyjnej, procesie i o związku służb z pierestrojką.

Jan Martini wspomina stan wojenny. Jak stwierdza,

Zawdzięczam generałowi Jaruzelskiemu fakt, że nie umarłem z przepracowania.

Zauważa, że pracując w regionalnej „Solidarności” nie zrezygnował z etatów w teatrze. Dzień dzielił między pracę w Regionie i w teatrze. Po mowie na zebraniu Regionu niektórzy chcieli go wybrać na przewodniczącego. On jednak nie chciał zostać przewodniczącym związku stwierdzając, że powinien być nim ktoś mający kontakt z robotnikami. Tak też się stało- został nim inżynier z największej fabryki w Koszalinie. Martini został przewodniczącym komisji informacji, oświaty i kultury.

Wydawaliśmy gazetkę. To było nawet dobrze zorganizowane.

Członek opozycji antykomunistycznej wyjaśnia, że nie został internowany od razu. Wynikało to z tego, że

Listy proskrypcyjne zostały przygotowane po porozumieniach sierpniowych.

On zaś zaczął działać w maju 1981 r. Po wprowadzeniu stanu wojennego, 17 grudnia przyszli do niego do domu na rozmowę. Zobowiązał się do przestrzegania prawa w czasie stanu wojennego.

Miałem rozmowę profilaktyczną.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego  podkreśla, że wbrew temu, co się czasami sądzi, podpisanie tzw. lojalki nie było równoznaczne z podpisaniem zgody na współpracę. Dodaje, że

Część ludzi, która podpisała lojalki została internowana, a część którzy nie podpisali nie została.

W ten sposób komuniści dezorientowali swych przeciwników. Martini zaangażował się w wydawanie od lutego w wydawanie gazety „Grudzień 1981”. W maju w czasie rewizji znaleźli u niego bibułę. Nasz gość siedział 11 miesięcy, z czego trzy w areszcie śledczym. Wskazuje, że

Nie udowodniono mi, że komukolwiek przekazywałem te materiały.

Dziwi się, że śledztwo było tak łagodne. Nie naciskali na niego w sprawie tego skąd się wzięły u niego gazety.

Stan wojenny był przeprowadzony dość kulturalnie jak na zwyczaje komunistów.

Zauważa, że był to fragment pierestrojki. Komuniści nie mogli sobie pozwolić na zbytnią brutalność. Martini wskazuje na pracę Jerzego Targalskiego „Służby specjalne i pieriestrojka”.

To był bardzo długi proces uwiarygadniania dysydenta.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Józef Maria Ruszar: komunizm był jednocześnie i straszny, i śmieszny

Opozycjonista z czasów PRL opowiada o czasach stanu wojennego, podczas którego został internowany.


Józef Maria Ruszar wspomina, że komunizm był jednocześnie straszny i śmieszny. Wspomina jak został internowany w czasie stanu wojennego. Na początku próbowano go podstępem zmusić do otwarcia drzwi. Nasz gość jednak nabrał podejrzeń i nie otworzył drzwi. Gdy stało się jasne, że to milicja, stwierdził, że

Kodeks Postępowania Karnego mówi, że nie można robić rewizji między 22 a 6 rano.

Po przygotowaniu się na bycie aresztowanym otworzył drzwi. Został zawieziony na komendę na Malczewskiego. Był tam wielki tłum. Na komendzie

Wysłuchaliśmy przemówienia Jaruzelskiego.

Ruszar ponadto ubolewa nad brakiem rozliczeń komunistów oraz nad moralnym zamazaniem winy. Nie chodzi, jak podkreśla o odwet, tylko o niezamazywanie winy.

Żeby było pojednanie ktoś musi powiedzieć „ja jestem winny”, a tu winnych „nie ma”.

Grzegorz Surdy: przeżyliśmy duży szok, że komunistom potężna operacja się powiodła

Opozycjonista z czasów PRL o złudzeniach odnośnie siły „Solidarności”, oporze wobec stanu wojennego, skutkach stanu i jego upamiętnieniu.


Grzegorz Surdy wspomina wprowadzenie stanu wojennego. Dobrze zapamiętał ten moment. O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedział się od kolegi, który przyszedł do niego rano.

Pierwsza myśl: w ciągu tygodnia komuniści padną na kolana, bo 10-milionowa „Solidarność” szybko zrobi z tym porządek.

Opozycjonista z czasów PRL wskazuje, że wielu ludzi nie poradziło sobie z tym, co przeżyli w latach stanu wojennego. Wspomina, że

Przeżyliśmy duży szok, że komunistom potężna operacja się powiodła.

Z jednej strony nastąpiło przygnębienie, z drugiej pojawił się wówczas duży opór społeczny. Surdy stwierdza, że w grudniu 1981 r. mieliśmy do czynienia z masową konspiracją.

Pojawiły się druki, podziemne radio.

Udało się przełamać rządowy monopol informacyjny. Nasz gość przedstawia plan krakowskich obchodów 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

Jutro odbywa się koncert w Filharmonii.

16 grudnia odbywa się odsłonienie pomnika poświęconego kapłanom wspierających wolnościowe dążenia społeczeństwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
c

A.P.

Andrzej Gwiazda: Komuniści stanem wojennym wygrali 25 lat dominacji. Po 40 latach jednak mamy Polskę niepodległą

Pacyfikacja „Solidarności”, sterroryzowanie ludzi i uwłaszczenie się obrońców socjalizmu. Andrzej i Joanna Gwiazdowie o stanie wojennym: jego celach i skutkach.


Andrzej Gwiazda wskazuje, że gen. Kiszczak  na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych Układu Warszawskiego stwierdził, iż

Jedynym celem stanu wojennego jest zmiana kierownictwa „Solidarności”.

W listopadzie Stanisław Geremek przyznał w rozmowie z ambasadorem NRD, że rozwiązanie siłowe jest nieuniknione. Dodał, że „S” będzie można przywrócić, gdy sytuacja się uspokoi, ale bez programu gdańskiego. Gwiada stwierdza, że komuniści osiągnęli swój bieżący cel, ale nie ostateczny.

Po 40 latach jednak mamy Polskę niepodległą.

Mówi, że od sześciu lat mamy rząd realizujący polskie interesy. Stwierdza, że komuniści dzięki stanowi wojennemu

Wygrali te 25 lat przedłużenia władzy.

Dygnitarze partyjni i funkcjonariusze służb uwłaszczyli się na majątku państwowym. Pomniejsi służbiści założyli mafie.

Joanna Gwiazda wskazuje na strach, jaki wywołał w ludziach stan wojenny. Podkreśla, że

Nie było potrzeby, żeby wyciągać ludzi o 12 w nocy z łóżek.

Jak ocenia, udało się nastraszyć ludzi. Odnosi się do porozumienia między komunistycznymi władzami a opozycją demokratyczną.

Był taki podział na opozycję konstruktywną i niekonstruktywną.

Joanna Gwiazda stwierdza, że widzieli w jaką stronę „żeglują” Adam Michnik, czy Jacek Kuroń.

Oni chyba mieli jakieś przesłuchy na temat pierestrojki.

Była to taka forma transformacji władzy, która stanu materialnego klasy rządzącej nie uszczuplała. Andrzej Gwiazda stwierdza, że pierestrojka była planowana od 1968 r.

Wiadomo było, że będzie to przekształcenie zarządców we właścicieli.

Było zaplanowane, że klasa rządząca stanie się właścicielską. Była to jedyna metoda, żeby przekonać aparat siłowy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Adam Borowski: Mamy wolną Polskę. To jest nasza nagroda

Działacz opozycji antykomunistycznej o stanie wojennym: strajkach, pacyfikacjach, ucieczkach i internowaniu.


Adam Borowski wspomina dzień wprowadzenia stanu wojennego. Stwierdza, że poprzedzające go dni były napięte. Z tego powodu

Ten 13 grudnia nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia.

Gdy usłyszał o wprowadzeniu stanu wojennego pojechał do siedziby Regionu Mazowsze Solidarności. Zaczęli wyrzucać nieprawomyślne książki.

Tylnym wyjściem ostatnie maszyny do pisania wynosiliśmy.

Działacze opozycji antykomunistycznej chcieli strajkować. Na Śląsku stanęły prawie wszystkie kopalnie. Na Mazowszu zastrajkował Ursus, Warszawa, ale nie cały region. Ludzie się przestraszyli.

Mój zakład, Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Elektrycznych stanęło.

Przemawiając w zakładzie podkreślił, że mają obowiązek obrony związków. Nie mieli jednak możliwości strajku okupacyjnego ze względu na niezwartą strukturę zakładów. Poszedł więc do zakładu VIS, aby razem ze swoją załogą przyłączyć się do ich strajku okupacyjnego. Nie zdążyli jednak tego zrobić, gdyż VIS został w nocy spacyfikowany.

Huta była już spacyfikowana, Ursus był spacyfikowany.

Nasz gość został internowany w grudniu. Opisuje swoją ucieczkę. Ukrył się w bloku. Wszedł do losowego mieszkania. Zgodzili się go przenocować. Przed 12 Służba Bezpieczeństwa wdarła się do pokoju. Wyszedł w 1984 r.

Mówiono o karze śmierci albo o 25 latach. Od takich gróźb wychodzili.

Borowski opowiada o okupacji odbicia Jana Narożniaka z rąk służb. Chłopak został postrzelony na Placu Komuny Paryskiej (ob. Wilsona). Znalazł się w szpitalu na Banacha. „Solidarność” miała kontakty w szpitalu. Przenieśli go do prosektorium, a następnie wywieźli ze szpitala karetką pogotowia.

Mamy wolną Polskę. To jest nasza nagroda.

A.P.

Piotr Jegliński: w czasie stanu wojennego Francuzi żywiołowo zakładali komitety pomocy Solidarności

Działacz opozycji demokratycznej w PRL o wystawie przypominającej francuskie wsparcie dla Polaków w czasie stanu wojennego.

Merci France. Taki tytuł taki tytuł nosi wystawa którą zorganizowała Fundacja Vision Spotkania razem z Instytutem Polskim w Paryżu.

Wystawę w siedzibie Mouvement Démocrate (ul.  l`Université 133, Paryż) można zwiedzać od 6 grudnia, choć oficjalne otwarcie nastąpi 13. W dniu otwarcia  o 18.30 będzie pokaz filmu „Robotnicy 80”. Na pokazie będzie reżyser obrazu Andrzej Chodakowski.

Piotr Jegliński wskazuje, że Polakom w czasie stanu wojennego pomagał nie tylko rząd w Paryżu, ale też francuskie społeczeństwo. Samorzutnie powstawały społeczne komitety pomocy „Solidarności”. Ówczesny mer francuskiej stolicy  Jacques Chirac udostępnił dwa-trzy budynki w których mogli zamieszkać przybysze z Polski.

Miasto Paryż zorganizowało konwój stu ogromnych ciężarówek. kilkudziesięciotonowych, które pojechały do Polski.

Ciężarówki były prowadzone przez przedsiębiorców, często szefów wielkich francuskich firm.

Władze francuskie musiały wymóc na władzach PRL-u otwarcie granic dla tego konwoju.

Był to pierwszy taki konwój. Nasz gość mówi także o paryskim Komitecie Koordynacyjnym Solidarności, którego był współzałożycielem.

Myśmy niejako mieli taką rolę doradczą przy różnych inicjatywach które wtedy powstawały

Komitet zebrał kilkanaście milionów franków. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wspomina ciągłe manifestacje w rocznice wprowadzenia stanu wojennego.

Spotykaliśmy się na sali tuż przed symbolicznym krzyżem poświęconym ofiarom kopalni Wujek.

Film został wyświetlony w 13 grudnia 1985 r. między nogami wieży Eiffla. Było to możliwe dzięki zgodzie  Jacquesa Chiraca.

Manifestacje z okazji powstania Solidarności i w rocznice wprowadzenia stanu wojennego były przeprowadzane co roku. Francuzom przypominano o łamaniu praw człowieka w Polsce.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.