Jan Rulewski: utrącona po 13 grudnia energia narodu nie odbudowała się do dzisiaj

Były senator i były opozycjonista mówi o długofalowych konsekwencjach stanu wojennego.

Jan Rulewski wspomina, że stan wojenny był „pierwszym aktem upadku komuny”.

Jej szuflady były puste. Jej uwiąd był naszym największym sprzymierzeńcem.

Działacz relacjonuje, że przemówienia  gen. Wojciecha Jaruzelskiego wysłuchał w towarzystwie strażników pilnujących go podczas internowania.  Podkreśla, że doskonale zdawał sobie sprawę, iż 13 grudnia 1981 r. to dzień apokalipsy.

Przewidywaliśmy długie lata stanu wojennego. Ogromna energia motywacyjna narodu została utrącona. Nie odbudowała się do dzisiaj.

Wskazuje, że rozliczenia zbrodni tego okresu prędko się nie skończą, ponieważ po obradach Okrągłego Stołu wiele faktów zostało „schowanych do szafy”. Jan Rulewski zauważa, że społeczeństwo odrzuciło tamto  porozumienie. Podaje

Gość „Popołudnia Wnet” z ubolewaniem stwierdza, że:

Po 1989 r. indywidualizm zabił w nas solidarność.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Bogatko: Honecker zachowywał się jak komediant

Korespondent Radia WNET w Niemczech wspomina 13 grudnia 1981 r. z perspektywy mieszkańca Niemiec. Ostro krytykuje ówczesnego przywódcę NRD Ericha Honeckera za jego reakcję na stan wojenny w Polsce.

Nasz korespondent Jan Bogatko wspomina 13 grudnia 1981 r. z perspektywy mieszkańca Niemiec. Był wtedy dziennikarzem państwowego radia Deutschland Funk, a kiedy dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego miał akurat nocny dyżur. Dziennikarze przestali dostawać jakiekolwiek informacje z Polski.

Usiłuję dodzwonić się do Warszawy, by dowiedzieć się co się dzieje… Telefon milczy… Tak dowiedziałem się, że wprowadzono stan wojenny

Ówczesny kanclerz RFN Helmut Schmidt bawił wtedy u przywódcy NRD, Ericha Honeckera. Honecker udał wtedy zaskoczenie i troskę o losy sąsiedniego kraju. Ze względu na taką postawę Bogatko nazywa wschodnioniemieckiego satrapę „komediantem”. Nie szczędzi też słów krytyki względem zachowawczej postawy kanclerza Schmidta. Przypomina, że niemieckie paczki, które przychodziły wtedy do ogarniętej stanem wojennym Polski nie były darem rządu, ale licznych organizacji pozarządowych.

Bogatko krytykuje również pokutujący w niemieckich mediach mit o tym, że stan wojenny zaskoczył Honeckera. Dzisiaj wiadomo już, że towarzysze byli ze sobą cały czas w kontakcie. Rozprawia się też z mitem, że Jaruzelski uratował nasz kraj przed sowiecką interwencją, wskazując na dokumenty, które potwierdzają, że to Sowieci, przytłoczeni Afganistanem, nie chcieli angażować się w kolejną zbrojną interwencję, i zdecydowanie odmówili współudziału w dławieniu Solidarności.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf