Wolność słowa AD 2022. Interwencje Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w maju

W rankingu Reporterów bez Granic Polska, po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości, z roku na rok spada coraz niżej i od lat krytykowana jest za wszystko, co zmienia się w krajobrazie medialnym.

Jolanta Hajdasz

W maju tego roku po raz siódmy z rzędu Polska zajęła najniższe w historii miejsce w Światowym Rankingu Wolności Słowa, jaki co roku opracowuje organizacja Reporterzy bez Granic. Spadek zaczął się oczywiście po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości, już w 2016 roku, a dla naszego kraju jest to wyjątkowo krzywdząca i niesprawiedliwa ocena. Nie oddaje ona rzeczywistego poziomu wolności słowa, wolności mediów i wolności dziennikarzy, jaka panuje w naszym systemie prasowym.

Raport zupełnie pomija ogromną różnorodność mediów w Polsce, ich swobodne funkcjonowanie we wszystkich sektorach i nieskrępowane prowadzenie biznesu przez firmy i koncerny medialne, w tym także zagraniczne.

Wymowne jest także to, kto ten ranking wygrywa – już szósty rok z rzędu pierwsze miejsce zajmuje w nim Norwegia, na drugie miejsce w tym roku awansowała Dania, a na trzecim jest Szwecja. Niestety mediów o konserwatywnym, prawicowym czy – o zgrozo – katolickim profilu w tych krajach praktycznie nie ma, a w przestrzeni publicznej już dawno przestano dyskutować o takich problemach, jak aborcja, eutanazja czy zagrożenia związane z ideologią gender. Czy naprawdę musi to być obowiązujący w Europie wzorzec wolności prasy? Z całą pewnością nie.

Warto także pamiętać, skąd biorą fundusze na swoje utrzymanie Reporterzy bez Granic. Organizacja ta została założona ponad 30 lat temu przez 4 francuskich dziennikarzy. Dziś jej budżet to prawie 7 milionów euro. Finansowana jest m.in. przez Parlament Europejski i państwo francuskie – w tym wypadku, jak widać, finansowanie przez państwo nie jest naganne i nie naraża organizacji na zarzut braku obiektywizmu, jak w przypadku Polski. Do tego dochodzi sponsoring ze strony instytucji prywatnych, takich jak np. fundacja skrajnie kontrowersyjnego miliardera George’a Sorosa, co samo w sobie stawia pod wielkim znakiem zapytania obiektywizm tego rankingu, szczególnie w stosunku do tych krajów, które są bez przerwy dyscyplinowane na forum ogólnoeuropejskim. Biorąc to wszystko pod uwagę, spadek w tak konstruowanym rankingu może więc Polskę raczej cieszyć niż martwić.

2 maja

Proces red. Piotra Filipczyka z portalu wPolityce.pl, pozwanego z art. 212 kk. Relacja obserwatora CMWP SDP

Wydłuża się lista dziennikarzy pozwanych i oskarżonych przez Henryka Jezierskiego, właściciela wydawnictw motoryzacyjnych z Trójmiasta, zdaniem naukowców z IPN-u – byłego TW. Tym razem akt oskarżenia dotyczy Piotra Filipczyka, dziennikarza portalu wPolityce.pl. Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP, jej obserwatorem jest red. Maria Giedz.

Jezierski twierdzi, że Filipczyk zarzucił mu współpracę z SB, publikując taką informację na portalu www.wpolityce.pl 29 stycznia 2019 r. w tekście zatytułowanym Teczkowy skandal w Gdańsku? Sprawę zbada policja. Radni PiS dostali maile, że jeden z nich miał współpracować z SB.

Dlatego też domaga się od oskarżonego, podobnie jak w pozostałych kilkunastu oskarżeniach i pozwach (tylko na terenie Trójmiasta Henryk Jezierski oskarżył i pozwał ośmiu dziennikarzy, w tym jednego radnego, z którym przegrał prawomocnym wyrokiem), opublikowania wyroku (w założeniu ma być korzystny dla Jezierskiego) m.in. na jego prywatnym portalu przez co najmniej dwa miesiące, a następnie przeniesienia owego ogłoszenia do działu „Publicystyka” tegoż portalu na kolejne 12 miesięcy. Ponadto wnosi o wypłacenie mu przez oskarżonego nawiązki w wysokości 20 tys. zł.

Podczas rozprawy Filipczyk bronił swojej racji, powołując się na publikację dr. Wicentego z IPN-u oraz wyemitowany materiał informacyjny w TVP3 Gdańsk. Uważał też, że sprawa jest przedawniona, gdyż artykuł napisał i opublikował w 2019 r., a sprawa toczy się dopiero teraz. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na lipiec. (…)

18 maja

Wojna w Ukrainie oczami dziennikarzy. Relacja z sesji CMWP SDP na konferencji pt. Etyka Mediów w Krakowie

Czym relacjonowanie rosyjskiej agresji na Ukrainę różni się od opisywania innych wojen? Jaką osobistą cenę trzeba zapłacić za bycie blisko wstrząsających wydarzeń? Czy rzetelne dziennikarstwo przegrywa z mediami społecznościowymi? Na takie między innymi pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy sesji dyskusyjnej „Dylematy wojny. Agresja Rosji na Ukrainę w relacjach dziennikarzy”, która odbyła się w środę 18 maja pod patronatem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w ramach XVI ogólnopolskiej konferencji naukowej Etyka Mediów w Krakowie.

Wśród panelistów znaleźli się: Paweł Bobołowicz, dziennikarz Radia Wnet, od ponad 20 lat zajmujący się współpracą polsko-ukraińską, korespondent z Kijowa; Jacek Łęski, dziennikarz Telewizji Polskiej, od początku relacjonujący rosyjską agresję na Ukrainę; Marcin Mamoń, autor filmów dokumentalnych z krajów ogarniętych konfliktami, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Polskiego” i „Gazety Krakowskiej” oraz dr hab. Piotr Grochmalski, wieloletni korespondent wojenny, a obecnie analityk i wykładowca Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie.

Gościem specjalnym sesji był Mykola Semena, dziennikarz ukraiński, który po aneksji Krymu opisywał sytuację w tym regionie i został za to skazany na karę 2,5 roku aresztu domowego. Z racji wieku (rocznik 1950) nie może wziąć czynnego udziału w obecnych walkach na Ukrainie.

Mykola Semena powiedział, że wielu analityków i dziennikarzy w Ukrainie jest zadania, iż obecna sytuacja jest III wojną światową. – Rosja prowadzi tę wojnę nie tylko z Ukrainą, ale też ze Stanami Zjednoczonymi, NATO i całym światem – podkreślił. Zwrócił też uwagę, że z Rosji musiało uciec wielu dziennikarzy, którzy próbowali mówić prawdę o tym, co się dzieje na Ukrainie. (…)

19 maja

Apelacja w sprawie uniewinnienia Aleksandra Gawronika w procesie o zabójstwo red. Jarosława Ziętary

Prokuratura Regionalna w Krakowie zaskarżyła w całości wyrok uniewinniający Aleksandra Gawronika odnośnie do podżegania do zamordowania dziennikarza Jarosława Ziętary. W złożonej apelacji zarzuciła sądowi bezpodstawne uznanie za bezwartościowe zeznań wszystkich kluczowych świadków oraz podważenie opinii biegłych sądowych. Sąd Okręgowy w Poznaniu nieprawomocnie uniewinnił byłego senatora 24 lutego br. Tego dnia, niespodziewanie dla prokuratora Piotra Kosmatego oraz oskarżyciela posiłkowego Jacka Ziętary, sąd odrzucił wnioski o przesłuchanie ważnych świadków, a także o odroczenie procesu w celu przygotowania mów końcowych. Werdykt ogłosił po wysłuchaniu improwizowanych na gorąco mów końcowych, po zaledwie 20-minutowej przerwie na naradę.

– Prawidłowa analiza zgromadzonych dowodów we wzajemnym ich powiązaniu, przy uwzględnieniu zasad prawidłowego rozumowania oraz zasad logiki i doświadczenia życiowego jednoznacznie wskazuje, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu – powiedział składający zażalenie prok. Piotr Kosmaty, dowodząc, że sąd wybiórczo i jednostronnie potraktował zgromadzone w sprawie dowody.

W liczącej 30 stron apelacji prokurator Kosmaty bardzo szczegółowo uzasadnił wszystkie zastrzeżenia wobec wyroku. Najwięcej uwagi poświęcił lekceważącemu potraktowaniu przez sąd zeznań najważniejszego świadka, Macieja B. ps. Baryła, który zeznał, że był obecny przy tym, jak Aleksander G. w 1992 r. miał domagać się od pracowników Elektromisu „skutecznego zlikwidowania” Jarosława Ziętary. Autor apelacji wykazał, że to, co mówił o zbrodni były gangster, było logiczne i precyzyjne.

– Za kompletnie niezrozumiałe należy uznać twierdzenie Sądu I instancji, że zeznania świadka Macieja B., który widział i słyszał, jak Aleksander G. podżega do zabójstwa Jarosława Ziętary, są całkowicie nieprzydatne dla rozstrzygnięcia o winie oskarżonego – napisał prokurator. Stwierdził także, że nieuzasadnione jest też zakwestionowanie przez sąd zeznań pozostałych najważniejszych świadków, którzy potwierdzili związek ze sprawą oskarżonego, w tym przechwalanie się przez niego „uciszeniem” dziennikarza. Chodzi m.in. o więźniów, z którymi przebywał Aleksander G., odsiadując wyroki za inne przestępstwa, oraz świadków związanych z Elektromisem.

– Nieodparcie można odnieść wrażenie, że zdaniem sądu (…), każda osoba, która mogłaby chociaż w minimalnym stopniu wzmocnić wiarygodność świadka oskarżenia, musi być mało wiarygodna – stwierdził Piotr Kosmaty.

Prokurator podważył także zasadność odrzucenia przez sąd opinii biegłych psychologów, w tym słynnego profilera Bogdana Lacha, którzy uznali zeznania Macieja B. za wiarygodne. Zakwestionował również uznanie przez sędziów za „całkowicie bezwartościowe” badań wariograficznych. W złożonym zażaleniu prokurator Kosmaty odniósł się również do tego, jak – wydając wyrok uniewinniający – potraktowano Jarosława Ziętarę. Uważa za bezpodstawne uznanie przez sąd, że dziennikarz nie zajmował się tropieniem nielegalnych interesów Elektromisu i oskarżonego, i że zajmowanie się taką tematyką nie stanowiłoby dla niego zagrożenia.

Prokurator podkreślił, że zachowane zapiski Jarosława Ziętary i zeznania świadków dowodzą, że dziennikarz prowadził śledztwo dziennikarskie, a celem zabójstwa było uniemożliwienie opublikowania jego wyników.

Apelację krakowskiej prokuratury poparł w całości oskarżyciel posiłkowy Jacek Ziętara, brat zamordowanego dziennikarza. W skierowanym do sądu piśmie wyraził zarazem swoje oburzenie tym, że uniemożliwiono zarówno jemu, jak i prokuratorowi przygotowanie się do mów końcowych. – Wydarzenia z 24 lutego odebrałem osobiście jako brak szacunku do oskarżycieli, a przede wszystkim do pamięci mojego brata – Jarosława Ziętary – napisał Jacek Ziętara.

Zażalenie rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Termin posiedzenia w tej sprawie nie jest jeszcze znany.

Dr Jolanta Hajdasz jest dyrektorem CMWP SDP i wiceprezesem SDP.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa AD 2022. Maj” znajduje się na s. 4 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa AD 2022. Maj” na s. 4 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022

Bogatko: zdecydowana większość Niemców dostrzega ogromne zagrożenie dla demokracji ze strony politycznej dezinformacji

Jan Bogatko o dezinformacji w niemieckich mediach i rankingu wolności prasy Reporterów bez Granic.


Jan Bogatko potwierdza, że przyjęcie przez polski Sejm Europejskiego Funduszu Odbudowy nie zostało odnotowane przez prasę niemiecką. Nie pasuje to bowiem do narracji niemieckich mediów.

Polski parlament przyjmuje Europejski Fundusz Odbudowy przeciwko głosom największej, najpotężniejszej i najukochańszej partii europejskiej – to nie jest żadna wiadomość. To nie jest dobra wiadomość dla niemieckich mediów.

W poniedziałek był Światowy Dzień Wolności Prasy. Korespondent stwierdza, że

Zdecydowana większość Niemców dostrzega ogromne zagrożenie dla demokracji ze strony politycznej dezinformacji. Przykładem takiej dezinformacji medialnej jest na przykład cały czas pisanie o tych strefach wolnych od LGBT.

Dodaje także, iż organizacja Reporterzy bez Granic nie ma jasnych kryteriów tworzenia swojego rankingu wolności prasy. Zauważa, że nie dziwi pierwsze miejsce Norwegii, gdyż tam cała prasa jest lewicowa.

Czemu Polska nie ma własnego rankingu prasy?- pyta się retorycznie Bogatko.  Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich mogłoby stworzyć własny ranking opart na obiektywnych zasadach.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że Handesblatt pisze o polskim małym cudzie gospodarczym. Tymczasem Die Welt opublikował artykuł, zgodnie z którym Polskę mają czekać problemy gospodarcze w związku z jej stosunkiem do LGBT.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

61 organizacji wzywa europosłów do odrzucenia propozycji KE ws. monitorowania terroryzmu w sieci

Komisja Europejska zaproponowała prawo zmuszające platformy internetowe do używania automatycznych filtrów, weryfikujących zamieszczaną treść. Rozwiązanie to krytykuje szereg organizacji.

Wzywamy Parlament Europejski do odrzucenia tej propozycji, ponieważ stwarza ona poważne zagrożenia dla wolności wypowiedzi i opinii, wolności dostępu do informacji, prawa do prywatności i praworządności.

Wśród sygnatariuszów listu otwartego do członków Parlamentu Europejskiego, wzywającego do głosowania przeciwko propozycji Komisji, są takie organizacje jak Amnesty International, Fundacja Panoptykon, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Human Rights Watch i Reporterzy bez Granic. Krytykują one propozycję, aby portale internetowe usuwały treści terrorystyczne w ciągu godziny od ich zamieszczenia. Tak krótki okres nie pozwala na ludzką weryfikację wymuszając użycie algorytmów. Tymczasem istnieje obawa, że algorytm nie będzie odróżniał materiałów dokumentalnych, czy satyrycznych od terrorystycznych. Skutkiem tego informacje na temat np. zbrodni wojennych lub prześladowań mogą być blokowane jako terrorystyczne. Jak czytamy w liście otwartym,

Od 2018 r., my, podpisane niżej organizacje broniące praw człowieka […] ostrzegałyśmy przed serią poważnych zagrożeń dla podstawowych praw i wolności zawartą w tej propozycji […].

Wśród zagrożeń wymienia się brak poddania procedury usuwania treści z portali nadzorowi sądownictwa. Stoi to, jak zauważają autorzy listu, w sprzeczności Kartą Praw Podstawowych, która gwarantuje wolny dostęp do informacji, który może być ograniczony wyrokiem sądu. Kolejnym problemem jest zapis, że treść powinna być usunięta w ciągu godziny, niezależnie w którym z krajów członkowskich znajdują się serwery. Oznacza to rozszerzenie jurysdykcji poszczególnych krajów poza ich terytorium bez właściwej weryfikacji sądowej.

A.P.

Hajdasz: Potrzebne jest wsparcie rządu dla dziennikarzy. Mnóstwo mediów upadnie

Jolanta Hajdasz o wolności słowa, fake newsach, ideologizacji rankingu Reporterów bez Granic i potrzebie wsparcia dziennikarzy w dobie kryzysu.

 

Jolanta Hajdasz odnosi się do obchodzonego 20 kwietnia Międzynarodowego Dnia Wolnej Prasy. Zauważa, że 3 maja obchodzony jest Światowy Dzień Wolności Prasy, którego powstanie wiąże się z promocją przez UNESCO „pluralistycznej i niezależnej prasy afrykańskiej”. Komentuje ranking Reporterów bez Granic, w którym Polska jest na 59. pozycji pod względem wolności słowa. Jest to najniższe miejsce od lat, na jakim znalazł się nasz kraj.

Po 2015 r. wielu dziennikarzy przecierało oczy, jak Reporterzy punktowali Polskę pod względem tłumienia wolności słowa.

Krytykuje organizację, która wcześniej była postrzegana jako, „dostarczyciele wolnych informacji”  za ideologizację i niejasne kryteria oceny. Redaktorka „Kuriera WNET” wskazuje, że kraje, „gdzie mordują dziennikarzy”  są wyżej od nas na liście. [Na 35. miejscu jest Słowacja, gdzie w 2018 r. zamordowany został dziennikarz śledczy Ján Kuciak- przyp. red.]

Podważanie wiarygodności mediów powoduje, że ludzie już nikomu nie wierzą. Słuchamy się sami nie wiemy kogo.

Zauważa przy tym zalew dezinformacji, jaki obserwujemy obecnie. Podkreśla wagę weryfikowania informacji. Rozmówczyni Adriana Kowarzyka wskazuje na potrzebę wsparcia przez rząd „dziennikarzy, freelancerów”:

Mnóstwo mediów upadnie. […] Ci duzi wykupią tych małych.

Zaznacza, że  „media są bardzo specyficznym biznesem”, który także odczuwa skutki obecnego kryzysu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Stefanik: Parlament Francji zaczął dyskusję nad odbudową Notre Dame. Coraz częściej mówi się, że pożar nie był wypadkiem

– Parlament rozpoczął dziś dyskusje nad odbudową Notre Dame. Zdaje się, że zostanie przyjęta specustawa zakładająca odbudowę katedry w ciągu 5 lat. Terminu tego zażądał Macron – mówi Zbigniew Stefanik

Zbigniew Stefanik, korespondent Radia WNET we Francji, relacjonuje najnowsze wydarzenia w polityce wewnętrznej Francji. Jednym z nich są rozpoczynające się dziś dyskusje parlamentarne nad odbudową katedry Notre Dame. Gość południowej audycji WNET zaznacza, że w trakcie obrad najprawdopodobniej przyjęta zostanie specustawa zakładająca odbudowę obiektu sakralnego w przeciągu pięciu lat. Na terminie tym zależy głowie państwa Emmanuelowi Macronowi. Eksperci stwierdzają jednak, że ten okres czasu jest mało realny. Na mocy wspomnianego dokumentu prezydent Francji będzie mógł podejmować decyzje w sprawie restauracji katedry na podstawie dekretów.

„Kolejna kwestia to kwestia debaty dotyczącej odbudowy katedry. (…) Tak naprawdę zwalczają się dwa nurty. Z jednej strony nurt, który jest zdania, że katedra powinna być odbudowana w sposób identyczny jak ten, który miał miejsce przed (…) momentem pożaru. Kolejny nurt jest zdania, iż katedra powinna (…) być nieco symbolem nowych czasów, a nie tylko obiektem historycznym”.

Korespondent mówi również o opublikowanym 30 kwietnia sprawozdaniu Reporterów bez Granic, w którym organizacja ta zwróciła uwagę na notoryczne łamanie praw dziennikarzy we Francji. Raport wskazuje m.in. na zaostrzenie krajowego prawa w związku z protestami  tzw. ruchu żółtych kamizelek.

„Co prawda francuski Trybunał Konstytucyjny zawiesił artykuł 3 nowego prawa francuskiego dotyczącego zgromadzeń i manifestacji. Artykuł ten właśnie dawał możliwość expresis verbis prefektom francuskim, jak i również innym władzom, zakazywania a priori udziału w demonstracjach osobom podejrzanym o zamiary prowadzenia ekscesów. Jednakże de facto zasady te są wprowadzane przez francuskie sądy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.